Skocz do zawartości

Narzeczona przestała zarabiać - a rozpad związku.


Rekomendowane odpowiedzi

13 godzin temu, Kespert napisał:

O to mam problem, że większość związku nie była chujowa. A Pani potrafiła podziękować nie tylko sobą. No i ja chyba też mam biologiczną chcicę na dzieci. Pamiętając cały czas że nic nie muszę. Argh - ma własna logika boli.

 

"O to mam problem, że większość związku nie była chujowa."

Tak mogłaby powiedzieć większość Panów po rozwodach z alimentami na karku, brakiem kontaktów z dzieckiem i innymi miłymi atrakcjami.

 

"Pamiętając cały czas że nic nie muszę."

To się może bardzo przewrotnie zmienić

 

Ja też powiem że większość mojego ostatniego zwjązku była OK, po kilku latach był ślub, po następnych syn, a po następnym roku piekło..., i wizja kartonu pod mostem.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś tylko jeden wpis na szybko - mam dość pilną pracę w pracy. Przerwy na kawę albo Forum :). Zaczynamy od odpowiedzi:

 

 

19 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Tak to chyba jest, że my mężczyźni częściej racjonalizujemy sobie pozostanie przy kobiecie, a one odwrotnie - zdrady i nowych bolców.

Gdzieś na Forum było, że naprawdę to mężczyźni są romantyczną płcią. Potwierdzam w całej rozciągłości.

 

19 godzin temu, Tornado napisał:

Tiaaa, czas iluzji sam sobie wydłużasz wel ramę rozwiercasz jak ser szwajcarski.

Dodałbym jeszcze że macam językiem bolący ząb, upewniając się co chwilę czy to aby na pewno już pora na dentystę. Bo może akurat nie boli. Albo wystarczy plomba, a nie ekstrakcja.

18 godzin temu, Tranquilizer napisał:

Proponuję wszystkie głupie kłótnie rozwiązać za pomocą umowy na papierze.

Rozwiązanie dobre, ale na krótszą metę - rok, dwa. Jest oparte o świadome działanie Pani, a tu problemu nie ma. Wersja "walczymy o związek" zakłada plan trzydziestoletni. To da się rozwiązać tylko na poziomie podświadomości DDD.

18 godzin temu, Krugerrand napisał:

ona nie zabroniła Ci czytać forum tylko boisz się przy niej czytać, co spowodowane jest zwykłym strachem.

Forum pokazałem Pani lata temu, gdy jeszcze byłem tylko pasywnym czytelnikiem. Wtedy - nic mi nie zabroniła (nawet nie próbowała - szacunek), ale ja odpuściłem dla świętego spokoju. Błąd przeszłości. Dzisiaj, pokazanie Pani forum ponownie, wprowadziłoby zbyt wiele nowych zmiennych do mojego planu - napisałem dość by wiedziała o kogo chodzi. Ale zdążyłem już przy Pani i psiapsiółce skomentować ich rozmowę o trzeciej - zmieniając omawiany temat w żart z pań które myślą że następny pan/bolec będzie lepszy. Niby się zgodnie obraziły, ale psiapsiółka zaczęła bardziej zauważać mnie niż Panią. Aż do zaproszenia mnie i Pani na wspólną wycieczkę do aquaparku z nią i jej dziećmi. Co oczywiście doprowadziło do szybkiego zakończenia wizyty przez Panią ;) 

17 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Kobiety partnerstwa bowiem nie lubią, kłamstwo to i propaganda.

1532675502_gecama_600.jpg

 

17 godzin temu, Paterialista napisał:

Ty już stój i nawet nie rób ani kroku, tym bardziej naprzód!

Podoba Ci się Pani, łączy wasz coś, uważasz, ze lepiej nie będzie - rozumiem (może się mylisz a może nie, nie wiem, ale rozumiem) ale na 99% po ślubie i ewnentualnym dziecku będzie tylko gorzej! Po ślubie i dziecku ZAWSZE jest gorzej, to jest sprawdzone, potrwierdzalne i powtarzalne. Oczywiście jest też inaczej, musisz sie bardziej gimnastykować i trzymać, masz to dziecko, ale coś za coś.

Dodatkowo - temat dziecko? Nie dość, że kobieta jest w wieku już mocno zaawansowanym, to jeszcze ma problemy i cierpi z uwagi na niespełnienie biologoczne. Ryzyko powikłań wzrasta wraz z wiekiem kobiety - myślałeś chociaż przez chwilę co się stanie jak z nią będziesz miał niepełnosprawne dziecko?

Jak chcesz mieć dziecko, to zaczynaj z młodszą.

Jeżeli zaś widzisz się tylko w aktualnym układzie, to ja na Twoim miejscu już bym go nie rozbudowywał. Dbaj o siebie i swoje. To, co masz dzisiaj to naprawdę pikuś w porównaniu z tym, co Pani ci może jeszcze pokazać.

Ja nawet nie tyle co się zatrzymałem, ja zrobiłem wyraźny krok wstecz. I wersja "ratujemy związek" zakłada patrzenie, czy Pani podąży gdziekolwiek poprowadzę.

Wyjaśnienie - Pani nie była mym pierwszym związkiem. Ani nawet jedyną kandydatką na ostatni - ten z owocami. Przed poznaniem jej, przez półtora roku byłem na dobrze ponad setce randek (może nawet dwóch setkach), z kilkudziesięcioma Paniami. Metodyczny ze mnie człowiek. Kiedyś to może opiszę - Boże, niektóre kandydatki jakie spotkałem to horror. Dlatego właśnie piszę że szansa znalezienia innej, która bardziej mi by pasowała, została już podjęta - i niestety, nic lepszego nie znalazłem. Cytując siebie, każdy króliczek ma to samo pod ogonkiem. A króliczki z udowodnionymi króliczątkami - te są znacznie gorsze w hodowli.

Co do dziecka - apage satanas! Na ten moment, nie ma takiej opcji, i to już jasno i wprost Pani powiedziałem. Nie ma mowy o rozbudowie związku, a jedynie o wariancie gdzie jest odbudowa. Takie plany na razie odkładam w nieokreśloną przyszłość. Między innymi z powodu, iż ze względu na przeszłość Pani, jestem pewien że - na dzisiaj - dziecko pogłębiłoby jej problemy DDD, wtrącając ją w bardziej znaną sytuację.

 

@arch - nie mogę odpowiedzieć, bo Google namierzyłoby mnie w kilka milisekund. Ale nie informatyka, a zawód bardzo niszowy. Średnia pensja w Stanach dla mnie to 160k$ rocznie brutto plus ulgi podatkowe. To po części potężny niedobór w branży, ale głównie to, że doświadczenie nabywa się niemal wyłącznie w praktyce, i żadna szkoła tego nie zapewni. Ale coś za coś - za granicą ludzie mają dużo większe stresy, telefony 24/dobę, zawały, udary, wrzody i gorzej. Tam jest eksploatacja, i po pięciu latach wymiana, bo jest z ciebie wrak. Kapitalizm który przeżuwa i wypluwa - widziałem to w działaniu. No i trzeba to powiedzieć: jeśli wykształciłem się w Polsce, to jestem jej coś winien.

