Skocz do zawartości

Moja niedokończona historia


Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam do małego wywodu z którym chciałem się podzielić, także zapraszam szeroko rozsiąść się w fotelu czy na czym tam siedzicie.
Temat główny będzie o moim 2.5 letnim związku zakończonym spektakularną ... zdrada? Jednakże nie tylko o tej kwestii chciałbym porozmawiać.
Chciałbym też zrozumieć siebie, swoje postępowanie, zrozumieć na ile moje i jej dzieciństwo wpłynęło na tą relację.
Zaznaczę, że mam przerobione spore treści redpill, tutaj forum oraz troche YT.

O mnie(jeżeli ma to jakiekolwiek znaczenie): - Absolwent awf, pracujący w zawodzie jako instruktor, pod 30, siedzący w sporcie od dziecka(piłka, siłownia, maratony, jedna połówka ironmena - generalnie sport szeroko rozumiany = moja pasja), wzrost około 175, niezła muskulatura(dbam o dietę i jestem pasjonatem dietetyki)
O moim dzieciństwie: - Ojciec alkoholik którego matka "wyrzuciła" jak mieliśmy koło 11-12 lat(mam brata). wychowywała nas matka i to jej najwięcej zawdzięczam mimo dużej ilości tarć na naszej linii, to wychowanie nie było idealne
bo sprawiło, że wszystkiego się bałem zrobić coś na zasadzie "napraw kran, ale jak uszkodzisz lub spieprzysz to zapłacisz" to ja jako młodzian się wycofywałem bo nie chciałem brać odpowiedzialności za coś czego nigdy nie robiłem wcześniej a oczekiwało
się od mnie cudów. Jak już jednak pod wpływem "ty nieudaczniku" czy "syn brata kolegi potrafi" " Ty sobie nie poradzisz z remontem pokoju" czasami łapałem wkurwa i pokazywałem, że jednak potrafię, nie idealnie, czasem fuszerkę, ale nie miałem przykładów poza swoimi błędami.
Jednak takie wzorce mi przekazano. Mimo wszystko zawsze miałem w sobie wysokie cechy wolicjonalne. Także pomimo wtop szedłem w zaparte w dzieciństwie. Po gimnazjum poszedłem do zawodówki, po zrobieniu zawodówki zrobiłem szkołę średnią a następnie studia dzienne(3 letnie lic.)

------

O ile wcześniej miewałem jakieś zauroczenia to nigdy jakoś specjalnie nie próbowałem swojego stanu zmienić. 
Czas studiów to trudny okres. Zwłaszcza dla kogoś "bez pieniędzy" właściwie przypadek zadecydował, że pozwoliłem sobie na taki krok.
Dziewczyna bliskiego kolegi zechciała studiować w innym mieście a kolega jako, że nie miał większych planów to zdecydował się również studiować
a ja podążyłem tym tropem kompletnie bez przygotowania i zaplecza. Bardzo szybko było twarde lądowanie. Mieszkanie kosztowało 200-250 zł miesięcznie.
Moja matka zabierała część z 400 zł alimentów(200 zł jak dobrze pamiętam). Wracałem na weekendy do mojej mieściny tylko żeby zarobić na 1/4 etatu w pewnej 
sieci barów szykiej obsługi. W skrócie miałem na 1 roku przetrwania 200zł + około 350 zł tyle co zarabiałem w pracy weekendowej. 
Przyjazd z jedną i drugą stronę/drukowanie i inne pierdoły okołstudyjne to czasem ostatni tydzień to był chleb z masłem czekoladowym z bidery + jakaś podróba coli.
Doszło do takiego paradoksu, że bratu zakosiłem jakąś starę parę spodni bo miałem tylko 1 i nie było mnie stać na kupno nowych ... przetrwałem jednak 1 rok.
Drugi rok to z miejsca mega spina o stypendium socjalne, milion papierologi do załatwiania, ale się udało 900 zł miesiąc w miesiąc w połączeniu z weekendową pracą
no czułem się jak młody Bóg który złapał głęboki oddech. Na studiach była inna dziewczyna z mojej grupy do której zacząłem podbijać no i się zakochałem.
Gdzieś tam łaziliśmy pod wieczór bo ona też pomieszkiwała niedaleko. Wszystko super fajnie, ale byłem ...raz w głębokim rycerstwie a dwa byłem dla niej orbiterem
(oczywiście to kumam dopiero po jakimś czasie) Generalnie zauroczyłem się w dziewczynie raz która miała faceta z którym była 13 lat na "przerwę" roczną z innym...
do którego ostatecznie wróciła z małym epizodem z mną w tle(tylko całowanie wskórałem) Strasznie to przebolałem a w formie białorycerskości żeby dać upust swoim
emocją i zranionemu ego w 7 tygodni się przygotowałem do maratonu od 0(10 km na 1 treningu musiałem na dwa razy zrobić) kto biegał maraton ten wie, że to tak szybko maraton
to masakra tym bardziej, że go przebiegłem a nie przeszedłem. Długo nie umiałem tego przeboleć. Następnie trafiła się "manipulatorka". Dziewczyna z pracy
młodsza o 5-6 lat od mnie takie no nie będę przesadzał, ale 8/10(staram się żeby nie była to ocena subiektywna bo dałbym 9-10) przyszła po prostu jakiś grosz dorobić
po tym jak zakończyła związek z Polakiem pomieszkując w Irlandii, wrażliwa, ciepła, pełna empati a przynajmniej tak się wydawało. Na początku jej mocno dokuczałem w pracy
bo w pracy byłem typowym samcem alfa który z nikim się nie pierdzielił czy to ładna czy brzydka dziewczyna i potrafił każdej "dowalić" jak nie wykonywała obowiązków(w takich sieciach 80% to kobiety)
Czasem miałem wrażenie, że sama mnie podrywała. Jednak mijało troche czasu(myslę, że 6-8 miesięcy od kiedy się poznaliśmy) i coś mi w główce zaskoczyło.
Zaprosiłem na piwo iz grubej rury, że mi się spodobała i się w niej zauroczyłem ... ona w lekkim szoku, ale nie puściła pary z ust(o czym w dalszym seansie tej historii).
kilka sms-ów, że ona to musi przemyśleć itp. Doszło do kolejnego spotkania piwko czy 2 i pod koniec spotkania offem w jej usta... no to zrobiliśmy slimaka.
Ja taki jebitny dopływ endorfin w połączeniu z adrenaliną i w cholernym haju. Sms - "myslę o tobie" "też cię kocham" i tak kilka spotkań przerobiliśmy.
Czasem nie wiedzieć czemu nie mogła się spotykać. Następnie powiedziała, że leci do Londynu bo miała tam już zabukowaby bilet "z koleżanką" a że sporo podrózowała mimo młodego wieku to rozumiałem, że mogło tak być.
Historia chyba wiadoma, koleżanka okazała się chłopakiem z którym się spotykała od pół roku(ja wtedy około miesiąc) Bolało mnie to bardzo długi i długo nie mogłem sobie odpuścić, że dziewczyna która znała moją poprzednią historię tak się z mną zabawiła.
Gość się dowiedział i albo nie uwierzył albo olał sprawę(w każdym razie są chyba do teraz) typowy beta provider.

