Skocz do zawartości

Historia na film jakich mało - POMÓŻCIE PANOWIE !!!


Primo42

Rekomendowane odpowiedzi

Dobra kolego, jedziemy z tym koksem.

 

13 hours ago, Primo42 said:

Jestem facetem, mam 42lata, 2 lata temu moja była żona miała romans (z 21latkiem) po którym rozpadło się moje małżeństwo; przeżyłem dramat, moje życie rozpadło się, straciło sens

 

Żyjesz nadal więc nie koniec swiata. Stracilo sens bo z kobiety i zwiazku zrobiles centrum swojej egzystencji.

13 hours ago, Primo42 said:

Czy byliśmy idealnym małżeństwem? na pewno nie, natomiast na pewno „normalnym” jakich 90% wokoło; oboje mieliśmy pracę, żyliśmy w miarę spokojnie, dostatnie, bywały też kłótnie …. głównie o to że zarabiałem mniej, byłem mało ambitny…  i już nie godziłem się być „tatą i mamą” na pełny etat ; żona robiła karierę , zarabiała pieniądze więc wydawało się jej że może siedzieć w pracy do wieczora, z weekendami włącznie …

zarabiała więcej, pracowała w nieruchomościach, ja jako inżynier; krótko mówiąc było w miarę ok …ale pewnie czegoś brakowało, może miłości, może zbyt dużo problemów, rutyna …

Pewnie jesteś , spokojny, ulożony, "dobry" chłopak.

Z mało jej było emocji lub ch wie co. Nieistotne teraz.

Wiesz czego chcą kobiety tak na prawdę ?...więcej.

 

Ważne, że dbałeś o dziecko. Tego nikt ci nie odbierze.

 

13 hours ago, Primo42 said:

starałem się być przede wszystkim jak najlepszym ojcem dla syna …

I bardzo dobrze. Nie masz sobie nic do zarzucenia. Pierdol to co ona zrobiła. One to w genach mają.

13 hours ago, Primo42 said:

nie słuchała …ba, do niczego się nie przyznawała, zrobiła ze mnie psychopatę, pośmiewisko przed całą jej rodziną …  omal nie zwariowałem, byłem bliski obłędu, kochałem ją i nienawidziłem jednocześnie, nie mogłem patrzeć jak cierpi moje dziecko, jak płacze w trakcie naszych kłótni , jak ona kłamie, do niczego się nie przyznaje…  umierałem z dnia na dzień .. nie wiedziałem co robić; odejść czy zostać… zostać dla syna czy zacisnąć zęby i odejść .. w końcu zatrudniłem detektywów, prawda wyszła na jaw, schadzki weekendowe oraz wakacje w Grecji; to był koniec .. wyprowadziłem się z domu, to był jeden z najgorszych dni w moim życiu ..  w jej trakcie mój 6 letni syn płacząc trzymał mnie za nogawkę i prosił „tatusiu, nie odchodź” natomiast ex potrafiła powiedzieć „ widzisz Kubusiu, tata odchodzi bo cie nie kocha” … w takich momentach czujemy gniew, bezradność, umieramy, serce przestaje bić …

Kurewsko bolesna lekcja o naturze pań.

I tak, widok syna w takiej sytuacji rozpierdala mózg.

 

13 hours ago, Primo42 said:

Moja samoocena była na poziomie „0”, męskość, zaradność, „gówniana” praca (zdaniem ex)… itd. …

Tak to jest. Obraz efemerycznej kobiety i "normalnej" rodziny pryska. Ważne, że się ogarnąłeś.

13 hours ago, Primo42 said:

mieliśmy (mamy) zawsze świetny kontakt … jakieś 2-3 razy  w tygodniu.

To powinno być twoim priorytetem cały czas. Zaraz po własnych potrzebach.

13 hours ago, Primo42 said:

Pracowała w korpo jako asystentka zarządu, była zadowolona z pracy i zarobków …pomyślałem IDEAŁ … po prostu strzał amora, przeznaczenie …. Napisałem wiadomość, odezwała się … to było TO … Zakochałem się od pierwszego wejrzenia,

Szukałeś "załatania" emocjonalnej dziury którą miałeś z ex będąc w małżeństwie, lub Ola miała sporo atrakcyjnych cech których ex nie miała.

 

13 hours ago, Primo42 said:

Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, a raczej głosu przez telefon, później poszło już jak z płatka, dziesiątki godzin na telefonie, mnóstwo wspólnych pasji, zainteresowań, kino, film, książki, muzyka …. Po prostu JEDNOŚĆ DUSZ …. Takie coś czuje się od razu albo wcale …

I ten jej głos, zabójczo seksowny, niesamowita inteligencja, świetne poczucie humoru, krótko mówiąc idealna kobieta … nie było końca tematów do rozmów, czasami potrafiliśmy przegadać 4-5 godzin każdego dnia , do 2-3 na ranem …

Wzajemne poranne pobudki „przez telefon” , miłe słowa na dzień dobry, smsy za dnia, na dobranoc ….

Wreszcie poczułem że żyję, że spotkałem kogoś wyjątkowego, ciepłego, tak innego niż ex w sposobie patrzenia na życie … na wszystko wokoło … Ci którzy przeżyli coś podobnego wiedzą o czym piszę ?

Jak powyżej.

Tutal Ola zaczyna cię "przyciągać" jak lep na muchy. Wspólne zainteresowania i w ogóle nagle tyyyyle wspólnych rzeczy jak z nikim innym. Ona widzi, że do niej ciągniesz jak ćma do światła. (etap 1,)

 

14 hours ago, Primo42 said:

Pojawiły się pytania z jej strony, ja na dowód tego że nie kłamię dałem jej telefon do ręki, sprawdziła wszystko, korespondencję, smsy, Messengera .. itd. … jak się później okazało to był błąd … chciałem być uczciwy a okazałem się zwykłym idiotą …

Stała się bardzo podejrzliwa, o koleżanki z pracy, nawet o kobiety które oglądaliśmy w telewizji, paranoja …

Zaczęło mnie to trochę denerwować i prosiłem ją żeby przystopowała …

Te osobniki często urządzają "projekcję" własnych kompleksów i gówna na ciebie.

Lub robią to aby nakręcić emocje dla własnej chorej satysfakcji, i przy okazji wzbudzić w tobie poczucie winy (etap 2) o byle gówno. I tak powoli kropla drąży skałę.

14 hours ago, Primo42 said:

Zamieszkaliśmy we Wrocławiu w maju 2017. Początkowo było ok, ja pracowałem ona szukała pracy ale bezskutecznie … pojawiły się pierwsze kłótnie. … że zbyt późno przychodzę z pracy, że nie rozmawiamy tak często jak wcześniej; że nie mam już dla niej tyle czasu … była sfrustrowana brakiem pracy a ja tym że to wszystko mnie zbyt dużo kosztuje …

Stawała się coraz bardziej podejrzliwa, całkowicie bezpodstawnie przetrzepała cały mój telefon, laptop … dokumenty rozwodowe, dowody w sprawie itd. …

 

Kolejny przykład wbijania poczucia winy, nakręcania emocji i przy okazji pakiet babskich manipulacji.

14 hours ago, Primo42 said:

Patrząc jednak w drugą stronę, naprawdę chciała w tym związku coś zmienić na +; wymyślała coraz to nowe zabawy, gry, quizy tak aby jeszcze nas do siebie zbliżyć …. Zamiast oglądać ogłupiającą TV… mówiła „Paweł, pracujmy nad naszym związkiem.. rozmawiajmy, miejmy wspólne plany” … i za to bardzo, bardzo jestem jej wdzięczny…

Bardzo chciała mieć dziecko, rodzinę … ze mną … czuła że to jej ostatni dzwonek … ja nie miałem z tym problemu ale najpierw chciałem zakończyć mój rozwód …

Chyba faktycznie byłem zbyt przytłoczony toczącym się procesem, kłopotami z ex która robiła mi problemy z widzeniem dziecka … to wszystko na pewno miało wpływ na naszą relacją .. pomimo wszystko NIGDY nie mówiłem praktycznie wcale o moim rozwodzie, trzymałem to wszystko na dystans aby ONA jak najmniej to odczuwała … jedynie 2-3 dni przed kolejną rozprawą przygotowywałem się do tego; ona o tym wiedziała i nie robiła z tego powodu problemów.

 

Jednoczenie Ola zaczęła szukać dla mnie lepszej, lepiej płatnej pracy (miałem 4000net)… całymi dnami przeszukiwała Internet, sama również szukała …

Cały czas powtarzała „Paweł, jesteś wart milion dolarów… wykształcony, inteligentny”

„Paweł, jesteś w złym miejscu, nie na stanowisku na jakie zasługujesz” … nie ukrywam że bardzo podnosiła mnie na duchu, w ex małżeństwie byłem raczej przegrańcem w oczach byłej żony …

Bo te osobniki mają też swoją "dobrą stronę". Tutaj przy okazji pompowała twoje ego i zaniżoną samoocenę którą dojebała ci ex.

To, że ci napompowała samoocenę powodowalo, że byłeś jeszcze bardziej zakochany.

