Skocz do zawartości

Awatary. Czyli kulisy oszustwa.


Rekomendowane odpowiedzi

14 hours ago, Gravedigger said:

W łazience pod prysznicem...

Dokładnie.

Mycie ciała aby uchronić je przed chorobami. Bo nawet obcinanie włosów czy paznokci to kwestie kulturowe. Oczywiście trzeba w naszych realiach to ogarniać, żeby wyglądać na zadbanego bo po wyglądzie nas oceniają wszędzie.

 

 

14 hours ago, Gravedigger said:

W łazience przed lustrem...

No właśnie. Wszystko ponad podstawową higienę ciał to już upiększanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.09.2018 o 21:44, Les napisał:

What to fuck are you doing mate? Należało się z nia przyjaznic, zatrzymać ją przy sobie. Może rokować.

Co dokładnie masz przez to na myśli? 

 

Tym razem krótko nakreślę jak wyglądała sytuacja.

1. Rozstałem się z pierwszą. Była namiętna, niewinny anioł a w łóżku diablica, blah blah blah. Lubiła flirtować i nie odbierać telefonów. Wydaje mi się, że przejawiała pewne cechy borderline. Przynajmniej jej matka na stówę miała i nawet noże kuchenne po domu tam latały. Epizod z psychiatrykiem i takie tam. Być może nie mówiłem jeszcze o tym.

 

2. Zrobiła mi taką sieczkę z mózgu, że po rozstaniu płakałem po nocach, nie mogłem spać a rano miałem uczucie ściskania w gardle i niechciało mi się wstawać z łóżka. Krótko mówiąc uzależniła mnie od siebie emocjonalnie. Mimo, że w związkach jestem lekkim "egoistą" i nie lubię bawić sie w romantyczne pierdolamento. Swoją drogą na pogodzenie kiedyś kupiłem jej kwiaty bo tak wszędzie radzili. Poza tym mówiła, że eks (również mój eks kumpel - jemu też ostro zryła banie) jej kupował a ja nie. Wewnętrznie czułem się jak frajer, jak się okazało te kwiaty i tak poszły na marne... Z jednej strony moje usposobienie to uczuciowy i wrażliwy. Prawdopodobnie tu już cecha genetyczna. Z drugiej taki beta buntownik i outsider, który z natury nie lubi się podporządkowywać nikomu. Oczywiście pewne objawy chorobowe które w tamtym czasie się nabawiłem prawdopodobnie zostaną mi już do końca życia. Chyba, że zdarzy się jakiś cud. Myślę w ten sposób bo już przez kilka lat się męczę. Tak jak naprawiłem psychikę po latach gimnazjum tak zdrowie siadło.

 

3. Awięc zaczał się mój okres rozpaczy gdzie gorączkowo szukałem sobie jakiejś dziewczyny. Miałem największy w życiu popęd seksualny napędzany negatywnymi uczuciami. Wtedy ruchałbym dosłownie wszystko. Nawet rozaważałem prostytutki i i jakieś dziewczyny z portali erotycznych. Na szczęście nie udało się nikogo wyhaczyć. Pewnie i tak bym potem żałował, że w imię chwilowej słabości się upodliłem. Ale po pół roku wyhaczyłem pewną zwykłą dziewczynę.

 

4. Szczerze to na początku miałem na nią wyrąbane. Na początku myślałem, że jest starsza i w ogóle jakaś dziwna, więc ją olewałem. W tamtym okresie też nieco piłem alko i szlajałem się w nocy z kolegą po mieście czy pubach/ klubach. Jest to dziwne bo nie czułem wtedy introwertyzmu ani oporów do różnych rzeczy. W tamtym czasie też zrobiłem na niej wrażenie bawidamka, luzaka, utalentowanego muzyka i w ogóle. Mnie jakieś obce laski w pubie zaczepiały tak z dupy jak z nią byłem co ładnie musiało wywindować moją wartość w jej oczach. Uprzedzę, ze nie poznałem jej w klubie to zwykła szara i nieśmiała myszka, która przyjechała na studia i bez kontaktów ciężko do takich dotrzeć.

 

5. Jak się potem okazało laska generalnie miała mase kompleksów i niską samoocenę. Prawdopodobnie byłem jej pierwszych bo była nieco "dzika". Zachowywała się jakby chłopak był dla niej kosmitą. Ciężko to opisać słowami. Z poczatku mi robiła jakieś dziwne shit testy i była infantylna. Przykładowo raz sobie poszła ze spotkania w nadzieji, że ja pójdę za nią. Ostro mnie to wkurr.. ehh tak naprawdę było mi wtedy bardzo smutno ale nie poszedłem za nią. Co najlepsze jak zrobi makijaż to jest 8/10. Jednak tak obiektywnie jak mi już haj opadł to 6/10 w naturalnej pozie. Bardzo miła, grzeczna, mało przeklinała, nie krzyczała. Mocno ukierunkowana na ślub, dzieci "right now". W dodatku miała lub dalej ma fobie społeczną. Czyli idealnie dla mnie bo mnie wkurwiają laski co latają po znajomych, imprezują i plotkują. 

 

6. Stety lub nie dalej tęskniłem za byłą a z tą dziewczyzną tak wyszło, że pewnego dnia uświadomiłem sobie po pół roku, że jestem w związku. Tam był potem niby jakiś seks i deklaracje z jej strony. Z seksu i tak dużo nie skorzystałem bo miała chyba grzybice, żarła dużo słodyczy. Jej tam niezbyt dużo się stało a mnie zaraziła bo miałem rozjechaną odporność po przejściach z lat poprzednich. W sumie nie wiem czy to grzybica ale do dzisiaj walczę. Oczywiście to i inne sprawy sprawiło, że byłem nią zirytowany.

 

7. Międzyczasie pojawiła się inna laska. Filigranowa postura, ładna buzia i niespotykanie piękne stopy. Tu z jednej strony mam dziewczynę przeciętną, która wtedy o siebie nie dbała i waliło jej z 3 otworów. No oczywiście straciłem głowę. Miałem ochotę na skok w bok z tamtą dziewczyną. [Co nie zmienia faktu, że tamta jeśli by wyeliminowała te złe rzeczy to jakoś nadaje się do fajnej i trwałej relacji - typ słodziaka z baby face]. Co zrobiłem? Zerwałem aby móc podbijać do tamtej drugiej. Oczywiście się nie udało a ta "gwiazda" mnie ewidentnie olewała. Myślę, ze miałem jakieś szanse ale pokazałem się jako desperat... z resztą nieważne. Nie, nie wyszedłem na tym niby źle bo do mojej eks wtedy i tak czułem "obrzydzenie". 

 

8. Po tym jak zerwałem zaczęła mnie błagać o powrót. Kusiła wspólnymi kąpielami a co najważniejsze zamieniła się z ze zwykłego kacżatka w łabędziedzia. TAK, zaczęła o siebie dbać. 

 

9. Teraz bardzo śmieszne info. Ostatnio czytałem archiwalne wiadomoci aby zrozumieć genezę tego zdarzenia bo go do końca nie rozumiałem i zostało również przeze mnie zapomniane. Jak się okazało pisałem do niej co kilka dni dni o seksie... i, że potrzebuje kilku partnerek bo mnie nie zaspokaja, jprdl :D Zupełnie zapomniałem o tym, że taki kiedyś byłem. Oczywiście seksu nie było jako takiego tylko zastępcze rzeczy z przyczyn wyżej wymienionych. W sumie z czasem się do tego przyzwyczaiłem i mi się to nawet spodobało. 

 

10. Przywyczaiłem się do niej i mimo trudności nawet zacząłem dobrze się czuć w tym zwiazku. Tak jak wspomniałem nie robiła mi żadnych jazd, nigdy nie krzyczała, zawsze o mnie zabiegała, chciała się spotykać. Ona taka jest z natury spokojna i wycofana. Jednak byłem głupi i zbyt pewny siebie co sprawiało, iż uważałem, że tak będzie już zawsze. Co jak co ale jednak to kobieta. Pewnego razu się pokłóciliśmy pisemnie o sprawy światopoglądowe tj. ślub, wiara, dzieci, rodzina itd. Od zawsze podświadomie boję się ślubu, dzieci itp. Poza tym, że religia to zło. Napisałem, że pomyślę o tych sprawach po 30-stce. Od tego czasu zaczęła być oziębła. Wcześniej miała jakiś epizod, że jakiś tam chłopak był na horyzoncie. Podobno do niczego nie doszło, w sumie raczej można było jej zaufać w tej kwestii znając jej wycofany charakter. Tłumaczyła to tym, że ja nie chce się zaangażować i nie ma ze mną stabilności. Jakoś po tym stwierdziła, że kocha tylko mnie. Szczerze to miałem naiwną nadzieję, że będziemy tak sobie trwali nieprzerwalnie w tej relacji a co będzie potem to się zobaczy.

 

11. Niestety z miesiąca na miesiąc ona stawała się coraz bardziej oziębła. Dwa razy był układ, że zostajemy bliskimi przyjaciółmi ale relacja będzie wyglądała niezmiennie tak samo dopóki ktoś kogoś sobie nie znajdzie. Ta moja pewnoćć siebie i naiwność mnie znowu zgubiła. Nie sądziłem wtedy, że taka szara myszka i niezdara życiowa może być takim ukrytym drapieżnikiem. Byłen głupi bo to nie jest brzydka dziewczyna i co najlepsze nie miała świadomości, że może być atrakcyjna dla kogoś. Z czasem jednak odkryła, że ma powodzenie. Oczywiście myślałem, że nigdy ode mnie nie odejdzie. Pewnego dnia się spotkaliśmy wieczorem. Zrobiła mi podobny shit test, który pozytywnie zaliczyłem na początku relacji. Mianowicie chciałem ićć w pewne miejsce. Przeszedłem przez podwójną jezdnie. Jak się obejżałem, okazało się, ze nadal stoi po drugiej stronie i nie ma ochoty iśc dalej. Musiałem się cofnąć bo i tak nie było mi po drodze iść samemu w tamtą stronę. Potem przy całowaniu patrzyła w dal i była nieobecna. Kiedy odjechała autobusem nie patrzyła w moją stronę. Tyle ją widziałem. 

 

12. Zakończenie tej historii, które jest ważne. Przestała być dostępna i mi bardzo rzadko odpisywała. Kłamała, że jest zajęta, a pewnie robiła to co zwykle, czyli nic absorbującego. W zasadzie to nie wiem czym się zajmowała w wolnym czasie. Możliwe, że jakieś seriale i inne głupotki. Ja wtedy jeszcze myślałem, że sobie jaja robi z tym, że się już wiecej nie zobaczymy. Nawet wtedy pisała to tak jakby żartowała. Jakieś serduszka i inne duperele. Naprawdę nie sądziłem, że to możliwe z jej strony i uderzyło we mnie jak piorun z jasnego nieba. To mnie nauczyło, że laska jak coś sobie w głowie uwali to już jest faktyczny koniec. Na przyszłość nie będę już się prosił tylko jak coś mi się nie spodoba będę równie bezlitosny. Co najlepsze w tym zwiazku miałem wywalone i mówiłem jej o swojej eks, i że ruchałbym tą i tamtą. Co kompletnie mnie pogrążyło. Sam nie sądziłem, ze moje uczucia zmienią się z bieguna "-" na "+". Miałem żal, że ją zostawiam i łamie serce "biednej dziewczynie". Kurła po rozstaniu dałem jej szanse na powrót. Ona przy analogicznej sytuacji była bez litości.

 

13. Jakiś czas temu odkryłem, że jest w związku i jednak wywaliła mnie ze znajomych na fb. Pomyślałem sobie "o ty suko". Nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia to nie masz prawa być w mojej głowie. Chociaż po tym jaka była to takiej bym zaufał jeśli chodzi o związek. Chyba, że coś kompletnie się u niej zmieniło. Lecz temperament się raczej nie zmienia. To ja tutaj zawaliłem w kontekście związku. Raz, że moja hipergamia a dwa nic szczególnego wcześniej do niej nie czułem. Przez to sam podkopywałem potem swój autorytet i byłem w jej oczach mocno niepewną inwestycją. Niestety zaślepiona zegarem biologicznym i tym co powiedza na wsi być może straciła bezpowrotnie okazje na złapanie potencjalnie dobrej partii w przyszłości. Jej strata a ja znowu znalazłem się w bezwględnej grze o zasoby reprodukcyjne. Ciekawe czy znajdę lepszą przy moich wymaganiach. To tak też w ramach tematu "kiedy laska zaczęła o siebie dbać" moje zainteresowanie nią diametralnie wzrosło. Aaa i jeszcze coś. Po roku mnie zaczepiła pisemnie. Kiedy spytałem czego odemnie chce, powiedziała, że tak po propostu. Skorzystałem z okazji i wygarnąłem jej te rzeczy. Na koniec niby mnie przeprosiła. Od tego momentu cisza. No i teraz te usunięcie ze znajomych i związek. A sra.. pies, no dobra mam do niej jakiś szacunek ale musi out z mojej głowy. Dla mnie usunięcie ze znajomych na fb to tak jakby powiedzieć "nie istniejesz dla mnie". Zrobię to samo.  Po tym miałem dużo przemyśleń na temat tego wszystkiego. I trochę zmieniłem swoje poglądy. Może kiedyś to opiszę. Jednak dzięki temu też powstał ten wpis. 

 

Zrozumiałem całą sytuacje po przeczytaniu "Ewolucji pożadania" Davida Bussa. Otóż tak, to prawda, że mnie kochała. Jednak w "dogodnym" dla niej momencie natychmiast się odkochała. Niestety ale uczucia lasek mają charakter mocno kalkulacyjny. Jeśli odbiera się perspektywe dostepu do zasobów jej uczucia w magiczny sposób mogą zniknąć. Stąd według autora książki i jego badań/ statystyk, intercyza to zabójstwo dla większości związków. Nawet w świecie zwierząt samice są materialne i otrzymują od samców prezenty czy jedzenie w zamian za kopulacje. Ja nie chcę się teraz żenić i mieć dzieci kiedy jej zegar biologiczny i znajomi tykają. Więc zdesperowana znalazła sobie kogoś innego. Chociaż chyba z 2 lata była sama, ale pal licho. Nie wiadomo, może były jakies podchody u niej. Może miała jakąś gałąź dzięki, której tak szybko mnie opuściła, ale się nie udało. Ja też zobaczę ładną dziewczynę o pięknych nogach i jestem uwalony. Nie mam na to zupełnie wpływu. No dobra mam ale jeśli partnerka sama nie odstaje zbyt bardzo.

 

Ta cała gra o zasoby reprodukcyjne jest o kant dupy rozbić. Seks nie seks, dziwki, koks, lasery i pierdolamento.

Jestem tym już zmęczony. Może to starość w młodości?

 

W dniu 1.09.2018 o 21:44, Les napisał:

Należało się z nia przyjaznic, zatrzymać ją przy sobie. Może rokować.

Co powiesz teraz? Przyjaźń kiedy mam względem niej uczucia a ona jest z kimś innym... W sumie chciałem tak zrobić ale wtedy miałem jeszcze na nią wywalone. Teraz czułbym się upokorzony czymś takim i by mnie porównywała. Z resztą usunięcie mnie ze znajomych to dla mnie jasna deklaracja.

 

 

PS. Przy okazji powiem, że prawdopodobnie będę spędzał nieco mniej czasu na forum. Miałem 2 tygodniową przerwę... Teraz w moim życiu czeka mnie sporo zmian. Nowe miejsca, nowi ludzie, nowe perspektywy... Dobrze zaplanowana inwestycja da mi potencjalnie wiele korzyści. Będę miał też spory dotęp do lasek. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy w podumowaniu rocznym założę wątek gdzie będę mógł się pochwalić już konkretnymi sukcesami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Les

Stary, czytałeś w ogóle to co napisałem? Dobrych partii nie da się przetrzymać bo mają parcie na stabilizacje. One robią tak bo bazują na naiwności i głupocie mężczyzn. W odwrotną stronę bronią własnych ineresów jak twierdzy. 

 

Poza tym co najważniejsze - nie chce w tym momencie dzieci ani ślubu. W zasadzie nie wiem czy w ogóle chce. Jednak obecnie jest na to najgorszy moment i dopiero ewentualnie za 10lat. Ją goni zegar biologiczny i normy obyczajowe na wsi, więc ona chce stabilizacji "na już".

 

Proponowała mi przyjaźń kiedyś. Jednak jaki to ma sens? Zwłaszcza teraz jak mnie wywaliła ze znajomych i kogoś sobie znalazła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
Dnia 31.08.2018 o 21:17, AR2DI2 napisał:

Pamiętaj. To nie Ty jesteś tak chujowy. To AWATARY są teraz sztucznie pompowane całym wielomiliardowym przemysłem odzieżowo/ kosmetycznym. 

Wykopałem temat :) Sprzed kilku m-cy, wtedy musiałem przeoczyć.

Zgadzam się w 100%.

Awatary. Dzisiaj jest tak daleko posuniety przemysł kosmetyczny, wizażowy, pacykacyjny - że z paszteta 0/10 zrobi się powyżej 5 jesli nie lepiej.

 

Przekonałem się o tym pierwszy raz w dość młodym wieku. Umówiłem się z pewną damą na kolację ze śniadanie.

Spotkanie w hotelu na Mazurach - konkretnie "Tajty" (mój ulubiony) - Wilkasy k. Giżycka, obok nieistniejący już Prefabet Niegocin.

Przyjechała piękna. 8/10 to minimum.

No i było miło oraz przyjemnie.

Po "wszystkim" zasnęlismy. Zazwyczaj zbyt rano nie mam zwyczaju wstawać. Ona prawdopodobnie tak. Wstała, poszła do łazienki, wyszła i wróciła do łóżka.

Już bez pacykacji i tuningu.

 

Wtedy zauważyłem że mi ktoś kobietę podmienił. Dokładnie tak samo jakby ktoś komuś podmienił Matrix albo system operacyjny w drodze wymiany twardego dysku.

