Skocz do zawartości

Jak ogarniacie finanse osobiste?


igor77

Rekomendowane odpowiedzi

46 minut temu, osadnik napisał:

Pierwsza i najważniejsza zasada - wydajesz co miesiąc mniej niż zarabiasz. Jak zarabiasz mało to robisz tak żeby wydawać jeszcze mniej. To co zostaje odkładasz najpierw na fundusz awaryjny - to powinna być twoja wypłata za kilka miesięcy - 3 do 6 na ogół. Resztę inwestujesz. Kiedyś zarabiając grosze zawsze odkładałem przynajmniej te 50-100zł miesięcznie - ważne żeby to był nawyk i pierwsza rzecz jaką robisz po każdej wypłacie (najpierw płacisz sobie).

 

Pytasz o obiady na mieście itp. - to zależy jakimi kwotami operujesz, najważniejsze żeby generować nadwyżki - jak to zrobisz to już zależy od ciebie, to bardzo indywidualna sprawa.

Zgadzam się w stu procentach ☺

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje 2 grosze :)

 

1. Staram się nie wydawać kasy na rzeczy których nie potrzebuję do czegoś i są one "modne" lub "zachcianką" lub "bo inni mają". Jest to kwestia samodyscypliny i świadomości jakiejś tam "psychologii tłumu".

2. Jedzenie do roboty-jak jest okazja to gotuję więcej na obiad poprzedniego wieczoru i mam póżniej na lunch do pracy. Jak nie no to zjem coś na mieście lub wezmę czasami kanapki z domu.

3. Wychodzę z założenia, że "nie stac mnie na rzeczy tanie" - buty, telefon, ubrania (kupuję w 90% na przecenach lub w sklepach gdzie są one "tanie" ale markowe), sprzęt do domu itp itd. Wolę zaoszczędzić dłużej i kupić cos porządnego. Raz a dobrze. A nie wymieniać buble co rok i przepłacać (całosciowo) i marnowac czas na zakupy.

4. Na jedzenie nie szczędze bo jest to inwestycja we mnie i moja przyszłość. Jak najmniej przetworzonych produktów i jeśli mnie stać (bo są droższe o 30%) ekologiczne. Wolę robic tak niz na starość szlajac się po lekarzach i kupować leki.

5. Karnet na siłownię/basen. Jak powyżej. Na to nie szczędzę bo to moje zdrowie.

6. Kawki i herbatki w Starbucks po drodze do pracy itp. Kawy ani herbaty juz nie piję więc mnie to nie dotyczy. Nigdy mnie zresztą nie dotyczyło i robienie tego codziennie jest dla mnie paleniem pieniędzy ze względu na straszne ceny w tych miejscach. Od czasu do czasu spoko ale codziennie...

 

Generalnie:

 

Wg mnie należy myślec równolegle (z przewagą na element 1)

1. Jak zarobić/zainwestować pieniądze

2. Jak oszczędzać na codzień.

 

Co ciekawe, obie te rzeczy (ale bardziej 2) jest to w podejście/mentalność+nawyk do wyrobienia + cholerna dyscyplina i samozaparcie (bo wszyscy dookoła przecież maja "więcej" niz ty).

Bardzo dobrze zobrazował to myślenie  @Stary_Niedzwiedz ze szczególowymi przykładami, zwłaszcza jeśli o samochód.

 

Ale najpierw trzeba zacząć od zmiany mentalnośći, że "auto służy do podróży od A do B" i, że auto to zwykle koszty a nie zarobki. Dopiero wtedy człowiek może świadomie podjąć decyzję "czy ja na prawdę potrzebuje nowego Mercedesa z 4L silnikiem, i czy na prawdę chcę kupic cos co straci 30-40 wartości przez pierwsze 3 lata". A jeśli decyzja jest na TAK to spoko bo podjąłeś ją świadomie i zakładam, że cię na to stać.

 

Osobiście auta biorę zwykle 4-6 letnie bo mają atrakcyjne ceny w stosunku do tego co za nią zostaję (a jeszcze najlepiej po wprowadzeniu modelu po liftingu)  i nie będę kupował (póki mnie nie stac :) ) czegoś co straci na wartości 30-40% w 3 lata. Leasing tez nie dla mnie bo zbyt duzo km trzaskam w roku i bym musial jeszcze coś dopłacać na koniec.

 

Wracając do tematu:

 

1) Poznałem kiedyś biznesmena który miał wiele małych działalności i był "z innej gliny lepiony". Spał po 4-5h a tak non stop cos biznesował. To była po prostu jego pasja. Zauważyłem u niego, ze po prostu non stop w zasadzie przelicza wszystko na wartośc pieniężną i non stop nosem węszył gdzie tu można zarobić. Miał juz taki wyrobiony odruch. Jechał np 1000km (10 letnim dostawczakiem którego kupił taniej w Europie) aby wziąć go do PL do remontu i pracy w firmie, w miedzyczasie załatwił sobie pasażerów których skasował aby mieć "na wachę". Wracając z PL tym samym dostawczakiem miał worki z ziemniakami które sam wychodował we własnym ogrodzie i worki te sprzedał w godzinę w Europie w miejscu docelowym.

Spotkałem się z nim w McDonaldzie (którego on był włascicielem), gdzie kupil mi jakis zestaw ale UWAGA , zanim zapłacił wyjął z portwela kartę znizkową dla pracownika aby zapłaćic 10% mniej zaoszczędzajac dosłownie pare groszy. ! 