14 hours ago, Primo42 said:

Pierwsze niepokojące zachowania z jej strony zauważyłem w czasie naszych wspólnych weekendów z moim synem … nie dawała sobie rady z tym że większą uwagę skupiam na dziecka pomimo tego że naprawdę starałem się to dobrze balansować … to wtedy po raz pierwszy podczas kłótni powiedziała do mnie „sperd***, jesteś hu*”, słyszał to mój syn .. obaj byliśmy w szoku … doszło to tego że bałem się przywozić dziecko do naszego domu, Ola czasami miała super humor, bawiła się z synem a potem narzekała że jest zbyt głośny, hałaśliwy, nadpobudliwy … kolejny raz „spierd*” usłyszałem po raz kolejny w obecności syna na naszych wspólnych wakacjach … przepraszała, obiecała że to było ostatni raz, że ją sprowokowałem …

Tu osobnik zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Prawdopodobnie miała "inną wizję dnia" i ty lub twój syn w tym przeszkodziliście i wybuchła.

Na grubo: projekcja własnego gówna na ciebie (to ona jest nadpobudliwa etc a wmawia to otoczeniu, że ono jest). I jeszcze wbiła ci poczucie winy na koniec.

14 hours ago, Primo42 said:

Czasami potrafiła przyczepić się do słowa „hello” powiedzianym rano … czemu nie „kochanie”? … bardzo często słyszałem „kurwa, hello … co to jest , tekst jak do kolegi?” … szlag mnie trafiał .. wpadłem w paranoję … zacząłem się kontrolować co mówię , co piszę … wykasowałem wszystkie „podejrzane” jej zdaniem znajomości na FB, wyciszałem korespondencję na Messengerze, aby nie tworzyć pretekstu, nie dawać jej powodu do dyskusji … ograniczyłem kontakt ze znajomymi, kolegami … nigdzie nie wychodziłem aby jej nie denerwować …

Nawet w restauracji jak wspomniałem mimochodem że „obsługuje nas miła kelnerka” słyszałem „kurwa, co za koleś … może się z nią umówisz od razu co ?”

Etap.3

Osobnik zaczyna przejmować kontrolę nad twoją psychiką i zaczyna się pranie twojego mózgu., Dosłownie. To co kiedyś było białe jest teraz czarne i odwrotnie (bo ona ci to wmówi). Zaczynasz się czuć jak chory psychicznie nie wiesz co jest pięć. Ze strachu przed jej utratą zaczynasz się dostosowywać. Tym samym zaczynając zatracać samego siebie. Osobnik już czuje twoją krew. Mówiąc krótko "odwracanie kota ogonem".

14 hours ago, Primo42 said:

trudno, pomyślałem … przeżyję, to nie dramat, ważne aby był spokój

Pewnie robiłeś to bardzo często dla świętego spokoju. Niestety za każdym razem twoje granice były przesuwane a rama konsekwentnie roztrzaskiwana.

14 hours ago, Primo42 said:

Cały czas powtarzała (i powtarza to do tej pory) że jestem „despotą, dyskutantem,  że chcę ją sobie przyporządkować, że chce ją zmieniać, że liczy się tylko moje zdanie … że jej były mąż nie zwracał na takie rzeczy uwagi , że była z nim szczęśliwa itd. ..” … czasami sam się zastanawiałem czy tak faktycznie nie jest, wpadłem w paranoję…

Klasyka. Wbija ci poczucie winy aby wyjść na swoje. A ty myślisz "ale ona biedna myszka a ja taki zły".

Kot przekręcony ogonem, ty nie wiesz co czarne a co białe.

A, że mocno zakochany to brnałeś nadal.

 

14 hours ago, Primo42 said:

Pierwszy raz dostałem w twarz na Andrzejkach w Krakowie w ubiegłym roku; to była kumulacja wielu rzeczy, moja frustracja wiecznymi uwagami, to zrobiłem, czego nie, o czym zapomniałem itd. …

Była to impreza w dużej disco, zrobiła mi „wywód” że zrobiłem sobie selfie z żonami moich kolegów ze studiów … że specjalnie się lansowałem aby zrobić sobie z nimi zdjęcie; kurcze, znamy się od 20 lat … nie wytrzymałem … od słowa do słowa;  powiedziałem że „koniec z nami”  …. Dostałem w twarz … resztę imprezy spędziliśmy osobno … miałem dość, byłem tak zmęczony kolejnym „wymysłem” z jej strony …

Po powrocie do domu znajomych dostałem jeszcze parę razy ….1)  za to że zignorowałem ją na imprezie i się z nią nie bawiłem, dla niej to było niewytłumaczalne i niewybaczalne ; do tej pory o tym pamięta i wypomina przy byle okazji, kłótni ….

Rano miałem poobijaną twarz, moi znajomi tylko pukali się w głowę co ja z nią robię …

 

Miałem dość, po powrocie do Wrocławia powiedziałem że to koniec, że nie chce z nią być … 2) wpadła w szał … bicie, plucie, kopanie …. rzucanie telefonem o ścianę , później utopiła go w klozecie … chciałem wyjść, zabrała klucze …. 3) zaczęła pić alkohol, prosiłem by przestała … nie słuchała.. powiedziała 2) „teraz mi zapłacisz za tą ignorancję na Andrzejkach w Krakowie, pożałujesz…” nie dała mi spać, ściągała ze mnie kołdrę, włączyła muzykę na głos… chciałem ją uciszyć , przekonać aby poszła spać … odwrotny efekt, agresja, bicie … 2) a na koniec zamknęła mnie na balkonie w samych majtkach i podkoszulce (w listopadzie); siedziałem tak prawie godzinę a ona śmiała się i powtarzała „ tak samo się czułam na Andrzejkach, jak gówno …”

W końcu wszedłem do środka, usnąłem na siedząco na sofie, ona pijana zasnęła …

1) dojebała poczuciem winy abyś czuł się wszystkiego winny

2) tzw "karanie ciebie" i "dokręcanie śruby" abyś jeszcze raz jej nie podskoczył i pozostała relacja kat-ofiara

3) pije aby wzbudzić w tobie poczucie winy. Abys się przed nia kajał.

 

Schemat akcji jest mniej więcej taki:

Kat podpala ognisko (znajduje powód do zadymy)

Kat dmucha aby się lepiej paliło (nakręca emocje ciebie rozpierdalając)

Kat wzbudza w tobie poczucie winy (za wszystko)

Ty wierzysz w to pranie mózgu, kat wie, że odwrócił kota ogonem (ty wierzysz, że to wszystko twoja wina)

Kat patrzy jak ofiara leci gasić ognisko (kajasz się, przepraszasz dla świętego spokoju)

Kat widzi twoją skruchę i jeszcze na koniec daje ci karę i dokręca śrubę abyś znów nie powtórzyl takiej sytuacji

Kat zadowolony bo wie, że jest nadal katem w relacji kat-ofiara.

 

Ciąg dalszy nastąpi

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Primo42 napisał:


?

. Pojawiły się pytania z jej strony, ja na dowód tego że nie kłamię dałem jej telefon do ręki, sprawdziła wszystko, korespondencję, smsy, Messengera .. itd. … jak się później okazało to był błąd … chciałem być uczciwy a okazałem się zwykłym idiotą …

 

 

@Primo42Po tym przestałem czytać. Doczytam jutro, bo oczy mi lecą ze zmęczenia w pracy. Przeczytaj mój wątek.

 

Ja zrobiłem to samo, i teraz moja eks..a tym  mnie szantażuje.

 

Ja widząc, że kogoś szlag trafia bo kupiłem nowy samochód za swoje ciężko zarobione pieniądze ( wyedukowałem się, nigdy nikomu nic nie ukradłem ), wiem już, że inni oceniają Cię z perspektywy majątkowej - głównie!

 

A jeżeli wkurwiasz się, że coś poświęcasz, cokolwiek mam na myśli ( czas, rozłąkę, sprawność fizyczną, zdrowie etc. ) i nikt tego nie docenia, bo Ty tyle zarabiasz, i odpiłeś stresy i byłeś śmieciem nie partnerem- to będzie to prędzej czy później użyte przeciw Tobie.

 

To tak jest...

 

Uczciwym dobrze być dla ludzi, i mnie i Ciebie nic nie zmieni. Miałem teraz taką sytuację, ze w całym amoku moich spraw, wypłacałem kasę z ATM. I wziąłem kartę, a pieniądze zostawiłem. I dogonił mnie człowiek, z tą kasą w rękach, ze zostawiłem... Wow!!!! przecież mógł ją zgarnąć i cześć ( 1K ). I wiesz co zrobiłem? Uściskałem jego rękę, dziękowałem i w ogóle. Nie za kasę, chuj z tym 1 k, tylko z powodu, ze przywrócił mi wiarę w ludzi. Dostał 10% znaleźnego na moje wymaganie.

 

Wniosek? Bądź uczciwy wobec LUDZI, KTÓRZY SĄ UCZCIWI WOBEC CIEBIE!. Ona nie była wobec Ciebie uczciwa co?

Edytowane przez Ziareiro
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Opiszę swoją historię, gwarantuje że będzie się działo… gotowy scenariusz na film …

Lubisz dramaty, jak się "dzieje", lubisz być ich częścią? Uczciwie, sobie, nie mnie, odpowiedz. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Sorry za trochę chaotyczną całość … dopisywałem dzień po dniu coraz to nowe fakty ….

