Skocz do zawartości

Gry Komputerowe


Zupa15

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! 

 

Otóż mam pytanie następujące i chciałbym usłyszeć waszą opinię. Jak wygląda sprawa gier komputerowych w sensie rozwoju osobistego?  Uważacie to za marnowanie czasu? czy jednak uważacie je za dobrą formę rozwoju  

 

Dla przykład wezmę samego siebie. Uwielbiam Masterować* gry komputerowe i czerpię z tego przyjemność. Każda gra jest dla mnie czymś niezwykle odprężających i pozwala mi wczuć się w wiele postaci lub wczuć się w role np Kierowcy ciężarówki bądź wodza małego starożytnego plemienia. osobiście gram około 6-18 H w tygodniu pracującym a nie pracując  do 24 H (tak w ciągu tygodnia). Sprawia mi to niezwykłą frajdę gdy na moim profilu widnieje że zdobyłem wszystkie odznaki :)   Czekam na wasze opinie 

 

*Masterować-Ukończyć  grę na 100%  (może też się odnosić do postaci z danej gry np kolega powie wymasterowałem postać w Lol"u )  

 

PS: Jak ktoś chce to mogę go zaprosić do znajomych na Steam :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Gry są najnowszym tekstem kultury.Jeśli sprawia ci to przyjemność rób to ;)  jednak żebyś nie przesadzał. Choć jestem pozytywnie nastawiony do gier dają duże możliwości zatrudnienia od programisty do Dźwiękowca można przypuszczać że jest to nowa (pomimo że gry istnieją od 30-40 lat ) branża w naszym kraju dopiero się rozwija także jeśli ci to się podoba to sądzę że warto coś zrobić  w tym kierunku.

Edytowane przez Szaleniec
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gry motywowały mnie i pomagały w nauce j. angielskiego od młodego wieku. Dodatkowo są różne rodzaje, np. gry RPG, gdzie trzeba dużo czytać, a jednocześnie trzeba podejmować decyzję np. Baldur's Gate. Nigdy nie próbowałem, ale ciekawe jakby to było zacząć uczyć się np. francuskiego i grać w grę w j. francuskim. Gry strategiczne uczą logicznego myślenia i opracowywania strategii, pod warunkiem, że samemu zechce się nad tym pomyśleć, a nie kopiować wszystko z neta. Czyli takie gry trzeba traktować trochę jak rozwiązywanie zagadki logicznych, przy jednocześnie dobrej zabawie. Minecraft np. pobudza kreatywność i jest używany w niektórych szkołach do nauki. Także dużo zależy od zaangażowania intelektualnego w gry, np. mnie Diablo nudziło, bo to była bezmyślna sieczka, ale w np. Shoguna bardzo się angażowałem, jeszcze jak grałem przeciwko kumplowi. Teraz gram w Wargame Red Dragon i War Thunder. 

 

Poza tym, gry to fajna zabawa, moim zdaniem, gra na kompie jest lepsza niż oglądanie większości z tego, co w TV.

Edytowane przez Beckenbauer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubiłem pograć. Nie powiem.

gta 4, ten gangsterski dołujący klimat, ta grafa...to miasto, lubiłem pograć "bez celu"

gothic jedynka i dwójka, coś niesamowitego, planuję do tych gier wrócić jak mi fabuła wyparuję z pamięci

Czekaj, farcry3, o to ten, lubiłem w to grać, fajne klimaty, wyspa, palmy, morze, zachody słońca. Risen 1 i dwójka też wporzo...

Ogólnie lubiłem giery, w których można było się poruszać "swobodnie",

Po prostu połazić po planszy. poobserwować, muzę swoją zapuszczałem z kina domowego, fajna sprawa. Byle nie za długo siedzieć  przy tv!

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co się łudzić że tylko mały % jak Pasha osiągnie coś dzięki graniu, trzeba mieć dryk i szczęście, Ja wybrałem złą grę bo gdybym w csa poświęcił tyle co w coda to pewnie bym z tego żył a tak się jeździło na lany które nie miały przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, IgorWilk napisał:

gothic jedynka

Pamiętam że jak wyszedł i zacząłem grać to przygotowywałem się do matury...ja nie wiem jak ją zdałem ;)

 

Ogólnie jakoś szybko mnie nudzą teraz gry i praktycznie nie mam ani sprzętu ani ochoty aby w nie grać. Ale obiecałem sobie że kiedyś ogarnę Gta 5 i Wiedźmina 3 :)

Edytowane przez Taboo
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grałem kiedyś dość sporo, do dzisiaj zdarza mi ale króciutko. Zauważyłem, że kiedyś próbowałem zaliczyć grę najlepiej na 100%, poznać wszystkie sekrety, jakoś urządzić postać w świecie gry (o ile to np. RPG). Tylko... po co? Grze poświęcę naście, kilkadziesiąt godzin do przejścia. Wyłączę grę... i mam realne życie, w którym siedziałem na dupie przez cały ten czas i nic nie zmieniłem. Gdybym nie tracił czasu na wirtualną ułudę miałbym więcej pieniędzy, lepszą formę itd. Dlatego nie cierpię gier bo one pozwalają zapomnieć o problemach, uciec gdzieś w inny świat kosztem spraw tego realnego.