 

No i przyszła ona moja ex która była(miała być) dla mnie emocjonalnym kołem. Jednak przyszła na chwile została na prawie 3 lata.

O niej zanim zacznę właściwą historię - 7 lat młodsza, z rodziny DDD(DDA też podchodzi) 
uciekła od swojej matki w wieku 13-14 lat bo miała wiezienie z swoim ojczymem. Uciekła z deszczu pod rynnę do swojego ojca.
Jej ojciec z całą trójką jego dzieci ma teraz kosę ona jest zdecydowanie najmłodszym dzieckiem z poprzedniego jego małżeństwa.
Była niechcianą córką, siedziała w książkach, skrajanie niskie poczucie własnej wartości. Poznałem jak w pracy - pierwsze wrażenie
spokojna i lekko zagubiona dziewczyna, ale bystra i "dobra". Swego czasu miała cel: dostać się na medycynę za wszelką cenę, z mną w związku
podchodziła 2 razy do poprawy matury, cały czas miała pecha bo 2 razy osiągała identyczny wynik jak poprzednio. 
W tym roku się w końcu dostała pomimo braku poprawy po prosru progi niżej zleciały.


Generalnie po 2 drugiej znajomości która zakończyła się chamskim oszukaniem mnie delikatnie ujmując "wkur... się" Wszedłem na FB przerzałem 
listę znajome kto co i z kim i kto mi się podoba lub może spodobać ... i napisałem do niej. Spotkaliśmy się zagraliśmy w kręgle, zaproponowałem
"piwko" + 2 shoty wódki nie wiedząc o tym, że ma tak słabą głowę ... no cóż troche taksówkarz się potem wkurzył :)) Sama chyba nie była pewna czy chce dalej
się spotykać, ale jakoś to poszło tam dalej. Ja chyba też troche napierałem na seks(chociaż doświadczenie mimo lat zerowe) no i po miesiącu ją rozdziewiczyłem(w sumie siebie też, ale mówiłem wtedy, że to nie pierwszy raz :)).
Później wakacje gdzie ona jechała pracować jako opiekunka do Francji po powrocie jednak nie chciała kontynuować znajomości, ale jakoś udało mi się ją przekonać na kilka miesięcy. Potem miesięczny kryzys odejście i wydawało się, że pozamiatane, ale znowu wparowałem do jej nowej miejscowości gdzie "studiowała" chociaż to nadużycie bo bardziej przygotowywała się do poprawy matury.
I pach turbo mega rok ja zakochany on zachochana  i wpatrzona w mnie, miałem wszystko aż czasem musiałem ją odganiać bo  czułem się jak robot do produkcji spermy :P
Kolejny rok jakoś sobie leciał raz lepiej raz gorzej, intensywnosć spadała. Jako, że mieszkała w miejscowości oddalonej o 50 km to nie mogłem wpadać do niej codziennie(praca).
Jednak starałem się być te 2-3x w tygodniu. Teraz przejdźmy do sedna: zeszły rok wiosna zaczynają się pierwsze mocniejsze jazdy, brak postawienia panny do pionu(chociaż raz jak się nie odzywałem 3 dni to się złamała) Jednak słabe chwile dalej były przeplatane z dobrymi. W tym czasie hitem była gierka Pokemon go taka gdzie łaziliśmy po mieście i łapalismy poki ot taki umilacz czasu a czemu o tym wspominam napomnę potem. W każdym razie
trochę w ten sposób czasu spędzaliśmy. Wakacje Grecja i znowu cudownie i emocjonalnie super 10 dni "jak za dawnych czasów" Powrót do PL 2 tygodnie siedzenia i jej miesięczny wyjazd zarobkowy do Francji. No i tam się załamało. Ja pracujący po 300-340h(lipiec i sierpień) w każdym miesiącu(co prawda praca siedząca, ale jednak psychicznie męcząca) czasem miałem dość słuchania o owej maturze, czy jak jej się tam nudzi. Miałem napoczynać nowe tematy mając czasem pustkę w głowie(bo nie chciało mi się setny raz tego samego tematu rozwijać) oraz niechęć do długich rozmów to zdarzało się mówić, a jak zarzucisz jakiś temat to możemy rozwinąć. No i pojawił się on rycerz rozmówca, przyjaciel, pocieszyciel. Zbagatelizowałem sprawę ponieważ pi razy oko wiedziałem co to za koleś i nie uznałem go za rywala a dwa gość miał jakąś pseudo relację z mężatką.
Generalnie bardziej mi przypominał ciepłą kluchę z wieloma beta cechami więc nie było dla mnie kłopotu jak z nim nawijała, chociaż była jakaś tam mała nutka podejrzliwości.
Wróciła do Polski. W sumie zaczeło się niemal od armagedonu odebrałem ją w w owej mieścinie a na drugi dzień o 8 mieliśmy wyjazd do Wiednia(pozwiedzać) akurat tak termin się trafił. Wpadam do niej z rana bo wyjazd ... a ona mega niewyspana(zapewne nawijka do 2-3 w nocy bo tak w Francji robiła) To pytam czy chce jechać - tak jedźmy.
To jakie spektrum jazd mi tam zrobiła to do teraz pamiętam. Najpierw pretensje o termin, czuje się niewyspana, nie dospała w busie, mega foch już przy wyjściu z busa, jakiś płacz w kącie bo ona jest mega niewyspana i chce spać Ja też byłem niewyspany, ale żeby cokolwiek ratować z tego dnia musiałem wejść na wyżyny cierpliwości ponieważ smęcenie, płacz, pretensje miałem do końca tego dnia(przyjazd rano a wyjazd o 2-3 w nocy kolejnego dnia)
Za taką szopkę sam powinienem ją z miejsca rzucić na co może sama liczyła? Nie ważne kilka cichych dni potem. Później zaczynało być coraz gorzej z przystankiem na 3 dniowy wypad gdzie znowu była cudo dziewczyną. Jednak dalej widziałem jak z tym typem rozmawiała(o pokemonach głównie nawijali- widziałem rozmowy), trochę mnie to zaczynało drażnić, ale dalej gościa traktowałem "z góry" a nie jako potencjalnego rywala. Powrót do PL i gdzieś tam wyjazd do Czech 2 tygodnie później. Ona strasznie się irytowała jak czasem rzucałem sarkastyczne uwagi, generalnie jednak nie były one negatywne ot taki głupkowaty humor(jestem z natury ekstrawertyczno - sangwinistyczny)
zresztą znała mnie i wiedziała, że czasem coś mogę wypalić i tolerowała to raczej bezproblemowo. W tych Czechach poszedł płacz o tekst mniej/więcej gdzie ona przypadkowo wpadła na kolegę a ja wypaliłem coś w stylu " pewnie specjalnie chciała wpaść, dobrze że nic ci się nie stało(tu do kolegi)" w tonie co najmniej żartobliwym gdzie towarzystwo było w dobrym nastroju. Ona wtedy pomimo, że jeszcze byliśmy cały ten dzień razem wypaliła "to koniec z lekkim płaczem w oczach" ja cały dzień spierdolony i próbujący ją jakoś udobruchać(tak wiem, wiem), że to tylko głupkowaty żart z którego każdy normalny by się zaśmiał i 5 sekund później zapomniał(tak też było u innych)
Powrót do PL i stwierdziłem, że takich jaj nie będę tolerował bo to przesada żebym musiał uważać na każde słowo(bo to pod jakiś ostracyzm podchodzi). Jednak 5 dni się nie odzywałem do niej.

