Skocz do zawartości

Terapia małżeńska. Czy warto ??


Rycerz Maly

Rekomendowane odpowiedzi

Witam bracia.

Jak w tytule, co sądzicie o terapii małżeńskiej ? Ma sens czy strata czasu ? Może ktoś był i ma doświadczenie czy warto się wybrać. 

 

Podczas rozmów z żoną ciężko nam się dogadać, więc zastanawiam się czy ktoś doświadczony w tego typu sprawach może spojrzeć na naszą relację z innej strony i pokazać coś czego oboje nie widzimy.

Pozdrawiam

Edytowane przez Rycerz Maly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rycerz Maly idź ale nagrywaj . Nie pozwól by ta terapia polegała na zmianie tylko i wyłącznie twojego zachowania. Może to być element zbierania dowód na okoliczność rozwodu. Osobiście uważam,że idea mediacji jest zawsze lepsza ponieważ polega w teorii na znalezienia/wypracowania wspólnej płaszczyzny porozumienia.

Nie możesz sobie pozwolić by to polegało na przerzucaniu się wzajemnie inwektywami, by ta terapia polegała na praniu twojego mózgu byś robił to co trzeba. 

Możesz ew. napisać na jakiej płaszczyźnie są to nieporozumienia? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja z innej beczki. Warto tylko w przypadku gdy chcesz się rozwieść, wtedy będzie to plus na twoją korzyść że chciałeś to ratować itd. jeśli faktycznie chcesz coś pozmieniać w małżeństwie to terapia małżeńska jest jak strzał w potylicę. To już klarownie pokazuje słabość, że potrzebujesz osób trzecich żeby rozwiązać swoje problemy w zwiazku, czyli innymi słowy nie radzisz sobie. Żona oczywiście będzie zadowolona na pozór, lecz w środku straci do ciebie całkiem szacunek. Teraz jest chyba moda na wszelkiego rodzaju terapię. To jest moje zdanie i jestem świadomy tego że w obecnych czasach wiele osób może się z nim nie zgodzić.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zwolennikiem terapii indywidualnej - samemu warto pójść i pogrzebać szczerze, mówiąc terapeucie różne brudy - to zostaje między nim a mną.

 

Co do par - hehe, w moim wypadku, byłem raz, oboje chcieliśmy - i to był poebany pomysł.

 

Po 1. żeby jeszcze przed małżeństwem chodzić na terapię małżeńską - jeśli chodzisz na terapię już nawet przed ślubem to po prostu sie rozstań i nie marnuj reszty życia

 

Po 2. jak się tam uzewnętrzniłem, tak naprawdę co mi na sercu w głębi leży, przy terapeucie i przy pani, to pan t-ta zdefiniował co robię źle a co pani robi źle, s pani podchwyciła to co ja robię źle i teraz przy każdej kłótni ona perswaduje - widzisz, terapeuta ci mówił że masz się zmienić, to się kurwa zmień, Terapia zamiast uzewnętrznić i coś wspólnie uspokoić, dała jej paliwo do napierdalania mnie, tym razem poarte NAUKOWYMI DOWODAMI i AUTORYTETEM dyplomowanego psychoterapeuty. Ja nie mam szans, bo ONA PRZECIEŻ KURWA NAD SOBĄ PRACUJE i nie wiem co się w niej dzieje i mam prawa nic jej wytykać.

 

Rozmawiałem też ze znajomym, 15 lat stażu, dzieci, pies, wspólnota itd, wieczne awantury. No to poszli. I było naprawdę dobrze - powiedzieli sobie szczerze, popatrzyli z innych perspektyw, wylali żale, troski, zrozumieli się, umówili się na sygnały aby nie eskalować kłótni itd. Miesiąc-dwa było spokojnie, bardziej otwarci na siebie. Potem go spotkałem - mówi, awantury wróciły, podejście pani identyczne jak sprzed terapii. Ale może im coś zostało w głowach.

