Skocz do zawartości

Prośba o radę


TenTyp

Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci, 

 

Proszę Was o radę. Mianowicie jakiś czas temu, wychodząc z kolegami z lokalu, po paru piwkach, przytrafiła mi się taka oto sytuacja. Nieopodal siedziała sobie grupka znajomych, takich dalszych niż bliższych, coś sobie popalali, coś sobie popijali. Myślałem, że skończy się jak zwykle - cześć, cześć i po wszystkim. Jednak jeden z nich, nieco nadpobudliwy, o opinii agresywnego, młodszy ode mnie o jakieś 2 lata, koniecznie chciał się że wszystkimi "przywitać". Mniejsza o to, jak wyglądało to w przypadku innych, do mnie podszedł i przywalił mi w klatę, co mi się, delikatnie mówiąc, nie spodobało, zważywszy, że znam typa tylko z imienia i nazwiska. Powiedziałem mu, że sobie na coś takiego z jego strony nie pozwolę, bo jest dla mnie za cienki w butach i aż takimi kumplami nie jesteśmy.

 

Gościowi, delikatnie mówiąc, odwaliło. Zaczął się do mnie drzeć o byle pierdoły, że chce się ze mną bić, że chce żebym mu przywalił. Rzecz w tym, że miał za sobą paru ziomków, którzy raczej bez powodu by mnie nie ruszyli, ale było tam paru gości, którzy mogli mieć ze sobą jakiś sprzęt. Generalnie nie zrobił mi nic, tylko wrzeszczał. Ja natomiast utrzymywałem kontakt wzrokowy - cały czas patrzyłem mu prosto w oczy szyderczo się uśmiechając. 

 

Facet ewidentne próbował mnie sprowokować. Stwierdziłem otwarcie, że nie mam zamiaru się z nim bić, (mam świadomość, że prawdopodobnie bym sobie z nim poradził), pracuję jako programista i nie mam zamiaru chodzić do pracy z obtarciami na gębie, ew siniakami (na pewnym poziomie nie przystoi, tak uważam, a bez tego pewnie by się nie obeszło). 

 

Sumasummarum rozważyłem wszystkie za i przeciw, dochodząc właśnie do wniosku, aby się nie bić bo to nie ma sensu, szczególnie, że tamci go trochę podpuszczali, a konsekwencje, szczególnie prawne, dla mnie mogą okazać się niekorzystne. Poza tym wiadomo - trafi się niefortunnie - konsekwencje mogą być opłakane, a przynajmniej kosztowne. 

 

I teraz tak - i przez tego kolesia (chociaż w oczach miał trochę hmm, obaw), i przez jego kumpli, i pewnie, mimo wszystko, przez moich kumpli, mimo zapewnień, wyszedłem, delikatnie mówiąc, na słabeusza. Wiadomo - jestem pewien, że w razie czego kumple by mi pomogli, ale to też jest ryzyko konsekwencji dla nich, także i tego chciałem uniknąć. 

 

Z jednej strony jestem z siebie dumny, że podjąłem taką decyzję, której podjęcie poprzedzone było pełnym rozważeniem wszystkich opcji. Natomiast z drugiej strony czuję się, kolokwialnie mówiąc, jak c*pa. 

 

Co powinienem w tej sytuacji zrobić, aby mimo wszystko zażegnać poczucie porażki, które jednak góruje nad przekonaniem o słuszności takiego przebiegu zajścia. A może jednak nie podjąłem prawidłowej decyzji i należało mu przyłożyć? Jak myślicie? Czy na przykład przy następnej okazji zagrać od razu agresora i na pełnej mu przywalić kontrolnego?

 

Dzięki z góry za każdą odpowiedź.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony dobrze zrobiłeś, czasami niektóre rzeczy należy rozwiązywać dyplomatycznie.

Z drugiej strony jakbyś go poskładał to zyskałbyś szacunek ale ten z kolei mógłby sie odwdzięczyć na różne sposoby, kto wie co ma w tej głowie.

Jest dużo możliwości.

 

Tak czy siak radzę Ci iść na boks, jakbyś ćwiczył pół roku to nawet byś nie zakładał tematu, a tamten koleś by bardziej miał sie na baczności. Wiesz jakie korzyści z tego płyną? Chłopie...

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4 godziny temu, TenTyp napisał:

Gościowi, delikatnie mówiąc, odwaliło. Zaczął się do mnie drzeć o byle pierdoły, że chce się ze mną bić, że chce żebym mu przywalił. Rzecz w tym, że miał za sobą paru ziomków, którzy raczej bez powodu by mnie nie ruszyli, ale było tam paru gości, którzy mogli mieć ze sobą jakiś sprzęt. Generalnie nie zrobił mi nic, tylko wrzeszczał. Ja natomiast utrzymywałem kontakt wzrokowy - cały czas patrzyłem mu prosto w oczy szyderczo się uśmiechając. 

Chyba nie do końca rozumiem w czym problem... Tamten gość się na Ciebie wydzierał i chciał żebyś go uderzył? A Ty nie zrobiłeś nic. No i w czym problem? Dobrze zrobiłeś.

 

Gdyby zaatakował to broniąc się mógłbyś mu przywalić ale tego nie zrobił więc luz. Było dużo świadków więc lepiej nic nie inicjować.

 

Pokrzyczał na Ciebie to ewentualnie mogłeś go zapytać czemu tak cicho mówi. ;)

 

W takich sytuacjach najlepiej powstrzymać emocje i działać rozumem. Zrobienie komuś krzywdy przy świadkach zawsze oznacza kłopoty.

 

Ja zawsze unikałem konfrontacji w takich sytuacjach nawet kosztem uznania mnie za ciotę. Natomiast jeśli dochodziło do spotkania 1 na 1 i dalej były próby dosrywania to już się nie certoliłem i waliłem jak leci. W grupie to każdy jest mocny w gębie a na solo to już różnie bywa. Dzięki temu nigdy nie miałem problemów z 'władzuchną' a parę ryjów obiłem.

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bracia za wszystkie odpowiedzi. Właśnie chodziło o to, że czekałem, aż mnie pierwszy zaatakuje. Jak widać - tak się nie stało, facet tylko próbował mnie sprowokować. 

 

@Koszwil

Doskonale zdaję sobie sprawę z dobrodziejstw wynikających z uczęszczania na boks. Ponad pół roku chodziłem na Muay Thai. Mimo, iż to zbyt krótki czas na wyrobienie nawyków, to jednak to, jak szybuje pewność siebie połączona z wyrzutami testosteronu - to coś niesamowitego. Niestety - z powodu problemów z kością śródstopia (po złamaniu) musiałem zrezygnować, ale niedługo wrócę, obiecuję i przysięgam! ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To on jest cipą Bracie. Skoro miał jakiś problem mógł sam coś zainicjować a nie odwalać dramat pt. "chcę się z tobą napierdalać tylko mnie jakoś ośmiel". Jak ktoś jest odważny to robi co tam sobie zaplanuje bez pedalskiej gry wstępnej. On nie miał na to jaj mimo takiej obstawy...

 

No i jak słusznie napisałeś to on chciał Cię sprowokować - czyli złamać Cię, wyprowadzić z normalnego stanu, wpłynąć na Ciebie. Oparłeś się temu, miałeś większą kontrolę. On nie dostał tego na czym mu zależało, choć bardzo się starał. Ty osiągnąłeś swoje cele: uniknąłeś ewentualnych problemów a gratis zdałeś test na opanowanie. Szacun.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.