Skocz do zawartości

Wychodzenie z białorycerstwa - była żona nienawidzi nowego życia ex męża


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie bracia, potrzebna mi porada. Mam dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa - chłopak i dziewczyna, lat 9. Niedawno dołączyła do mnie moja kobieta, dość nietypowa, jak na polskie warunki, bo czarnoskóra Afrykanka. Problemem jest moja była żona, matka wspomnianych dzieciaków. W dużym skrócie - mam nieodparte wrażenie, że manipuluje dziećmi, wykorzystując ich naturalną nieufność względem mojej wybranki, żeby wzmagać w nich niechęć do mojej kobiety i pośrednio rozpieprzać w ten sposób mój nowy związek.

 

Jakiś czas temu uwidziała sobie, że moja kobieta stanowi dla dzieciaków zagrożenie, że nie powinny się z nią spotykać, że to będzie dla nich koszmar, że przecież obca, inna, czarna i w ogóle. Pewnie jest i w tym ziarnko prawdy, na ogół dzieciaki nie przepadają za nowymi połówkami swoich rodziców, ale tak jak pisałem - moja była żona to mistrzyni manipulacji najgorszego sortu - pierdolnięta niedojrzała emocjonalnie psycholożka po 16 specjalistycznych psychologiczno-czarnomagicznych szkołach, która we wszystkich widzi problemy poza samą sobą i która jedyną krytykę, jaką dopuszcza to tą, którą sama daje innym.

 

Poza tym, że jest niespełnionym psychologiem, jest także jeszcze mniej spełnionym wiankolepem (tfurcą tzw. "rękodzieła") oraz zasłużonym niechlujem i brudasem a także - co kluczowe dla tej opowieści - zwykłą przepełnioną nienawiścią do byłego męża pindą na skraju menopauzy, która sama nie potrafiąc zdobyć nowego faceta, stara się swoimi psychologicznymi bzdetami mieszać w życiu byłego męża, sępić forsę za frajer i ogólnie wykorzystywać jak się da.

 

I to ostatnie stanowi największy problem. Moja ex uwielbia tworzyć plany, których realizacji następnie domaga się ode mnie - wiecie, zgodnie z zasadą "weźmiemy się i zrobicie". W swoim zaślepieniu nieudolnie maskowaną nienawiścią (że jak on mógł zostawić taką hurrrr idealną kobietę, jak ja???) nie dopuszcza istnienia tak banalnych rzeczy po mojej stronie, jak koszty, pieniądze, czas, benzyna na przejazdy, obowiązki w pracy, traktując je jako moje niewyczerpywalne zasoby, które w oczywisty sposób powinienem poświęcać dla niej. Przecież ona ma się gorzej.

 

Pytanie bracia - jak postawić rudzielcowi granice? Jak sprawić, żeby babsztyl się odpieprzył ze swoim "ja mam się gorzej, więc ty musisz(!!!) zapindalać bardziej"? Co zrobić, żeby sierściuch przestał meblować moje nowe życie, wykorzystując do tego dzieciaki i powołując się na ich dobro?

 

Wiem, białorycerskie jak cholera. Właśnie dziś w pełni uświadomiłem sobie powody mojego odejścia od niej - zbroja była już zwyczajnie kurewsko za ciasna :D:D:D

 

Trudno jest zastosować zasadę "0 kontaktu" w stosunku do matki moich dzieci, z którymi staram się mieć kontakt. Ale chcę się totalnie emocjonalnie od modlichy odciąć. Co poradzicie?

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

Poza tym, że jest niespełnionym psychologiem, jest także jeszcze mniej spełnionym wiankolepem (tfurcą tzw. "rękodzieła") oraz zasłużonym niechlujem i brudasem a także - co kluczowe dla tej opowieści - zwykłą przepełnioną nienawiścią do byłego męża pindą na skraju menopauzy, która sama nie potrafiąc zdobyć nowego faceta, stara się swoimi psychologicznymi bzdetami mieszać w życiu byłego męża, sępić forsę za frajer i ogólnie wykorzystywać jak się da

 

Padłem. Arcymistrzowski opis ex żony. Nic nie doradze bo tu się muszą bardziej doświadczeni bracia wypowiedzieć ale musiałem zacytować ten wybitny fragment.

