Skocz do zawartości

Facet z dzieckiem  

18 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy mogłabyś być w związku z mężczyzną, który ma dziecko?

    • Tak
    • Tak, ale tylko w pewnych przypadkach
    • Nie


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Anna napisał:

Synowie poszli w narkotyki, obecnie jeden odsiaduje wyrok za kradzieże

Ja z kolei znam przypadek, że dama się rozwiodła, bo facet chlal i napierdalal. Rozumiem kobiecine. Dalej historia kobiety to kabaret. W skrócie miała dwóch facetów. Na poziomie,bez nałogów, bez dzieci ale za to dobre spokojne misie . I co ??? Rzucala ich po koleii. Doskonale wiemy czemu. Nie było emocji ani adrenalinki. Skończyło się na tym, że powróciła do domu byłego. Żyją razem ale osobno. Dalej szuka wrażeń i bad boyow.

Do czego zmierzam .... Mają 3 dzieci. Dwóch synów i córkę. Jak rozwód i wojaże mamuśki wpłynely na ich pociechy ?? 

Syn lat 25. Bezrobotny, alkoholik.

Córka lat 20 ,sprzedajne tyłka min.za nowego iPhona i ciuchy. Obecnie skończyła gimnazjum!! 

Znowu syn 17 lat. Zamknięty w rzeczywistości pokoju, komputera i gier. Zlasowny mózg .

 

Mamusia dumna ze swoich pociech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Masza napisał:

Nie do końca rozumiem o co Ci w tym chodzi?

W sensie, że w domu najpierw się liczy zdanie faceta, później dziecka, a na końcu moje? Czy, że co?

Nie zdanie się liczy a osoba. Najpierw facet potem jego dziecko a na końcu partnerka. To chyba @Normalny miał na myśli.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Normalny napisał:

To ja mam panie inne pytanie. Jest facet, jego dziecko oraz Wy (ewentualnie wasze dziecko).

Hierarchia jest taka - po pierwsze facet, po drugie jego dziecko a potem ... Wy.

 

Wchodzicie w taki układ?

Pierwsze zawsze powinny być dzieci, czy to mężczyzny czy kobiety. 

Zaznaczyłam odpowiedź tak, nigdy nie było dla mnie to problemem, nawet gdy swojego dziecka nie miałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Still napisał:

Najpierw facet potem jego dziecko a na końcu partnerka.

Może mój kobiecy mózg tego nie ogarnia, ale wydaje mi się, że większość rodziców na pierwszym miejscu stawia własne dziecko, a nie siebie. W każdym razie, nie wiem czy ja bym była w stanie stawiać dziecko partnera na pierwszym miejscu, ale potrafiłabym zaakceptować, że dla niego dziecko byłoby ważniejsze niż ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nieważnie kto urodził, ważne kto wychował" - taka matriksowa mądrość, dlatego ja, gdybym był samicą, jak najbardziej wyobrażam sobie związek z takim mężczyzną:)

No ba, jeszcze wychowałabym jak swoje własne;)

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still domyślam się, bo z natury jesteśmy zachłanne, plus od dziecka jesteśmy programowane tak, że jak kocha to stawia na pierwszym miejscu. Poza tym, zapewne najgorsze do zaakceptowania jest jak do dziecka dołączy jeszcze w pakiecie, mocno szurnięta, albo niezaradna ex-partnerka/mamusia, która ciągle będzie potrzebować, żeby jej w czymś pomóc i coś załatwić i facet będzie rozdarty na dwa domy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Masza napisał:

dołączy jeszcze w pakiecie, mocno szurnięta, albo niezaradna ex-partnerka/mamusia, która ciągle będzie potrzebować, żeby jej w czymś pomóc i coś załatwić i facet będzie rozdarty na dwa domy

Mądry facet szybciutko skróci jej zamiary.

