Skocz do zawartości

Usilna zmiana pracy i prośba o pomoc i pracy


Ramaja Awantura

Rekomendowane odpowiedzi

Witam was, dawno nie pisałem...

Mam ostatnio taki problem - znalezienie innej pracy...

Pracuje w Państwówce ok 3 lata - nazwa na P :)Otóż mam dość ciągłych nerwów, braku rozwoju i awansu i pracy za uwaga 1520 ZŁ !!!! Netto XD

Pracuje na stanowisku administracyjno-gospodarczym, praca papierkowa plus excell i rozmowy telefoniczne. Wysyłam ostatnio cv ale odzewu prawie wcale. Czy myślicie że może to być powodem:

-mam wykształcenie średnie bez matury,

-słaby angielski,

Ok. 3 lat w państówce mam, dużo się nauczyłem, macie jakieś propozycje w sprawie rozwoju i kursów? Albo czy może zdać mature i pójść na studia?

Edytowane przez Ramaja Awantura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawi mnie czy coś takiego by się udało. Czyli wyuczeniu się jakiegoś zawodu dzięki któremu możesz pracować w wykończeniówce, albo hydraulik, elektryk. Praca w Polsce i zagranicą, potem jak ogarniesz język to firma w UK, która sprowadza z Polski Januszy, którzy nie znają języka, ale ty znasz i koordynujesz pracą, jak kładziecie jakieś gładzie przykładowo, albo robicie instalacje elektryczną w domu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Still napisał:

To już bym poszedł do Biedronki lub Lidla. Przynajmniej miałbyś Kartę benefit i silke za free.

W Lidlu pracowałem 2,5 roku, Po kontuzji kostki którą  z własnej głupoty nie rehabilitowałem zrobiło mi się boczne przyparcie rzepki i tak po nitce do kłebka zostałem zwolniony. Ogólnie trochę w życiu fizycznie się pracowało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W budżetówce kariery nie zrobisz. Nawet byś nie chciał szkoda życia na robotę w administracji publicznej.

 

https://eskk.pl/lekcje-probne?gclid=EAIaIQobChMIsPKk8vnW3QIVR4myCh00gAu5EAAYASAAEgLWmvD_BwE

 

Rób kursy.

 

Kumpel jest po gastronomiku, ale pracuje jako szklarz i powiem Ci, że zarabia więcej niż większość moich znajomych po aplikacji radcowskiej/adwokackiej.

 

Kolega nie robił żadnego kursu uczył go wszystkiego jego przyjaciel.

 

Mój przyjaciel rzucił prawo na drugim roku i został spawaczem.

 

Teraz jeździ sobie po Europie z dziewczyną i wozi się nowym mercem.

 

Ma firmę w UK.

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

-mam wykształcenie średnie bez matury,

-słaby angielski,

Ok. 3 lat w państówce mam, dużo się nauczyłem, macie jakieś propozycje w sprawie rozwoju i kursów? Albo czy może zdać mature i pójść na studia?

Dość złożone zagadnienie, bo zależy od Twoich priorytetów na już. Tzn. czy musisz się utrzymywać i zarabiać na czynsz i jedzenie, czy np. masz poduszkę finansową na inwestycję w kursy albo masz szansę przycupnąć u rodziców i np. pójść na studia?

 

Kurha, stary, jeśli nie jesteś urodzonym biznesmenem (a nic nie wspominasz że masz jakieś biznesy, interesy, handle, działalnośći - tylko "zwykły etatowiec") to minimum maturę musisz mieć.

 

Matura to bilet wstępu do różnych prac, uprawnień i na studia. A dyplom studiów to kolejny bilet wstępu. Ja tak to traktuję bo mi się to tak sprawdzało wiele lat.

 

Na ten moment proponowałbym dwie opcje:

 

1. zdefiniować najdokładniej jak umiesz - co możesz robić "biurwowo",

jakie ambitne lub nieambitne roboty - np. analizy finansowe, negocjacje kontraktów, handel, zamówienia publiczne, audyty zakładów pracy, no nie wiem - nie znam się co można w administracji, ale wachlarz jest spory.

