Skocz do zawartości

O byciu miłym i grzecznym - czyli jak zniszczyć życie młodego człowieka już na starcie...


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem bracia ;)

Czytam forum już jakiś dłuższy czas, od nie dawna mam tutaj profil, postanowiłem opisać swoje problemy, których mam świadomość. Być może świeże spojrzenie kogoś z zewnątrz na to wszystko mi w jakimś stopniu pomoże, jeśli nie to  przynajmniej się wygadam i będzie to dla kogoś rodzaj przestrogi, aby nie iść drogą, którą ja idę już prawie 25 wiosen ;) 

 

Od dziecka mieszkałem na wsi, co zresztą sobie chwalę, nie lubię miast i tego całego "hałasu". Mam starsze od siebie rodzeństwo, które prowadzi już samodzielne życie. Odkąd pamiętam (mniej wiecej od czasów pójścia do szkoły) - byłem nieśmiały. Potrafiłem i potrafię nawiązywać kontakty, ale jest to dla mnie trudne. Nie byłem duszą towarzystwa, zawsze miałem jakaś nie dużą grupkę znajomych. Oczywiście przez nieśmiałość przespałem najlepsze lata swojego życia, brak imprez, brak dziewczyn, nie poszedłem na studia dzienne bo się bałem samodzielnego życia. Poszdłem na studia zaoczne, I stopień już ukończyłem, oczywiście pracuje też w swoim zawodzie. 

 

No właśnie i tu dochodzimy do moich problemów. 

1. Nieśmiałość - tutaj odkąd poszedłem do pracy zrobiłem duży postęp. Mimo, że mieszkam na wsi, a pracuje w małym mieście to załapałem sie do sporej firmy, w któej nieźle zarabiam, w dodatku sytuacja zmusiła mnie do nawiązywania kontaktów z ludźmi, nie mam już takich oporów jak dawniej. Problem za to stanowią kontakty z dziewczynami, a raczej ich brak. Kiedy nabrałem jakieś minimum pewności siebie starałem się zapoznać jakąś dziewczynę, zarówno w świecie realnym, przez znajomych jak i przez internet. W pracy kontakt z młodymi dziewczynami nie istnieje - bo takich nie ma tam :D Każda znajomość kończyła się na pisaniu tylko. Nie potrafiłem sobą zainteresować dziewczyny. Za każdym razem jest tylko pisanie - brak realnych spotkań. Z jedną udało się doprowadzić do spotkania, ale od samego początku dziewczyna podkreślała, że to są niezobowiązujące spotkania = czytaj nie rób sobie nadziei. Wpadłem w ogromne kompleksy z tego powodu. W tym wieku, nie mieć dziewczyny to w mojej rodzinie i wśród znajomych wstyd. Co chwila ktoś mi dogaduje, że coś jest ze mną nie tak. Brak umiejętności podrywania i życie towarzyskie ograniczone do minimum (znajomi większości już mają swoje drugie połówki, a teraz po szkole kontakty słabną i jest coraz gorzej). 

 

2. Samodzielność - a raczej jej brak. Owszem wiele potrafię, w swojej pracy jestem dobry ale nie o to tutaj chodzi. Przede wszystkim nigdy nie miałęm w nikim wsparcia, a najmniej we własnej rodzinie - rodzicach. Nigdy mnie nie chwalili za nic, w dodatku całe życie byłem i jestem porównywany do innych - tych co mają lepsze studia, mieszkają sami - notabene w mieszkaniu kupionych im przez rodziców :D ale co tam... , mieli lepsze stopnie w szkole itd. Zawsze z tych porównań wynikało, że to ja jestem gorszy. Na tym bazuje moje poczucie wartości. I to sprawia chyba, że w siebie nie wierzę, stąd też nie mam odwagi, żęby się wyprowadzić z domu. Po prostu uświadamiają mi na każdym kroku, że nie dam sobie rady, że nie potrafię i jest to już we mnie głęboko zakorzenione. Nie umiem się już od tego oderwać. O tym, żę w domu nigdy się ze mną nikt nie liczył to juz nawet nie będę wspominał. 