 

Na początku "przepraszam za to że żyję". Klasyczna zagrywka mistera nice guy.  Chaosu nie widać, widać za to dobrze, pieczołowicie skonstruowany dramat. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Moje story podzielę ją na dwie części: „Ex żona” oraz „Ona”…

 

"Story", zobacz z jaką nostalgią o tym piszesz. Kurwa, pławisz się w swoim cierpieniu. Taplasz się w tym z masochistyczną radością. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

„Ex żona”

Ładnie zatytułowałeś pierwszy rozdział swojej "story". Ale lepiej byłoby: "pierwsza wyłączna dostarczycielka mojego poczucia wartości". 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 moja była żona miała romans (z 21latkiem) po którym rozpadło się moje małżeństwo; przeżyłem dramat, moje życie rozpadło się, straciło sens …

 

 

Czego potwierdzenie powyżej. Zdrada - koniec sensu życia. Nie piszesz tego na gorąco, jakiś czas minął. Masz jakieś pasje, jakieś inne źródła oparcia psychicznego, do których odwołasz się, kiedy bliscy zawiodą? Jakąś tylko Twoją jaskinię, do której możesz wypierdolić, kiedy robi się naprawdę gorąco? To trzeba budować. Coś, co nie zawiedzie w sytuacji kryzysowej. Zachowanie Twojej żony niewątpliwie kurewskie, ale od tego do "utraty sensu życia" trochę daleko. Locha pocwałowała bokiem, bolesne jak cholera, ale nie koniec życia. Zresztą, jak możesz pisać, że straciłeś sens życia skoro na tamtym etapie masz już syna.  I dla niego masz żyć. A żeby jego czegoś nauczyć, to najpierw musisz się nauczyć sam.  Także na spokojnie z tą utratą sensu życia. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

Czy byliśmy idealnym małżeństwem? na pewno nie, natomiast na pewno „normalnym” jakich 90% wokoło; oboje mieliśmy pracę, żyliśmy w miarę spokojnie, dostatnie, bywały też kłótnie …

 

 

90 % małżeństw dzisiaj jest właśnie NIENORMALNYCH.  "Normalność nie jest kwestią statystyki" G. Orwell.   

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

.i już nie godziłem się być „tatą i mamą” na pełny etat ; żona robiła karierę , zarabiała pieniądze więc wydawało się jej że może siedzieć w pracy do wieczora, z weekendami włącznie …

zarabiała więcej, pracowała w nieruchomościach, ja jako inżynier; krótko mówiąc było w miarę ok … starałem się być przede wszystkim jak najlepszym ojcem dla syna … bo na co dzień brakowało mu matki … \

 

 

To jest "normalne" małżeństwo? Sam piszesz: dziecku brakuje matki. A matka jest podstawową komórką społeczną rodziny, przynajmniej tak pierdzielą sądy rodzinne. Na ch... Twojemu dziecku taka matka? 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

widocznie nie starczyło mi sił aby być jeszcze super mężem … przyznaję …ale dawałem tyle ile mogłem … czasem kwiaty, jakiś prezent, miłe słowo … niestety, dalej już poszło jak wspomniałem wcześniej…

Gwoździem do trumny był wyjazd żony na tygodniowe wakacje z kochankiem we wrześniu 2016 do Grecji; w tym czasie mój syn został ze mną w domu; zaczął w tym czasie szkołę – 1 klasa; wiadomo , było sporo stresu.

 

Byłeś mamą i tatą na pełen etat i jeszcze nie wystarczyło Ci siły by być super mężem? Ooooo, Ty niedobry. A przecież żona rzadko bywała w domowym ognisku, powinieneś mieć siły jak ogier. Zawaliłeś, stary, nie dość, że za mało zarabiałeś, to za mało zaspokajałeś a do tego za dużo się opiekowałeś i za bardzo się przejmowałeś. 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Odnośnie samego jej romansu,  nie będę opisywał szczegółów bo byłoby tego za dużo ale działo się

Co znaczy, "działo się"? Nie pław się w tym gównie.  Nic się nie działo, gówno dalej się rozlewało. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Telefony od gówniarza z pogróżkami (żebym wyskoczył z nim na solo, że dostanę wpier***),  szyderstwa ze strony ex; poniżanie, wyśmiewanie mojej męskości, zarobków, zaradności itd….

 

Kto mu kurwa w ogóle dał Twój numer telefonu. Co to za porządki w ogóle, że  jakiś bliżej nieznany Ci gówniak do Ciebie wydzwania. Jakiś śmieciarz z Grecji. RODO obowiązuje.  A Pan domu ma mieć spokój i szacunek a nie jakieś telefony od gówniaka odbierać. 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Krótko mówiąc to był koszmar… wszystko trwało jakieś 2 miesiące, nie jadłem , nie spałem , schudłem 15kg .. wielokrotnie mówiłem, prosiłem żeby dała sobie spokój z tym idiotą … nie słuchała …ba, do niczego się nie przyznawała, zrobiła ze mnie psychopatę, pośmiewisko przed całą jej rodziną …  omal nie zwariowałem, byłem bliski obłędu, kochałem ją i nienawidziłem jednocześnie, nie mogłem patrzeć jak cierpi moje dziecko, jak płacze w trakcie naszych kłótni , jak ona kłamie, do niczego się nie przyznaje…  umierałem z dnia na dzień .. nie wiedziałem co robić; odejść czy zostać… zostać dla syna czy zacisnąć zęby i odejść ..

 

Tak, tak, tłumacz, odwołuj się do rozsądku i tzw uczuć wyższych kobiety, a niechybnie pier....ca nabędziesz. 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

w końcu zatrudniłem detektywów, prawda wyszła na jaw, schadzki weekendowe oraz wakacje w Grecji; to był koniec .. wyprowadziłem się z domu, to był jeden z najgorszych dni w moim życiu ..  w jej trakcie mój 6 letni syn płacząc trzymał mnie za nogawkę i prosił „tatusiu, nie odchodź” natomiast ex potrafiła powiedzieć „ widzisz Kubusiu, tata odchodzi bo cie nie kocha” … w takich momentach czujemy gniew, bezradność, umieramy, serce przestaje bić …

 

 

No wreszcie jakiś rozsądny krok. Jakaś próba przejęcia inicjatywy, 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

To był 20 września …. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak bardzo ja kochałem, niestety było już za późno …. Nie moglibyśmy już nigdy być razem, wiedziałem o tym…

Dzięki Bogu przeżyłem, z pomocą rodziny i znajomych … przez kolejne miesiące mieszkałem „kątem” u znajomych z pracy … codziennie płacząc do poduszki , zadając sobie pytanie „ dlaczego” ???…

 

No właśnie, jednak kochałeś. Do pojęcia "miłość"  jeszcze wrócę. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Powiedziałem sobie „DOŚĆ CHŁOPIE, WEŻ SIĘ W GARŚĆ BO SKOŃCZYSZ W PSYCHIATRYKU” ; zacząłem bardziej dbać o siebie, dieta, siłownia, bieganie; wspólne wyjścia z przyjaciółmi … aby przestać się zadręczać, myśleć, przezywać, zapomnieć …

Może takie rzeczy wydają się banalne ale naprawdę pomagają, oczyszczają głowę …

Oczywiście w międzyczasie … cały czas odwiedzałem syna , mieliśmy (mamy) zawsze świetny kontakt … jakieś 2-3 razy  w tygodniu. Oczywiście ex od razu zobaczyła moją przemianę, nowe ciuchy, większa pewnośc siebie … z tego powodu robiła mi jakieś głupie wywody, widać było że szlag ja trafia, że jednak ten ex mąż nie był taki beznadziejny … tak czy siak, mleko się rozlało, doszło już do niej że „mnie już nie ma, że już straciła męża”

 

Znowu poprawna reakcja. Dbasz o siebie, o syna, jest Ci lepiej. Co na to była? Ponownie proszę o przeanalizowanie znaczenia wyrazu: "miłość". 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

„Ona” – będę nazywał ją Ola

 

Rozdział drugi. Druga cudowna, wyjątkowa niepowtarzalna dostarczycielka godności i poczucia wartości samca. Niech będzie, nazwijmy ją Ola. Dla niepoznaki. 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Pierwsze niepokojące zachowania z jej strony zauważyłem w czasie naszych wspólnych weekendów z moim synem … nie dawała sobie rady z tym że większą uwagę skupiam na dziecka pomimo tego że naprawdę starałem się to dobrze balansować … to wtedy po raz pierwszy podczas kłótni powiedziała do mnie „sperd***, jesteś hu*”, słyszał to mój syn .. obaj byliśmy w szoku … doszło to tego że bałem się przywozić dziecko do naszego domu, Ola czasami miała super humor, bawiła się z synem a potem narzekała że jest zbyt głośny, hałaśliwy, nadpobudliwy … kolejny raz „spierd*” usłyszałem po raz kolejny w obecności syna na naszych wspólnych wakacjach … przepraszała, obiecała że to było ostatni raz, że ją sprowokowałem …

 

 

Wyciąłem gównowstępy, pełne górnolotnych werterowskich fraz. A teraz przechodzimy do tzw. prozy życia. A propos pojęcia miłość, cytuję Ciebie: " doszło do tego, że bałem się przywozić dziecko do naszego domu". Czy to jest miłość, kiedy nie możesz spędzać czasu z własnym dzieckiem? 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Kochałem, wybaczyłem, zapomniałem … życie toczyło się dalej …

Wybaczyłeś jej, że boisz się przyprowadzać do domu własne dziecko? A Twoje dziecko, wybaczy Tobie takie coś? Jakie poniosło szkody? Myślałeś kiedyś nad tym? 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

z czasem zaczął mnie irytować fakt że ja wydaje sporo na wspólne życie (wziąłem kolejny kredyt) podczas gdy ona oszczędza i odkłada pensje … tłumaczyła że to na czarną godzinę, jak już nie będzie pobierać pieniędzy po skończeniu L4…

Stale szukała pracy, chodziła na rozmowy ale nic z tego nie wynikało … był już zniechęcona …. Pocieszałem, wspierałem jak mogłem …w przeciągu 7 miesięcy spędzonych we Wrocławiu dołożyła się 900zł.

