Skocz do zawartości

Jestem w czarnej dupie


aceiro

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Brat Jan napisał:

Chcesz rozwodu tylko dlatego, że obgaduje Cię przed koleżankami?

Spędziła też przy Tobie czas w depresji. Dużo jest o niej ale mało o Tobie, czy Ty sam zrobiłeś rachunek sumienia nad swoim zachowaniem? Historia opowiedziana przez Ciebie jest jak najbardziej obiektywna. Oczywiście też nie chodzi o to aby się obwiniać za każde niepowodzenie. 

 

Jest taki poradnik tautaj na BS "Szanuj się samcu - o żon wyborze", wskazuje się tam że kobiety z zaburzeniami, myślę że tez depresyjnymi, nie są dobrymi partnerkami. Czy Twoja żona mogła pomyśleć tak samo o Tobie? Mogła, ale widać tak nie zrobiła. Inna sprawa czemu tak się stało że dostałeś depresji? Klinicznie się nie znam na tym dokładnie więc nie chcę popłynąć, czy To była choroba czy np. złe dzieciństwo, czyli coś co nie przepracowałeś. 

 

Wiele jest schematycznyc rzeczy w Twojej historii, szczegółnie romans Twojej żony z innym facetem. U kobiet przeważnie się to tak odbywa, emocje i jeszcze raz emocje, raz spróbowała, spróbuje i drugi. Chociaż nie wiem czy przy odpowiednim trzymaniu ramy można tego uniknąć. Sam pisałeś że miałeś spodnie w tym związku. Czy po przeczytaniu tutaj tematów o związkach na BS, to jak Bracia doradzali w jaki sposób powinno się trzymac ramę itp, nadal możesz powiedzieć że miałeś te spodnie? 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.10.2018 o 08:08, Brat Jan napisał:

Zastanawiałeś się, że może przed koleżankami chce pokazać jaka ona "silna i niezależna" i tak Cię "obsmarowała"?

(...)

Chcesz rozwodu tylko dlatego, że obgaduje Cię przed koleżankami?

Inspirujący koment, thx. Trochę pod włos obowiązującej linii mainstreamu ?

 

Tak - też myślałem, że może i tak być.  Ale znaczy to tylko tyle, że szmaci mnie za moimi plecami, a nie wprost.

A taki typ szmacenia też mnie wyjątkowo wkurwia - zwłaszcza, że to nie tylko jakieś jej psiapsiółki, ale i wspólni znajomi.

Wkurwiałem się o to już w czasie tego dużego kryzysu, kiedy dotarło do mnie, że poszła w miasto prać nasze brudy i dorabiać mi gębę skurwysyna. To był wtedy jeden z głównych powodów intensywnej eskalacji przeze mnie tego konfliktu. No ale koniec końców go przecież przegrałem i pewnie uznała, że tak sobie może.

 

Nie wiem czy chcę tego rozwodu - w sumie na chacie jest aktualnie całkiem normalnie i gdybym nie wiedział tego co wiem........?

Jeśli ta opcja (że to na pokaz) jest prawdziwa - to owszem, mogę zrobić grubszą awanturę (na co mam ochotę) o nielojalność i zakłamanie.

Ale jeśli prawdziwa jest opcja nr 2 (czyli że im mówi prawdę a przede mną udaje w wyczekiwaniu na lepszą okazję) a ona pójdzie w zaparte albo bezczelność to ta chryja z dużym prawdopodobieństwem skończy się rozwodem.


A saper myli się tylko raz.

 

Dnia 22.10.2018 o 10:09, Taboo napisał:

Inna sprawa czemu tak się stało że dostałeś depresji? Klinicznie się nie znam na tym dokładnie więc nie chcę popłynąć, czy To była choroba czy np. złe dzieciństwo, czyli coś co nie przepracowałeś. 

(...)

Chociaż nie wiem czy przy odpowiednim trzymaniu ramy można tego uniknąć. Sam pisałeś że miałeś spodnie w tym związku. Czy po przeczytaniu tutaj tematów o związkach na BS, to jak Bracia doradzali w jaki sposób powinno się trzymac ramę itp, nadal możesz powiedzieć że miałeś te spodnie?

Depresja była po śmierci mojej matki. Jednorazowy incydent w życiu, więc nie ma tu żadnych kwestii medycznych ani innych.

 

Poczytałem tu trochę, ale tak nie do końca jeszcze wszystko jarzę z tą ramą - rozumiem, że ogólnie chodzi o to, aby nie dać sobie włazić na łeb.

No i przez naście lat bez żadnych wątpliwości tak było - do momentu, gdy tak spektakularnie dałem dupy dzwoniąc, żeby wróciła. No ale byłem kompletnie nieprzygotowany, że rozstanie spowoduje u mnie aż tak przejebane stany emocjonalne.

 

Po całej tej wojnie było rzecz jasna inaczej - fochy, shittesty, bezczelne komentarze, kwestionowanie moich decyzji (dla sportu - bez zaproponowania żadnej alternatywy, albo z jakąś idiotyczną), ale też wszystko to nie jakoś bardzo intensywnie i bez jakiegoś hardkoru (gnojenia, wymuszania czegoś czy kupczenia dupą).

Tolerowałem to przez jakiś czas, ale zawsze mnie takie zachowania instynktownie wkurwiały, więc zacząłem kontrować.

Teraz jest z powrotem w miarę normalnie (pisałem w pierwszym poście), spodnie chyba są, ale niestety jednak już nie takie same.

 

Też się zastanawiałem, czy wchodzi w grę jakieś ponowne ustawienie ramy - mam wrażenie, że fundamentalną kwestią jest czy ona już psychicznie opuściła ten związek, czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, aceiro napisał:

to ta chryja z dużym prawdopodobieństwem skończy się rozwodem.

Czyli jako powód będzie "niezgodność charakterów"?

 

Ciekawe czy można założyć żonie sprawę o zniesławienie i naruszanie dobrego imienia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam doświadczeń z ratowania kasy, ale przychodzą mi na gorąco takie pomysły:

1. Hazard. Regularnie chodzisz do kasyna (masz świadków na to), żeby się odstresować. Bierzesz kasę z konta, ale jej nie wydajesz w kasynie tylko chowasz. No może mały drink. Po jakimś czasie "przyznajesz się" do uzależnienia i idziesz do grupy wsparcia niby się leczyć. Mówisz jak Ci przykro, że tyle kasy się rozeszło, no ale byłeś zestresowany sytuacją w domu i hamulce póściły.

 

2. Zakup rzeczy. Kupujesz auto np. jakieś zabytkowe by je remontować, mieć hobby. Po pół roku je sprzedajesz za gotówkę, ale kasę kitrasz. Nic nie mówisz, że sprzedałeś. Można powiedzieć że auto straciło na wartości, albo spalić szopę z gratami.

 

3. Polisa ubezpieczeniowa. Tu warto pójść do dobrego specjalisty. Polisy chyba nie wchodzą do egzekucji. Mówisz jak bardzo się martwisz o dobro rodziny jak by Ci się coś stało. No więc kupujesz polise na życie taką, która ma wypłatę określonej kwoty np. za 2 lata jak dożyjesz tej daty. Płacisz składkę np. 100tys i wypłata za 2 lata 100tys. ale już jako świadczenie.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, aceiro napisał:

W sprawie rozwodowej nielojalność jest jak najbardziej wystarczającą przesłanką winy rozpadu związku.

To tylko hasła na podstawie, których sędzia daje wyrok. A to niezgodność charakterów a to co innego. 15 lat były zgodne charaktery a nagle niezgodne.

Inne pytanie - czy jesteś gotów na nie mieszkanie z dziećmi a tylko ich widywanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Normalny napisał:

Inne pytanie - czy jesteś gotów na nie mieszkanie z dziećmi a tylko ich widywanie?

Ile przekaże więcej dzieciom ? Będąc zdrowym psychicznie i bez nerwów na codzienn ?Czy będąc kłębkiem nerwów w domu u boku " kochającej "żonki ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, aceiro napisał:

@Normalny

@Still

Nie jestem

To wyboista droga przed tobą. Kitranie hajsu, zmiana siebie, trzymanie ramy, naprostowanie żonki i trzymanie jej w ryzach. Plus opieka nad dziećmi i domem. Wykonalne ale masa energii i czasu na to pójdzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, aceiro napisał:

Pierwsze 2 odpadają ale patent z polisą jest ok. Dzięx.

Sprawdziłem i faktycznie nie wchodzi ona w podział majątku.

https://www.rozwodowy.pl/pieniadze-z-polisy-ubezpieczeniowej-po-rozwodzie,670,p.html

 

Będę drążył temat.

 ze rozumieniem chodzi o polisy ubezpieczeniowe a nie inwestycyjne.To jest różnica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aceiro 

Jako prawnik, sugeruję skorzystać z porady jeszcze jednego dwóch, prawników - w zakresie tej kasy. Nie mówię,  że napewno da się coś zrobić ale w zależności od sytuacji życiowej zwykle można coś wymyśleć. 

 

Tak czy inaczej napewno żadnych gwałtownych ruchów,  żadnych dużych wypłat na niewiadomo co. 

W Twoim interesie jest teraz aby standard życia nieznacznie spadał a jej zarobki rosły. Kryptowaluty i inne wydatki będą badane gdy pójdzie na noże, a niemal każdy sędzia nie jest głupi i  nie uwierzy bez porządnej podstawy że straciłeś majątek. Kolejna sprawa to kwestia twoich dochodów, jeśli masz możliwość powinny znacząco spaść ( przynajmniej na papierze, nie wiem jak majętną osobą jesteś ale im bardziej tym łatwiej to zrobić. 

 

Co do domu - najlepiej w przypadku sporu jest dążyć do tego aby przepisać go na dzieci ( jak nie w całości to w jakiejś części). Można również próbować obniżać jego wartość ( umowa dożywocia dla mamy, brata itd). 

 

 

A w ogóle zalecam cierpliwość.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo jednak nie wytrzymałem. Ale na szczęście jest happy end ?.

 

Przy jakiejś drobnej sprzeczce, gdy zaczęła zachowywać się pizdowato, nie wytrzymałem i wygarnąłem jej wszystko - zrobiłem awanturę, która błyskawicznie przerodziła się w megaawanturę. Pozwolicie, że oszczędzę szczegółów, ale nadal odczuwam z tego powodu spory niesmak. Było w każdym razie bardzo brutalnie i bardzo daleko od wszelkich cywilizowanych standardów, a wszelkie moje zarzuty i pretensje wobec niej wybrzmiały wyjątkowo dobitnie?. Parłem do rozwodu jak czołg, wypierdalałem ją z chaty, wrzeszczałem, że dała dupy a teraz chce mnie okraść... (ona, że nie dała, tylko "spodobał jej się facet" i było to tylko przez chwilę).

 

Następnego dnia, już zupełnie na spokojnie, podtrzymałem żądanie rozwodu i aby odbyło się to w sposób cywilizowany - na ugodach. Powiedziałem że dostanie jakąś działkę, ale bez okradania mnie z majątku, że zgodnie ustalimy alimenty, sposób opieki nad dziećmi itp. No chyba, że woli aby jej mesendżerki były odczytywane na sali sądowej a jej koleżaneczki odpytywane przed sądem na okoliczność tego, co słyszały od niej na temat mnie i naszego związku.

 

I wyobraźcie sobie, że po kilku godzinach żonka uklękła... Przyszła grzecznie poprosić, abyśmy spróbowali jeszcze raz... Nie mogłem sobie odmówić wbicia jej kilku pizdowatych szpili, ale nawet nie próbowała się bronić.

Zgodziłem się, ale postawiłem warunki - postanowienie poprawy, umowa notarialna o podziale majątku na moich warunkach, pełna przejrzystość dla mnie jej fejsa (ma zostać zalogowany na stałe, tak jak jest teraz) i zmiana przez nią pracy.

 

Pierwsze trzy zaakceptowała bez mrugnięcia okiem. Co do podziału to nawet powiedziała, że NIC nie chce, ale honorowo podtrzymałem wcześniejszą propozycję (kwota odpowiadająca ok. 15% wartości majątku - myślę że to uczciwy deal, dostanie równowartość swoich klikuletnich zarobków). Ale ze zmiany pracy próbuje się wykręcać - kroi się jej tam jakiś awansik i chyba ją to jara. Nie wiem - chyba odpuszczę, chociaż z drugiej strony ten flirt to był w pracy.

 

Victoria. Jutro lecę ustawiać notariusza, mam nadzieję że nic jej do łba nie strzeli.....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aceiro

Podział majątku to podstawa - cieszyć się możesz dopiero jak to zrobisz. Jesteś chyba podobny do mnie, a Twoja myszka zachowuje się też podobnie do mojej. Taka niby honorowa, też na fejsie był jakiś lamus i też ona tylko pisała. Ba, TEŻ POTEM ZGODZIŁA SIĘ NA PEŁNY DOSTĘP DO JEJ FEJSA - dosłownie kropka w kropkę sytuacja jak u Ciebie. 

Abstrahując, że dobrze się i tak nie skończyło i raczej nie wróżyłbym Ci, że to się dobrze skończy co do utrzymania związku - notariusz kolego, to podstawa. Nie słuchaj jej gadki szmatki, że ona nic nie chce, itd. - choćby nie wiem jak wydawała się, że jej nie zależy na majątkach - załatw papiery, to podstawa. 