- ukierunkować się i zacząć pracować i nabijać sobie doświadczenie w jakiejś  działce (np. gminne zamówienia publiczne), w międzyczasie wieczorowo dorobić maturę

 

2. zrobić ad hoc jakieś uprawnienia, szkolenie w bardzo potrzebnym a nie za trudnym na początek zawodzie:

- programowanie obrabiarek CNC -  jak kumasz trochę techniki to dasz radę

- uprawnienia na wózki widłowe / maszyny budowlane (koparkę, dźwig, jakieś magiczne mieszalniki asfaltu czy coś)

- uprawnienia inspektora BHP i PPoż

- poszukać co mają w ofercie ZDZ  (Zakład Doskonalenia Zawodowego) lub CKU (Centrum Kształcenia Ustawicznego) w swoim mieśćie - nie wiem, może komuś wyda się staroświeckie, ale uważam że jest to ciekawa metoda podniesienia kwalifikacji

- ewentualnie kurs obsługi jakiegoś oprogramowania specjalistycznego, zależy co Ci pasuje - AutoCAD lub jakiś tam ArchiCAD żeby zostać projektantem czegoś prostego, albo Symfonia dla księgowości - nie znam tych specjalnych softwarów ale myślę, że kumasz ideę

 

No i zacząć pracować z tymi uprawnieniami gdzieś, gdzie roboty jest od groma a za granicą jeszcze więcej.

 

PS. Jak możesz to z jakąś konkretną kwalifikacją i MINIMUM maturą wyjedź na zachód pracować za ojro albo funty - odetchniesz finansowo i nazbierasz na dalszą edukację.

 

W długim terminie polecam studia, ale muszą być przemyślane co do chwytliwości dyplomu (przypominam analogię = dyplom to tylko bilet wstępu do dalszych rarytasów)

 

Edit:

 

3. Opcja - słusznie Bracia sugerują - szklarz, hydraulik, stolarz, cieśla, ceramik, wykańczanie wnętrz, płytkarz, rzemiosło artystyczne - roboty od za**bania (jak nie jesteś partacz), kasa czasem lepsza niż niejeden inżynier czy prawnik (po ch... studiować ja się pytam) - ale tu musisz być sumienny i mieć smykałę no i wiedzę praktyczną

 

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 lat :(

Co do matury, boli mnie to jak jasna cholera że jej nie mam. Miałem swoje przejścia, polski i ang zdałem ale do matematyki jakoś nie miałem przekonania :( potem dopiero po czasie zauważyłem że to był problem z moim charakterem i psychiką a nie to że jestem głupi. Chce sobie coś udowodnić, że tamte czasy to była kwestia fobii itp'

Co do tej budżetówki to wypucuje że Policja, jako cywil. Po prostu strasznie męczy mnie te środowisko pociot i oszołomów

Edytowane przez Ramaja Awantura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jeden pomysł - kiedyś byłem na takim kursie w Polsce dla kierowców cystern na zachodzie - dużo kasy się miało zarabiać tylko ładunek niebezpieczny.

Szkolili się na specjalne prawko plus język plus jakieś uprawnienia i wio do roboty za 10tys zł / miesiąc.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Imbryk napisał:

Jeszcze jeden pomysł - kiedyś byłem na takim kursie w Polsce dla kierowców cystern na zachodzie - dużo kasy się miało zarabiać tylko ładunek niebezpieczny.

Szkolili się na specjalne prawko plus język plus jakieś uprawnienia i wio do roboty za 10tys zł / miesiąc.

Dodam że prawko nie zdanie 3 lata temu 3 razy i tak naprawdę to tylko jakieś godz. wziąść i zdać bo teorię mam zdaną, ale z zarobkami jak powyżej i to że bardzo skomplikowało by to mi moje położenie w pracy jeszcze bardziej (musiał bym jeszcze dodatkowo zapieprzać samochodem i rozwozić kwity)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramaja Awantura a jakby popatrzeć z innej strony:

 

- nie masz prawka bo cośtam, nawet lepiej bo praca byłaby cięższa (na pewno? może ciekawsza?)

- matura nie zdana bo cośtam i boli

- angielski słabo (czemu? prosty język i bardzo potrzebny w rozwoju)

 

Zastanów się na spokojnie jakie masz priorytety, co byś chciał a co paląco musisz -  bo wyczuwam niskie poczucie wartości i pierwsze symptomy lekkiego zapalenia gruczołu wymówkowego.

 

Ja rozumiem chroniczną kontuzję, wiem coś o tym, rozumiem niskie poczucie wartości itd.... tylko trzeba by zacząć jakoś metodycznie działać, ru...ć je....ć nic się nie bać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierz dupę w garść i jak dobrze to rozegrasz to równo za rok będziesz w dużo lepszej sytuacji.