 

Wierzcie mi nie chcielibyście siedzieć w mojej głowie jak do niej zadzwoniłem po tych 5 dniach. I ona do mnie mówi, że przespała się z tamtym kolesiem(2 jej facet w życiu) bo jakoś to wyszło a ona potrzebowała wsparcia/pocieszenia ... i gość się "wprowadził" do jej wynajmowanego mieszkania tam.
Nawet nie wiedziałem jak zareagować milion mysli na sekundę wewnętrzna rozpacz w połączeniu z szokiem. Przyjechałem chyba na drugi dzień - mega wielka pogarda w moją stronę, pewność nigdy niespotykana u niej. Ja wewnętrznie biały rycerz "jak, dlaczego, czemu, jak mogłaś" byłem kompletnie roklekotany emocjonalnie. Jednak dalej się pogrążałem w sytuacji - tydzień później przyjechałem do niej dostała taką palcówkę, że musiała spodnie wymienić bo całe mokre były.
Gość wpadł do pokoju(już po fakcie tylko siedzieliśmy i rozmawialiśmy) Gość zabrał swoje rzeczy i obrócił się na pięcie ona za nim - ja też wyszedłem z domu - spotkaliśmy się w jakiejś uliczce to, że nie doszło do pobicia której z stron to cud.  Poszły obelżywe słowa w jedną i drugą stronę a ona w środku słuchała i odganiała gościa żebyśmy się razem nie zatłukli. Po wymianie zdań on sobie poszedł
w jedną stronę a ja jechałem do pracy(dobrze, że mam luźno fuchę gdzie sam sobie jestem szefem) do mnie zadzwoniła i czuć było w jej głosie niepokój, że zostanie sama bo zupełnie inna intonacja w moją stronę. Koniec końców jakoś tam do niej wrócił. Chwilę zaprzestałem rozmawiać musiałem dychnąć z kimś porozmawiać, dalej głęboka białorycerskość. Koniec Grudnia(cała sytuacja była na przełomie października i listopada) wpada do rodziny z mojej mieściny - spotykamy się kończy się długim całowaniem i w wigilie i 1 dzień świąt(na nic więcej warunków nie było) czemu to zrobiłem sam nie wiem chyba dalej ją mocno kochałem trudno zapomnieć ten czas. Jednak postanowiłem od stycznia 0 kontaktu ... sama do mnie napisała, że tęskni miesiąc później( to całowanie i to zapewne manipulacja). Chciała się spotkać, olałem powiedziałem, że czasu nie mam. Strzeliła jakimś tam fochem w sms-ie. Właściwie historia można powiedzieć się urywa, ale nadal od czasu do czasu udawało mi się zainicjować kontakt, poprowadzić dialog(np mailem). Chodziło o zrozumienie winy, jej się dalej wydaje, że to moja wina a ja próbowałem wytłumaczyć, że tak nie jest(po co... sam nie wiem). Generalnie jednak straszny śmietnik robię sobie z głowy w ostatnich dniach prowadząc z nią dialog który sam nie wiem po jaką cholerę zaczynałem.
To chyba to głębokie poczucie braku zrozumienia dla tej sytuacji i powodów dla których tak bezkompromisowo zadziałała, pomimo że byłem jej pierwszym i z jaką łatwością jej przyszło pocieszenie. Niby znam zasady, niby rozumiem, niby przerobiłem dużo publicystyki, niby to wszystko ma ręce i nogi, ale sam nie wiem o co mi chodzi czy to potrzeba odzyskania jakiejś godności, to dalej uczucie/odczucia do niej i dobrych chwil, może to kwestia tego jak moje życie było wcześniej prowadzone i z czego wychodziłem?
Jeden z dużych plusów całej tej sytuacji jest, że całą frustrację wywalałem na siłowni i biegając, zmieniając nawyki żywieniowe. Doszedłem do poziomu który nie sądziłem, że jeszcze zdołam zrobić a mianowicie zejście do 7-8% BF i odkrycie sześciopaka w pewnym momencie dieta i trening stały się obsesją(10-12 treningów tygodniowo siłka+cardio/interwały) bo potrzebowałem zapełnić swoją pustkę a przynajmniej tak mi się wydaje.
Jak osiągnąłem jednak swój cel poczułem nicość w której krążę od 3-4 tygodni. Zastanawiam się jak odkręcić w swojej głowie wirujące koło ... Myślałem, że wygrałem tą wojnę a jedynie kilka mentalnych bitew z mną...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, hatejoo napisał:

Chodziło o zrozumienie winy, jej się dalej wydaje, że to moja wina a ja próbowałem wytłumaczyć, że tak nie jest(po co... sam nie wiem). Generalnie jednak straszny śmietnik robię sobie z głowy w ostatnich dniach prowadząc z nią dialog który sam nie wiem po jaką cholerę zaczynałem.

 

Dyskwalifikujące zdanie, zarówno dla ciebie jak i jej. Chyba wiesz, że co by nie zrobiła to zawsze będzie twoja wina (standard). Zdradziła - tam są drzwi. 

I prowadzenie jeszcze dialogu później... Nie. 

Ale chyba sam wiesz gdzie niewłaściwie się zachowałeś i proponuję zebrane doświadczone przerobić, usystematyzować i przekuć je na przyszłość, aby uniknąć tylu zaniedbań.

Spróbuj przygotować się do całego Ironmana to ci minie i będziesz się o wiele lepiej czuł :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za opinię. Nie twierdzę, że byłem kryształowy, ale jak ktoś w taki czy inny sposób dostaje po mordzie 3 raz to przychodzi otrzeźwienie. 

Mimo to próbuję sobie to jakoś logicznie ułożyć w głowie - wydawało mi się, że już się z tym pogodziłem, ale jak widać nadal nie.

Moja podświadomość nie jest w stanie zaakceptować tej sytuacji bez jej wyjaśnienia(a może to moje ego?). Chciałbym, ale nie jestem w stanie zrozumieć jak płynnie

jej przeszło przejście w nową relację mimo całkiem sporego stażu, ciężko ułożyć w głowie, że osoba dla której defakto byłeś pierwszy mogła drugą osobę tak bezkompromisowo potraktować. Czasem zastanawiam się czy ją dalej kocham czy kocham odczucia które z nią miałem. 

 

 

co do dialogu i tam są drzwi - gdyby to była moja powiedzmy 3-4 relacja to pewnie tak bym postapił na bazie wcześniejszych doświadczeń.

Czy to zdrada na swój sposób nie w końcu zrobiła "pseudo zerwanie" i była jakby wolna, jednak sam rozumiesz ciężko mi to inaczej postrzegać(krótko ujmując

postawiła mnie w sytuacji w której fakty i odczucia się nieco mieszają) 

Edytowane przez hatejoo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, hatejoo napisał:

kocham

Nie ma takiego czegoś jak kocham /kochać. To jest czysta chemia. 

