Skocz do zawartości

Tragiczny błąd przy porzucaniu wszelkich nałogów, który da Ci zły los w życiu.


Rekomendowane odpowiedzi

Nie chciałem pisać w wątku Brata @Przemek1991 (https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/16980-zero-alko-do-końca-roku/&tab=comments#comment-319452), ponieważ tekst umknąłby większej publiczności, a jest to jednak - moim zdaniem - niezwykle ważna sprawa.

 

O ile decyzja o rzuceniu alkoholu przez Przemka jest absolutnie wspaniała (trzymam mocno kciuki za sukces), o tyle to w jaki sposób odrzucił zachętę do picia alkoholu od rodziny, uważam za bardzo niebezpieczną rzecz, za którą wcześniej czy później poniesie niezawinione, gorzkie konsekwencje - wklejam tekst Przemka:

 

Cytat

Tak jak pisaliście, trudno jest pojąć najbliższej rodzinie moją decyzję o odstawieniu tego gówna. Pojawiły się kąśliwe zaczepki typu "ooo, patrzcie, wiarę nam chłop zmienia, teraz będzie abstynentem" , lub "no co ty szwagier, ze mną się nie napijesz, dawaj kielicha..." , i tym podobne teksty mające na celu sprawdzić, czy robię sobie jaja, czy ja tak na poważnie.

 

Dumnie przyznałem, że postanowiłem dać sobie spokój z używkami, gdyż w żaden sposób nie polepszają mojego życia, a mało tego, negatywnie wpływają na zdrowie, i zabierają niepotrzebnie kasę, którą zamierzam mądrze zainwestować ;)

 

Wyrazy twarzy bezcenne. To będzie trudna droga, i takich pułapek psychologicznych będzie dużo więcej, ale one tylko mnie bardziej napędzają i przyznam szczerze, że czuję dumę z siebie samego, bo mam żywy dowód na to, że jak człowiek chce, to może osiągnąć to, co sobie założył.

 

 

Co Przemek właściwie zrobił? Ano pokazał rodzinie, że jest od niej lepszy - skoro nie chce tracić życia na te gówno (alkohol to gówno i nic więcej), bo chce coś osiągnąć i nie chce tracić pieniędzy na inwestycje, to oznacza to że jego rodzina to nieudacznicy, którzy zamiast żyć zdrowo i inwestować, przepijają pieniądze. Dokładnie to im powiedział! - tylko użył innych słów. On chce być lepszy niż pijąca rodzina, wynosi się ponad nich, czuje się od nich moralniejszy i mądrzejszy - taki jest wydźwięk jego komunikatu.

 

Jak teraz poczuje się rodzina? Upokorzona - oto młody człowiek (zakładam po nicku że 91 rocznik), mówi im że rezygnuje z ich trybu życia i nawyków, by coś osiągnąć. Ma rację? Ma. Ale co z tego że ma rację, skoro rodzina czując się poniżona, będzie musiała albo poczuć się gorzej, albo sobie wmówić że Przemek gówno wie i jest ... (tu wstawią sobie jakiś bluzg). Do uczucia nienawiści zawsze dołącza działanie (zemsta, odwet) wcześniej czy później.

 

Tak więc Przemek oprócz obciążenia związanego z walką z alkoholem, dodał sobie na barki co najmniej nieżyczliwość a realnie na to patrząc złość a nawet nienawiść bliskich osób, która może ujawnić się za wiele lat w kiepskim dla Przemka momencie, co osobiście kiedyś doświadczyłem. Czyli zamiast ułatwić sobie proces odchodzenia od trutki alkoholowej, utrudnił go.