 

Tak więc jeśli Twoja pani jest w miarę normalna - to polecam, ale i tak ostrożnie co mówisz - bo może być wykorzystane przeciwko Tobie - mimo tajemnicy gabinetu.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana człowieka jest bardzo ciężka, czasami w ogóle niemożliwa, bo uwarunkowania poszły za daleko, a codzienne nawyki biorą górę nad silną wolą. Terapia wspólna nie ma racji bytu moim skromnym zdaniem. Absolutnie żadnego, bo to wymagałoby, aby dwie osoby w identycznym momencie podjęły decyzję o metamorfozie. 

 

To nie jest realne. 

 

Chyba, że materiał dowodowy, starania o związek i inne tego typu gówno. 

 

Poza tym terapia, do tego propozycja wychodząca od mężczyzny cuchnie z daleka słabością. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramzes nagrywać oczywiście będę nawet wezmę drugi tel w razie gdyby trza było tel wyl. Lub gdyby małżonka chciała sprawdzić czy dyktafon nie trybi w tle.

Nieporozumienia są na wszelkich płaszczyznach. Od tego że nie rozumie że dług u męża trzeba oddać bo dług to dług, że jak coś się zniszczy to wypada odkupić lub aby okazać skruche przyznać się, że ma prawo mi się nie chcieć czegoś robić itd. Nooo ja ogólnie znam geneze problemu ale ona nie bierze moich uwag na poważnie.

@Imbryk

"

Terapia zamiast uzewnętrznić i coś wspólnie uspokoić, dała jej paliwo do napierdalania mnie, tym razem poarte NAUKOWYMI DOWODAMI i AUTORYTETEM dyplomowanego psychoterapeuty. Ja nie mam szans, bo ONA PRZECIEŻ KURWA NAD SOBĄ PRACUJE i nie wiem co się w niej dzieje i mam prawa nic jej wytykać.

 " a to akurat bardzo cenna uwaga. DZIĘKI

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś wydawało mi sje, że terapia do dobry pomysł. 

 

Dziś sensu racjonalnego nie widzę. Skoro w zwiazku jest źle i nie daje on zadowolenia obu stronom to nie widzę sensu go ratować. Trup to trup. Po co ożywiać go na siłę ? 

 

Skąd pomysł, że ludzie mają byc na zawsze razem ? Ten romantyzm mocno wypaczył nasza naturę. Tyle nieporozumień. Tyle niepotrzebnych konfliktów aby utrzymać małżeństwo za wszelka cenę. W tym wszystkim dzieci.

 

Zamiast terapii lepszy byłby mediator rozwodowy aby pomógł malzenstwu rozstać się w sposób w miarę cywilizowany.

 

Mimo wszystko idź. Bracia mają rację. Przy rozwodzie będzie na twoją korzyść.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem z tych co nie chcieli się rozwodzić. Wtedy tak myślałem bo rodzina bo dziecko ...

 

Co do terapii. Byliśmy u jakiegoś tam psychologa. Nie ma sensu jeśli któreś z was w duchu postanowiło się rozstać. Jeśli tylko lub aż jest problem w komunikacji wzajemnej można spróbować.

Edytowane przez Normalny
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram słowa @Normalny.

Związek to gra zespołowa. Jeśli tylko Tobie zależy na sukcesie to niestety nie wystarczy. Sam nie uratujesz tego małżeństwa.

Warto rozważyć swoje wysiłki w celu naprawy związku. Może się okazać, że nie warto. 

Głowa do góry! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, piratos napisał:

Sam nie uratujesz tego małżeństwa.

 

Warto rozważyć swoje wysiłki w celu napraw

I tu niestety mamy dwie absurdalne bzdury na raz podane.

Można samemu jak najbardziej i to się nazywa prowadzenie.