Fenyloetyloamina, noroadrenalina, dopamina i serotonina.

Między 18-48 miesiącu związku wszystko opada. Po tym czasie dopamina, pomaga wytwarzać w organizmie oksytocyne i wazopresyne. 

U kobiet występuje oksytocyna, która łagodzi stres, powoduje obniżenie ciśnienia krwi, działa przeciwbólowo i relaksująco.

U facetów natomiast występuje wazopresyna. Wytwarza się ona dzięki 

Testosteronu i działa podobnie jak adrenalina. 

Podwyższenie poziomu tych obu hormonów wywołuje uczucie odprężenia, spokoju, poczucia więzi i wzajemnej akceptacji. 

Edytowane przez Still
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale Cię rozumiem- też nie daje mi spokoju, jakim cudem kobieta po długim związku może tak szybko iść do innego, kłamać i robić z siebie pokrzywdzoną; a wcześniej niewiarygodne jazdy- awantury. Nie mogę się z tym pogodzić, choć rozwód i najgorsze mam już za sobą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie ona dopuściła się zdrady, a to jest niewybaczalne. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia, choć każda dupa wtedy manipuluje i całą winę zwala na gościa. Nie daj sobie tego wmówić. 

Musisz zastosować zasadę zero kontaktu, bo tylko tak się z niej wyleczysz. Zero czytania i pisania do niej. Nawet gdyby była opcja, żebyś wrócił, nie korzystaj. Nigdy jej nie zaufasz i szkoda Twojego czasu na taką kobietę. Rozstanie zawsze boli, bo człowiek się wiąże i potem jest efekt odstawienia jak na detoksie. No i one już tak mają, że zawsze czeka jakaś gałąź zapasowa, bo jakoś tak żadna dupa nie lubi być sama. Zajmij się teraz sobą, popracuj nad kompetencjami zawodowymi, zajmij się jakimś hobby. Potrzebujesz czasu, żeby dojść do siebie, ale zapewniam Cię, że tak się stanie. Daj sobie spokój z tą dupą, bo z tej mąki chleba nie będzie.

Edytowane przez ElChico
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, SpecOps napisał:

. Nie mogę się z tym pogodzić, choć rozwód i najgorsze mam już za sobą...

Ja czekam już 4 miesiece i nawet jeszcze daty rozprawy nie mam. Masakra. Chcę jak najszybciej poczuć się wolnym (prawnie) człowiekem z czysta karta. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, SpecOps napisał:

Doskonale Cię rozumiem- też nie daje mi spokoju, jakim cudem kobieta po długim związku może tak szybko iść do innego, kłamać i robić z siebie pokrzywdzoną; a wcześniej niewiarygodne jazdy- awantury. Nie mogę się z tym pogodzić, choć rozwód i najgorsze mam już za sobą...

Dużo już przerobiłem mentalnie i generalnie miałem czystą głowę, ale miałem niedawno moment w którym przez chwilę otworzyłem na nowo tą puszkę pandory ... żeby sprawdzić czy ową puszką jest. Długo miałem głęboki dylemat czy traktować to jako "czystą" zdradę czy jako zagonienie mnie w ślepy zaułek - sami rozumiecie. Teoretycznie zerwała z powodu totalnej głupoty(mimo, że całą resztę dnia spędziliśmy "razem, ale jakby osobno" żeby nie robić scen przy ludziach) a kilka dni później(4-5) telefon do niej(żeby wyjaśnić sytuację) i nowy gach z którym śpi(coś tam przez telefon gadał bo nie byłem w stanie uwierzyć) i ma sporo ubrań i ciuchów w jej pokoju ... sami rozumiecie jakie tornado musiało w mojej głowie przejść z "szoku"

 

ps. co do gościa to poznałem osobiście(wymusiłem na niej spotkanie w "3"), nie zrobił na mnie na tyle wrażenia żeby w mojej opinii wtedy mógł mi zaszkodzić

Edytowane przez hatejoo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, ElChico napisał:

Bracie ona dopuściła się zdrady, a to jest niewybaczalne. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia, choć każda dupa wtedy manipuluje i całą winę zwala na gościa. Nie daj sobie tego wmówić. 

Musisz zastosować zasadę zero kontaktu, bo tylko tak się z niej wyleczysz. Zero czytania i pisania do niej. Nawet gdyby była opcja, żebyś wrócił, nie korzystaj. Nigdy jej nie zaufasz i szkoda Twojego czasu na taką kobietę. Rozstanie zawsze boli, bo człowiek się wiąże i potem jest efekt odstawienia jak na detoksie. No i one już tak mają, że zawsze czeka jakaś gałąź zapasowa, bo jakoś tak żadna dupa nie lubi być sama. Zajmij się teraz sobą, popracuj nad kompetencjami zawodowymi, zajmij się jakimś hobby. Potrzebujesz czasu, żeby dojść do siebie, ale zapewniam Cię, że tak się stanie. Daj sobie spokój z tą dupą, bo z tej mąki chleba nie będzie.

Wiem i zdaję sobie sprawę, ale musiałem jeszcze na chwilkę włączyć swoją białorycerskość(nie chce skurkowaństwo odpuścić) żeby się upewnić do poglądu sytuacji, zrozumieć siebie i chociaż sprawdzić siebie i swoją siłę/naukę którą przerabiałem w ostatnich miesiącach.

 

ps. sorry za podwójny post

Edytowane przez hatejoo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej, czułem taką potrzebę żeby rozbroić tą tykającą w sobie bombę z opóźnionym zapłonem. Mam taką cechę, że nie potrafię sobie wewnętrznie po prostu odpuścić aż nie przekroczę pewnej granicy gdzie już nic nie będzie. Załatwiłem co miałem i już dalej nie idę. Zobaczyłem, że na tej drodze dalej jest pustynia i roślinność tam nie wyrośnie, ale musiałem sam tam pójść żeby się przekonać, że to co wiedziałem tak na prawdę będzie miało odzwierciedlenie w praktyce. Można powiedzieć, że chciałem odejść na swoich zasadach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łohohohoho stary. Zbroja twa lśni że aż oczy krwawią ;) 


Ale po kolei.

 

Po pierwsze szacun, że pomimo trudności technicznych - a konkretnie finansowych - przebrnąłeś i dałeś radę. Ten etap w życiu wykształcił Ci chęć walki i zakorzenił ją na tyle mocno, że nie odpuściłeś gdy zrobiło się trochę lepiej. Bardzo dobrze.

 

Rodziny się nie wybiera, i ty i ona mieliście całe spektrum złych wzorców, zaniżonej samooceny, zapewne problemy z wyartykułowaniem swoich uczuć etc. Nic dziwnego, że jak takie dwa ćpuny emocjonalne liczące na to że ktoś da im szczęście na siebie wpadły to wyszedł z tego crash test.

