Skocz do zawartości

Wiara / Niewiara (wydzielone z Krzysztof Pieczyński w Superstacji)


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Znam ateistów wojowniczych. Jednak nie wyrządzają oni szkód społecznych, nie są w żadnym stopniu porównywalni z fanatykami religijnymi. 

Odpowiem jako ex-wojowniczy ateista. Tacy ludzie nie wyrządzają szkód społecznych tylko z jednego powodu:

NIE MAJĄ ŻADNEJ REALNEJ WŁADZY.

Gdybym jeszcze kilka lat temu mógł bezkarnie gnoić kler pospołu z owieczkami to bym to robił, bo taki sobie zainstalowałem PROGRAM w bani, który się nazywa ATEIZM.

Paniał?

Przypomnij sobie to co robił z administracją kościelną system który wyrósł na tradycjach bolszewickich - z zasady i gruntu ateistyczny. Dziwne nie?

Nie mam zamiaru tutaj bronić krk, bo to co on robi instalując ludziom w głowach syf, to woła o pomstę do nieba. Zresztą przyczyną mojego wojowniczego podejścia była właśnie ta podświadoma indoktrynacja. Ale nawet w tej sytuacji zwalczanie pożaru benzyną to wybitnie debilny pomysł. If ya know what I mean.

 

Walka z indoktrynacją kościelną, jeżeli ma kiedykolwiek być wygrana to nie na polu idei i potyczek na logiczne argumenty tak jak to robi front 'racjonalizatorski' - czyli forsując odmienny o 180 stopni światopogląd - czyli ateizm. To nic nie da.

Jedyny sposób to izolacja ich przekazu (na przykład medialnego) i niedostarczanie nowego materiału ludzkiego dla rozwoju tej hydry. Walka z ideą jako taką (czy to idea Boga, czy idea Flying Spaghetti Monster) jest śmieszna. To jak batożenie oceanu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa Brzytwa, że wszyscy rodzimy się ateistami. To nie ma nic wspólnego z bolszewikami, gdyż oni kierowali się ideologią i używali indoktrynacji tak samo jak kościół i religia.

 

Wojujący ateizm to taki antyteizm. Ludzie, którzy aktywnie działają na rzecz demaskowania religii i edukacji o zjawisku religii. Często są to profesorowie akademiccy, intelektualiści, lub normalni ludzie, którym okazało się to opłacać lub się w tym odnajdują. Uczestniczą w debatach, marszach, happeningach, produkują materiał edukacyjny, prowadzą wykłady, programy tv, spotkania, udzielają wywiadów, prowadzą dialog publiczny.

 

Nie jestem wojującym ateistą. Jestem zwyczajnym ateistą z własnym unikatowym zestawem poglądów i wartości, możliwe, że innym od każdego innego ateisty, czy antyteisty.

 

Kwestia jest taka, że nie postrzegam tego wszystkiego nawet jako walki, owszem jest to w pewnym sensie walka antyteizm vs. teizm, ale na gruncie praktycznym jest to debata, która pełni określoną funkcje i skoro ona trwa to znaczy, że istnieje zapotrzebowanie na nią. Wyniku tego starcia nie znam, w zasadzie nie wierzę, że w ten sposób mógłby się wyłonić zwycięzca. Lecz tak jak mówię, nie postrzegam tego jako walkę per se. Ludziom religijnym zależy na tym by narzucić ten sposób postrzegania, bo wtedy mogą wytaczać swoje armaty "nienawiści".

 

Dużo mi dało czytanie o filozofii Nietzschego. Świat nie jest gotowy na ateizm, a dokładnie ludzie nie są gotowi, bo nie ma nic oficjalnego i mainstreamowego co by zastąpiło w społeczeństwie potrzebę do integracji. Dlatego ja nie będę rzucać się na barykady z wyrzutnią granatów na ramieniu. Wręcz coś przeciwnego. Ja to zostawiam. Chętnie bym się natomiast włączył w tworzenie kultury świeckiej, by ludzie mieli alternatywę w zaspakajaniu swoich potrzeb, bez kaleczenia swojego intelektu. Nie da się ukryć, że działania nakierowane na antyteizm bezpośrednio nie przyczyniają się do tego, ale pośrednio jednak pomagają. Człowiek ma już taką naturę, że widzenie wspólnego wroga spaja społeczność i na tej bazie tworzą się zalążki społeczeństwa świeckiego.

