Skocz do zawartości

Moje życie z mężatką w tle...


Rekomendowane odpowiedzi

4 minutes ago, Still said:

Rozumiem, że wierzysz myszce na słowo. Czy to z biciem lub że nie zdradzała wcześniej. 

Ja miałem kochankę, żonę gliniarza ( na marginesie nie pierwsza żona gliniarza jaka dawała na boku. coś w tym jest) która mi sama właziła na uja. Nie mogłem się opędzić. Opowiadała mi że on chleje i że śmierdzi. Takie tam babskie ubarwianie. Ale...mam też znajomych psychologów pracujących w AA z alkoholikami, więc opowiedziałem im to co ona mi mówiła" " pije, szczy pod siebie, CHOWA BUTELKI ZA ŁÓZKIEM, ZA ZASŁONAMI, W ODZIEZY, MA PIERSIÓWKI W TORBIE ITD.
I specjalista mi powiedział, że to na 100 procent alkoholik, sadząc po zachowaniach. Kiedy więc baba gada, trzeba to analizować na zimno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, dewastator napisał:

Nie. Gość ma problemy z alkoholem i z sobą. Jestem jej jedynym kochankiem. Skąd ta pewność? Stała nasza obecność i rozmowa na "łączach".

Hehe Znałem jednego, który tak samo myślał, a potem się okazało, że pokrzywdzona myszka miała jeszcze kogoś na boku.. 

Lepiej trzymaj ją na dystans i się tak nie angażuj za bardzo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2 widzisz moja ex zarzucala mi., że jestem złym facetem czytaj nie męski, bo nie chciałem pomoc teściom w pewnej sprawie.  Parę dni puzniej, dowiedziałem się z rozmów na komunikatorze mojej ex z fagasem po ich imprezie z pracy. Facet najebal się jak szpadel, żygal, rozpierdolil parę szklanek o ścianę.  Teraz najlepsze słowa mojej ex: (Dajmy na to Marcinek) jesteś super facetem, nikomu krzywdy nie zrobiłeś.....

Także tego....  Sam widzisz ich tok myślenia. 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, IgorWilk napisał:

I tutaj powstaje pytanie. Co bardziej godziłoby w naszą męskość?

Walenie konia w kibel czy walenie mężatki?

A może są jeszcze inne opcje, np. walenie niemężatki, koleżanki, znajomej, prostytutki? 

 

Dywagujecie na temat skutków - czy lepiej dostać 15 lat odsiadki, czy wąchać kwiatki od dołu. Czy warto dymać mężatki skoro można ponieść tego konsekwencje. Czy Waszym zdaniem nie jest to trochę dziecinne? W stylu - jeśli tata nie zobaczy to ukradnę tego batona i nie dostanę klapsa. Czy głównym problemem w wątku nie jest mindset i własne postrzeganie tematu bez względu na konsekwencje?

 

Swój pogląd na tą sprawę już napisałem, absolutnie nie chodzi mi o moralizowanie kogokolwiek, czy tym bardziej zmienianie czyjegoś podejścia.

Natomiast argument zwolenników dymania mężatek mówiący o tym, że słabi białorycerze chcą stworzyć niepisane prawo (moralność) chroniące ich i ich myszki - chociaż jest prawdziwy, nie jest niczym poniżającym. Na tym opiera się społeczeństwo.

 

Zwolennicy twardego prawa siły:

- nie czujecie pogardy i niechęci do polityków nadużywających swoich możliwości? Oni w tej sytuacji są twardymi alfa, mającymi argument siły, inni - białorycerzami

- nie czujecie pogardy do nadgorliwych policjantów zachowujących się nie do końca adekwatnie, np. pałując do śmierci kogoś w zaciszu komisariatu? Oni mają argument siły

- nie czujecie pogardy do białych kołnierzy ze skarbówki, w sytuacji niesłusznego udupienia kogoś? Skarbówka jest alfą, ma argument siły

 

Czy zwrócenie odnalezionego portfela z kasą jest głupotą czy oznaką kręgosłupa moralnego?

