Skocz do zawartości

Wakacyjny survival/odpoczynek


arch

Rekomendowane odpowiedzi

Witam bracia,

 

Kiedyś już się do tego przymierzałem - mianowicie do wycieczki rowerowej po całej Europie. W tej chwili urlopu nie mam tak dużo, jakieś 9 dni. Marzy mi się coś w rodzaju samotnej podróży rowerowej, klimaty w stylu filmu Wszystko za życie (jeśli ktoś oglądał) ale jednocześnie chcę też zahaczyć o jakieś morze, pokąpać się. Ewentualnie jezioro. Z natury jestem totalnym introwertykiem, nie chodzi więc o żadne imprezy, chcę czegoś w rodzaju oczyszczenia, może nawet coś takiego co zrobił Steve Jobs (ale u niego trwało to dużo dłużej).

 

Bardzo ważne są finanse - choć nie narzekam i stać by mnie było właściwie na jakikolwiek urlop, to nie uśmiecha mi się wydawanie 2 tys. na jakieś hotele, itd. Ba, w ogóle szkoda mi nawet 100 zł. Czy nocowanie w jakimś namiocie gdzieś po różnych zakątkach jest fizycznie wykonalne, w miarę bezpieczne? Czy ktoś już tego próbował? 

 

Generalnie znając siebie, obawiam się, że na myśleniu się skończy i urlop mi minie na codziennym piciu piwa i czytaniu różnych rzeczy. Z drugiej strony mam już 28 lat, szkoda marnować czas.

 

Chcę jakiegoś takiego połączenia samotnej rowerowej eskapady, z w miarę komfortowym spaniem bez wydawania za dużo kasy, do tego z zahaczeniem o jakieś morze/jezioro no i pójściem na kilka div w innych, głównie pomorskich rejonach (tam jeszcze nie próbowałem).

 

Czas urlopu zaczyna już lecieć, trzeba działać, dlatego jak to zrobić, jak Wy to widzicie?

 

Jeśli temat jest w złym dziale, prośba o przeniesienie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spałem w różnych dziwnych podróżach na dworze, na działkach, na plaży, pod jakimiś pomostami.

Najbardziej niebezpieczną sytuację przeżyłem, gdy jeden wioskowy król obejścia poprosił tonem nieznoszącym sprzeciwu, cytuję, "spierdalaj z tą tablicą" (wyjeżdżałem na stopa z Nietoperka - tak, mamy w Polsce wieś o takim dumnym imieniu - i trzymałem karton z napisanym "Zielona Góra"). Więc spierdoliłem, jak pan każe :)

Więc luz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to wykonalne jak najbardziej. Jeśli chodzi o miejscówkę do spania na dziko to rozbijasz się na wieczór i zawijasz wcześnie rano. Wybieraj tereny nie uczęszczane i takie w których będziesz niewidoczny.
Najlepiej już podczas planowania trasy zapoznaj się z okolicznymi lasami. A na legalu to wszelkie pola namiotowe - myślę, że za grosze.
Jeśli nie znajdziesz nic po drodze co będzie się nadawało na nocleg pozostaje jeszcze spytać jakiegoś gospodarza czy nie mógłbyś się przespać w namiocie u niego na polu za symboliczną opłatą - najczęściej się zgadzają nawet nie biorąc pieniędzy za taki nocleg.
W razie czego jakbyś miał jakieś pytania to pisz, trochę się włóczę na dziko to chętnie coś podpowiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie za rady. W tej chwili to muszę sobie kupić rower nad czym zaczynam już działać - na początek jakiś zwykły, może do 400 zł coś znajdę. Poszperałem trochę i w niedalekiej okolicy ponoć jest jakieś kąpielisko - na razie spróbuję kilka przejażdżek rowerem i kąpiel, a potem jakieś samotne przejażdżki po jakichś lasach, dzikich drogach, itd. Generalnie z uwagi na codzienną pracę przed kompem bardzo brak mi takiej natury, rowerku, jeziorka, lasu - serce aż krzyczy.

 

Taka samotna wyprawa rowerem po Europie zawsze była dla mnie pasjonująca, jednak przyznam szczerze, że trochę mi się nie chcę. Jednak na co dzień jest to przede wszystkim męczące. Nie chcę jechać też autem, bo autem nic właściwie nie czujesz - przyjeżdżasz na miejsce, siadasz i po 5 minutach jest tak, jak było w domu - bezsens, nic po prostu nie czujesz.