 

Nie uważam, aby izolacja była potrzebna. Wręcz przeciwnie, powiedziałbym, że społecznie trzeba się integrować z naszymi religijnymi braćmi, a w kontekście intelektu popchnąć sprawę dalej i nauczać o religiach jak najwięcej. Trzeba właśnie ograniczyć izolacje intelektualną. Nie chodzi o indoktrynowanie, ani o przekonywanie, czy zdobywanie kapitału ludzkiego. Po prostu religia nie ma szans się utrzymać jeśli ludzie będą mieć zaspokojone swoje potrzeby i dotrze do nich prawdziwa wiedza. To jest właśnie piękne w ateizmie, on jest naturalny jak oddychanie świeżym, rześkim powietrzem. Trzeba jedynie uważać na chorobę dekompresyjną uwalniając się od religii.

 

To są oczywiście założenia, bo co przyniesie przyszłość to nikt nie wie. Można coś robić, albo nie robić nic. Jakiś efekt zawsze się z tego wyłoni w każdym wypadku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra to z innej beki Leon:

 

Jaką widzisz różnicę między religią a wiarą? Lub czy w ogóle ją widzisz? Po po Twoich postach raczej tego nie widać.

 

Też kiedyś myślałem, że wszystkie dzieci są naturalnymi ateistami. Ale to dziwna sprawa, bo w którymś momencie dziecko przestaje być dzieckiem, dorasta i zaczyna tłumaczyć sobie swoim językiem (na przykład aramejskim) nienaruszalne PRAWA dane nam odgórnie - czyli np: grawitacja, prawo zachowania energii, etc. - nazywając to Bogiem. I to jest wiara.

To ze urodzisz się będąc nieświadomym praw (czyli jak pisałem wyżej - Boga), którym podlega Twoje ciało, umysł, podświadomość i świadomość, to nie znaczy, że tych praw nie ma. Po prostu jesteś dzieciakiem i tego nie rozumiesz. 

 

Potem pojawia się grupa ludków którzy mogą nawet podzielać tą wiarę, ale ich serca są skażone materializmem - kultem przedmiotu/dupy/mamony (złoty cielec) - i wykorzystują wiarę to tego żeby się wzbogacić w te dobra materialne - to jest religia.

 

Rozumiesz różnicę?
'Wiara' - osobiste przekonanie.  (Które akurat mnie zaczęło niedawno pasować - ale znam też dość dobrze drugą stronę kija - nadal moje nazwisko funkcjonuje na internetowej liście ateistów i agnostyków, bo jestem leniwy i nie chciało mi się tego zmieniać) - W tej kategorii występuje również 'Niewiara' - jako świadoma opozycja lub nieświadoma/wrodzona nieznajomość praw (Boga)
'Religia' - system kontroli stada. (Czyli coś co - według mojej nieskromnej osoby - wypadałoby kwestionować, jako byt/hydrę która mówi Ci jak masz żyć / srać / komu masz płacić / i ile)

 

Proste jak cep. Jak zaczynasz tworzyć sztuczne podziały typu ateizm/antyteizm i podobne, mnogie twory to zbliżasz się do metody komplikacji (a czyją domeną to jest, to chyba nie muszę pisać) - a w nauce nie o to chodzi - Einstein kiedyś powiedział, że jeżeli nie umiesz czegoś wyjaśnić prostymi słowami, to znaczy, że tego nie rozumiesz. A teraz przeczytaj sobie jeszcze raz akapit wyżej - proste nie?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra to z innej beki Leon:

 

Jaką widzisz różnicę między religią a wiarą? Lub czy w ogóle ją widzisz? Po po Twoich postach raczej tego nie widać.