16 godzin temu, Adolf napisał:

Zrób jak uważasz, mądry jesteś, i nie spierdol sobie drugiej połowy życia

Alleluja, Bracie. Rozumiesz. Jeśli równi pochyłej nie uda się odwrócić i to szybko, pożegluję dalej bez żalu. Pamiętając by nie skończyć tak - http://www.tekstowo.pl/piosenka,jackson_browne,the_pretender.html

 

 

Opis dnia.

Pani powitała mnie z uśmiechem na ustach, w trybie "haremowym" - kawka, herbatka, na co masz ochotę? Przyrządziła obiad który lubię (a ona nie), zrobiła ciasto, jest wysprzątane na błysk. Ani słowa że po składniki musiała pojechać i zapłacić sama, czy wzmianki o straconym czasie. Tak to kiedyś wyglądało - ach wspomnienia. Relaks, kolacyjka, wizyta psiapsiółki Pani, rozmowa i ciastka w ogrodzie. Tak to powinno wyglądać.

 

Emo-Ja: Ach, żeby tak było już zawsze.

Logi-Ja: to pułapka. Stara się maskować by zatrzeć złe wrażenie.

Emo-Ja: Niech się stara, to miłe jest.

Logi-Ja: A jak długo niby będzie się starać, chłopie? Wiesz że potrafi wytrzymać długo, ale DDD wciąż tam jest...

Emo-Ja: Chcę być szczęśliwy. Na razie Ona się stara, i daje mi szczęście. Chwilo trwaj.

Logi-Ja: Co ty, nie masz jaj? Jak się włączy DDD, to nie będzie jeńców. Zobaczysz.

 

Wieczór - przytulanki, a w odpowiedzi - celibat. Pani zdziwiona, spięło mocno styki na kilkanaście sekund, ale znów się przytula i tym razem już mniej przeszkadza zasnąć. Zero focha - ewidentnie wie że jest "na cenzurowanym".

Rano - spakowane śniadanko. Może kawki? Nie możesz tak wyjść głodny...

Plus dla Pani - delegowałem na Nią jedną sprawę w urzędzie, a w południe było już złożone. Zero narzekań (Logi-Ja: chce pokazać jak jest potrzebna) - nawet westchnienia czy zmrużenia oczu (Emo-Ja: ciężko dziś o taką). To chyba ważne - Pani jest inteligentna, i w sprawach mniej ważnych "można na niej polegać" - znajdzie, załatwi, wyszuka itd. (Logi-Ja: Ta inteligencja czyni ją niebezpiecznym przeciwnikiem. Emo-Ja: Ale to właśnie mi się w niej podoba. Logi-Ja: Czy to nie definicja uzależnienia, od tego co może nas zniszczyć? Emo-Ja: Alfa lubi wyzwania, no nie?).

 

Z planów "w nogi" - trwa ewakuacja, ale po cichutku. Jedną rzecz skonsultuję pod kątem prawnym w piątek - wcześniej się nie dało.

Z planów "walczymy o związek" - jak na dziś, wyszło ładnie. Pani na własne oczy przekonała się na czym polega przyjaźń między kobietami, gdy w grę wchodzi "wolny" samiec :). Na dodatek, na poziomie emocji dało to jej świadomość że chwila, moment i nagle nie będzie jedyną chętną w kolejce - trochę to jeszcze powzmacniam, bo widzę że to "rozbija" w Niej schematy DDD - jej rodzice musieli żyć pod jednym dachem. Ja nie muszę.

Z "szukania argumentów" - dziś/jutro porozmawiam z inną osobą z rodziny Pani, szukając informacji jakie dokładnie "wyzwalacze DDD" tkwią w jej podświadomości. Informacji nigdy za wiele. Z druga osobą z jej rodziny pewnie spotkam się do końca tygodnia, ale tu prawdopodobnie będzie nastawienie przeciw mnie, i nie dowiem się nic nowego.

Ponadto, mam pomysł na kolejne zabezpieczenie - taką specyficzną dziurę w Polskim prawie, która (chyba) pozwoli mi zawrzeć wiążącą umowę w imieniu Pani. To też jeszcze skonsultuję - na razie to pomysł.

 

Wiedza którą muszę zapamiętać, a i Braciom się przyda przypomnieć:

wykr_popr.jpg

 

A ku przestrodze innym (choć nie tak to u mnie wyglądało):

hhdS8zNHLY52f52e.jpg

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.07.2018 o 17:33, Still napisał:

Odkąd pamiętam zawsze szedł stereotyp taki, że To panie są namiętne, czule, romantyczne, szybko się przywiązują itp itd Sranie w banie! Uważam, że to faceci szybko się przywiązują, są sentymentalni, trudno im odejść od kobiet. Kobieta, mając na uwadze nowa gałąź leci bez oglądania się za siebie. Na koniec daje kopu w dupe gratis. 

Święta racja. Mężczyzna nawet z wiedzą z forum, nawet z dogłębną wiedzą, czasem będzie myślał, a co by było gdyby, wspominał, zastanawiał się. Wiem po sobie.

Mimo całych końcowych problemów czasem wspominam te najlepsze chwile, czasem zastanawiam się, że a co by było gdyby cofnąć czas - głupie myślenie, ale faceci mają takie abstrakcyjne myślenie, to dzięki niemu odkryliśmy fizykę, programowanie, matematykę. KOBIETY NI CHUJA! Nawet się nie łudźcie, że kobieta będzie miała takie myślenie. 

 

Kiedyś myślałem, że może faceci są bardziej sentymentalni, bo po prostu mają ciężej znaleźć nową kobietę - ale to też nieprawda. Nawet w nowych związkach wspominałem dawną myszkę, czasem zastanawiałem się, rozpatrywałem możliwości, czasem nawet w myślach symulowałem rozmowę z nią.

Kobiety po prostu takie NIE SĄ. Kobiety nie są czułe - widzieliście aby miały jakieś przeciwskazania co do aborcji? Lewaczki ją popierają i mają głęboko w dupie, że to zabijanie dzieci!Ich ciało więc Pani może robić co chce. I to nie są jednostkowe przypadki- to jest ogromna rzesza kobiet popierająca to.

 

Kobieta to ewolucyjnie doskonale przystosowana maszyna. Nawet w cierpieniu są lepsze i naukowcy już dawno udowodnili, że kobiety są wytrzymalsze. 

Niemniej z wiedzą z forum jesteśmy w stanie dużo lepiej egzystować i mieć po prostu na to wyjebane.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.07.2018 o 19:05, Tranquilizer napisał:

Zróbcie harmonogram sprzątania części wspólnych mieszkania, co drugi tydzień ty co drugi ona. Spiszcie zasady budżetu domowego, warto przez kilka miesiecy notować wspólne wydatki żeby chociaż orientacyjnie wiedzieć ile schodzi. Zasada podziału to kwestia umowna, chyba nie ma idealnej, ale na pewno znajdziesz coś co będzie ci pasować.

