Skocz do zawartości

Czy depresja to aby na pewno depresja...?


Aleksander Kwaśniewski

Rekomendowane odpowiedzi

Moja historia jest pewnie podobna do losu tysięcy innych facetów. Kobiety, pieniądze, samochody. Życie rodzinne i zawodowe, kryzysy małżeńskie i bankructwa na przemian z momentami seksualnych euforii i robienia tzw. kasy... Dzieci i troski rodzicielskie, duma z pierwszych kroków pociech i całonocne czuwanie przy łóżku dziecka z termometrem mierzącym 40 st. gorączki. To wszystko kształtuje nas w pewien określony sposób, hartuje ducha, daje siłę i motywację do walki o lepsze jutro. Raz masz siłę przenosić góry, raz góra przygniata Ciebie. Czasem jednak zdarzy się, że ciężar staje się nie do udźwignięcia, miażdży bezlitośnie i nie widzisz możliwości wyjścia na prostą. Tak, jak głosi stara maksyma - pieniądz robi pieniądz tak problem generuje kolejny problem. Motywacja spada do zera, zaczynasz tracić wiarę w siebie, nie masz ochoty na pracę, wycofujesz się z życia rodzinnego podczas gdy małe dzieci lgną do Ciebie... Tak wyglądało to u mnie. Był to proces bardzo powolny ale mocno degenerujący środowisko domowe, doprowadziło to u mnie do poważnego małżeńskiego konfliktu. Starałem się bardzo nie zaniedbać dzieci, w szczególności starszego syna, który bardzo potrzebował ojca.

...

Wśród znajomych słyszałem opinie, że po ślubie tak to właśnie jest, monotonia, nuda, brak zaangażowania...Wielu kumpli skarżyło się na podobne "dolegliwości". Jedni szli w alkohol, inni szukali kochanek, jeszcze inni śledzili swoje żony, które już mając dość szukały pocieszycieli. 

Dochodziło momentami do tego, że otwierałem rano oczy i miałem dość życia, chciałem znów szybko zasnąć i nie mieć styczności z rzeczywistością.

Stan ten trwał półtora roku. Martwiąc się co się dzieje mój stan coraz bardziej się pogarszał. Miałem wrażenie, że zaczynam źle widzieć, lekko zezować. Nie mogłem skupić wzroku w jednym punkcie, miałem problemy z wysławianiem się przez ciągłe rozkojarzenie a wcześniej dość dobrze operowałem językiem, moja praca polegała po części na gadaniu...

Psycholog, terapia, psychiatra, antydepresanty, neurolog...W kółko wizyta za wizytą a poprawy nie było widać na horyzoncie. Wszystko to jeszcze słono kosztowało... Przypominałem sobie siebie samego sprzed lat - fajny wesoły, wysportowany chłopak z pasjami stał się życiowym nieudacznikiem. Gość, który trenował wiele lat boks nie był w stanie rano wstać z łóżka i pójść się swobodnie wysrać w kiblu bo i to stanowiło problem.

...

Przełom.

Podczas prac remontowych w firmie trochę się nadźwigałem. Następnego dnia nie mogłem się ruszyć - dał o sobie znać odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Lata temu wstecz niestety nabawiłem się przepuklin przez zbyt intensywne treningi.

Musiałem skontaktować się z byłym fizjoterapeutą który kiedyś pomagał mi przy każdej opresji. Gość zawsze był bardzo wnikliwy i patrzył na całokształt ciało/duch a nie skupiał się tylko na bolącym krzyżu. Od razu wyczuł, że coś ze mną jest bardzo nie tak. Zlecił rezonans magnetyczny odcinka szyjnego. Okazało się, że mam delikatne zwyrodnienia i przekładają się one na światło tętnicy szyjnej. Po dwóch zabiegach manualnych dostałem zestaw odpowiednich ćwiczeń.

Problem został całkowicie rozwiązany, po tygodniu  czułem się już wyśmienicie, pełen werwy i energii. Było to niesamowite olśnienie, zacząłem znów towarzysko wychodzić do ludzi, chciało mi się baraszkować z dzieciakami, w domu zaczęło się poprawiać. Podwójne widzenie ustąpiło.

...

Czasami miewam nawroty, nieraz rano jak tylko otworzę oczy od razu źle widzę i czuję się, jakbym stał obok własnego życia. Mam jednak świadomość, że to nie problem psychiczny a czysto fizyczny. Zestaw ćwiczeń w ciągu dnia, wieczorem drink na rozluźnienie, dobre pieprzenie z żoną i głęboki sen sprawiają, że następnego dnia zazwyczaj jestem już w pełni zregenerowany. Wraca to do mnie raz na kilka miesięcy i trwa średnio jeden-dwa dni.

Gdybym zaufał psychologom u których byłem, neurologowi, który wysłał mnie do psychiatry i temu ostatniemu byłbym teraz pewnie uzależnionym od prochów wrakiem, rozwodnikiem i weekendowym ojcem.