 

Też kiedyś myślałem, że wszystkie dzieci są naturalnymi ateistami. Ale to dziwna sprawa, bo w którymś momencie dziecko przestaje być dzieckiem, dorasta i zaczyna tłumaczyć sobie swoim językiem (na przykład aramejskim) nienaruszalne PRAWA dane nam odgórnie - czyli np: grawitacja, prawo zachowania energii, etc. - nazywając to Bogiem. I to jest wiara.

To ze urodzisz się będąc nieświadomym praw (czyli jak pisałem wyżej - Boga), którym podlega Twoje ciało, umysł, podświadomość i świadomość, to nie znaczy, że tych praw nie ma. Po prostu jesteś dzieciakiem i tego nie rozumiesz. 

 

Potem pojawia się grupa ludków którzy mogą nawet podzielać tą wiarę, ale ich serca są skażone materializmem - kultem przedmiotu/dupy/mamony (złoty cielec) - i wykorzystują wiarę to tego żeby się wzbogacić w te dobra materialne - to jest religia.

 

Rozumiesz różnicę?

'Wiara' - osobiste przekonanie.  (Które akurat mnie zaczęło niedawno pasować - ale znam też dość dobrze drugą stronę kija - nadal moje nazwisko funkcjonuje na internetowej liście ateistów i agnostyków, bo jestem leniwy i nie chciało mi się tego zmieniać) - W tej kategorii występuje również 'Niewiara' - jako świadoma opozycja lub nieświadoma/wrodzona nieznajomość praw (Boga)

'Religia' - system kontroli stada. (Czyli coś co - według mojej nieskromnej osoby - wypadałoby kwestionować, jako byt/hydrę która mówi Ci jak masz żyć / srać / komu masz płacić / i ile)

 

Proste jak cep. Jak zaczynasz tworzyć sztuczne podziały typu ateizm/antyteizm i podobne, mnogie twory to zbliżasz się do metody komplikacji (a czyją domeną to jest, to chyba nie muszę pisać) - a w nauce nie o to chodzi - Einstein kiedyś powiedział, że jeżeli nie umiesz czegoś wyjaśnić prostymi słowami, to znaczy, że tego nie rozumiesz. A teraz przeczytaj sobie jeszcze raz akapit wyżej - proste nie?

 

Brzytwa, szkoda czasu i energii. Pewne jednostki prostych rzeczy nie rozumieją :-), bo "nie o to chodzi" ;-) No, chyba, że "wartością dodaną" jest to, by pokazać innym na forum, że relatywistyczne pieprzenie, które to "otrzymują" praktycznie z każdej strony, jest po prostu "komplikatorem" rzeczy prostych ;-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i owo zostało wyjaśnione. :) Prowadzimy jednak dalej rozmowę i jeśli pojawią się jakieś wnioski co do których będziemy zgodni, nawet jeśli będziemy zgodni co do tego, że nasze zdania się różnią, bo to nie jest pewne, to zamieścimy tu jakieś napisy końcowe.

Jestem w trakcie zbierania swoich myśli. :)

A Tym czasem możecie obejrzeć Dennetta i spróbować odpowiedzieć na pytanie - "czy przypadkiem nie jesteście Ateistami?" (tylko o tym nie wiecie) :D

A tutaj coś po angielsku od byłego pastora, który studiując biblie doszedł do ateizmu:

Jeszcze nie zaglądałem do jego książki, ale chyba, zajrzę bo jak to mówi w powyższym przedstawieniu udowadnia tam, że historia Jezusa jest fałszywa.

Podkreślić chciałbym, że obecnie mamy sporo literatury i wiedzy. Warto poznać każdy punkt widzenia.

W razie czego to proszę o scalenie postów, ale to co tu chcę napisać udowadnia, że takie rozmowy to nie jest pier#@&%*! o szopenie.

Krytyka to co innego, a niesłuszne obwinianie kościoła o prawie wszystkie nieszczęścia, dolegliwości psychiczne, to co innego. "Nienawiść" jest tu bardzo obiektywnym określeniem tego, co tu prezentujecie względem kościoła.