 

Odnośnie karmy. Dymasz mężatkę, jesteś tym silniejszym. Mąż - biały rycerz - dowiaduje się o tym, wylewa frustracje w rzeczywistości, w której to on jest alfą. Wspomniana skarbówka. Działając w świetle prawa, udupi kogoś - bo przecież jest zdenerwowany a life is brutal. Udupi firmę, która musi zwolnić pracowników, w tym Twoich rodziców. To nastąpi? Pewnie nie - pokieruje się w stronę kogoś innego. Ale być może niewłaściwe zachowanie kogoś innego trafi rykoszetem w Ciebie. A może nie. Mówisz - takie życie? Być może. A może warto dać światu coś dobrego, jako bonus, tak dla zasady?

Karma to nie niewidzialne siły, to kształtowanie otoczenia. Jeśli coś robisz, przyczyniasz się do rozpowszechnienia tego. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, ElChico napisał:

Hehe Znałem jednego, który tak samo myślał, a potem się okazało, że pokrzywdzona myszka miała jeszcze kogoś na boku.. 

Lepiej trzymaj ją na dystans i się tak nie angażuj za bardzo. 

Trudno byłoby jej romansować i jednocześnie ze mną rozmawiać przez telefon lub na video czacie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, bajashi napisał:

A może warto dać światu coś dobrego, jako bonus, tak dla zasady?

No to kobiety są wolontariuszkami świata. Dają bonusy jak międzynarodowy czerwony krzyż.

 

Kolejny cytat miesiąca

 

Cytat

Odnośnie karmy. Dymasz mężatkę, jesteś tym silniejszym. Mąż - biały rycerz - dowiaduje się o tym, wylewa frustracje w rzeczywistości, w której to on jest alfą. Wspomniana skarbówka. Działając w świetle prawa, udupi kogoś - bo przecież jest zdenerwowany a life is brutal. Udupi firmę, która musi zwolnić pracowników, w tym Twoich rodziców. To nastąpi? Pewnie nie - pokieruje się w stronę kogoś innego. Ale być może niewłaściwe zachowanie kogoś innego trafi rykoszetem w Ciebie. A może nie. Mówisz - takie życie?

 

Ta nadzieja, że "dobre" uczynki wrócą. Ale ja przecież robię to dla SIEBIE...a później czytamy wywody, w których widać OBAWĘ o reakcje innych. Nadzieja, ze jak komuś dobrze zrobisz, to wróci. Nie. Jak sam sobie nie weźmiesz to nie będziesz miał. 

 

To nie moralność, zasady - to STRACH.

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, dewastator napisał:

Trudno byłoby jej romansować i jednocześnie ze mną rozmawiać przez telefon lub na video czacie ;)

 

Taki jesteś pewien? Rozmawiacie 24h/na dobę? Tamten też tak myślał. Nawet, gdy myszka się zasiedziała ze znajomym do późnej nocy i mówiła, że to z przyczyn zawodowych, nie docierało do niego.

Im dłużej z nią romansujesz, tym bardziej się z nią związujesz. Naprawdę tego chcesz? Przecież ona to samo zrobi każdemu kolejnemu jak się popierdoli w kolejnym związku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Still said:

Mam wrażenie, że damy lecą na innego bolca tylko i wyłącznie z winy mężów i chłopaków?!

Damy lecą na innego bolca bo taką mają potrzebę z tego czy innego powodu.. I robią to jako świadome jednostki. Jednak męzowie i chłopaki przyczyniają się do tego często. Z tym nie da się dyskutować, bo to fakty. Nie każdy mąż czy chłopak jest kryształowy. Baba tez ma granice wytrzymałości. 

Z mojego doświadczenia, najczęsciej puszczają się te które były wcześniej zdradzone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Perun82 napisał:

No to kobiety są wolontariuszkami świata. Dają bonusy jak międzynarodowy czerwony krzyż.

Czujesz potrzebę równania się do nich?

14 minut temu, Perun82 napisał:

To nie moralność, zasady - to STRACH.