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Sama chyba nie była pewna czy chce dalej
się spotykać, ale jakoś to poszło tam dalej. Ja chyba też troche napierałem na seks(chociaż doświadczenie mimo lat zerowe) no i po miesiącu ją rozdziewiczyłem(w sumie siebie też, ale mówiłem wtedy, że to nie pierwszy raz :)).
Później wakacje gdzie ona jechała pracować jako opiekunka do Francji po powrocie jednak nie chciała kontynuować znajomości, ale jakoś udało mi się ją przekonać na kilka miesięcy. Potem miesięczny kryzys odejście i wydawało się, że pozamiatane, ale znowu wparowałem do jej nowej miejscowości gdzie "studiowała" chociaż to nadużycie bo bardziej przygotowywała się do poprawy matury.
I pach turbo mega rok ja zakochany on zachochana  i wpatrzona w mnie, miałem wszystko aż czasem musiałem ją odganiać bo  czułem się jak robot do produkcji spermy :P
Kolejny rok jakoś sobie leciał raz lepiej raz gorzej, intensywnosć spadała. Jako, że mieszkała w miejscowości oddalonej o 50 km to nie mogłem wpadać do niej codziennie(praca).
Jednak starałem się być te 2-3x w tygodniu. Teraz przejdźmy do sedna: zeszły rok wiosna zaczynają się pierwsze mocniejsze jazdy, brak postawienia panny do pionu(chociaż raz jak się nie odzywałem 3 dni to się złamała) Jednak słabe chwile dalej były przeplatane z dobrymi. W tym czasie hitem była gierka Pokemon go taka gdzie łaziliśmy po mieście i łapalismy poki ot taki umilacz czasu a czemu o tym wspominam napomnę potem. W każdym razie
trochę w ten sposób czasu spędzaliśmy. Wakacje Grecja i znowu cudownie i emocjonalnie super 10 dni "jak za dawnych czasów"

Czyli zasadniczo sprowadza się to do tego:

- dawałeś atencję, były emocje, był sex, ćpaliście serotoninę

- nie dawałeś atencji, były awantury i jazdy

 

Tadaaa, pani to prosty model wymagający zapewniania systematycznego roller-coastera emocjonalnego ;) Przy nie za dużych ekstremach mógłbyś sobie nią sterować jak chcesz ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Powrót do PL 2 tygodnie siedzenia i jej miesięczny wyjazd zarobkowy do Francji. No i tam się załamało. Ja pracujący po 300-340h(lipiec i sierpień) w każdym miesiącu(co prawda praca siedząca, ale jednak psychicznie męcząca) czasem miałem dość słuchania o owej maturze, czy jak jej się tam nudzi. Miałem napoczynać nowe tematy mając czasem pustkę w głowie(bo nie chciało mi się setny raz tego samego tematu rozwijać) oraz niechęć do długich rozmów to zdarzało się mówić, a jak zarzucisz jakiś temat to możemy rozwinąć.

Jak wspomniałem - brak atencji to i znalazł się orbiterek :) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

No i pojawił się on rycerz rozmówca, przyjaciel, pocieszyciel. Zbagatelizowałem sprawę ponieważ pi razy oko wiedziałem co to za koleś i nie uznałem go za rywala a dwa gość miał jakąś pseudo relację z mężatką.

Poważny błąd. Nigdy nie lekceważ przeciwnika. Zbagatelizowanie sprawy w Twoim wykonaniu to nic innego jak wpuszczenie lisa do kurnika ;) Panna niskie samopoczucie, jeden partner na liczniku, brak potwierdzenia swojej wartości seksualnej. A tu wytrwany - nawet BETA - ale jednak tamponik emocjonalny, tu "wysłucha" tam "doradzi". Gość miał nieskończoną możliwość PUNKTOWANIA Ciebie a ty przeszedłeś nad tym do porządku dziennego ;) No i miedzy wierszami rzucił raz na jakiś czas, że on tyo by jej tak nie traktował i poganiał aluzją że by ją wylizał :D 

 

Nie zaznaczyłeś panie terenu. Trzeba było mu nasikać na buty to by wiedział o co biega ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Generalnie bardziej mi przypominał ciepłą kluchę z wieloma beta cechami więc nie było dla mnie kłopotu jak z nim nawijała, chociaż była jakaś tam mała nutka podejrzliwości.

I tak miałeś go odbierać ;) Jemu było na rękę że go zlewasz i nie reagujesz w żaden sposób. Widzisz o ile Twoja dupa powinna byłą wiedzieć, że jest Twoja i że ma takich akcji nie odpierdalać - ale to Twój błąd bo nie wyznaczyłeś granic - o tyle gość powinien dostać krótką i prostą informację że wiesz o jego istnieniu i że on nie chce się przekonać jak się kończy wchodzenie na Twoje terytorium ;) Od razu byś wiedział bo albo by spanikował albo kontynuował i robił z siebie ofiarę w jej oczach :D 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Wróciła do Polski. W sumie zaczeło się niemal od armagedonu odebrałem ją w w owej mieścinie a na drugi dzień o 8 mieliśmy wyjazd do Wiednia(pozwiedzać) akurat tak termin się trafił. Wpadam do niej z rana bo wyjazd ... a ona mega niewyspana(zapewne nawijka do 2-3 w nocy bo tak w Francji robiła) To pytam czy chce jechać - tak jedźmy.

Trzeba było zacząć od zjeby. To nie wiedziała że jedziecie o 8? Dajesz jej 10 minut, a ty czekasz na dole, jak nie zejdzie to jedziesz sam i nara.

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Najpierw pretensje o termin, czuje się niewyspana, nie dospała w busie, mega foch już przy wyjściu z busa, jakiś płacz w kącie bo ona jest mega niewyspana i chce spać

Trzeba było zostać w domu, pojechał bym sobie sam. A teraz albo miło spędzamy czas albo spierdalaj do hotelu i nie zawracaj dupy. Ale nie, ty to musiałeś robić za klauna zabawiacza bo księżniczce nie pasowało że się nie wyspała po całonocnym flircie.  - No chyba że ją jebał w tym mieszkaniu ;) W sumie gdybyś go zastał to bym się nie zdziwił.

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

dalej widziałem jak z tym typem rozmawiała(o pokemonach głównie nawijali- widziałem rozmowy)

Krótka piłka, trzeba było te swoją lafiryndę spytać z uśmiechem na ustach czy gość jest pedałem. Jak by spytała czemu to stwierdzić że o ile dupy mogą się tak bawić z braku laku o tyle gość w jego wieku musi być krypto albo pizdą.