Teraz w pełni rozumiem stwierdzenie, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Bezwzględne dbanie o własne ciało jest kluczową sprawą do sprawności psychicznej.

Ave Bracia! 

 

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Przemek1991 napisał:

Najważniejsze, że wszystko wraca na właściwą drogę, i tego się trzymaj. 

 

Pozdrawiam !

Dzięki!

U mnie już od kilku lat wszystko jest ok. Mój dobry kumpel, który też miał syndrom typowego znudzonego męża po moich namowach też zrobił porządek z kręgosłupem szyjnym. Nie odczuwał żadnych dolegliwości poza tym, że generalnie nie był zadowolony z pożycia małżeńskiego i miał na wszystko w domu "wyjebane". Myślę, że może to być problem większej grupy w określonym wieku 30-40 lat. Zazwyczaj wtedy zaczynają się pieniądze, samochody, osiadły tryb życia, spędzanie czasu przed komputerem... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Aleksander Kwaśniewski napisał:

Psycholog, terapia, psychiatra, antydepresanty, neurolog...W kółko wizyta za wizytą a poprawy nie było widać na horyzoncie. Wszystko to jeszcze słono kosztowało... Przypominałem sobie siebie samego sprzed lat - fajny wesoły, wysportowany chłopak z pasjami stał się życiowym nieudacznikiem. Gość, który trenował wiele lat boks nie był w stanie rano wstać z łóżka i pójść się swobodnie wysrać w kiblu bo i to stanowiło problem.

Mam rozumieć, że brałeś SSRI ? Jak tak to ile czasu ????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten tekst to dobry przyczynek do dyskusji, jaki procent zaburzeń psychologicznych/psychicznych ma w rzeczywistości podłoże somatyczne. Odnoszę wrażenie, że dzisiaj zbyt dużą wagę przywiązuje się do samej psychiki, izolując to zagadnienie od reszty systemu. 

 

Bracie @Aleksander Kwaśniewski a jak próbował leczyć Cię psycholog? Rozmawialiście może o emocjach, przekonaniach, wracałeś do trudnych doświadczeń z dzieciństwa może. Jestem ciekaw, gdzie szukał przyczyn Twojej dolegliwości bardzo mundry Pan Terapeuta. 

 

A chłopu coś w szyi przeskoczyło, he he.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie @Wypas praca z psychologiem była dla mnie bardzo ciężka, nie mogłem znaleźć wspólnego języka. Było sporo retrospekcji, wywlekanie emocji z dzieciństwa jak również spraw bieżących z zakresu relacji z dziećmi i żoną. Drugi psycholog miał ciut inne podejście, było to facet, który mówił mi "Nie przejmuj się, nie jesteś jedyny, nie tylko ty masz problemy... Przychodź tu do mnie regularnie a na pewno Ci pomogę... Koń by się uśmiał...

 

@Still

Brałem dwa leki, już dokładnie nie pamiętam jakie. Przez dwa miesiące na pewno Lorafen, później dodatkowo coś jeszcze ale po tej mieszance nie mogłem w ogóle funkcjonować i po dwóch tygodniach odstawiłem, potem jeszcze raz sam Lorafen. Nie widziałem żadnej poprawy a wręcz pogorszenie. Kosmiczna senność, brak apetytu. Odstawiłem to wszystko w pzidu i więcej nie pojawiłem się na leczeniu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Aleksander Kwaśniewski napisał:

Brałem dwa leki, już dokładnie nie pamiętam jakie. Przez dwa miesiące na pewno Lorafen, później dodatkowo coś jeszcze ale po tej mieszance nie mogłem w ogóle funkcjonować i po dwóch tygodniach odstawiłem, potem jeszcze raz sam Lorafen. Nie widziałem żadnej poprawy a wręcz pogorszenie. Kosmiczna senność, brak apetytu. Odstawiłem to wszystko w pzidu i więcej nie pojawiłem się na leczeniu. 

SSRI działają różnie i na każdą osobę inwidualnie. Czas jaki, mija zanim leki zaczną działać może to być miesiąc, dwa lub nawet cztery i wiecej.

Brak apetytu czy senność to jest skutek uboczny brania a nie stan psychiczny.

Udało ci się wyjść na prostą ok! Szacunek i gratuluję za walkę nad sobą. 

Czy aby nie byłeś lekko rozleniwiony życiem i wpadłeś w rutynę .... ??? Dlatego poszedłeś do psychologa. Reakcja odpowiednia. Potem jednak stwierdziles, że sam sobie pomożesz bo skutki uboczne są duże. Dałeś radę!! 

 

 

2 godziny temu, Aleksander Kwaśniewski napisał:

Gdybym zaufał psychologom u których byłem, neurologowi, który wysłał mnie do psychiatry i temu ostatniemu byłbym teraz pewnie uzależnionym od prochów wrakiem, rozwodnikiem i weekendowym ojcem.

