Skocz do zawartości

Narzeczona przestała zarabiać - a rozpad związku.


Rekomendowane odpowiedzi

Dzienniczek polowy. Czwartek i piątek bez zmian, pani działa poprawnie ale w tle czają się docinki. Sobota poprawna, ledwie poprawna. Tak więc Kespert wziął sprawy w swoje ręce i Panią zaczął traktować tak, jak Pani Kesperta. Nic wulgarnego czy obraźliwego - jedynie prawda, tak jak ją Kespert widzi. Oczywiście Pani się natychmiast po dwóch zdaniach obraziła, foch itd. Dziś Pani nie wytrzymała i zażądała przeprosin, co Kespert wyśmiał i wyszedł. 

Czyli jak Kali kraść to dobrze, jak Kalemu kraść to źle. 

Wracam do domu, zobaczę jak to się dalej potoczy. I w którą stronę. Feminizm do kwadratu - równe traktowanie dla wszystkich, niezależnie od płci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam jeśli kogoś wprowadziłem w błąd - dzienniczek w wersji polowej oznacza pisanie na telefonie, w plenerze poza "domem". A pisać chcę, by sobie samemu trochę poustawiać kilka rzeczy. I wywentylować bestię.

 

Zdarzenie z soboty - Pani pisząc wieczorem na FB z koleżanką, mówi coś w stylu "no napisze jej że sobie siedzimy, a ja już ledwo ciągnę" (tutaj oczko i usteczka). Na co Kespert podpuszczony odparł "napisz że w ogóle nie ciągniesz, już od lat Ci się nie zdarzyło". Co jest niestety smutną prawdą. Panią najpierw zatkało, potem stwierdziła "jak możesz mi tak mówić", a następnie wpadła na nowy pomysł: wygrzebała słuchawki, i przy mnie zaczęła słuchać jakichś audycji polityczno-socjalnych na tablecie. Co Kespertowi się bardzo spodobało - też wyciągnąłem słuchawki, wytarłem z nich z nostalgią kurz (kiedyś co wieczór słuchałem muzy), i dajemy klasyki "Say just words", "Rzucę Ciebie, rzucę nas" i kilka nie związanych z tematem.

 

Niedziela - Pani ma focha. Jak to u Pani, oznacza to ciche dni, nie odzywa się jak nie musi, tylko usiłuje się tulić w nocy. Wydaje mi się, że u jej rodziców tzw. "seks na zgodę" był częsty. Ja tak nie potrafię. Dopiero kiedy zbierałem się do wyjścia (trochę zdjęć z budowy potrzebowałem), powiedziałem Pani że jak chce to może jechać ze mną. Na co usłyszałem że powiniennem ją przeprosić, że jak tak mogę, czy wiem co ja właściwie zrobiłem. Ach - i kiedy zamierzam ją przeprosić.

Kespert na to wyśmiał Panią, cytując powody dla których Pani od tygodni winna jest mu solidne przeprosiny (dla zainteresowanych są w pierwszym poście). I pojechał.

 

Ochłonąwszy po kilku godzinach, i dobrym obiedzie na mieście, Kespert wrócił, tylko po to by zostać przywitanym lodami. Nie takimi, zbereźnicy - lodową atmosferą. Czyli reset do sytuacji z niedzieli rano; cisza i foch. I nowy element - od czasu do czasu ciche (aż przez ścianę słychać) siąpnięcie noskiem przez Panią. I dalej słuchawki.

 

Poniedziałek rano - ciągniemy dalej. Ciszę, znaczy się. Pani chlipie na złego brutala w słuchawkach z tabletem (o szóstej rano), Kespert się uśmiecha pod nosem.

 

Dobrą stroną tej sytuacji jest klarowanie się w mojej głowie wskaźnika aktualnego szacunku jaki Pani ma do mnie. Już tu się rezerwa zaświeciła. Coraz częściej i głębiej do głosu dochodzi "bohater".

 

Drugą dobrą stroną jest genialny znaleziony artykuł, napisany przez kobietę DDD po terapii.

 - "DDD stara się bardzo dużo zgadywać jak normalnie funkcjonować, czasem ma rację czasem nie. Do tego przyzwyczajony jest do braku konsekwencji". W punkt, dodajmy tylko że podtyp "bohater" ma zawsze rację więc zgadując - nie myli się, z definicji.

- "Jako dorosła osoba DDD może wysłuchać informacji, że coś rani partnera, i traktować to jako tyradę którą trzeba przeczekać, bo minie. Nie musi nic z tym robić...". - Zgadza się.

- "Przyda się partnerowi DDD wiedza w temacie manipulacji, prowokacji itp - bo ich może być wiele (automatycznie odtwarzane sposoby komunikacji z domu), by im nie ulegać i nazywać po imieniu, że partner robi to i to." - Gdyby Pani trafiła kogoś innego, jakiegoś białego rycerza, prawdopodobnie nie miałby żadnych szans.

- "Moim zdaniem partner nie jest w stanie i nie powinien terapeutyzować swojego męża/żonę." - Nikt inny nie poprawi sytuacji, w chwili gdy dzień po dniu Pani musi "żyć w związku", a terapeuta przyjmuje raz na dwa tygodnie. Gdy jednak sama obecność partnera jest źródłem problemów, powstaje ślepa samonapędzająca się spirala.

- "A jeśli ono (zachowanie) się powtarza to wyciągnąć realne konsekwencje. Bo NIC nie daje partnerowi prawa nas krzywdzić. Świadomość skąd może takie zachowanie wynikać, pozwala na zrozumienie, ale nie powinno prowadzić do usprawiedliwienia i tolerowania."

- I perełka - pamiętajcie że to pisze kobieta - "Natomiast najlepsze, co może zrobić partner DDD to zastanowić się nad swoimi intencjami do wejścia w relację z popaprańcem. Bo nawet jeśli pewne rzeczy wyszły po jakimś czasie (latach - K.), to inne było widać od razu i z jakiegoś powodu właśnie taki człowiek wydał nam się atrakcyjny. Oczyszczenie własnego nastawienia, przerobienie elementów współuzależnienia, pomoże obu stronom.".

