Skocz do zawartości

Gorzka cena marzeń.


jaro670

Rekomendowane odpowiedzi

Tak to jest szanowny Bracie z tymi moto-marzeniami. Trzeba najpierw przejść istną gehennę, żeby potem cieszyć się efektem końcowym. Z drugiej strony, gdyby to wszystko było takie łatwe, to można byłoby nazwać to "marzeniem", czy raczej "zabawką-zachcianką"?

 

Prawie rok temu (bez 2 tygodni) kupiłem Alfę Romeo 147 w stanie hmm... złomowym. Byłem u znajomego, którego ojciec skupował strucle na złom i akurat tak trafiło, że jakiś gość przywiózł na (a jakże) lawecie srebrzynkę. Czterodzwiowa, w środku skóry nieco popękane, ale spoko, ogólnie lipy nie było, bo akurat pierdolniki w środku są nie najgorszej jakości, a przynajmniej nie śmierdzą jak w jakimś Oplu. Gość twierdził, że jakiś czas temu przy odpalaniu coś strzeliło pod maską i już nie chce zapalić, a on już tyyyle w nią wrzucił, że ma dość i złomuje.

 

Chociaż na pierwszy rzut oka auto prezentowało poziom "chujni i grzybni" postanowiłem, że zaryzykuję i zaproponuje gościowi cenę żeby zwróciło mu się za lawetę i miał parę groszy dla siebie na pocieszenie. Kręcił nosem, ale w końcu się zgodził. Zabrałem Alutkę do siebie i następnego dnia zacząłem przygodę w przydomowym małym garażyku. Wcześniej jedyny samochód, który naprawiałem to moja Zafira, prosta konstrukcja, Włoszka jest o wiele bardziej skomplikowana. Podstawy miałem, reszta to chęci, zaparcie i poszukiwanie informacji w sieci. Po roku od tamtego zdarzenia i wyłożonej już 3-krotności w ten automobil (jeszcze nie jest skończona) kilka razy już nią ruszyłem na wyprawę po Płocku i okolicach.

 

Ta przyjemność prowadzenia, ten zastrzyk hormonalny, kiedy silnik pięknie wkręca się na wyższe obroty... Z kopciucha zmienia się powoli w piękność, niczym kobieta (z tą różnicą, że Alfa nie poczuje się atrakcyjniejsza i nie pójdzie do innego obdzierając mnie przy okazji z połowy majątku i wymawiając te magiczne słowa, jak to tam leciało... nie wiem, co czuję :D).

 

Czy nie szkoda mi tych pieniędzy? Nie. Uważam, że dzięki temu wiele się nauczyłem, przede wszystkim stałem się bardziej cierpliwy, obudziło to też we mnie ponownie chęć rozwoju i poszerzania swoich horyzontów. Uważam, że zyskałem podwójnie. Będę miał świetne auto, którym uwielbiam jeździć i rozwinąłem się. Te kilka tysięcy to mała cena za tyle korzyści.

 

 

Pozdrawiam i życzę sukcesów w spełnianiu swoich marzeń. Nie poddawajcie się i wykorzystujcie każde sytuacje!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak uważam, jak Bracia piszący wcześniej - zrób to i tyle. 

 

Ja miałem tak - zawsze jakieś inne potrzeby były przed moimi (czyli: rodziny, czyli żonki...;) ). Ale teraz tak nie jest - jak coś potrzebuję -  to po prostu kupuje i tyle... Chociaż nie potrzebuję zbyt wielu rzeczy materialnych - a te, które mam - mają dawać frajdę i, najlepiej - jeśli nie tracą na wartości ;).

 

Moim zdaniem, u Ciebie może być podobnie - włożysz tam swój czas i pieniądze. To będzie konkretna wartość, materialna również.

 

Powodzenia. Uszy do góry ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, jaro670 napisał:

Czegokolwiek w życiu nie próbowałem to im bardziej gorące, najarane serce za tym stało tym bardziej miałem pod górę

Jeszcze trzy cytaty, które trącą psełdokołczszitem lecz sprawdziłem i działają:

 

"Im wyżej lecisz tym niżej spadniesz" i "nie dziel skóry na niedźwiedziu" = MIEJ ŚWIADOMOŚĆ że im badziej się nakręcasz, TO JEST SZANSA że się rozczarujesz co do wyniku.

