Skocz do zawartości

Upgradowana Moja Historia


Rekomendowane odpowiedzi

Szambo wylało. Panowie muszę się wyspowiadać.  Czytałem książki Marka,  oglądałem wszystkie audycję.  Spędzałem godziny na forum. Średnia życia mężczyzny w naszym kraju wynosi 73 lata, powiedzmy, że za naście miesięcy będę w połowie.  Próbuję to ukrywać, ponieważ z lekka się wstydzę.  Siedziałem sobie ostatnio na działce i grzebałem badylem w bagnie przeszłości i przez całe moje życie byłem jak polska podczas drugiej wojny światowej, o której Churchill mówił: „ Jeśli były jakieś błędy, które ten kraj mógł popełnić, to popełnił je wszystkie”.

Panowie nigdy nie byłem w związku (nie liczę niecałych 3 miesięcy).  I dotychczas jakoś nie miałem z tym problemów a teraz dokładnie od końca wakacji mam jakąś chandrę. Czuję się jakoś, tak niemęsko.  Czytam wasze posty, o związkach, relacjach, kopulacji i ja jakoś wszystko przegapiłem.

Seksu miałem mało jeśli chodzi o relacje i kilka razy na divach.  Rober Glover w „No more Nice Guy” pisze, że słaby seks, brak seksu, lub niezadowolenie z niego wyniki z w jakimś sensie traumatycznego pierwszego razu. Mój pierwszy raz był ok mimo, że późno (około 24 lata).

Drugi raz był znacznie gorszy pokłóciłem się z panią i wyszedłem w środku nocy.  Wcześniej, gdy miałem jakieś kontakty, to nie nalegałem na kopulacje. Uważam, że w podświadomości czekałem na „tą jedyną” (nie muszę dodawać, że się nigdy nie doczekałem ;). I też się zgadzam z autorem, że osobiście trudno mi przyznać, że jestem osobą seksualną.  W podstawówce pamiętam, nie byłem wycofany dopiero przejście z  podstawówki do średniej spowodowało totalne wycofanie.

 

 

Wiem, że to było z powodu agresywnego trądziku, który miałem,  do tego ojciec, który pływał stracił pracę wyniku transformacji, matka nie pracowała.  Wówczas diametralnie pogorszyła się sytuacja materialna.  Chodziłem w tych samych ciuchach, co nie ułatwiało kontaktów ( jedna z „koleżanek” powiedziała: o (moje nazwisko) zmienił spodnie).  W więc większość czasu wychowywała mnie matka, ojciec po stracie pracy był strasznie wycofany (uważam, jak autor No more Mr Nice Guy, że pewne potrzeby, które miałem w okresie dorastania nie zostały spełnione,  nie potrafię sobie przypomnieć ani jednego dnia , momentu czy zabawy, którą spędziłem z ojcem).

 

Kolega miał piwnicę, w której była siłownia,  dużo ćwiczyliśmy, bez żadnych używek, zrobiły mi się rozstępy, nie jakoś dużo, ale zawsze.  Wiadomo, co prawda z przymrużeniem oka, ale śmialiśmy się, że robimy masę,  obowiązkowe plakaty kulturystów w piwnicy. Starałem się wiadomo dużo jeść,

Pewnego dnia ojciec powiedział do matki, że za dużo jem.  To było coś jak efekt motyla, powoli jakby chcąc się na nim zemścić ( chociaż zemściłem się tylko na samym sobie), przestawałam ćwiczyć,   wówczas trenowałem również break dance, i od kręcenia się na głowie przerzedziły mi się włosy.

Przestałem wychodzić na dwór,  siedziałem w chacie całymi dniami słuchałem R’n’B i do tego oglądałem filmy romantyczne, rodzice się kłócili i tak jak Marek wspominał wyobrażałem sobie, że mam dziewczynę, z którą wszystko się zmieni( tak niestety się programowałem).

 

W szkole się nie uczyłem, leciał tak dzień za dniem, powoli zaczynał się alkohol i papieroski.

Próbowałem się dwa razy zapisać na lekcję tańca, ale po jednym raziez rezygnowałem,  wystarczyło, że bym się spóźnił 5 minut na zajęcia, to już nie poszedłem rezygnowałem,  albo trener powiedział, że jak będę siedział na ławce, to się nie nauczę,  traktowałem już wówczas takie słowa bardzo osobiście jak atak, czy próba wrzucenia mi. To już wtedy zwiastowało pewne problemy społeczne, które będę miał.  W szkole średniej o wyższym poziomie zaczynały się kłopoty, nawet do niej nie chodziłem na półrocze miałem parę zagrożeń, zestresowałem się i ¾  przedmiotów zdałem, ale w końcu zrezygnowałem i przeniosłem się do zawodówki, (to również, musiało się przenieść na późniejsza samoocenę,  zawód-sprzedawca ). Przez chwilę było ok, a potem jeszcze gorzej alkohol papierosy w większej ilośći.  Potem poszedłem wieczorówki.   Sytuacja finansowa zaczęła się pogarszać.  Zacząłem szukać pracy, wówczas nie było nic poza ulotkami, czy rozkładaniem towaru w marketach,  zaczynałem tego typu pracę.  Szedł alkohol, papieroski i iluzje, zamknięcie się, nie wychodzenie z domu.  W wieczorówce widząc, że pracuje, szukam pracy Ojciec zaproponował w prace w firmie, w której jest robotnikiem, stolarka, montaż etc.  Na początku mi się podobało bo w sumie uczyłem się nowych rzeczy, problem pojawił się po około 3 miesiącach, współpracownicy z którymi jeździłem na montaż traktowali mnie z góry: młody to, młody tamto, jakieś docinki. Powoli trudno mi było to wytrzymać biorąc pod uwagę jak majster nazwał to: skromność, w moim tłumaczeniu: nieśmiałość,

