Skocz do zawartości

Jak samotne matki niszczą swoich synów.


Qaikwow

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, AR2DI2 napisał:

W tym czasie da się wdrożyć rekruta w rygor, zapoznanie z bronią, ostrzelanie itd. To wystarcza. 

Tak jak z matematyką - nauka rozwiązywanie problemów. Nie samo wojsko, ale umiejętność radzenia sobie z zadaniami.  A Armia to tylko narzędzie.

 

Niestety służby mundurowe to instytucje totalne. Posłuszeństwo, wierność i inne pierdoły.  Tak jak Brat zakładający temat równowagi - najpierw trzeba dostrzec przyczynę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, AR2DI2 napisał:

Zasadnicza służba wojskowa powinna trwać około 2- 3 miechów. W tym czasie da się wdrożyć rekruta w rygor, zapoznanie z bronią, ostrzelanie itd. To wystarcza. 

Zupełnie nie opłaca się szkolić ludzi w ten sposób.

 

Obchodzić z bronią możesz się nauczyć w cywilu, w zasadzie wszystkiego jesteś w stanie się nauczyć w cywilu.

 

Wojsko musi mieć korzyści z przeszkolonych ludzi a jakie korzyści będzie miało z młokosa, który odbębni dwa miesiące w koszarach?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Qaikwow napisał:

Ja jestem zdania, że młody chłopak musi jak najszybciej się usamodzielnić i robić po swojemu, a nie jak mama mówi. Taki chłopak wyzwoli sobie naturalną potrzebę wygłaszania swojego zdania i nie będzie się przejmował innymi. 

Dokładnie. Pracowałem już, mając 15 lat. Wstałem o 4 rano do pracy, aby mieć na swoje potrzeby, zachcianki. Majac 18 lat wybyłem z domu na stancje w tym samym mieście. Rzucilem szkole dzienna, poszedłem do pracy a maturę robiłem zaocznie. Tak samo studia. Prace miałem nie najlepsza ale dorobiłem się mieszkania. Co prawda w kredycie ale zdolność równierz trzeba było mieć. Samodzielność od młodych nauczyła mnie szacunku do siebie i do pieniądza. Nikt mi nie powie, że mi pomagali rodzice. Wesele za własne pieniądze, nikt mi nie dokładal. Własną krwawica i rękoma do czegoś doszedłem w życiu. I dalej brne aby nie zostać w jednym punkcie. 

Edytowane przez Still
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

Ale co z tego, że chłopak nauczy się posługiwać bronią skoro emocjonalnie się nie zmieni? Albo zmieni, ale na niekorzyść. 

To z tego, że gdyby poszedł na pół roku na przeszkolenie to by musiał się dostosować do dyscypliny i zobaczyłby, że prawdziwe życie nieco inne jest od jego wyobrażeń. Fakt, że pół roku to za mało żeby go nauczyć ale dość żeby pokazać że to się robi tak a tamto tak - reszta to już jego praca. Są rzeczy, których uczysz się latami ale gdzieś trzeba zacząć - samotna mamusia mu tego nie zapewni a z dużym prawdopodobieństwem zabroni.
 

 

 

2 godziny temu, dobryziomek napisał:

Obchodzić z bronią możesz się nauczyć w cywilu, w zasadzie wszystkiego jesteś w stanie się nauczyć w cywilu.

Ilu z nich to zrobi na własną rękę, 0,1%, może 1%, nie więcej. Jak mieszkałem na wsi to byłem jedyną osobą która sobie zrobiła łuk. Wszyscy ze wsi, wszyscy normalni, wyrośli na porządnych, nie beta, ale żaden się nigdy nie zawziął żeby zrobić łuk, czy jakąś inną broń. Takie gadanie, że można to zrobić samemu - to oczywiście prawda ale ilu to zrobi, 1% może? A co z pozostałą resztą równą 99%? A tak to by nie mieli wyboru - może to brak wolności ale dla ich dobra bo ta "wolność" jaką mają teraz to ich ciągnie w bagno.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz Dla chcącego nie ma nic trudnego. W Polsce są sekcje stzelectwa dynamicznego.