 

Z bialorycerstwem sam mam problem. Myslalem, że kontroluje to a czasem jednak taka ze mnie biała pizda wychodzi że sam nie wierzę. 

 

Przyczym u mnie bialorycerstwo wynika nie z miłości lecz powinności. Po prostu ulegam zaprogramowanym wzorcom. Bo facet musi być taki a taki, robić to i to.

 

Dla przykładu  - swego czasu żona nie pracowala przez 3 lata. Siedziała w domu. Zawsze po pracy robiłem zakupy. Zmęczony, głodny. Zawsze zakupy. No i pewnego dnia złapałem się na tym że dzwoni żona i mówi mi: kup chleb jak będziesz wracał bo się skończył. 

 

Co w tym dziwnego ? Sklep miała po drugiej stronie ulicy. 30 metrów od domu. Sama nie poszła tylko wolała do mnie zadzwonić abym po drodze z pracy wstąpił i kupił. 

 

Zmądrzałem gdzieś po 9 latach małżeństwa. Długi byl to proces. Dramat, ale przebudzenie jest cudowne.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opisałeś typową byłą żonę.

 

Co zastanswia to jej 

1 hour ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

16 specjalistycznych psychologiczno-czarnomagicznych szkołach, która we wszystkich widzi problemy poza samą sobą i która jedyną krytykę, jaką dopuszcza to tą, którą sama daje innym.

Osoby zaburzone często "studiują psyholigię"  , nie w celach zawodowych .

Robią to aby poznać pewne mechanizmy, aby stać się lepszymi/bardziej wydajnymi w manipulacji ludzi z ich otoczenia.

 

Twoja exia ma manipulację i robienie z siebie " ofiary" doskonale opanowane.

 

Ergo " ja niewolnica sexualna białego człowieka ..."  + jej " hobbystyczne niedzielne studia psyhologii..."

 

Twòj poprzedni wątek jest potwierdzeniem jej manipulacyjnych zdolności .

 

Mam tylko jedno pytanie.

 

Dlaczego!!!??? ona ciągle jest w PL ??!!

 

Złamała prawo wielokrotnie. Tak ?

A więc ... 

 

 

Edytowane przez Red_Pill
Literòfka....
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punktem wyjścia do oceny sytuacji powinna być treść orzeczenia rozwodu, a mianowicie wysokość alimentów i zakres opieki nad dziećmi. Potrzebna ekstra kasa na dzieci to proszę po połowie. Przysługi tylko jeśli są odwzajemniane. 

Trzymając się powyższego nie ma sensu bawić się w manipulacje ex, poza prostowaniem ich. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, RealLife napisał:

 

Padłem. Arcymistrzowski opis ex żony. Nic nie doradze bo tu się muszą bardziej doświadczeni bracia wypowiedzieć ale musiałem zacytować ten wybitny fragment.

 

To taka forma autoterapii, wolę się z niej śmiać, zamiast wkurzać, choć nie jest łatwo.

 

18 godzin temu, Red_Pill napisał:

Opisałeś typową byłą żonę.

 

Co zastanswia to jej 

Osoby zaburzone często "studiują psyholigię"  , nie w celach zawodowych .

Robią to aby poznać pewne mechanizmy, aby stać się lepszymi/bardziej wydajnymi w manipulacji ludzi z ich otoczenia.

 

Twoja exia ma manipulację i robienie z siebie " ofiary" doskonale opanowane.

 

Niestety tak. Najgorsze jest to, że przez 12 lat wspólnego pożycia nauczyłem się reagować automatycznie - automatycznie wczuwać się w rolę pomocnika, automatycznie traktować jej pierdolety serio, automatycznie uruchamiać się na jej teksty. Teraz próbuję się oduczyć, ale nie jest łatwo.