 

Pasożyt.

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Czasami potrafiła przyczepić się do słowa „hello” powiedzianym rano … czemu nie „kochanie”? … bardzo często słyszałem „kurwa, hello … co to jest , tekst jak do kolegi?” … szlag mnie trafiał .. wpadłem w paranoję … zacząłem się kontrolować co mówię , co piszę … wykasowałem wszystkie „podejrzane” jej zdaniem znajomości na FB, wyciszałem korespondencję na Messengerze, aby nie tworzyć pretekstu, nie dawać jej powodu do dyskusji … ograniczyłem kontakt ze znajomymi, kolegami … nigdzie nie wychodziłem aby jej nie denerwować …

 

A tu trzeba było robić akurat całkiem odwrotnie. 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

W międzyczasie dowiedziałem się że Ola zażywa leki, antydepresanty …

 

No właśnie:

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Nie lubiła gotować, ale dla mnie zaczęła, praktycznie uczyła się od początku … cieszyłem się jak dziecko …. Fajnie, zrobiła to specjalnie dla mnie … wielokrotnie podkreślała że w jej byłym małżeństwie mąż tego od niej nie oczekiwał, „kochał ją za to jaka była … nie wymuszał na niej takich rzeczy …” ; pomyślałem „kurczę, czy ja aż tyle wymagam, obiad raz na tydzień ?”

Miała w zwyczaju zamawiać obiad z restauracji obok niż pójść do sklepu i kupić parę produktów i samemu to zrobić … to też mnie irytowało … nie ma pieniędzy ale na jedzenie z knajpy jej nie szkoda … „trudno, pomyślałem … przeżyję, to nie dramat, ważne aby był spokój”

 

 

Dla Ciebie nawet nauczyła się gotować. A mogłeś się już widywać z synem, czy wzruszyłeś się samą dobrą strawą? 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Cały czas powtarzała (i powtarza to do tej pory) że jestem „despotą, dyskutantem,  że chcę ją sobie przyporządkować, że chce ją zmieniać, że liczy się tylko moje zdanie … że jej były mąż nie zwracał na takie rzeczy uwagi , że była z nim szczęśliwa itd. ..” … czasami sam się zastanawiałem czy tak faktycznie nie jest, wpadłem w paranoję…

 

Pierwszy raz dostałem w twarz na Andrzejkach w Krakowie w ubiegłym roku; to była kumulacja wielu rzeczy, moja frustracja wiecznymi uwagami, to zrobiłem, czego nie, o czym zapomniałem itd. …

 

 

Tak, tak właśnie jest. Despoci dostają w ryją za swój despotyzm od ofiar, a potem zastanawiają się, gdzie leżała w tym ich wina. Tak miał np Stalin. Ciągle dostawał po ryju, potem przepraszał Ponownie wracamy do pojęcia "miłość". 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Miałem dość, po powrocie do Wrocławia powiedziałem że to koniec, że nie chce z nią być … wpadła w szał … bicie, plucie, kopanie …. rzucanie telefonem o ścianę , później utopiła go w klozecie … chciałem wyjść, zabrała klucze …. zaczęła pić alkohol, prosiłem by przestała … nie słuchała.. powiedziała „teraz mi zapłacisz za tą ignorancję na Andrzejkach w Krakowie, pożałujesz…” nie dała mi spać, ściągała ze mnie kołdrę, włączyła muzykę na głos… chciałem ją uciszyć , przekonać aby poszła spać … odwrotny efekt, agresja, biciea na koniec zamknęła mnie na balkonie w samych majtkach i podkoszulce (w listopadzie); siedziałem tak prawie godzinę a ona śmiała się i powtarzała „ tak samo się czułam na Andrzejkach, jak gówno …”

 

 

Czy tak zakochana ofiara traktuje swojego despotę? Ponownie polecam przemyślenie pojęcia "miłość"

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Powiedziałem DOŚĆ, wyprowadzam się … w jej trakcie usłyszałem „spierd*** mały fiutku” , mam cie w dupie …. wypier*** z tego mieszkania, jesteś „człowiek porażka, bez pieniędzy, auta czy dobrą pensją” , frajerem, z marną pensją , hu**** samochodem … nie dziwię się że była żona od ciebie odeszła … 40 letni biedak” …. Podczas przeprowadzki połowę rzeczy zbierałem na korytarzu… paranoja, wyrzucała mnie z mieszkania za które przecież sam płaciłem” … w trakcie wyprowadzki dzwoniłą do swojej 80 letniej matki i wymyślała niestworzone historie …. mówiła jej „gentelman starej daty wyprowadza się , facet bez klasy wreszcie daje mi spokój mamo” …

Powiedziałem jej, Ola wracaj do Warszawy, z nami koniec.. dość agresji, rękoczynów, nie mam już pieniędzy aby nas utrzymywać …

 

 

Mniej więcej taką samą wartość miały jej oskarżenia o despotyzm, jak te wyzwiska.  Takie same, nic nie znaczące, konfabulacje i manipulacje.

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Faktycznie myślę że może to ze mną jest coś nie tak.

No mówię, jedziesz na potężnym, nieuświadomionym poczuciu winy. Dopóki tego nie zmienisz, będą się Ciebie czepiały takie przypadki.  

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

Powiedzcie mi , czy mogłem zrobić coś więcej, czy mogłem uratować ten związek, czy to miało prawo się udać … ???

Zwracam się do Was jako Facet, który kochał i chciał, któremu bardzo zależało … BARDZO …

 

Resztę wyciąłem, bo aż oczy krwawią, jak czytam ponownie. Zostawiam końcówkę. Czy mogłeś zrobić coś więcej? A wątrobę oddałeś? Sprzedałeś na targu dla dobra myszki? Ty despoto i egoisto! 

 

 

Zamiast podsumowania, klip, posłuchaj, w temacie miłość:

 

 

 

 

 

Proszę skonfrontuj swoje pojęcie słowa miłość, z tym, o czym ten gość tu śpiewa.

 

Wiem, nie ma takiej miłości, o której on śpiewa. Ale mniej więcej w takim znaczeniu funkcjonuje to słowo w naszej kulturze. I porównaj sobie, czy miałeś tak, że gdy Ty spadałeś w dół, Twoja wybranka ciągnęła ku górze. Nie profanujmy pięknych pojęć jakimiś swoimi historiami. 

 

Ale zanim pójdę (spać), jeszcze coś Ci zacytuję, z tajnej biblioteczki Wypasa :). Odnośnie tego mitycznego stawiania granic. T. Mann opowiadanie "Pajac": 

 

"Istotnie, cały świat jest zbyt wyłącznie zajęty sobą, aby można mieć poważne zdanie o kimś innym, z leniwą gotowością akceptuje ten stopień szacunku, jaki bez wahania okazujesz sobie. Bądź, czym chcesz, żyj, jak chcesz, ale okazuj dufną zuchwałość, bez nieczystego sumienia, a nikt nie będzie moralnie śmiał gardzić tobą. Spróbuj z drugiej strony stracić zgodę z sobą, zadowolenie z siebie, pokaż, że sobą gardzisz, a na oślep przyznają ci słuszność". 

 

Nie dostawałeś szacunku nie dlatego, że na niego nie zasługiwałeś, tylko dlatego, że nie nauczyłeś się go wymagać "bez wahania". Ponieważ ten świat nie ma czasu na Ciebie, on przyjmie co mu zaprezentujesz z wewnętrznym przekonaniem.  Sorry, tak głupie to jest. 

 

 

 

12 godzin temu, Primo42 napisał:

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, Primo42 said:

Po raz kolejny przepraszała, błagała … że to depresja z powodu braku pracy, przyjaciół których zostawiła w Wawie itd. …

Zarzekała się że nie poznaje siebie; nigdy, nigdy przenigdy nie robiła takich rzeczy, ze wszystkie jej poprzednie związki były zgodne, bez krzyku, nerwów, licytowania się , dyskutanctwa itd. … znowu wzbudziła we mnie poczucie winy że to może ze mną jest coś nie tak …. Faktycznie myślę że może to ze mną jest coś nie tak.

W końcu grudnia wróciła do Warszawy, zapłaciłem za przeprowadzkę… Znajomi i rodzina mówili „bardzo dobrze zrobiłeś , uciekaj póki masz szansę…. „

Efekt prania mózgu i odwracania kota ogonem.