 

3. Zawsze byłem tym grzecznym i miłym, co jest chyba najgorsze z tego wszystkiego. Wszyscy chcieliby mnie  wykorzystywać do czegoś, wdzięczności oczywiście za to żadnej. Dziewczyny przez to też nie traktują mnie jak faceta, bo raczej to nie są cechy męskie. To też jest we mnie od dziecka i nie chce ze mnie wyjść, nie potrafię się inaczej zachowywać. 

 

4. Kontakty z ludźmi - owszem w pracy jest ich sporo, ale są to osoby starsze ode mnie - takie które maja swoje życie. Nie mam już prawie nikogo z kim mógłbym gdzieś wyjść w sobotę wieczorem. Oprócz pracy jeżdżę dwa razy w tygodniu na siłownię, pod okiem instruktora, bo mam nie małe problemy z kręgosłupem, ale jest teraz ok. Wziąłem się za siebie pod tym względem i robię to dla siebie, nie po to żęby się "pokazać". 

 

Reasumując - wniosek jest prosty - nie można być miłym, grzecznym, wycofanym - z takimi cechami nie da się za wiele osgiąnąć. Sam taki jestem i wiem, że osiągnąłem już kres możliwości rozwoju. Dalszy rozwój jest możliwy - ale już bez tych cech. 

 

Z grubsza to tyle :D takie małe spostrzeżenia, po popołudniowej refleksji. Nie wygląda to za ciekawie, nie wiem czy jest jakaś szansa, żeby stać się mężczyzną? :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, android93 napisał:

Nie wygląda to za ciekawie, nie wiem czy jest jakaś szansa, żeby stać się mężczyzną? :)

 

Oczywiście i teraz nawet wiesz nad czym masz popracować. Po prostu musisz zmienić swoje wewnętrzne wzorce podświadomości co w konsekwencji sprowadzi się do zmiany osobowości. Wymaga to jednak trochę pracy ale teraz moim zdaniem to Twój główny cel, zobaczysz co się zacznie dziać.

 

I nie pierdol, że straciłeś najlepsze lata. Nie bądź pizdą i się nie użalaj. To strata cennej energii, wykorzystaj ją na rozwój. Tak naprawdę najlepsze lata masz przed sobą. Piszę to z perspektywy starszego od Ciebie lekko faceta ;)

 

Bierz się do roboty, nie ma już miękkiej gry.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, SennaRot napisał:

Po prostu musisz zmienić swoje wewnętrzne wzorce podświadomości co w konsekwencji sprowadzi się do zmiany osobowości

Masz na myśli świadome wykonywanie pewnych czynności/zachowań, tak, aby stały się nawykiem i weszły niejako w podświadomość? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, android93 napisał:

3. Zawsze byłem tym grzecznym i miłym, co jest chyba najgorsze z tego wszystkiego. Wszyscy chcieliby mnie  wykorzystywać do czegoś, wdzięczności oczywiście za to żadnej. Dziewczyny przez to też nie traktują mnie jak faceta, bo raczej to nie są cechy męskie. To też jest we mnie od dziecka i nie chce ze mnie wyjść, nie potrafię się inaczej zachowywać. 

Znam temat. Zastanawiam się czasem czy to wrodzone czy kwestia wychowania. Pewnie 50/50.

 

18 godzin temu, android93 napisał:

Reasumując - wniosek jest prosty - nie można być miłym, grzecznym, wycofanym - z takimi cechami nie da się za wiele osgiąnąć. Sam taki jestem i wiem, że osiągnąłem już kres możliwości rozwoju. Dalszy rozwój jest możliwy - ale już bez tych cech. 

Chyba trochę przesadzasz... Trzeba to zaakceptować, przeciez nie staniesz się nagle w wieku 25 lat zimnym skurwielem. To tak nie działa. Poczytaj ksiażkę No More Mr Nice Guy (często polecana na tym forum), tam jest to ciekawie opisane, chociaż w moim przypadku akurat nie 100% sie sprawadza. Tak czy siak warto przejrzeć. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@android93

 

25 i przespałeś najlepsze lata swoje życia ?

Wierz mi jesteś na najlepszej drodze do zmiany siebie i nawet jeśli w ciągu najbliższych 5 lat nie będziesz miał dziewczyny to i tak to niczego nie zmienia. Podążaj za tym co kochasz, za pasjami za tym co Cię uskrzydla. Wszystko przed Tobą i mówię to z doświadczenia po prostu wybierz nowe życie !