 

Matko boska co ty radzisz?? Chyba ze to jest cel tej rady żeby ich "związek" się szybko rozpadł.  Facet zapiernicza od rana do wieczora a pańcia siedzi w domu to nie robi łaski, że posprząta.  To co proponujesz to jest palec który pańcia weźmie a potem całą rękę - sprząta co drugi tydzień i tak świetnie mu idzie to może niech sprząta więcej i pracuje więcej - a ja będę leżała i pachniała i puchła i wymagała. Potem przerzuci na niego jeszcze więcej i więcej aż do granicy bólu.

 

Nie radzę korzystać z tej rady. Bo będzie zjazd po równi pochyłej.

 

Edytowane przez rarek2
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, arch napisał:

Mimo całych końcowych problemów czasem wspominam te najlepsze chwile, czasem zastanawiam się, że a co by było gdyby cofnąć czas - głupie myślenie, ale faceci mają takie abstrakcyjne myślenie, to dzięki niemu odkryliśmy fizykę, programowanie, matematykę. KOBIETY NI CHUJA! Nawet się nie łudźcie, że kobieta będzie miała takie myślenie. 

Mam podobnie. Co najlepsze, różnimy się tym od kobiet, że częściej sięgamy pamięcią tylko i wyłącznie do dobrych chwil. Wspominamy te lepsze momenty. A kobiety, jak to samice, wtloczone maja negatywne wspomnienia. Czasami myślę, że mają to już w genach, wypieranie dobrego z pamięci, zastępując je negatywnymi emocjami.

Nasz plus jest taki, że mamy to do siebie jako faceci, że szybko potrafimy sprowadzić siebie na ziemię. Następuje reset i żyjemy dalej. 

 

Aha i jeszcze jedno.  Jedyna dewiza jaka będę powtarzał dla syna I wnuków. 

BABY TO NAJWIEJSZE HUJE! 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chcesz dziecka to to rozumiem. Trochę późno, zwłaszcza na pierwszą ciążę ale skoro tak wybrałeś to niech będzie.

Jeśli małżeństwa, to się palnij tłuczkiem. Jak nie pomoże to powtórz. Do skutku. Jest taka szanowana instytucja jak konkubinat, zwłaszcza niespisany więc sobie to przyswój.

Prawdę powiedział @Stary_Niedzwiedz: racjonalizujesz jej wady. To się nazywa coping i tu jest wyjaśnione pokrótce.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Still napisał:

Czasami myślę, że mają to już w genach, wypieranie dobrego z pamięci, zastępując je negatywnymi emocjami.

W dawnych czasach, komórek pamięci w mózgach było mało - i warto było jedynie przechowywać w niej "przed czym uciekać". Nie warto było pamiętać że samiec przyniósł żarcie i dzięki temu samica była najedzona - bo to było oczywiste, jak nie przyniósł to się nie rozmnożyli. Ale kto pamiętał by fioletowe jagódki omijać - przeżył.

Dzisiaj - resztki z tego mechanizmu to samousprawiedliwienie. Ja nie mogę być zła, więc ergo to ty... a pamięć podsunie wspomnienia. Lub stworzy.

 

12 godzin temu, wrotycz napisał:

Jeżeli chcesz dziecka to to rozumiem.

Imperatywy biologiczne nie omijają i nas. Raczej przychodzą z wiekiem. Jeszcze niedawno - chciałem. Dzisiaj - zawieszam na kołku swe pragnienia bez żalu. Aż się sytuacja wyjaśni. Ja mam czas.

12 godzin temu, wrotycz napisał:

Jeśli małżeństwa, to się palnij tłuczkiem. Jak nie pomoże to powtórz. Do skutku. Jest taka szanowana instytucja jak konkubinat, zwłaszcza niespisany

Tą lekcję przerobiłem bardzo dawno temu - na szczęście wtedy pewna pani postanowiła swoje urodziny spędzić z tym drugim, ostatecznie się w ten sposób deklarując. Ja czekałem pod jej oknem z prezentem. Ale głupi byłem... ale dzięki jej, dozgonne. Tak więc konkubinat jest moim wyborem. Jeśli czasem rozważam małżeństwo, to wyłącznie dla dobra ewentualnego dziecka - a i tutaj, trudno mi wyobrazić sobie przy jakich okolicznościach małżeństwo miałoby lepszy wpływ, niż konkubinat.

Racjonalizuję wady Pani - tak, przyznaję, chociaż staram się tego unikać. Albo przerabiać post factum.

 

 

Opis dnia drugiego - krótki.

W pracy ostra i niespodziewana dawka adrenaliny, więc poza domem byłem od siódmej do dwudziestej. To już minimalnie ochłodziło podejście Pani - ale posprzątała nieproszona dwie duże szafki w kuchni, w tym tą na śmiecie.

Ja raczej nie mam problemów - schylam się i patrzę czy trafiam we właściwy kosz. Pani natomiast zazwyczaj otwiera drzwiczki, sru i tyle - zdarzało mi się na początku związku czynić jej uwagi, gdy np. zgniła śliwka zrobiła charakterystyczne "plac" mówiące że trafiła w tylną ściankę szafki a nie do kosza. Z badań porównawczych wynikło, że takie zachowanie mają wszystkie egzemplarze z tej rodziny.

Oczywiście żadnego chamstwa, tylko "jak to tam zostawisz, to zgnije i będzie śmierdzieć". Duży błąd tu popełniłem - wtedy wyszedłem z założenia że jej kosz, jej dom i nie szanuje swojego porządku, więc odpuszczałem - teraz to dostrzegam. Granica którą najpierw postawiłem, a potem pozwalałem jej łamać. Tylko dlaczego wczoraj (bez żadnej mojej uwagi) sama posprzątała... może chce pokazać jak bardzo jej zależy? Albo coś zaśmiardło a ja analizuję bzdury :)

 

Poza tym - plus dla Pani za zapytanie czego sobie życzę na następny obiad. Zero mowy o kosztach czy potrzebnym czasie. Mało było czasu na więcej interakcji, a  i zmęczony byłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziennik eksperymentu - opis dnia trzeciego. Mniej więcej chronologicznie, z bilansem plus-minus:

+ Pani dotrzymała słowa i przygotowała wybrane danie. Nakład finansowy niski, ale gotowanie w takich temperaturach to dyskomfort. Zero narzekań na ten temat.

+? Generalnie zachowanie Pani - jak dnia drugiego. Jest miło, można się zrelaksować.

- Ciekawy punkt - Pani rozmawiając o problemach prawnych budowy użyła sformułowania "nasz" dom. Minus. Jestem tutaj nieustępliwy - temat wielokrotnie przerabiany przez Braci.

+ Kolejny ciekawy punkt - Pani myśli że wolę TVP od TVN (mam na to wy...bane, co nieraz mówiłem), więc jak tylko się zorientowała że jest czas to sama przełączyła TV. Pomimo mojego "nie, nie jak chcesz oglądać...". Czyżbym właśnie zrobił shit-testa?

