Skocz do zawartości

Czy jesteś wspakulturowcem?


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chciałbym w tym wątku spytać Was na temat jako-tako filozoficzny - Czy jesteście wspakulturowcami? Ostatnio zaczytuję się w książce "Wspakultura" Jana Stachniuka z roku 1948 oraz wywinęło się z tego trochę pytań. Oczywiście każdemu z was polecam ją. Jest audiobook na yt z ivony (fakt, ciężko się słucha, ale daje radę). 

 

Dobrze opisuje zagadnienie ten artykuł: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1765

 

 

Fragmenty z książki Wspakultura (aby lepiej zapoznać się z tematem - oczywiście polecam książkę samą w sobie) :

 

Człowiek dąży do pełni życia. Upływające sekundy istnienia, przybliżając widmo nicości, wzmagają dążenie do pełni i szczęścia. Pełnia życia nie jest jednak czymś dowolnym, nieokreślonym. Złudne jest mniemanie, że pełnia życia jest różna dla różnych ludzi. Pełnię życia odczuwamy tym samym umysłem człowieczym, tymi samymi organami psychiki ludzkiej. Musi więc być w dążeniu do pełni życia coś jednolitego i jednoczącego. Tym zaś jest jedność - posłannictwa człowieka w świecie. Postępowanie życiowe zgodne z posłannictwem człowieka w świecie musi wzmagać doznanie pełni życia i szczęścia; działanie zaś z linią tego posłannictwa nie zgodne musi rodzić odczucie kosmicznego rozszczepienia i dysharmonii. Na czym jednak polega istota naszego, człowieczego, posłannictwa na świecie? I tu się rozpoczynają trudności. [Wspakultura postuluje przeciwieństwo tego]
 

Gdy chcemy sprawdzić czy znajdujemy się na właściwej drodze, czy obrany kierunek prowadzi da celu, myśl nasza musi zwrócić się do podstawowych punktów wyjścia, do bezspornych założeń i zasad. Czasem te podstawowe, bezsporne zasady są zasnute mgłą i trzeba się zdobyć na dodatkowy wysiłek by je sobie całkowicie i wyraźnie uprzytomnić. Stosuje się to do rzeczy małych i największych. Nawet tak ogólne i wielkie problemy jak historia, działalność kulturowa człowieka, państwo-społeczeństwo, kultura w ogóle, sam człowiek, winny być sprawdzane od fundamentów. I tu się rozpoczyna kłopot niezwykły. Nagle uświadamiamy sobie, że podstawowe problematy istnienia ludzkiego, kultury, nie mają u swoich podstaw jednoznacznych, bezspornych zasad. Istnieje tu raczej wielość zasad i to mocno rozbieżnych. Dzięki temu też uzasadnione są rozliczne kierunki wynikające z różnych oglądów świata, istoty człowieka i jego roli w świecie.
 

Czy wobec tego wszystkie cele do których dążyła i dąży ludzkość, a w ich ramach indywidualne dążenia życiowe są też uzasadnione? Narzuca się myśl, że podstawowe zasady tyczące się istoty bytu i człowieka uległy zaciemnieniu i dzięki temu, rzeczy pierwiastkowo obce pomieszały się ze sobą. Człowiek w czasie swej historii wytworzył kilka obrazów i widzeń siebie, bardzo różnych. Na podstawie dotychczasowych dzieł kultury możemy mieć różny pogląd na istotę bytu i posłannictwa człowieka. Wydaje się jednak, że już dojrzeliśmy dziś do tego by tę pozorną nieoznaczoność mocno ograniczyć, rugując niektóre tradycyjne poglądy. W tym celu będziemy usiłowali dojść do uchwycenia najbardziej pierwiastkowych elementów, tyczących bytu i naszej istoty człowieczej. Chcemy w ten sposób dojść do prazasad, które następnie pozwolą wyrzucić za burtę wiele szkodliwego balastu historycznego, hamującego twórczy rozmach ludzkości. Dochodzimy do zasadniczego pytania: czym jest człowiek i człowieczeństwo? Pytanie powyższe ma znaczenie fundamentalne. Odpowiedź nań określa zasadę na której spoczywa każdy światopogląd. Zasada ta winna być zgodna z naszym wewnętrznym doświadczeniem i historią. Czym zaś jest w swej istocie człowiek, odpowiedzieć nie jest wcale tak łatwo. Być może lepiejby to się udało innym istotom żyjącym, obdarzonym zdolnością rozumowania. Ale takich istot właśnie nie ma.
 