 

Smutnym wnioskiem Kesperta na dziś jest fakt, że początkowe unikanie awantur, poczucie misji w tworzeniu idealnego związku, niechęć do natychmiastowego małżeństwa, sukcesy maskujące niską samoocenę, i odczuwana konieczność bezwarunkowej lojalności w związku - to co Kesperta przyciągnęło do Pani - to są właśnie objawy DDD.

 

Wniosek nr 2 - w środę jest święto, dzień wolny od pracy. Można wykorzystać - w te lub we wte.

 

Wniosek nr 3 - ciężko się pisze, gdy każde zdanie każe samemu sobie się zastanowić nad sobą. Ten wpis powstawał siedem godzin.

Edytowane przez Kespert
Złe sformułowanie - poprawiono.
  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzienniczek tryb skrótowy. Dużo czasu minęło, może bana nie złapię.

Środa - Po dość spokojnej awanturze, rozpoczętej przez Kesperta, mającej zakończyć w mniemaniu Pani jej kilkudniowego focha moimi przeprosinami, zakończyło się na ustaleniu że w czwartek urządzimy przeprowadzkę Kesperta na jego metę. Nie to Pani miała na myśli chyba, chociaż propozycja oryginalnie wyszła od Niej. Pani "odczuła" że Kespert już nie żartuje - bo nie żartował. A potem Kespert dał ciała - pod wieczór, Pani obiecała terapię, oraz przeprowadziła celną i dokładną samokrytykę włącznie z wyliczanką Pani wad i ich źródeł. Podlane to oczywiście gęsto łzami, i "tylko na tobie mi zależy, nikogo innego nigdy o pozostanie nie prosiłam" czy "zrobię cokolwiek, co powiesz". No to Pani wywalczyła sobie tą "ostatnią" w jej mniemaniu szansę... pocieszam się tym że i tak jeszcze mój oryginalny limit czasu nie minął. Zostałem, zastanawiając się w co ja się pakuję - nie jestem znów pewien, czy da się Panią ustawić do pionu, czy też nie.

 

Czwartek - Kespert załatwił sobie zaległy urlop na kilkanaście dni - celem dokładna obserwacja, oraz nasycenie czasu Pani obecnością Kesperta. Wyjazd z Panią na wycieczkę. Miziu miziu. Sielanka.

Piątek - tak samo. Pani stara się aż do użycia aspektów swego ciała, których nie używała z Kespertem od lat.

Sobota - kolejna wycieczka, obiadki w restauracji, raj i odloty.

Niedziela - wycieczka z siostrzeńcem i Panią. Sielanka.

 

Generalnie - Kespert dalej ciągnie eksperyment, traktując środę jako epizod poboczny głównego wątku. Przynajmniej urlop mam na razie w wysokim standardzie relaksu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.08.2018 o 07:45, azagoth napisał:

Życie Ci przecieka między palcami

Cokolwiek nie zrobię, życie i tak minie. Kwestią mego wyboru jest, w jaki sposób - i z kim, jeśli już z kimkolwiek. To chyba kolejny raz kwestia wieku, i tego, że nie ciągnie mnie już do skakania z kwiatka na kwiatek.

 

Opis tygodnia urlopowego poniedziałek - niedziela.

Generalnie - nie narzekam, jeśli już to na nadmiar obżarstwa - zrobiłem wypady do kilku polecanych restauracji. Z Panią oczywiście, i z pełnym rachunkiem na mój koszt. Poza tym - wizyty rodziny, wyjazdy do ciekawych miejsc (większość zorganizowana i zaplanowana przez Panią), trochę pierdolnika z urzędowymi sprawami (żeby dostać papierek A, potrzebuje Pan papierka B, który bez A nie powinien być wydany).

Pani zachowuje się poprawnie, co nie do końca jest celem eksperymentu. Tym niemniej - jest jej zachowanie w akceptowalnej strefie. Mogę tak kontynuować ;) Częściowo ma to związek z fazami cyklu (w tej chwili - okres czerwonego półksiężyca), częściowo z tym że Pani chyba znów zaczyna się czuć zbyt pewnie... efekt DDD "brak konsekwencji". Co staram się punktować za każdym przyuważeniem. Przykłady:

- Mężczyźni są prości w obsłudze -> Jak mówią wszystkie singielki. Pani nie kontynuuje po tej ripoście.

- Kobieta musi być niezależna -> Czyli niezależnie od innych ludzi czy okoliczności, ona ma zrobić cokolwiek chce? Tak to tylko singielka może, gdy nikt i nic od niej nie zależy. - To Panią trochę zawiesza.

- (W intymnej sytuacji) - Ale będziesz się mnie słuchał? -> A wymień najpierw jakiś kraj w którym sprawdził się matriarchat? - To oczywisty test, i wyraz niepewności Pani czy gałąź jest odpowiednio stabilna. Tym niemniej po tej wymianie zdań, Pani kontynuowała zaczęte dzieło :P 

- W tle serial "Seks w wielkim mieście" - Pani pyta czy też to oglądam, ja odpowiadam że lubię fantastykę ale naukową, a to jest czysta fantastyka. Na pytanie naburmuszonym "dlaczego?", a bo jaki milioner rzuciłby bogatą rosyjską supermodelkę dla dwa razy starszej pisarki bez własnego mieszkania, z wysokim przebiegiem, aborcją i historią kłamstw i zdrad? Zwis Pani, i odejście od tematu bez żadnych fochów.

- Delikatny test - wizyta u znajomych którzy "akurat" wybierają się na Majorkę. Olewam ten test zupełnie.

- Pani delikatnie, bardzo delikatnie rzuca aluzje o ślubie - ignoruję zupełnie, albo odpowiadam wymownym spojrzeniem.

- Kobieta musi być samodzielna bo tacy są dzisiejsi mężczyźni -> Musi być samodzielna, czyli dzielna, bo wciąż sama? Pani się na tym zawiesza, ale bez negatywnych konsekwencji.

- Ja nigdy nie będę posłuszna -> To będziesz samodzielna, dzielna bo sama. Tutaj chyba trochę przeholowałem z bodźcem, ale Pani nie pociągnęła tematu.