16 hours ago, Primo42 said:

Niestety, wróciłem po miesiącu …. Bo prosiła, bo błagała, bo kochałem, bo tłumaczyłem sobie i innym że miała ciężki okres, że depresja, że brak pracy, że brak przyjaciół … znajomi pukali się w czoło …

Byłeś mocno zakochany. Racjonalizowałeś sobie gówno ze strachu przed jej utratą.

Poza tym jej projekcje i wbijanie poczucia winy robi juz swoje na tym etapie.

16 hours ago, Primo42 said:

Niestety, bardzo często odnosiłem wrażenie że nie widzi kompletnie mojego zaangażowania w tej sprawie; czasami nie mogłem pojechać gdzieś autem z różnych względów.. potrafiła mi to wypomnieć że „co ja takiego dla niej robię wielkiego”, że jako facet to powinien być mój obowiązek, nie przeczyłem, chodziło mi czasem o jej brak zrozumienia …

To nie brak zrozumienia. To brak empatii tych osobników w połączeniu z babskimi manipulacjami.

16 hours ago, Primo42 said:

Stawałem się coraz bardziej obojętny, wiedziałem że cokolwiek nie zrobię , zawsze będzie mało … ona pytał co mi jest … ja jej tłumaczyłem „Oluś, nie rozumiem Cie, proszę nie zachowuj się tak, zmień się” .. ona powtarzała w kółko „miłość jest bezwarunkowa, jeżeli mnie kochasz, akceptujesz mnie taką jaka jestem … jeżeli jest inaczej … to nie jest miłość Paweł, ty mnie po prostu nie kochasz…”

Coraz częściej „łapałem focha, miałem już dość tłumaczenia się co zrobiłem z co nie, zadzwoniłem, nie zadzwoniłem .. itd… i za każdym razem był to jej zdaniem dowód na to że mam ją w dupie”

Byłeś wypalony w środku, dzięki niej. Nie byłeś już sobą. Zapomniałeś w ogóle co to znaczy.

Ona nadal dopierdala poczucie winy aby cię jescze dobić.

Oczywiście to się przeplata ze świetnymi pozytywnymi dniami gdzie była jak aniołek i jak najlepsza kochanka. I tak jechał ten rollercoaster, a ty myślałeś że w końcu te tory sie wypoziomują.

16 hours ago, Primo42 said:

Często w nerwach wypominała mi że wyliczam wydatki, co i kiedy jej kupiłem co nie jest prawdą … przez cały ten okres naprawdę dawałem wszystko co miałem … cały czas wypominała mi że nie rozumiem jej sytuacji finansowej, że ona nie ma pieniędzy, nie ma za co żyć a ja mam to w dupie ….

Wspominałem jej że chciałbym w końcu trochę oszczędzić… i kupić trochę lepszy samochód (jeżdżę 18letnią toyotą); mówiłem to w dobrej wierze, aby było wygodniej, bezpieczniej …

Po prostu było mi wstyd bo jeździłem najgorszym autem w firmie pomimo że mam kierownicze stanowisko ..

Wielokrotnie wcześniej Ola w nerwach szydziła z tego mojego „porsche” … nie rozumiała tego, mówiła tylko stale „IDZ, ZOSTAW MNIE … ODEJDZ I KUP SOBIE LEPSZE AUTO, MNIE MASZ Z DUPIE WIĘC TERAZ MIEJ TE SWOJE PIENIĄDZE TYLKO DLA SIEBIE” … dziecinne, prostackie teksty z ust 40 latki … nigdy nie mogłem tego zrozumieć …

Kontynuacja wbijania ci poczucia winy.

16 hours ago, Primo42 said:

Wielokrotnie wspominała że "z uśmiechniętej, radosnej dziewczyny zrobiłem potwora, prawdziwą jędzę" ; ona zdawała sobie sprawę z tego jak się zachowuje ... jej zdaniem to był wpływ mojej postawy, fochów, obrażania się o byle co ..

Klasyczna projekcja własnego gówna na ciebie.

16 hours ago, Primo42 said:

Za każdym razem wracałem, bo kochałem, bo czułem się za nią odpowiedzialny ... bo miała ciężko sytuację materialna itd ...

Mówiła wiele razy że jestem dla niej NAJWAŻNIEJSZY, nie ma nikogo innego; jako jedynaczka chce mieć we mnie bratnią duszę, przyjaciela, kochanka, oparcie itd ... robiłem co w mojej mocy .. naprawdę ...

Zdawała sobie sprawę że wkrótce jej rodzice umrą i zostanie sama... bez nikogo bliskiego ... ja byłem JEDYNYM jej wsparciem.

Jesteś jednostką wysoko empatyczną i romantyczną. Jak kochasz to często na zabój. Nic w tym złego, taki jesteś po prostu.

Chciałeś się nią zaopiekować (instynkt ojcowski w podświadomości). Czułeś się jak bialy rycerz co bedzię ją ratował z tego jej strasznego życia.

Ona jest jednostką bez empatii tak naprawdę. To co widzisz jest "na pokaz" lub dla osiągnięcia własnego celu.

I co najważniejsze utrzymania relacji kat-ofiara.

16 hours ago, Primo42 said:

Na koniec powiem tyle.. serce mi pęka bo mam świadomość ze oprócz tej ciemnej strony Ola miała mnóstwo pozytywów; zbudowała mnie na nowo, jako faceta i jako kochanka; pomogła mi znaleźć lepszą pracę abym czuł się spełniony; cieszyły ją małe rzeczy ; doceniała naprawdę drobnostki ; liczyła się dla niej relacja, rozmowa … robienie czegoś razem, zaraziła mnie kinem, teatrem, innym sposobem spędzenia czasu niż ten przed telewizorem …

Bo to nie są jednostki do końca "złe" i mają od cholery zajebistych sech w których właśnie się zakochujesz na rozbój.

Tylko, że te "złe" cechy rozpierdalają wszystko na dłuższą metę. Może być nawet 90/10 (dobre/złe) a tornado i tak rozpierdala wszystko dookoła.

16 hours ago, Primo42 said:

Może się mylę ale mam wrażenie że zniszczyłem jej życie, że nie rozumiałem jej potrzeb, że byłem zbyt zajęty „sobą”, swoim rozwodem, aby nie zauważyć że cierpi, że potrzebuje ciepła , spokoju …

Z drugiej jednak strony starałem się jak mogłem, do tego stopnia że bardzo często kontrolowałem się w tym co robię, co mówię … poranne liściki, często kupowałem kwiaty, czasami jakiś mały prezent … dawałem tyle ile mogłem …

Wybić z głowy.

NIC CO ONA PIERDOLI NIE JEST TWOJĄ WINĄ. NIC A NIC !!!!!!!!!!!!!!!!!!

MASZ MÓZG WYPRANY W TEJ CHWILI.

16 hours ago, Primo42 said:

Jak widzicie, dużo się działo (dzieje) się w moim życiu …

Jestem cholernie zmęczony, zrezygnowany …

Jak mogłyście się przekonać, kobiety też biją, i poniżają … pomimo tego że są kochane …

Pewnie wiele z Was powie że za szybką wszedłem w nową relację, związek .. pewnie tak , ale tego nie kalkulowałem .. to było po prostu TO …

Zostają tylko strzępy nerwów i rozdarte, nieszczęśliwe dusze … wielka szkoda … bo tak naprawdę wciąż ją KOCHAM.

 

Powiedzcie mi , czy mogłem zrobić coś więcej, czy mogłem uratować ten związek, czy to miało prawo się udać … ???

Zwracam się do Was jako Facet, który kochał i chciał, któremu bardzo zależało … BARDZO …

Dobra, dobrnąłem do końca.

 

Podsumowując:

 

Na mój nos (nie pytaj skąd wiem) masz doczynienia z panną która ma conajmniej NPD (narcisistic personality disorder/zaburzenie narcystyczne) + byćmoże jakieś Borderline + przemocówka+babskie manipulacje klasyczne. Ot takie kombo.

 

Ty: mocny romantyk, mocno empatyczny, biały rycerz, ze spokojnego ułożonego domu, lubisz stabilizację i spokój, rodzinny, kochający dzieci.

Ona: jak opisałem powyżej

 

Po rozjebanym małżeństwie (ex pomogła w zaniżeniu samooceny) miałeś rozjebaną ramę, ego, męskość i samopoczucie.

Wkroczyła Ola a ty pomyślałeś, że złapałeś Boga za nogi i to była właśnie TA. Ona świetnie grała, wyczuła twoją empatię i twoje słabości i niespełnione potrzeby. Wypełniła je wszystkie i pewnie myślałeś że to przeciwieństwo twojej "złej" ex.

Jak poczuła krew, zaczęła cię omamiać i doprowadzać do relacji kat-ofiara. Te jednostki nie posiadają empatii

 

Sugerowane działania:

1. Poblokowałeś kontakt - zajebiście. TAK MA TO ZOSTAĆ

2. Wyprowadziłeś się - zajebiśćie. TAK MA TO ZOSTAĆ. Nawet gdybyś miał mieszkać we własnym aucie. Wyjście spod wpływy NPD jest zbawienne. Niestety, że mocno kochasz to szykuj sie    na 6 mieś depresji.