Według wierzeń ludowych kruk jest ptakiem żyjącym kilkaset lat. Gdyby on posiadał inteligencję, to w oparciu o swoją długowieczność, mógłby być zdolnym do szczególnie wnikliwej obserwacji człowieka i wydania trafnego o nim sądu. Siedząc na konarach prastarego dębu i patrząc w zadumie na przeistaczany przez człowieka krajobraz rozumowałby prawdopodobnie w następujący sposób: człowiek to dwoista istota: z jednej strony jest bardzo podobny do innych tworów żyjących przyrody przez to, że mnoży się, odżywia się, porusza się, oddycha jak i reszta zwierząt, z drugiej żaś posiada w sobie coś demonicznego, przez swoją zdolność opanowywania i przetwarzania na nowy kształt energii wszelkich żywiołów świata i czynienia tej mocy całkowicie sobie podległej.
Pod względem biologicznym, człowiek należy do naturalnego ładu świata, natomiast wyodrębnia się z niego przez tajemniczą zdolność wiązania energii natury w nową postać obiektywnych dzieł kultury. Wydaje się, że ta zdolność jest nieograniczona w swym zasięgu. Człowiek jest uzdolniony do nieograniczonego postępu zarówno w opanowywaniu sił natury, jak i tajemniczych żywiołów własnej psychiki. Mądry kruk, patrząc z góry na przejawy tej dziwnej zdolności reorganizacji ładu naturalnego, powie działby w konkluzji, że zasadniczą właściwością człowieka jest nieograniczona w zasięgach zdolność wiązania żywiołów psychiki i natury w ten sposób, że powstaje nowy typ mocy, służący jako narzędzie do dalszej jej rozbudowy.
Innymi słowy - człowieczeństwo, to rozmach tworzycielski dążający do całkowitego przeistoczenia ładu naturalnego świata przez związanie energii w nim zawartej w postać dzieł kultury

 

...

 

 

Świat jest wolą kosmiczną dążącą do osiągnięcia coraz bardziej złożonych i doskonalszych form. Spojrzawszy wstecz widzimy w czasie kolejne wcielenia tej kosmicznej woli: układy gwiezdne, słoneczne, planety, skupiska energii, świat mineralny, w końcu materię żywą pod postacią bakterii, roślin i zwierząt. Pomiędzy materią martwą i żywą istnieje bardzo wyraźny przedział, polega on na różnicy kierunku ewolucji. Materia ulega prawu wzrostu entropii. Znaczy to, że energia stanowiąca jej podstawę nieubłaganie wypromieniowuje w przestrzeń. Atomy - cegiełki naszego układu gwiezdnego, rozkładają się, przemieniając się w promienistą energię uciekającą w bezkres przestrzeni. Energia świata na podobieństwo rozgrzanego czajnika stygnie ulegając wzrostowi entropii. U kresu entropii mielibyśmy nieogarnioną przestrzeń wypełnioną śladami energii.
 

Inaczej przedstawia się sprawa z materią żywą. Kierunkowa jej naturalnej ewolucji jest wręcz przeciwna: prawem jej jest skupianie energii. Każdy gatunek żywiołowo dąży do ogarnięcia w swoje żyjące ciało największej ilości energii słonecznej i materii. Znane jest doświadczenie z bakteriami, które doprowadziło do stwierdzenia, że gdyby świat zewnętrzny był idealnie przystosowany do potrzeb ich fizjologii, mnożyłyby się one w tak lawinowy sposób, że po upływie ośmiu miesięcy potomstwo jednego żyjątka przedstawiałoby żyjącą masę wielkości globu ziemskiego!
 