Osobiście jeżeli byłbym w zdrowym związku z inną kobietą a ex wlazila by z butami, szybko naprowadził był ja na tor : wypierdalaj kobieto na inny tor. Akurat pokazał bym brak empatii dla tej jednostki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sadzę, że dzieci nie mogą być stawiane na pierwszym miejscu i to dla ich dobra. Jednak, kiedy mamy do czynienia z samotnym rodzicielstwem jest to dużo trudniejsze do zrealizowania niż w relacji, kiedy mamy do czynienia z naturalnymi rodzicami. To jest ta konsekwencja np.  wcześniejszych złych wyborów. Tzn. dziecko ma mieć zapewnione bezpieczeństwo miłość, ale i dyscyplinę. Samotni rodzice  nadmiernie chronią dziecko, uważając je za poszkodowane, wpadają tez w nadopiekuńczość spełniając wszelkie zachcianki, traktując to, jako formę rekompensaty. Rodzic, jako dorosły potrzebuje realizować się tez w relacji partnerskiej i często nie mogąc znaleźć partnera przenosi te potrzeby na dziecko, traktując je jak zastępczego drugiego rodzica. To jest zaburzony model funkcjonowania. Dziecko jak widzi spełnionego, zadowolonego rodzica samo czuje się szczęśliwe. Niestety niewielu to rozumie, a jeśli już to i tak nie ma wielu odpowiednich chętnych na związki z samotnymi rodzicami. Ludzie nie chcą sobie komplikować życia, co nie powinno dziwić. W rezultacie dziecko widzi rozzalonego, sfrustrowanego  rodzica i podswiadomie chce go wspierać, a to nie jest jego rola, albo przynajmniej nie powinna być. Nikt nie jest robotem i nie bedzie udawał 24/ h szczescia. Jakkolwiek by nie było lepiej byc samotnym rodzicem, który nawet jak błądzi stara się nie dac zwariować,  niz wiazac sie na siłę z kimkolwiek. 

 

Nawet w małżeństwach jest pewien niszczący mechanizm, znany w psychologii tj. zakochanie rodzica w dziecku, koncentrowanie na nim nadmierniej uwagi co rodzi naturalną frustrację w drugim rodzicu, czasem zazdrość. Ten mechanizm częściej występuje u matek ale ojcom tez jest nieobcy. Jest to ogromne obciążenie dla dziecka, które jak dorośnie musi leczyć się u specjalistów. Tak wiec ludzie dorośli są dla siebie, dziecko powinno być zaopiekowanie, zdrowo wychowane i przygotowane do życia.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Still napisał:

Ja z kolei znam przypadek, że dama się rozwiodła, bo facet chlal i napierdalal. Rozumiem kobiecine. Dalej historia kobiety to kabaret. W skrócie miała dwóch facetów. Na poziomie,bez nałogów, bez dzieci ale za to dobre spokojne misie . I co ??? Rzucala ich po koleii. Doskonale wiemy czemu. Nie było emocji ani adrenalinki. Skończyło się na tym, że powróciła do domu byłego. Żyją razem ale osobno. Dalej szuka wrażeń i bad boyow.

Nie obraź się kolego, ale przykładami z patologii za dużo merytoryki to do tego tematu nie wniesiesz.

Nie brakuje tępych facetów, dresów, ćwiczących na siłce łysych patoli, tak jak nie brakuje Karyn. Takich ludzi nie należy przedkładać jako jakiś wzór statystyczny, bo nie są żadnym wzorem tylko skrajnością, wartością odchyloną.

 

Nie brakuje kobiet inteligentnych, wykształconych, które choć też mają te pierwotne instynkty i też chcą silnego faceta, to zwykle silnego trochę na inny sposób.

Silnego na sposób spokoju, inteligencji, lepszego od niej wykształcenia i pracy, Ewentualnie w skrytych marzeniach silnego na sposób Greya - przystojnego zawadiaki w garniturze. itd. Natomiast na pewno nie silnego na zasadzie obdartego pijusa i patola, tzw. 'bad boya'.

To są kryteria patologii i nie ma tu żadnego wzoru na cokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziecko na 1 miejscu? Gadanie wszystkich szlachetnych rodziców.

 

Podam wam przykład, który przełużcie sobie na inne mniej dramatyczne sytuacje życiowe:

W samolocie jak wyskakują maski tlenowe macie obowiązek je założyć najpierw sobie a dopiero w drugiej kolejności dziecku. 

 

Bez was nie ma dziecka. Tak rozumiem hierarchię kto jest najważniejszy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się @Normalny. Tylko ten temat to kwestia wielu zależności. W sytuacji przez Ciebie opisanej wiadomo, że najpierw musisz zatroszczyć się o siebie, ale np.gdy chodzi o związek samotnej matki z mężczyzną, w tym przypadku mówie np.o sobie, to moje dziecko jest dla mnie najważniejsze, dopiero potem partner. Oczywiście nie jestem zaślepiona tą miłością i staram się mojego syna wychowywać mądrze.

Co nie znaczy, że partnera bym zaniedbywała. Jak się chce, to można tak zorganizować, że nikt nie poczuje się zaniedbany?