 

Jeżeli ktoś chce opanować same podstawy obchodzenia się z glockiem czy waltherem bez problemu może iść na strzelnicę i wziąć kilka lekcji u dobrego instruktora. Wiadomo, że po tych kilku lekcjach mistrzem strzelectwa nie zostaniesz, ale to spokojnie starczy, żeby opanować podstawy.

 

Różne są strzelnice, różne są ceny jak ktoś chce nie musi nawet patentu strzeleckiego robić wystarczy mu kilka wizyt.

 

Strzelectwo to normalny sport i tak jak idziesz na zajęcia do klubu bokserskiego, gdzie uczą Cię podstaw tak samo możesz iść na strzelnicę nie mając pozwolenia na broń.

 

Sam rozważam zrobienie patentu strzeleckiego, ale jeszcze nie teraz bo teraz wkręciłem się w sporty walki i siłownie, zresztą mam inne wydatki.

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jan III Wspaniały napisał:

Absolutne nie dla obowiązkowej służby.

Pełna zgoda.

Jak i ze wszystkim co obowiazkowe.

Na siłę do wojska wcielać jak leci nie wolno - bo z tego nie będzie wojska a mięso armatnie co najwyzej.

 

Wojsko powinno oferować dobry, stabilny zarobek i stawiac przed rekrutem odpowiednie wymagania.

Wtedy chętni sami się znajdą.

 

Kazdy wojskowy potwierdzi, że zdecydowanie wyższa jest operacyjna przydatność 100 wyszkolonych, odpowiednio wyselekcjonowanych komandosów niż 1000 facetów jak leci wziętych z łapanki i w dodatku przebywających w wojsku za karę.

 

Żołnierz to taki sam zawód jak każdy inny.

 

Oczywiście czym innym są przeszkolenia. Tu możnaby się zastanowić czy obowiazkowo nie przeszkolić każdego faceta w jakimś zakresie ze spraw wojskowych.

Ale jako libertarianin mam pomysł znacznie lepszy - znieść ograniczenia w dostępie do broni.

To wystarczy. Wtedy kazdy posiadacz pukawki - sam ochotnie na przeszkolenie się zgłosi.

 

No i kraj od razu zrobi się bezpieczny - gdyż wróg zrewiduje swe zamiary, jesli spotka się z perspektywą lufy pistoletu z każdego okna :)

A i rząd takiego państwa będzie ostrożniejszy w rabowaniu własnych obywateli (co się dzieje na przykład dzisiaj i nie od dzisiaj) - gdyż społeczeństwo uzbrojone to argument nie do zbicia.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, dobryziomek said:

Jeżeli ktoś chce opanować same podstawy obchodzenia się (bronią)...

Ja nie o tym mówiłem.

Przygotowanie wojskowe nie jest po to tylko, żeby nauczyć chłopa strzelać ale żeby go nauczyć trochę wojskowego rygoru, dyscypliny, pierwszej pomocy, współpracy w grupie i paru jeszcze rzeczy. To męskie zajęcie i ma uczyć męskich umiejętności.

 

 

Powtórzę pytanie: ile jest takich którzy sami od siebie w cywilu strzelają? Podaj mi konkretną, prawdziwą a nie zmyśloną liczbę.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz Np ja czasami rekreacyjnie lubię sobie postrzelać.

 

Dysponuje tylko statystykami policyjnymi

 

http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/bron/bron-pozwolenia/50886,Bron-pozwolenia-2017.html

 

Co do samodyscypliny, pracy nad charakterem to jest to naprawdę proste( tak, wiem sam w to nie wierzyłem).

 

Sporty walki, codzienne czytanie, codzienna samoobsługa,  - sprzątanie, gotowanie, zimne prysznice rano i po treningu.

 

Rok czasu i jesteś innym człowiekiem. 

 

Uważam, że zapisanie się do klubu bokserskiego i regularne treningi bardziej wzmacniają charakter niż zmuszanie ludzi do wojska za publiczne pieniądze.

 

Tylko trzeba być w życiu proaktywnym.