 

Myślę też sobie, że Polska ma mnóstwo do zaoferowania jeśli chodzi o lasy, jeziorka - po co lecieć nie wiadomo gdzie. Rowerek i gdzie mnie poniesie chwila. Na razie załatwiam sobie rower :D

Edytowane przez arch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda rowerem nie podróżuję ale często śpię "na dziko" w samochodzie i do tej pory nie miałem żadnych problemów, czy to góry, jeziora czy plaża nad morzem nikt się nie czepiał, należy tylko unikać zaludnionych terenów. Ja jeżdżę terenówką i śpię na dachu i każdemu gorąco polecam taką formę podróży.

 

Co do roweru to nie kupuj nic za 400 800 czy nawet 1000 zł. Dostaniesz niewygodny i awaryjny szajs. Pamiętaj że skąpy płaci dwa razy. Weź coś znanej marki.

Widziałem w ofercie Krossa fajne rowery trekkingowe za niewielkie pieniądze. Meridę też dostaniesz za ok 1500. Chociaż ja polecałbym Ci rowery typu gravel. Są super wygodne, szybkie i na każdą drogę, idealne do turystyki.

W tym filmie jest trochę o gravelach

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kniaź z Bajki

 

Nie no, bez jaj, to się w ogóle nie kalkuluje. Kupię coś za 400 zł - zacznie wariować po dajmy na to pół roku, kupię następny za 400 - 4*400 = 1600, czyli 1600 na 2 lata. Czy taki rower za 1500 na pewno będzie bezawaryjny po 2 latach? Kolejna rzecz, ja nie wiem czy będę przez te 2 lata naprawdę czynnie jeździł rowerem - na razie mam taką zajawkę, w zimie jednak jeździć nie będę, potem może zapomnę - i tak czas będzie leciał, dlatego wydatek od razu 1500 zł na fajny rower to w mojej sytuacji pieniądze w błoto.

 

Potrzebuję czegoś taniego, co nawet mi posłuży przez te pół roku, choć jest szansa, że na dłużej - rower do przejażdżek nad jezioro, etc.

 

W sumie myślałem o motorze, jednak musiałbym robić prawko na motor, a też aż tak mi nie zależy aby tracić kasę. Ja jestem dość oszczędny, jeśli już wydać to na nieruchomość - mam w planach i poluję na pewien dom pod Warszawą za 280-300 tys. - bardzo tani, metraż w większości usługowo-przemysłowy, 40% to część mieszkalna, jednak pozostałą część także da się zamienić na mieszkalną. To mi pachnie świetnym interesem ale to na inną bajkę. Jakbym tak wypierdzielał kasę na każdy byle rower w tysiącach złotych to bym nie rozpatrywał teraz takiej inwestycji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja decyzja, nie wiem czy są nawet rowery w tej cenie ale mimo wszystko dalej czyli ponad 50 km od domu nie radziłbym się oddalać takim rowerem. Już lepiej używany, poza tym 1500 za rower to nawet nie entry level.

Ewentualnie możesz sprawdzić https://www.decathlon.pl/rower-szosowy-triban-100-id_8377732.html

 

Co do inwestycji to dużych pieniędzy nie robi się oglądając każdą złotówkę tylko zwiększając przychody.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, arch napisał:

Dzięki Panowie za rady. W tej chwili to muszę sobie kupić rower nad czym zaczynam już działać - na początek jakiś zwykły, może do 400 zł coś znajdę.

2-3 lata temu kupiłem starą szosówkę Huragan od lokalnego pijaczka za 100 złotych. W W-wie w specjalistycznym serwisie (w zasadzie jako jedyni mają części do starych rowerów) zrobiłem przegląd techniczny, nowy łańcuch, zębatka, regulacja wszystkiego. Razem około 150-200 złotych, o ile pamiętam. Czyli spokojnie zmieściłem się w Twoich 400 złotych. Nie uderzaj w nowe rowery, szkoda kasy. Stare, po liftingu, posłużą Ci jeszcze na lata. Teraz nowe łańcuchy dla przykładu są tak beznadziejne, że trzeba wymieniać po przejechaniu 1000 kilometrów. 

 

Szukaj okazji. Mnie też szkoda kasy na wypasione rowery, które się zepsują za 2 lata. 

