Skocz do zawartości

"Standardowa Historia" i ja Beta


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Bracia,

 

                Chciałbym opisać i swoją historię zainteresowanym, która wydarzyła się ponad 2 lata temu. Dzięki tej historii trafiłem tutaj i po prawie 1-2 latach czytania otworzyliście mi oczy na wiele spraw.

 

Dawno, dawno temu...

                Poznaliśmy się na studiach, wspólne imprezy, nowi znajomi, nauka i w końcu staliśmy się parą. Ona rozpoczęła studia daleko od swojego rodzinnego domu. Domu w którym nie zawsze było różowo. Jej mama i starsza siostra są alkoholiczkami, a jej ojciec zdradzał matkę od wielu lat. (Syndrom DDA?) Gdy się o tym dowiedziałem byłem trochę w szoku(chociaż byłem z tym wszystkim uświadamiany cząstkowo), ponieważ to przeciwieństwo mojej rodziny, chociaż nieidealnej jednak bez takich poważnych problemów...  Jej rodzice wydaje mi się, że mnie polubili i gdy ja ich poznałem bliżej również. Uznałem, że jej wyjazd to ucieczka od tych problemów i ułożenie sobie życia inaczej. Widziałem, że jest jej czasami ciężko bez swoich koleżanek, rodziny i gdy były jakieś problemy z nauką wspierałem w tych trudnych chwilach tak jak i ona mnie gdy miałem jakieś gorszę dni. Masa rozmów, spotkań, przegadanych i namiętnych nocy. I tak przez całe studia w trakcie których zamieszkaliśmy razem... Byłem pewien, że jesteśmy dla siebie stworzeni...
                Po studiach nastał czas na pracę z którą nie było jakiegoś problemu jednak finansowo nie wyglądało to najlepiej. Oboje nie pochodzimy z rodzin zamożnych, więc praktycznie musieliśmy liczyć na siebie...
                Widziałem, że znajomi którzy wyjechali za granicę zaraz brali ślub czy kupowali mieszkania, więc zaproponowałem, że może i ja wyjadę zarobić na własne M3, wycieczki itp. Rozpocząłem poszukiwania pracy za granicą i zanim jeszcze wyjechałem rozpoczęliśmy kursy tańca towarzyskiego, które ona trenowała będąc dzieckiem. W końcu trafiła się praca, zaryzykowałem i wyjechałem....

Codzienne wspólne rozmowy przez komunikatory. Praktycznie moje dni wygladały tak samo Praca->Ona na tel ->Spanie itd.
 

W wynajmowanym mieszkaniu byłem gościem co 2 tygodnie na 2-3 dni.
Pochłonęła mnie praca i myśl że w końcu mogę zabezpieczyć Nas finansowo i możemy spełniać swoje marzenia. Kilka miesięcy od wyjazdu wyjechaliśmy wymarzone wczasy, oświadczyłem się i została moją narzeczoną. Byłem bardzo zadowolony, ale tu od tego momentu zaczął się zjazd...


                Z czasem zauważyłem, że coraz bardziej zależy jej na tańcach, których nie zakończyła, a ja ufałem jej słowom, że to tylko taniec... Tacy super Nowi znajomi na czas, gdy mnie nie ma. Nigdy mnie z nimi nie zapoznała.
Oddalaliśmy się od siebie, ja żyłem swoimi marzeniami o mieszkaniu, ślubie i w końcu dziecku. Ona praca, nowi znajomi i coraz mniej czasu na wspólne rozmowy. Gdy przyjeżdżałem, byłem czasem wykończony i marzyłem o spędzeniu wspólnie czasu tylko z nią.
                Zauważyłem niekontrolowane wybuchy złości o jakieś pierdoły, telefon ciągle w ręce albo gdzieś chowany, chociaż nigdy go nie sprawdzałem, nie chciała odwiedzać mojej rodziny i znajomych. Nie byłem świadomy co się dzieje... Moja myszka nie jest taka i ma gorsze dni! (Instynkt męski działał, ale go wypierałem do końca -błąd!)
Planowaliśmy w sierpniu urlop i żyłem tym i marzyłem od czerwca. Tylko widocznie ja. W dniu w którym miałem wykupić wczasy w końcu przycisnąłem ją, że coś jest nie tak i mi sie przyznała do zdrady! Szok! Bezsilność, nogi mi sie ugięły i tylko spojrzałem na te wspólne zdjęcia. Słuchałem jej tłumaczeń i prośb o wybaczenie, bo to tylko kolega. Kochałem i starałem się zrozumieć. Wyjazd stracił sens i chyba o to jej chodziło. Nie mogłem spać i skupić się na innych rzeczach. Tylko myśl co, kiedy, co zrobiłem źle? Wypierałem to wszystko i nie mogłem uwierzyć. Starałem sie wybaczyć jeśli obieca, że to zakończy. Była u mnie na cenzurowanym i niestety, gdy sprawdziłem jej telefon wcale tego nie zakończyła.