MÓWIĄĆ KRÓTKO _ NIE WRACAĆ DO NIEJ. TRZYMAC SIĘ JAK NAJDALEJ.

3. Szukaj własnego kąta (nie pamiętam czy mieszkanie jest jej czy twoje gdzie ona jest czy jak to tam było, jeśli twoje to jej podziękuj za współpracę). O kasę sie możesz kłócić jak bedziesz dochodził do siebie.

4. Nie myśleć o żadnych powrotach lub broń Boże o dzieciach z tą jednostką. Zrobisz sobie z inną jak bedziesz chciał.

 

Dla psychiki:

1) Na pierwszym miejscu jestes TY

  sport, hobby, cokolwiek byle regularnie. Polecam silownię aby krew z kutasa odpływała podczas treningu i abys nim nie myślał już tak.

2) Utrzymywanie dobrych stosunków z synem

3) Odnowienie starych znajomości, wychodzenie do ludzi, odnowienie więzi z rodziną. Nie wchodzenie w poważne związki póki nie przerobisz i zrozumiesz tego w co wdepnałeś bo znów to powtórzysz.

4) Wyjazd gdzieś samemu lub z mocnym kumplem aby odpocząć.

5) Psycholog-facet-od NPD/Borderline/toksycznych związków - to nie wstyd ani pedalstwo. Od tego są ci ludzie

 

Zadanie domowe (nikt za ciebie tego nie przerobi):

 

1. Książki:

Kobietopedia - Kotoński

Stosunkowo Dobry - Kotoński

No More Mr Nice Guy - Glover

 

2. Forum:

Dział-moja historia

Dział - moje doświadczenia ze związku

Dział - Narcyzm, Borderline

 

3. Audycje Marka regularne słuchanie, zacznij od starszych.

4. Internet:

http://swiadomosc-zwiazkow.pl/narcyz-w-zwiazku-dogadza-wykorzystuje-niszczy/

http://swiadomosc-zwiazkow.pl/narcystyczne-rodziny-narcystyczne-kobiety/

http://swiadomosc-zwiazkow.pl/tag/narcyzm/

http://koniectoksycznych.blogspot.com/

 

 

 

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to strasznie nie fajne jak kolejna osoba zakłada temat, wali ścianę tekstu myśląc że jego historia jest jedyna i nie powtarzalna i oczekuje pomocy samemu nic nie robiąc.

 

Nie chodzi mi o brak empatii, bo jest mi bardzo przykro z powodu tej historii.

 

@Primo42 z podsumowania Twojej historii wychodzi że jesteś teraz sam i niech na razie tak zostanie. Masz teraz czas na dowiedzenie się czegoś o sobie, spojrzenie gdzie zjebałeś. Bo to, że Twoje kobiety były takie a nie inne to jedno, ale Ty je zaprosiłeś do swego życia i karmiłeś, a one wysysały z Ciebie energię. A wystarczyło że byś uciął to odpowiednio wcześniej i byś nie musiał walić tyle tekstu. Tego właśnie musisz się teraz nauczyć, jak nie być ofiarą. Nie pofatygowałeś się nawet na poczytanie naszego forum BS, tylko zrobiłeś copy-paste i nara. Tak daleko ze sobą nie zajdziesz. 

 

Przede wszystkim książki o których Bracia wcześniej pisali i lektura forum. To jest podstawa, abyś mógł zrozumieć czemu tak się stało, w czym tkwiłeś i jak temu zapobiec w przyszłości.

 

Czeka Ciebie długa droga, musisz przegryźć czerwoną pigułkę. Większość tutaj zarejestrowanych przeżyło podobną historię, włącznie ze mną, dlatego czytając Twój post nie widziałem ta nic "filmowego". Jesteś po prostu niedoświadczony, Twoje wartości nie są nakierowane tam gdzie powinny. Bracia dali już Tobie dużo wskazówek, przeanalizowali Twój tekst, ale obawiam się że dużo do Ciebie nie trafi bez zgłębienia materiałów oraz bez pracy nad sobą, bo to jest teraz dla Ciebie najważniejsze. 

 

Zajmij się sobą i swoim synem, kobiety na razie sobie odpuść, nie są Tobie potrzebne, a wszelkie toksyczne osoby odcinaj natychmiast, matka dziecka natomiast tylko sprawy organizacyjne.

 

Powodzenia!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, SpecOps napisał:

Jak tu się bronić, jak to zrozumieć??? jak przewidzieć?

JPDLE!!

PO CO ROZUMIEĆ?

LEPIEJ ZAAKCEPTOWAĆ I OBRÓCIĆ SZACHOWNICĘ.

 

@Primo42

W ODP czemu tak na koniec się zkumała z ex?

A no proste.......

Bo jeszcze masz potencjalną wartość rynkową do założenia nowego klanu/zerowanie samca. Z ex połączą siły i może się uda.

 

Gowno się uda.Nurtowy schemat nic nowego.

Dodatkowo bym przebolał dzieciaka i trochę ograniczył tam koszty na jakiś rok/dwa.

Samiczka sama ZACZNIE wypychać dzieciaka do samca.

 

 

TAK TERAZ PO STALOWEMU. ZOBACZ GDZIE W TEKŚCIE JEST FUN AND CASH.

PODKREŚL SOBIE.

POŻEGNAŁ TAMTE ZASOBY I CZAS.

Poszedł po rozum.

Ochłonoł.

I żyj tak aby w kolejnym tekście nie było co podkreślić.

Inaczej będziesz beczał kolejny raz.

Tak szczerze......

Czego oczekiwałeś od kolejnej ....

......?......?.......

Może tego co brakuje?

Czego zabrakło?

Sam to odnajduj!!!!

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo już w życiu widziałem ale zeby tak u 40-tetniego faceta...

Nic nie mogłeś za wyjątkiem tego że w końcu wyszedłeś.

 

Mam nadzieję że nie jesteś sam z tym wszystkim, na pewno bedziesz potrzebował

- terapii
- całkowitego braku kobiet
- wsparcia przyjaciół (o ile ich masz)
- lektura forum i książek Marka

... a przede wszystkim szczerej i konsekwentnej chęci żeby coś zmienić, o ile zrozumiesz co musisz zmienić, a tego nikt za Ciebie nie zrobi. Bez tego cały trud Braci i ich czas pojdzie w kanał. Nie chcę Ci dowalać ale naprawdę dłuuuuga droga przed Tobą. Mam nadzieję że się mylę bo jednak łączę się zdaniem z @Adolf.

 

Czytam teraz po raz drugi całe forum w miarę wolnego czasu i może nie powinienem się jeszcze odzywać ale nie wytrzymałem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Primo42 napisał:

Rano miałem poobijaną twarz, moi znajomi tylko pukali się w głowę co ja z nią robię …

 

Miałem dość, po powrocie do Wrocławia powiedziałem że to koniec, że nie chce z nią być … wpadła w szał … bicie, plucie, kopanie …. rzucanie telefonem o ścianę , później utopiła go w klozecie … chciałem wyjść, zabrała klucze …. zaczęła pić alkohol, prosiłem by przestała … nie słuchała.. powiedziała „teraz mi zapłacisz za tą ignorancję na Andrzejkach w Krakowie, pożałujesz…” nie dała mi spać, ściągała ze mnie kołdrę, włączyła muzykę na głos… chciałem ją uciszyć , przekonać aby poszła spać … odwrotny efekt, agresja, bicie … a na koniec zamknęła mnie na balkonie w samych majtkach i podkoszulce (w listopadzie);

 

22 godziny temu, Primo42 napisał:

Odszedłem w ostatni weekend.. NA ZAWSZE …. Kolejna awantura …. Wyzwiska … bicie… opluwanie ….. kopanie … musiałem wezwać policję bo nie chciała mnie wypuścić z domu … to był horror … dostała szału jak powiedziałem jej że „dość, odchodzę” i że wygrałem już sprawę w sądzie więc nie będzie mnie już szantażować … uwierzcie mi, to był koszmar … wyzwiska .. „spierd*** śmieciu, jesteś psem, zjebem, małym fiutem, z chuj*** marnym autem oraz pensją,

 

22 godziny temu, Primo42 napisał:

Dzień później zrobiłem obdukcję „w razie W” ... bo przed wejściem policji którą nie chciała wpuścić przez 2 GODZINY specjalnie wymazała się moją krwią i rozerwała koszulkę… a po ich wejściu do mieszkania skarżyła się że ją biję od 3 godzin …

A propos krwi, rozcięła mi skórę na głowie telefonem, biła mnie pasem … piszczele mam opuchnięte od kopania (ledwo chodzę) …

A żeby było mało, na koniec zadzwoniła do mojej byłej żony i obiecała jej pomóc w uzyskaniu większych alimentów, że pomoże jej mnie „załatwić”  … byłem w takim szoku że tylko słuchałem, nie byłem w stanie wymówić ani słowa… słuchałem jak obie na mnie jadą … jak mnie wyśmiewają …. I klechają sobie jak dobre przyjaciółki … I oczywiście Ola wychwalała swojego byłego męża który rzekomo naprawdę ją kochał i szanował, i że naprawdę był super facetem z dobrą pensją , nie taką jałmużną jak ja (nie wspominała o tym że zmusił ją do usunięcia ciąży) …

A to wszystko dlatego że powiedziałem : DOŚĆ, ODCHODZĘ…

Ty to chyba jesteś masochistą.