 

Tylko pamiętaj o deklaracji maturalnej nie bądź frajerem, który uwalił temat bo nie ogarnął terminów i formalności.

 

Masz cel na ten rok jesteś w lepszej sytuacji od ludzi, którzy żyją bez celu.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Imbryk napisał:

@Ramaja Awantura a jakby popatrzeć z innej strony:

 

- nie masz prawka bo cośtam, nawet lepiej bo praca byłaby cięższa (na pewno? może ciekawsza?)

- matura nie zdana bo cośtam i boli

- angielski słabo (czemu? prosty język i bardzo potrzebny w rozwoju)

 

Zastanów się na spokojnie jakie masz priorytety, co byś chciał a co paląco musisz -  bo wyczuwam niskie poczucie wartości i pierwsze symptomy lekkiego zapalenia gruczołu wymówkowego.

 

Ja rozumiem chroniczną kontuzję, wiem coś o tym, rozumiem niskie poczucie wartości itd.... tylko trzeba by zacząć jakoś metodycznie działać, ru...ć je....ć nic się nie bać.

Co do prawka, to jakbym miał w aktualnej robocie to o połowę doszłoby mi więcej roboty za te same pieniądze i o połowę więcej nerwów... mam nieciekawą sytuacje z kierownikiem i to że robię z byłym policjantem który ma dość mocno wysrane na wszytko przeważnie... 

-z maturą mam motywacje głównie także by sobie "coś udowodnić" że w tedy nie byłem debilem ale miałem problemy z psychiką i charakterem

- z ang nie mam nic na swoją obronę, zwykłe kretyńskie lenistwo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Ramaja Awantura napisał:

-z maturą mam motywacje głównie także by sobie "coś udowodnić" że w tedy nie byłem debilem ale miałem problemy z psychiką i charakterem

- z ang nie mam nic na swoją obronę, zwykłe kretyńskie lenistwo

Spoko Bracie, już się dosyć pobiczowałeś - byłeś zwykłym leniuchem, nie kretyńskim i miałeś problemy z psychiką, ale na tyle lekkie że sobie z nimi poradzisz.

 

Jak już pisałem ze 2 razy na forum, łopatologicznie: my ludzie mamy dwa rodzaje motywacji "OD bólu" i "DO przyjemności".

Ty przy maturze miałeś motywację "OD" - uniknąć bólu bycia debilem przez udowodnienie...

Również przy prawku masz motywację "OD" - uniknąć bólu hujowszej pracy

Z angielskim miałeś też motywację "OD" - po co się uczyć skoro to tylko nuda i bóóóól nauki.

 

Czas zmienić sobie motywację na "DO" np.:

Matura - warto się spiąć i zdać, bo ona to  bilet wstępu "DO" lepszego zajęcia, uprawnień, itd..

Prawko - i tak się zwolnisz z tamtej roboty, a prawko "DO" będzie już tylko miało korzyści w przyszłości

Angielski - duża motywacja "DO" wyjechać gdziekolwiek, jakakolwiek lepsza praca wymaga kontaktu z zagranicą.

 

Ty, a może pilotem wycieczek zostaniesz?

Kurs jest mega tani, musisz się w chooy dużo nauczyć i robota męcząca i czasochłonna, ale jak uwielbiasz podróże i ludzi - naprawdę spoczko zajęcie. Tylko czy kontuzja pozwoli? Trzeba dużo chodzić, biegać i załatwiać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ramaja Awantura napisał:

-mam wykształcenie średnie bez matury, 

-słaby angielski,

1 godzinę temu, Ramaja Awantura napisał:

Dodam że prawko nie zdanie 3 lata temu 3 razy

Ojezu...

Stary, Ty podstawowych podstaw nie masz...

 

Zwłaszcza ostatni pkt odcina Cię od chleba...

Prawo jazdy kat B to absolutny kurwa MUS dziś.

 

Bo z tego masz wyjście na kat C+E (na dziś w branży transportowej ludzi szukają ze łzami w oczach - wakaty na poziomie dziesiątek tysięcy miejsc).

Masz też wyjście na D/D+E - kierowcom MZA Warszawa płacić chce c.a. 4800 brutto, pół miasta oplakatowane - no chyba warto się schylić?
I jeszcze dla zarejestrowanych bezrobotnych gotowi są wyrwać dofinansowanie na podnoszenie kwalifikacji (czytaj - kurs, bo dojście od kat B do D+E z uprawnieniami do wożenia ludzi to z 10 koła trzeba co najmniej położyć)

 

PKP Intercity poszukuje ze świecą w ręku maszynistów. Sytuacja (i płace) jak w MZA - da się do piątki brutto dojechać dość szybko. Też dofinansowują kursy. Tu MUSISZ mieć średnie - więc w dupie jesteś.

