Yahu Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Tak to jest szanowny Bracie z tymi moto-marzeniami. Trzeba najpierw przejść istną gehennę, żeby potem cieszyć się efektem końcowym. Z drugiej strony, gdyby to wszystko było takie łatwe, to można byłoby nazwać to "marzeniem", czy raczej "zabawką-zachcianką"? Prawie rok temu (bez 2 tygodni) kupiłem Alfę Romeo 147 w stanie hmm... złomowym. Byłem u znajomego, którego ojciec skupował strucle na złom i akurat tak trafiło, że jakiś gość przywiózł na (a jakże) lawecie srebrzynkę. Czterodzwiowa, w środku skóry nieco popękane, ale spoko, ogólnie lipy nie było, bo akurat pierdolniki w środku są nie najgorszej jakości, a przynajmniej nie śmierdzą jak w jakimś Oplu. Gość twierdził, że jakiś czas temu przy odpalaniu coś strzeliło pod maską i już nie chce zapalić, a on już tyyyle w nią wrzucił, że ma dość i złomuje. Chociaż na pierwszy rzut oka auto prezentowało poziom "chujni i grzybni" postanowiłem, że zaryzykuję i zaproponuje gościowi cenę żeby zwróciło mu się za lawetę i miał parę groszy dla siebie na pocieszenie. Kręcił nosem, ale w końcu się zgodził. Zabrałem Alutkę do siebie i następnego dnia zacząłem przygodę w przydomowym małym garażyku. Wcześniej jedyny samochód, który naprawiałem to moja Zafira, prosta konstrukcja, Włoszka jest o wiele bardziej skomplikowana. Podstawy miałem, reszta to chęci, zaparcie i poszukiwanie informacji w sieci. Po roku od tamtego zdarzenia i wyłożonej już 3-krotności w ten automobil (jeszcze nie jest skończona) kilka razy już nią ruszyłem na wyprawę po Płocku i okolicach. Ta przyjemność prowadzenia, ten zastrzyk hormonalny, kiedy silnik pięknie wkręca się na wyższe obroty... Z kopciucha zmienia się powoli w piękność, niczym kobieta (z tą różnicą, że Alfa nie poczuje się atrakcyjniejsza i nie pójdzie do innego obdzierając mnie przy okazji z połowy majątku i wymawiając te magiczne słowa, jak to tam leciało... nie wiem, co czuję ). Czy nie szkoda mi tych pieniędzy? Nie. Uważam, że dzięki temu wiele się nauczyłem, przede wszystkim stałem się bardziej cierpliwy, obudziło to też we mnie ponownie chęć rozwoju i poszerzania swoich horyzontów. Uważam, że zyskałem podwójnie. Będę miał świetne auto, którym uwielbiam jeździć i rozwinąłem się. Te kilka tysięcy to mała cena za tyle korzyści. Pozdrawiam i życzę sukcesów w spełnianiu swoich marzeń. Nie poddawajcie się i wykorzystujcie każde sytuacje! 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser29 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Dokładnie tak uważam, jak Bracia piszący wcześniej - zrób to i tyle. Ja miałem tak - zawsze jakieś inne potrzeby były przed moimi (czyli: rodziny, czyli żonki...;) ). Ale teraz tak nie jest - jak coś potrzebuję - to po prostu kupuje i tyle... Chociaż nie potrzebuję zbyt wielu rzeczy materialnych - a te, które mam - mają dawać frajdę i, najlepiej - jeśli nie tracą na wartości . Moim zdaniem, u Ciebie może być podobnie - włożysz tam swój czas i pieniądze. To będzie konkretna wartość, materialna również. Powodzenia. Uszy do góry Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Imbryk Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) 15 godzin temu, jaro670 napisał: Czegokolwiek w życiu nie próbowałem to im bardziej gorące, najarane serce za tym stało tym bardziej miałem pod górę Jeszcze trzy cytaty, które trącą psełdokołczszitem lecz sprawdziłem i działają: "Im wyżej lecisz tym niżej spadniesz" i "nie dziel skóry na niedźwiedziu" = MIEJ ŚWIADOMOŚĆ że im badziej się nakręcasz, TO JEST SZANSA że się rozczarujesz co do wyniku. Gdzieś przeczytana zasada sprzedawców i