 

18 godzin temu, Red_Pill napisał:

Mam tylko jedno pytanie.

Dlaczego!!!??? ona ciągle jest w PL ??!!

Złamała prawo wielokrotnie. Tak ?

A więc ... 

 

To nie ta ? Dwukrotnie wstąpiłem w małżeństwo. Pierwszy raz z białą kobietą, drugi raz z czarną. Rzecz dotyczy białej. Czarna jest na wylocie, ale walczy i się odwołuje. Ostatnimi czasy neguje prawdziwość naszego rozwodu. Dobrze, że już o handel ludźmi nie oskarża ?

 

17 godzin temu, piratos napisał:

Punktem wyjścia do oceny sytuacji powinna być treść orzeczenia rozwodu, a mianowicie wysokość alimentów i zakres opieki nad dziećmi. Potrzebna ekstra kasa na dzieci to proszę po połowie. Przysługi tylko jeśli są odwzajemniane. 

Trzymając się powyższego nie ma sensu bawić się w manipulacje ex, poza prostowaniem ich. 

 

No właśnie z tym "po połowie" mam największy problem. W jej interesie nie jest nic robić po połowie. Najlepiej, gdybym ponosił koszty ja. W tym właśnie celu stosuje swoje różne manipulacyjne gierki. Raz jest skrzywdzoną ofiarą, od której odszedł ukochany mężczyzna. Innym razem (wczoraj chociażby na okoliczność wizyty u psychologa dziecięcego) wchodzi w rolę biednej kobiety, bardzo pokiereszowanej małżeństwem ze mną, na wskroś złym człowiekiem. 

 

Intensywnie myślę nad sytuacją między nami. Poblokowałem ją albo usunąłem z wszystkich komuniaktorów, fejsbuniów i innych tego typu. Generalnie chcę zachować kontakt, bo mamy dzieci razem, ale nie chcę, by miała dostęp do choćby skrawka mojego życia, nawet jeśli ma to być możliwość podejrzenia mojego zdjęcia na Whatsappie.

 

Problematyczne są dla mnie sytuacje otwartej konfrontacji. Nie chcę dopuścić do kłótni, bo wchodzenie w kłótnię opanowaliśmy do perfekcji przez 12 lat spędzonych razem. Tylko mnie żółć wtedy zalewa, choć ma to też pozytywny aspekt- za każdym razem upewniam się, że z tą kobietą na pewno nigdy więcej już nie. Jednak zdecydowanie wolę z nią nie rozmawiać. Ostatnio staram się nie dopuszczać do rozmowy, szczególnie twarzą w twarz, tylko przenosić ją do korespondencji na Whatsapp. Wtedy mam czas na zastanowienie się, czy w ogóle chcę reagować a jeśli tak, to w jaki sposób. Ale długa nauka przede mną. W tym małżeństwie biel mego rycerstwa była tak silna, że prawie oślepłem ?

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
literówki, kosmetyka, dystrybucja, masturbacja
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciezka sytuacja bracie. Ma przewagę bo dzieci są na codzienn z nią. Do tego dochodzi perfekcyjna manipulacja. Musisz nauczyć się żyć z trutniem, przynajmmniej do czasu jak dzieciaki będę na tyle dorosle, że same zaczną pojmować całą sytuację . 

Nie pomagac, finasowo czy też w innych aspektach życia, trutnia.

Musisz nauczyć sie olewania ex. Wiem , że to trudne ale wykonalne.

Na swoim przykladzie wiem, że to realne. 

Dziś dostałem wiązankę od swojej ex, żebym nie robił z niej kretynki etc. Ponadto jestem kłamcą i takie tam epitety.

Miałem nie reagować, ale obróciłem to w żart typu : wrecz przeciwnie, uważam cię za elokwentną, zabawana, inteligentną oraz bystra kobietę.

No ale cóż, kretynka nie pomyślała, że to IRONIA.

