Skocz do zawartości

Mieszkanie z rodzicami do 30-stki i po...


Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, minister20 napisał:

Ciekawe historie opowiadacie 600 zł na jedzenie? Chyba na tydzień oO

 

Bez alko, słodyczy, potrafiąc ugotować ryż czy makaron? Spokojnie da radę, wystarczy jeszcze na podstawowe środki higieny. 600zł to jest 20zł na dzień, na studiach jeszcze na flaszkę wystarczało. ;)

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przed trzydziestką i mieszkam z rodzicem. Zgadzam się, że to rodzi liczne ograniczenia, konflikty, stres, chwilami wstyd, ale daje mi tez dużo swobody, która moim zdaniem jest cenniejsza. Dzięki temu, że się nie usamodzielniłem, mogę pracować dorywczo i mieć mnóstwo czasu na zainteresowania. Bez problemu przeżyję bez wygód, kobiet, podziwu, ale nie bez pasji. Wybrałem świadomie.

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wstydliwy Można wiedzieć co to za pasja? Ja mam akurat taką sytuację że mogę mieszkać z rodzicami bo są "OK". Natomiast, czuję jakąś wewnętrzną potrzebę usamodzielnienia się. Niestety prawdopodobnie utrudni mi to rozwój mojej pasji, która w dużej mierze opiera się na gotówce. Którą znowóż mogę zaoszczędzić mieszkając z rodzicami.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, MSamiecBeta napisał:

Ale tak naprawdę kto tyle spłaca mieszkanie? Ktoś na forum pisał kiedyś,że średni okres spłaty to 8 lat,a 30 lat jest po to aby zachować niską ratę.

8 lat to również jest duży szmat czasu kolego. Jak mieszkasz w rejonie gdzie pracy jest mało to zapomnij o spłaceniu kredytu w 8 lat. Masz 20 lat spłacałeś coś w życiu? Kredyt to stres, często ograniczający nasze pole manewru. Ty znasz przypadki spłaty kredytu w 8 lat a ja znam przypadki samobójcze znajomych, którzy targnęli się na swoje życie, bo kredyt i nie wytrzymali psychicznie. Szklanka albo jest do połowy pusta, albo pełna. 

 

13 godzin temu, MSamiecBeta napisał:

Gdzie je potem zaprosi? Do rodziców? No właśnie! Więc dlatego uważam,że mieszkanie to podstawa.

A może laska Cie zaprosi do siebie hmm no ale jak to 28 lat i mieszkasz u rodziców dziewczyno ogarnij się. Takich przypadków jest cała masa, ale to na facetach ciąży ta presją bycia na swoim. 

 

Ogólnie piszesz z sensem ale są rejony w Polsce gdzie zarabia się 1650 zł i nie na perspektyw na spłatę w 8 lat kredytu. 

 

Ogólnie przedstawię Ci jak to wygląda w moim kręgu znajomych. A więc zdecydowana większość mieszkających u siebie to są osoby, które otrzymały mieszkanie po kimś ( mama, tata, zmarła babcia ). Kilku jest na mega kredycie ,, na swoim " wynajmuje jakaś mała garstka. 

 

Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy tylko czekają aż ktoś jebnie w kalendarz aby coś hapnąć dla siebie. 

 

Problemem w naszym kraju są zarobki jak wydajesz 60% pensji na sam wynajem a potem klepiesz biedę to chyba lepiej schować dumę do kieszeni i pomieszkać u rodziców. 

 

Masz 20 lat jeszcze mało życia znasz :) w tym wieku każdy myśli że może zdobyć świat. 

 

Nie jestem za mieszkaniem z rodzicami do śmierci, ale wędlę mojej opinii lepsza jest taka opcja niż kredyt. I bardzo wielu ludzi z niej korzysta tylko warunkiem są dobre relacje z rodziną. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, MSamiecBeta napisał:

Wcześniej widziałem,że ludzie,którzy byli przeciwni jako argument podawali kredyt na mieszkanie na 30 lat.