                Byłem już tylko gościem od płacenia za czynsz, jej zachcianki i prezenciki.
Postanowiłem, że się wyprowadzę, bo to nie ma dalszego sensu, ale byłem wrakiem człowieka. Wysyłała mi jakieś smutne piosenki, prośby, sms, dzowniła. Powoli pękałem i uznałem, że chyba muszę o nią zawalczyć, żeby nie żałować. Kwiatki, knajpki, spacery, wspólne płacze i rozmowy. Im bardziej sie starałem tym większego kopa dostawałem i czułem, że mi się jaja zmniejszają...

Ona w skowronkach jakby ktoś małego bąka puścił, a ja psychicznie rozbity.

Patrząc w oczy bezczelnie dalej stara się mnie okłamywać, ale już się nie dawałem. Baby to chyba myślą, że kłamstwo jest lepsze niż prawda. W końcu dowiedziałem się od niej takich rzeczy jakbym przez 8 lat żył z całkiem inna osobą. Obarczyła mnie winą i za wszystko. STANDARD! Nawet za to dawanie dupy ;)

Było ciężko, ale poczytałem wstępnie, że na początku trzeba odciąć się od takiej osoby, bo to nie ma sensu. Słuchanie jej to była tortura, ale odstawienie to jak delirium/detoks. Przeżyłem najgorszy czas w swoim życiu.

                Wiem i jestem świadomy tego, że nie jestem ideałem, jednak chciałem zawsze jej dobra i żeby miała lepsze i ułożone życie. Zabrakło mi tak naprawdę w tym wszystkim doświadczenia i tych wszystkich rad od Was BS. Rozegrałbym na końcu to troszkę inaczej ;)

 

Obecnie:

Znalazłem prace w Polsce z której jestem nawet zadowolony. Psychicznie odbiłem się od tego szamba, ale mam trochę problemów zdrowotnych, może nawet związanych po tej traumie...

Siłownia, sport, dużo wolnego czasu, wyjazdów w różne ciekawe zakątki i kilku nowych znajomych.

Od kobiet odpoczywałem i musiałem się od truć, bo zaufania to na pewno by nie było.

 

Tak naprawdę dzięki Wam wróciłem na właściwe tory. Dzięki!

Edytowane przez SunBeam
  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nawet mając wiedzę o kobietach posiadaną przez forumowiczów łatwo ulec ułudzie, uczuciu, pożądaniu i zwykłym kobiecym manipulacjom. Część mądrości przychodzi chyba jednak z wiekiem.

 

Pozdrawiam i życzę szczęścia na nowej drodze życia (tak wiem, brzmi znajomo).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tamerlan mi nie chodzi, że nagle po kilku przeczytanych historiach i poradach nagle jestem w temacie alfą i omegą. Nie! Brakowało mi wzorca w wychowaniu i po całej sytuacji potrzebowałem tylko odpowiedzi - Co do kurwy się stało i gdzie popełniłem błąd? Przecież byłem taki dobry.

 

Znajomi, rodzina, inne fora nie potrafili odpowiedzieć na moje Dlaczego? Porady typu - "Tego kwiatu jest pół światu" "To zła kobieta była" i jakieś filmowe porady wcale mi nie poprawiały humory i nie dawały spokoju.

 

Lektura forum, Kobietopedia, YT z przekazem Marka opornie, ale otworzyły oczy i opadły klapki. Zacząłem wszelkie porady oraz sytuacje zauważać i obserwować w swoim najbliższym otoczeniu. BINGO! Pomogło. Poczyta ulga i zrozumienie jej decyzji przyszła z czasem. Przyszedł spokój i akceptacja. Nie jest bajkowo, ale już mam przyziemne spojrzenie na świat.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SunBeam Brawo.

 

Też zawsze chciałem jakąś myszkę wyciągnąć na swój poziom i jak zawsze to było tylko moje marzenie. 

 

Dużo z nas miało bardzo podobnie do Ciebie. Fajnie, że do nas trafiłeś i napisałeś swoją historie. 

 

Wszystko to co na forum i w audycjach, czy książkach zlewa się w logiczną całość i cieszę się, że to wszystko rozumiesz i będziesz pracował nad sobą. 

 

Jak coś dawaj znać. Będziemy się starać wspierać ??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, to na przyszłość mordo będziesz wiedział co zrobić jeżeli taka sytuacja się powtórzy (choć mam nadzieję, że nie)

Laska Cię skrzywdziła? Oddaj tylko, że mocniej i w ramach prawa, tak żeby Cię zapamiętała do końca życia.

Edytowane przez Rogue99
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.