- Minus - w tekście TV pojawiła się ni z gruchy ni z pietruchy wypowiedź "bo męża trzeba sobie wychować" - Pani nie wytrzymała, dodała w przestrzeń "mądra kobieta". Minus. Na moje "ciekawe ile ma kotów, takie mądrości to raczej teoretycznie głosi" Pani już nie odpowiedziała - kilka sekund zwarcia i burmuszenia, reset, i powrót do poprzedniego stanu.

- Shit-test w wykonaniu Pani - "ale czy sobie poradzisz ze spakowaniem śniadania? Na pewno?" - bardzo sugerującym tonem. Trochę podbiłem stawkę rzucając coś w stylu "ależ oczywiście, przecież bez Ciebie sobie radziłem". Koniec dyskusji na ten temat ze strony Pani.

? Pani wieczorem nie robiła podchodów wielkich - kilka "przypadkowych" macanek. Celibat trzymam, ale zaczynam zastanawiać się czy Pani się tu nie "zablokuje" na ciągłych odmowach. Z drugiej strony, argumentu "niezastąpionej do obsługi Samca" nie zamierzam jej dawać. Do przemyślenia.

 

Problem w planach - nie udało mi się skontaktować z rodziną Pani, by porozmawiać o "wyzwalaczach DDD" - będę próbował do skutku.

Wyjaśnienie 1 - Pani doskonale wie że kilka lat żyłem jako singiel. Brudem nie zarosłem, remonty porobiłem, podszkoliłem się w gotowaniu, wszystko było wysprzątane, wyprane i zaopatrzone na tip-top.

Wyjaśnienie 2 - Pomimo iż wiele par często w kłótniach rzuca że chciałoby się rozstać, ja przez pięć lat ani razu nie "groziłem" Pani odejściem, ani nawet nie sugerowałem. Ostania awantura to pierwszy taki przypadek.

 

@wrotycz - jeszcze co nieco przemyśleń o copingu, w kontekście "myślę że nie znajdę lepszej więc muszę utrzymać tą". Dawno temu, zdarzyło mi się podrywać Hiszpanki w Hiszpanii "na paszport" - podchodziłem, pytałem o drogę po angielsku, one mi odpowiadały po hiszpańsku, na co ja wyciągałem paszport mówiąc "no Hispaniol - english please". Spory odsetek Pań brał mnie za "swego", stąd odpowiadały po hiszpańsku (a potem chciały naprawić swą gafę). W Polsce też zdarzało się, że brano mnie za południowca.

Smutny wniosek poboczny - Hiszpanki lecą na obcokrajowców, jak Polki na Hiszpanów.

Od tego czasu sporo wody upłynęło w Wiśle, zdążyłem przytyć ~60kg, i zgubić ~45 kilo.

Ale przez ostatnie pięć lat, i okres związku z Panią, to jednak ja byłem - i jestem - minimalnie bardziej reprezentacyjny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzienniczek Kesperta - dzień czwarty. Wersja skrócona, mniej więcej chronologiczna.

 

Pani ogólnie w nastroju ciut gorszym - ewidentnie widać obawę o stratę "zajętych okopów", ale głowę podnosi chęć "pokazania" swej niezależności.

- Pani zakupiła dla moich zwierzaków nowe zabawki "bo były w promocji". Moja reakcja - zwrot kasy. Pani odmawia, na co ja od razu kontratakuję że "przecież kilka dni temu była cała awantura że za mało dokładam a Tobie brakuje". Cisza, kasa do ręki, następnie odłożona na półeczkę na widoczne miejsce. Rano nadal tam leżała - co to ma być, mam mieć wyrzuty sumienia? Minus za próby manipulacji i "wpędzania w winę".

+ W ramach instalacji nowych zabawek, Pani naprawiła kilka rozdarć na meblach. Plus. Nie wypominała tego ani słowem, dopiero jak sam zwróciłem uwagę to przyznała się do czynu.

- Postanowiłem spędzić trochę czasu na hobby. Oczywiście, po "zapytaniu się" czy Pani nie uważa, że mógłbym lepiej spożytkować swój czas - odpowiedź przecząca, to do warsztaciku i odstresowujemy się. Po około godzinie pani jednak nie wytrzymała, i rzuciła w przestrzeń uwagę "Co, nową karierę sobie znalazłeś?". Minus. Moja reakcja - spojrzenie, i powrót do pracy. Pani zdecydowała się więcej nie komentować. Wróciła do fejsbuczka (ja - 2 godziny majsterkowania, Pani 2 godziny Facebooka).

--- Jakieś bzdury telewizyjne lecą w tle. Pani ogląda, i zwraca uwagę na przedstawione na ekranie warunki mieszkaniowe rodziny. (Sytuacyjne wyjaśnienie - dawno temu na wycieczce wspólnie zastanawialiśmy się, czy szopka przy pewnym budynku to toaleta, czy komórka na węgiel. Ja mówiłem że toaleta (węgiel zostawia inne ślady). Potem okazało się, że miałem rację.) Pani mówi między innymi "Patrz, oni też mają toaletę na podwórku jak wtedy pokazywałam Ci w XXX". Ja prostuję "To chyba ja mówiłem że to była toaleta". Zgadniecie ciąg dalszy? Pani uparła się że wtedy to Ona miała racje, to Ona mówiła że to toaleta, i usiłowała wmówić mi że to ja wtedy uznałem szopkę za składzik węgla. Czyli klasyka - Pani nie mogła się pomylić, więc jej wspomnienia się usłużnie modyfikują do wersji w której Pani ma zawsze rację. To nawet nie minus, to duża czerwona flaga, z sierpem na mej szyi - co będzie gdy inne wspomnienia się zmodyfikują?

+ Pani przygotowała sama z siebie następną porcję obiadową, bez żadnych zarzutów o stracony czas czy poniesione koszty.

? Wieczorne podchody - bez zmian. Celibat - bez zmian.

 

Udało mi się skontaktować z obiema znajomymi Pani. Wynik odwrotny do oczekiwanego - tam gdzie miałem nadzieje, nic nowego się nie dowiedziałem. Natomiast tam gdzie nie spodziewałem się rewelacji, usłyszałem oczywiście jaka to Pani jest wspaniała, och, ach i piąty cud świata, jak to wspaniale że Ją znalazłem. Tym niemniej, wśród tego peanu pochwalnego znalazła się łyżka dziegciu - otóż według rozmówczyni, w dzieciństwie Pani nie została nauczona by doceniać to co dostaje, i traktowała wszystko co dostała od rodziców jako "oczywiste". Cytat - "nikt nie nauczył jej jak mówić dziękuję". Dalej usłyszałem (od kobiety) że "dlatego dzisiaj, jeśli ktoś coś dla niej zrobi, szybko o tym zapomina, i nie poczuwa się do żadnej wdzięczności". Więc nie jestem jedyną osobą która tak uważa...