Ale tak naprawdę kto tyle spłaca mieszkanie? Ktoś na forum pisał kiedyś,że średni okres spłaty to 8 lat,a 30 lat jest po to aby zachować niską ratę.

Większość ludzi, których znam zarabia 1500 - 2000zł na rękę. Mieszkanie za ok. 180 tys. zł a kredyt wynosi z odsetkami ok. 300 tys. zł na 30 lat.

Jak oni mają spłacić to w 8 lat jeżeli wydają też na jedzenie, czynsz, prąd, gaz, ubrania, itd. Są posłusznymi niewolnikami przez 30 lat jeżeli chcą być na swoim a raczej bankowym.

Nie wszyscy mieszkają w Warszawie i zarabiają po 3-5 tys. na rękę. Trochę wyobraźni.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałem z rodzicami. Po prostu kupiłem siedlisko w pobliskiej wsi, odległość na dojazd rowerem lub spacer (5km). Czasami siedziałem tam tygodniami. Brak bieżącej wody, piec/kuchnia, drewniak, kryty byle czym, studnia, sławojka, nawet prąd odłączyłem. Akurat wtedy nie myślałem o kobietach ale z kumplami mieliśmy super miejscówkę. Mam to do dzisiaj, na teraz max jakieś 40tys.

 

Inna opcja to działeczka na zad.piu i domek całoroczny. Jeśli potrafisz coś zrobić to minimalne koszty. Tylko optymalna odległość od domu. Po co martwic się o jedzenie czy prąd? ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Silny88 napisał:

@Wstydliwy Można wiedzieć co to za pasja? Ja mam akurat taką sytuację że mogę mieszkać z rodzicami bo są "OK". Natomiast, czuję jakąś wewnętrzną potrzebę usamodzielnienia się. Niestety prawdopodobnie utrudni mi to rozwój mojej pasji, która w dużej mierze opiera się na gotówce. Którą znowóż mogę zaoszczędzić mieszkając z rodzicami.

Jestem producentem muzycznym z małymi sukcesami i dużym apetytem na więcej. Wszystkie swoje pieniądze inwestuję w pasję, inwestuję w nią też większość wolnego czasu. Uwielbiam tworzyć, żyję tym i dlatego. Gdybym musiał przepracowywać całe dnie i marzyć o powrocie do swoich zajęć, prędko bym zwariował. Ale nie polecam mnie naśladować, mnie jest dobrze, bo jestem skrajnym introwertykiem i nie towarzyszy mi potrzeba wychodzenia do ludzi oraz imponowania im, polecam raczej działać w zgodzie ze sobą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Morfeusz napisał:

Większość ludzi, których znam zarabia 1500 - 2000zł na rękę. Mieszkanie za ok. 180 tys. zł a kredyt wynosi z odsetkami ok. 300 tys. zł na 30 lat.

Jak oni mają spłacić to w 8 lat jeżeli wydają też na jedzenie, czynsz, prąd, gaz, ubrania, itd. Są posłusznymi niewolnikami przez 30 lat jeżeli chcą być na swoim a raczej bankowym.

Nie wszyscy mieszkają w Warszawie i zarabiają po 3-5 tys. na rękę. Trochę wyobraźni.

Jedzenie, ubrania samochód jak się ma plus kredyt. Taką kwotę jaką podałeś zarabia większość Polaków czemu GUS nie podaje niminalnej średniej tylko ogólna. Większe miasta to i większe koszty życia. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.08.2018 o 14:53, dobryziomek napisał:

Sorry, ale jak ktoś przy odpowiednim wkładzie własnym miesięczna rata razem z czynszem wynosi mnie 750 zł ( w dużym mieście) to lepiej wjebać już w ten kredyt i kupić dwupokojowe mieszkanie niż płacić te 700 zł za pokój ze studenciakami.

 

 

Drugi pokój zawsze mogę komuś wynająć.