 

Można tylko trzeba chcieć.

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi ~1,2 na 100 osób, zważywszy że niektórzy mają więcej niż 1 sztukę to mniej niż 1% posiada broń. Nie pomyliłem się w mojej ocenie zbytnio.

W ćwierćmilionowym mieście jest jedna strzelnica, i to od niedawna. Wcale nie jest tak różowo.

 

Taka służba w "małym wojsku" to może być pierwszy a może jedyny kontakt z rzeczywistym światem dla takiego maminsynka.

Jeśli myślisz, że to dla takiego chłopaka będzie proste, to pewnie masz rację ale jeśli masz na myśli łatwe to jesteś w błędzie - nawet takie "przystosowanie do życia w społeczeństwie" byłoby szokiem a ty chcesz żeby on to zrobił sam. Marzenie ściętej głowy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz Sorry, ale nie znasz mojego życia i nie wiesz w jakim byłem stanie psychicznym spowodowanym właśnie relacjami z moją matką jeszcze rok temu.

 

Zrobiłem ogromny postęp w życiu, samodzielnie organizując sobie wiele rzeczy.

 

Fakt, że mieszkam w dużym mieście i z natury jestem zaradny mi pomógł, ale uwierz mi, że jeszcze rok temu miałem problem z takimi rzeczami, że sobie nie zdajesz sprawy.

 

Można kurwa można tylko trzeba chcieć.

 

Po roku ciężkiej pracy, zaczynam odzyskiwać poczucie własnej wartości i przekonanie, że sobie poradzę w każdej sytuacji i to jest na serio zajebiste bo większość rzeczy, które przyczyniły się do mojej trwającej jeszcze mentalnej przemiany załatwiłem sobie sam bez pomocy państwa czy dobrego wujka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja matka pokazała swoją twarz jak przepędziła ojca i wszystkie frustracje zaczęła przede wszystkim wylewać na mnie.

Moje młodsze rodzeństwo też czasami obrywało ale to głównie ja dostawałem za wszystko opierdol albo wpierdol. Ja obecnie nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak można z z całą furią i zaciśniętymi zębami lać dzieciaka od 5 roku życia kablem od magnetofonu lub grzałką. 

Na zewnątrz wszystko miało być pięknie i tak było. Nikomu nie przyszłoby do głowy z MOPS czy innych instytucji jak mamusia kocha swoje dzieci.

No nikt by kurwa nie uwierzył, że taka mała zgarbiona i ledwo widząca na oczy kobitka jest w stanie tłuc grabiami albo szpadlem aż do śmierci psa tylko dlatego, że jej wlazł do ogródka.

Po jej wyprowadzce ( uciekła przed komornikami i zostawiła mi na głowie nie garnącą się do roboty siostrę i zagrożenie eksmisją ) zacząłem mieć problemy z moją siostrą, która zaczęła się prowadzać z lokalnymi dilerami i złodziejami.

Brat wyprowadził się wcześniej ale wpadł z deszczu pod rynnę a matka przez lata skłóciła nas tak jako rodzeństwo, że mimo prób naprawienia tych relacji gówno z tego wyszło.

Brat i siostra ( a zwłaszcza siostra ) dostawali od najmłodszych lat po kryjomu jakieś pieniądze na różne rzeczy. Ja musiałem sobie butelki po winie znaleźć lub jakiś złom na sprzedaż żeby sobie jakieś chrupki kupić. Stali się przez to roszczeniowi i jakikolwiek sukces z mojej strony doprowadzał ich do szału.

Ile ja miałem kompleksów i ile jeszcze ich zostało do zwalczenia to nie zliczę.

Jakbym zaczął opisywać swoje życie to by forum nie starczyło.

Moja matka zawsze ze wszystkiego się wywinęła i dopiero w wojsku nauczyłem się odpowiedzialności bo jaki wzorzec miałem w domu to lepiej nie mówić.

Po wyjściu z wojska pierwsze co zacząłem to myśleć o pracy i niestety matka zaczęła raptem wystawiać rachunki, że mam się dokładać bo jak nie to mnie odsunie od garnka i tak też się stało.