Tyczy to całej materii żywej. Wyobraźmy sobie tylko co by się stało gdyby ród królików nie miał trudności ze zdobywaniem środków utrzymania i gdyby nie istniały wrogie mu gatunki. Niepowstrzymana tendencja do rozrostu biologicznego tym silniej występujena czoło, im niższy gatunek mamy na uwadze. Na drodze tendencji nieograniczonego rozrostu biologicznego stoi jednak nieprzezwyciężona trudność w postaci braku sprzyjających fizycznych warunków. Nazwiemy ją "zaporą naturalną". Dławi ona cały świat żyjący. Dzięki niej przy życiu utrzymują się tylko nieliczne egzemplarze z każdego pokolenia danego gatunku.
Natura, stworzywszy świat żyjący, usiłowała dojść do jakichś lepszych wyników, rozwijając coraz sprawniejsze i wyższe gatunki, dając im na pożarcie gatunki niższe. Tak więc od bakteryj poprzez gady, ryby, ptaki, toczyła się ewolucja ku ssakom u kresu której znajdujemy w końcu człowieka. Człowiek biologicznie należy do świata zwierząt. W podobny sposób rodzi się, odżywia, umiera. Częścią swego biologicznego istnienia ulega tym samym prawom. Zastanówmy się na chwilę co stanowi istotę tych praw. U podstaw biologii znajdujemy dwa elementarne prawa: wolę nieograniczonego rozrostu i gwałcącą tę wolę "zaporę naturalną". W świadomości ludzkiej przeciwstawiają się te dwa zjawiska, jako fenomen tęsknoty do "szczęścia fizjologicznego" i upiór walki o byt. Od strony fizjologicznej, czujemy, że świat nie spełnia warunków optimum istnienia, t. j, szczęścia fizjologicznego. Byłoby ono osiągnięte gdyby "zapora naturalna" nie istniała, a świat zewnętrzny radykalnie dostosował się do potrzeb naszego ciała. Tendencja bio-wegetacji do ogarnięcia świata, ma więc dwa oblicza: z jednej strony jest to przedmiotowa wola nieograniczonego wzrostu, z drugiej - podmiotowa wola "szczęścia fizjologicznego". Wszystko co żyje, grawituje do niego. Każda komórka w żyjącym organizmie, każdy żywy twór posiada wizję optymalnie przystosowanego do potrzeb świata zewnętrznego. Na ekranie naszej podmiotowej świadomści odbija się to jako pragnienie wolności, sprawiedliwości, harmonii, miłości i t. p.

 

Natura, tworząc coraz, sprawniejsze gatunki zwierzęce, nie uzyskała zadawalniającego rozwiązania. Dziś zdajemy sobie sprawę z tego, że na tej drodze, nie podobna uzyskać lepszych wyników. W kręgu biologii nie podobna uzyskać wyników rewolucjonizujących istniejącą równowagę świata. Cóż pomoże jeżeli się stworzy gatunki o sprawniejszym systemie mięśniowym, silniejszych kłach większej ilości nóg i rąk, o lepszym sposobie razmnażania się? Niewiele. Biologia nie może przebyć pewnych granic. Granice te stanowią o jej "wieczystym wrocie". Wszystkie gatunki zwierząt, do nich należy i człowiek, są zamknięte w "wieczystym wrocie" bio-wegetacji, w wiecznej powtarzalności form, które w układzie świata nie są zdolne dokonać istotnych zmian. Na tym torze rozwoju przyroda zatraciła swój cel, jako nieosiągalny. Dzięki temu przestała być docelową, dążącą do czegoś określonego. Prawem jej stała się przyczynowość, zamknięcie się w kolisku wieczystych przyczyn i skutków. Utknięcie pierwotnego kierunku ewolucji. zamazało wszystkie jego kontury. Przyrodnik nie jest dziś w stanie powiedzieć, co jest "wyższe" wśród różnych cech morfologicznych i gatunków. Nie może być rozstrzygnięty spór - co jest "doskonalsze" - ameba, mrówka, czy też słoń, pies itd. Z tego stanowiska patrząc, wątpliwości objąć mogą. również i samego człowieka.
 