Na końcu wielkie żale, że nie witam się z nią ani nie żegnam. Głupiego część nie potrafię powiedzieć.

Na takie zachowanie trzeba sobie zasłużyć oraz być człowiekiem. A ja w niej człowieczeństwa nie zauważam na tą chwilę.

To ja podejmuje decyzję, kiedy z ex rozmawiać, to ja podejmuje decyzję czy odpisać na SMS czy nie. Ode mnie zależy czy uzyska odpowiedź.

Dama to zauważyła, że nie ma już władzy nade mną. I to ja bardzo wqurwia. Mnie to oczywiście bawi. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

dużo czasu zajęło Ci osiągnięcie stanu, w którym Twoja ex nie potrafi już wyprowadzić Cię z równowagi?

Są momenty, że sie gotuję wewnętrznie na jej zaczepki, ale robię wszystko aby nie pokazywać tego po sobie. Od paru miesięcy jestem na tyle uodporniony, że nie ruszaja mnie, jej manipulacje. Ostatnio napisała mi, że  przywiezie mi syna na parę godzin, abym spędził z nim więcej czasu !!! Przez pół roku tego nie robiła dobrowolnie, a teraz taki tekst?!

Wiadomo randkę miała. Ale kulturalnie się zgodziłem i nie komentowałem.

Same plusy. Czas fajnie spędziłem z dzieckiem a i ja mam spokój. Zangażowana w nowego fagasa, więc nie truje mi dupy:)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Still napisał:

Są momenty, że sie gotuję wewnętrznie na jej zaczepki, ale robię wszystko aby nie pokazywać tego po sobie. Od paru miesięcy jestem na tyle uodporniony, że nie ruszaja mnie, jej manipulacje. Ostatnio napisała mi, że  przywiezie mi syna na parę godzin, abym spędził z nim więcej czasu !!! Przez pół roku tego nie robiła dobrowolnie, a teraz taki tekst?!

Wow, nie wiem, ile czasu musiałoby upłynąć, żeby ex przywiozła mi dzieciaki. Przecież mi wacha spada z nieba  ? 

 

17 minut temu, Still napisał:

Same plusy. Czas fajnie spędziłem z dzieckiem a i ja mam spokój. Zangażowana w nowego fagasa, więc nie truje mi dupy:)

 

1 minutę temu, mac napisał:

@mirek_handlarz_ludzmi, jeżeli mam być szczery to koniecznie znajdź jej nowego faceta, może z podobnych kręgów, niespełnionego artystę cokolwiek. Twój ratunek to nowy facet ex. 

No właśnie niczego bardziej jej nie życzę, niż nowego bolca. Ale na razie z tego co wiem, to ona wdaje się w jakieś przelotne miłostki, które mają ją dowartościować jako kobietę a z których gówno wychodzi, co jeszcze bardziej wzmaga jej frustrację.

 

@mac Sugerujesz, żeby poszukać w psychiatryku? :D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mirek_handlarz_ludzmi obserwowałem coś takiego w rodzinie, trochę podobną sytuację. Bolec rozwiązał problemy, bo kobieta się zaczęła angażować w inne sprawy. Chujoterapia działa w każdym przypadku. Były ma wtedy zawsze spokój (względny). Potrzeba jej nowego obiektu do eksperymentów po prostu. 

 

A poza tym bardzo szczerze sugeruję medytację codzienną. Możesz sobie w medytacji ustalić myśl przewodnią, że masz idealne relacje z ex żoną, tego pragniesz. To działa naprawdę. No i zacznij również od wybaczenia, bo to też potężna siła. Jak w medytacji taką rzecz, jak wybaczenie przepracujesz to zmieni się nawet twoja mowa ciała w stosunku do tego wcześniej wrogiego człowieka. To jest naprawdę magiczna rzecz. Człowiek może się ukierunkować. To się wydaje nierealne, jak o tym czytasz, ale nie zaszkodzi spróbować. Co masz do stracenia? 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

No właśnie niczego bardziej jej nie życzę, niż nowego bolca. Ale na razie z tego co wiem, to ona wdaje się w jakieś przelotne miłostki, które mają ją dowartościować jako kobietę a z których gówno wychodzi, co jeszcze bardziej wzmaga jej frustrację.