Zastanów się, która propaganda jest silniejsza - religijna, czy telewizyjno-antyreligijna? Czy ta niechęć do kościoła, a w niektórych przypadkach, jak choćby tutaj - nienawiść - nie jest przypadkiem Wam zainstalowana przez propagandę?

W takim razie spójrz sobie na ten temat: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1681-brak-cel%C3%B3w/#entry24038

Religia i kościół robi ludziom sito z mózgu. Tak szkoła się do tego przyczynia, bo ona ma rozwijać świadomość, a robi coś dokładnie odwrotnego mechanizując sposób myślenia i odcinając od zrozumienia samego siebie. To jednak mimo, że krzywdzące to niekoniecznie musi stać się piętnem. Nim jest religia w rodzinie > przyswajanie złych wzorców (w tym wzorców emocjonalnych) od rodziców lata 0-7. Dziecko aktywnie poznaje świat, a zostaje tylko ogłupione. W kolejnych latach dochodzi indoktrynacja na poziomie mentalnym, co dokańcza sprawę. Potem człowiek ma 18+ lat, już w zasadzie nie chodzi do kościoła bo go to nudzi (kobiety chodzą dla sąsiadów i towarzystwa), co najwyżej na święta. Lecz w środku niego dalej to siedzi. Lata które są mu dane na budowanie silnej tożsamości musi poświęcić na walkę z dysonansami poznawczymi i bagnem emocjonalnym. Wielu nie ma siły walczyć i się godzi na to co jest, pozostaje w ogłupieniu, jeszcze bardziej się z tym wiążąc. Proszę bardzo, w temacie wyżej mamy doskonały przykład. True Story z podwórka.

Ogarnijcie ludzie, że samo się nic nie zmieni... Trzeba rozmawiać i wskazywać prawdziwe przyczyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komentarza o Dennett'a:

 

-efekt Concorde'a można dobrze wykorzystać - gdy chcemy załóżmy biegać, kupujemy dobre buty i nie chcemy tego zmarnować. 

 

"Kardynał Ratzinger, zanim został papieżem, napisał bardzo ciekawy dokument o wymogu wobec katolików, by "wyznawali", to znaczy, mówili to, nawet jeśli w to nie wierzą."

 

Też w pewnym momencie zastanawiałem się, co ja właściwie mówię i śpiewam w kościele. Na przykład jest taki tekst pieśni: "Com przyrzekł Bogu przy chrzcie raz..." Jak mogłem to zrobić, skoro miałem 2 miesiące? Chciałbym przeczytać ten dokument.

 

"Naszym kredo jest, że nic na świecie nie jest zwolnione od śmiechu." - Tutaj się nie zgodzę. Mogę się śmiać z czyjejś miłości do matki? Albo ze śmierci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DamiPriv Nie ma tam mowy o naśmiewaniu się z konkretnej osoby. Chodzi o parodiowanie idei. Do wszystkiego można znaleźć dystans, komicy zarabiają na przekraczaniu tabu. Tylko czasami inaczej jest z wierzącymi i religią, bo odbierają to personalnie, podczas gdy nie muszą.

 

Albo ze śmierci?

 

AchmedPoster.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W razie czego to proszę o scalenie postów, ale to co tu chcę napisać udowadnia, że takie rozmowy to nie jest pier#@&%*! o szopenie.

 

 

W takim razie spójrz sobie na ten temat: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1681-brak-cel%C3%B3w/#entry24038

 