Mozliwe. A może próba wyrównania zysków/strat towarzyszy społeczeństwa, tak, aby łaczna suma korzyści była maksymalna? Moim zdaniem moralność jest bardzo praktyczna i zdrowo egoistyczna. Nie chodzi o wsadzanie sobie pióra w dupę.

 

Słyszałeś o czymś takim jak teoria gier, dylemat więźnia? Podobnie jak zasada Pareto ma bardzo fajne zastosowanie w innych aspektach życia. W skrócie: maksymalny zysk (długoterminowy) osiągniesz jeśli:

- na początku interakcji współpracujesz z innym graczem (członkiem społeczeństwa)

- jeśli druga strona nie chce współpracować - bronisz się natychmiast, przełączając się w trym niekooperatywnego zachowania

- druga strona zaczyna współpracować, robisz to i Ty

- starasz się maksymalizować WSPÓLNY zysk, win-win transaction

- działasz przewidywalnie - masz zasady, które znane są towarzyszom. Muszą wiedzieć, że jak przestaną zachowywać się kooperatywnie, zrobisz to i Ty.

 

Podobno daje to lepsze rezultaty dla gracza niż podejście - wyrwij sobie maksymalny kawał mięcha. Podobno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, AR2DI2 napisał:

Damy lecą na innego bolca bo taką mają potrzebę z tego czy innego powodu.. I robią to jako świadome jednostki. Jednak męzowie i chłopaki przyczyniają się do tego często. Z tym nie da się dyskutować, bo to fakty. Nie każdy mąż czy chłopak jest kryształowy. Baba tez ma granice wytrzymałości. 

Z mojego doświadczenia, najczęsciej puszczają się te które były wcześniej zdradzone.

A z mojego doświadczenie wynika, że to takie babskie pierdolety. To, że coś się pieprzy w związku nie oznacza, że od razu trzeba wskakiwać na innego bolca. I zwykle najpierw jest nowy bolec, a potem obwinianie za to gościa.  

Znacie jakiś przypadek, żeby dupy usprawiedliwały nasze zdrady? Facet zdradził, to żadna go nie usprawiedliwi. Co innego dupa. One musiały, zmuszone zostały.. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, ElChico said:

A z mojego doświadczenie wynika, że to takie babskie pierdolety. To, że coś się pieprzy w związku nie oznacza, że od razu trzeba wskakiwać na innego bolca. I zwykle najpierw jest nowy bolec, a potem obwinianie za to gościa.  

Bab jest około 50% w spoleczeństwie. Dużo. W związku z tym bywają rózne przypadki. Nie można zakładać, że 100 procent mężczyzn się dobrze zachowuje, i nie wolno wierzyć babom w to, że mówią iż któryś zachowuje sie źle.

Znam przypadek mojej ciotki, której małżeństwo było ok dopóki mąż nie zaczął zarabiać dużych pieniędzy i chlać. Pił codziennie i do urzygu. W knajpach przeważnie. Po czym wracał i napierdalał ciotkę za byle co. Np za to, że powiedziała mu "dzień dobry kochanie" jak wchodził do domu. 
Nie wybielam dawania dupy [przez nie. Są winne bo dają. Ale nie wybielajmy też wszystkich facetów., bo wiadomo, że sa i tacy którzy są konfliktogenni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Still said:

Trochę zbocze z tematu. W moim związku bywało różnie, był moment, że sama osoba mojej ex mnie odpychala. Do czego zmierzam, miałem wiele sytuacji gdzie mogłem zdradzić babę. Czy to czyni ze mnie samca beta? Czy po prostu umiem oddzielić problemy od zdrady? 

To tylko Twój wybór. Beta tez zdradzają jak się nadarza okazja. O niczym to nie świadczy. Po prostu takie masz założenia i tyle. Inni mają inne. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, AR2DI2 napisał:

To tylko Twój wybór. Beta tez zdradzają jak się nadarza okazja. O niczym to nie świadczy. Po prostu takie masz założenia i tyle. Inni mają inne. 