Muszę cię zmartwić, jeżeli twoja ex dotąd, nie znalazła nowego stałego fagasa to i nie znajdzie nigdy. Odrazu wychodzi jej popierdolona natura na początku znajomości. Stąd te przelotne sex znajomości. Faceci to widzą, poruchania i spierdalaja. Jeszcze jak dołożymy babe z dwójką dzieci, to czego tu się spodziewać. 

Kobiety biorąc rozwód, myślą krótkofalowo. Tu i teraz. Dopiero po długim czasie dochodzi do ich gadziego mózgu w jakiej czarnej dupie się znalazły. A wina wiadomo, byłego faceta oraz reszty męskiego społeczeństwa.

Wszyscy winni tylko nie ona. I tak sobie żyją z poczuciem wyparcia do ostatnich swoich dni. A kto wie , św.Piotrowi też pewnie się dostanie przy bramie do raju !!

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, mac napisał:

A poza tym bardzo szczerze sugeruję medytację codzienną. Możesz sobie w medytacji ustalić myśl przewodnią, że masz idealne relacje z ex żoną, tego pragniesz. To działa naprawdę. No i zacznij również od wybaczenia, bo to też potężna siła. Jak w medytacji taką rzecz, jak wybaczenie przepracujesz to zmieni się nawet twoja mowa ciała w stosunku do tego wcześniej wrogiego człowieka. To jest naprawdę magiczna rzecz. Człowiek może się ukierunkować. To się wydaje nierealne, jak o tym czytasz, ale nie zaszkodzi spróbować. Co masz do stracenia?

A bardzo chętnie. Spokój wewnętrzny to coś, czego mi zdecydowanie od dawna brakuje. Wybaczenie? Z tym będzie najtrudniej, bo każdy kontakt dostarcza nowych negatywnych emocji. Ale spróbować zawsze mogę. Dzięki :) Dałbym Ci plusa, ale wyczerpałem limit na dzisiaj.

 

21 minut temu, Still napisał:

Muszę cię zmartwić, jeżeli twoja ex dotąd, nie znalazła nowego stałego fagasa to i nie znajdzie nigdy. Odrazu wychodzi jej popierdolona natura na początku znajomości. Stąd te przelotne sex znajomości. Faceci to widzą, poruchania i spierdalaja. Jeszcze jak dołożymy babe z dwójką dzieci, to czego tu się spodziewać. 

Jej matka jest taka sama. Przynajmniej przez te dwanaście lat mojego małżeńtwa była. Zionąca jadem baba, pamiętająca innym wszystkie ich przewinienia do czasów sprzed Mojżesza włącznie. Kastrująca swojego męża na wszystkie sposoby. Pierdolony sprawca codziennej emocjonalnej przemocy psychicznej na swoim wciśniętym w kąt, niemal ubezwłasnowolnionym mężu, który najczęściej bał się nawet odezwać.

 

Jednym z największych plusów mojego rozwodu jest właśnie brak kontaktu z tym maszkaronem, zwanym pieszczotliwie "teściową".

 

Ex niestety, zmierza w tym samym kierunku. Szkoda tylko dzieciaków w tym wszystkim a szczególnie syna, który rośnie na małą cipkę, otumaniany tymi jej psycho-bzdetami i panującą w domu atmosferą niechęci do mężczyzn.

 

I przy okazji taka mnie refleksja napada - czemu sprawczyni domowej przemocy najgłośniej właśnie o tej przemocy krzyczą? To takie podwójne standardy, czy zwykłe wyrachowanie?