 

Po co to? Na tym etapie i tak było już co prawda za późno na reakcje, ale jadąc w ten sposób mógłbyś pokazywać się jako silniejszy samiec i robić z niego pizdę. Wtedy niezależnie co by gadał zawsze ta wizja że jest pizdą siedziała by jej w głowie ;) Innymi słowy - zignorowałeś zagrożenie, nie oznaczyłeś terytorium, nie reagowałeś na pogaduszki i nie przeciwdziałałeś w żaden sposób. Nie mówię żebyś był mega zazdrośnikiem i kontrolował wszystko co dupa robi bo to bez sensu. Dupa musi wiedzieć że jest Twoja i gdzie są granice więc krótkie szybkie kontry i sprowadzanie do pionu panny było bardzo wskazane ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

W tych Czechach poszedł płacz o tekst mniej/więcej gdzie ona przypadkowo wpadła na kolegę a ja wypaliłem coś w stylu " pewnie specjalnie chciała wpaść, dobrze że nic ci się nie stało(tu do kolegi)" w tonie co najmniej żartobliwym gdzie towarzystwo było w dobrym nastroju. Ona wtedy pomimo, że jeszcze byliśmy cały ten dzień razem wypaliła "to koniec z lekkim płaczem w oczach" ja cały dzień spierdolony i próbujący ją jakoś udobruchać(tak wiem, wiem), że to tylko głupkowaty żart z którego każdy normalny by się zaśmiał i 5 sekund później zapomniał(tak też było u innych)

Ja pierdole. Wstaw sobie tutaj mema z kapitanem Piccardem uskuteczniającym twarzo-pieprznięcie. Rzucasz żart i tyle. Śmieszny, nie śmieszny chuj w to. Jak Ci panna strzela focha to znaczy że nie ma wcale dystansu do siebie ;) Powinieneś na jej focha zareagować śmiechem i kontynuować swój dzień, ale nie - ty musiałeś znów z klauna zamawiacza robić i się płaszczyć bo zjebana dupa sobie ubzdurała cokolwiek. 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Powrót do PL i stwierdziłem, że takich jaj nie będę tolerował bo to przesada żebym musiał uważać na każde słowo(bo to pod jakiś ostracyzm podchodzi).

Nie, to pod debilizm podchodzi. Mówisz co myślisz albo trawi albo niech spierdala. Ale rozumiem, pierwsza cipka ❤️ 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Wierzcie mi nie chcielibyście siedzieć w mojej głowie jak do niej zadzwoniłem po tych 5 dniach.

I po chuj? :) Kim ty dla siebie kurwa jesteś, skoro decydujesz że to koniec a potem dzwonisz jak pies z podkulonym ogonem? 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

I ona do mnie mówi, że przespała się z tamtym kolesiem(2 jej facet w życiu) bo jakoś to wyszło a ona potrzebowała wsparcia/pocieszenia ...

Hahahha creme de la creme :) I co taka klucha, taki paproch a wybolcował luzikiem :) I tak mu długo zeszło, dla mnie to amator :) Ja bym tą Twoją dupę obracał w godzinę od poznania w sprzyjających warunkach z alkoholem pod ręką i wściekłym Tobą na telefonie ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

i gość się "wprowadził" do jej wynajmowanego mieszkania tam

Hehehehe :) Zdajesz sobie sprawę, że on już ją wcześniej bolcował? :) Absolutne minimum koło tego wyjazdu do Wiednia ;) Najpóźniej przed tym do Czech ;) Im bardziej byłą drażliwa i płaczliwa tym więcej poszlak że już dawno po zabawie było ;) To była bardzo łagodna wersja jaką Ci sprzedała. Była dla Ciebie taka delikatna.. Ona pewnie myśli, że wręcz wspaniałomyślna ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Nawet nie wiedziałem jak zareagować milion mysli na sekundę wewnętrzna rozpacz w połączeniu z szokiem.

Jak to jak? Życzę miłej reszty życia, narrra ;) A i oddaj moje 100zł, masz czas do jutra, numer kotna znasz ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Przyjechałem chyba na drugi dzień - mega wielka pogarda w moją stronę, pewność nigdy niespotykana u niej.

A czego się spodziewałeś :D Pani już potwierdziła dogłębnie swoją wartość seksualną, przeskoczyła skutecznie na nową gałąź i w jej głowie wygrała bo wybrała silniejszego samca :D W końcu tylko silny samiec rucha innemu dupę :D 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Ja wewnętrznie biały rycerz "jak, dlaczego, czemu, jak mogłaś" byłem kompletnie roklekotany emocjonalnie.

Ty weź to przeczytaj jeszcze raz, a potem wróć tutaj za miesiąc i przeczytaj to zdanie ponownie. Pierdolniesz śmiechem sam z siebie ;) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

tydzień później przyjechałem do niej dostała taką palcówkę, że musiała spodnie wymienić bo całe mokre były.
Gość wpadł do pokoju(już po fakcie tylko siedzieliśmy i rozmawialiśmy)

Ale ona miałą radochę, nową gałąź trzymałą za kutasa, stara gałąź ją wypalcowała TYLE EMOCJI :) 

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Gość zabrał swoje rzeczy i obrócił się na pięcie ona za nim - ja też wyszedłem z domu - spotkaliśmy się w jakiejś uliczce to, że nie doszło do pobicia której z stron to cud.  Poszły obelżywe słowa w jedną i drugą stronę a ona w środku słuchała i odganiała gościa żebyśmy się razem nie zatłukli.

I jeszcze mało się o nią nie pobili! Ale wy jej to ego podbiliście, ciekło jej z piczy kolejny tydzień na samą myśl jaka to ona jest cenna ;) 

 

Dalej tej historii nie komentuje, szkoda mi Cię tak punktować ;) 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

To chyba to głębokie poczucie braku zrozumienia dla tej sytuacji i powodów dla których tak bezkompromisowo zadziałała, pomimo że byłem jej pierwszym i z jaką łatwością jej przyszło pocieszenie.

Poczucie nie zrozumienia? :D Ziom. Nie znałeś zasad gry. Nie znałeś programu jaki kieruje kobietą a zwłaszcza kobietą z takim backgroundem ;) Tam nic nie było do rozumienia prócz tego że na każdym etapie robiłeś z siebie cipeusza, a tym większego że siliłeś się na mocniejszego.

 

On 8/8/2018 at 8:34 PM, hatejoo said:

Niby znam zasady, niby rozumiem, niby przerobiłem dużo publicystyki, niby to wszystko ma ręce i nogi, ale sam nie wiem o co mi chodzi czy to potrzeba odzyskania jakiejś godności, to dalej uczucie/odczucia do niej i dobrych chwil, może to kwestia tego jak moje życie było wcześniej prowadzone i z czego wychodziłem?

Gdybyś znał zasady to byś ją ustawił do pionu jak tylko kolega się pojawił, a nawet wcześniej. Zero szacunku do samego siebie w każdym przełomowym momencie tego "związku".

 

Nie wiń gracza, wiń grę.

Player 2 wins ;) 

 

Tak wiec podsumowanie gdzie zjebałeś:

- nie wytyczyłeś kobiecie granic, nie poinformowałeś o konsekwencjach ich przekroczenia 

- to zaowocowało pojawieniem się orbiterka beta, żebrzącego o sex

- nie nasikałeś orbiterowi na buty i nie zaznaczyłeś swojej obecności (najlepiej w 4 oczy by dupa nie była świadoma) :) Po co ma myśleć że się "przejmujesz", nawet jak on jej powie to już inna perspektywa :D 

- usługiwanie księżniczce i robienie za jej centrum rozrywkowe i wycieczkowe

- absolutny brak poszanowania siebie i swojego czasu

- zero konsekwencji w działaniu

 

To podstawy, a teraz jak to zmienić:

- sprawdź czy pod siurkiem w tym worku tam są może jednak jaja czy jakieś zaschnięte orzeszki

- szanuj się do cholery a nie, że mówisz jedno a potem pod cipkę zmieniasz

- twoje zdanie ma być jak pierdolona skała, jak powiesz tak robisz, miej jakiś charakter

- zdecydowanie lekturka No More Mr Nice Guy (gdzieś lata pl wersja) 