Takie jest moje stanowisko, samotnej matki?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje koleżanki, kochanki, partnerki, niezależnie od stopnia zaangażowania relacji, poza jednym przypadkiem, nie miały okazji poznać moich dzieci. Te sprawy oddzielam. Nie szukam macochy dla dzieci, ani też nie wchodzę w rolę ojczyma. Masz dzieci - fajnie, to ustawia naszą relację maksymalnie na FwB.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Anna napisał:

A ja sadzę, że dzieci nie mogą być stawiane na pierwszym miejscu i to dla ich dobra. Jednak, kiedy mamy do czynienia z samotnym rodzicielstwem jest to dużo trudniejsze do zrealizowania niż w relacji, kiedy mamy do czynienia z naturalnymi rodzicami. To jest ta konsekwencja np.  wcześniejszych złych wyborów. Tzn. dziecko ma mieć zapewnione bezpieczeństwo miłość, ale i dyscyplinę.

Bardzo słuszna uwaga. Mój znajomy pastor zawsze tak mówi. Jego zdaniem (które podzielam) jednym z największych błędów współczesnych związków jest to, iż kobiety stawiają na pierwszym miejscu dziecko, niż męża/partnera. Najpierw Pan z Panią, miłość/związek, dzieci zawsze na drugim miejscu. To rodzice są najważniejsi, bo gdy nie będzie szczęścia w związku małżeńskim, dzieci również nie będą szczęśliwe. Naiwne, idealistyczne, biblijne : )? Ale popieram.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie zagłosuję, bo szczerze nie wiem.

Obecnie wydaje mi się, że tak. Ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji więc nie wiem.

 

Człowiek często, kiedy nie jest w danej sytuacji może mówić jedno, a kiedy się w niej znajdzie niekoniecznie tak zrobi. Często nam się wydaje, że w jakiś sposób się zachowamy, a rzeczywistość może być inna.

 

Tyle ode mnie.

Pozdrawiam ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A ja nie mogłabym. Mi sie udało korzystać z radości nie bycia małżonką i z korzyści jakie niesie antykoncepcja, nie mam przeszłości i nie potrzebuję czyjejś. 

 

Tym samym nie twierdzę, że inne stanowisko w tej kwestii jest niewłaściwe, po prostu nie lubię nadmiaru problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

A ja zaznaczam opcję - nie.

Ponieważ ,  jeśli łączy się to z płaceniem alimentów na jego dziecko,  to oczywiste,  że nastąpiłyby komplikacje,  gdyż utrzymywać powinien NASZE dziecko. 

Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić  

A jak jeszcze utrzymywałby z nim kontakt,  to całkowicie jest to wykluczone. Już to widzę swymi oczami - w sobotę nie mogę ,  gdyż spotykam się wówczas z moją córką. 

Szału można dostać. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cuba Libre Lajk za jasne i szczere wyrażenie opinii. Szczególnie za słowa A jak jeszcze utrzymywałby z nim kontakt. Wiadomo, faceta na zapieprzać na twoje/wasze dziecko. 

 

Znam takie małżeństwo. On ma jedno dziecko z poprzedniego związku i drugie z obecnego. Obecna małżonka nerwowo reaguje gdy on przekazuje dodatkowe pieniądze poza alimentami (ostatnio na ferie na obóz jakiś synowi chciał dołożyć) - wścieka się, że on odbiera kasę ich dziecku. Drugi raz się ożenił - no to ma "szczęście małżeńskie" - baba mu kołki na głowie ciosa bo on chce tylko swojemu dziecku coś od siebie jeszcze dać.

 

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od atrakcyjności kobiety, od jej ceny rynkowej, ilu samców chce ją bzykać.

Na zasadzie suwaka. Suwak w dół, atrakcyjność, tym kobieta bardziej jest skłonna wejść w związek z takim facetem, czyli:

 

Atrakcyjna

Nawet, nawet

Średnia

Taka sobie

Brzydka

 

i adekwatne odpowiedzi na związek z dzieciatym

 

Nie, w życiu!!!!

Nie jestem zainteresowana

Hmmm, raczej nie, muszę przemyśleć

Myślę, że mogłabym spróbować

TAK

 

Przy czym każda z pań będzie za swoimi dziećmi bardziej. Instynkt macierzyński. Pan Red pisał o jednym przykładzie, jak się haupa paliła i czyje dzieciaki kobitka ratowała.

 

Edytowane przez IgorWilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.