 

Co powinien moim zdaniem zrobić Przemek? Otóż powinien powiedzieć ze ZBOLAŁĄ MINĄ, że chętnie by wychylił kielicha, ale ma problemy z wątrobą/trzustką/jelitami. Do tego trzeba dodać tekst o tym, że lekarz chciał go brać już do szpitala, i jeśli będzie pił to za rok, dwa będzie trzeba myśleć o przeszczepie wątroby. Koniecznie trzeba wspomnieć o krwistych wymiotach po alkoholu i KRWISTYM WYPRÓŻNIENIU oraz BEZWZGLĘDNIE o możliwości drgawek, bezwiednej biegunki, rzygania i utraty życia w stanie najebania.

 

Czyli bardzo chętnie by się najebał, ale nie może.

 

UWAGA! Do tej szopki przed bliskimi, trzeba KONIECZNIE dodać tęskne spojrzenia na wódeczkę/piwko, i powiedzieć z jadem w głosie że ZAZDROŚCI pijącym z całego serca. Że pewnie mają lepszą karmę niż on.

 

Efekt? Rodzina zadowolona, bo może robić coś, czego nie może robić Przemek. Nie ma poczucia upokorzenia, bycia kimś gorszym a nawet życzliwe poczucie wyższości, bo mogą się zatruć trucizną a Przemek nie może. To poskutkuje życzliwością wobec Przemka, dobrotliwością (jaki on biedny, że nie może się zatruć trucizną), i zachowanymi poprawnymi relacjami. Oczywiście do picia zmuszać go nie będą, bo nie chcą mieć go na sumieniu, wzywać karetki i odpowiadać przed prokuratorem za to, że upili gościa chociaż im mówił o problemach zdrowotnych itd.

 

Cel osiągnięty w piękny, szachowy sposób bez zemsty rodziny, jej pogardy i nieżyczliwości. Tak postępują mistrzowie. Przemku, powiedz rodzinie że trochę skłamałeś z tym nie piciem, a tak naprawdę po małej ilości alkoholu rzygasz i srasz krwią kilka dni. Może uwierzą.

 

Powodzenia!

 

  • Like 17
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek Kotoński

 

O cholera, masz rację. Oczywiście nie taki był zamiar, aby ich urazić, by poczuli się gorsi, ale faktycznie tak to mogli odebrać.

 

Co prawda nikt mi wyrzutów nie robił, ale nie o to chodzi. Następnym razem faktycznie zastosuje taktykę zaproponowaną przez Ciebie.

 

Dzięki Szefie !

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Marek Kotoński napisał:

k teraz poczuje się rodzina? Upokorzona - oto młody człowiek (zakładam po nicku że 91 rocznik), mówi im że rezygnuje z ich trybu życia i nawyków, by coś osiągnąć. Ma rację? Ma. Ale co z tego że ma rację, skoro rodzina czując się poniżona, będzie musiała albo poczuć się gorzej, albo sobie wmówić że Przemek gówno wie i jest ... (tu wstawią sobie jakiś bluzg). Do uczucia nienawiści zawsze dołącza działanie (zemsta, odwet) wcześniej czy później.

Ze trzy lata temu postanowiłem nie pic alkoholu na rok, od tak po prostu, aby odpocząć, zregenerować organizm. Ile było zdziwienia na imprezach rodzinnych, świętach etc. Krzywo się patrzyli, teksty : ze mną się nie napijesz, to może choć jedno lub  jednego.... 

Zrozumiałem, że abstynencja w tych czasach,  jest co najmniej czymś DZIWNYM  w oczach innych. Smutne ale prawdziwe :( 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialne.

 

Teraz będę mówił w pracy, że z chęcią bym sobie zapalił, ale nie mogę bo mi kondycha siada.

 

Swoją drogą dziwi mnie strasznie, że ludzie dla własnego ,,komfortu psychicznego'' udupiają innych, gdy Ci chcą wyjść ze szponów nałogu.

 

Serio? Ludzie są, aż tak zakompleksieni, że cieszy ich bardziej czyjaś porażka i krzywda niż własny sukces?

 

Od dwóch lat jestem całkowitym abstynentem - zero alkoholu i szczerze każdemu to polecam.

