Skocz do zawartości

Mieszkanie z rodzicami do 30-stki i po...


Rekomendowane odpowiedzi

Moim zdaniem to kwestia indywidualna. Jak facet siedzi w domu nie pracuje mamusia mu wszystko pod nos to jest porażka. W innych wypadku nie widzę nic w tym złego, facetem nie staniesz się uwiązując się na 30 lat kredytem, aby udowodnić wszystkim do okoła, że jesteś dorosły. 

 

Wiele zależy też od relacji z rodzicami, którzy czasem potrzebują opieki. 

 

Ja nie widzę nic w tym złego. Lepiej mieszkać u starszych niż wiązać się kredytem i całe życie żyć w strachu przed utratą pracy lub brakiem spłat rat kredytu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś ma taką możliwość, że może mieszkać z rodzicami do 30tki i w tym czasie oszczędzać pieniądze, dzięki czemu będzie miał lepszy start i jeszcze mieszkanie po rodzicach (jakaś umowa dożywocia, żeby wyłączyć uprawnienia o zachowek innym spadkobiercom) to grzech nie skorzystać.

 

Ilu ludzi tyle okoliczności.

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, dobryziomek napisał:

Troszku się nie zrozumieliśmy.

Doskonale się zrozumieliśmy ?

Ja znam mechanizmy windykacji komorniczej.

I to co mówisz jest jak najbardziej możliwe.


TEORETYCZNIE.

 

W praktyce - jak pisałem.

Bank nie będzie się bawił w pośrednictwo obrotu nieruchomościami, bo dla niego to zamrożony kapitał i dodatkowe koszty.

Nie będzie też bawił się w poklepywanie wierzyciela po pupci i szukanie najdroższej metody zbycia nieruchomości. Na to wierzyciel miał czas w trakcie procesu windykacji.

 

Bank chce się pozbyć gorącego kartofla i odzyskać co się da.

Dlatego - poza BARDZO nielicznymi wyjątkami: czytaj DUŻE nieruchomości komercyjne - nikt na to nie pójdzie.

 

Konkludując: rozważasz czysto teoretyczny scenariusz.

Tak, jest on możliwy.

Nie, nie jest realny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, dobryziomek napisał:

Jak ktoś ma taką możliwość, że może mieszkać z rodzicami do 30tki i w tym czasie oszczędzać pieniądze, dzięki czemu będzie miał lepszy start i jeszcze mieszkanie po rodzicach (jakaś umowa dożywocia, żeby wyłączyć uprawnienia o zachowek innym spadkobiercom) to grzech nie skorzystać.

 

Ilu ludzi tyle okoliczności.

Tak tylko tu trzeba rozróżnić mieszkanie z rodzicami a bycie pasożytem. Co to za problem mieszkasz u nich dokładasz się do rachunków jedzenia. A drugi przykład mieszkasz z nimi i nie robisz nic jesteś utrzymankiem. Też znam kilku takich nie robią nic i mieszkają ze starszymi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Stary_Niedzwiedz napisał:

Doskonale się zrozumieliśmy ?

Ja znam mechanizmy windykacji komorniczej.

I to co mówisz jest jak najbardziej możliwe.


TEORETYCZNIE.

 

W praktyce - jak pisałem.

Bank nie będzie się bawił w pośrednictwo obrotu nieruchomościami, bo dla niego to zamrożony kapitał i dodatkowe koszty.

Nie będzie też bawił się w poklepywanie wierzyciela po pupci i szukanie najdroższej metody zbycia nieruchomości. Na to wierzyciel miał czas w trakcie procesu windykacji.

 

Bank chce się pozbyć gorącego kartofla i odzyskać co się da.

Dlatego - poza BARDZO nielicznymi wyjątkami: czytaj DUŻE nieruchomości komercyjne - nikt na to nie pójdzie.

 

Konkludując: rozważasz czysto teoretyczny scenariusz.

Tak, jest on możliwy.

Nie, nie jest realny.

Niekoniecznie.

 

Bank owszem może nie mieć zamiaru uskuteczniać tego rodzaju ,,pieszczot" z dłużnikiem, ale może przelać wierzytelności zabezpieczone hipoteką do funduszu sekurytyzacyjnego, który jako następca prawny banku w zakresie tego konkretnego stosunku prawnego przeprowadzi całą procedurę i zaspokoi swoje roszczenia w ten nieprzyjemny dla dłużnika sposób.

 

Wierzytelność zabezpieczona hipoteką ma charakter akcesoryjny więc nie może być przeniesiona bez zabezpieczenia czyli bez hipoteki.