- Rozmowa o problemach znajomych - gdzie żona (podobno - znam tylko jej wersję) znalazła na wspólnym komputerze strony porno, linki do profili Tindera, i "ciekawe" konwersacje na Facebooku. Ona jest cała urażona, a on się broni że to są jakieś wirusy, i uśmiecha (kierownicze stanowisko, między innymi odpowiada za zatrudnianie Ukrainek). Pani - Ja bym nie mogła być z kimś gdyby szukał już sobie na Tinderze innej. Ja - gdybym chciał szukać innej, to już by mnie tu nie było. Pani - zniesmaczona że nie zaprotestowałem, że tylko i wyłącznie ona, a na inne nigdy nie spojrzę - ale w sumie to też była kolejna kropelka do zmiany Jej nastawienia.

Na koniec perełka - kolejny tekst typu "mężczyźni są prości do sterowania", na co ja pokazuję tylko wymownie swój palec. Pusty, bo obrączka zaręczynowa (którą kiedyś nosiłem codziennie) leży sobie na widocznym miejscu na półeczce i obrasta kurzem. Zadziałało skutecznie, chociaż to chyba nie jest sztuczka do wielokrotnego powtarzania.

 

Oczywiście, poza kijem jest też marchewka - odpowiednie zachowania Pani są nagradzane tekstami "karmiącymi" Jej emocje i ego.

W tle, dostrzegam kątem oka testy które mają na celu sprawdzenie mojej stanowczości - typu "Możemy jechać do A, ale to Ty wybierasz - chcesz jechać do B, to pojadę z tobą do B". Na kilka zbitych tudzież zaliczonych pozytywnie, kilka niestety udało mi się oblać. Za bardzo skupiony byłem na prowadzeniu. Nauczka na przyszłość - jeden oblany test zazwyczaj skutkuje kilkoma kolejnymi, przesuwającymi wszystkie granice dalej. I ciężej następne zbijać.

 

Ponadto, zaczynam zauważać niewielkie korelacje w zachowaniu Pani i jej najlepszej Psiapsiółki (na urlopie często się spotykały) - gdy ja moją Panią trochę uspokajam, mąż Psiapsiółki ma trochę lepsze życie. Gdy on puszcza swej żonie cugle - moja Pani zaczyna ostrzej występować z tekstami feministycznymi. Do przemyślenia czy da się ten efekt jakoś wykorzystać.

 

Nadchodzący tydzień potraktuję trochę ulgowo, raz bo Pani ma "te dni", dwa że ja trochę będę zajęty w pracy.

 

PS: Cytat z kolejnego serialu, z pamięci "Różnica między mężczyzną a kobietą jest, widzisz, taka. Bo widzisz, mężczyzna ma rozum, i rozumem dochodzi do tego co się da, a co się nie da. A kobieta - musi popróbować, i dopiero wtedy wie że się nie da." Dzisiaj już chyba w żadnej telewizji by nie przeszło :)

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Kespert napisał:

- Delikatny test - wizyta u znajomych którzy "akurat" wybierają się na Majorkę. Olewam ten test zupełnie.

Ten test mnie kompletnie rozbił, wybacz. Trochę nie łapię - to jej imponuje i miało wzbudzić Twą zazdrość, że Wy akurat tam nie jedziecie? : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kespert napisał:

W tle, dostrzegam kątem oka testy które mają na celu sprawdzenie mojej stanowczości

@Kespert, podziwiam Cię że Ci się tak chce to rozpisywać, mnie by się już nie chciało. Tak że dzięki za to, bo warto prześledzić "studium przypadku", choć przyznam się że

2 godziny temu, Kespert napisał:



w połowie czytania to się staje nudne - nie nudne bo Ty nudzisz, tylko kurna ta cała historia jak żyć z babą, tak na co dzień, jest nużąca, męcząca.

Przynajmniej dla mnie na tym etapie życia.

 

Jeden szczegół, jak w cytacie:

2 godziny temu, Kespert napisał:

dostrzegam kątem oka testy które mają na celu sprawdzenie mojej stanowczości

Hehe no sorry ale wydaje mi się że nie wiesz co ona ma  głowie. Możesz się domyślać, domniemywać, ale żeby wprost napisać co jej zachowanie ma na celu - uważam to za skrót myślowy obniżający Twoją czujność.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

kilka niestety udało mi się oblać. Za bardzo skupiony byłem na prowadzeniu

Rozumiem ze prowadzeniu auta? Masakra, żeby trzeba było być czujnym zawsze ale to absolutnie zawsze na jej testy. Co tam oblanie jakiegoś szit-testu wobec bezpieczeństwa jazdy.

 

Pozdrawiam, raportuj dalej, zobaczymy.

 

(Edit: sorry za dużo cytatów powklejałem i edytor w telefonie nie ma zamiaru ich usunąć)

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Obliteraror napisał:

Ten test mnie kompletnie rozbił, wybacz. Trochę nie łapię - to jej imponuje i miało wzbudzić Twą zazdrość, że Wy akurat tam nie jedziecie? : )

Przepraszam, pominąłem w tym punkcie sporo rzeczy dla mnie oczywistych. Znajomi byli Pani, nie moi. Zbierali się paczką po dalszych znajomych, więc ekipa była większa - kilkanaście osób. W tle wisiało niewypowiedziane "a może my też...". Stąd prawdopodobnie miałem poczuć winę że ja Myszki nie zabieram, jak i wywyższenie Pani poprzez grę w "popatrz kogo znam". Potraktowałem to jako test, bo Pani doskonale wie że ostatnio urlop przeznaczam na sprawy urzędowo-budowlane, a co do wycieczek długodystansowych z gromadą dzieci poniżej 6 roku życia - nie jest to na tym etapie mój wymarzony plan urlopowy.

 

16 godzin temu, Imbryk napisał:

ta cała historia jak żyć z babą, tak na co dzień, jest nużąca, męcząca.

Po prostu życie. O ile na Forum są już chyba setki opisów rozstań, o tyle nie znalazłem zbyt wielu historii jak przebijać się przez codzienny znój życia. Może moja się na coś komuś przyda, tak jak lektura moich własnych postów jest przydatna dla mnie.