 

21 minut temu, Still napisał:

Kobiety biorąc rozwód, myślą krótkofalowo. Tu i teraz. Dopiero po długim czasie dochodzi do ich gadziego mózgu w jakiej czarnej dupie się znalazły. A wina wiadomo, byłego faceta oraz reszty męskiego społeczeństwa.

Wszyscy winni tylko nie ona. I tak sobie żyją z poczuciem wyparcia do ostatnich swoich dni. A kto wie , św.Piotrowi też pewnie się dostanie przy bramie do raju !!

Moja myślała bardzo długofalowo. Dopiero jakiś czas po rozwodzie okazało się, że wszystkie swoje decyzje konsultowała z prawnikiem, który doradzał jej nawet to, żeby pismo do sądu wysłała odręcznie napisane z kilkoma błędami. Żeby sąd myślał, że nadawcą jest biedna kobiecina, której zawaliło się życie, bo mąż skurwysyn znalazł sobie nową czarną dupę za oceanem.

 

Tylko, że jeden babol popełniła na samym początku. Przyszła do mnie z kartką papieru i długopisem, bym jej napisał oświadczenie, że będąc w kraju tym a tym zdradziłem ją z miejscową murzynką i się podpisał. Nie wiem na co liczyła. Chyba na moją "pomroczność jasną", bo nawet debil nie podpisałby się pod czymś takim.

 

Potem było już standardowo - próby wyłudzenia niebieskiej karty, na co  niestety policja spławiła ją bezlitośnie.  Nagrywanie rzekomych kłótni, gdzie w trakcie rozmowy ni stąd ni zowąd zdarzało jej się zakrzyknąć "ja się ciebie boję, że mi coś zrobisz". Do dziś rozbawia mnie pamięć jej rozdziawionej paszczy, gdy odpowiedziałem jej na to "Stoimy 4 metry od siebie i rozmawiamy. Usiądźmy może na podłodze. Przyznasz, że bardzo trudno będzie mi coś ci zrobić, siedząc na podłodze 4 metry od ciebie". Próby skubania majątku - umawianie spotkania u notariusza rzekomo w celu uporządkowania jakiejś pierdoły a na miejscu próby wciśnięcia gotowego do podpisu zobowiązania notarialnego z klauzulą natychmiastowej wykonalności, będącego de facto finansowym wyrokiem śmierci na mnie.

 

Trochę to wszystko zapomniałem, traktując jej finalną zgodę na rozwód (rozwodziliśmy się bez orzekania o winie) za dobrą monetę. Dopiero teraz, prawie 2 lata po rozwodzie dociera do mnie, że to jest jeden z moich największych wrogów a nie partner w wychowaniu dzieci, jak na nią patrzyłem wcześnie.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
uporządkowanie wypowiedzi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Moja myślała bardzo długofalowo. 

Pisząc krótkofalowo, miałem na myśli faceta w przyszłości. Biorą wyroki sądu w rękę i leca w tabuny samców czekających już na schodach sądów okręgowych. A tu lipa. Panów jak nie było tak nie ma. No ale ksiezniczka się nie poddaję, szuka, szuka dalej. Krzyż na drogę aby jak najdalej ode mnie czy reszty braci po rozwodach.

 

7 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Tylko, że jeden babol popełniła na samym początku. Przyszła do mnie z kartką papieru i długopisem, bym jej napisał oświadczenie, że będąc w kraju tym a tym zdradziłem ją z miejscową murzynką i się podpisał. Nie wiem na co liczyła. Chyba na moją "pomroczność jasną", bo nawet debil nie podpisałby się pod czymś takim.

Podłość ludzka nie zna granic ! A raczej głupota ludzka nie zna granic. Tępa dzida .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Wow, nie wiem, ile czasu musiałoby upłynąć, żeby ex przywiozła mi dzieciaki. Przecież mi wacha spada z nieba

Oto rozbiło się u mnie ostatnio. Miałem odebrać dziecko gdzieś a dzień wcześniej dostałem informację, że mam sobie przyjechać po dziecko w nowe miejsce (szczegółów nie opiszę ale miałbym trudności z dotarciem w to miejsce). Najgorzej, że nie poinformuje mnie ona o tym tylko dzieciak mi mówi, że mama tak zdecydowała.