 

Mój błąd lub nieuwaga - rano spostrzegłem że ktoś otwierał moją szufladę z papierami. Oczywiście, widać tam teraz wyraźnie dużo pustej przestrzeni - Pani prawdopodobnie zorientowała się że część papierów "dostała nóżek" - mogło to mieć wpływ na jej zachowanie.

 

Sprawy prawne. Plan kolejnego zabezpieczenia nie będzie dalej weryfikowany - czas realizacji byłby liczony w miesiącach, a nie zamierzam tyle czekać na rozstrzygnięcie. Weryfikacja jedynej wspólnej umowy - mogę się procesować cywilnie teraz, albo zapłacić teraz i domagać się sądownie zwrotu potem, albo zapłacić i odpuścić. Oczywiście mogę nie zrywać umowy - wtedy koszty maleją o połowę, i rozkładają się na rok. Wydatek nieznaczny, spokojnie mógłbym odpuścić bo czas jest cenniejszy, ale jest jeszcze możliwość manewrów, będę sprawdzał dalej w przyszłym tygodniu. Pozostałe zabezpieczenia będą działać zgodnie z przewidywaniami.

 

Kespert mentalnie przygotowuje się do weekendu. Dużo czasu będzie na interakcje, obserwacje i wnioski.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałem że coś napiszę żebyś bana za post pod postem nie dostał?

 

Jej interes jest sprzeczny a twoim .

Jak długo masz zamiar to analizować?

 

Ta cała ściema i gra niedomòwień z jej strony , ona chce małżeństwa , dzieci i kasy na "życie" w formie gotòwki z oczywistych powodòw.

 

Masz zamiar to analizować kolejny miesiąc ... dwa , trzy ... w nadziei że się coś zmieni ???

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie, weź to pierdolnij, szczególnie jeśli jej nie kochasz. Po co Ci to?

 

Ona nie pozwala dołożyć złotówki do raty czy czynszu, bo to JEJ i w razie W nikt nie może niczego od niej żądać. Tobie natomiast nie pozwala mieś "swojego" bo... no właśnie dlaczego? Bo TAK?

Zauważ, że pani kończy się termin ważności, a Ty wchodzisz w najlepszy okres życia. Pani o tym wie i boi się o Ciebie. Wie, że jeśli tylko skiniesz to z posiadanymi zasobami i zajęciem zawodowym możesz mieć MŁODSZY, lepszy model. I to nie jeden.

 

Myślałeś o tym?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Beno said:

Zauważ, że pani kończy się termin ważności, a Ty wchodzisz w najlepszy okres życia

Jesteś kumatym gościem , nie mam na ten temat wątpliwości . 

Nikt  Ci nie powiedział że facet po 35 roku życia wchodzi w złotą dekadę ? 

A może dwie ....  jak jest naprawde świadomy.

Mi też nikt tego nie powiedział.

 

Writing is on the wall , read it !

Its all there. 

 

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert - Ty sobie racjonalizujesz pozostanie z nią tylko dlatego, że jak nie ma DDD to jest zajebista Pańcia. Albo dlatego, że sama zarabia + ma swoje mieszkanie. 

Przecież brak zysków w jej firmie i zmiana jej zachowania, przez parę miesięcy z tego co pisałeś pokazuje drugie dno u tej pańci. Jak nie będzie miała swojej kasy, to automatycznie masz być jej bankomatem. Teraz jeszcze pewnie powiesz, że ona nie zgadza się byś płacił. Owszem, ale to też się skończy jak faktycznie totalnie upadnie ta jej firma. 

Ona już narzeka na to, że chcesz intercyzy, narzeka na brak dziecka (mimo problemu u siebie z tym), narzeka na to, że wydajesz na siebie i inwestujesz. Ona już pomału widzi Twoje pieniądze jako JEJ pieniądze, dlatego wali fochy, że inwestujesz kasę, którą ona mogłaby wydać. 

Jest jeszcze 4/10, robi jazdy, manipuluje wielokrotnie. Ogranicza seks. 

Ja bym uciekał z takiego związku. Zbyt cenię sobie spokojne, sielskie życie by sie rozkoszowac cyrkami pańci, manipulacjami pańci po powrocie z pracy po 10-14 godzinach. Te użalanie na sprzątanie, obiady też żałosne. Jak nie ma co robić, to niech ogarnie dom, a Tobie zrobi solidny obiad, laskę przed snem. 

Ludziom się wydaje, że związek to sieć bezinteresowności w każdym calu. Tak to nie działa zawsze jest jakiś interes w zachowaniu, w związku. 

 

" Postanowiłem spędzić trochę czasu na hobby. Oczywiście, po "zapytaniu się" czy Pani nie uważa, że mógłbym lepiej spożytkować swój czas" 

 No chyba sobie jaja robisz? Pytać się kogoś czy hobby jest właściwe i nie szkoda na nie czasu? ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez jak byk widać, że się z nią męczysz. Zadaj sobie pytanie czy ją kochasz i chcesz w tym tkwić w nadzieji, że będzie lepiej Jeśli nie to skończ to wszystko. Strata czasu a za rogiem czai się taka co może doceni. 

 

Tutaj właśnie widać jak kobieta czuje, że coś straci to nagła zmiana.

 

Szkoda, życia na gierki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.07.2018 o 15:59, Kespert napisał:

Gdzieś na Forum było, że naprawdę to mężczyźni są romantyczną płcią. Potwierdzam w całej rozciągłości.

Dokładnie.Z małym "ale".Kobiety tak do 20-22 roku życia może i są romantyczne.Pózniej wszystko idzie w pizdu i liczy się kalkulacja,wyrachowanie,lepsze gałęzie etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, trop napisał:

Dokładnie.Z małym "ale".Kobiety tak do 20-22 roku życia może i są romantyczne.Pózniej wszystko idzie w pizdu i liczy się kalkulacja,wyrachowanie,lepsze gałęzie etc.

Moja była to mi wprost to powiedziała pod koniec związku. Wcześniej natomiast usłyszałem, że co to za facet, który auta nie ma (dotyczyło kolegi, bo ja akurat miałem). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.08.2018 o 04:46, Beno napisał:

Chłopie, weź to pierdolnij, szczególnie jeśli jej nie kochasz. Po co Ci to?

Gdybym mógł powiedzieć z pełnym przekonaniem, że jej nie kocham, to całego tego wątku by nie było.

 

W dniu 5.08.2018 o 04:46, Beno napisał:

Wie, że jeśli tylko skiniesz to z posiadanymi zasobami i zajęciem zawodowym możesz mieć MŁODSZY, lepszy model. I to nie jeden.

Wyprzedzając dzienniczek - w ten weekend sąsiad-kawaler (45?) pokazał się z nową "zdobyczą" (30?, SMV 8/10), co sprowokowało Panią i mnie, do dyskusji pt. "jak coś ci nie pasuje, to w każdej chwili możesz odejść". Na co odpowiedziałem, że to jest jedna z opcji. Pani ma tego świadomość, i próbuje bronić "swego" - kwestia czy uda mi się by za obronę "swego" uznała na przykład:

W dniu 5.08.2018 o 12:39, CalvinCandie napisał:

to niech ogarnie dom, a Tobie zrobi solidny obiad, laskę przed snem.