 

A co do dalszego związku - cóż, prawdopodobnie będzie Cię tylko łeb bolał od sprawdzania jej fejsa i podejrzeń, wkurwianie się, prawdopodobnie Pani straci do Ciebie trochę szacunku, potem zacznie sama wzniecać awantury. Tak było u mnie, u Ciebie może być podobnie.

 

I też jest ten jeden aspekt którego Pani nie chce porzucić - tak jak u mnie i tak jak u mnie jest to aspekt umożliwiający jej kontakt z facetem, tzw. 'kolegą'.

 

Cóż, przy stażu związku jaki masz mimo wszystko też bym raczej w to dalej poszedł, nie kończył jeszcze, bo sporo lat poświęciłeś, ale za dobrze tego nie widzę.

 

Jakby jednak nie było, to przy zachowaniu swojego majątku dużo tak naprawdę nie stracisz - jak jesteś silny to w razie rozstania szybko się otrząśniesz. 

Ja wiem, że koniec końców nie wytrzymałem świadomości, że fagas się byłej podobał i z nim pisała - ten tzw. kolega. Koniec końców zabrałem pierścionek i wyjebałem z życia i nie żałuję.

 

Co się okazało - 4 miesiące później Pani miała już nowego, przypuszczalnie kręciła z nim będąc jeszcze ze mną.

 

Podstawowa zasada - jak wyczujesz, że Pani dalej w coś gra, robi Cię w chuja - kończysz relację zanim dowiesz się o jej ekscesach z nowym frajerem. Nic tak nie zaboli jak informacja, że daje mu dupy za Twoimi plecami, itd.

 

Dlatego musisz wyczuć odpowiedni moment, w którym będziesz wiedział, że i tak Pani wystarczająco przegięła, a w którym jeszcze na 100% nie będziesz wiedział czy komuś daje czy nie.

Po prostu mniej Cię zaboli. A potem blok fejsa i zero patrzenia na nią. Ja mojej ostatniej gwiazdy na FB nie oglądałem już z 8 miesięcy i w ogóle mi już na tym nie zależy. 

Całkowite odcięcie to genialny sposób dla mężczyzn.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zwirowski

Nie no, coś Ty.... Nie karmię się złudzeniami, jedynie jakąś niewielką nadzieją i mam pełną świadomość że może się ona okazać złudną.

 

Mam tu teraz miesiąc miodowy - żonka próbuje mnie normalnie podrywać (momentami dość śmieszne to jest) a napalona jest jak piec hutniczy.  Ale wiem, że leci teraz na mnie pełnym pędem mocnego odbicia od ściany i że ten pęd szybko wyhamuje w prozie codziennego życia. A później może i wróci ruchem wahadła.

 

Absolutnie niczego nie zamierzam odpuszczać z moich warunków - w szczególności sprawy podziału majątku. Zaraz zacznę dzwonić po notariuszach. Wiem, że muszę działać szybko, zanim minie jej poczucie winy i jakoś sobie to tam w pokrętny sposób zracjonalizuje do tezy o "wspólnej", albo wręcz mojej winie (w tej chryi coś nawet padło, że zwróciła uwagę na faceta bo ja jej rzekomo nie ciałem dymać....Hmm.....).

 

Tak, masz rację. Dopiero akt notarialny z podziałem majątku będzie oznaczał, że wygrałem tę bitwę (reszta może być tylko chwilową ułudą). Jeśli by się to udało, odetnę ciężki głaz tak mocno ciągnący mnie w dół w każdej kryzysowej sytuacji w tym związku. Wyobrażacie sobie, jak ujebiająca w sprzeczce jest bezsilność po usłyszeniu, ze należy się połowa, "bo przecież sprzątałam i gotowałam". Oczywiście to nie jedyny taki głaz - są jeszcze dzieci.

 

Więc podział majątku to na ten moment clou sprawy. Co do reszty, będę uważnie obserwował rozwój sytuacji. Wiem, ze z tą pracą coś śmierdzi - dotychczas zawsze narzekała, mówiła że ma dość, że chce się zwolnić, a tu nagle taka wolta. Może to ten spodziewany awansik. Albo bolec. Nie wiem, chyba i tak nie mam szans tego wymusić, bo przecież nie zmieni pracy na gorszą, a lepszej ja jej przecież nie będę szukał (więc jak nie będzie chciała niczego znaleźć, to nie znajdzie).

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie wierzę że się na to zgodzi co obiecała, to gra aktorska żeby Cię uspokoić.

Pracy nie chce zmienić - jasny sygnał nie puści drugiej gałęzi, tamten daje jej seks i emocje. Kolejny raz to tylko kwestia czasu. 

Załatwiaj papiery i gromadź kolejne dowody, uwierz mi będą Ci prędzej czy później potrzebne. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.