Nie wystarczyło to jednak i zaczęła mi kraść pieniądze z portfela a potem jak się wyprowadziła to pieniądze kradła siostra.

Ogólnie sprawa wygląda w ten sposób, że brat się hajtnął i robi za beta providera na dwójkę nie swoich dzieci. Oczywiście żona robi z nim co chce a jak się postawi to go straszy wykopaniem na ulicę bo wie, że nie ma gdzie pójść.

Siostra ruszyła w Polskę, zerżnęła się z jakimś gościem i siedzi sama z dzieckiem.

Ja nie założyłem rodziny co postanowiłem sobie już jako nastolatek, że jeśli nie będzie mnie stać na rodzinę to jej nie założę bo nie wpędzę w głód swoich dzieci.

Mimo 34 lat życia jestem psychicznym wrakiem ale na całe szczęście znalazłem odpowiednią drogę. Zbudowałem sobie system wartości i nie daję się wpędzić z powrotem do dołka. Pracuję, inwestuję i żyję. A cały świat niech mnie w dupę pocałuje.

Kochające matki to mit i ja na pewno mam coś na ten temat do powiedzenia.

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na ile moją mamę można nazwać samotną matką, ale po części pewnie trochę można. I nie była ona taką typową matrixową mamusią lub na tyle nie wielce, że tego nie zauważyłem. Rodzice rozwiedli się jak miałem 11L siostra 9L, ojciec często pił wariował po alko więc się jej nie dziwię. Nie było między nimi jakiegoś podziału widzeń z dziećmi, mieszkał na sąsiednim osiedlu, więc widywaliśmy się często. Wspólnie coś tam robiliśmy. Jakoś rok po rozwodzie oczywiście się rozwalił zdrowo autem bo i po pijaku jeździł. Zdrowo go poskładało, w pełni sprawności fizycznej nie odzyskał, ale przestał pić! Zupełnie inny człowiek. No ale nie długo po tym czasie zmarł ;( pośrednie skutki wypadku. Mimo, że byli po rozwodzie to jednak był często u nas, głównie jak matka pracowała po południu to właściwie codziennie. No i teoretycznie została z tym "z nami" zupełnie sama. Jak na tamte czasu to młoda dziewczyna jeszcze 37L tyle co ja dziś i nie chciałbym mieć takich kłopotów. Początek lat '90 więc ekonomicznie było ciężko, mimo renty i dodatkowych prac mamy. Ni o właśnie teraz o mnie nie wątpliwie ta cała sytuacja odbiła się mocno na mojej psychice ale dostrzegłem to dopiero jako dorosły facet. No ale też miało być o ewentualnej matrixowej mamie niszczącej syna. Ona właśnie taka nie była nie urabiała mnie, nie wychowywała jakoś na siłę, pewnie bardziej zainteresowała się moją siostrą. Ja miałem dużo kolegów, większość czasu spędzałem gdzieś pod blokiem na ławkach z chłopakami, głównie spędzałem czas w ich towarzystwie, jeździłem również z kumplem i jego ojcem na działkę, na ryby itd. Matka nie konsultowała ze mną jakichś osobistych spraw i wyborów, chciałem pójść do zawodówki, myślałem o gastronomicznej o fryzjerstwie, nie ingerowała w to i nie pouczała. Kolega który wcześniej poszedł do zawodówki elektronicznej namówił mnie, żebym przyszedł do elektronika (ojciec był elektryk automatyk, z kabelkami itp miałem do czynienia) więc czemu nie pomyślałem. Powiedziałem matce o elektroniku też dobrze. W elektroniku oczywiście sami faceci, po 3 klasach zawodowej zostałem w tej samej szkole na 3 lata technikum po zasadniczej i nadal z samymi facetami. Mama raczej wspierała, była kumplem pomagała nigdy mnie nie męczyła babską nadopiekuńczością i historiami jakie można tu wyczytać (jakby była jakaś inna). Miałem 18 lat robiłem prawo jazdy AiB i też nie pamiętam aby się czepiała A. Jak chciałem z chłopakami na studia też nic nie mówiła, że może inne albo co jeszcze. Jak zdecydowałem, że po 1 roku rzucam i jadę za granicę też nic, dobrze chcesz to jedź. Przed wyjazdem za granicę jak i po powrocie pracowałem w męskim towarzystwie, za granicą również. Obecnie mieszkam z matką ale to inna historia, i dogadujemy się b dobrze. Nigdy nie miałem z nią "babskich" jazd. Z siostrą to już trochę inna historia. Więc może na powyższą sytuację, że ona mnie nie stłamsiła było to, że ja cały czas z facetami choćby kolegami no i ona nie była taką matrixówą jeśli chodzi o syna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Ivar napisał:

Kochające matki to mit i ja na pewno mam coś na ten temat do powiedzenia.

Dlaczego mit, rozumiem, że nie miałeś ze swoją łatwo ale są na prawdę normalne kochające matki.  Każdemu życzyłbym takiej mamy jak mam ja. Czytaj wyżej. Zawsze pomoże jak tylko może w zrobieniu, załatwieniu pewnych rzeczy, wyręczeniu w jakichś sprawach i nie trzeba jej prosić tylko powiedzieć (a ma już 61L) jak i finansowo. Czy to rzadkość ? Hmmm różne przypadki widzę u znajomych często wręcz skrajne. Rodzice nic nie pomogą choć mogą, a inni aż przesadzają z pomocą rozpieszczając i ucząc nieporadności dorosłe dzieci. Ale u mnie przykład chyba szedł od babci ta pomimo 91 lat nadal wspiera mamę/ciotki/wnuki finansowo bo może a i mama ciotki czy wuj wspierają swoje dzieci.

 

Edytowane przez MaxMen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, rarek2 napisał:

Kiedyś było wojsko obowiązkowe dla każdego pizdeusza. Po 2 latach z pizdeusza robili faceta. A teraz wojsko tylko dla chętnych. Teraz pizdeusza tylko życie wyprostuje i trudne doświadczenia. Co myślicie o obowiązkowej służbie wojskowej, z dala od mamy siostry i innych toksycznych bab - to też działało prostujaco na pizdeusza bo sam musiałsobie radzić.

Tylu samo pizdeuszy wojsko zrobiło z normalnych chłopaków, co naprostowało pizdeuszy na właściwą drogę, bo wojsko musztra i bezwzględne posłuszeństwo i dyscyplina oraz służba w cudzej sprawie nie jest dla indywidualistów, ani też ludzi w pewien sposób wyróżniających się czymś ponad przeciętnym. Takie coś ma na celu zrównać jedną miarą wszystkich i "prawdziwych mężczyzn" może zrobić jedynie z takiego np przeciętniaka co jest nieco nieogarnięty w życiu, to się poprawi bo zrówna do reszty. Dla reszty jest to jednoznacznie złe zwłaszcza w czasach w jakich żyjemy i zwłaszcza jako środek mający "robić prawdziwych mężczyzn" bo jak mówiłem prawdziwego mężczyznę zrobi jedynie z janusza przeciętniaka reszcie populacji zaszkodzi + strata czasu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie do końca rozwinąłem myśl. Nie uważam, że wszystkie matki są złe @MaxMen i jedynie mogę Ci pozazdrościć.

Głównie chodzi mi o taką typową generalizację, że wszystkie matki są najlepsze pod słońcem i mogą być największymi labadziarami w okolicy a i tak panuje stwierdzenie, że "matka to matka".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2

 

Zjawisko nazywane "falą", świadczy o wyobcowaniu oraz zachowaniach dewiacyjnych obecnych w wojsku. Samo przekroczenie bramy jednostki niesie za sobą obowiązek podporządkowania się pewnych regułom życia w środowisku, które nie zawsze jest zrozumiałe, często stresujące i przekraczające możliwości adaptacji, a w skrajnych sytuacjach prowadzącym nawet do samobójstwa. Badania wykazują, że służba wojskowa oraz związany z nią porządek bywa dla sporej grupy młodych żołnierzy źródłem ciągłego lęku i zagrożenia. Najmłodsi stopniem żołnierze znajdują się w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji, szczególnie, gdy składnikiem owych negatywnych emocji jest poczucie upokorzenia oraz deprywacji (w które starsi stażem "dziadkowie" wpędzają z premedytacją "kotów" - najmłodszych poborowych).