 

W dniu 5.08.2018 o 12:39, CalvinCandie napisał:

Ona już narzeka na to, że chcesz intercyzy, narzeka na brak dziecka (mimo problemu u siebie z tym), narzeka na to, że wydajesz na siebie i inwestujesz. Ona już pomału widzi Twoje pieniądze jako JEJ pieniądze, dlatego wali fochy, że inwestujesz kasę, którą ona mogłaby wydać. 

Z doświadczenia - po pewnym czasie, wszystkie egzemplarze tak mają.

W dniu 5.08.2018 o 12:39, CalvinCandie napisał:

Ludziom się wydaje, że związek to sieć bezinteresowności w każdym calu. Tak to nie działa zawsze jest jakiś interes w zachowaniu, w związku. 

Chyba już udało mi się przez ten etap przebyć - mam wyraźnie wyznaczony interes... sam go dość dobrze określiłeś :)

W dniu 5.08.2018 o 12:39, CalvinCandie napisał:

No chyba sobie jaja robisz? Pytać się kogoś czy hobby jest właściwe i nie szkoda na nie czasu? ?

Sarkazm, sarkazm. Jedna z niewielu kobiet, która czasem potrafi pograć w tę grę. Fakt że potrafi takie smaczki wyłapać, jest jednym z punktów który przyczynił się do jej wyboru podczas poprzedniej selekcji.

W dniu 5.08.2018 o 14:19, Sonic napisał:

Tutaj właśnie widać jak kobieta czuje, że coś straci to nagła zmiana.

Eksperyment Kesperta to między innymi sprawdzenie, czy taka zmiana może być trwała. To jeden  powodów prowadzenia dzienniczka - albo polegnę, albo znajdę metodę. Zegar odlicza w dół, czas zakończenia eksperymentu jest ustalony.

W dniu 5.08.2018 o 19:53, ElChico napisał:
W dniu 5.08.2018 o 18:21, trop napisał:

Pózniej wszystko idzie w pizdu i liczy się kalkulacja,wyrachowanie,lepsze gałęzie etc.

Moja była to mi wprost to powiedziała pod koniec związku.

Potwierdzam. W okresie polowania parkowałem czasami celowo kilometr i więcej od miejsca spotkania - i obserwowałem reakcje Pań gdy zgodziły się by je odwieźć do domów. Kupa śmiechu, z przewagą kupy. Jedną przeniosłem "na barana" z 200 metrów, bo ubrała takie szpilki że nie mogła iść po bruku. To mężczyźni są (lub bywają) romantyczni.

Ciekawostka - jedną z najbardziej zapamiętanych przeze mnie randek była ta, gdzie Pani (30+, SMV 6/10) doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich uwarunkowań. Na wstępie wyznaczyła warunki - trzy tysiące miesięcznie dla niej, mieszka u mnie, nie pytam jej gdzie czasami znika, a jak ją zobaczę z innym to nie robię scen zazdrości. Pod tymi warunkami zgodzi się ogarnąć mi chatę, łóżko i dziecko - bez ślubu. Wszystko wyłożone otwartym tekstem. Takie zawodniczki też się trafiają. Oczywiście, nie wpadłem w tą pułapkę ;)

 

Dzienniczek - przedłużony weekend (wliczając wolny poniedziałek).

Pomijając już opisany tekst "zawsze możesz odejść", działalność Pani nie sprawiła większych problemów. Trochę chwilami czułem się jak generał, który może drobiazgi zostawić do ogarnięcia kapitanowi. Ja mówię że nie robimy obiadu, jedziemy do restauracji - i Pani sama z siebie ogarnia trasę i korki. Oczywiście, wciąż Pani stara się odgadnąć na jaki obiad miałbym ochotę. Sprzątanie - Pani wymsknęło się że "ona to ma wprawę w układaniu naczyń w zmywarce", co zostało zbite moim "dobrze jak różnymi pracami zajmują się ci co się na nich znają". Koniec dalszych komentarzy - tymczasowo poskutkowało.

Plus - Pani zamiast Facebooka zaczęła ogarniać książkę - z tematyki wspólnych zainteresowań. Swoje własne hobby Pani - dawno tego nie robiła.

Minus - dochodzę do wniosku że spotkania Pani z rodziną w jakiś sposób "wyzwalają" odruchy bohatera DDD.

Pani z własnej woli i bez okazji zrobiła mi prezent odzieżowy. Próba manipulacji wdzięcznością, miły gest i próba przypodobania się w jednym.

Noc - Pani wchodzi w okres wysokiego estrogenu, co odbiło się znacznie zwiększonymi (jak na ten egzemplarz) "podchodami". Pomimo - trzymam celibat. Zobaczymy co Pani powie jak nadejdzie "ten dzień".

Poniedziałek ze względu na problem na budowie, stał się dla mnie dniem wolnym od pracy (przynajmniej zarobkowej). Pani na wzmianki o domu najpierw smutnieje - a później robi się milsza. Oczywiste.

 

Jeśli czyta to mod, to przepraszam - jeśli nie będzie innych postów, to ograniczę swoje do jednego na dwa-trzy dni (aby nie dostać bana za post pod postem). Tym niemniej, forma dziennika wymaga zapisu postępów eksperymentu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert, bardzo ciekawy wątek - jesteśmy w podobnym wieku. Ciekawi mnie jedna kwestia - to, co piszesz o kobiecej inteligencji swojej partnerki, że góruje ponad przeciętną normę. Naprawdę uznajesz to za wyjątkowy atut? IMO empatia, szacunek, życiowe ogarnięcie i wsparcie samca są daleko bardziej istotne, niż to. Oczywiście, nie mówię tutaj o totalnych ,oderwanych od pługa prostaczkach, które ogarniają jedynie kolorowe czasopisma i "Trudne sprawy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror, inteligencja partnerki jest dla mnie ważna. Z tym, że pod inteligencją ukrywa się całe mnóstwo:

- empatia - jest skorelowana zazwyczaj z ogólnym poziomem Pani, a więc też z inteligencją i mądrością

- szacunek - przez odwrócenie pytaniem, jakiego szacunku można oczekiwać od kogoś kto nie jest w stanie zrozumieć co właściwie robisz, jak zarabiasz na życie, jak znalazłeś się w danym punkcie swojej drogi? Ergo - szacunek wymaga inteligencji.

- życiowe ogarnięcie - pomijając przypadki "tata daj", większa inteligencja koreluje się z lepszym ogarnięciem życiowym, ciekawszymi hobby, lepszą pracą...

- wsparcie samca - to ciężkie do zdefiniowania, bo każdy inaczej rozumie co to "wsparcie" oznacza. Dla mnie na przykład wsparcie to ogarnięcie "popierdółek" które uznaję za błahe - czyli od których znajomych zamówić miód na zimę, ogarnięcie wyjazdu (ja mówię miejscowość, Pani następnego dnia ma listę hoteli z cenami i recenzjami - z kilku forów), stworzenie atmosfery do odpoczynku gdy muszę zregenerować siły, czy świadomość że jak Pani utknie na śniegu, to najpierw podetknie dywanik pod oś napędową, a dopiero później chwyci za telefon.