Kończysz to jak w brazylijskich serialach.

 

Nie było możliwości z pomocą znajomych spakować się po cichu pod jej nieobecność?

Potem kontakt tylko sms lub mailowy w celu krótkiego wyjaśnienia.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Ziareiro napisał:

(...)

Wniosek? Bądź uczciwy wobec LUDZI, KTÓRZY SĄ UCZCIWI WOBEC CIEBIE!. Ona nie była wobec Ciebie uczciwa co?

 

7 godzin temu, Ziareiro napisał:

(...)

Zgodzę się na wszystko, co mi żona proponuje. Nie chcę ryzykować...

(...)

Pisane niemal w tym samym czasie. Co za kurwa hipokryzja.

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie ...

Rady , wnioski bolesne ... ale tak kur** trzeba było ...

Dzieki za wszystko

 

Po weekendzie opisze jeszcze parę jej ciekawych zachowań ... tak ku potomności jako przestrogę/sygnał ostrzegawczy... bo podejrzewam że nie jestem/byłem jedynym idiotą który w to wdepnął/wdepnie ....

 

Generalnie ... mieszkam sam.. wynająłem kawalerkę .... i wreszcie mam SPOKÓJ ... serducho nie wali jak kłade sie spać ...

Skłamałbym że "głowa nie pracuje" ale na razie daje radę ...i tak pozostanie ...

Ani myślę wracać .... NEVER .... niech spier***

Zablokowałem ją wszędzie gdzie sie działo ... ale zapomniałem o Whats Upie ... z tego nie korzystała wcześniej ...

Pare dni temu napisała mi zaczepną wiadomość ... "no i czego ode mnie chcesz, czemu jeździsz pod moim balkonem, moje życie nie powinno cię już interesować wiec daj mi spokój i zajmij sie swoim"...

Bzdura, nie byłem tam ... broń boże ... z daleka ....

Przeczytałem ... zignorowałem ... i zablokowałem ...

Wiem od koleżanki że coś tam do niej wypisywała na mój temat ale ją zignorowali ... wszyscy również mają w dupie ...

Dobrze że mam naprawdę sporo znajomych których znam od 20lat ... szkoda że rozcinanych po całej Polsce ...

 

Wziąłem sie za siebie ... biegam codziennie ... chodzę na siłownie .... zajmuje czymś głowe ...

Raz jest lepiej, raz jest gorzej ... najważniejsze jest to że wreszcie przejrzałem jakim kur** idiotą i pantoflem byłem ... widać, człowiek uczy sie przez całe życie ...

Wezmę sie również za studiowanie tego forum ... no i na pewno terapeuta ...

 

No i tak jak radzicie ... "0" bab ... dziękuję , mam dość ...

 

Jak wspomniałem, odezwę sie po weekendzie ... jade do rodziny ...

Dzieki Panowie raz jeszcze ... ratujecie życie ... dopierdalając na maxa ;) 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.10.2018 o 08:12, Primo42 napisał:

nie dała mi spać, ściągała ze mnie kołdrę, włączyła muzykę na głos…

Niewiarygodnie typowe!

Tuz przed ostatecznym końcem moja żona (po powrocie ze wspólnych wakacji, niedziela rano, urlop) "przypomniała" sobie, że poprzedniego dnia wieczorem nie zaniosłem prania na strych (nie musiałem, nieważne): "będę Cię szturchać co 5 minut i przypominać", plus drzwi szeroko i awantura na całe mieszkanie. Oczywiście poprzedniego wieczora wszystko było ok...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, SpecOps napisał:

Niewiarygodnie typowe!

Tuz przed ostatecznym końcem moja żona (po powrocie ze wspólnych wakacji, niedziela rano, urlop) "przypomniała" sobie, że poprzedniego dnia wieczorem nie zaniosłem prania na strych (nie musiałem, nieważne): "będę Cię szturchać co 5 minut i przypominać", plus drzwi szeroko i awantura na całe mieszkanie. Oczywiście poprzedniego wieczora wszystko było ok...

 

Ojciec zawsze mówił " jak dasz babie na głowę wejść to ci nasr* do środka i ucieknie " 

 

Zacytowałem twój post bo zastanawia mnie co wtedy zrobiłes przy awanturze 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na razie raczej truchtam niż biegam ... i szczerze mówiąc umieram ... zwykle to jakieś 45min .... interwały 2min bieg i 2min trucht ... na zmiane jakies 45min.

wystarczy ... jestem zastany na maxa ... musze od czegoś zacząć ... wiem jedno... serducho mało nie wysiądzie ...

musze się zaopatrzyć w jakiś zegarek , krokomierz + pulsometr lud cos w ten deseń żebym wiedział kiedy tętno jest już niebezpieczne ...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Primo42 napisał:

Generalnie ... mieszkam sam.. wynająłem kawalerkę .... i wreszcie mam SPOKÓJ ... serducho nie wali jak kłade sie spać ...

Skłamałbym że "głowa nie pracuje" ale na razie daje radę ...i tak pozostanie ...

Bardzo dobrze, nie martw się ale to trochę potrwa, swoje trzeba przetrawić, przemyśleć. Mi długo wracało wszystko, ale jestem pewien że już czujesz ten powiew wolności, ten brak ucisku w klatce piersiowej, to jest piękne, nie bój się czerpać z tego przyjemność, możesz :)

 

3 godziny temu, Primo42 napisał:

Po weekendzie opisze jeszcze parę jej ciekawych zachowań ... tak ku potomności jako przestrogę/sygnał ostrzegawczy... bo podejrzewam że nie jestem/byłem jedynym idiotą który w to wdepnął/wdepnie ....

Pisz, na pewno Tobie to pomoże zobaczyć w czym siedziałeś, szybciej się tego wyzbyć. Taka forma autoterapii. Pamiętaj tylko że mało nas tutaj zaskoczy, jak poczytasz to forum to się dowiesz czemu ;)

 

Życzę wytrwałości w postanowieniach, pamiętaj że to Twoje życie, nie daj go sobie nikomu odebrać!

Edytowane przez Taboo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Primo42 Prosimy o przyłożenie się do interpunkcji i poprawnego pisania, tj. zdania z dużej, ect.

Pierwsza bardzo ważna rzecz jaką powinieneś zrobić wg mnie to wyłożyć nieco grosza na Kobietopedię.

To nie jest nic drogiego, myślę, że każdego, kto pracuje stać na jedną książkę (ebooka).

 

Następnie, gdy kupisz, dostaniesz tą książkę na maila, otwierasz i czytasz. I kończysz ją jak najszybciej.

Potem czytasz to drugi raz, żeby sobie utrwalić i wyłapać różne niuanse, które przeoczyłeś wcześniej.

Spokojnie wyrobisz się w ciągu tygodnia myślę. A teraz najlepsze, uwaga, uwaga.

 

Zrobisz to co napisałem Ci powyżej i gdy już przeczytasz tą Kobietopedię minimum 2 x, czytasz ten wątek.

Jestem cholernie ciekawy Twojej reakcji, bo jeśli rzeczywiście coś do Ciebie dotrze to ta reakcja będzie.

Wyciągasz z tego wnioski, zacznij udzielać się i czytać inne wątki na świeżakowni.

 

Gdzieś tak po + - 3 miesiącach, gdzie będziesz to intensywnie chłonął, czytał i analizował to będzie NUDA.

Serio, schemat goni schemat i jest to równie powtarzalne jak zwycięstwa PSG w Ligue 1.

Aha i mała ale bardzo ważna uwaga, nie pytaj się kobiet o rady odnośnie związków ;) 

 

Kwiatki, czekoladki, smski, randki w Paryżu i błagalne oczy jak u Kota ze Shreka - NIE.

Nie musisz się bardziej starać i nie każde rozstanie jest z Twojej winy jak to panie lubią wmawiać

 

Pamiętam jak u mnie kiedyś pani stwierdziła (wiedząc, że to z jej winy): wina leży po obu stronach..

Na co ja, chyba Cię już do końca pogięło, sama wszystko zjebałaś. Ona milczy i takie: ano może i tak.

Skisłem ? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Primo42 said:

Raz jest lepiej, raz jest gorzej ... najważniejsze jest to że wreszcie przejrzałem jakim kur** idiotą i pantoflem byłem ... widać, człowiek uczy sie przez całe życie ...

Nie byles ani nie jestes idiota,

 

Byles nieswiadomy dzialania

a) jednostek zaburzonych/chorych psychicznie

b) natury kobiet

 

Takich rzeczy niestety nie ucza w szkolach ani w domu a powinni.

 

Jednostek zaburzonych tez nie znakuja krzyzykiem na czole.

 

Jak syn podrosnie i bedzie nastolatkiem to mu bedziesz mogl ta wiedze przekazac.

 

 

Jestes “dobry chlopak” a trafiles na baardzo mocna zawodniczke (Ola). I tyle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

giphy.gif

 

Przeczytałem to i nadal nie obejmuję umysłem jak można tak bardzo nie mieć do siebie szacunku by na coś takiego pozwolić.