PUA: na jedno "TAK" przypada 10 "NIE". Im więcej życie Ci mówi "NIE", tym większą masz szansę na "TAK". Próbuj kurwa, ciosaj, z każdą próbą zwiększasz szansę na "TAK"....jeśli oczywiście faktycznie chcesz... Aha i jeszcze "drzwiami Cię wyrzucą to wróć przez okno" - czyli znowu wytrwałość, z ang. "resilience, persistence" Hehe i taki już motywacyjny megabełkot ale przytoczę bo uroczy: "Musisz chcieć (sukcesu,marzeń...) jakby Ci się chciało srać. Wtedy zrobisz - wszystko i to szybko - żeby się udało"....czyż nie? Szczególnie jak masz rozwolnienie.... Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez Imbryk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser44 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) Godzinę temu, Yahu napisał: Alfę Romeo 147 w stanie hmm... złomowym Tak poza tematem Akurat ogromna część modeli 147 i 156 są autami złomowymi już w momencie produkcji w fabryce. Dopiero mniej więcej od powstania modelu 159 Alfa może śmiało konkurować w swoim segmencie z racji trochę innych rozwiązań jakie zastosowano w tym modelu w kwestii awaryjności i tak dalej, no może jeszcze model 166 jako rodzynek w starszej produkcji tej marki. Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez The Motha Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaro670 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) 4 godziny temu, michau napisał: A tak z innej beczki - śmiem zgadywać, ze skoro kupiłeś popsute auto, to na autach sie nie znasz, a to może oznaczać, ze mechanik to poznał i teraz cie naciąga. Mechanicy to niestety w połowie kurwy, a w trzech czwartych przypadków bezmózgi (pamiętasz tych co głupszych kolegów z podstawówki? No właśnie). Znaleźć mądrego i uczciwego - to cud. Ja nie znam. Właśnie nie , do kupna diesla przygotowywałem się jakiś czas i auto według wszystkich objawów wyglądało na niezłe ,turbina nie świszczała ( bo to przez nią chyba bierze olej), nie kopcił na czarno, biało ani kurde purpurowo więc myślałem że wszystko ok i w jakichś 70% to sie potwierdza. Żeby mieć pewność musiałbym odkręcać rurę od turbo do intercoolera ale przy kupnie tego nikt przecież nie robi. Zwiodło mnie też potwierdzenie szefa floty z firmy transportu medycznego że oni bez względu na stan muszą karetki 10 letnie sprzedawać bo takie są umowy ze szpitalami a dodatkowo na 55 karetek które mają to nikt w łataninę się nie bawi tylko wymieniają całe podzespoły. Nie miałem podstaw żeby mu nie ufać a nawet jeśli wprowadził mnie w błąd to podejrzewam że nie celowo. Z resztą jakie to ma znaczenie. Dzięki Panowie za motywację , bardzo tego potrzebowałem, dziś poleżałem 3 godziny pod autem naprawiając elektro-duperele( jak to we fiacie) i potwierdziło mi się że blacharsko wygląda zajebiście i choć czasem jest pod górę to jak postanowiłem tak zrobię. Nie zastanawiałem sie czy rzucić marzenia ale czy raczej nie pójść w inne auto ale skoro w to już włożyłem sporo to bez sensu. Pomyślałem ::: noż kurwa 14 lat temu jak byłem zakochany na maxa to wjebałem w pannę ponad 6 tysi żeby dwa razy sobie ulżyć (wielka miłość na odległość), 6 tysięcy na fanaberie, prezenciki i telefony do pojebanej Karyny i to na tamte pieniądze a sobie 2-3 wypłat na marzenia będę żalował. Takiego wała. Co do wkurwu to przejąłem niestety perfekcjonizm do samochodów od Ojca który jak kupił pierwszego malucha w swoim życiu to rozebrał go do śrubki i złożył z powrotem bo chciał znać jego stan. Nie lubię być zaskakiwany ale życie jak wiadomo to lubi i to bardzo. Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez jaro670 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi