Skocz do zawartości

Jak to by było z inną?


Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Byłybiałyrycerz napisał:

 Wyobraź sobie, że wiele małżeństw uprawia swing i żyją ze sobą cały czas.

Wyobrażam sobie, ba nawet znam. Ba, nawet zaproszenie do trójki z małżeństwem miałem.

 

Ale nie popieram, po prostu. Można się ze mną zgadzać lub nie. Dla mnie to koniec partnerstwa.

Tfu.

Trzeba by najpierw zdefiniować co to partnerstwo. Wtedy można rozliczać czy spróbowanie seksu/kontaktu fizycznego to nadal partnerstwo oparte na miłości, szacunku i wierności.

 

Ktoś chętny na zdefiniowanie partnerstwa? Nie jest to rzecz łatwa.

 

 

Edit. Tak tylko stwierdzę, że to temat zapalnik. Z chęcią bym posłuchał opinii doświadczonych, może szefa prezesa?:)

Edytowane przez Azizi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Azizi Po co definiować? Każdy niech żyje tak jak mu pasuje i tyle. Ja zawsze powtarzam, wszystko na co godzi się dwójka ludzi jest normalne i nie można dyskredytować ich czynów, tylko dlatego bo My mamy inne zdanie.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Każdy niech żyje tak jak mu pasuje i tyle

Owszem.

Tylko po co wtedy temat z chęcią wyrażenia opinii?

 

Zresztą. Moja opinia jest jaka jest. Święty nie jestem, kompleksów nie mam.  Szkoda jednak, że dla kawałka ciała/chwili ekstazy chce się tyle stawiać na szali.

Tyle mnie tutaj :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Cuba Libre napisał:

Miłość jest przede wszystkim działaniem zgodnie ze wspólnym dobrem. Osoby nie są sobie podporządkowane. Są podporządkowane temu wspólnemu dobru. 

Młódka jeszcze jesteś. Nie masz pojęcia, co może odczuwać mężczyzna w dłuższej relacji i jakie ma pragnienia :) I ja to rozumiem, bo byłem toczka w toczkę taki sam przed 30-tką.

 

Godzinę temu, dobryziomek napisał:

1. Czy kochasz swoją żonę?

2. Czy ewentualny rozwód Ci się opłaci?

3. Czy obawiasz się perspektywy rozwodu?

1. Bardzo.

2. Nic na nim nie stracę, jeżeli mówimy o kwestiach materialnych :)

3. Nie, bo bycie ze mną jest stanem dobrowolnym, nikogo do niczego nie zmuszam, od zawsze dawaliśmy sobie wiele swobody, bez kontroli i kręcenia dram o pierdoły. Oczywiście, byłoby mi przykro, ale z głębszego gówna wyłaziłem w życiu. Psycholog powiedział mi kiedyś, że kogoś z takim opanowaniem i odpornością psychiczną spotyka się nad wyraz rzadko. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror W porządku ;)

 

Po prostu sądzę, że należy wyrazić swoje zdanie jeśli ktoś o to prosi.  Szczególnie, że nie lubię poklepywania po plecach jeśli widzę, że ktoś w mojej ocenie popełnia błąd, ale to Ty wiesz najlepiej. ;)

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na zimno:

@Obliteraror rozgoryczony tym, czego nie robił, kiedy nie miał takiej możliwości, a jedynie zdobywał umiejętności, dzięki którym wypracował pożądany status, teraz po zracjonalizowaniu własnych pokus  i określeniu ich na własne psychologiczne potrzeby niezaspokojoną ciekawością, oraz po znalezieniu grupy wsparcia dla pragnień, do realizacji których aktualnie ujrzał "światełko w tunelu",  po przyklepaniu wewnętrznej zgody, a także po wtłoczeniu żony w plany zdrady w imię rzekomej partnerskiej szczerości i deklarowanej uczciwości, w końcu po potraktowaniu przez ową jak przez wyrozumiałą mateczkę,  rozgrzeszony i wzmocniony w swym konwenansie  gotów jest do działania. Ja tu widzę spryciarza w omijaniu dyskomfortu uznania, że to co planuje opiera się tak naprawdę na nielojalności, który otoczył ten fakt w potrzebne dla własnego komfortu fasady.

 

W tym kontekście zamiast cieszyć się przyzwoleniem partnerki, martwiłabym się jej wyrozumiałością. Myślenie, że  zamiast wybierać,  powinno móc się sprawdzić zachowując dotychczasowy status quo to hipokryzja. Tak na prawdę obecny układ pokazuje, że oboje są na podobnym rozdrożu. W tym związku zagościła mentalna degrengolada, zblazowanie. Ta nowoczesna wyrozumiałość, te zielone karty od postępowych partnerek to również moim zdaniem postawa podszyta obojętnością albo strachem. Zakładam też, że ona ponoć atrakcyjna naturalnie, postrzega tą sytuację jako możliwość zysku dla siebie. Niby jest komfortowo i wygodnie ale coś uwiera, a bezdenna miłość i zaufanie objawiające się puszczaniem oczka do szykującego się do zdrady partnera to tylko u Larsa von Triera.

 

Bez uwewnętrznionych konkretów,  decyzji utwierdzanych w czasie, wszyscy jesteśmy jak żagle na wietrze, zwłaszcza, że obecnie realizowanie kierunkowskazów i norm obyczajowych jako źródeł satysfakcji traci znaczenie.  Dziś wybierasz sam spośród różnorodności. Ciekawe też na ile tęsknotę za atawistycznymi uniesieniami spotęgował wizualizowany tu na forum obraz samca alfy, który miota dorodną samicą i jej instynktami,  pragnienie bycia takim archetypem.

  • Like 9
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna Zgadzam się z pierwszym akapitem Twojego komentarza.

 

Chciałbym opisać, co myślę o tej sytuacji, ale na razie nie znajduję adekwatnych słów. Ogólnie mam odczucie, @Obliteraror że ta cała ekscytacja i ciekawość nowych doświadczeń przysłania Ci żonę. Tak, jakbyś chciał to szybko przyklepać niejako stawiając ją przed faktem dokonanym. Dziwnie się to odbiera. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kapitan Horyzont napisał:

Jakby był zapakowany w kredyt i miał że dwie dorastające pociechy to by miał co innego na głowie. 

Czyli bycie niewolnikiem Systemu panaceum na moralno - seksualne rozterki? Pięknie :) Dzięki Bogu się z tego wymiksowałem. Czy ja rzewnie płaczę z powodu brakuje dzieci? Nie. Takie życie. Pewnych rzeczy nie przeskoczę. A pewne jak najbardziej.

Bo mogę. Swoją drogą, jakby ktoś z mojego otoczenia wiedział, jakie mam analityczne rozkminy (np. paru klientów z którymi pozostaję w koleżeńskich stosunkach), to by mnie chyba śmiechem zabił, że mam takie dylematy, zamiast zrobić dawno to, na co mam ochotę i korzystać z pozycji zawodowej, bo sami prowadzą podwójne albo potrójne życie, tonami przerabiając od lat chętne nałożnice. 

 

1 godzinę temu, Anna napisał:

Niby jest komfortowo i wygodnie ale coś uwiera, a bezdenna miłość i zaufanie objawiające się puszczaniem oczka do szykującego się do zdrady partnera to tylko u Larsa von Triera.

Może Lyncha? Albo lepiej - Franka i Claire Underwoodów. Moje ulubione filmowe małżeństwo, zjednoczone dla jednej wizji : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror Swoje zdanie wyraziłem, ale zastanawiają mnie kwestie ''techniczne''.

 

Wyobrażasz sobie jak po wszystkim wrócisz do domu? Jak będziesz rozmawiać po powrocie z żoną na temat tego co się wydarzyło, jak ta rozmowa będzie wyglądać?

 

Bo rozumiem, że będzie to sytuacja ''jeden na jeden'' czyli Ty i kochanka bez udziału żony? Nie będzie to ani trójkąt ani cuckold, ani żadna impreza dla swingersów?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Anna napisał:

W tym związku zagościła mentalna degrengolada, zblazowanie. Ta nowoczesna wyrozumiałość, te zielone karty od postępowych partnerek to również moim zdaniem postawa podszyta obojętnością albo strachem. Zakładam też, że ona ponoć atrakcyjna naturalnie, postrzega tą sytuację jako możliwość zysku dla siebie. Niby jest komfortowo i wygodnie ale coś uwiera, a bezdenna miłość i zaufanie objawiające się puszczaniem oczka do szykującego się do zdrady partnera to tylko u Larsa von Triera.

Świetny post, zgadzam się ze wszystkim, a szczególnie z tym fragmentem i fajnie, że wypowiadają się tu tak inteligentne kobiety. ☺️:)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, dobryziomek napisał:

rozumiem, że będzie to sytuacja ''jeden na jeden'' czyli Ty i kochanka bez udziału żony? Nie będzie to ani trójkąt ani cuckold, ani żadna impreza dla swingersów?

Wariant pierwszy. Cuckhold mnie nie kręci, uznaję go za niesmaczny. Uściślijmy - to moja inicjatywa, żona nie wyraża takich pragnień wg mojej wiedzy. Ja wyrażam :) To tak dla kolegów symetrystów i koleżanek symetrystek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror Ja proponuje przejście się do klubu z żoną. Świetny klub jest w Warszawie, sauna / jacuzzi, pokoje otwarte / zamknięte. Możecie iść, popatrzeć na innych, może wystarczy Ci obecność / pooglądanie innych Pań w akcji. Następnie pójdziesz z żoną do zamkniętego pokoju i sami się zabawicie. Chociaż wiem, że przy tej opcji temat zdobywcy nie będzie odchaczony.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę zabawnych rzeczy się ostatnio wydarzyło więc myślę, że warto zdać krótką relację "z frontu" : ) Po pierwsze, zwolniłem trochę tryb życia zawodowego, bo akurat teraz mam ochotę na więcej relaksu i zabawy, jak już pisałem. Przestawiłem się również w tryb "flirt" i rozmawiam dużo więcej z kobietami, niż do tej pory (poodnawiałem również trochę damskich kontaktów)

. Bardzo, bardzo mi to było potrzebne i mnie to cieszy. Nikt nie oszacuje lepiej swojego SMV, niż w "ogniu walki", poprzez feedback. Jak pisałem, nie mam problemów z pewnością siebie, ale brakuje mi jeszcze potwierdzenia od damskiej strony "w praktyce' (innej niż własna żona). bym czuł się spełnionym mężczyzną w 100%.

 

Jedną akcję koncertowo spierdoliłem po całości, albo po prostu trafiłem na Himalajkę. Miła Pani, z 10 lat młodsza. Miła rozmowa, ale propozycja kawy nie spotkała się z ciepłym przyjęciem. Pani zauważa obrączkę na moim palcu i cedzi, że jednak nie umawia się z żonatymi Panami. Ripostuję, że to nie propozycja oświadczyn. Nie dochodzi do niczego, żegnam się życząc Pani słodkiego, miłego życia. Widać nie trafiłem w jej wizualne gusta, albo to prawdziwa Himalajka, która robi "a fee" na kawowe propozycje żonatego Pana : ). Ale raczej stawiam na to pierwsze. Obrączki nie zdejmę, nie ma opcji.

 

Powiem Wam, że czuję się świetnie. Kiedyś, dawno temu po takiej akcji jak powyżej biłbym się z myślami przez długie tygodnie, przeżywał i miał ochotę schować w mysią dziurę, palił fajkę za fajką, bujając się do smętnych kawałków o miłości, a teraz się z tego śmieję, Zdecydowanie, jedyną stałą w życiu jest zmiana. Dlaczego się śmieję? Bo w międzyczasie umówiłem się na dwie inne kawy :)  Pogoda jest wyjątkowo paskudna, więc nie ma nic lepszego niż miłe miejsce, w miłym towarzystwie. Jedyne ograniczenia, jakie mamy, istnieją w naszych głowach. Sky is the limit, nie tylko w biznesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Obliteraror napisał:

Jedyne ograniczenia, jakie mamy, istnieją w naszych głowach

Powiedział Ikar.

 

13 minut temu, Obliteraror napisał:

Sky is the limit

O tym akurat zapomniał. Każdy ma swój limit, obyś wiedział co robisz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

żegnam się życząc Pani słodkiego, miłego życia

Seriously? ?

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

albo to prawdziwa Himalajka, która robi "a fee" na kawowe propozycje żonatego Pana

Zakładasz, że tylko "prawdziwe Himalajki" nie umawiają z żonatymi? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.