 

Zresztą nie każdego rodzice mają mieszkanie i niektórzy po prostu nie mają gdzie mieszkać. Są skazani na wynajem albo na kredyt bo nie mają rodziców albo rodzice są bezdomni.

To chyba miałeś 90% wkładu i czynsz mniejszy niż 500 PLN z rachunkami. Trudno w to uwierzyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam, że sam mam dylemat. Mieszkałem 8 lat samemu: 5 lat studiów, potem jeszcze 1 rok po i 2 za granicą. Okres studiów i ten po pamiętam jako wieczny survival. 

2018 rok cały praktycznie w domu rodzinnym (dziadkowie + rodzice). 

plusy: 300zł na rachunki a reszta dla mnie, duże możliwości oszczędzania - mam mało potrzeb więc dużo zostawało w kieszeni. Na oko powiedzmy 300 rachunki, 25 telefon, 250 paliwo, 80 siłownia, jedzenie z 600 to daje 1250zł. 

W moim małym mieście (ok. 100k ludzi) wszędzie jest blisko, góry, natura, dużo znajomych. 

Większość czasu i tak byłem w pracy albo na treningu, wycieczkach albo ze znajomymi. 

minusy: względna kontrola co robię, ciągle jakieś misje, nie mogę też urządzić się po swojemu czyt. zrobić remontu, bo przecież to wszystko kosztowało dużo i jest dobrze jak jest. 

Ciążyło mi to jak miałem partnerkę, bo chciałem iść nią na "swoje", a która koniec końców okazało się, że nie chce się żenić ani nic wynajmować/kupować. Nie ważne, już był wątek o tym.

Teraz wróciłem do miasta gdzie studiowałem. Zarobki porównywalne do mojego małego miasta albo gorsze. Rynek pracy nasączony studentami i ukraińcami. Absolutna samotność. Wypłata przysłowiowo od 1 do 1. Wszędzie daleko, marnowanie godzin na transport, walka o miejsce parkingowe. Wszędzie beton, smog i szarość. Do okoła szara masa bezimiennych ludzi. Znajomych została garstka. Koło 30tki już wszyscy mają rodziny. 

Nie wiem teraz czy opłaca się siedzieć "na swoim". Dla mnie to jest wegetacja. Będąc w domu i mając do zaoszczędzenia te 2,5-3k na miesiąc mogę zdecydowanie więcej. W ciągu 2 lat mógłbym sobie kupić z małym kredytem kawalerkę. Albo inwestować hajs w kursy, szkolenia itp. 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 Masz w pełni rację w tym co piszesz.Faktycznie są rejony Polski gdzie ludzie pracują za grosze.Wtedy możliwość wzięcia kredytu na mieszkanie wiążę się ze strasznym ryzykiem i nie da się tego zrobić szybko. W takim wypadku najpierw pokusiłbym się o wynajem na jakiś czas.Rozważyłbym również opcję przeprowadzenia się w inny rejon Polski,a także dokształcenie się/zdobycie dodatkowych kwalifikacji. Marek bardzo często piszę o niskich zarobkach na Podkarpaciu. A ja alternatywnie przedstawię Wielkopolskę,gdzie sytuacja wygląda dobrze.Pracy jest naprawdę dużo a zarobki nawet na magazynach bez większych kwalifikacji są godne.Naprawdę rozumiem ludzi,którzy przedstawiają inną perspektywę niż Ja.Nie ma prostych rozwiązań w takiej sytuacji.Jeśli chodzi wyłącznie o Mnie to stwierdziłem,że mieszkanie uważam za podstawowy cel.Powody ,które podałem wyżej jako ogólne+u mnie jeszcze wchodzi muzyczna pasja,z którą w mniejszy bądź większy sposób wiąże swoje życie.A tutaj naprawdę uwierzcie,że produkowanie muzyki w domu może być irytujące dla reszty.I co zrobiłem teraz? Postanowiłem,że przez najbliższe 3-5 lat muszę się poświęcić i kosztem tego zarobić.