 

Zamiast sześciopaku w lodówce lepiej mieć na brzuchu.

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Marek Kotoński said:

Co powinien moim zdaniem zrobić Przemek?

Ja mówiłem prawdę: przepraszam ale nie piję, bo mam problem. Jak zacznę to nie potrafię przestać i piję bez przerwy przez tydzień. A nie mogę sobie teraz na to pozwolić bo wywalą mnie z pracy. Nigdy nie spotkałem się, że ktoś mi na siłę proponował ponownie, nikt się nie obraził.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak na ostatnim kontrakcie w Norwegii nie piłem bo raz że chciałem sobie zrobić przerwę, dwa tam piwo jest ohydne i mega drogie.

 

No i któregoś razu zdarzyła się "imprezka" tzn grill, gdzie przyszedłem zaopatrzony ale tylko w żarcie bo zwyczajnie chciałem sobie zjeść karkóweczkę i inne rzeczy z grilla.

 

Grono naszych rodaków, kolejeczki, za każdym razem mi też próbowano wcisnąć kielona, gdzie grzecznie odpowiadałem "dziękuję nie piję, trenuję (fakt faktem wróciłem do treningów boksu bo trafił się kolega, który również trenował i sporo potrafił więc bardzo pożytecznie spędziłem ten czas)

 

W pewnym momencie pijący zaczynali wykazywać się agresją gdy dalej twierdziłem że nie piję, aż doszło do meritum jakiś dziwnych zaczepek ze strony biesiadników (pewnie podobny mechanizm poczuli że się wywyższam etc), nie wytrzymałem i mówię "wypier*** mi z tym bo Wam wszystkim zaraz naje***", po czym towarzystwo udało że nic nie słyszeli i wrócili do swoich rozmów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko człowiek wolny od nałogów może świadomie kreować własne życie.

 

Jako abstynent z dwuletnim doświadczeniem powiem Wam, że dobrze jest przyjeżdżać na różne imprezy samochodem albo kupować sobie piwo bezalkoholowe.

 

Chociaż ja akurat jasno i otwarcie wszystkim mówię, że jestem abstynentem i jestem z tego dumny. Janusze się dziwią, ale u tych bardziej ogarniętych wzbudzam nawet pozytywne zainteresowanie.

 

Serio, większość moich znajomych to szanuje i nie spotkałem się jeszcze z ostracyzmem. Jak z kimś wychodzę na miasto i zamawiam sok zamiast piwa to kolega czy koleżanka też wtedy bierze sok.

 

Moja rozmowa z koleżanką :

 

- Idziemy na balety?

Ja: No co Ty, nie piję możemy iść razem na strzelnicę.

Ona: Dlaczego nie pijesz? Przecież każdy nie piję

Ja : Bo mam ciekawsze przyjemności w życiu

Ona: Strzelnica mówisz? Nigdy nie strzelałam, zaintrygowałeś mnie.

Ja: No to idziemy strzelać zamiast pić.

 

I spędziliśmy dużo ciekawszy wieczór.

 

 

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, developers napisał:

Ja mówiłem prawdę: przepraszam ale nie piję, bo mam problem. Jak zacznę to nie potrafię przestać i piję bez przerwy przez tydzień. A nie mogę sobie teraz na to pozwolić bo wywalą mnie z pracy. Nigdy nie spotkałem się, że ktoś mi na siłę proponował ponownie, nikt się nie obraził.

 

Myślę że to nie jest zła koncepcja, ale są znacznie lepsze. Jeśli pokażesz się jako alkoholik, będziesz nim do końca życia. A jeśli powiesz że chciałbyś się nawalić, ale po prostu ciało źle reaguje na alkohol, zupełnie inaczej zostanie to odebrane. Lepiej mieć jakieś problemy z ciałem, niż być alkoholikiem za jakiego Cię niechybnie uznają - chorą, źle reagującą na trutkę alkoholową wątrobę każdy zrozumie, ale to że masz PROBLEM z alkoholem, każdy będzie miał Cię za zwyrodnialca, nienormalnego itd.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że w niektórych sferach ciężko coś załatwić bez flaszki.