- możliwość porozmawiania, zrozumienia, zabaw słownych i sarkazmów.

 

Tak więc, po długich poszukiwaniach, trafiłem na egzemplarz z ponadprzeciętną inteligencją, empatią, szanujący mnie (przynajmniej gdy myśli logicznie), ogarnięty życiowo (samodzielny - aż do przesady przez DDD), i zazwyczaj wspierający (znów - gdy w grę wchodzi logika). Niestety, po dłuższym czasie wyszły na światło "wady fabryczne modelu" na przykład w postaci zagarniania zasobów (my zrobiliśmy, my kupiliśmy), jak i specyficzne dla egzemplarza (DDD "bohater" - musi być samodzielna, na poziomie podświadomości będzie sama siebie sabotować byleby mieć tą "samodzielność"). I pytanie będące kwintesencją tego wątku - czy uda mi się ograniczyć lub usunąć wady, czy też może trzeba będzie znów wyruszyć na łowy.

 

A co do "oderwanych od pługa prostaczek" - i bardziej generalnie, co do innych ludzi - wielokrotnie w życiu przekonałem się, że inteligencja (klasycznie rozumiana) nie jest równoważna mądrości. Nieraz można się bardzo mocno zdziwić. I również duża mądrość może skutkować empatią, wsparciem, szacunkiem, ogarnięciem - tylko takiej kobiety akurat nie spotkałem na swej drodze w trakcie poszukiwań.

 

PS: Pamiętam że kiedyś w jakiejś książce z zakresu psychologii, napisanej w latach 60-tych - a więc jak jeszcze nie było polit-poprawnej cenzury - autorzy sugerowali, że różnica IQ na poziomie 20 punktów powoduje trudności ze zrozumieniem drugiej strony, a różnica powyżej 40 punktów - wyklucza możliwość partnerstwa, stawiając jedną z osób w związku w roli uprzywilejowanej, z której będzie musiała korzystać. Stąd też wynikał paradoks orła, i wniosek aby psychoterapeuta był co najmniej tak samo inteligentny jak osoba poddawana terapii. Później takie rzeczy usunięto z kanonu.

Edytowane przez Kespert
Dodatkowa informacja.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert,dziękuję. Teraz w pełni rozumiem. Też nie łączę w pełni inteligencji z wykształceniem (najgorsi są ludzie wykształceni ponad własną inteligencję, swoją drogą, taka dygresja : )). W dużej części zgadzam się z Twymi kryteriami z pierwszego akapitu Twego posta. Jedynie, co budzi me wątpliwości, to Twa definicja kobiecego szacunku względem Ciebie: jesteś mężczyzną. Partnerem. Głową rodziny, tak? Dbasz o dom. Wspierasz, ogarniasz, wyznaczasz prostą. Lider. No i mężczyzna, który jak zakładam ma wyższe aspiracje niż operator pilota do telewizora i codzienne sączenie chmielowej zupki. Już za to należy się szacunek od kobiety. Jakem konserwatysta, a buntownik jedynie od pasa w dół, jak mówi moja żona ; )

 

Spotkałem na swojej drodze w dawnych latach kobiety które mogę określić jako naprawdę inteligentne. Powiedziałbym, że wybitnie - jak na kobiety - taka mała złośliwostka. Pamiętam, że z taką jedną Panią potrafiłem przegadać na randce 6,7 godzin, skacząc po wielu tematach. I nie była to wiedza pobieżna, telewizyjna papka dla umysłu. Fascynowała mnie. No i ładna była, to też ważne. Ale życiowo - kaleka, nie potrafiąca ogarnąć najprostszych czynności. Nawet nie bluszcz - coś znacznie gorszego. Makabra, do dziś to pamiętam chociaż wiele lat już minęło.

 

No i moja żona - po +20 latach znajomości i kilkunastu małżeństwa znasz drugą osobę na wylot. I mimo że na poziomie tzw. wiedzowym, czy potocznie "oczytania" nie jest na mojej półce (podobnie jak zarobki, mimo że niezależność finansowa jest dla niej niezwykle istotna i nieźle jej to wychodzi), jej ogarnięcie życiowe, pracowitość to arcymistrzostwo. Ma też wiele empatii w sobie (nawet za wiele, swoją drogą) i najważniejsze - wsparcie dla mnie. Psychiczne i życiowe. Reset. Możliwość pogadania zarówno o pierdołach, jak i poradzenie się w jakimś biznesowym temacie. Oczywiście, że decyzję podejmę na własną rękę, ale cenie kobiecą intuicję i zewnętrzne oko. Było trochę wojen, dwa poważniejsze kryzysy, ale... każdy wie, co może stracić. To oczywiście kobieta, więc każdy wariant biorę pod uwagę w perspektywie czasowej.

 

Wracając ad rem, do Twojego problemu - wydaje mi się, że kluczowy będzie czas, który sobie postawiłeś na zrealizowanie swego celu i "przełamania". Ja bym go nie przedłużał ale .... widzę z opisów, że Ją kochasz. Tak, jak potrafi uczucie wyrazić mężczyzna, bez podtekstu i wyrachowania. Będę dalej śledził ten wątek, a dla Ciebie wszystkiego dobrego. IMO jest szansa na pozytywny reset.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror, ależ nie ma za co dziękować. Czasami jak muszę coś przemyśleć przed napisaniem, dla mnie samego są to cenne wnioski - to Twój wpis uzmysłowił mi nowe i ważne zmienne.

 

21 godzin temu, Obliteraror napisał:

Jedynie, co budzi me wątpliwości, to Twa definicja kobiecego szacunku względem Ciebie: jesteś mężczyzną. Partnerem. Głową rodziny, tak? Dbasz o dom. Wspierasz, ogarniasz, wyznaczasz prostą. Lider. No i mężczyzna, który jak zakładam ma wyższe aspiracje niż operator pilota do telewizora i codzienne sączenie chmielowej zupki. Już za to należy się szacunek od kobiety.

Tutaj ogólniej, czasem ciężko jest żądać/wymagać szacunku za oczywistości, których druga osoba nie rozumie. Przykład - ciekła woda, wziąłem klucz i dokręciłem uszczelkę - 30 sekund pracy, i nie wymagam za to szacunku. Drugi raz - ciekła woda, skończyło się na kupnie nowej baterii, i montażu nowych redukcji pod nowy rozstaw (kucie, cekol, kafelki) - tutaj szacunek za "ogarnięcie" by był mile widziany, ale ciężko go wymagać, gdy druga osoba dostrzega efekt (nie cieknie, nie ma śladów ingerencji), a nie jest w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy wysiłkiem włożonym, czy różnicy między skalą problemów.