 

Moje podejście obecnie: odpalam sobie czasem coś niezobowiązującego by nie siedzieć przy tym za długo. Są gry w które nie trzeba inwestować masy czasu żeby mieć frajdę.

 

A plusy gier: na pewno wyćwiczenie pewnego refleksu a dodatkowo mogą one w pewien sposób inspirować osoby, które zajmują się w jakiś sposób sztuką (są np. grafikami, muzykami).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzejkNaftowy

 

ja mam podobne podejście. Kiedyś bardzo lubiłem gry, ale teraz brak mi czasu na większość tytułów.

Też lubię coś niezobowiązującego typu jakiś sport czy wyścigi; pogram godzinę i nara, a te fabularne gry wymagają dużego nakładu czasu.

Kiedyś grałem np. w Mafię I i II - super gry, ale wymagały trochę czasu, a nie mówię już o RPG.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Mam podobnie. Jeśli zaczynam grać w jakąś grę to chcę ją ukończyć w 100%. Od samego początku do końca. A że gram głównie w gry rpg, to potrafi to zająć dość długo. Dwie moje ulubione serie to Dragon age oraz Wiedźmin  (aczkolwiek Wiedźmin jest o poziom wyżej jeśli chodzi o poziom skomplikowania gry oraz mnogości zadań). W tym momencie gram w Wiedźmina już dobry 3 miesiąc i nadal została mi chyba połowa do zagrania.... Grywam zwykle na wyższych poziomach trudności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do autora - zależy jaki czas na tym spędzasz;)

Jak siedzi się godzinami przy grach to wcale sobie dobrze nie robisz, inwestujesz w swoją rozrywkę a rozrywka nie zawsze idzie w parze z rozwojem. Najlepiej właśnie odpalić grę po angielsku, ze słownikiem gdzieś obok i wpajać angielskie słowa. Dla samego grania to się nie rozwijasz. Mówię to jako osoba, która spędziła multum godzin/dni/tygodni/miesięcy nad jedną grą i jaki mam z tego wniosek?

- poznałem sporo fajnych chłopów na małych/większych zlotach z WoTa (znajomości raczej podupadły aczkolwiek jak potrzebuję jakiegoś wsparcia będąc w mieście X, Y czy Z to walę bez ogródek, nawet na piwko wyskoczymy jak jest czas),

- sporo męskich rozmów, sporo śmiania (jak się pojawiała kobieta to facetom odbijało..),

ale i:

- zjedzone bezproduktywnie godziny które mogłem spędzić na dokształcaniu się, kształtowaniu własnej osobowości,

- życie przelatuje bezpowrotnie, ważne rzeczy mogą umknąć a potem się tylko żałuje.

 

Więc w umiarze, ale i z jakimś celem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grałem dość intensywnie na początku lat '90. Oczywiście kiedy lał deszcz i nie można było latać po osiedlu...

Najciekawsze gry w jakie miałem przyjemność się bawić pochodziły z Amigi 600, którą ojciec przywiózł z Niemiec.

Później była Amiga 1200 a to już był kosmos...

Pamiętam dobrze Shadow Fighter i Mortal Kombat.

Urzekająca dla mnie była też oprawa muzyczna tamtych gier...

Od roku '95 czyli od momentu skończenia podstawówki ani razu nie zagrałem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Orybazy napisał:

Strategie i RPG pozwoliły mi nauczyć się masy angielskiego słownictwa. Rozrywka, która nie jest bierna jak TV, rozwija myślenie. Współczesne gry mają też (część) wartość artystyczną.  

Stare gry również miały wartość artystyczną - tak jak wspomniałem w poprzednim poście urzekała mnie warstwa muzyczna gier pisanych na Amigę - to były na prawdę dobre aranżacje.

Sprawiło to, że zacząłem sam tworzyć muzykę, najpierw tylko na słuch, później nauczyłem się grać z nut na gitarze i na pianinie.

Do tej pory zajmuję się produkcją muzyki elektronicznej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Myrmidon napisał:

Stare gry również miały wartość artystyczną - tak jak wspomniałem w poprzednim poście urzekała mnie warstwa muzyczna gier pisanych na Amigę - to były na prawdę dobre aranżacje.

Chiptune Amigi to była klasa sama w sobie, podobnie jak skala ówczesnej grafiki, w tym znakomite wykorzystanie efektu paralaksy. Dlatego przez pierwsze lata Amiga pod względem elektronicznej rozgrywki zjadała PC, którego atutem była moc obliczeniowa, a nie wodotryski graficzne. Zmieniła to dopiero premiera karty VGA i Sound Blastera.

 

PS. A jak ktoś chce powrócić do wielu ówczesnych amigowych hitów odpalanych z jednego pliku na PC-tach, polecam: https://thecompany.pl/

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

Na Amigę pisane były bardzo dobre trackery do produkcji audio (Steiberg Cubase). Można było wykorzystywać je jako sekwencery midi do obsługi urządzeń zewnętrznych.

Wielu zacnych producentów muzyki elektronicznej do tej pory używa tego sprzętu, tak jak cały czas niektórzy miksują ścieżki na analogowych wielośladach... (patrz. Cristian Vogel)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.