 

Jak ja marzę o społeczeństwie w którym więzi zacieśnia się na strzelnicy, ważne kontrakty dobija się przy sztandze albo po treningu bokserskim  a integracje służbowe zamiast w pubach odbywają się w fitness klubach.

 

Świat byłby ciekawszym miejscem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Amnesia Haze napisał:

Ja mówiłem, że tragicznie się czuję po alkoholu i nikt pretensji nie miał. 

Można i tak - ale znacznie lepsza jest opcja z chorą wątrobą, z tym nikt nie będzie dyskutował, a z gorszym samopoczuciem są tacy co Ci powiedzą, żebyś wypił klina z rana i Ci przejdzie. I już jest problem - po co Ci on?

 

13 minut temu, dobryziomek napisał:

Tak jak z wazektomią

 

Powiesz, że nie chcesz mieć dzieci to stwierdzą ,,aaa młody jest pier#5#%^ głupoty", ale jak powiesz, że sobie zrobiłeś wazektomię to stwierdzą, że jesteś nienormalnym, zaburzonym świrem i szatanistą.

Dokładnie.

 

10 minut temu, AdamGdynia napisał:

Marek ma sporo racji, ale moim skromnym zdaniem najlepiej się w ogóle nie tłumaczyć bo z jakiej racji.

 

Każdy ma prawo robić co uważa za słuszne (w granicach rozsądku, przybijanie sobie fiuta do stołu gwoździem nie jest mądre)

Masz rację, ale nie lepiej połechtać ego biesiadników, by Cię WSPOMAGALI w Twoim podejściu do alkoholu, a nie były jakieś zgrzyty? Trzeba myśleć makiawelicznie, strategicznie, przyszłościowo.

 

8 minut temu, developers napisał:

Ja nim jestem. Ale nie piję. Nigdy nie spotkałem się z wytykaniem palcami, zwłaszcza przez tych, którzy pija naprawdę sporo.

A co jeśli w końcu spotkasz "Januszy", którzy będą się Ciebie czepiać? A co jeśli za ileś lat będziesz tworzył nowy biznes/projekt itd., a znajomi powiedzą że byłeś alkoholikiem i masz z tym problem? Żaden biznesmen nie wejdzie w układ z kimś, kto miał tak poważny problem, ponieważ będzie się bać nawrotu choroby alkoholowej.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Marek Kotoński said:

Żaden biznesmen nie wejdzie w układ z kimś, kto miał tak powny problem

Raczej ma. Choroba alkoholowa nie jest uleczalna, ale można nie pić.

 

Cóż choroba jak choroba, czym to się różni od tego ja miał bym stan przedzawałowy i mógł za tydzień umrzeć na zawał? Zawsze jest ryzyko jak się z kimś robi interesy.

 

4 minutes ago, Marek Kotoński said:

A co jeśli w końcu spotkasz "Januszy", którzy będą się Ciebie czepiać?

Też się tego obawiałem na początku. Ale o dziwo nie spotkałem nigdy takiej sytuacji. A jak ukrywałem problem i np. mówiłem, że nie piję bo jestem autem - to słyszałem 100 różnych możliwości jak to mogę i tak się napić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@developers Zawsze już musisz być czujny, i nasycać swoją podświadomość wizją korzyści z życia bez alkoholu w trzeźwości. Jako człowiek masz znacznie większą moc, niż Ci się wydaje.

 

Janusze zawsze będą Cię ściągać w dół - dlatego gdy powiesz im o tym, że po alkoholu masz sraczkę z krwią, wymioty i drgawki, nie będą Cię przekonywać - oni chcą na spokojnie się najebać, a nie chlać w odorze gówna, rzygów i krwi, użerać z pogotowiem, policją i prokuratorem. 