Mam zawodowe prawo jazdy i to jest mój pomysł,aby rozwiązać problem.Nie mam dużych kosztów życia,co pozwoli mi odkładać większość zarobionych pieniędzy.Całej kwoty raczej nie dam rady uzbierać ale chciałbym większość tak aby ten kredyt mimo wszystko był jak najniższy i abym w późniejszym czasie możliwie jak najszybciej mógł go spłacić.Moje rozwiązanie ma oczywiście minusy.Sporo czasu poza domem.Trochę kosztem życia przez jakiś okres...ale cóż...myślę,że warto :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak. Z tego co już sam doświadczyłem, nie ma nic piękniejszego niż mieszkanie samemu, ale potwierdzi to tylko ten, co tego doświadczył. Niezależnie jaką masz rodzinę, po prostu to trzeba poczuć, przeżyć. Kompletnie inna percepcja życia i przeżywania, niż w domu, gdzie bądź co bądź czuwa nad Tobą rodzinna protekcja, co często potem kończy się tragediami, bo gdy już ktoś wypłynie na szerokie wody, okazuje się, że jest niepełnosprawny w społeczeństwie i nie ogarnia podstawowych elementów życia.

 

Co kto lubi, jasne, oszczędzanie, mniejsze koszty, ale potem też zdziwienie kiedy koszty wzrosną. Moim zdaniem nie warto mieszkać z rodziną dłużej niż do 21-22 wieku, jeśli możemy się wyprowadzić. Większe koszty = większa motywacja do pójscia wyżej z rozwojem, zarobkami itd moim zdaniem.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, vand napisał:

Powiem tak. Z tego co już sam doświadczyłem, nie ma nic piękniejszego niż mieszkanie samemu, ale potwierdzi to tylko ten, co tego doświadczył. Niezależnie jaką masz rodzinę, po prostu to trzeba poczuć, przeżyć. Kompletnie inna percepcja życia i przeżywania, niż w domu, gdzie bądź co bądź czuwa nad Tobą rodzinna protekcja, co często potem kończy się tragediami, bo gdy już ktoś wypłynie na szerokie wody, okazuje się, że jest niepełnosprawny w społeczeństwie i nie ogarnia podstawowych elementów życia.

Ja żałuje, że tak późno wyprowadziłem się od rodziców, mając 35 lat. Przynajmniej o 10 za późno. Teraz miałbym już prawie spłacony kredyt, a tak będę się z nim bujał prawie do 60-tki. Ale życie samemu hartuje charakter, jest się niezależnym i to jest piękne. Wiadomo, życie kosztuje, ale jak kolega wyżej wspomniał, jest większa motywacja do pracy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie samodzielne to jest najlepszy narkotyk. Wracam do chaty i NIKT mi nie pierdoli. NIKT KURWA O NICZYM MI NIE PIERDOLI, nie wydaje rozkazów, nie chce ode mnie nic. Nie da się z tego zrezygnować, jak raz się poznało :) 

 

Zadziałałem kartami, jakie miałem, a nie miałem wcale najlepszych. Trzeba niestety przyszłość trochę planować. 

 

Nawet, jak zachorowałem poważnie to nie wróciłem do domu, tylko zapierdalałem w boleściach na siebie i miałem w dupie, czy ktoś mi pomoże, czy nie. Sam sobie. To jest moc. Nienawidzę się bać, tego paraliżującego strachu decyzyjności. Niszczę to w sobie od dawna. Też myślałem kiedyś, że sobie nie poradzę, a co jak zachoruję, a to sramto. 

 

Człowiek jest silniejszy niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Myślisz, że nie ogarniesz? To się mylisz. 