Jeśli samiczka dała dupki kolesiowi to jej neurony powiedziały tak Samcowi.(tu oczywiście sytuacja gdy dzidzia jest owego)

No i teraz mamy wyników jeśli samiec sam, sam, sam .... to co to jest za związek?

To lokomotywa co ciągnie przepełnione wagony! W mozolnie i znoju.

 

 

I teraz wariant porównawczy.

Rozpina sie  taki skład i na osobnych torach stawiamy wagon i lokomotywe.

Które pojedzie a kto zostanie w miejscu.

To oczym tak panie piszą, jak im to zajebiście po rostaniu to moment wytracania pędu/ energia rodziny (układy) stopniowo zanikające.

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Rycerz Maly napisał:

Jak w tytule, co sądzicie o terapii małżeńskiej ? Ma sens czy strata czasu ?

Krótko: Nie.

 

Dłużej: Nie. A jeśli to Ty jesteś inicjującym ten pomysł i proces - ABSOLUTNIE NIE.

Pani Ci to sabotuje. Szkoda czasu, hajsu, prądu i dziur we własnym mózgu, jakie niewątpliwie po takiej akcji pozostaną.

 

Najdłużej: "To zależy".

Jeżeli PANI uważa to za słuszny pomysł, PANI wynajdzie terapeutę (a nie wynajdzie terapeuty, tylko terapeut..) i PANI Cię tam "zaciągnie", a przy tym Ty podejdziesz do tego z BARDZO chłodną głową i ocenisz trzeźwo, że terapeut(k)a jest neutralny/a, a nieskrzywiony w stronę pani (1% szans?) to możesz ostrożnie próbować jakoś przekuć to w sukces, przy założeniu, że terapeut(k)a nie wlezie Ci na łeb i nie zrobi z Ciebie wiatraka.

Dlaczego to PANI musi być inicatorką?
Bo jak nie będzie SAMA do tego przekonana wewnętrznie, to rozpierdoli cały proces. Jeśli sama "wpadnie" na ten pomysł, to jest CIEŃ szansy, że coś dobrego z tego wyjdzie.

 

Osobiście uważam, że zabawa w terapię to pudrowanie trupa. DROGIM kosmetykiem.

Tak, rozważałem kiedyś taką opcję. Nawet rozmawiałem z exmałż.

"No to załatw coś, to ja się zastanowię".

Po powyższym zdaniu mi przeszło ?

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam w tym temacie po raz kolejny.

Około 2 miesiące temu żona wyskoczyła z tą terapią i stwierdziła że mam zadzwonić i nas umówić z pewnych względów minęło kilka tygodni i nie zrobilem tego, wczoraj oznajmila mi zaraz po "opisie psychologicznym" mojej osoby, że ona zadzwoni ona nas umowi i na końcu twierdząc " a spróbuj nie przyjść" 

Oj jestem w głębokiej dupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rycerz Maly rozbiję Twoją wypowiedź na części bo niuanse mają znaczenie. Od pewnego czasu jestem wyczulony na różne niuansowe manipulacje, może inni Bracia naprostują że jednak jestem przewrażliwiony. Znam też lepiej siebie i moje reakcje. Nie twierdzę że wszystko to złoooo, tylko że wiele drobnostek ma znaczenie.

 

Jadziem.

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

żona wyskoczyła z tą terapią i stwierdziła że mam zadzwonić i nas umówić

Pułapka odpowiedzialności i piłeczki ping-pongowej hop hop hop:

 

Czyli

- jej pomysł - ona dobra, bo myśli o Was, SAMA wyskoczyła z terapią - przecież ona chce!!!!

- ale teraz to TY załatw! Ty umów! Ty podejmij działanie!

 

Ona dała super pomysł ale teraz piłeczka po Twojej stronie.

Nie umówiłeś? Nie chcesz nic zmieniać - jesteś odpowiedzialny za ten rozpad, brak terapii.