16 godzin temu, Imbryk napisał:

Możesz się domyślać, domniemywać, ale żeby wprost napisać co jej zachowanie ma na celu - uważam to za skrót myślowy obniżający Twoją czujność.

Touche. Trafiony - zatopiony, dziękuję za celną uwagę. Postaram się poprawić ten aspekt.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Kespert napisał:

Przepraszam, pominąłem w tym punkcie sporo rzeczy dla mnie oczywistych. Znajomi byli Pani, nie moi. Zbierali się paczką po dalszych znajomych, więc ekipa była większa - kilkanaście osób. W tle wisiało niewypowiedziane "a może my też...". Stąd prawdopodobnie miałem poczuć winę że ja Myszki nie zabieram, jak i wywyższenie Pani poprzez grę w "popatrz kogo znam". Potraktowałem to jako test, bo Pani doskonale wie że ostatnio urlop przeznaczam na sprawy urzędowo-budowlane, a co do wycieczek długodystansowych z gromadą dzieci poniżej 6 roku życia - nie jest to na tym etapie mój wymarzony plan urlopowy.

Dzięki. Myślałem, że w jej przekonaniu to ta nieszczęsna Majorka miała Ci zaimponować :  ) Mocno się uśmiałem. Tyle w takim wyjeździe lansu, co przy wyprawie PKS-em na gliniankę pod miastem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dzienniczek codziennego znoju życia. Najpierw skondensowane fakty:

 

1. Pani wróciła do pracy - zarówno etatowej, jak też zakończył się martwy sezon Jej firmy, i zaczęły się sypać zamówienia.

2. Kespert też zakończył swój urlop.

3. Pani - ze względu na pracę - już nie widuje się codziennie z psiapsiółami. Pozostała na horyzoncie jedna, z uwagi na zamieszkanie kilkaset metrów dalej.

4. Pierścionek zaręczynowy Kesperta dalej kurzy się na półeczce.

5. Wyznaczony jest termin spotkania z terapeutami - Pani nie oponowała, a nawet podeszła do sprawy z umiarkowanym entuzjazmem.

6. Od czasu próby wyprowadzki Kesperta - zero fochów, czy przejawów DDD. Przez ostatnie kilkanaście dni - zero docinków.

7. Weekendy - pracowite. Wizyta "rozchodzących się" znajomych, papierologia w urzędach, opieka nad siostrzeńcami, pomoc znajomemu w remoncie itd.

 

Stan psychiczno-emocjonalny Kesperta - trochę zmęczony ale szczęśliwy. Powrót do domu jest wyczekiwany. Podnosi łeb hydra nadziei, że ostatni "reset" Pani okaże się przynajmniej w jakimś fragmencie skuteczny. Jednocześnie zmieniają się uczucia Kesperta - następuje bardzo powolny zwrot w kierunku "JA", zamiast "my". Nie oznacza to że Kespertowi przestaje na Pani zależeć - tylko że zaczyna mu bardziej zależeć na sobie.

 

Stan Pani - zmęczona, entuzjastycznie patrząca w przyszłość i nie narzekająca. Nie zaczyna już dyskusji o tym jak topnieją jej oszczędności, a w zamian chwali się jak to dobrze idzie jej z firmą. Co Kespert też chwali, bo marchewka itp.

 

Wnioski luźne: Czyżby powrót do pracy, i spowodowane nim odcięcie psiapsiółek, oraz naoczne uzmysłowienie Pani, że ludzie nawet złączeni węzłem małżeńskim nie muszą być razem - zaczęło w końcu przynosić efekty? Inaczej mówiąc, im bardziej Pani jest skupiona na zarabianiu swojej kasy, im bardziej jest zajęta, tym mniej ma czasu na myśli nad przyszłością, i tym mniej robi zakusów na ślub lub wspólne konto. Im bardziej Pani zajmuje się tragediami innych, tym mniej emocji negatywnych musi wytwarzać w swoim związku - karmi się nimi gdzie indziej.

Ponadto, Pani naprawdę lubi tych rozchodzących się znajomych (ja zresztą też), ale doszła samodzielnie do wniosku że to kobieta tam jest powodem, źródłem i przyczyną wszelkich nieszczęść. Co ciekawe, mówi to głośno przy innych znajomych, którzy jeszcze nie zgadzają się z tą opinią. Kespert punktował jakie cechy wspólne ma Pani z tamtą panią, i to w jakiś sposób też dało Jej do myślenia - aż do tego stopnia, że Pani z umiarkowanym entuzjazmem czeka na terapię.

 

PS: Przepraszam za styl "niewidzialnego obserwatora" i pisanie w trzeciej osobie - to może razić. Ale łatwiej jest wtedy mi wysłowić pewne przemyślenia, i zdystansować się do nich.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Kespert napisał:

Przez ostatnie kilkanaście dni - z

@Kespert a notujesz może sobie jaki dzień cyklu ma Pani? Nie musisz oczywiście nam tu publikować, ale notuj sobie, może znajdziesz jakaś korelację z Pani zachowaniem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Imbryk napisał:

może znajdziesz jakaś korelację z Pani zachowaniem

Nie notuję ale staram się być na bieżąco z tak krytyczną informacją. Jak na razie, istnieje pewien związek - ale nie jest decydujący. Bardziej cykl jest jednym z wielu czynników definiujących nastawienie/humor Pani, i w zależności od humoru ten sam bodziec może przynieść inne wyniki. Problemem tutaj są dość silne leki przepisane Pani przez ginekologa - ewidentnie zaburzają "normalne" zachowanie względem dnia cyklu.

 

Dzienniczek wpis sytuacyjny.

Ja tutaj Panią chwalę że skończyła z docinkami, a wczoraj miał miejsce dialog:

K: (siedzi spokojnie przy komputerze i płaci rachunki - w ciszy, Pani odpoczywa na kanapie).

P: (podchodzi i obejmuje Kesperta, uwodzicielskim głosem) i jak tam nasze pieniądze?

K: NASZE? (echo dopowiada mać... mać...)

P: (lekko obrażona, lekko żartobliwie) oj nie denerwuj się, tylko tak żartuję.

K: (zimnym tonem) skąd pomysł na taki żart? Wiesz co o tym sądzę.