Nie wiem jak teraz, ale jeszcze 2-3 lata temu ludzie, którzy są całkowicie nieświadomi tego co trzymają w garażu, sprzedawali stare Bianchi czy Campagnolo za kilka stów. To znakomici producenci rowerów. Już handlarze się wycwanili i robią kapitalne remonty po czym sprzedają za granicę za 2-3 razy taką kasę. 

Edytowane przez Bullitt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moczenie stóp w górach hercu to jest niezapomniana europejska przygoda i to oczyszczająca na wzór Steva Jobsa choć jego nie stać było na wlot do Słowacji to podróżował gdzie indziej.

 

@Bullitt śmieszna minka jest z inwestowania czy ceny rowerów? Z wypowiedzi kol. Kniazia

Edytowane przez Maszracius_Iustus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kniaź z Bajki napisał:

@Bullitt Na bank się popsują. Tak jak nowe samochody to jedyne co robią to się psują. Stary huragan z ciężką ramą, przerzutkami na wajchę na pewno jest wygodny. Ja nie wiem ile jeszcze wody w wiśle musi upłynąć żeby ludzie w Polsce się ucywilizowali. 

Myślę, że to Ty masz problem z ucywilizowaniem w tym kontekście kolego. Pojedź do UK - ładne nowe ubrania w Primarku, buty kupisz za 5-10 funtów. U nas to minimum 100 zł. Meble używane za parę funtów. U nas musisz płacić w grubych setkach. Czemu? bo przyjdzie taki leming i będzie klepał te pierdoły, że musisz kupić nowe za tysiaki, bo inaczej jesteś cebulak.

 

W tej chwili ten 'cebulak' czyli ja oprócz własnego M celuje w, co prawda z małym kredytem, ale inwestycję taką jak podałem.

Jakbym miał Twoje podejście do wszystkiego i bulił po kilka tysięcy za takie pierdoły jak rower to mógłbym o tym pomarzyć. Aaa no tak, zapomniałem, po prostu powinienem płacić te parę tysi za byle gówno i zarabiać 20 tys miesięcznie to by nie było problemu. No, to jest dopiero genialne i logiczne rozwiązanie.

Czyli niech głupi Anglicy wydają po parę funtów, my, mający 3 razy niższe PKB wydawajmy setki zł bo jesteśmy przecież Panami.

 

Typowe myślenie Janusza biznesu, cebulaka totalnego.

Edytowane przez arch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kumplu, poświęciłem czas żeby Ci odpisać, chciałem Ci pomóc, doradzić a Ty zachowujesz się jakbym krzywdził Twoją matkę. Palpitacji dupy dostajesz bo napisałem że rower za 400 zł jest gówno warty.

Wyjeżdżasz od razu z jakimiś inwestycjami tym jaki to z Ciebie ogarnięty byznesmen. Weź się zastanów.

 

51 minut temu, arch napisał:

Myślę, że to Ty masz problem z ucywilizowaniem w tym kontekście kolego. Pojedź do UK - ładne nowe ubrania w Primarku, buty kupisz za 5-10 funtów. U nas to minimum 100 zł. Meble używane za parę funtów. U nas musisz płacić w grubych setkach. Czemu? bo przyjdzie taki leming i będzie klepał te pierdoły, że musisz kupić nowe za tysiaki, bo inaczej jesteś cebulak.

Buty za 10-15 funtów czy 100 zł nie są w kręgu moich konsumenckich zainteresowań. Może to przez te tanie buty właśnie taki nerwowy jesteś. Nie uciskają Cię gdzieś ? Jak chcesz kupić dobre to polecam pracownie pana Kielmana na Chmielnej, może Ci się humor poprawi.

Używane meble ? Bieliznę też używaną kupujesz ?

 

58 minut temu, arch napisał:

W tej chwili ten 'cebulak' czyli ja oprócz własnego M celuje w, co prawda z małym kredytem, ale inwestycję taką jak podałem.

 

 Uważasz że to dużo ? Poważnie ? Po co w ogóle piszesz o takich rzeczach ?

 

Godzinę temu, arch napisał:

Jakbym miał Twoje podejście do wszystkiego i bulił po kilka tysięcy za takie pierdoły jak rower to mógłbym o tym pomarzyć. Aaa no tak, zapomniałem, po prostu powinienem płacić te parę tysi za byle gówno i zarabiać 20 tys miesięcznie to by nie było problemu. No, to jest dopiero genialne i logiczne rozwiązanie.