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

z pewnych względów minęło kilka tygodni i nie zrobilem tego,

Ociągałeś się z jakichś powodów. Twoich wewnętrznych. Jeśli byłby to dla Ciebie priorytet - to byś Was umówił. Może widziałeś że to nie ma sensu. Może skonsultowałeś tu na Forum i miałeś wątpliwości. Ale te "pewne względy" nie są obiektywne, są Twoje subiektywne.

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

wczoraj oznajmila mi zaraz po "opisie psychologicznym" mojej osoby

Nie rozumiem skąd ten opis się wziął - ona Cię opisała tak sama z siebie? Była kłótnia, psychotest, checklista, kwestionariusz z czasopisma? Sam to zrobiłeś?

Co było w tym opisie?

Jaka jest Twoja opinia/wrażenie o nim (krzywdzący / pradziwy / wydumany / zaskakująco dokładny)?

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

że ona zadzwoni ona nas umowi

Oho, sama chce przejąć inicjatywę (a może tylko pozorna gra) - ale to może dobrze. Może dojrzała do jakiejś akcji.

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

na końcu twierdząc " a spróbuj nie przyjść" 

Kuhwa jego match. Niepomiernie wkurwiają mnie takie piehdolone teksty bab. Co to jest za tekst? Grozisz mi czy co?

 

Ja takie zdanie odbieram jako:

- wymuszenie

- jawną agresję

- niedopowiedzenie manipulacyjne ("spróbuję nie przyjść i co się stanie? zabijesz mnie?"

 

Moja wewnętrzna, pierwsza, gadziomózgowa reakcja: "Po ch.j mam przychodzić jak ty mi tak grozisz, spie.dalaj z takim podejściem!"

 

Jeśli to taki żart, taka konwencja żartobliwa, bo "kto się lubi ten się czubi" - "tak bardzo kocham że cię zmuszę do naprawy tej miłości" -  to kurwa chyba nie na miejscu w Waszym położeniu (małżeństwo na włosku a ta Ci grozi - pięknie)

 

Moja przyszła-ex powiedziała mi wprost - z miłości, aby mi pomóc - ma ochotę mnie prawnie ubezwłasnowolnić i zamknąć mnie na rok w psychiatryku, gdzie jest codzienna 6-godzinna terapia przymusowa - uważa że dopiero wtedy będę prawdziwie dojrzały do związku.

How cool is that? Jak chłodne jest to?

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

Oj jestem w głębokiej dupie.

Czemu tak sądzisz?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Imbryk napisał:

@Rycerz Maly 

Ociągałeś się z jakichś powodów. Twoich wewnętrznych. Jeśli byłby to dla Ciebie priorytet - to byś Was umówił. Może widziałeś że to nie ma sensu. Może skonsultowałeś tu na Forum i miałeś wątpliwości. Ale te "pewne względy" nie są obiektywne, są Twoje subiektywne.

 

-  Mam nie tyle stracha co obawy że ona chce mi uświadomić że wina jest moja i tylko moja

 

Nie rozumiem skąd ten opis się wziął - ona Cię opisała tak sama z siebie? Była kłótnia, psychotest, checklista, kwestionariusz z czasopisma? Sam to zrobiłeś?

Co było w tym opisie?

Jaka jest Twoja opinia/wrażenie o nim (krzywdzący / pradziwy / wydumany / zaskakująco dokładny)?

-celowo napisalem to w " " bo psycholog z niej żaden tu chodziło o hasła typu "jesteś nie męski" "niedojrzaly" nie umiesz telefonu wykonać co z Ciebie za facet itd.

1 godzinę temu, Imbryk napisał:

 

W czarnej dupie bo zastanawiam się jak bardzo każda moja decyzja , słowo może mi zaszkodzić a na ile pomóc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Rycerz Maly napisał:

"jesteś nie męski" "niedojrzaly" nie umiesz telefonu wykonać co z Ciebie za facet itd.

Aha, to tylko standardowy standard manipulacji na poczuciu winy i dupowatości.