 

Jedyna przeszkoda to wewnętrzny strach w zestawieniu z wygodą codzienności. A ta wygoda to pułapka, bo dni szybko lecą, a życie przecieka przez palce. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.11.2018 o 02:45, minister20 napisał:

Ciekawe historie opowiadacie 600 zł na jedzenie? Chyba na tydzień oO

Kolego znam gościa co przeznacza na jedzenie 50zł na tydzień i wszystkiego sobie odmawia mimo że ma sporo kasy i mieszkanie po rodzicach

 

Ja mieszkałem w Wawie kawałek czasu i wynajmowałem, teraz na chwilę wróciłem do rodzinnego domu ale na pewno nie zamierzam tu zostawać i tłumaczyć się z każdego wyjscia i powrotu a i na pewno samodzielność będzie popychała człowieka do zwiększania swoich zasobów i polepszania życia

Edytowane przez marios27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.11.2018 o 22:27, MSamiecBeta napisał:

pierwsze facet powinien zadbać o możliwość dobrego zarobku.

Najlepiej zrobić to póki jest się młodym.Gdy mamy spełniony ten warunek...mieszkanie.Jest na to milion sposobów....a więc kombinujmy.

Wiesz, nie wiesz ile się razy odbijesz od ścian. Młody jesteś, łatwo Ci gadać, ale całe życie można nie dojść do tego miliona, za to ważne by budować zasoby w postaci energii fizycznej, spokoju psychicznego i lepiej niż przeciętnym przychodem materialnym i ważne żeby to wszystko sumarycznie podnosiło twoje szczęście życiowe - co jest najważniejsze!

Dnia 28.11.2018 o 10:02, Wstydliwy napisał:

Jestem przed trzydziestką i mieszkam z rodzicem. Zgadzam się, że to rodzi liczne ograniczenia, konflikty, stres, chwilami wstyd, ale daje mi tez dużo swobody, która moim zdaniem jest cenniejsza

Wielu z Was Bracia używa podobnych argumentów... ale to zależy KTO jakie miał i ma relacje z rodzicami i ile wolnej prywatnej przestrzeni jest na posesji. U mnie każdy ma swój kont, nikt się nie wcina, a wszelkie kwestie dla dobra gospodarstwa są zawsze uzgadniane wcześniej. Dla mnie np. to żaden argument, ale ja jakiś szczęśliwy człowiek jestem chyba, że mam wspierającą rodzinę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, marios27 napisał:

Kolego znam gościa co przeznacza na jedzenie 50zł na tydzień i wszystkiego sobie odmawia mimo że ma sporo kasy i mieszkanie po rodzicach

 

 

To gratuluję pomyslowego kolegi prędzej czy później będzie musiał oddać pieniądze zaoszczędzone na lekarzy bo chyba nie chcesz mi powiedzieć że można jeść zdrowo będąc facetem za 50 zł tydzień... Przy dzisiejszych cenach zdrowe żarcie dla dorosłego faceta to minimum 300 - 400 zł tydzień ale co kto lubi... 

 

W kieszeni iPhone a w lodówce ziemniaki 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, minister20 napisał:

To gratuluję pomyslowego kolegi prędzej czy później będzie musiał oddać pieniądze zaoszczędzone na lekarzy bo chyba nie chcesz mi powiedzieć że można jeść zdrowo będąc facetem za 50 zł tydzień... Przy dzisiejszych cenach zdrowe żarcie dla dorosłego faceta to minimum 300 - 400 zł tydzień ale co kto lubi... 

Haha no nie wierzę 300-400 tydzień ? to nie wiem co i ile trzeba by jeść. Pewnie jeśli będziesz jadł jakiś kawior, owoce morza i inne frykasy, popijał Prosecco i Kopi luwac lub stołował się w knajpach to wydasz i 1000zł 

50 to bardzo mało ale myślę, że za 70 a na pewno za 100 spokojnie bym zjadł zdrowo przez 7 dni i nie chodził głodny. Mogę nawet podjąć wyzwanie, zrobić zakupy i opisać co kupiłem i danego dnia zjadłem. Oczywiście w 50 bym się zmieścił ale byłoby to bliskie dziadowaniu. 

 

min 10 lajków i zrobię ;) 

Edytowane przez MaxMen
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.