Skąd wiesz jakie mam podejście ? Wywnioskowałeś po tym że poleciłem Ci rower za 1500 zł ?

 

Kupowanie najtańszych rzeczy i ciągłe kombinowanie to jest właśnie esencja tego jak to sam nazwałeś cebulactwa. Twój cyrk, Twoje małpy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kniaź z Bajki napisał:

Kumplu, poświęciłem czas żeby Ci odpisać, chciałem Ci pomóc, doradzić a Ty zachowujesz się jakbym krzywdził Twoją matkę. Palpitacji dupy dostajesz bo napisałem że rower za 400 zł jest gówno warty.

Wyjeżdżasz od razu z jakimiś inwestycjami tym jaki to z Ciebie ogarnięty byznesmen. Weź się zastanów.

 

Nie rozumiemy się. Napisałem, że mój rower kupiłem od frajera za 100 złotych, który nie miał pojęcia za ile powinien go sprzedać. To, że mnie to kosztowało mniej niż 400 złotych, nie oznacza, że na rynku ten rower jest tyle wart. Jest wart zdecydowanie więcej. Polecam koledze @arch takie okazje cenowe zamiast przepłacać. Umówmy się, iść do sklepu i wydać 2000 zł na nowy rower to każdy potrafi. 

Edytowane przez Bullitt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kierowałem tego postu do Ciebie @Bullitt.

Co do Huragana to jeździłem na odrestaurowanym Orkanie ojca z czasów młodości więc jest dość podobny i niestety ale w porównaniu do mojego gravela to jest jak fiat 125p a lexus ls. Jednakże nie twierdzę że takie rozwiązanie jak kupno starej kolarzówki i odremontowanie jest pomysłem złym.

Złym pomysłem jest krytykowanie nowych rowerów ponieważ to co obecnie oferują marki jak trek, cannondale, giant lub merida nawet w najtańszych opcjach to zupełnie inny poziom niż jakieś marketowe zabawki za 4 stówki.

Porównałbym to do motocykli. Lepiej kupić mztkę czy nowego suzuki v-stroma ? Oczywiście że mztka tańsza ale czy warto ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Kniaź z Bajki napisał:

Kumplu, poświęciłem czas żeby Ci odpisać, chciałem Ci pomóc, doradzić a Ty zachowujesz się jakbym krzywdził Twoją matkę. Palpitacji dupy dostajesz bo napisałem że rower za 400 zł jest gówno warty.

Spoko bracie, po prostu wyraziłem swoje zdanie, może trochę za ostro, jednak taką mam już manierę, mam swoje konkretne zdanie na wiele tematów, generalnie jednak rzadko mam do kogoś 'coś'. Nie zgadzamy się co do wydatków i tyle, natomiast dzięki, że chciałeś pomóc.

 

Tak w ogóle Panowie, update: stało się, KUPIŁEM ROWER. Kupiłem dziś używaną kolarzówkę za 450 zł. Trzeba było jeszcze podjechać do rowerowego i wstawić nową dętkę, tamta była przedziurawiona, ale to koszt 25 zł. Jak na razie jeździ fajnie, bardzo szybka, całkiem niezły wygląd - to jest to, czego chciałem. Jeśli nawet posłuży mi pół roku, to jak pisałem - 450*4 = 1800 zł, czyli tyle wydam na 2 lata. Pytanie czy nowy rower za 1500-2000 zł też nie zacznie się po 2 latach psuć.

 

W tej chwili szykuję się, żeby trochę pozwiedzać na kolarzówce - to co jest fajne to to, że jest lekka i zajebiście szybka, takiego czegoś potrzebowałem.

Dziś chyba podjadę sprawdzić to kąpielisko o którym pisałem. Generalnie warto robić interesy gdzieś na obrzeżach Warszawy albo na wioskach zaraz przy Warszawie - parę metrów od granicy, a zupełnie inni ludzie, zupełnie inny klimat, inne ceny za właściwie to samo. Przy okazji z gościem pogadaliśmy sobie bo coś mi wspomniał o swojej kobiecie, że kupił jej rower za 2000 zł a ja, z racji wiedzy z forum, subtelnie spytałem czy mu nie było szkoda tyle wydać na kobietę? Hehe i to jego spojrzenie :D

Edytowane przez arch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.