P: (bardzo żartobliwie) bo się najbardziej denerwujesz jak tak mówię. (zmiana tonu na radosny) Może masz ochotę na herbatę? Robię sobie miętę, więc tobie też mogę... (ple ple ple - słowotok i przekierowanie rozmowy na inny tor).

 

Piękne, gdybym to nie ja był po stronie odbiorczej. Można użyć jako wzorzec testu (a potem na Forum komentować "to zachowanie sięgnęło trzech i pół Kespertów"). Pomijając ten epizod - pozostałe zachowanie Pani jest bez zarzutu.

Edytowane przez Kespert
Zmiana logiczna zdania - uściślenie myśli.
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 30.07.2018 o 11:18, Kespert napisał:

mniej więcej to samo, tylko wsparte już "ciężkimi" argumentami typu "jesteś jak twój ojciec", "prawdziwy mężczyzna nie mówi o intercyzie", a kiedy większość odbiłem lub zignorowałem - "chyba nie byłbyś odpowiednim ojcem skoro się tak zachowujesz"

To brzmi jak osobowość chwiejna emocjonalnie i narcystyczna. Zakończ to póki nie masz tzw. zobowiązań (czyli dziecka). Po tym jak pojawi się dziecko i kobieta poczuje się jeszcze pewniej, będzie Tobą pomiatać 100x bardziej, również przy dziecku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jesteśmy. Ale trochę dłużej, dużo się wydarzyło chociaż nic się nie zmieniło.

 

Ja i Pani byliśmy razem na "terapii", jeśli można to tak nazwać - polecać nie będę. Celowo nie robiłem wpisów przez ten czas, bo to było dość nietypowe rozwiązanie - prawie 40 godzin w miesiąc, nasiadówkami grupowymi w kilkanaście osób - nie tylko par, ale i singli, i z odzysku. Co się historii nasłuchałem, to moje - co zareklamowałem Forum, to wszystkich którzy skorzystają. Panią trochę "trzepnęło" - Ona takich hardkorów nie odstawiała, ale jak wskazywałem że początki były podobne - oburzenie, "ja taka nie jestem", i tak dalej. Tym niemniej, ilość zrobiła swoje - zaczęła się zastanawiać, czy też mówiąc językiem Forum "zaczęła dostrzegać schemat". Na krótko, niestety.

Swoje też zrobiło, że "poszukująca" singielka z grupy zaczęła się do mnie dostawiać (bez sukcesu).

Czy pomogło? Nie zaszkodziło, minimalnie dało do myślenia Pani, co nieco do przemyśleń dało mi (AWALT).

 

Większy wpływ moim zdaniem miał fakt, że tytuł tego wątku już jest nieaktualny. Wrócił sezon, a Pani jest "zarobiona" dosłownie i w przenośni - więc efektywnie Pani przestała się martwić o gotówkę, co przełożyło się na zmniejszenie liczebności shit-testów i ich kategorii wagowej. W czasie od ostatniego opisanego, nie było nic tego kalibru - kilka standardowych "czy ty mnie jeszcze kochasz" i "czy zrobiłbyś dla mnie wszystko". Testy - w okresie zgodnym z "kalendarzykiem".

 

Plus - Pani jest wagowo in minus dzięki diecie. Czy stara się dla mnie, czy też stara się by znaleźć inną gałąź - krótkoterminowo nie ma to dla mnie znaczenia w tej chwili.

 

Z mojej strony, absorbują mnie nieprzewidziane problemy budowlane (czasem myślę że na niektóre urzędy jedynym rozwiązaniem jest terroryzm), co prawdopodobnie odbija się w "twardszym" podejściu do Pani. Zaczynam myśleć że podejście nakarm/pogłaszcz/warknij w stosunku do karmienia emocjami, jest skutecznym środkiem trzymania mego statusu w stadzie. Na okres krótkoterminowy - chyba, "wydaje mi się", stan wrócił do akceptowalnego. W dużym skrócie, "nie jest źle". Co do zależności dłuższej niż kilka miesięcy, jeszcze nie zdecydowałem - pierścionek nie wrócił na mój palec.

 

Wydaje mi się, że trzymam mentalny stan "dobrze że Pani jest, ale nic się nie stanie jak jej nie będzie", i w jakiś sposób działa to jak afirmacja, wyczuwalna w mym zachowaniu.

Strasznie dużo pracy trzeba włożyć w związek, jeśli chce się nim kierować - dlatego pewnie wielu "wpadło pod pantofel", po prostu z wygody i lenistwa. Tego muszę się wystrzegać.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.10.2018 o 12:39, Kespert napisał:

prawie 40 godzin w miesiąc, nasiadówkami grupowymi w kilkanaście osób - nie tylko par, ale i singli, i z odzysku. 

O w mordę, to jakieś ostre warsztaty.

 

Dnia 23.10.2018 o 12:39, Kespert napisał:

"zaczęła dostrzegać schemat". Na krótko, niestety

Nawet jeśli w ogóle dostrzegła, nic ją to nie obchodzi. To akurat naturalne.

 

Dnia 23.10.2018 o 12:39, Kespert napisał:

"poszukująca" singielka z grupy zaczęła się do mnie dostawiać (bez sukcesu).

Jakaś patola, w grupie terapeutycznej mieć takie akcje.

 

Dnia 23.10.2018 o 12:39, Kespert napisał:

nakarm/pogłaszcz/warknij 

Cenna uwaga!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Dzienniczek polowy część kolejna. Postaram się nie przynudzać.

 

Nadal jestem z Panią - chociaż inne sprawy potrafiły zmieniać się diametralnie, to pani trzymała ramę w granicach błędu statystycznego. W skrócie fakty:

 

1. Znajomi którzy mieli się rozwodzić - zeszli się z powrotem. I to pomimo tego, że gdy jej poszła opona na wiejskiej drodze, dzwoniła po znajomych że "mąż chciał ją zabić". Komentarz Pani - "jej się ten rozwód po prostu nie opłaca".