Nie wprowadzaj ludzi w błąd na podstawie swojego inwidulanego przypadku. Każda osoba, która jest świadoma swojego stanu psychicznego i widzi, że coś jest z nim nie haloo powinna reagować min. na tym aby iść po poradę do lekarza. 

A psycholodzy to nie szamani ani znachorzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aleksander Kwaśniewski

 

Bardzo ciekawe jest to, co piszesz o zdrowiu. Od kilku lat mam identyczne objawy jak Ty miałeś. Też mam problemy z odcinkiem lędźwiowym i zwyrodnienia odcinka szyjnego. Niestety żaden lekarz nie powiązał tego ze sobą i oficjalnie jestem "okazem zdrowia", a wcale tak się nie czuję.

 

Możesz napisać coś więcej o tych ćwiczeniach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still

Nikogo nie wprowadzam w błąd. Nie napisałem, że wszyscy psychologowie i psychiatrzy niczego nie są warci. Napisałem, że w moim przypadku postawili złe diagnozy i wdrożone leczenie moim zdaniem z góry skazane było na niepowodzenie. Wg psychologa - nerwica/terapia/prochy, wg neurologa - nerwica - psychiatra, wg psychiatry - nerwica i prochy. Owszem, mój stan psychiczny był kiepski ale nie on sam w sobie generował problem.

 

@Heniek

Ćwiczenia są bardzo proste - lewą ręką łapiesz za kark i ciągniesz odwracając głowę w prawo, później to samo w drugą stronę... Odsuwasz głowę do tyłu zachowując pion i poziom i jednocześnie "wpychasz" brodę w szyję - to jest najskuteczniejsze - poprawa w kilka sekund. Uciskanie okolicy dziąseł zębów trzonowych od strony języka... Bardzo dobrze działają na mnie pompki na poręczach - to już wyłącznie z mojego doświadczenia...

Nie wiem tylko czy dla Ciebie będą to dobre zabiegi - ja również jestem w stanie sam siebie "popsuć". czuły punkt mam za uszami poniżej kości czaszki, wystarczy że ucisnę na chwilę te miejsca, czy źle oprę się o poduszkę i jest pozamiatane - nieraz prawie całkowicie tracę świadomość.

Spróbuj zrobić rezonans i znaleźć dobrego fizjoterapeutę/osteopatę... Ja kiedyś zanim trafiłem na "mojego mistrza" zwiedziłem wielu i większość miała problem z diagnozą dolnego odcinka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Aleksander Kwaśniewski napisał:

Bracie @Wypas praca z psychologiem była dla mnie bardzo ciężka, nie mogłem znaleźć wspólnego języka. Było sporo retrospekcji, wywlekanie emocji z dzieciństwa jak również spraw bieżących z zakresu relacji z dziećmi i żoną. Drugi psycholog miał ciut inne podejście, było to facet, który mówił mi "Nie przejmuj się, nie jesteś jedyny, nie tylko ty masz problemy... Przychodź tu do mnie regularnie a na pewno Ci pomogę... Koń by się uśmiał...

 

@Still

Brałem dwa leki, już dokładnie nie pamiętam jakie. Przez dwa miesiące na pewno Lorafen, później dodatkowo coś jeszcze ale po tej mieszance nie mogłem w ogóle funkcjonować i po dwóch tygodniach odstawiłem, potem jeszcze raz sam Lorafen. Nie widziałem żadnej poprawy a wręcz pogorszenie. Kosmiczna senność, brak apetytu. Odstawiłem to wszystko w pzidu i więcej nie pojawiłem się na leczeniu. 

Lorfen się bierze tylko przez bardzo krótki czas inaczej uzależnia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To normalne, że diagnozy często stawia się na drodze dedukcji. Niestety choroby nie czytają książek :) Aczkolwiek zdziwiło mnie to, że neurolog nie szukał przyczyny organicznej skoro dolegało Ci podwójne widzenie czy problem z nastawnością wzroku. W każdym razie tytuł bardzo pochopny i tendencyjny, bo kwestionowanie choroby zwaną depresją, głównej przyczyny samobójstw, to lekkomyślność mogąca zaszkodzić innym.

Edytowane przez PanDoktur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, PanDoktur napisał:

To normalne, że diagnozy często stawia się na drodze dedukcji. Niestety choroby nie czytają książek :) Aczkolwiek zdziwiło mnie to, że neurolog nie szukał przyczyny organicznej skoro dolegało Ci podwójne widzenie czy problem z nastawnością wzroku. W każdym razie tytuł bardzo pochopny i tendencyjny, bo kwestionowanie choroby zwaną depresją, głównej przyczyny samobójstw, to lekkomyślność mogąca zaszkodzić innym.

To, że często stawia się diagnozy na podstawie dedukcji a nie szczegółowych badań to zwykła patologia. Nie kwestionuję depresji jako istniejącej/nieistniejącej choroby bo ta na pewno występuje i jej skutki zapewne są bardzo bolesne. Katastrofalne skutki może też mieć nietrafione leczenie, szczególnie gdy faszeruje się pacjenta zbędną chemią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.