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, android93 napisał:

Nie wygląda to za ciekawie, nie wiem czy jest jak szansa, żeby stać się mężczyzną? :)

 

Ciesz się, że nie stałeś się "mężczyzną" z horrendalnym kredytem na mieszkanie, samochód, itd. bo myszka/chora presja społeczna/wpisz sobie co chcesz tak chciała i nie było merytorycznych podstaw do wzięcia takiego obciążenia psychiczno-finansowego. A nie... jedna była. Haj.

 

To jest definicja zmarnowanego/mocno utrudnionego życia w wieku 25 lat.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bajashi napisał:

Masz na myśli świadome wykonywanie pewnych czynności/zachowań, tak, aby stały się nawykiem i weszły niejako w podświadomość?

 

To też metoda bo podświadomość będzie sama uczyć widząc rezultaty "na żywo". Jednak najpierw trzeba to zrobić a blokować będą pojawiające się niby znikąd emocje.

 

W skrócie ja osobiście widzę to tak (jak macie Bracia inne znane metody na zmianę wzorców piszcie):

 

- krok no 1 to zrozumieć czym w ogóle jest podświadomość, emocje, skąd się biorą, jak powstają i jak na Nas wpływają wzorce, jak decydują na Nasze samopoczucie (emocje, które uruchamiają w określonych sytuacjach), jak wpływają na Nasze zachowania i wybory. Czyli teoria i zrozumienie jak działa człowiek, jego mózg, emocjonalność.

 

- krok 2 - obserwacja siebie i swoich emocji, zachowań. Zdystansowanie się do nich, tak aby móc je sam sobie samemu komentować i oceniać. Np. Dlaczego poczułem wtedy taką emocję? Np. strach, mimo, że nic mi nie groziło? Dlaczego tak się zachowałem? ... itp, itd.

 

- określenie w sobie negatywnych (własnym zdaniem) wzorców - tych, które blokują Nas, wywołują złe emocje, sabotują Nasze życie. Można to określić w skrócie jako poznanie siebie.

 

- najcięższa sprawa - zmiana ich (wzorców). Technik jest wiele: afirmacje, medytacje, hipnoza, przełamywanie własnych barier i pokazywanie świadomości, że coś działa dobrze na Nas.... ja osobiście jestem śmiały i nawet bezczelny więc mi to łatwo przychodzi, na pewno Bracia znacie tutaj jakieś inne jeszcze metody?

 

- zmieniasz wzorce i paradygmaty własnego życia - Ty sam w sobie bo nikt inny tego nie zrobi więc zmieniasz osobowość, tworzysz Nowe Ja, jakie chcesz, o jakim marzysz.

 

Technik jest wiele np. tworzysz w swojej wyobraźni swoje drugie ja - czyli kogoś kim chcesz być, kto ma cechy, które chcesz.... i wizualizujesz, czy inne techniki na zasadzie będę nowym Ja - które dosłownie zapierdoli stare ciotowate Ja.

 

To tak w dużym skrócie bo temat jest na prawdę mega obszerny a zmiana wzorców to serio poważna i zabójczo skuteczna sprawa.

 

Acha.... najszybsza metoda. Zmiana środowiska. Przebywanie w środowisku, nasiąkasz ich stylem życia a podświadomość sama się uczy widząc jak sprawy działają.

 

Na początek przeczytać Marka "Stosunkowo dobry". Tam temat dobrze opisany.

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, SennaRot napisał:

Technik jest wiele np. tworzysz w swojej wyobraźni swoje drugie ja czyli kogoś kim chcesz być, kto ma cechy, które chcesz i wizualizujesz, czy inne na zasadzie będę nowym Ja, które dosłownie zapierdoli stare ciotowate Ja

Szczere dzięki za odpowiedź, jak zwykle niezwykle merytoryczną i wartościową.

 

De Mello w Przebudzeniu polecał metodę obserwowania siebie z innej perspektywy, jakby wszystkie sytuacje i emocje przydarzały się komuś innemu. Bez przywiązywania się, oceniania. Jednak w moim przypadku daje raczej efekt uspokojenia, natomiast nie za bardzo przekłada się na nowe wzorce zachowań. Być może zbyt mało samodyscypliny.

 

Wizualizacja, o której wspominasz chyba będzie dopełnieniem tematu w mojej sytuacji.