 

On 10/18/2018 at 7:12 AM, Primo42 said:

Może się mylę ale mam wrażenie że zniszczyłem jej życie, że nie rozumiałem jej potrzeb, że byłem zbyt zajęty „sobą”, swoim rozwodem, aby nie zauważyć że cierpi, że potrzebuje ciepła , spokoju …

giphy.gif

 

No faktycznie, ZNISZCZYŁEŚ JEJ ŻYCIE!

Ty brutalu!

 

Ona liczyła na bratnią duszę, która spłodzi jej szybko bachora i będzie ją utrzymywać jak na księżniczkę przystało, a ty jeszcze śmiałeś mieć jakiekolwiek oczekiwania finansowe????????????

 

 

On 10/18/2018 at 7:12 AM, Primo42 said:

tak naprawdę wciąż ją KOCHAM

Nawet nie będę po Tobie jechał bo mi Ciebie po ludzku żal. Po prostu chciałeś zostać wyruchany i tak też się stało - na TWOJE własne życzenie.

 

Ustalmy sobie jedno. W żadnym momencie tej gównianej i idiotycznej do porzygu historii, w której kastrowałeś się wedle widzimisię tej czy tamtej królewny - nie "kochałeś" jej.

Co NAJWYŻEJ swoje WYOBRAŻENIE o niej.

 

On 10/18/2018 at 7:12 AM, Primo42 said:

Zwracam się do Was jako Facet, który kochał i chciał, któremu bardzo zależało … BARDZO …

Jesteś pieprzonym Mr Nice Guy i to takim aż do wyrzygania.

 

Fakty.

1. Żona dała dupy małolatowi.

2. Byłeś orany na psychice przez exmałż.

3. Uwolniłeś się od jednej niestabilnej i wpierdoliłeś się w roniona spierdolonej na środkach "stabilizujących" jej nastrój ;) 

4. Dałeś się wciągnąć w jej grę, cały czas grałeś JEJ kartami. To ONA była ważna w tym "związku" :)

5. Kiedy zaczęła Cię szmacić znów wlazłeś w rolę ofiary, którą exmałż jak widać wmówiła Ci skutecznie.

 

Diagnoza.

1. Samoocena leży i kwiczy

2. W konsekwencji szacunek do samego siebie praktycznie nie istnieje.

3. Nadal masz urojenia jakoby jej kiedykolwiek na Tobie zależało. Syndrom sztokholmski. Ofiara racjonalizuje sobie poczynania oprawcy i usiłuje mu się przypodobać.

4. Obie panie były toksyczne, pierwsza dobrze się maskowała pokazując prawdziwą twarz na koniec. Druga się nie maskowała wcale ale tak bardzo chciałeś poczuć "ciepło" że wszelkie znaki ostrzegawcze raczyłeś zignorować.

5. Kurwa. Dawałeś się napierdalać kobiecie ;) Pomijam fakt że chciała sprowokować żebyś jej przypierdolił bo wygrała by wszystko :) 

 

Zalecenia.

1. ODWYK. Daj sobie kurwa spokój z dupami. Nie na jakiś czas. PERMANENTNIE

2. Szczęście to nie jest coś co możesz "dostać". To co postrzegałeś jako szczęście to TWOJA reakcja hormonalna. "Szczęście" to nawyk, musisz go sobie wypracować ;) 

3. Włóż łapę w gacie i ciągnij za skórę pod fają żeby Ci się jądra zstąpiły. BARDZO radziłbym zbadać poziom hormonu T i jeśli wyjdzie w stanach niskich prosić o terapię nim.

4. Sport, siłka, jakieś sztuki walki, coś z adrenaliną. Kurwa motor sobie kup.

5. Jeśli ilość dzieci Cię satysfakcjonuje - wazektomia. Przynajmniej nie dasz się wpierdolić w kolejne z pojebaną dupą.

 

Lektury.

- Kobietopedia mistrza ceremonii, miłościwie nam panującego Marka K.

- Stosunkowo dobry - również arcykapłana Marka K.

- No More Mr Nice Guy - lata polska wersja po necie

- Kiedy życie nas przerasta  - Pemy Cziedryn.

- To forum. Fraza "biały rycerz". I większość tematów w świeżakowni :) 

 

Jak już odpokutujesz i przeczytasz te pozycje, wróć i przeczytaj sam siebie.

Potem opisz nam tutaj gdzie popełniłeś błąd.

Jakie są TWOJE przemyślenia.

Jaki masz plan by to się nie powtórzyło.

 

Od dziś masz wszystko robić DLA SIEBIE. Nie ma nikogo ważniejszego niż TY.

To TWOJE życie nikt go za Ciebie nie przeżyje. To TOBIE ma w nim być dobrze.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, nieidealny świat said:

Przeczytałem to i nadal nie obejmuję umysłem jak można tak bardzo nie mieć do siebie szacunku by na coś takiego pozwolić.

Bez swiadomosci pewnych spraw (jednostki zaburzone+natura kobiet) +bardzo mocny program bialorycerski+romantyzm+empatia+zanizona samoocena, mozna sie znalezc w takiej sytuacji bez problemu podczas mocnego zakochania.

 

Nie wiem czy pamietasz, ale mielismy tu kiedys swietnego uzytkownika z wyksztalceniem kierunkowym (psychologia chyba!!! ). Byl swiadomy npd/borderline) i z caaaala ta wiedza wpadl w sidla wlasnie takiej jednostki.

 

Takze to nie jest takie “proste” wszystko.

 

Co najwazniejsze, autor sie wyprowadzil wiec jest mysle na dobrej drodze.

 

 

@Primo42

 

Tu masz jeszcze do przestudiowania

 

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, TheFlorator said:

Nie wiem czy pamietasz, ale mielismy tu kiedys swietnego uzytkownika z wyksztalceniem kierunkowym (psychologia chyba!!! ). Byl swiadomy npd/borderline) i z caaaala ta wiedza wpadl w sidla wlasnie takiej jednostki.

Pizda zje każdego, chyba że już przez to przechodził i przeżył.

Bardzo starożytny tekst:

"Zjadła dupka przygłupka".

Na studiach nie uczą jak nie dawać się dupom.

Tę wiedzę trzeba odchorować.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły dramat. Mam nadzieję autorze tematu, że już wiesz czym kończy się oddawania serca i rozumu kobiecie. Kochaj siebie, bo nikt inny się o Ciebie nie zatroszczy. Dojrzały facet jesteś, a wierzysz w bajki o bezwarunkowej miłości. Pora się obudzić... Oczywiście współczuję i jest mi przykro, ale jeszcze wszystko przed Tobą. 

 

Po prostu zadbaj o siebie i swojego syna, to najważniejszy człowiek w Twoim życiu. Swoją miłość dodawaj w formie działania. Pomagaj dobrym ludziom, a złych nie miej skrupułów zostawić za sobą po pstryknięciu palcami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd rozumiem autora. Nie wiem do końca z czego się bierze pewien wzorzec, ale wzorzec jaki on miał, to WIELKIE EMOCJE = DOWÓD NA WIELKĄ MIŁOŚĆ. Miałem podobnie. To trochę też kwestia programowania mediów, itd. Płacz, dramy, 'walka o siebie' - to po prostu zostało nam wmówione jako wielka i prawdziwa miłość.

 

Z perspektywy czasu nie odrzucam do końca tego podejścia, bo jak ktoś ma silne emocje to znak, że nie radzi sobie w tej relacji, ale chce ją jakoś prowadzić, może po prostu nie wie jak, ma złe wzorce. Warto dać komuś takiemu szanse.

 

Twoja kobieta nie była do końca zła, jak sam pisałeś, dała Ci także sporo chwil dobrych. Moja była też mi dała sporo bardzo dobrych chwil, ba, poświęcenia naprawdę dużego. 

 

Nie można być takim zero-jedynkowym.

Faktem jednak jest, że ten ich gadzi mózg jest kurewsko nie do opanowania. Moja uderzyła mnie w twarz przy jednej z kłótni - powiem szczerze, że byłem wtedy w szoku, jednak dostała bardzo ciężką odpowiedź. Co najlepsze, dostała manto i paradoksalnie, gdzieś tam podskórnie po jej zachowaniu czułem, że 'kocha' :D Ah ten gadzi mózg. A potem, gdy tego żałowałem, płakałem - zaczęła gardzić. No nic nie poradzisz, po prostu baby są jak zwierzęta. One zupełnie nie potrafią panować nad sobą. 

 

Nie jesteśmy zawsze bez winy, my faceci też sporo złego potrafimy wyrządzić, jednak faktem jest, że my potrafimy zachować w tym jakąś sprawiedliwość, przyznać się do swoich błędów, żałować - u nich kurwa zero. Ba, dla nich to słabość i miś nie wiem co czuję... Po prostu masakra.

 

Człowiek niby zna te schematy, ba, ja swoją potrafiłem świetnie prowadzić, dziewczyna była w wielu momentach bardziej usłużna jak Ukrainki, jednak kłopoty zaczęły się wtedy, gdy nie chciałem ciągle jej tresować jak jakiegoś psa, chciałem zacząć dogadać się jak człowiek z człowiekiem - logicznie, na zasadzie szczerej rozmowy, przyznania się do swoich błędów, nie robienia żadnych manipulacji tylko szczerej, poważnej relacji partnerskiej. Wiadomo jak to na nią wpłynęło - miś słaby. Hehe.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.