Lecz człowiek jest nie tylko istotą biologiczną. Jest głęboko dualistyczny, gdyż oprócz przynależności do "wieczystego wrotu" posiada powołanie do specjalnych zadań, które spełnia na szlaku budowania kultury jako nowej formy energii w świecie. To go wynosi ponad świat zwierzęcy. Wola kosmiczna w nim utorowała wylot na nową formę energii odmienną od swej hipostazy-materii martwej i hipostazy biologicznej. Jest to wylot na kulturową kondygnację świata.
Tu się otwierają perspektywy na cele ogólnej ewolucji świata. Świat posłannictwa ludzkiego nosi charakter docelowy. Biologia ludzka pomimo głębokich podobieństw i istotnego powinowactwa z całym światem żyjącym, pomimo nawet wspólnej tęsknoty do częścia fizjologicznego, posiada znamię zasadniczej odrębności: Z jej korzenia wyrasta świat popędów, namiętności i wrodzonych dyspozycji, stanowiących fundament człowieczeństwa. Psychika ludzka i w niej zakotwiczony geniusz tworzycielski korzeniami swymi sięga do ciała, do komórki, do genów w plazmie rozrodczej. Bez j tej właściwości w podstawach biologii ludzkiej, nie istniałby wylot na świat kultury. Wylotem tym jest wrodzony kierunek naszch emocyj i pierwiastkowych zdolności. W przeciwieństwie do przyczynowej struktury przyrody orientuje się on docelowo. Uświadomienie sobie tego celu jest wstępnym zadaniem.
Tam gdzie człowiek nie jest skażony przez różne schorzenia pierwiastka tworzycielskiego (czym się będziemy dalej wnikliwiej zajmowali) odruchowy sposób doznawania świata nosi specyficzne znamiona. Świat namiętności, popędów, instynktów naszej psychiki dla którego mamy określenie "żywiołu emocjonalnego" posiada swój kierunek, swoistą strzałkę orientacyjną. Tą kierunkową jest pierwiastkowa "wola tworzycielska", wola mocy.

 

 

 

Schorzenie człowieka jako istota wspakultury
Zajmijmy się teraz zasadniczo niepospolitym chociaż powszechnym zjawiskiem na globie a mianowicie zahamowaniem czoła ewolucji tworzycielskiej świata i konsekwencjami ustania procesu kultury. Życie kultury jest zjawiskiem stosunkowo niedawnej daty. Dopiero w ostatnich kilku tysiącach lat, zakiełkowały w różnych punktach globu ziemskiego wątłe rośliny kultury. Napotkały one na wielorakie opory, co sprawiło wstrzymanie rozwoju w pierwotnym kierunku i wykolejenie się w przewlekłe choroby. Energie prące ku przeistoczeniu ładu naturalnego stały się pastwą głębokich schorzeń. Musiały stąd wyniknąć niesłychane powikłania. Jasną bowiem jest rzeczą, że wstrzymanie ewolucji tworzycielskiej musi odcisnąć stygmat choroby na wszystkim. Świat straci swoją wspaniałość, gdyż dozna kalectwa w tym co stanowi jego najwyższe piękno: ewolucję ku formom doskonalszym, możność stania się czymś więcej niż jest. Nad tym, co wyniknie, gdy proces kultury zostanie wstrzymany, trzeba poważnie się zastanowić. Nie. są to tylko akademickie rozmyślania. Ogromne zakresy życia, które nas otaczają, noszą na sobie znamiona tego właśnie straszliwego kalectwa. W tym schorowanym, wykrzywionym świecie rodzim się, dojrzewamy, umieramy i dlatego nie uderza naś jego upiorność. Trzeba pewnego wysiłku wyobraźni by schorzałość świata otaczającego dostrzec. A wówczas otworzą się nam widoki na coś tak niezwykłego i koszmarnego, że nie prędko wyjdziemy ze stanu najwyższego zdumienia.