A książkę przeczytam, do tej pory jedynie Kobietopedię miałem okazję...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No hejka. To ja teraz dodam coś od siebie. 93 rocznik - piękny rocznik, może dlatego, że to również mój ☺ Ja też nie mam drugiej połówki i na razie nie chcę mieć. Przeczytaj proszę książki Marka a jak nie to w audycjach i na forum masz dużo wiedzy. Zobacz. Mamy po 25 lat. Nie wpadliśmy z żadna, nie musimy placic alimentów, nie mamy kredytów. Jesteśmy wolni. Ja sobie odkładam, chodzę na siłownię i inwestuje w siebie a nie w dziewczynę, której po jakimś czasie może odbić i zostawić mnie samego dla innego. Skupiam się na zarabianiu hajsu i ogarnianiu siebie swojej psychiki i ciała. Jak chcesz popisać to pisz do mnie na priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio poznałem kobietę, która rzekomo przez mój fetysz ma siniaki na udzie i ślad czerwonej ręki na dupie(pewnie już dawno znikł).
A jeszcze gdy dyskretnie obraziłem jej walory fizyczne to jebła na mnie focha. Aczkolwiek ja na jej focha odpowiedziałem krótko: "ok".
Zaraz foch znikł i rozpoczęła inny temat.

W dodatku gdy rozmawiałem z nią przez telefon i mnie oskarżała, że ją biję(oczywiście wsio w żartach), to po dłuższym flircie przyznała, że ją to kręci ;) 
Nie żebym bił kobiety, broń Boże.
Po prostu ze względu na moje zamiłowanie do kobiecego piękna, a już szczególnie do takich części ciała jak tyłek i nogi, to lubię sprzedać klapsa, a gdy nie mogę tego zrobić publicznie to strzelam plaskacze po uda ?

W tym samym czasie wokół niej krąży lub krążył biało-pizdeo-rycerz, który potrafi na zawołanie przyjechać 40km do niej o 4 rano by ją gdzieś podwieźć, a ona i tak się spóźnia ;) 
Dodatkowo, gdy opowiadała mi o nim to nazywała go strasznym desperatem i ewidentnie można było wyczuć pogardę oraz obrzydzenie :)

Żeby dodać tu jeszcze pewien kontrast do działań pizdeo-rycerza ----> gdy przekomarzałem się z pańcią to ona stwierdziła, że jej nie wspieram(chodziło o wrzucenie mnie do wody), wtedy ja jej powiedziałem, że nie będę jej wspierał, ponieważ jest to wbrew moim interesom :) Niby takie głupie, ale komunikat dla jej podświadomości jest jasny.

Wnioski panowie jakie wyciągnęliście?
Należy dbać o swój męski interes i nie być "grzecznym chłopcem" :)

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, android93 napisał:

Zawsze byłem tym grzecznym i miłym, co jest chyba najgorsze z tego wszystkiego. Wszyscy chcieliby mnie  wykorzystywać do czegoś, wdzięczności oczywiście za to żadnej. Dziewczyny przez to też nie traktują mnie jak faceta, bo raczej to nie są cechy męskie. To też jest we mnie od dziecka i nie chce ze mnie wyjść, nie potrafię się inaczej zachowywać.

Ja mam bardzo podobnie. Chociaż zacząłem to zmieniać, a już szczególnie z kobietami ;)
 

 

21 godzin temu, android93 napisał:

Nie potrafiłem sobą zainteresować dziewczyny. Za każdym razem jest tylko pisanie - brak realnych spotkań. Z jedną udało się doprowadzić do spotkania, ale od samego początku dziewczyna podkreślała, że to są niezobowiązujące spotkania = czytaj nie rób sobie nadziei. Wpadłem w ogromne kompleksy z tego powodu. W tym wieku, nie mieć dziewczyny to w mojej rodzinie i wśród znajomych wstyd. Co chwila ktoś mi dogaduje, że coś jest ze mną nie tak. Brak umiejętności podrywania i życie towarzyskie ograniczone do minimum (znajomi większości już mają swoje drugie połówki, a teraz po szkole kontakty słabną i jest coraz gorzej). 