Postawiłem tamę, proszę w taki razie przywieść mi dziecko lub odbiorę je z dotychczasowego miejsca - rezultat taki, że dziecka ze mną nie było. Czy słusznie zrobiłem, nie wiem. Dwie strony się okopały ale miałem już dość tej manipulacji. Wiele robię dla dzieciaka + dodatkowe zakupy a tu ciągle jakieś wbijanie szpilek we mnie.

Zobaczę jak to się skończy.

Edytowane przez Normalny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Normalny napisał:

Oto rozbiło się u mnie ostatnio. Miałem odebrać dziecko gdzieś a dzień wcześniej dostałem informację, że mam sobie przyjechać po dziecko w nowe miejsce (szczegółów nie opiszę ale miałbym trudności z dotarciem w to miejsce). Najgorzej, że nie poinformuje mnie ona o tym tylko dzieciak mi mówi, że mama tak zdecydowała.

Postawiłem tamę, proszę w taki razie przywieść mi dziecko lub odbiorę je z dotychczasowego miejsca - rezultat taki, że dziecka ze mną nie było. Czy słusznie zrobiłem, nie wiem. Dwie strony się okopały ale miałem już dość tej manipulacji. Wiele robię dla dzieciaka + dodatkowe zakupy a tu ciągle jakieś wbijanie szpilek we mnie.

Zobaczę jak to się skończy.

Klasyka gatunku. Drobne złośliwości, niechcący specjalne utrudnianie kontaktu z dzieckiem albo podkurwianie drobnymi gestami. IMO dobrze zrobiłeś, bo postawiłeś granice. Ja postanowiłem robić tak samo. Ostatnio w dniu widzenia z dziećmi dostałem o 8 rano listę zadań domowychdo odrobienia. Wyjeżdżałem w tym dniu wieczorem, dzieciaki miałem raptem ze sobą przez parę godzin a była wiedziała doskonale, że mamy ten czas mocno zaplanowany.  Nie mam wątpliwości, że zupełnie celowo przypadkiem jej się zapomniało poinformować wcześniej. Nie zrobiłem tych lekcji z dziećmi, spędziliśmy czas tak, jak się z nimi umówiłem. I kij jej w oko.

 

19 minut temu, Still napisał:

Pisząc krótkofalowo, miałem na myśli faceta w przyszłości. Biorą wyroki sądu w rękę i leca w tabuny samców czekających już na schodach sądów okręgowych. A tu lipa. Panów jak nie było tak nie ma. No ale ksiezniczka się nie poddaję, szuka, szuka dalej. Krzyż na drogę aby jak najdalej ode mnie czy reszty braci po rozwodach.

Ex raz mi się zwierzyła, że poznała pana koło sześćdziesiątki. Z prostatą. Nie wiem, co znaczyło to ostatnie, my samcy wszyscy przecież mamy prostatę. Chyba chodziło o impotencję ? Tak więc ten tego... peszek.

 

21 minut temu, Pytonga napisał:

To jest Projekcja.

Ale że ona projektuje? Czy ja na nią?

21 minut temu, Still napisał:

Tępa dzida .

Nic dodać, nic ująć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

IMO dobrze zrobiłeś, bo postawiłeś granice. Ja postanowiłem robić tak samo.

Właśnie. I teraz pytanie zasadnicze do wszystkich. Stawianie granic wobec kobiet - jasna sprawa. Natomiast czy tą metodę stosować również gdy w tle a raczej na pierwszym miejscu są dzieci?

Wiem, że udawanie, iż nie zależy nam na dzieciach często zdaje egzamin - co ty piwsko będziesz tylko pił? proszę mi na weekend dzieciaki zabrać!!!