1. Rozpad humanizmu i kultury.
W ramach ewolucji tworzycielskiej świata, człowieka widzimy jako żywą jedność składającą się z a) biologii ludzkiej, b) woli tworzycielskiej, c) woli instrumentalnej. Istotą człowieczeństwa jest przerzut energii przez te trzy ogniwa. Wszystkie trzy stanowią integralną całość humanizmu. Czy możemy sobie wyobrazić pełnię życia ludzkiego, samego człowieka, bez jednego z tych ogniw? Człowieczeństwo w oderwaniu od woli instrumentalnej, przekreślałoby istotę człowieczeństwa; niepojętą byłaby wola tworzycielska, a treścią biologii ludzkiej stałby się wyłącznie dwunogi ssak.
A jednak faktem jest, że ciągłość procesu kultury, ugruntowana na przerzucie energii kosmicznej przez owe trzy ogniwa, często doznaje przerw. Transmisja energii idąca z biologii ludzkiej, poprzez wolę tworzycielską na ramię woli instrumentalnej czasem zawodzi. Co się wówczas dzieje? Następuje rozpad humanizmu i rozszczepienie człowieka. Spójna całość człowieczeństwa rozkłada się na człony składowe. Rozpocznie się proces kosmicznej dewastacji. Zobaczmy jakie są tego przyczyny.
Kultura jako proces rekonstrukcji świata jest względnie świeżym zjawiskiem. Dyspozycje ku niej, są wyraźnie wzmagające się w rozwoju gatunku ludzkiego. Wiele przemawia za tym, że rasy ludzkie, które istniały przed nami (np. neandertalczycy), posiadały mniej rozwinięte zdolności kulturotwórcze. Należy więc na pierwiastek humanistyczno-tworzycielski patrzeć jako na coś co jest w trakcie rozwoju, w procesie wzmagania swego rozmachu. Z nauk biologicznych wiemy, że nowe organy i uzdolnienia są chwiejne i niepewne w swym działaniu, w przeciwieństwie do organów i ich funkcyj starszego pochodzenia. Dzięki swej młodości narażone one są na rozliczne choroby i wynaturzenia; łatwo też ulegają naciskom przeciwności. Liczyć się więc należało, że rozmach kultury napotka w swych początkach na trudności z którymi nie łatwo się upora. Podstawowy kierunek napięć, a więc napór energii życiowej idący od podstaw biologii ludzkiej, poprzez sublimacje ku woli tworzycielskiej, a następnie rozbudowie zakresu wali instrumentalnej, nie będzie posiadał wyrazistej linii, pewności, zdecydowania i wykończenia. Wystarczy wejrzeć we własną psychikę, aby dostrzec, że proces przeistaczania się pierwotnej energii bio-seksualnej, opisany przez Freuda i Adlera, na bodźce kulturotwórcze, przebiega przez jakieś liczne opory wewnętrzne, obniżając końcowy wynik. Moglibyśmy to określić, jako utajoną bezwładność wewnętrzną kultury. Biologia ludzka jakby stawiała pewien opór w sublimacji jej energii na popędy i emocje stanowiące o woli tworzycielskiej w człowieku. A z kolei słusznie podkreśla się zjawisko odruchowego "lęku przed kulturą", tajemniczy opór przed utrwalaniem się substancji "ja" w ciągłości dzieła. Są to echa prastarych dyspozycyj do wieczystego wrotu, atawistyczne ciążenie do czysto biologicznej kondygnacji istnienia.
Podobną rolę mogą odegrać wstrząsy natury społeczno-politycznej. Długotrwałe wojny, najazdy, anarchia, rozkład organizacji państwowej, a poza tym klęski żywiołowe podcinające zbiorowe życie, mogą doprowadzić do unicestwienia warunków, od których zależy rozwój procesów kulturalnych.

 

Cała książka: https://chomikuj.pl/Ahnenerbe/Faszyzm/Polska/Zadruga/Jan+Stachniuk

 

 

 

Po przeczytaniu - Czy jesteś wspakulturowcem? Czy celem Twojego życia jest naga wegetacja, wola minimum egzystencji, oraz postawa nadkonsumpcji? Temat napisany na szybko, w przypływie pomysłu..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.