 

1 godzinę temu, Imbryk napisał:

uprawnienia na wózki widłowe / maszyny budowlane

 

O to to to.

Magazynier + uprawnienia na widły i już masz jakiś podstawowy fach w ręku.

 

Gościu, nerkę zastaw, pożycz od lichwiarza ? (no dobra, to to taki żarcik dla rozluźnienia gęstej atmosfery) i kończ w pierwszej kolejności kat B (i zacznij jeździć - CZYMKOLWIEK. Bo pracodawcy chcą człowieka UMIEJĄCEGO prowadzić auto, a nie gościa z papierkiem).

 

Druga kolejność - matura.

Trzecia kolejność (możesz niezależnie) ogarniaj język obcy (angielski minimum, niemiecki dobry pomysł).

 

Póki co - jesteś w dupie.

I to - niestety - DOBRZE się tam urządziłeś. I to Twój podstawowy problem.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony, mogę polecić branżę pogrzebową. :)

Ale to tylko, jeżeli masz mocną psychikę i nie boisz się, "tych spraw".

 

Zarobki całkiem niezłe, bo i chętnych bardzo mało. Wiadomo, każdy zakład rządzi się swoimi prawami, ale myślę że w większości tego typu firm, na start możesz zarobić około 2,5-3k, a jeżeli nie bedziesz sie niczego bał i będziesz w tym dobry, to spokojnie da się wyciągnąć 5-6k.

 

Tylko najpierw zrób prawko, bo wiele firm tego wymaga od pracownika.

Większości rzeczy nauczysz się w branży, a specjalistyczne kursy, to już różnie, w zależności jak cenny będziesz dla swojego pracodawcy, to sam Ci to opłaci.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia. :)

Edytowane przez Gravedigger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Gravedigger napisał:

Zarobki całkiem niezłe, bo i chętnych bardzo mało.

To mnie zawsze ciekawiło, jak się trafia do takiej branży. Z polecenia, po znajomości? Bo raczej nikt ogłoszeń o pracę oficjalnie nie daje, albo nie zwracałem na to uwagi. Wg. mojej wiedzy bardzo dobrze w swoim czasie płacili również w kostnicach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Obliteraror napisał:

To mnie zawsze ciekawiło, jak się trafia do takiej branży. Z polecenia, po znajomości?

Wiesz, najczęściej tak. :)

 

Ale firmy takie, można też czasami znaleźć na ogłoszeniach w UP.

 

Moim zdaniem, najlepiej poprostu podejść do jakiegoś zakładu i wprost zapytać, czy niepotrzebują do pracy. :)

Zapotrzebowanie jest naprawdę duże, bo nie każdy może to robić.

 

Praca jest ciężka, zarówno fizycznie jak i psychicznie, ale za to pracownik z doświadczeniem i umiejętnościami, jest naprawdę dobrze traktowany i cenny. :)

 

25 minut temu, Obliteraror napisał:

Wg. mojej wiedzy bardzo dobrze w swoim czasie płacili również w kostnicach.

W zasadzie, to większość zakładów pogrzebowych, ma swoją kostnicę. :)

Więc poniekąd, jest to ze sobą bardzo powiązane.

 

Zarobki bardziej zależą od tego, jak wiele potrafisz i co możesz robić. 

Edytowane przez Gravedigger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramaja Awantura Nie przejmuj się, grunt to próbować coś zmieniać. Bracia dali dużo dobrych rad, sam robiłem za podobne pieniądze w jednej firmie kurierskiej, gdzie jeszcze były 3 zmiany i na 3ciej trzeba było dojeżdzać 2 razy dziennie do pracy, dodatkowo użerać się z kurierami, którzy mieli na Ciebie wyjebane. Dużo by gadać.

1 godzinę temu, Gravedigger napisał:

Zarobki bardziej zależą od tego, jak wiele potrafisz i co możesz robić.

Ciekawy temat, mógłbyś rozwinąć?

10 godzin temu, Beckenbauer napisał:

Czasem nawet płaci uczestnikom, (chyba 900 złotych miesięcznie) tylko trzeba być bezrobotnym

Czasem więcej, zależy czy jest finansowane ze środków UE.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.