 

2. Siostra Pani się rozwodzi. To nowość - byli razem przez cztery lata, z czego teraz S. mówi że dwa były "wygasłe" i "próbą ratowania". To oczywiście wciągnęło Panią i resztę rodziny do "obrony skrzywdzonej", gdzie ja wyczuwam sporo niejasności. S. zgodziła się sama by jej mąż zachował mieszkanie, w zamian za pół samochodu (kilkunastoletni kompakt), i taktownie i bez awantur wyprowadziła się do wynajętego mieszkania, bardzo niewiele biorąc ze sobą. Ze sporym prawdopodobieństwem, wydaje mi się że mąż ma mocne dowody, i nie zawaha się ich użyć. Biorąc pod uwagę kwotę jakiej S. oczekuje w podziale majątku (ca dwie pensje męża), zamiast starać się o połowę wartości mieszkania, mogło tam być więcej za uszami niż wiem - bo S. nie powiedziała o tym Pani. Bo Pani "broni" i uważa "że jej się należy" połowa mieszkania - wobec czego S. protestuje że "jest dobrze jak jest". Aż jestem ciekaw w którą stronę to pójdzie, popcorn w dłoń (a Kobietopedia czeka na wszelki wypadek gotowa do podarowania). Bonus in plus - Pani ma zapewniony dopływ emocji.

 

3. Budowę trafił czarny pomór - po problemach z urzędami, teraz na dokładkę rozpadła mi się ekipa. Szef nie zapłacił, tydzień później nie miał już nikogo do roboty. Termin oddania przesuwa się na "świętego Niewiemtego"; tyle dobrego że nie oberwałem finansowo rykoszetem (co zapłacone to zrobili).

 

4. Kilkanaście testów "Kochasz mnie jeszcze?" i "czy zrobiłbyś dla mnie wszystko?". Uczciwie mówiąc, ta przewidywalność robi się niepokojąco nudna. W celu zwalczania monotonii, Pani dostała w ramach prezentu między innymi bon do sklepu... erotycznego. Na razie niewykorzystany, ale z limitem czasowym. To mój własny pomysł na shit-test - zobaczymy co Pani wybierze. Wprawdzie protestowała "Jak mogłeś mnie tak zmusić" ale w oczach się zaświeciło. No i jak będę wiedział co wybrała, to zobaczę czy coś z bonu nie poszło "na bok, gdzie indziej".

 

5. Pani zmieniła sesje fitness na jogę, co w końcu dało mi kopa abym wykupił sobie karnet na siłownię. Obiecuję wykorzystać, albo wpłacić równowartość na Forum!

 

Dużo do myślenia dał mi ten wątek:

 

Zaczynam się zastanawiać, czy to ja jestem bardziej odporny na shit-testy, czy Pani staje się gorsza w ich wymyślaniu, czy tez po prostu monotonia i czas zabijają we mnie "chce mi się".

 

Szczęśliwego Nowego Roku Wszystkim!

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.01.2019 o 15:36, Kespert napisał:

czy tez po prostu monotonia i czas zabijają we mnie "chce mi się"

Życie tak często wygląda, że niby nie robisz nic, głaz toczy się do przodu, ale po drodze zaliczasz różne ciekawe doświadczenia. Wątek pokazuje, że Ci się chce "coś".

Nie wykorzystałeś opcji nuklearnej z wyjściem w lecie, a kolejne poł roku życia partnerskiego bez strat za Tobą. Fajnie! Dopiero jak powiesz (używając Twojej nomenklatury) emo - "chwilo trwaj", ALE wyłączysz log - "bezwarunkowo", może zacząć robić się mniej ciekawie.

Całościowo na horyzoncie jest klasyczne przesilenie z tematami: ślub, dziecko, "nie mogę czekać", "chcę mieć w końcu normalną rodzinę DDx" ?

Po doczekaniu się potomka groźba spadnięcia na N-te miejsce w domowej hierarchii realna, a dotychczasowa układanka może runąć. Jak utrzymać status quo w tej sytuacji, to interesujące pytanie. Jeśli poziom zaloffciania skłania Cię do powzięcia ofiary dla Kali*** tj. decyzji na ślub i dziecko  -  pomyśl o intercyzie z przepisaniem po 'niemożliwym-do-zaistnienia' rozwodzie opłacanego przez Kali mieszkania na Ciebie. Zwarcie obwodów będzie pełne - dodatkowo to "dowód jej miłości" i wtłoczenie partnerki w być może upragnioną rolę "bohatera". Co akurat dla niej nie wydaje mi się jakaś makabrą, trzymałoby w ryzach i emocjach. ? Z drugiej strony Twój dom odziedziczy ona i "jej" (czyli Wasze, czyli jej) potencjalne dziecko/dzieci - to też argument, zeby się zgodziła. Pani zawsze może iść do banku nasienia, ale tam jakiś losowy dawca, może jakiś IQ low-end. Czy naukowiec zaryzykuje?

Za możliwość oglądania nieuniknionego bładu systemu w rozmowie o takiej intercyzie, zapłaciłbym z ciekawością badacza ?

***analogia celowo jest humorystycznie przerysowana. Kobieta o wysokim IQ i naukowiec, to ciekawy zasób społeczny, niedostępny dla każdego, nie każdy ją też doceni i ona sama na pewno ma tą świadomość. Do tego IQ potencjalnych dzieci? Płodzenie alfa-Einsteinów mających red-pill w genach - marzenie! ?

Edytowane przez Exar
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Exar napisał:

Nie wykorzystałeś opcji nuklearnej z wyjściem w lecie, a kolejne poł roku życia partnerskiego bez strat za Tobą. Fajnie!

Nie wiem czy to zauważyłeś w wątku, ale opcje nuklearną już wykorzystałem. Poczekałem aż Pani powie "bo jak nie, to może powinniśmy się rozstać" podsuwając wielki czerwony guzik, i z rozmysłem, na zimno wcisnąłem go słowami "tak, ja też tak uważam że powinniśmy się rozstać". A następnie dociskałem guzik, traktując wybuch jądrowy jako fakt dokonany. Dlatego też Pani uwierzyła, że zagrożenie jest realne - bo było realne. Dlatego w panice i emocjach wycofała się daleko poza swoje okopy, oddając nie tylko zagrabiony ale i sporo swojego terenu, podważając czerwony guzik aby tylko cofnąć czas... a ja na to pozwoliłem.