 

Trzeba podstępem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze niestety do tego nie dojrzałem.... Ale Macie rację... Widzę dookoła, że wszyscy "walą"... Zbliżają się wybory i co? Przyszedł Burmistrz i się nawalił... Dba o elektorat... ? Pytanie do "Szefa" ( i każdego, kto może mi pomóc) ... Czym zastąpić uczucie przyjemności po kilku drinkach (piwach) tak, żeby poziom endoefin w mózgu się zgadzał?

Edytowane przez rixder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Marek Kotoński said:

Trzeba podstępem.

?

 

Racja, ten sposób, który opisujesz jest bardzo dobry. Ale ja do swojego już się przyzwyczaiłem, po prostu mówię prawdę i to w naszym społeczeństwie o dziwo spotyka się z pełnym zrozumieniem. Mi nie przeszkadza, że przypną mi łatkę bo i tak praktycznie wszyscy znajomi wiedzą jak było dawniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, rixder napisał:

Jeszcze niestety do tego nie dojrzałem.... Ale Macie rację... Widzę dookoła, że wszyscy "walą"... Zbliżają się wybory i co? Przyszedł Burmistrz i się nawalił... Dba o elektorat... ? Pytanie do "Szefa"... Czym zastąpić uczucie przyjemności po kilku drinkach (piwach) tak, żeby poziom endoefin w mózgu się zgadzał?

To bardzo ciężkie pytanie, ale odpowiedź może być tylko jedna - sport. Boks, siłownia (maksymalne ciężary w krótkim okresie czasu), w ostateczności seks, czasami modlitwa i medytacja, prywatna rozmowa z Bogiem jako inteligencją którą uznajemy za istotę nam przychylną, kochającą nas, pełną miłości i życzliwości.

 

W prywatnych rozmowach polecam wyniszczający trening na siłowni plus po nim modlitwę jako rozmowę z KOCHAJĄCYM Bogiem i oddanie mu swojego problemu. Pomaga.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, Marek Kotoński said:

To bardzo ciężkie pytanie,..

Dziękuję! Ciężko będzie... Przymierzam się do tego od X czasu... Ale rzucenie picia to czasem nie tylko walka z sobą ale ze społeczeństwem, które w weekendy przypomina "nawalone piekło".... Pozdrawiam Bracia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest trochę racji w tym co pisze Marek z tymże ja jestem zdania że ludzi namawiających do chlania należy olewać i dać im do zrozumienia że nie pijesz bo tak sobie postanowiłeś i tyle, koniec gadki. Nie może być mowy o uzewnętrznianiu się i tłumaczeniu, a już tym bardziej mówieniu o swoich rzekomych dolegliwościach zdrowotnych. Zostanie to rozsiane po ludziach i za nim się obejrzysz  wszyscy będą mówić o tym jaki to Przemek biedny, wątrobę ma chorą i pewnie dlatego bo pije tyle i w ogóle to nie wiadomo co jeszcze robi. Ludzie zawsze będą gadać.

Marek wspomniał że należy sprawę rozegrać strategicznie, jak Machiavelli. Ja uważam że całe życie należy w ten sposób rozgrywać. W tym wypadku należy być jak lew a nie jak lis. Od razu gasić wszystkie uwagi na temat nie picia nie tłumacząc się. Oczywiście należy to robić z wdziękiem. Uwagi kierowane w Twoją stronę mogą również wynikać z niestety niskiej pozycji w oczach rodziny.

 

Co do samego nie picia alkoholu jako życiowej doktryny to uważam że jest to błąd. Alkohol jest okej jak się go odpowiednio i z odpowiednimi ludźmi spożywa. Może również działać pro zdrowotnie np w postaci nalewek, znam osobę która wyleczyła się z boreliozy pijąc nalewki na ziołach wcześniej lecząc się ok 2 lat antybiotykami, które zamiast leczyć tylko pogarszały stan.

Dawka czyni truciznę.

 

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.