Religia i kościół robi ludziom sito z mózgu. Tak szkoła się do tego przyczynia, bo ona ma rozwijać świadomość, a robi coś dokładnie odwrotnego mechanizując sposób myślenia i odcinając od zrozumienia samego siebie. To jednak mimo, że krzywdzące to niekoniecznie musi stać się piętnem. Nim jest religia w rodzinie > przyswajanie złych wzorców (w tym wzorców emocjonalnych) od rodziców lata 0-7. Dziecko aktywnie poznaje świat, a zostaje tylko ogłupione. W kolejnych latach dochodzi indoktrynacja na poziomie mentalnym, co dokańcza sprawę. Potem człowiek ma 18+ lat, już w zasadzie nie chodzi do kościoła bo go to nudzi (kobiety chodzą dla sąsiadów i towarzystwa), co najwyżej na święta. Lecz w środku niego dalej to siedzi. Lata które są mu dane na budowanie silnej tożsamości musi poświęcić na walkę z dysonansami poznawczymi i bagnem emocjonalnym. Wielu nie ma siły walczyć i się godzi na to co jest, pozostaje w ogłupieniu, jeszcze bardziej się z tym wiążąc.  Proszę bardzo, w temacie wyżej mamy doskonały przykład. True Story z podwórka.

 

Ogarnijcie ludzie, że samo się nic nie zmieni... Trzeba rozmawiać i wskazywać prawdziwe przyczyny.

 

Religia pojmowana jako np. postępowanie wg kanonów KK nie jest  do końca OK - tu się mogę jako tako zgodzić. Jednak pojęcia nie mam jak budynek może robić "ludziom sito z mózgu" ;-). Może czas pogadać o Kościele (zamiast o budynkach=kościół), czyli zgromadzeniu ludzi. W ewangelie chłopaki patrzeć i myśleć skoro sobie z bożka w postaci logiki wzięliście ;-)

 

Leon, naprawdę sporo w Tobie nienawiści (osobiste zdanie a nie prawda objawiona) - pytanie o źródła, metody, i co najważniejsze (bo tam odpowiedź) - kto Ci tych ... "wniosków" nakładł do głowy ;-)

 

BTW, pogawędka na poziomie (vide pierwszy filmik), że socjalistów niewielu było wierzących w socjalizm by Ci miemam nie odpowiadała ;-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie spójrz sobie na ten temat: http://braciasamcy.p...lów/#entry24038

Religia i kościół robi ludziom sito z mózgu.

 

 

Religia zrobiła mi sito z mózgu? :( Bóg jest nieskończenie dobry a Jezus umarł za nas na krzyżu! To jest największy dowód na to, że jest dobry! Myślisz, że ludzie wierzyli by Biblii gdyby Jezus na prawdę nie zmartwychwstał? Gdyby nie było religii to skąd człowiek by wiedział co jest dobrem? Jak byś sobie tłumaczył seksualność? Bez religii człowiek był by zwierzęciem bez woli  :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byczek, widzę matrix trzyma twardo.
 

Zanim zaczniesz szukać szczęścia musisz zacząć kwestionować kościół jako instytucję oraz to że ktoś za Ciebie umarł. Żadne cierpienie, a tym bardziej drugiego człowieka nie ma mocy, żeby Cię uszczęśliwić i zbawić. Nie pisze tego w kwestii wiary w Boga. Dopóki tego od siebie nie oddzielisz to zapomnij o szczęściu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kwestionuję kościół ale oddzielam instytucję od wiary. Niektórzy księża są oszustami a tam gdzie hierarchia tam jest dużo oszustów na szczycie piramidy ale ja wierzę w Biblię i katechizm Kościoła. Bóg by nie pozwolił żeby właściwa religia nie była największa na świecie! Katolicyzm ma najwięcej wyznawców i jest właściwy. Inne religie nauczają niezgodnie z Biblią a ich proroctwa sprawdzają się w 50%. Biblia sprawdza się w 100% a tam jest napisane, że Jezus umarł za nasze grzechy. Demony nie mają takiej mocy żeby zafałszować prawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa kościół to omylna instytucja ale dzięki niej Słowo Boże dociera do najdalszych zakątków świata i każdy je może poznać i się nawrócić!

 

Tak Assasyn panicznie się boję, że pójdę do piekła albo będę musiał przeżyć całe życie na siłę niezgodnie z tym co czuję. Ale podobno Bóg testuje w ten sposób ludzi, którym ufa a ja nie chcę zawieść jego zaufania :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.