 

Ale o powyższym tylko słyszałem, ewentualnie nieraz stosowałem. Teraz chce zobaczyć tą metodę w wersji na ostro. Wtedy podzielę się wiedzą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mirek_handlarz_ludzmi czy była żona wie co u Ciebie się dzieje?

Czy ma świadomość, że jest Ci lepiej od niej?

Czy zauważyła, że Ty dajesz radę?

Czy wie, że jesteś szczęśliwy?

Czy wie ile zarabiasz? 

Czy wie, że z nową kobietą tworzysz fajny związek?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Bronisław napisał:

@mirek_handlarz_ludzmi czy była żona wie co u Ciebie się dzieje?

Czy ma świadomość, że jest Ci lepiej od niej?

Czy zauważyła, że Ty dajesz radę?

Czy wie, że jesteś szczęśliwy?

Czy wie ile zarabiasz? 

Czy wie, że z nową kobietą tworzysz fajny związek?

 

Wie co się dzieje, nie wie ile zarabiam ani czy jestem szczęśliwy. Wie, że zależy mi na nowym związku. Reszty pewnie się domyśla na zasadzie "on zawsze ma się lepiej".

12 minut temu, Normalny napisał:

Właśnie. I teraz pytanie zasadnicze do wszystkich. Stawianie granic wobec kobiet - jasna sprawa. Natomiast czy tą metodę stosować również gdy w tle a raczej na pierwszym miejscu są dzieci?

Trudne pytanie. IMO tak, choć nie można przegiąć pały, żeby nie krzywdzić dziecka. @piratos fajnie to ujął kilka wypowiedzi wyżej: bazować na ustaleniach sądu i stosować zdrową wzajemność w relacjach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

Ale że ona projektuje? Czy ja na nią?

Ona projektuje to.

Podswiadomie wie o tym I odczuwa, ze jest to zle. Orzech potrzebuje wytlumaczenia I uspokojenia tak wiec projektuje swoje cechy na inna osobe - I tak to ty stajesz sie agresorem, psychicznym napastnikiem.

 

WIem przerabialem to - oskarzenia I inne takie tam insynuacje: przemoc psychiczna, fizyczna, seksualna, finansowa.

 

 

Brak polskich liter - komp w pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Wie co się dzieje, nie wie ile zarabiam ani czy jestem szczęśliwy. Wie, że zależy mi na nowym związku. Reszty pewnie się domyśla na zasadzie "on zawsze ma się lepiej".

To ma jak najmniej wiedzieć. 

Do tego mów tylko jak Ci źle, że opłaty, że auto się psuje. Że związek to same problemy. 

Że jej to kest lepiej, bo sama i też byś tak chciał itd. Jesteś nieudacznikiem w jej oczach, a w duchu się z tego śmiejesz i idziesz do przodu. 

 

Co do dzieci. Czy próbowałeś wymyślać to co ona robi? Jakieś rzeczy jej pod górkę zasłaniając się dziećmi? Aby jej włożyć na barki więcej pracy? Zawsze wtedy, jeśli Tobie coś wymyśli to podrzuć pomysł, aby też ją to zabolało.

 

43 minuty temu, Normalny napisał:

Miałem odebrać dziecko gdzieś a dzień wcześniej dostałem informację, że mam sobie przyjechać po dziecko w nowe miejsce (szczegółów nie opiszę ale miałbym trudności z dotarciem w to miejsce). Najgorzej, że nie poinformuje mnie ona o tym tylko dzieciak mi mówi, że mama tak zdecydowała.

Postawiłem tamę, proszę w taki razie przywieść mi dziecko lub odbiorę je z dotychczasowego miejsca - rezultat taki, że dziecka ze mną nie było

Czy możesz zrobić tak, że pojechać po dziecko w te trudne miejsce i jak bedziesz oddawał to zrobić tak samo? Czyli gdzieś pojechać, aby była żona miała problem z dojazdem itd. Czyli jeśli ona Tobie na złość to Ty tak samo. Ale tylko wtedy jak ona tak zrobi pierwsza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.