 

Gdzieś przeczytana zasada sprzedawców i PUA: na jedno "TAK" przypada 10 "NIE". Im więcej życie Ci mówi "NIE", tym większą masz szansę na "TAK". Próbuj kurwa, ciosaj, z każdą próbą zwiększasz szansę na "TAK"....jeśli oczywiście faktycznie chcesz...

 

Aha i jeszcze "drzwiami Cię wyrzucą to wróć przez okno" - czyli znowu wytrwałość, z ang. "resilience, persistence"

 

Hehe i taki już motywacyjny megabełkot ale przytoczę bo uroczy: "Musisz chcieć (sukcesu,marzeń...) jakby Ci się chciało srać. Wtedy zrobisz - wszystko i to szybko - żeby się udało"....czyż nie? ;) Szczególnie jak masz rozwolnienie....

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Yahu napisał:

Alfę Romeo 147 w stanie hmm... złomowym

Tak poza tematem

Akurat ogromna część modeli 147 i 156 są autami złomowymi już w momencie produkcji w fabryce.

Dopiero mniej więcej od powstania modelu 159 Alfa może śmiało konkurować w swoim segmencie z racji trochę innych rozwiązań jakie zastosowano w tym modelu w kwestii awaryjności i tak dalej, no może jeszcze model 166 jako rodzynek w starszej produkcji tej marki.

 

Edytowane przez The Motha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, michau napisał:

 

A tak z innej beczki - śmiem zgadywać, ze skoro kupiłeś popsute auto, to na autach sie nie znasz, a to może oznaczać, ze mechanik to poznał i teraz  cie naciąga. Mechanicy to niestety w połowie kurwy, a w trzech czwartych przypadków bezmózgi (pamiętasz tych co głupszych kolegów z podstawówki? No właśnie). Znaleźć mądrego i uczciwego - to cud.

Ja nie znam. 

Właśnie nie , do kupna diesla przygotowywałem się jakiś czas i auto według wszystkich objawów wyglądało na niezłe ,turbina nie świszczała ( bo to przez nią chyba bierze olej), nie kopcił na czarno, biało ani kurde purpurowo więc myślałem że wszystko ok i w jakichś 70% to sie potwierdza. Żeby mieć pewność musiałbym odkręcać rurę od turbo do intercoolera ale przy kupnie tego nikt przecież nie robi. Zwiodło mnie też potwierdzenie szefa floty z firmy transportu medycznego że oni bez względu na stan muszą karetki 10 letnie sprzedawać bo takie są umowy ze szpitalami a dodatkowo na 55 karetek które mają to nikt w łataninę się nie bawi tylko wymieniają całe podzespoły. Nie miałem podstaw żeby mu nie ufać a nawet jeśli wprowadził mnie w błąd to podejrzewam że nie celowo. Z resztą jakie to ma znaczenie. 

 

Dzięki Panowie za motywację , bardzo tego potrzebowałem, dziś poleżałem 3 godziny pod autem naprawiając elektro-duperele( jak to we fiacie) i potwierdziło mi się że blacharsko wygląda zajebiście i choć czasem jest pod górę to jak postanowiłem tak zrobię. Nie zastanawiałem sie czy rzucić marzenia ale czy raczej nie pójść w inne auto ale skoro w to już włożyłem sporo to bez sensu.

Pomyślałem ::: noż kurwa 14 lat temu jak byłem zakochany na maxa to wjebałem w pannę ponad 6  tysi żeby dwa razy sobie ulżyć (wielka miłość na odległość), 6 tysięcy na fanaberie, prezenciki i telefony do pojebanej Karyny i to na tamte pieniądze a sobie 2-3 wypłat na  marzenia będę żalował. Takiego wała.

 

 

Co do wkurwu to przejąłem niestety perfekcjonizm do samochodów od Ojca który jak kupił pierwszego malucha w swoim życiu to rozebrał go do śrubki i złożył z powrotem bo chciał znać jego stan.:) 

Nie lubię być zaskakiwany ale życie jak wiadomo to lubi i to bardzo.

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.