 

Wiele zależy od wielu okoliczności, ale uwierz mi że jest to jak najbardziej realny scenariusz

 

Owszem można do tego nie dopuścić, ale jest to realne zagrożenie dla niepłacącego kredytobiorcy.

 

@Kimas87 Ja nikogo nie oceniam. Piszę tylko, że ile osób tyle okoliczności.

 

Sam znam typa, który w wieku 28 lat pobierał alimenty od ojca. Pomimo tego, ze uczył się w liceum dla dorosłych, nie pracował tylko jarał ziółko całymi dniami i grał na konsoli.

 

I on miał wszystko, mieszkanie od matki, alimeny od ojca itd.

 

Tylko, że takie jest życie ono nigdy nie będzie sprawiedliwe.

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam te całe gadki o tym że jak mieszkasz z rodzicami toś fajtłapa i przegryw za lewacką propagandę. Kiedyś powszechne były tzw domy wielopokoleniowe, rodziny mieszkały razem lub blisko siebie to budowało więzi ale też pomagało akumulować kapitał rodzinny, rodowy etc.

Dziś mówią weź kredyt i IDŹ NA SWOJE, tylko czy to swoje jest swoje ? I często jest tak że do wymarzonego m2 w dużym mieście rodzice oddają oszczędności życia + synek lub córcia bierze kredycik.

 

Sam w sobie kredyt nie jest zły jeśli się wie co się robi. To tak jak z młotkiem można nim wbić gwoździa ale można też przywalić sobie w łeb. I tak właśnie większość osób postępuje, jak oszołomieni biorą te kredyty na 30, 40 lat i to nawet wtedy gdy nie muszą.

Mam a raczej miałem znajomego, zarabia ok 8k jego żona ok 5k, od rodziców dostali 400tys i co zrobili ? Nie, nie kupili sobie za to mieszkania, użyli tego jako wkład własny do mieszkania 3pojowego i dobrali kredytu na 30 lat. Mądrze nie ? A wszystko po to żeby mieszkać w podobno "bardziej prestiżowym miejscu z ludźmi na ich poziomie". Zapytałem czy Ci ludzie na poziomie również podejmują tak lekkomyślne decyzje finansowe, znajomy przestał się do mnie odzywać.

 

Kredyt hipoteczny jest ok jak masz na przynajmniej 50 % wartości mieszkania. Nigdy nie zrozumiem osób które mówią że wynajem jest lepszy. Co masz po załóżmy 20 latach wynajmu ? Nic. Więc chyba oczywistym jest że lepiej jest wziąć kredyt.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, dobryziomek napisał:

Sorry, ale jak ktoś przy odpowiednim wkładzie własnym miesięczna rata razem z czynszem wynosi mnie 750 zł ( w dużym mieście) to lepiej wjebać już w ten kredyt i kupić dwupokojowe mieszkanie niż płacić te 700 zł za pokój ze studenciakami.

 

 

Drugi pokój zawsze mogę komuś wynająć.

Nie do końca. Kredyt na np. 250 tys. zł na 30 lat to 400 tys. zł do spłaty, czyli rata miesięczna wynosi 1111 zł, niech będzie, że włącznie z czynszem. Teraz załóżmy, że zarabiasz np. 5000 zł na rękę, pokój komuś wynajmiesz, co da Ci 700 zł miesięcznie, a media które Ty zużyjesz wyniosą 150 zł, a na jedzenie wydajesz miesięcznie 600 zł. Zakładając, że resztę pensji chciałbyś przeznaczać na kredyt, to kalkulacja jest: 5000+700-150-600=4950 zł - czyli tyle możesz płacić na kredyt miesięcznie, czyli 400 tys. spłacisz w 80,8 miesięcy.

Gdybyś zamiast tego postanowił sam odłożyć 250 tys. zł (wyjściowa cena nieruchomości), wynajmował gdzieś kawalerkę np. za 1000 zł z rachunkami (są takie), to miesięcznie mógłbyś odkładać 5000-1000-600=3400 zł, czyli odłożysz w 73,5 miesiąca.

 

Jak widać, branie kredytu wcale się nie kalkuluje, odkładaniem bez kredytu zdobędziesz nieruchomość wcześniej.

 

Przerobiłem na sobie, a 73 miesiące to tylko 6 lat.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, adeusz napisał:

Nie do końca. Kredyt na np. 250 tys. zł na 30 lat to 400 tys. zł do spłaty, czyli rata miesięczna wynosi 1111 zł, niech będzie, że włącznie z czynszem. Teraz załóżmy, że zarabiasz np. 5000 zł na rękę, pokój komuś wynajmiesz, co da Ci 700 zł miesięcznie, a media które Ty zużyjesz wyniosą 150 zł, a na jedzenie wydajesz miesięcznie 600 zł. Zakładając, że resztę pensji chciałbyś przeznaczać na kredyt, to kalkulacja jest: 5000+700-150-600=4950 zł - czyli tyle możesz płacić na kredyt miesięcznie, czyli 400 tys. spłacisz w 80,8 miesięcy.