A to mnie też spotkało. Przejrzyj sobie mój wątek - "Presja związkowa nałożona przez Januszy a.k.a. self-called specialists of relationships management"

Nie patrz na nich, tylko się rozwijaj.
Ja teraz jak mi się uda to wyrywam ładne kobiety, jak się zgodzą to wstawiam zdjęcia na social media i kolegom jest co nieco łyso :) 
Nie, żeby to było ważne.. to są tylko kobiety.
Skup się przede wszystkim na sobie :)

Ps. Proszę o moderatorów o złączenie postów!

Edytowane przez Ragnar1777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, SennaRot said:

- najcięższa sprawa - zmiana ich (wzorców). Technik jest wiele: afirmacje, medytacje, hipnoza, przełamywanie własnych barier i pokazywanie świadomości, że coś działa dobrze na Nas.... ja osobiście jestem śmiały i nawet bezczelny więc mi to łatwo przychodzi, na pewno Bracia znacie tutaj jakieś inne jeszcze metody?

 

- zmieniasz wzorce i paradygmaty własnego życia - Ty sam w sobie bo nikt inny tego nie zrobi więc zmieniasz osobowość, tworzysz Nowe Ja, jakie chcesz, o jakim marzysz.

 

Technik jest wiele np. tworzysz w swojej wyobraźni swoje drugie ja - czyli kogoś kim chcesz być, kto ma cechy, które chcesz.... i wizualizujesz, czy inne techniki na zasadzie będę nowym Ja - które dosłownie zapierdoli stare ciotowate Ja.

Ja bym poszukał wzorców gdziekolwiek filmy, książki, komiksy czy postacie historyczne.

Utożsamienie się z osobą/postacią i robienie tego co ona by robiła.

Do wizualizacji dodałbym "czucie emocji pozytywnych" które utwierdzają że dana czynność i efekty są dla nas pozytywne i pożądane. 

 

 

Jeśli już znamy sytuacje w których zachowujemy się w niepożadany sposób i jesteśmy tego świadomi to za wczasu przygotowujemy sobie scenariusz wg którego postępujemy.

Jeśli np biegamy i dochodzimy do przysłowiowej ściany to np.

-przypominamy sobie jak kiedyś byliśmy w podobnej sytuacji i nam się udało - zbiór swoich zwycięstw zapamiętać i wbić do głowy

-pytamy się co zrobił by mentor/inspirująca postać w tym momencie

-odwołujemy się do własnej słabości i wyobrażamy sobie ją niszczmy poprzez kolejny krok. 

-stawiamy sobie granicę kawałek dalej którą ciągle przesuwamy w prawo

-ćwiczymy dialog sam ze sobą który nam pomoże przejść przez daną sytuację zwycięsko

-wyobrażamy sobie co się stanie jeśli sobie odpuścimy i czy godzisz się ponieść konsekwencje

 

Oczywiście pod warunkiem że odpowiedzi zawczasu wbijemy sobie do głowy żeby nie szukać i nie przypominać sobie tego kiedy to jest potrzebne. Odpowiedź ma się pojawiać automatycznie gdy ujawni się wzorzec.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki wszystkim :) Niby zdaję sobie z tego wszystkie sprawę, ale jednak jak ktoś napisze parę słów to daje to "kopa" do działania :) Jeszcze raz dzięki. 

4 godziny temu, Niepowtarzalny napisał:

No hejka. To ja teraz dodam coś od siebie. 93 rocznik - piękny rocznik, może dlatego, że to również mój ☺

z tym rocznikiem też sie zgadzam :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red zmienił(a) tytuł na O byciu miłym i grzecznym - czyli jak zniszczyć życie młodego człowieka już na starcie...

Jesteśmy w identycznej sytuacji kolego. Podobnie staram się wykurzyć z podświadomości stare "szlachetne" wzorce i zaczynam żyć w sposób jaki uważam za słuszny.

Z otoczeniem macie rację, tkwienie w tym samym kręgu mocno ogranicza, zaobserwowałem, że gdy muszę wykonać jakieś działanie które wykracza za moją "strefę komfortu" o wiele łatwiej przychodzi mi to przy osobach które mniej znam aniżeli przy dobrych znajomych :D

Co do pań to tak jak napisał @Wikary - gadaj z nimi jak z kolegami, na luzie - sam zacząłem takie praktyki i zauważyłem o wiele większe zainteresowanie :)

Polecam Ci również rozpoczęcie wyzwania nofap która daje mega kopa w połączeniu z aktywnością fizyczną.