Anna Dębska uważa, że wynaturzenia mające związek z falowym przebiegiem służby wojskowej stanowią poważne zagrożenie dla ogromnej liczby młodych mężczyzn powoływanych do służby wojskowej oraz stanowią przedmiot zmartwień ich rodzin z uwagi na koszty fizyczne, moralne, psychiczne itp.

Ilość aktów samobójczych oraz zakończonych zgonem, w polskim wojsku w latach 1991 - 2000

Rok

Zamachy samobójcze

Śmierć samobójcza

1991

6

b.d.

1992

5

1

1993

11

1

1994

3

1

1995

b.d.

3

1996

7

1

1997

6

2

1998

13

0

1999

7

0

2000

13

0

 

https://www.bryk.pl/wypracowania/pozostale/pedagogika/23861-problematyka-samobojstw.html

 

 

W latach '90 cześciej się o tym słyszało w telewizorni niż w owym milenium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, ZdzisławBeton said:

Zjawisko nazywane "falą", świadczy o wyobcowaniu oraz zachowaniach dewiacyjnych obecnych w wojsku. Samo przekroczenie bramy jednostki niesie za sobą obowiązek podporządkowania się pewnych regułom życia w środowisku, które nie zawsze jest zrozumiałe, często stresujące i przekraczające możliwości adaptacji, a w skrajnych sytuacjach prowadzącym nawet do samobójstwa. Badania wykazują, że służba wojskowa oraz związany z nią porządek bywa dla sporej grupy młodych żołnierzy źródłem ciągłego lęku i zagrożenia. Najmłodsi stopniem żołnierze znajdują się w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji, szczególnie, gdy składnikiem owych negatywnych emocji jest poczucie upokorzenia oraz deprywacji (w które starsi stażem "dziadkowie" wpędzają z premedytacją "kotów" - najmłodszych poborowych).


Byłem na kompanii "falowej". Fakt, było ujowo. Ale we trzech (ja, kumpel z Wrocławia, i kumpel spod Żywca) rozjebaliśmy falę na kompanii. To był ostatni pobór (wiosna) na którym była fala, ale się skończyła przez nas.

Jest faktem, że strzelali sobie w łeb czasem. Sporadyczne przypadki jak na taki pobór jaki był w tamtych czasach. Też byłem i jestem przeciwny takim "zasadom" jak funkcjonowały wtedy. Problemem na kompaniach "falowych" jednak nie byli żołnierze szeregowi, a kadra dowódcza, dla której fala była wręcz wygodna, bo taki trep nic nei musiał robić, jak wychodził z pracy do domu, to "przekazywał obowiązki " nieformalnie dziadkom, czyli róbcie co chcecie ja mam wyjebane. 
No i robili co chcieli. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Towarzysz_Winnicki said:

Skąd wzięło w społeczeństwie przekonanie, że wojsko uczni nagle z pizdy faceta? Osobniki ze środowisk patologicznych mogą takich ludzi tak dojechać, że osoby takie będą mieć traumę do końca życia. Czego może wojsko nauczyć? Obsługi broni, poprawi kondycję fizyczną, wymusi dyscyplinę. Ale jak ktoś jest pizdą to nim pozostanie, nawet jakby go docierali w Mosadzie. Moim zdaniem obowiązkowa służba wojskowa jest w Polsce jest niezbędna żeby Polacy wiedzieli chociaż jak obsługiwać broń w razie wojny, jak atakować, bronić się itd. 