Gdybyś zamiast tego postanowił sam odłożyć 250 tys. zł (wyjściowa cena nieruchomości), wynajmował gdzieś kawalerkę np. za 1000 zł z rachunkami (są takie), to miesięcznie mógłbyś odkładać 5000-1000-600=3400 zł, czyli odłożysz w 73,5 miesiąca.

 

Jak widać, branie kredytu wcale się nie kalkuluje, odkładaniem bez kredytu zdobędziesz nieruchomość wcześniej.

 

Przerobiłem na sobie, a 73 miesiące to tylko 6 lat.

Wysokość raty też zależy od kwoty kredytu jaki zaciągasz, a kwota kredytu zależy również od Twojego wkładu własnego ;)

 

Można część sfinansować z własnych środków, a część z kredytu.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Kniaź z Bajki napisał:

Kredyt hipoteczny jest ok jak masz na przynajmniej 50 % wartości mieszkania. Nigdy nie zrozumiem osób które mówią że wynajem jest lepszy. Co masz po załóżmy 20 latach wynajmu ? Nic. Więc chyba oczywistym jest że lepiej jest wziąć kredyt.

Tylko, że wynajmując mieszkanie jesteś wolny. Dziś wynajmujesz tu, jutro tam. A co masz po 30 latach kredytu? Dwa kwadraty przedzielone małym prostokątem plus zszargane zdrowie/ nerwy i często z podupadłym zdrowiem. Druga sprawa rodzice też nie żyją wiecznie, więc zawsze coś odziedziczysz. Ja jestem akredytowy stąd moje negatywne podejście do kredytów. Znam kilku szczęśliwców udających mega szczęśliwych po kredycie. Po kilku głębszych wyjawia się prawdziwy obraz tych ,, wspaniałych " kredytów. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, dobryziomek napisał:

Wysokość raty też zależy od kwoty kredytu jaki zaciągasz, a kwota kredytu zależy również od Twojego wkładu własnego ;)

 

Można część sfinansować z własnych środków, a część z kredytu.

 

 

Dlatego łatwo tu policzyć, że odkładanie zamiast brania kredytu w przedstawionej przeze mnie przykładowej sytuacji bardziej się opłaca (będzie szybciej spłacone) w przypadku, gdy przebitka całej kwoty do spłacenia nad kwotą zaciągniętego kredytu będzie minimum o 40%. Zwykle taka jest, choć nie zawsze.

 

Z reguły jednak różnice w szybkości spłacenia w miesiącach nie są znaczne, dlatego ja zdecydowanie polecam zamieszkanie osobno. Przy odpowiednich dochodach, 4 tys. netto wzwyż lepiej wynająć tanią kawalerkę i żyć samodzielnie, niezależnie, bez słuchania gadania rodziców, kontrolowania, wypominania, itd. To daje więcej samczej pewności.

Edytowane przez adeusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znam gościa, który ma już 48 lat na karku i dalej mieszka nie tylko z matką, ale także z siostrą i syneczkiem. Czyli w czwórkę kotłują się na jakiś około 50 m. 

 

Ja z kolei opuściłem rodzinny dom w wieku 30 lat, ale za to poszedłem na swoje. I dzisiaj mam święty spokój. 

 

Zasada numer 1: nie sprowadzać i nie zapraszać nieznajomych do własnego domu. Tylko zaufane osoby. Moje mieszkanie postrzegam jako oazę spokoju i nie lubię obcych na kwaterze.

 

I nie mam dzwonka?Dlatego jak ktoś puka, nie zdaje sobie sprawy, że nic nie słychać, bo mam podwójne drzwi.?

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja subiektywna opinia jest następująca: uważam, że im wcześniej ktoś się od rodziców wyprowadzi, tym szybciej się usamodzielni i zasmakuje w plusach oraz minusach dorosłego życia.

Ja sam w wyniku pewnych splotów okoliczności tak zrobiłem na początku trzeciego roku studiów i nie żałuję, fantastyczna szkoła życia. Zresztą cały czas tego życia się uczę.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, adeusz napisał:

Gdybyś zamiast tego postanowił sam odłożyć 250 tys. zł (wyjściowa cena nieruchomości), wynajmował gdzieś kawalerkę np. za 1000 zł z rachunkami (są takie), to miesięcznie mógłbyś odkładać 5000-1000-600=3400 zł, czyli odłożysz w 73,5 miesiąca. 

No stary...

Piękna kalkulacja.

Jak rozumiem przez te 6 lat nie masz ŻADNYCH wydatków.
Nawet gaci na dupę nie kupujesz. Nie masz wakacji, nie masz telefonu, żyjesz w głuszy.

Do roboty zapierdalasz na bosaka (bo nawet na buty nie ma).

 

Aha...

Godzinę temu, Kimas87 napisał:

A co masz po 30 latach kredytu? Dwa kwadraty przedzielone małym prostokątem plus zszargane zdrowie/ nerwy i często z podupadłym zdrowiem.

A co masz po 30 latach wynajmu?
Ogarniasz wynajmowanie mieszkania będąc emerytem?
Nie mówię tu o komunałce, mówię o komercyjnym wynajmie!

 

W PL nie ma tak rozwiniętego rynku wynajmu jak chociażby w DE, gdzie (względnie) prosto można zamieszkać w mieszkaniu komunalnym i uzyskać dopłaty do takowego najmu.

Każde rozwiązanie o którym mówimy ma swoje plusy i minusy.
Mieszkanie na własność (zwłaszcza w kredycie) JEST droższym rozwiązaniem.

Ale też jest BEZPIECZNIEJSZYM rozwiązaniem. Zwłaszcza w długiej perspektywie.


Pamiętaj też, że własne mieszkanie jest AKTYWEM.

Można je w ciągu życia spieniężyć, spłacić kredyt i kupić inne tańsze/droższe/w bardziej nam pasującej lokalizacji.

Oczywiście - nie jest to tak szybkie/proste/tanie jak zmiana najmu A na najem B, ale jest to wykonalne.

 

Kolejna sprawa to tzw "zabezpieczenie na starość".
W PL mamy bardzo młody rynek tzw odwróconej hipoteki. Czeka nas parę afer w tej materii, zanim toto okrzepnie, ale już "nasze" pokolenie (roczniki '75 i w górę) będzie miało względnie ogarnięty w tej materii rynek.

A to już w ogóle "bajeczka" - "sprzedaję" mieszkanie w zamian za dożywocie.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Stary_Niedzwiedz napisał:

W PL mamy bardzo młody rynek tzw odwróconej hipoteki. Czeka nas parę afer w tej materii, zanim toto okrzepnie, ale już "nasze" pokolenie (roczniki '75 i w górę) będzie miało względnie ogarnięty w tej materii rynek.A to już w ogóle "bajeczka" - "sprzedaję" mieszkanie w zamian za dożywocie.

Banki przez jeszcze wiele lat nie będą świadczyć tego typu usług.

 

Ten rodzaj usług equity release jest dla banków nie opłacalny na obecną chwilę. Ustawa o odwróconym kredycie hipotecznym jest martwa, większy potencjał na zarobek w tej dziedzinie jest na rynku pozabankowym i tam też są największe nadużycia ;)

 

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, baron Ungern von Sternberg napisał:

Lepsze to niż ładowanie się w kredyt na który ich nie stać lub wynajmowanie pokoju za 50% zarobków.

Znajomy wynajmuje mieszkanie w Polsce, co kosztuje go 1500 zł, do tego samochód, paliwo, jedzenie. Zarabia 2500 zł około.

Nie ma żadnych oszczędności. Teraz planuje wesele i bierze na nie kredyt (około 20-30 tysięcy zł).

 

Namówił go do tego rodzony brat, który jak się okazało wybudował dom i szybko się usamodzielnił, ale z dużą pomocą rodziców (dostał działkę i pieniądze na dach, czyli najdroższą część domu).

Z kolei jego młodszy brat ma sytuację jak opisałem powyżej. Brak oszczędności i do tego pakuje się w wesele na kredyt. 

 

 

 

  • Haha 4
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, PewnySiebie napisał:

Znajomy wynajmuje mieszkanie w Polsce, co kosztuje go 1500 zł, do tego samochód, paliwo, jedzenie. Zarabia 2500 zł około.

Nie ma żadnych oszczędności. Teraz planuje wesele i bierze na nie kredyt (około 20-30 tysięcy zł).

Możemy się zrzucić na forum po 20 groszy od łebka na msze wstawienniczą za kolegę.

 

@dobryziomek z ciekawości ile wynosił Twój wkład własny w m2?

 

@Stary_Niedzwiedz ciekawość nie pozwala mi nie zapytać ta wiedza jest z obycia czy z pracy w branży?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę nie rozumiem tutaj niektórych wyliczeń.