Życzę Ci wytrwałości w działaniu!

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/8/2018 at 10:20 PM, Niepowtarzalny said:

Ja też nie mam drugiej połówki i na razie nie chcę mieć

Druga połówka to temat wmawiany nam. Brzmi to jakby Tobie coś brakowało i jesteś niekompletny/nieposkładany. @Niepowtarzalny TY jesteś całością już. To jest punkt wyjścia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/7/2018 at 7:01 PM, android93 said:

3. Zawsze byłem tym grzecznym i miłym, co jest chyba najgorsze z tego wszystkiego. Wszyscy chcieliby mnie  wykorzystywać do czegoś, wdzięczności oczywiście za to żadnej. Dziewczyny przez to też nie traktują mnie jak faceta, bo raczej to nie są cechy męskie. To też jest we mnie od dziecka i nie chce ze mnie wyjść, nie potrafię się inaczej zachowywać.

 

Bycie grzecznym to jest grzech moim zdaniem i to duży. Sam taki byłem i nadal niestety jestem. To nie jest złe ale w obecnych czasach nieadekwatne do tego co dzieje się na świecie. Jesteś grzeczny, to ludzie to wykorzystują. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że ludzie mają jakiś wbudowany wewnętrzny mechanizm (zarówno mężczyźni... o kobietach nie wspomnę) testujący co z kim i na ile można sobie pozwolić. Zazwyczaj robią to bardzo subtelnie ale bywają przypadki, że bardziej stanowczo. Oczywiście jeżeli się pojawia w ich towarzystwie człowiek o społecznie dużo wyższej pozycji to jego aura powoduje, że ten mechanizm nie będzie testował go. Jednak jak osoba ta wyczuje kogoś z kim można pograć, delikatnie krok po kroku uruchamia testowanie.

 

Biada temu, kto jest uległy i ma wzorce takie jak:

 

- uzależnienie swojego samopoczucia od tego czy ktoś jest z Nas zadowolony

- uzależnienie samopoczucia od opinii innych

- odpowiedzialności za innych i ich problemy

- bycia dobrym i pomagania innym za wszelką cenę, bo tak trzeba

- najpierw uszczęśliwiania innych i świata a siebie zostawiania na sam koniec

- strach przed oceną innych

- rozpamiętywanie czy przejmowanie się zdaniem innych

- .... i inne z tej serii

 

Do tego wystarczy dołączyć brak asertywności i brak umiejętności odmawiania.... i jakby jeszcze tutaj się znalazł brak krytycyzmu zwłaszcza względem zamiarów i intencji innych mamy chodzącą ofiarę, którą kwestia czasu jak pożre, zmieli i wypluje inny człowiek. Nawet nie trzeba będzie jakiegoś mocnego drapieżnika. Jak wspomniałem to tylko kwestia czasu. I nie stanie się to raz bo po jednym razie ofiara niczego się nie nauczy. Jeszcze gorzej jak drapieżnik "polubi" ofiarę i podłączy się do niej. Wtedy wyssa tą osobę z wszelkich zasobów materialnych i energetycznych.

 

Kto kurwa powiedział, że zdrowy egoizm, wysokie poczucie wartości, dbanie o swoje potrzeby i dobra w pierwszej kolejności jest złe? Pytam kurwa kto?

 

Nikogo nie uszczęśliwisz dopóki sam ze sobą nie będziesz w pełni szczęśliwy i usatysfakcjonowany. Nikomu nie dasz szczęścia jak sam nie będziesz miał szczęśliwego życia.

Ta planeta jest planetą drapieżników i nikt tutaj się z niczym nie pierdoli. Otwórzcie oczy i obserwujcie świat. Rzeczywistość nie jest taka jaką Nam zazwyczaj wmawiano, jak sobie ją sami wyobrażamy, jest po prostu jaka jest i lepiej abyś szybko skumał w co tu się na prawdę gra.

 

Więc priorytetem jest zadbać o siebie i własne życie. Bycie miłym i grzecznym to nic złego. To nawet sprytne. To jak wilk w owczej skórze ale pod jednym warunkiem -jak masz prawdziwą wiedzę o tym świecie, przebiegłość lisa nabytą z doświadczeniem, siłę i pewność siebie wilka. Ale wtedy nawet jak jesteś miły i grzeczny drapieżniki szybko wyczują, ze nie mają do czynienia z uległym frajerem do wydymania tylko z kimś silnym. Odejdą. Bądź spokojny oni to wyczują, mają swoje sposoby.