Totalnie inna kobieta !

 

Zrozumiałem wówczas dlaczego robi się kasę na tej branży.

 

Nie żebym miał do niej pretensje czy jakiś żal. Było fajnie, więc nie mam żadnych powodów do narzekań.

Ale co ujrzałem to ujrzałem.

 

I dosć szybko się przyzwyczaiłem do tego, że wiekszośc kobiet jest jak stary samochód. Da się go poddać detailingowi ale nowego się zeń nie zrobi.

Z tym, że stary samochód ma pewną przewagę - da się w nim wymienić 100% gratów na nowe i będzie wówczas "stary ale nowy". Czy to się opłaca czy nie - to inna sprawa, ale technicznie da się.

Z babą tego nie zrobisz :)

 

Od tamtej pory - gdy jakaś księżniczka da mi do zrozumienia iż nie opłaciłem twarzowego (co jest świętą prawdą), a mówiąc mniej delikatnie - "gdzie do mnie z tym ryjem ?" - odpowiadam tak samo:

Tylko że ja na golasa z rana wyglądam tak samo jak wieczorem w stroju na przyjęcie w ambasadzie możliwe, że nawet ruskiej. Ty zaś - wręcz odwrotnie.

 

Oczywiście wówczas zaczyna się emocjonalny wykład o dojrzałości i klasie (nawet jesli wykładowczyni ma dwie klasy i nie jest to es-klasa) - a ja podpieram sobie brodę ręką, udaję, że słucham i myślę o czym tylko chcę :) :) :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego wole panie bez makijażu(jeśli już to bardzo delikatny). 
 

A sam makijaż kojarzy mi się m.in. z kompleksami, które owa panna chce zakryć.

 

Oczywiście podnosi swoje smv i zwiększa potencjalnie wybór lepszych kandydatów,

 

Ale to już każdy z nas przecież wie :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat przytoczone przykłady na początku Katarzyny Szczot, Małgorzaty Foremniak i Doroty Rabczewskiej... Nie zgadzam się, że w makijażu są jakoś piękne. Dla mnie nie ten typ urody :D ... Ale do rzeczy. Przeraża mnie, że już nawet dziewczynki są uczone przez takie starsze pindy matki, jak się malować. Ot medialny przykład... Dziecięca Eurowizja. Jak ta cała Roksana się prezentowała i jej "tancerki"? Kto pozwala 13 letniemu dziecku się malować? Malują się i młodsze...

Przeraża mnie to. Po latach takiego tapetowania cera jest strasznie zniszczona i w wieku 40 lat ma urodę 10-15 lat do przodu...

Nie ma nic bardziej traumatycznego niż obudzić się nad ranem w łóżku z kobietą bez makijażu :D ... o ile odmieniał ją na plus o powiedzmy 50%! Potwierdzam to, co pisali Bracia wcześniej...

Edytowane przez Cagliostro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Cagliostro napisał:

Kto pozwala 13 letniemu dziecku się malować?

Madki-Polski, które same już wieku nastoletnim szykowały się na wielkie otwarcie swoich zakamarków. Tak, te pokolenie zaczęło się mnożyć. 

 

1 godzinę temu, Cagliostro napisał:

Nie ma nic bardziej traumatycznego niż obudzić się nad ranem w łóżku z kobietą bez makijażu :D ... o ile odmieniał ją na plus o powiedzmy 50%!

Na Twoim miejscu bardzo bym się cieszył, bo ten makijaż wieczorem mógł ukrywać nie Grażynę , ale..Janusza...wtedy człowieku miałbyś traumę do końca swojego żywota. 

7 godzin temu, Grajek napisał:

A sam makijaż kojarzy mi się m.in. z kompleksami, które owa panna chce zakryć.

Panowie, komandosi też malują swoje facjaty przed spuszczeniem komuś wpier.. Kobiety też szykują się do akcji specjalnej. Z chirurgiczną precyzją uderzą na portfel, zasoby i umiejętności. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dzięki @AR2DI2

Sam znam dziewczynę której dałbym z 9...10/10.

Ale dopiero po jakimś czasie się zorientowałem że się dość mocno upiększa. W taki specyficzny sposób że tego nie widać (tak delikatnie, a nie tapeta 10mm) + brak jakiejkolwiek biżuterii dla niepoznaki.

Ale gdy już rozkminiłem co konkretnie upiększa, to sobie ją wyobraziłem bez tego upiększenia.

No i wyszło mi że nie spojrzałbym na nią na ulicy. Dostała by ode mnie może ze 2...4/10 (i to nawet przy założeniu że podstawowa higiena by była ogarnięta).

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.