 

Kupując mieszkanie na kredyt o wiele bardziej mi się to kalkuluje tak czy inaczej. Mam ratę dokładnie 980 zł. Do tego czynsz 285 zł na miesiąc oraz media 75 zł na miesiąc. Co daje razem 1340 zł. Mieszkanie dwu pokojowe, w dogodnej lokalizacji w większym mieście.

 

Teraz jakim cudem ma mi się bardziej opłacać wynajmowanie jeżeli za podobny standard mniej niż 1500 zł nie zapłacę. 

 

Nie wiem też niby jak się uwiązuję biorąc kredyt. Jak będę chciał sprzedać to je sprzedam, a jest teraz więcej warte niż wtedy jak kupowałem.

 

Też nie czułem jakiś stresów związanych z tym że mam kredyt, zanim go wziąłem wszystko sobie przekalkulowałem, a oprocentowanie kredytu jest małe, do banku oddam ok 73 000 zł, biorąc kredyt na 21 lat.

 

Po 21 latach mam mieszkanie i odłożone więcej pieniędzy niż jakbym wynajmował. A też inna sprawa że żaden właściciel nie siedzi mi na głowie i czuję się jak u siebie a nie jak u kogoś. Mogę robić co mi się podoba.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, to zależy. Nie każdy ma potrzebę, by się usamodzielnić, tak jak nie każdy ma potrzebę, by mieć związek na stałe. 

Są osoby, które pracują z np. ojcem i będą przejmować interes. Są osoby, które wracają z imigracji, są osoby, które są uzależnione przez rodziców, np. rodzice powtarzają, że jest nieudacznikiem, że samemu nic nie osiągnie i by mieszkał z nimi, bo rodzice nie chcą go puścić, są osoby, które nie mają np. stałej pracy, by odważyć się na kredyt.

 

Nie wspominając o ludziach, którzy w okresie dojrzewania mieli ciężką depresję. Jak ktoś pisał, minus dorastania z depresją jest taki, że jak z niej w końcu wychodzisz, to nie wiesz co masz robić, bo przez młodość nie myślałeś o przyszłości.

Edytowane przez Beckenbauer
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Kimas87 napisał:

Dziś wynajmujesz tu, jutro tam.

A mając mieszkanie na kredyt wynajmujesz je i spłaca Ci się kredyt z nawiązką (w dobrej lokalizacji), a Ty możesz mieszkać gdzie indziej, a gdy zarabiasz więcej kupić gdzie indziej. Pomijam to, że mieszkanie z kredytem też można sprzedać, bynajmniej nie każde ze stratą. To, że kredyt to kula u nogi na 30 lat to mit, aktualny tylko u osób, które nie było na niego stać od samego początku. Przy założeniu progresu w zarobkach - wielki mit. Wystarczy się tego nie bać.

 

14 godzin temu, Kimas87 napisał:

Druga sprawa rodzice też nie żyją wiecznie, więc zawsze coś odziedziczysz.

To jest życie dorosłego człowieka z perspektywami - jedyne na co możesz liczyć, to że rodzice umrą i dostaniesz coś za darmo. Trochę smutne. Dobrze, że oni dostali za komuny zapewne za darmo, bo inaczej też miałbyś to tylko dzięki ich "zszarganemu zdrowiu" na kredytach. 

 

A jak nic nie odziedziczysz albo ew. tylko długi?

 

14 godzin temu, Kimas87 napisał:

Znam kilku szczęśliwców udających mega szczęśliwych po kredycie.

A ja znam więcej niż kilku "akredytowców", którzy są "ideowymi" przeciwnikami kredytów, przy bliższej indagacji bez kilku głębszych okazuje się, że:

 

-wkrótce spadek

-rodzice mają duży dom i górę odstąpili i wiesz, niedługo nawet jak odłożę będę osobne wejście robić, no a że rodzice nie żyją wiecznie, to wiesz... Znaczy nie życzę im śmierci ale wiesz, to kiedyś będzie moje

-rodzice kupili mieszkanie

-siostra kupiła kiedyś, teraz z mężem budują dom, no i tam mieszkam. Ale nie myśl, że za darmo! Zapłaciłem jej za to! Czy rynkową cenę? Eeee, no nie, wiesz przecież to rodzina

 

I tego typu "ideowe" powody ;)

 

Bardziej szedłbym w taki powód, jak podaje @Beckenbauer - nie każdy chce, niektórzy chcą mieszkać z rodzicami i ja to rozumiem, jeśli tylko to "chcenie" nie jest właśnie podyktowane niechęcią do kredytów i pomieszkania za free. Bo to już jest mało dorosłe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.