- KOBIETOPEDIA mistrza ceremonii Marka K., tak ze x3 żeby się utrwaliło

- skończ ze stawianiem cipki na piedestał bo to aż przykro było czytać

- nie uzależniaj już nigdy swojego szczęścia od kogoś innego, szczęście to nawyk - wypracuj go sobie

- tak wiem, fajnie się ćpa endorfiny, tylko ten haj hormonalny zaślepia - więc im wyżej oderwiesz się od ziemi tym mocniej w nią przyjebiesz spadając 

 

Nie jesteś pierwszy i na pewno nie ostatni który spadł z wysokości bo za bardzo odleciał. Ciesz się, dostałeś dobrą lekcję kobiecego zachowania i schematów. Poznałeś już "grę", zaczniesz kumać jej zasady i możesz wrócić i z tego czerpać. Tylko błagam, niech Cię latający potwór spaghetti broni uwierzyć kiedyś że spotkałeś tę jedyną, niepowtarzalną i inną niż wszystkie ;) 

 

A teraz znajdź lustro i daj sobie z otwartej po ryju, to ode mnie. A teraz wyciągnij wnioski, odbuduj swoją samoocenę i walcz.

 

Pocisnąłem Cię trochę, ale to nic osobistego, widać że potrzebowałeś "kontaktu z podłogą" ;) 

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wpis i się zgadzam z wieloma kwestiami, ale zarazem wiele kwestii mam już mentalnie przerobionych i mam już inne podejście do wielu spraw także moja zbroja zdecydowanie już tak mocno nie lśni. Lśniła to pełna zgoda ? No More Mr Nice Guy już przeczytane jakiś czas temu. Kobietopedię zapewne zakupię

 

 

2 godziny temu, nieidealny świat napisał:

Poważny błąd. Nigdy nie lekceważ przeciwnika. Zbagatelizowanie sprawy w Twoim wykonaniu to nic innego jak wpuszczenie lisa do kurnika

To nie do końca tak, że w 100% zlekceważyłem pytałem co to za gość czemu tak nawijacie, czy aby nie przesadzasz i nie za długo ślęczysz przy tym telefonie. Miałem jej zabronić kontaktu? Widziałem te rozmowy i spotkałem się z tym kolesiem w "3" wymusiłem to na swojej, nie zrobił na mnie wrażenia rywala może dlatego spasowałem?
 

 

2 godziny temu, nieidealny świat napisał:

Trzeba było zacząć od zjeby. To nie wiedziała że jedziecie o 8? Dajesz jej 10 minut, a ty czekasz na dole, jak nie zejdzie to jedziesz sam i nara.

Niestety moment pełnego białorycerstwa. To była chwilka kiedy znużyło mnie ciągłe kłócenie z ostatnich miesięcy i zacząłem być z gościa trzymającego za "mordę" związek gościem uległym a właściwie dałem się spantoflić
 

 

2 godziny temu, nieidealny świat napisał:

Hehehehe :) Zdajesz sobie sprawę, że on już ją wcześniej bolcował? :) Absolutne minimum koło tego wyjazdu do Wiednia

Do Wiednia pojechaliśmy na drugi dzień po jej przyjeździe z Francji ... no musiałaby się postarać bardzo mocno. Nie mam kompletnie pojęcia czy cokolwiek się działo aż do faktycznego momentu zerwania może tak może nie, ale absolutnie pewności nie mogę mieć zważywszy, że niemal codziennie do tych Czech w granicy 23-24 rozmawialiśmy na skype. Zresztą czy to w sumie ważne ?

 

2 godziny temu, nieidealny świat napisał:

Ty weź to przeczytaj jeszcze raz, a potem wróć tutaj za miesiąc i przeczytaj to zdanie ponownie. Pierdolniesz śmiechem sam z siebie

Pamiętaj, że rozmawiamy o sytuacji sprzed ponad pół roku także teraz to mi już w miarę wesoło jak to czytam. Opisałem historię która już odbyła się jakiś czas temu z której sam wychodzę czytając treści forum, redpill, MGTOW a pierwszym z którego brałem inspirację był znany tutaj z forum demasta z YT

 

2 godziny temu, nieidealny świat napisał:

Gdybyś znał zasady to byś ją ustawił do pionu jak tylko kolega się pojawił, a nawet wcześniej. Zero szacunku do samego siebie w każdym przełomowym momencie tego "związku".

Pełna zgoda - jak to mówią wychowany na romantycznym modelu pojmowania związków i wychowany przez kobietę. 

W kilku miejsca użyłeś nieco nadinterpretacji(bo takim "totalnym" cipeuszem nie byłem i zdarzało się ustawiac panne do pionu), ale ogólnie wiele w tym racji.

-----

 

Dużo jest prawdy w tym co piszesz, ale też mam już dużo tego przerobionego materiału jeszcze w pełni nie wygranego do umysłu, ale się staram :) to nie jest łatwy proces zmiany tak na prawdę postrzegania rzeczywistości która jest zupełnie inna od tej w jakiej dorastałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

To nie do końca tak, że w 100% zlekceważyłem pytałem co to za gość czemu tak nawijacie, czy aby nie przesadzasz i nie za długo ślęczysz przy tym telefonie.

Widzisz panie, tak właśnie okazywałeś słabość. Pokazywałeś jej, że Cię to rusza ;) Trzeba było jej wyrysować granicę "rób jak uważasz, uważaj jak robisz". Gościa za to bez jej wiedzy gdzieś przypilnować i w 4 oczy uzmysłowić mu że wcale nie jest tak trudno go znaleźć - taki ekwiwalent "nasikania na buty" ;) 

 

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

Widziałem te rozmowy i spotkałem się z tym kolesiem w "3" wymusiłem to na swojej, nie zrobił na mnie wrażenia rywala może dlatego spasowałem?

Serio zażądałeś wgląd w rozmowy? :) Nie mogłeś zrobić nic głupszego i bardziej pokazującego jak bardzo ta głupia dupa Cię absorbuje - a nie czekaj - wymusiłeś na niej spotkanie we 3 :D Wyznaczyliście jakiś grafik chociaż? Ty ją ruchasz w nocy a on w dzień czy jak? :) 

 

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

To była chwilka kiedy znużyło mnie ciągłe kłócenie z ostatnich miesięcy i zacząłem być z gościa trzymającego za "mordę" związek gościem uległym a właściwie dałem się spantoflić

Od kiedy to kłótnie z kobietą wygrywa się kłócąc się z nią? :) Im więcej emocjonalnego syfu wywala tym szerzej się uśmiechasz i w tym nie uczestniczysz ;) 

 

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

Nie mam kompletnie pojęcia czy cokolwiek się działo aż do faktycznego momentu zerwania może tak może nie, ale absolutnie pewności nie mogę mieć zważywszy, że niemal codziennie do tych Czech w granicy 23-24 rozmawialiśmy na skype.

Widzisz, też kiedyś taki byłem. Przeszło mi po tym jak jedna z dup, które orałem na tylnej kanapie auta w lesie odebrała w trakcie telefon on swojego misia i z pełnym przekonaniem wyznała mu, że go kocha i że już idzie spać i że zobaczą się jutro ❤️ Nie przeszkadzało jej to ściskać mojego kutasa mięśniami kegla.