Dałem się przekonać że "kocha".

Raz takie coś zadziałało, i w zamian rzeczywiście mam kilka dalszych miesięcy życia bez strat za mną. Ale drugi raz nie zadziała, nie mam wątpliwości tu żadnych. Tym niemniej, Pani wie że ja bez wahania wcisnę guzik "ewakuacja" jeszcze raz, i dlatego też nie próbuje podsuwać mi go żądaniami czy zachowaniem - bo nie ma żadnego "bezwarunkowo", są tylko na nowo wytyczone granice.

 

1 godzinę temu, Exar napisał:

Po doczekaniu się potomka groźba spadnięcia na N-te miejsce w domowej hierarchii realna, a dotychczasowa układanka może runąć. Jak utrzymać status quo w tej sytuacji, to interesujące pytanie.

O ile na razie potomek to rozważania teoretyczne, o tyle Pani najprawdopodobniej zmieniłaby swoje miejsce w hierarchii domowej gdyby takowy się pojawił. Nie takiej odpowiedzi oczekują kobiety :) ale tak dokładnie by ze mną było. Ja->Pani zmieniłoby się w Ja->Dziecko->Pani. Co automatycznie niejako definiuje, który element zostałby zamieniony pierwszy w przypadku awarii...

 

1 godzinę temu, Exar napisał:

Za możliwość oglądania nieuniknionego błędu systemu w rozmowie o takiej intercyzie...

Pani usłyszała o intercyzie i braku realnych szans na ślub już chyba na drugim spotkaniu... może na pierwszym? Nie pamiętam. Lata temu. I rzeczywiście, wyraz twarzy był szczególny :) Ale fakt, że zdołała przebrnąć przez automatyczne "bez ślubu nie bo nie" i zaczęła się zastanawiać, co oferuję, skoro aż takie wymagania stawiam, dodał Jej kilka punktów w początkowej ocenie. W czasach "poszukiwania" wiele okazji "rozrywkowych" celowo zaprzepaściłem, aby w zamian zobaczyć reakcję danego egzemplarza na słowo "intercyza".

Natomiast propozycja przepisania mieszkania Kali na mnie jest tak odległa od mego profilu zachowań, że nie byłaby wiarygodna, i pani doskonale o tym by wiedziała.

 

1 godzinę temu, Exar napisał:

nie każdy ją też doceni i ona sama na pewno ma tą świadomość

Dla "statystycznego" samca, Pani teraz ma SMV około 5... z tendencją spadkową... chyba, mogę nie być obiektywny już w ocenie. Ale Pani ma tego świadomość, i odpowiednio skorygowała już dawno wymagania. Z ciekawostek, kiedyś starałem się dyskretnie wypytać otoczenie Pani o jej poprzednie związki (nigdy za dużo danych wejściowych przed podjęciem decyzji) i nie wyglądało to różowo. Nawet biorąc solidną korektę na "odszedł bo on to był najgorszy" trafił się pani naukowiec, który do dziś mieszka z rodzicami, następnie przystojny egzemplarz ale dzisiaj ksiądz (i w związku nieformalnym z jej znajomą), a z drugiej strony skali IQ był także alfa-Adidas który pożyczył kasę, podupczył i zniknął.

 

1 godzinę temu, Exar napisał:

Do tego IQ potencjalnych dzieci? Płodzenie alfa-Einsteinów...

To nie tak było, ale strzał był bliski. Wydaje mi się że dopiero w wieku 30+, da się to zrozumieć lepiej. W dużym uproszczeniu, w pewnym wieku naszła mnie potrzeba posiadania potomka. Biologia, chemia, hormony, kryzys - zwał jak zwał. Dopiero konsekwencją uzmysłowienia i zaakceptowania tej potrzeby, była zmiana zachowań rozrodczych z ekspansywnych na ustabilizowane, i rozpoczęcie poszukiwań partnerki na więcej niż kilka tygodni (lub kilka nocy). Przez około dwa lata poznałem ponad setkę potencjalnych kandydatek, i chociaż nie wierzę w planowanie IQ potomstwa, i dopuszczałem naprawdę szeroki zakres potencjalnych możliwości, to jednak wymagania pewne miałem - aby nie stanowiła bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia siebie i dziecka, abym mógł się z nią porozumieć, i abym nie był skazany na decydowanie o każdej najmniejszej pierdole. To wymaganie, odsiało 90% kandydatek na pierwszym spotkaniu twarzą w twarz. W skrócie żadna pani "baw mnie, nudzę się, nie wiem czego chcę" nie miała w poszukiwaniach szans (cel definiuje kryteria).

Ciekawostka - istnieje tzw. teoria orła: ludzie są w stanie najlepiej zrozumieć tylko tych, którzy różnią się od nich o co najwyżej 20 pkt IQ, a powyżej 40 pkt różnica staje się nie do przeskoczenia - czy mysz zrozumie o czym myśli orzeł?

 

Zdaję sobie sprawę, że na ten moment dziecko z Panią nie jest opcją, ale gdybym dziś poszedł drogą ewakuacyjną, to logicznym krokiem, dalej byłoby poszukiwanie następnej kandydatki na matkę (ale nie żonę).

Wiem że brzmi to bezdusznie i prawdopodobnie na kafeterii dostałbym bluzgi i bana jako "niedojrzały..." etc.

I że niewielu ludzi, i mężczyzn i kobiet byłoby w stanie mnie zrozumieć.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Nie wiem czy to zauważyłeś w wątku, ale opcje nuklearną już wykorzystałem.

Mylisz się, tylko położyłeś palec na guziku. Używając nomenklatury miliatnej, to był DEFCON 2 - ostateczna, ale nadal groźba. DEFCON 1 - otwierasz dzwi i wychodzisz, rakiety poszły i nic już tego nie zmieni. The END. Nie skorzystałeś, na kolejnym ostrzu noża będziesz musiał jednak wcisnąć guzik do końca. Pytania czy "Kochasz mnie jeszcze?" / "czy zrobiłbyś dla mnie wszystko?" wróżą przesilenie, jak pisałem wyżej, emocji brakuje - czyli dalej idą, może dziecka brakuje.

