Skocz do zawartości

Mieszkanie z rodzicami do 30-stki i po...


Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

Jako że osobiście wyprowadziłem się z domu rodzinnego, to spotkałem ostatnio dwóch kumpli, jeden w wieku 29 lat, drugi 33 którzy ciągle mieszkają z rodzicami.

Jeden próbował swoich sił w mieście ale nie mógł się tam odnaleźć, dlatego wrócił do domu rodzinnego, drugi był na emigracji parę lat, i po powrocie mieszka ze starszymi, z tego co opowiadają nie chcę się wyprowadzać.

 

Znam też jednego gościa który również mieszka z rodzicami (31 lat) ale jest ogarnięty, pracuje w dobrej firmie, zarabia dobrze, ale jak twierdzi dokłada się do rachunków, żywności i tak dalej, ale za nic w świecie nie chce iść na swoje.

 

Jak robię wypady do rodzinnych stron, to zauważyłem sporo dobudowań, czyli generalnie dzieci wprowadzają się do rodziców i robią tzw. dobudówkę, czyli mieszkanie w mieszkaniu, coraz częstsza opcja z tego co zauważyłem.

 

Co wy sądzicie o osobach mieszkających do pewnego wieku z rodzicami? dajmy na to, jak w temacie do 35 lat?

 

p.s jeśli temat już był, proszę o usunięcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, baron Ungern von Sternberg napisał:

Lepsze to niż ładowanie się w kredyt na który ich nie stać lub wynajmowanie pokoju za 50% zarobków.

To mnie zastanawiało zawsze, co kierują ludźmi branie kredytu na 30 lat, ale jeśli kogoś stać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, The Motha napisał:

To mnie zastanawiało zawsze, co kierują ludźmi branie kredytu na 30 lat, ale jeśli kogoś stać.

Właśnie chęć bycia niezależnym od rodziców. Ponadto jeżeli ktoś ma wydawać 1500k za wynajem mieszkania, to woli wziąć kredo na 30 lat na "swoje" mieszkanie . Trochę to złudne bo tak naprawdę wynajmuje mieszkanie od banku, ale w głowie siedzi ciągle "moje mieszkanie". 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale jak ktoś przy odpowiednim wkładzie własnym miesięczna rata razem z czynszem wynosi mnie 750 zł ( w dużym mieście) to lepiej wjebać już w ten kredyt i kupić dwupokojowe mieszkanie niż płacić te 700 zł za pokój ze studenciakami.

 

 

Drugi pokój zawsze mogę komuś wynająć.

 

Zresztą nie każdego rodzice mają mieszkanie i niektórzy po prostu nie mają gdzie mieszkać. Są skazani na wynajem albo na kredyt bo nie mają rodziców albo rodzice są bezdomni.

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Still napisał:

Trochę to złudne bo tak naprawdę wynajmuje mieszkanie od banku, ale w głowie siedzi ciągle "moje mieszkanie". 

Mieszkanie jest własnością banku, przekonują się o tym ludzie którzy nie spłacają rat, bo ich nie stać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, The Motha napisał:

Mieszkanie jest własnością banku, przekonują się o tym ludzie którzy nie spłacają rat, bo ich nie stać.

Mieszkanie jest Twoją własnością. Bank ustanawia na nim ograniczone prawo rzeczowe w postaci hipoteki służące jako zabezpieczenie spłaty kredytu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, The Motha napisał:

Mieszkanie jest własnością banku, przekonują się o tym ludzie którzy nie spłacają rat, bo ich nie stać.

Szczególnie jeżeli jest Frankowiczem. Ale i na to jest sposób. Znajomy przejechał się właśnie na kredycie we frankach. Swoje "banku" większe mieszkanie wynają, a sam wynajmuje kawalerkę. Wilk syty i owca cała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkałem z rodzicami do 26 roku życia, wyprowadziłem się do DE i mieszkałem sam przez 2,5k roku.

Teraz po powrocie z emigracji mieszkam znów z rodzicami ale to nie jest dla mnie. Mam już plany by zmienić miejsce zamieszkania, ja jestem typem co potrzebuje ogrom spokoju a nie jakieś zadania jak w grze RPG non stop.

Jeśli mógłbym wybierać to wybrałbym wynajmowanie u kogoś pokoju lub swoją chałupę.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bank jako wierzyciel ma prawo przejęcia nieruchomości na własność. Pod warunkiem drugiej bezskutecznej licytacji.

 

To jest oczywiste, że jak decydujecie się na taki ruch jak zaciągnięcie kredytu hipotecznego to liczycie wszystko setki tysięcy razy i szukacie długo nieruchomości, która jest również atrakcyjna jeżeli chodzi o kwestie inwestycyjne - lokallizacja itd.

 

Owszem spory wkład własny jest podstawą. 

 

 

Fakt przepisy dla właścicieli nie są zbyt korzystne(ochrona praw lokatorów)

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, dobryziomek napisał:

Mieszkanie jest Twoją własnością. Bank ustanawia na nim ograniczone prawo rzeczowe w postaci hipoteki służące jako zabezpieczenie spłaty kredytu.

Faktycznie, nie znam się do końca na tych kruczkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, The Motha napisał:

Co wy sądzicie o osobach mieszkających do pewnego wieku z rodzicami? dajmy na to, jak w temacie do 35 lat?

To zbyt ogólnikowe pytanie, bo...

"Zależy".

Jeśli ktoś jest kanapowym kartoflem, który siedzi u mamusi bo nie ogarnia swojego życia i musi mieć podstawione pod nos/uprane/uprasowane, to dla mnie słabo.

Jeśli ktoś siedzi u starych, bo ma OBIEKTYWNE przesłanki, dla których jest to sensowna opcja (bo np składa na wkład własny do swojej chaty/musi się starymi opiekować/etc) - ja z tym nie mam problemu. Nie jestem kobietą :D

 

7 minut temu, baron Ungern von Sternberg napisał:

Dodajmy jeszcze, że w małych miasteczkach i wsiach nie ma budownictwa "pod kredyt". 

 

Czo??
A co to za problem finansować kredytem budowę systemem gospodarczym/zakup budynku/mieszkania z rynku wtórnego?

 

4 minuty temu, Still napisał:

Szczególnie jeżeli jest Frankowiczem. Ale i na to jest sposób. Znajomy przejechał się właśnie na kredycie we frankach. Swoje "banku" większe mieszkanie wynają, a sam wynajmuje kawalerkę. Wilk syty i owca cała.

 

Nie "się przejechał", tylko spekulacja mu nie wyszła. Ryzykowne inwestycje to do siebie mają.

 

Teraz, dobryziomek napisał:

Bank jako wierzyciel ma prawo przejęcia nieruchomości na własność. Pod warunkiem drugiej bezskutecznej licytacji. 

To wcale nie dowodzi Twojej śmiałej tezy ?
Bank też nie będzie chętny w podskokach do takiego działania.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Stary_Niedzwiedz napisał:

To wcale nie dowodzi Twojej śmiałej tezy ?
Bank też nie będzie chętny w podskokach do takiego działania.

 

 

Wszystko zależy od tego czy bank będzie w stanie to mieszkanie zmonetyzować.

 

Czasami przejęcie nieruchomości się nie opłaca.

 

Zresztą ja jak się na coś decyduje to patrzę setki razy jaka jest łączna kwota do spłaty, patrzę na wszystkie koszty na to czy będę w stanie wynająć komuś drugi pokój, itp.

 

Ogarniam wszystkie scenariusze, patrzę na to z czyich środków deweloper buduje nieruchomość itd.

 

Gówna w worku bym nie kupił.Jakbym miał tylko 10% wkładu własnego to też bym się nie wpierdalał.

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to dziwne... ja się wyprowadziłem koło 30 a mój brat rok młodszy ode mnie jeszcze mieszka z rodzicami, głównie nie wierzy, że sam da radę. Generalnie możesz płacić rachunki i traktować to jak dorosły układ z rodzicami, ale wydaje mi się problemem zawszę są rodzice i ich kontrolujące zachowania z których nie wyrastają... nie wiem, może moi tak akurat mają. Nie wyobrażam sobie jak możesz znaleźć swoją ścieżkę w życiu będąc na co dzień pod ciągłym ciśnieniem rodzinnym, z którego nawet sobie nie zdajesz sprawę. To ciśnienie zawsze jest, a widać to jak się wraca do domu na kilka dni, zawsze potem z ulgą wracam do swojego wynajmowanego mieszkania.

 

Nic Cię nie nauczy życia tak, ja samodzielna egzystencja. Gdybym został u rodziców czół bym, że nie uczę się odpowiedzialności za swoje życie, i bez znaczenia wtedy jest ta zaoszczędzona kasa.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To indywidualna kwestia każdego. Pomijam facetów którzy nie potrafią sobie uprasować koszulki czy zrobić kanapki ale chyba takich mało.

 

Na pewno nie można decydować się na stancje lub kredyt do końca życia tylko dlatego, że ktoś inny nam próbuje dowalić tekstami w stylu kobiet: to ty masz 30 lat i mieszkasz z rodzicami? nie jesteś prawdziwym mężczyzną, nie jesteś samodzielny, dorośnij ....

 

Takie osoby w dupie mają to gdzie i z kim mieszkamy. To one najczęściej mają problemy mieszkaniowo-finansowe i chcą sobie ulżyć lub spowodować aby ktoś inny był ich towarzyszem niedoli np. kredytowej. Warto posłuchać rad każdej strony ale nie podejmujmy kroków pod wpływem opinii innych. 

 

Mała uwaga - wielu ląduje u rodziny po latach małżeństwa. No bo gdzie? Iść pod most skoro ta jedyna została z dziećmi w mieszkaniu?

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam nic przeciwko takim osobom. Skoro mają taką opcję, to powinni się tylko cieszyć. Bo ja jak mam mieszkać z rodzicami w dziurze której nie lubię, nie lubię ludzi stamtąd i tego regionu to wolę już wynajmować. Poza tym, moi rodzice każdego dnia odmawiają różaniec z telewizją trwam (około 20), a ojciec słucha radia maryja w warsztacie. Niechodzenie do kościoła to dla nich poważne przestępstwo i jeszcze matka mi robiła ciągłe przytyki do mojego kawalerstwa, zamiast dać po prostu spokój. Ale jak zobaczyła, że w rodzice wszyscy pożenieni, to znaczy, że jak ktoś nie jest, to od razu przegrał życie. Mógłbym tu jeszcze ze dwie strony o tym wszystkim napisać.

Dlatego nie wszyscy mają takie szczęście, że mogą mieszkać z rodzicami i oszczędzać kasę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się wyprowadziłem około 25 roku życia i kompletnie nie żałuję. Totalnie się usamodzielniłem. Fakt, poszło trochę kasy na najem, ale to tyle, co bym zapłacił za część odsetek od kredytu. Dla mnie mieszkanie około 30ki ze starymi to wstyd. Odkładam kasę i mam zamiar zbudować dom za kilka lat, trochę poza miastem w cenie 2000 zł m2, a nie płacić deweloperom 6-9 tys za m2.

 

Co do porównania wynajmu z braniem kredytu to:

 

- Biorąc kredyt na 300 tys, musisz spłacić 450 tys, a więc bank zarabia na Tobie 150 tys. Mamy najdroższe kredyty hipoteczne w Europie. I jak ktoś pisał, mieszkanie nie jest Twoje, póki go nie spłacisz. Jest własnością banku.

- Dobre jest to na wynajmie, że co jakiś czas możesz zmienić mieszkanie i pomieszkać w innym, innej dzielnicy itd. Dostosować to do Twoich zarobków. Jeżeli więcej zarabiasz to możesz sobie wynająć coś lepszego. I w drugą stronę. Gorzej zarabiasz to bierzesz tańsze na wynajem. Rynek najmu jest coraz większy.

- Ktoś pisze, że na kredyt własne możesz urządzić jak chcesz. Te pod wynajem są w coraz lepszym standardzie i uwierzcie, ale powieszenie obrazu, dodanie jakiś własnych mebli nie będzie przeszkadzało właścicielowi.

- Ktoś pisze, że właściciel może Cię wyrzucić. No jest ryzyko jakieś, ale są inne mieszkania na wynajem i czasem naprawdę warto zmienić okolicę, albo wynająć coś ulicę dalej.

 

Ja największy plus wynajmu widzę w tym, że nie mam pętli na szyi w postaci kredytu i mogę się wyprowadzić już w młodym wieku bez posiadania odłożonej jakiejkolwiek gotówki. No i też duży plus to mobilność.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, dobryziomek napisał:

Wszystko zależy od tego czy bank będzie w stanie to mieszkanie zmonetyzować.

Jeżeli mieszkanie nie poszło w 2 licytacji komorniczej, to nie będzie w stanie go zmonetyzować.

W takim przypadku następuje "odroczenie" egzekucji i do tematu wraca się po np pół roku.

 

Pamiętaj też, że 2. licytacja oznacza zejście z ceny wywoławczej o - bodajże - 30%.
A ceny wywoławcze i tak są zazwyczaj względnie niskie.

 

Bank jest od zarabiania pieniędzy, a nie od pośrednictwa w obrocie nieruchomościami.

Właścicielem nieruchomości bank jest tylko w przypadku, gdy bawisz się w leasing nieruchomości (rzadka sprawa, dziś to się robi inaczej)

 

 

 

16 minut temu, doler napisał:

Odkładam kasę i mam zamiar zbudować dom za kilka lat, trochę poza miastem w cenie 2000 zł m2, a nie płacić deweloperom 6-9 tys za m2.

 

Mieszkanie pod/za miastem to kosztowna zabawa wbrew pozorom.

Choćby koszt transportu potrafi być dobijający.

 

16 minut temu, doler napisał:

 

Co do porównania wynajmu z braniem kredytu to: 

 

- Biorąc kredyt na 300 tys, musisz spłacić 450 tys, a więc bank zarabia na Tobie 150 tys. Mamy najdroższe kredyty hipoteczne w Europie. I jak ktoś pisał, mieszkanie nie jest Twoje, póki go nie spłacisz. Jest własnością banku. 

Już ustaliliśmy - nie jest.

Koszta kredytów hipotecznych w PL są jedne z najniższych w Europie.

Mamy (rekordowo) niskie stopy procentowe.
Owszem, takiego szaleństwa jak w latach 2006-2008, gdzie marże na kredytach złotówkowych były na poziomie, 0,5 pp to już nie ma (i na razie nie będzie), ale w kwestii porównania z resztą starego kontynentu - jest spoko.

 

16 minut temu, doler napisał:

- Dobre jest to na wynajmie, że co jakiś czas możesz zmienić mieszkanie i pomieszkać w innym, innej dzielnicy itd. Dostosować to do Twoich zarobków. Jeżeli więcej zarabiasz to możesz sobie wynająć coś lepszego. I w drugą stronę. Gorzej zarabiasz to bierzesz tańsze na wynajem. Rynek najmu jest coraz większy.

Pełna zgoda.

16 minut temu, doler napisał:

- Ktoś pisze, że na kredyt własne możesz urządzić jak chcesz. Te pod wynajem są w coraz lepszym standardzie i uwierzcie, ale powieszenie obrazu, dodanie jakiś własnych mebli nie będzie przeszkadzało właścicielowi.

 

Tak i nie - jeśli chcę mieć mieszkanie DOKŁADNIE pod siebie, to "musi" być to mieszkanie moje.

Coś za coś.

16 minut temu, doler napisał:

- Ktoś pisze, że właściciel może Cię wyrzucić. No jest ryzyko jakieś, ale są inne mieszkania na wynajem i czasem naprawdę warto zmienić okolicę, albo wynająć coś ulicę dalej. 

Zgadzam się.

16 minut temu, doler napisał:

Ja największy plus wynajmu widzę w tym, że nie mam pętli na szyi w postaci kredytu i mogę się wyprowadzić już w młodym wieku bez posiadania odłożonej jakiejkolwiek gotówki. No i też duży plus to mobilność.

 

Tak, ale...

Pieniądze wykładane na wynajem są "tracone".

Jeżeli spłacasz kredyt, to część z tych pieniędzy jest kapitalizowana (spłacasz mieszkanie). Część odsetkową możesz (i powineneś) traktować jako "czynsz dzierżawny".

Dzierżawisz PIENIĄDZE (kredyt to nic innego jak "wynajem pieniędzy"), a nie mieszkanie.

Summa summarum - po np 20-30 latach zostajesz ze spłaconym mieszkaniem.

 

Patrząc w pieniądzu - ZAZWYCZAJ za wynajem nieruchomości płaci się więcej, niż wynosi rata kredytu za wynajmowaną nieruchomość.

Np czynsz za 2-pokojowe mieszkanie masz (rzucam luzem) 1500, a rata kredytu wyniosłaby 1200.

ALE - tak faktycznie "czynsz" za pieniądz to kasa rzędu 1000 PLN, a 200 to już Twój wkład w mieszkanie.

(proszę się nie czepiać kwot, chodzi o zobrazowanie mechanizmu).

 

40 minut temu, Normalny napisał:

Mała uwaga - wielu ląduje u rodziny po latach małżeństwa. No bo gdzie? Iść pod most skoro ta jedyna została z dziećmi w mieszkaniu? 

...i zdolności kredytowej brak, bo spłacasz tamto zobowiązanie + na waciki dla pani, pardą, "alimenty DLA DZIECKA".

 

15 minut temu, dobryziomek napisał:

Dobra żartuje też uważam, że kredyt na 30 lat to jebane gówno, ale czasami nie ma wyjścia

To nie chodzi o to, że "nie ma innego wyjścia".

Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba do tematu podchodzić ŚWIADOMIE, nie być pazernym i rozważać różne, także mocno chujowe scenariusze.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Stary_Niedzwiedz napisał:

Jeżeli mieszkanie nie poszło w 2 licytacji komorniczej, to nie będzie w stanie go zmonetyzować.

W takim przypadku następuje "odroczenie" egzekucji i do tematu wraca się po np pół roku.

 

Pamiętaj też, że 2. licytacja oznacza zejście z ceny wywoławczej o - bodajże - 30%.
A ceny wywoławcze i tak są zazwyczaj względnie niskie.

 

Bank jest od zarabiania pieniędzy, a nie od pośrednictwa w obrocie nieruchomościami.

Właścicielem nieruchomości bank jest tylko w przypadku, gdy bawisz się w leasing nieruchomości (rzadka sprawa, dziś to się robi inaczej

Troszku się nie zrozumieliśmy.

 

Jeżeli druga licytacja komornicza okazała się bezskuteczna to bank ma prawo przejąć nieruchomość na własność.

 

Wartość wierzytelności zalicza się wtedy na poczet ceny nieruchomości.  Później jest przysądzenie własności w drodze, którego następuje przeniesienie prawa własności nieruchomości i na tej podstawie bank staje się włascicielem mieszkania. 

 

W związku z czym może wykonywać swoje uprawnienienia właścicielskie czyli np sprzedać nieruchomość więc jak widzisz monetyzacja w takim przypadku jest jak najbardziej możliwa. ;)

 

W związku z tym bank nie występuję w takim przypadku jako pośrednik w obrocie tylko jako właściciel.

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość moich znajomych mieszkała do ok 30 z rodzicami, po prostu było wygodniej jak się porobiły jakieś pary z wizją na małżeństwo dzieci to coś wynajęli, potem szybko pobrali kredyty i teoretycznie poszli na swoje. 

Mieszkanie z rodzicami to też zależy jacy są rodzice bo znam różnych obserwując po znajomych rodzinie. Jedni są tacy, że mogą w 3 pokojach mieszkać młodzi z dzieckiem i rodzicami i jest ok. A inni są tacy, że para nie da rady mieszkać z rodzicami w wielkim piętrowym domu z osobnymi wejściami. 

Jak ktoś ma miejsce w domu, rodzice w porządku to nie widzę problemu aby z nimi mieszkać tym bardziej puki jesteśmy wolni itd. Zawsze można odkładać na własne mieszkanie lub podróżować troszkę po świecie itp. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 27 mieszkam od 3 lat w reichu a jak wpadam co miesiąc do rodzinnego miasta to cóż u rodziców :). Nie ma sensu mi wynajmować w pl i pokazywać zazwyczaj paniom jaki jestem samodzielny :) skoro więcej czasu mnie tu nie ma. Za to mam już kapitał na kupno mieszkania za gotówkę. Większość moich koleżanek 27 i lepiej nadal z rodzicami i oczekują który księciu zabierze je na "swoje" cóż nie chciałyście mnie kiedy byłem najbiedniejszy to nie zasługujecie na mnie kiedy jestem najbogatszy xD. Uczcie, pracujcie, odkładajcie :) jak ktoś się nie dogaduje z rodzicami bo musi popeklować co week i przyjść na bombie cóż to inna sprawa ja byłem zawsze spokojnym typem i mi to nie przeszkadza :) rodzicom również.Swoja droga jestem strasznie antykredytowy nie lubię mieć obciążeń tego typu a dwa wiedząc jak zarabia bank na kredycie 30letnim sorry wole odkładać.

Edytowane przez CzarnyR
Dopisanie zdania
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.