 

Do głowy mi właśnie przyszło, że jakaś zadra mej Pani, może pochodzić z tego, że ona nie do końca rozumie na jakim poziomie złożoności pracuję. Ona przecież ma doktorat, prowadzi własną firmę, a i tak zarabia "tylko" 1/2 tego co ja (jak dobrze jej idzie). Tyle, że doktorat z humanistycznego kierunku, to coś z zupełnie innej skali problemów niż projekt, który potem idzie w produkcję rzędu dziesiątek milionów egzemplarzy - i każdy musi zadziałać. Pani może mówić że to ogarnia mentalnie, ale na poziomie emocji - to przecież nie może być sprawiedliwe, feministki mówią że ona się stara więc powinna tyle samo zarabiać. Konserwatyzm niestety często ulega w walce z emocjami.

Będę musiał dodać tą zmienną do planu - dziękuję. (PS: po przemyśleniu - jej ojciec też zarabiał znacznie lepiej od jej matki. Ch...era, nie zwróciłem na to uwagi, a to kolejny "wzorzec" DDD).

 

21 godzin temu, Obliteraror napisał:

Było trochę wojen, dwa poważniejsze kryzysy, ale... każdy wie, co może stracić

Tutaj, trzeba brać pod uwagę specyfikę modelu. Czyli DDD typ "bohater". Im bardziej Pani zbliża się do swojej wizji związku, tym więcej wzorców z dzieciństwa i związku rodziców "wyzwala". Wtedy, "musiała" być bohaterem, samodzielna, podejmująca decyzje, nie okazująca uczuć, osiągająca wyznaczone cele niezależnie od okoliczności. Dzisiaj, kiedy taki wzorzec z dzieciństwa uda mi się uruchomić, Pani zaczyna reagować na zapamiętane wzorce a nie na aktualną sytuację. Nawet jeśli podejmuje działania autodestrukcyjne.

Napisałeś " Oczywiście, że decyzję podejmę na własną rękę, ale cenie kobiecą intuicję i zewnętrzne oko." - a teraz wyobraź sobie, że konkretne zapytanie o jeden problem, w Pani wyzwala wzorzec "są dostępne opcje, muszę dokonać wyboru, tylko ja mogę to zrobić, to musi być mój wybór, nikt inny nie ma prawa decydować zamiast mnie". To bardzo pobieżny opis działania DDD, ale do tego się to sprowadza - Pani kiedyś musiała radzić sobie sama, więc teraz jej "wzorzec" nie umie odpuścić, czy pozwolić decydować komu innemu. Jeśli problem nie pasuje do wzorców z dzieciństwa, to paradoksalnie nie ma problemu - Pani logicznie podchodzi do sprawy, i zazwyczaj zgadza się na proponowane przeze mnie opcje. Ale jeśli problem jest taki sam jak wzorce Pani, wtedy "odpala" się tryb w którym Panią kieruje automat. Nie ma wtedy z automatem dyskusji - są tylko emocje, i "musi być tak jak ja chcę". Wspomnienia kilkudniowe się modyfikują, aby Pani miała rację. Pani nawet czasem używa argumentów z przeszłości, z kłótni jej matki z jej ojcem - to fascynujące i przerażające zarazem. Nawet jeżeli przeforsowanie jej zdania oznaczałoby rozpad związku... autodestrukcja. Logicznie Pani wie co może stracić, ale "na automacie" nie ma wpływu na swoje emocje - a te pchają ją w najgorszym możliwym kierunku.

 

Wydaje mi się, że wszystkie przypadki poważnych kłótni opisane w początku wątku, są zbieżne z wzorcami które Pani zapamiętała z dzieciństwa. Teraz dochodzę do wniosku, że aktualnie ratuje nas fakt, że lokum należy do Pani - to tak daleko odbiega od wzorca, że większość zachowań DDD nigdy się nie wyzwala. Przez pierwsze lata - nigdy. Teraz - zaledwie kilka razy, na krótko, ale coraz częściej. Sytuacja w której Pani musiałaby zamieszkać pod dachem domu który nie należy do niej - to idealnie wzorzec z jej dzieciństwa. Im bardziej się zbliża, tym bardziej staje się realny.

 

Do tego dochodzi błędne koło - "bohater" nie może przyznać się do porażek czy słabości. Tak więc próba podważenia decyzji Pani (lub udowodnienia jej nielogiczności), nawet tygodnie później, staje się automatycznie atakiem na Panią, i jest to kolejny znany wzorzec - który "odpala" schematy typu "już mnie nie kochasz", "jesteś jak twój ojciec", "zawsze zależy ci tylko na pieniądzach", "prawdziwy mężczyzna ..." i wiele innych z kobiecego arsenału jej matki. Bohater musi mieć rację, musi wygrać, nie może okazać słabości przeprosinami.

 

To nie jest próba "pozytywnego resetu". To próba oddzielenia Pani od jej własnych demonów z przeszłości, aby "bohater"/automat już nigdy się przejął kontroli. To jak usunięcie trzeciej, niechcianej osoby ze związku.

Każdy kolejny kryzys uzmysławiał mi że jeśli nie przerwę tego cyklu, to on będzie narastał, coraz głębiej wpychając Panią w znane jej wzorce. Aż mnie i Panią zniszczy.

21 godzin temu, Obliteraror napisał:

kluczowy będzie czas, który sobie postawiłeś na zrealizowanie swego celu i "przełamania". Ja bym go nie przedłużał ale .... widzę z opisów, że Ją kochasz

Dlatego, jeśli plan naprawczy zawiedzie, chyba lepiej będzie pozwolić Jej żyć samotnie, niż zniszczyć ją samą moją obecnością.

 

Dzienniczek - wtorek.

Bez większych zmian w zachowaniu Pani. Jeden minus za tekst Pani odnośnie obowiązków domowych "jak ty mi się za to wszystko odwdzięczysz, nigdy nie zdołasz". Padło to niemal natychmiast po tym jak Pani wróciła - została wyciągnięta na basen przez psiapsiółkę, w czasie jak jeszcze byłem w pracy. Obrócone w żart - "jak to jak, przecież tu jestem" i niedopowiedziane "jeszcze".

Poza tym - obiad, miła rozmowa, paczka żywnościowa "do pracy". Do pełnej listy brakuje szczegółu - ze względu na temperaturę wewnątrz dochodzącą do 28 stopni, i mnie i Pani nie w głowie są igraszki fizyczne w alkowie.

Pani ogarnęła część zakupów "na zimę" - z własnej puli, i nie mówiąc ani słowa o jakichkolwiek kosztach. Znowu - nie wiadomo czy to manipulacja na sumieniu, czy urażona duma "bohatera" tkwiącego w Pani. A ja postanowiłem czegoś spróbować - zakupiłem czekoladę klasy "lux", i zajadając pierwszy kawałek podsunąłem Pani sugestywnie pod nos. Pomimo diety, dała się skusić. Kto oswajał półdzikie zwierzęta, wie jaka to satysfakcja gdy w końcu zaufa i weźmie przysmak z ręki. Potężne oddziaływanie na podświadomość.

Edytowane przez Kespert
Literówka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.