 

Czujesz, że jesteś frajerem z tymi spierdolonymi wzorcami o których wspomniałem? Nic Bracie się nie przejmuj i nie rozpaczaj. Zmień je. Znajdź je i zmieniaj. Gwarantuję Ci, że jest to możliwe. To zależy tylko od Ciebie, pracy nad sobą, systematyczności.

 

I nie ma nic złego w tym wszystkim. To zdrowe, mądre i korzystne również dla innych. Kto przerobił tą drogę wie o czym piszę.

 

Szybka myśl końcowa na koniec: Ludzie jak tylko wyczują, że mogą Cię wykorzystać zrobią to bez skrupułów. I nie licz, że ktoś to doceni czy podziękuje. Nie ten czas, nie ta planeta. To brutalne, brudne życie. Bądź w porządku dla innych, bądź szczery ze sobą ale nigdy nie daj się wykorzystywać innym.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 7
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, SennaRot napisał:

Zauważyłem, że ludzie mają jakiś wbudowany wewnętrzny mechanizm (zarówno mężczyźni... o kobietach nie wspomnę) testujący co z kim i na ile można sobie pozwolić. Zazwyczaj robią to bardzo subtelnie ale bywają przypadki, że bardziej stanowczo. Oczywiście jeżeli się pojawia w ich towarzystwie człowiek o społecznie dużo wyższej pozycji to jego aura powoduje, że ten mechanizm nie będzie testował go. Jednak jak osoba ta wyczuje kogoś z kim można pograć, delikatnie krok po kroku uruchamia testowanie.

Cholernie trafne. Teraz jak to przeczytalem to zauważyłem ze tak jest.

Ogólnie dobry wpis.

16 minut temu, SennaRot napisał:

Czujesz, że jesteś frajerem z tymi spierdolonymi wzorcami o których wspomniałem? Nic Bracie się nie przejmuj i nie rozpaczaj. Zmień je. Znajdź je i zmieniaj. Gwarantuję Ci, że jest to możliwe. To zależy tylko od Ciebie, pracy nad sobą, systematyczności.

 

Not so easy... ale trzeba próbować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot Zajebiście ciekawą rzeczą, którą tutaj poruszyłeś jest zmiana wzorców czyli stworzenie nowej osobowości, która rozpierdoli starą ,,ciotowatą".

 

Jakie masz w tym temacie rady dla młodszych będących na tej drodze ?

 

Ja chodzę regularnie na siłownie, rozpocząłem treningi boksu, byłem na hipnoterapii (serio), ćwiczyłem jakiś czas mindfullness, dużo czytam.

 

Pracuje nad sobą ostro od października i powiem Ci, że po każdym treningu, każdej trudnej życiowej sytuacji uświadamiam sobie jak kurewsko ciężka droga mnie jeszcze czeka i jak wiele muszę zmienić, żeby spełnić swoją wizję samego siebie za kilka lat.

 

Zmiana fizyczna to nie jest problem liczy się ciężki trening mentalny.

 

Mam już pierwsze efekty i to zauważalne, ale czasami odpierdolę coś tak cipowatego, że aż się sam sobie dziwię, że mogę być taką pizdą

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Garrett napisał:

Cholernie trafne. Teraz jak to przeczytalem to zauważyłem ze tak jest.

Ogólnie dobry wpis.

 

Świat jest inny niż zazwyczaj sami sobie go wyobrażamy. Jest masa takich praw niezmiennych egzystencji na tej planecie, które ciągle przewijają się przez Nasze życie a my późno albo wcale ich nie zauważamy.

 

10 minut temu, Garrett napisał:

Not so easy... ale trzeba próbować :)

 

To da się zrobić. Co myślałeś, że będzie to łatwe jak wypicie piwa i zjedzenia paczuszki chipsów przy filmie ;)? Bracie to twarda gra. Musisz stworzyć nowe ja.

 

9 minut temu, dobryziomek napisał:

Jakie masz w tym temacie rady dla młodszych będących na tej drodze ?

 

Jest dużo materiałów na ten temat poszukaj i czytaj.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.