 

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

Pamiętaj, że rozmawiamy o sytuacji sprzed ponad pół roku także teraz to mi już w miarę wesoło jak to czytam. Opisałem historię która już odbyła się jakiś czas temu z której sam wychodzę czytając treści forum, redpill, MGTOW a pierwszym z którego brałem inspirację był znany tutaj z forum demasta z YT

No i fajnie, ja tylko uwypuklam to co widzę ;) Nawet w tej odpowiedzi pokazałeś kilka błędów.

 

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

W kilku miejsca użyłeś nieco nadinterpretacji(bo takim "totalnym" cipeuszem nie byłem i zdarzało się ustawiac panne do pionu), ale ogólnie wiele w tym racji.

Może i masz rację, może i nie byłeś totalną pizdą. Wielu z gości na tym forum to nie są pizdy i nie jeden w ryj dać może dać. Szkopuł w tym, że nie liczy się iż na jakimś etapie udawało Ci się prowadzić, tylko to, kto przekroczył metę pierwszy. 

 

Trzymanie "ramy" tylko trochę jest jeszcze gorsze niż bycie pantoflem 100%. Wiesz czemu? Bo jak jesteś pantoflem na max to przynajmniej jesteś w tym KONSEKWENTNY. A tak byłeś jak chorągiewka na wietrze jej emocji ;) 

 

On 8/10/2018 at 8:26 PM, hatejoo said:

Dużo jest prawdy w tym co piszesz, ale też mam już dużo tego przerobionego materiału jeszcze w pełni nie wygranego do umysłu, ale się staram :) to nie jest łatwy proces zmiany tak na prawdę postrzegania rzeczywistości która jest zupełnie inna od tej w jakiej dorastałem. 

Zdecydowanie pracuj dalej bo to nadal w Tobie siedzi. Mogę się założyć, że dobra zawodniczka borderline by Cię owinęła wokół palca luzem ;) 

 

Dorzuć do listy pracę nad własną samooceną i wypracuj sobie konsekwencję w działaniu.

Podejmowane decyzje mają być końcowe a nie, że "później się zobaczy" :) 

 

Przewodnik stada a nie pluszowy penis :) 

 

I pamiętaj, to nic osobistego ;) 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, nieidealny świat napisał:

Widzisz panie, tak właśnie okazywałeś słabość. Pokazywałeś jej, że Cię to rusza

Generalnie w taka sytuacja miała miejsce może raz może dwa, ale jak ktoś ostentacyjnie nawija przy telefonie to wypada tą osobe nieco utemperować, miałem nie reagować?

 

21 minut temu, nieidealny świat napisał:

Serio zażądałeś wgląd w rozmowy?

nie zażądzałem, przypadkowo zobaczyłem(nie mógłbym w takie kwestie ingerować na zasadzie- "dawaj telefon") zresztą na tym polega jakaś doza zaufania względem drugiej osoby

 

21 minut temu, nieidealny świat napisał:

wymusiłeś na niej spotkanie we 3

Po prostu traktowałem już na wczesnym etapie gościa "z góry" teraz bym tego tak nie zrobił, ale wtedy nie wydawał mi się zagrożeniem(raczej taką drobną wkurwiająca drzazgą), to kwestia braku doświadczenia po prostu.

 

21 minut temu, nieidealny świat napisał:

Zdecydowanie pracuj dalej bo to nadal w Tobie siedzi. Mogę się założyć, że dobra zawodniczka borderline by Cię owinęła wokół palca luzem

 

Nie wiem, ciężko mi ocenić, ale teraz przy rozmowach z kobietami dokonuję pewnej analizy jej zachować, traktuję to jako bazę doświadczenia. Nie mam pojęcia natomiast jakby to wyglądało w perspektywie dłuższej znajomości 2-3 letnie, ale zdecydowanie nawet jak dojdzie do takiej relacji bazować na treściach i wątkach z forum będę. Zresztą dyscyplinę i konsekwencję w działaniu już wprowadziłem co prawda nie do życia z kobietą(w sensie nie jestem w jakiejś relacji), ale do aspektów w których walczyłem w ostatnich 7-8 miesiącach(zrzut balastu kilogramów z 87 do 72-73 a przy okazji bardzo niskiego poziomu tkanki tłuszczowej) Generalnie bazę ciała na bardzo wysokim poziomie i dalej trzymam się założeń i celów ta dyscyplina fizyczna pomaga w dyscyplinie mentalnej. 

21 minut temu, nieidealny świat napisał:

I pamiętaj, to nic osobistego

 

W porządku, cieszę się, że ktoś "mówi jak jest" czasem lepiej dostać gorzką pigułkę i ją wziąć na klatę niż pomyśleć "a co on tam wie i co tam pierdoli" :-) mam w sobie dużo pokory w działaniu nawet jak nie zawsze to wychodzi idealnie

 

 

ps. dzięki za opinie :)

Edytowane przez hatejoo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, hatejoo said:

Generalnie w taka sytuacja miała miejsce może raz może dwa, ale jak ktoś ostentacyjnie nawija przy telefonie to wypada tą osobe nieco utemperować, miałem nie reagować?

Nie, trzeba było zainstalować tindera i co dupa pytać się ją czy fajna ;) 

 

12 minutes ago, hatejoo said:

nie zażądzałem, przypadkowo zobaczyłem(nie mógłbym w takie kwestie ingerować na zasadzie- "dawaj telefon") zresztą na tym polega jakaś doza zaufania względem drugiej osoby

Ale zdajesz sobie sprawę, że nie było by żadnych rozmów gdyby Cię szanowała? A nie szanowała Cię bo...? :) 

 

26 minutes ago, hatejoo said:

Po prostu traktowałem już na wczesnym etapie gościa "z góry" teraz bym tego tak nie zrobił, ale wtedy nie wydawał mi się zagrożeniem(raczej taką drobną wkurwiająca drzazgą), to kwestia braku doświadczenia po prostu.

Traktowałeś go tak, że Twoja łania widziała że to Cie rusza ;) Pocieszające że teraz to widzisz.

 

29 minutes ago, hatejoo said:

Nie wiem, ciężko mi ocenić, ale teraz przy rozmowach z kobietami dokonuję pewnej analizy jej zachować, traktuję to jako bazę doświadczenia. Nie mam pojęcia natomiast jakby to wyglądało w perspektywie dłuższej znajomości 2-3 letnie, ale zdecydowanie nawet jak dojdzie do takiej relacji bazować na treściach i wątkach z forum będę.

Pamiętaj, że tutaj też jest szerokie spektrum ludzi i bez trudu można znaleźć sprzeczne opinie ;) 

Poczytaj trochę książek, zakwestionuj swoje dotychczasowe przekonania, wyciągnij wnioski i przyj :) 

 

32 minutes ago, hatejoo said:

W porządku, cieszę się, że ktoś "mówi jak jest" czasem lepiej dostać gorzką pigułkę i ją wziąć na klatę niż pomyśleć "a co on tam wie i co tam pierdoli" ? mam w sobie dużo pokory w działaniu nawet jak nie zawsze to wychodzi idealnie

Będą z Ciebie ludzie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.