 

Żeby nauczyć się podstaw obsługi broni wystarczy udać się raz na najbliższą strzelnicę, gdzie instruktorzy zawsze przeszkalają osobę która powie im że strzela pierwszy raz w życiu. Zajmuje to około 1 do półtora godziny i kosztuje 100 - 150 zł (żeby postrzelać np. z jakiegokolwiek pistoletu na nabój 9mmx19 i karabinka AK lub Beryla). W mojej opinii to lepsza opcja niż przez 2 lata prać ciuchy, biegać po wódkę i być traktowanym jak szmata przez starszych stopniem. Nie mówiąc już od dwóch zmarnowanych latach które jednak dla młodego człowieka są bardzo ważnym okresem. No i śmiem twierdzić że instruktorzy którzy dziennie szkolą dziesiątki ludzi zrobią to lepiej niż pijany podchorąży, który najchętniej poszedłby już na emeryturę żeby móc wyjechać do Holandii do pracy. 

Natomiast dobrym pomysłem byłoby zapewnienie lepszych warunków dla młodych ludzi którzy chcą iść do wojska i tam budować swoją karierę. Inwestycja w organizacje proobronne zrzeszające młodych ludzi to też dobry pomysł, ale prawdziwa inwestycją nie przykrywka dla kolejnych ,,działaczy" celem dołączenia ich do koryta. 

Edytowane przez Panther
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojsko nie jest dla każdego. Zgadzam się tu z kolegą @WąsatySamiec, wojsko jest dla przeciętniaków, ludzi nierzadko niegłupich, całkiem inteligentnych, ale takich stosunkowo prostych myśleniowo, raczej zawodowi żołnierze nie należą do geniuszy myślenia strategicznego, intuicyjnego, wizjonerskiego - nie mówię tu o kapitanach, choć nawet z nimi bywa różnie. Są to ludzie prosto myślący - rozkaz, wykonanie, grupa, zadaniowość, walka. Tacy też są potrzebni społeczeństwu, natomiast nie powinni oni służyć za jakikolwiek wyznacznik, a takim wyznacznikiem by byli, gdybyśmy stwierdzali, że należy każdego uformować na ich podobieństwo.

Najlepszą szkołą życia jest jak najwcześniejsze wyruszenie w świat przez mężczyznę. Mężczyzna mieszkający z rodzicami np do 30-tki to jest jakieś nieporozumienie. Ja wybyłem z domu w wieku 19 lat, na studia, skromnie bo skromnie ale radziłem sobie, ogarniałem, potem podłapałem pierwszą w miarę dobrze płatną pracę, najpierw mieszkałem w kuchniopokoju tzw. za 500 zł, potem wynająłem sobie kawalerkę 20 metrów za 850 zł w miejscowości blisko Warszawy (20-30 min do centrum) bez dodatkowych opłat - mała, ale miała wszystko - kibel, prysznic, kuchenkę, zlew, lodówkę, TV - Panie, jak dla mnie, który nigdy nie miałem wielkich potrzeb i wymagań - Ameryka. I tak sobie odkładałem, potem kupiłem mieszkanie z wkładem własnym na poziomie 80% - na resztę dobrałem mały kredyt. I tak to się kręci - a wszystko to w wieku 28 lat.

 

Najbardziej mężczyznę hartuje po prostu wyrzucenie go na życie i niech walczy, niech stara się utrzymać - żadnego niańczenia ze starymi jak to dziś jest w modzie. No, chyba, że ktoś dobrze zarabia a z rodzicami mieszka bo sobie dużo odkłada - rzadkie przypadki, ale się zdarzają, wtedy strategia jest zrozumiała.

 

A co do toksycznych matek, niestety pełna zgoda. Cóż poradzić Panowie, kobieta po prostu nie nadaje się do wychowywania młodego mężczyzny, ja sam nie miałem ojca. Dziś tylko dziękuję sobie, że sam stałem się dla siebie ojcem, szybko wybywając z domu i nie babrając się z matką w jej urojonych babskich 'problemach' (brak emocji, frustracja, itd.).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tematu wojska, polecam obejrzeć ten film. Mój ojciec który odbył służbę mówił mi, że film jest przesadzony, nie było akcji typu kręcenie wora, ale zdarzała się przemoc fizyczna bez powodu, bardzo niechętnie mówił mi na ten temat, możliwe, że coś nieprzyjemnego go tam spotkało. 

 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.