1 godzinę temu, Kespert napisał:

z drugiej strony skali IQ był także alfa-Adidas który pożyczył kasę, podupczył i zniknął. 

Ciekawe, taki kolejny a la Kalibabka potwierdza AWALT "co nie?". Jednak mądrość z wzorców domowych + wiek/doświadczenia mają przewagę nad IQ. Z tymi wzorcami w DDx mogło być różnie.

1 godzinę temu, Kespert napisał:

gdybym dziś poszedł drogą ewakuacyjną, to logicznym krokiem, dalej byłoby poszukiwanie następnej kandydatki na matkę (ale nie żonę). 

 

No właśnie, może to po prostu moment, że szukasz kolejnego etapu (ojcostwa), niezaleznie od partnerki. Pytanie, czy młodsza, mniej samodzielna, roszczeniowa będzie lepszą matką dla dziecka vs teren rozpoznany, (upraszczając) IQ, ale biologicznie chyba słabiej, która roszczeniowa dopiero stać się może :) W razie opcji bez ślubu na alimenty Cię stać, dom masz. Wiele wpisów jest kategorycznych, pogoń, odejdź, toxic etc.  Ja uważam, że nie masz się źle i pełno filmowych opcji na Nowy Rok. Baby to baby, po 30 uroda i tak więdnie, dzieci wyciągają ją jeszcze bardziej. Dlatego te stabilne i mądrzejsze są długofalowo lepsze, ale DDx może być nadopiekuńcza. Kalkuluj.
W tym klimacie życzę Ci udanych, brutalnych, męskich wyborów - ale Twoich! ?

Edytowane przez Exar
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.01.2019 o 20:24, Exar napisał:

to był DEFCON 2 - ostateczna, ale nadal groźba. DEFCON 1 - otwierasz dzwi i wychodzisz, rakiety poszły i nic już tego nie zmieni. The END.

Hmm, ja bym jednak obstawał przy DEFCON 1. Decyzja podjęta, zakomunikowana, ostateczna - a drzwi nie zamknąłem za sobą tylko dlatego, aby uzgodnić tryb przeprowadzki. To już nie była rozmowa "jeśli... to..." czy "popraw się albo...", to była decyzja podjęta. I omawianie którym samochodem będę robił przeprowadzkę, co zrobimy z współwłasnością samochodu Pani, w jakim trybie i na jakich warunkach uzyska z powrotem klucze do mieszkania.

Tylko dlatego, że to nie była groźba, a wszystko działo się "naprawdę", zadziałało.

 

W tej chwili, rakiety już krążą w powietrzu, wystarczy tylko cofnąć komendę "czekaj" a spadną dokładnie tak jak miały zaplanowane wcześniej. Drugi raz, ta opcja nie zadziała - następne przesilenie może okazać się ostatnie. "Dałem Ci szansę o którą błagałaś, a Ty nie wykorzystałaś jej..." - nie muszę tego mówić, by Pani to słyszała.

 

Dnia 4.01.2019 o 20:24, Exar napisał:

kolejny a la Kalibabka potwierdza AWALT

Cytując mego św pamięci wujka, "wszystkie kobiety chcą, tylko nie wszystkie z tobą". Już dawno zrozumiałem puentę "teraz spieramy się już tylko o cenę".

 

Do pięknej Kobiety na ulicy podchodzi nieznany jej Pan.

P: Czy przespałaby się pani ze mną za dziesięć milionów złotych?

Kobieta myśli - to kupa kasy, kupiłaby mieszkanie, spłaciła długi, mąż pewnie nigdy się nie dowie...

K: Zgoda, za dziesięć milionów złotych.

P: A czy przespałaby się pani ze mną za sto złotych?

K: Co pan, jestem porządną kobietą, co to za propozycje, za kogo pan mnie uważa?

P: Kim pani jest, to już ustaliliśmy. Teraz, targujemy się już tylko o cenę...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.01.2019 o 18:34, Kespert napisał:

Pani wie że ja bez wahania wcisnę guzik "ewakuacja" jeszcze raz,

Czyli, ponieważ to kolejne wciśnięcie nr 2, żeby było skuteczne groźba musi zostać zrealizowana - wtedy naprawdę odejdziesz i zostawisz ją "samą" i staniesz się wolny.

 

Dnia 4.01.2019 o 18:34, Kespert napisał:

Wiem że brzmi to bezdusznie i prawdopodobnie na kafeterii dostałbym bluzgi i bana jako "niedojrzały..." etc.

Może brzmi bezdusznie ale to podejście jest konieczne i RACJONALNE. Kalkulację i tak taką przeprowadzasz w głowie i masz odwagę to napisac.

Dlatego właśnie nie jesteśmy na kafeterii.

 

Ja zauważyłem, że aby kontynuować bycie w związku (przynajmniej z obecną panią) muszę zachowywać się w sposób bezduszny i psychopatyczny z trzech powodów:

 

1. Żeby stać się "niewkurwialny" - nie zwariować, czyli w przypływie niekontrolowanej emocjonalnej reakcji obronnej sobie lub jej czegoś nie zrobić

(a byłem i jestem zawsze spokojnym człowiekiem, wkurwić mnie jest niezmiernie trudno, choć ona guziczki zna więc muszę uważać).

 

2. Bo i tak mam już taką opinię w jej głowie, o czym mi przypomina minimum raz w tygodniu.

 

3. Prawdopodobnie u jej przyjaciół i rodziny też mam już taką opinię, więc wizerunkowo nic nie tracę.

 

Dnia 4.01.2019 o 18:34, Kespert napisał:

przystojny egzemplarz ale dzisiaj ksiądz (i w związku nieformalnym z jej znajomą),

Łosz kur.a ale pokręcone. Kiedyś wierzyłem, że księża z paniami na boku to rzadkość (np. 1%), teraz mi się ten pogląd zmienia.

Dnia 4.01.2019 o 20:24, Exar napisał:

ale DDx może być nadopiekuńcza

Albo agresywna wobec dziecka.

Dnia 4.01.2019 o 20:24, Exar napisał:

W tym klimacie życzę Ci udanych, brutalnych, męskich wyborów - ale Twoich! ?

I to są super życzenia!!! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.