 

18 minut temu, Rycerz Maly napisał:

W czarnej dupie bo zastanawiam się jak bardzo każda moja decyzja , słowo może mi zaszkodzić a na ile pomóc

E spoko, aż tak źle nie jest. Wróć do wątków Braci czego nie mówić, aby na nagraniu źle nie wyglądało.

 

Pomóc (nie wiem czy cokolwiek może pomóc, ale NIE zaszkodzą) pewnie mogą Twoje "próby ratowania" i Ty zawsze szczery, otwarty, miły, poważnie zatroskany o dobro związku. Takie tam.

Zaszkodzić mogą groźby typu: "jak sie nie uspokoisz/zmienisz to cię/się po/zabiję" albo jawne krzyki. A tego wydaje mi się, że nie stosujesz tak czy siak.

Jak Ci zechce przypierdolić, to i tak przypierdoli, pytanie jak Ty zareagujesz. React don't respond.

 

Trzymaj się.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 10/1/2018 at 12:05 PM, chudybyk said:

To ja z innej beczki. Warto tylko w przypadku gdy chcesz się rozwieść, wtedy będzie to plus na twoją korzyść że chciałeś to ratować itd. jeśli faktycznie chcesz coś pozmieniać w małżeństwie to terapia małżeńska jest jak strzał w potylicę. To już klarownie pokazuje słabość, że potrzebujesz osób trzecich żeby rozwiązać swoje problemy w zwiazku, czyli innymi słowy nie radzisz sobie. Żona oczywiście będzie zadowolona na pozór, lecz w środku straci do ciebie całkiem szacunek. Teraz jest chyba moda na wszelkiego rodzaju terapię. To jest moje zdanie i jestem świadomy tego że w obecnych czasach wiele osób może się z nim nie zgodzić.

Musze zacytowat tak obszernie, bo cały wpis jest ważny, prawdziwy, i swietnie ujęty.

 

Terapia małzenska to oczywiscie przywracanie faceta do pionu, czyli tanczenia tak jak zagra baba.

 

Skad to wiadpmo? Ano stąd, ze wszyscy psychologowie na swiecie grają do tej samej bramki - utrzymac prawa matrixa.

 

Facet idacy szukac porqdy jak ogarnac swoj zwiazek jest tylko'li pogardą dla baby.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rycerz Maly właśnie dostajesz szansę żeby odzyskać duże terytorium w swoim małżeństwie. Większość facetów w tym i ja kiedyś, przejechała się na tym ze brali to co mówiły im kobiety zbyt dosłownie. Kobieta komunikuje się manipulacja. Powiem Ci tak, ona wcale nie chce iść na żadną terapię, ona chce żebyś w końcu zajebał ręką w stół i zachował się jak facet, stąd teksty że jesteś niemęski. Ona tak myśli i w istocie ma rację. 90% bab powie ci na trzeźwo że terapia to super pomysł i te same 90% jak je opijesz, powie ci że terapia jest dla słabych(czyli bab) bo facet jak jest męski to ma sobie radzić sam. I ja się z tym zgadzam. Terapię to też wpływ kultu zachodu. Rycerzu, twoja żona właśnie serwuje ci jednego z większych shit testów. Moim zdaniem jak pójdziesz na tą terapię to jest game over a jak pokażesz że masz jajca, poodbijasz jej tesciki, to wyjdziesz na plus. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, chudybyk napisał:

ona wcale nie chce iść na żadną terapię, ona chce żebyś w końcu zajebał ręką w stół i zachował się jak facet,

Rzeczywiście, @chudybyk bardzo trafny komentarz.

 

6 minut temu, chudybyk napisał:

Moim zdaniem jak pójdziesz na tą terapię to jest game over a jak pokażesz że masz jajca, poodbijasz jej tesciki, to wyjdziesz na plus. 

Zależy czego @Rycerz Maly chce od życia i co może jeszcze mieć. Podobno ramy w związku nie da się "odbudować", i tak też sądzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.