Skocz do zawartości

Idealizowanie kobiety po rozstaniu z mojej inicjatywy.


Lethys

Rekomendowane odpowiedzi

@Pytonga, mimowolnie mi przychodzą te myśli, staram się z nimi nie utożsamiać, ale ego dostaje konretny wycisk.

 

 A już myślałem, że po pierwszym rozstaniu, które naprawdę zryło mi głowę, już nie będę czuł czegoś podobnego, a tu proszę, ba - byłem przekonany, że jak z nią zerwę to wszystko będzie git. Jaki to człowiek naiwny. Oczywiście to rozstanie to niebo a ziemia w porównaniu z pierwszym, no ale wiadomo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lethys napisał:

@Pytonga, mimowolnie mi przychodzą te myśli, staram się z nimi nie utożsamiać, ale ego dostaje konretny wycisk.

 

A już myślałem, że po pierwszym rozstaniu, które naprawdę zryło mi głowę, już nie będę czuł czegoś podobnego, a tu proszę, ba - byłem przekonany, że jak z nią zerwę to wszystko będzie git. Jaki to człowiek naiwny. Oczywiście to rozstanie to niebo a ziemia w porównaniu z pierwszym, no ale wiadomo.

Ja chciałem zerwać, ale w końcu zerwała ona. Ty swoją uprzedziłeś i dobrze. Odstawienie boli, nawet jak wiesz, że to nie miało już sensu. Tydzień po to za krótko, żeby przestało (mam teraz to samo). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys Kilka dodatkowych punktów:

 

Przygotuj się na dziwne rozgrywki jak spotkasz się z nią na odebranie swoich rzeczy!

Miły scenariusz gdy będzie dramatyzowała i kupczyła zadkiem/sexem… pożegnalne puknięcie w kaloszu jest wg mnie dobrym rozwiązaniem (ale to zależy w jakim stanie będzie Twoja głowa)

 

-lekka awantura z wypominanie i opowiadaniem jaki to zły jesteś i beznadziejny jest scenariuszem mniej miłym

-najgorsza wersja to nowy gach i opowieści co to nie robi z nim i w jakich pozycjach i jak to nie jest zajebiście.

 

 

Punkt następny - usiądź i może zastanów się dlaczego to Cię tak boli?

Rozumiem dwa lata związku ale to także pokazuje, że coś jest nie tak kobieta ma być uzupełnieniem a skoro tak boli to może masz jakieś rzeczy do przepracowania?

 

WYkorzystaj ten moment i przekuj ból w motywacje do pracy nad sobą

Powodzenia

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Pytonga napisał:

Miły scenariusz gdy będzie dramatyzowała i kupczyła zadkiem/sexem

 

 Przeleciał mi przed oczami taki scenariusz, ale w związku z tym, że ona podeszła do tego  rozstania nie tak emocjonalnie jak zawsze, bardziej na miękko + jej brak kontaktu - a zawsze wypisywała po pięciu minutach, jak się pokłóciliśmy, to stawiałbym albo na nowego gacha, albo ratowanie swojego honoru, albo czekanie na moją inicjatywę, żeby stwierdzić, że mimo wszystko mi zależy. Nie wiem. Tak, czy inaczej, z moją głową na tę chwilę, to chyba nie będzie najlepsze rozwiązanie.

 

33 minuty temu, Pytonga napisał:

masz jakieś rzeczy do przepracowania?

 

 Na bank coś w tym jest. Pracuje cały czas, staram się to ogarnąć. Jest nieco lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2018 o 10:21, Lethys napisał:

Mieliście takie myśli, kiedy żegnaliście swoje panny po dłuższym związku? Nie było wam w pewnym sensie żal? I nie mówię tu o sytuacjach, w których dowiadujecie się o zdradzie i zrywacie itp. Poprostu jest sobie LTR i kończycie go, bo coś Wam nie pasi mimo, że mogłoby się wydawać, że jest względnie ok. 

Jasne, że miałem. Zawsze jest trochę niepewności. Ostatnio tak miałem z panną, z którą byłem rok. Wszystko fajnie, ładnie, seks super, dogadywaliśmy się, no ale... No właśnie. Było zwyczajnie nudno. Kiedy chcę to mam, co chcę to mam, nie musiałem się o nic starać. 30 pytań jak lubię pomidorka na kanapce, żeby tylko mi było dobrze. No i zerwałem - wiadomo - wyjebała mnie z mieszkania, spakowałem się i pojechałem do siebie. I zaczęło się zastanawianie czy dobrze zrobiłem...

Ale przez ostatnie pół roku tego związku zastanawiałem się czy to jest to co chcę. I tylko kilka razy powiedziałem sobie: "kurde, jest super, co za dziewczyna!". Trochę mało, nie? I decyzja może się wydawać nagła, ale była poprzedzona miesiącami wątpliwości, które mnie zjadały. I to mi pomogło utrzymać ją (decyzję).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Tomko napisał:

Kiedy chcę to mam, co chcę to mam, nie musiałem się o nic starać. 30 pytań jak lubię pomidorka na kanapce, żeby tylko mi było dobrze

 

26 minut temu, Tomko napisał:

kilka razy powiedziałem sobie: "kurde, jest super, co za dziewczyna!". Trochę mało, nie?

 

 U mnie identyczna sytuacja. Miałem wszystko, co chcę i kiedy chcę. Robiła dla mnie naprawdę bardzo dużo, ale z tyłu głowy pojawiała się od pewnego czasu nuda, rutyna (oczywiście były też inne kwestie) i przez to wzmożona chęć do wejścia we współpracę z inną panną. Chujowe to. Jak ma się za dobrze to widać też źle... Przyznam szczerze, że nie doceniałem jej praktycznie w ogóle, a teraz mam przez to jakieś wyrzuty sumienia.

 

 Od dłuższego czasu myślałem o rozstaniu, aż w końcu poszło. Myślami przy niej trzyma mnie nawet nie to, że mieliśmy zajebisty seks, różne wyjścia, wyjazdy, ale to, że była dla mnie poprostu dobra i fajnie się dogadywaliśmy (przynajmniej na tym momencie związku do którego doszliśmy).

 

A mówią, że to baby się szybko nudzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys Najwidoczniej masz tak samo jak ja - chcesz pozostawać w ruchu, chcesz poznawać inne kobiety, szukasz czego. Najtrudniejsze i zarazem najważniejsze to przyznać się do tego przed samym sobą. Nie można się zmuszać do bycia w monogamicznym związku jeśli się tego nie chce. Są ludzie co potrafią - ja nie. Nie jest to zależne ode mnie. To jak do tej pory jest największa i najbardziej gorzka czerwona piguła w całym tym kurwidołku jaką próbuję przełknąć - być w zgodzie ze swoimi potrzebami i egzekwować je OD SIEBIE. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Lethys napisał:

Przyznam szczerze, że nie doceniałem jej praktycznie w ogóle, a teraz mam przez to jakieś wyrzuty sumienia.

Powinno wyciągać się wnioski, jeżeli czuje się, że się coś zawiniło lub ma wyrzuty sumienia w stosunku do czegoś. Zrobiłem małą retrospekcje swojego byłego związku i święty to ja nie byłem. Może nie były to błędy, które przekreślają całkowicie związek ale nazbierało się troszkę tego. Kropla drąży skalę. Teraz wiem co i jak. Najważniejsze pamiętać o tym w przyszłości .

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.