 

2) Mam znajomego, który "żyje na kredyt". A, że ma słabość do aut (tak jak ja) to bierze w leasing Mercedes GLS na codzień a do weekendowej zabawy ma Fiat 500 Abarth. Nie jest to mój styl zarządzania pieniędzmi ale oczywiście korzystam z checią z każdej okazji popędzenia tych aut dla zafundowania sobie zajebistej dawki emocji.

Tak tez można oczywiście zyć dopóki stać cię na te wszystkie leasingi i kredyty.

 

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Najwięcej do PL sprowadza się Audi ? Chuj, że 15-letnie - "Ja mam AŁDI, a co Ty masz, biedoku?".

Na tej samej zasadzie np w PL ajfon kosztuje 7klocków (i to są 2 średnie pensje/3,5 minimalnej), a w stanach 2/3 tej kwoty i jest to 1/3 pensji minimalnej. Polak i tak kupi, bo ma ciśnienie na pokazanie się przed znajomymi.

I tu trafiłeś w sedno. Audi jest w Polsce jakimś synonimem luksusu. Sam mam ładna A4 ale dlatego, że mi się te auta podobają. W Polsce jest chora mentalność pokazywania swojego ,, bogactwa ". Mam lepszy samochód to jestem lepszy, nam większe mieszkanie/ dom to lepszy. Większa połowa tych rzeczy brana w kredyt, przy znajomych popisowka a w domu dół, bo trzeba raty spłacać. Postaw się a zastaw się. Szczególnie jak widzę gownarzerie w Audi za pieniążki tatusia. Każdy facet tak mi się wydaje na coś takiego w sobie, że chce mieć fajne, ładne autko. Nie ma w tym nic złego. Ważne aby co miesiąc oszczędzać hajs, bo jak auto pochłania 3/4 pieniędzy to jest niedobrze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87

To co napisałes to oczywiście trafna obserwacja.

Powiem ci z doświadczenia, że jest to pewnien "etap" mentalności póki Polska jako kraj się "dorabia" finansowo. Im więcej będzie "obycia" z pieniądzem, tym mniej ludzie sie będą afiszowali swoimi drogimi zdobyczami.

 

Posiadanie drogich przedniotów lub aut to żaden problem, kwestia tylko czy one ci po prostu "leżą w dłoni" czy "widać, że nie leżą".

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam z 15 lat temu kumpli co jeden przed drugim szpanowali foto-cyfrówkami kupowanymi po 2000 zł z matrycą 2milionową. Dziś elektroniczny judasz do drzwi za 49,90 ma lepszą matryce a oni tyle płacili byle mieć jako pierwsi.

Chore, z elektroniką zawsze czekam do końca, ostatni miałem cyfrówkę , ostatni płaski monitor i tv i to wszystko za ułamek kwoty którą oni wydawali kupując NOWOŚĆ.

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, TheFlorator napisał:

Posiadanie drogich przedniotów lub aut to żaden problem, kwestia tylko czy one ci po prostu "leżą w dłoni" czy "widać, że nie leżą".

 

Nie do końca, bo niektórzy w imię pokazania się zaciągają kredyty na samochody, które trzeba spłacać latami. Samochód traci na wartości do tego dochodzą naprawy a kredyt spłacać trzeba. Ja kupiłem swój pierwszy samochód za gotówkę ponad rok temu. Nie wyobrażam sobie, że jeszcze musiałbym spłacać kredyt. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względów podatkowych, albo żeby się nie wystrzelać z gotówki, brałem leasing, choć za cash - też mogłem.

 

Mając większą gotówkę prędzej pomyślę, jak ją zainwestować, niż przeputać na dziwki i koks, względnie wywalić na auto. Fajnie, nie przeczę, kiedy koledzy pytają "a to twoje to BRZ", fajnie jest nacisnąć gaz w zakręcie i majtnąć tyłem, ale to przyjemność nie taka tania (można taniej - za parę tysięcy Mazda MX-5 i jest zabawa; MR-2 też podobno dostarcza wrażeń, ale nie wiem).

 

Jak nie ma w co zainwestować - niech kasa leży i czeka.

 

W kontekście spraw damsko-męskich - tysiąc złotych włożony w wygląd (wybielanie zębów, korekta nosa, zabiegi odtłuszczające) da wielokrotnie większy zwrot, niż w auto. I robimy to raz, a auto to co jakiś czas od nowa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, michau napisał:

W kontekście spraw damsko-męskich - tysiąc złotych włożony w wygląd (wybielanie zębów, korekta nosa, zabiegi odtłuszczające) da wielokrotnie większy zwrot, niż w auto. I robimy to raz, a auto to co jakiś czas od nowa :)

Zgoda, ale to zależy od sytuacji. Mój znajomy pracuje w Austrii i zjeżdża na weekendy. On musi mieć sprawny samochód na trasy. Bez samochodu nie mógłby pracować. Jak ktoś kupuje drogi samochód i jeździ tylko do sklepu to zbędny wydatek. 

 

3 godziny temu, michau napisał:

Jak nie ma w co zainwestować - niech kasa leży i czeka.

Dokładnie! :). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kimas87 napisał:

Zgoda, ale to zależy od sytuacji. Mój znajomy pracuje w Austrii i zjeżdża na weekendy. On musi mieć sprawny samochód na trasy. Bez samochodu nie mógłby pracować. Jak ktoś kupuje drogi samochód i jeździ tylko do sklepu to zbędny wydatek. 

Tylko sprawny samochód dalej nie musi być drogi. Jak kogoś stać, to niech sobie jeździ nawet do kibla bugatti. 

Z resztą mało kto kupuje drogie samochody do jazdy na codzień. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.