 

Czasem bywa i tak, że założenia są takie, żeby zajętych nie ruszać i człowiek nie chce, a sytuacja tak się potoczy, że nie zapanuje nad żądzą.. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, ElChico said:

Czasem bywa i tak, że założenia są takie, żeby zajętych nie ruszać i człowiek nie chce, a sytuacja tak się potoczy, że nie zapanuje nad żądzą.. 

Zdarza się. Szczególnie jak się ma dużo testosteronu i libido. No i jak laska apetyczna. Przeciwnicy mówią, że trzeba myśleć, bo człowiek jest istotą myślącą. Jednoczesnie sami biegają za jakąś cipką i się upokarzają. Tylko czują wyższość, bo to nie mężatka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ElChico napisał:

A z mojego doświadczenie wynika, że to takie babskie pierdolety. To, że coś się pieprzy w związku nie oznacza, że od razu trzeba wskakiwać na innego bolca. I zwykle najpierw jest nowy bolec, a potem obwinianie za to gościa.  

 

Wlasnie - zwykle tak jest. Ale nie zawsze. Więc nie wrzucajcie wszystkich kobiet do jednego worka. A co jesli ona wiele razy tlumaczyla męzowi, ze jest miedzy nimi zle, ze ją odtrąca, ze brakuje jej czulosci z jego strony, ze lodówa z jego strony trwa juz bardzo dlugo i nawet to, ze jesli nie wykaze jakiejs inicjatywy w celu poprawy zwiazku to ona sobie znajdzie kogos? I mimo tych slow on dalej jest jaki jest?

Kazda sytuacja jest inna, a to ze wiekszosc żon zdradza z byle powodu (ostatnio poznalem sytuacje, w ktorej zona puknela sie z gosciem ktorego znala od tygodnia, dlatego ze mąz juz leciwy (50tka na karku) ma problemy ze wzwodem), nie oznacza, ze wszystkie takie są.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, że kobieta jest mężata i komuś żonę obracasz, jakbym był jej mężem to zapolowałbym na Ciebie, a jakbym Cię znalazł to poucinałbym Ci palce u rąk bo jestem do tego zdolny - po prostu bym Ci palce poucinał rozumiesz ... I możesz mieć 2 metry wzrostu i wyglądać jak Vitali Kliczko - złapałbym Cię z kolegami i maczetami byśmy Ci poobcinali palce, żebyś miał za to karę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, malona1 said:

Wiesz, że kobieta jest mężata i komuś żonę obracasz, jakbym był jej mężem to zapolowałbym na Ciebie, a jakbym Cię znalazł to poucinałbym Ci palce u rąk bo jestem do tego zdolny - po prostu bym Ci palce poucinał rozumiesz ... I możesz mieć 2 metry wzrostu i wyglądać jak Vitali Kliczko - złapałbym Cię z kolegami i maczetami byśmy Ci poobcinali palce, żebyś miał za to karę.

A żonie co być zrobił?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, malona1 napisał:

Wiesz, że kobieta jest mężata i komuś żonę obracasz, jakbym był jej mężem to zapolowałbym na Ciebie, a jakbym Cię znalazł to poucinałbym Ci palce u rąk bo jestem do tego zdolny - po prostu bym Ci palce poucinał rozumiesz ... I możesz mieć 2 metry wzrostu i wyglądać jak Vitali Kliczko - złapałbym Cię z kolegami i maczetami byśmy Ci poobcinali palce, żebyś miał za to karę.

Błąd!

Jak już chcesz używać przemocy to najpierw postraszenie.

Wywozicie delikwenta np do lasu, niech wykopie dół i można mu powiedzieć, że jak nie zaprzestanie kontaktów z xx to się w tym dole znajdzie.

 

Cytat

A żonie co być zrobił?

Zapewne kupiłby jakąś biżuterię na zgodę :D

Albo auto, żeby mogła pojechać do dużego miasta, gdzie ją nie znają i nie doniosą, że dalej się puszcza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.