brak asertywności całkowita nieumiejętność odpyskowania, lub postawienia granic pytanie czemu i jak to usiłuję wytłumaczyć. Pracy nie było jako pomocnik gdy nie dostane instrukcji o fachowca, którym pracuje, to będę stał i nic nie robił, bo nie wiedziałem co więc wybrałem znoszenie ale przynajmniej ktoś mówił co mam robić. Zaznaczam że przebojowy nie byłem i musiałem czekać na polecania. Tak to tłumaczę, tak opowiadałem o tym raz koledze. (jeśli masz pracę prosta – manualna jak np fabryce, to możesz się z kimś kłócić, bo nie jesteś od niego zależny- po prostu próbowałem doszukać się początku wytworzonych przeze mnie mechanizmów).

 

 

 

Zaczął się alkohol-wódka, do tego piguły, nie mogłem zasnąć myśląc, że pójdę do pracy, jeśli alkohol potęguje negatywne uczucia, to nastąpił ich zenit. Na stypie u babci znalazłem jej leki nassane i zjadłem je popijając alkoholem.  Straciłem przytomność reszty nie  pamiętam.

Parę razy od koleżanki z klasy, która była chora kupiłem leki na padaczkę, cała paczkę zapiłem alkoholem.  Spałem chyba z trzy dni. Żenada. (chcę się wyspowiadać do końca)

Coraz częściej myślałem o samobójstwie,  zjadłem trutkę na szczury,  pewnego dnia totalnie pijany i naćpany próbowałem podciąć sobie żyły( całej sytuacji nie pamiętam, obudziłem się w szpitalu)

Zrobiłem to tak, nieporadnie bo brat mówił, że rodzice byli w pokoju obok i słyszeli jak się wywróciłem, pewnie chciałem zwrócić na siebie uwagę.  Do tej pracy już nigdy nie poszedłem.

Od tego  momentu już zawsze wybierałem pracę, proste, aby nie dopuszczać  do sytuacji jakie miała miejsce, moja podświadomość do teraz ma totalne lęki przed zmianami szczególnie pracy.

Aby się chociaż trochę zrehabilitować uczyłem się do matury, maturę zdałem na piątki i od razu zgłosiłem się do wojska. Wojsko upłynęło całkiem spoko, oprócz oczywiście alkoholu po szkółce, wróciłem do macierzy, skąd miałem całkiem blisko do domu. Pamiętam, że jak człowiek sam się zgłosić, to mógł wybrać jednostkę. Wówczas dawał się w znaki brak towarzystwa, znajomych, miałem jednego kolegę z którym piłem.  Po wyjściu z wojska, od razu pojechałem do Anglii tam, było spokojnie z alkoholem, pojechałem do kolegi, z którym kiedyś chodziliśmy do podstawówki i parę razy z nim szukałem pracy.

Tam było wówczas całkiem spoko, paru spoko gości tam poznałem i jeden z nich namówił mnie na granie na gitarze, również poznałem gościa po szkole muzycznej i on jakby wybudził we mnie tą do śpiewania.

Jeśli miałem kiedyś zostać na stałe za granicą, to był właśnie ten moment,  gdy wróciłem do polski dałem rodzicom pieniądze, próbowałem po prostu zmazać swoje winy.

Wyjechałem w wakacje po wojsku a przed kolejnym wróciłem tak nagle zrywając się po prostu stamtąd.  Po powrocie, poszedłem zarejestrować się do urzędu pracy, tam dostałem propozycję kursu fryzjerskiego, nawet kiedyś o tym myślałem jak przenosiłem się do zawodówki.

 

 

Na kursie jeszcze załatwiłem sobie praktyki w salonie, wszystko szło dobrze do czasu, kiedy musiałem czesać, czy dotykać młodych dziewczyn ( jeszcze wówczas byłem prawiczkiem) po prostu robiłem się cały czerwony, (jak sobie to przypomnę) no szlag, nie mogłem tego kontrolować, i do tego wypryski.

Zaznaczam, że po powrocie do polski zapisałem się na lekcję śpiewu,  z których po kursie i zmianie pracy oraz zwiększonemu natężeniu alkoholu zrezygnowałem.

(chodząc na praktyki, te panie mówiły, że mam tzw: „dryg”, ale co z tego jak mentalnie, psychicznie nie wyrabiałem, zdaję sobie sprawa jak żałośnie to brzmi. Mówiłem to może z trzem osobom i jedyny pan Wiesław, który był świadkiem Jehowy lubiącym dziabnąć mówił: fakt mogło tak być.

Na praktyki już nie wróciłem, kurs skończyłem do końca(dużo już go nie zostalo).  I poszedłem do fabryki i nasilił się alkohol. Kolega z Anglii zaproponował abym wrócił, wróciłem przez parę miesięcy, znowu ok, ale kontrakt się skończył i chwilowo nie miałem pracy. Później dzwonili, że mają dla mnie pracę ale już postanowiłem wrócić.  Przez ok. 1,5 roku w dwóch ratach,mieszkając z kolegą i jego ówczesną dziewczyną, później narzeczoną a w końcu żoną(już  teraz po rozwodzie) podpatrzyłem trochę ich zachowań i nabrałem podejrzeń co, do szczęścia jakie niesie ze sobą małżeństwo. (dużo nacisków aby kolega przesyłał pieniądze jej matce, oraz w ogóle pomagał jej rodzinie, przyjazd jej brata czy siostry na koszt ich wspólny, drogie prezenty, zaznaczam, że rodzice kolegi nie chcieli żadnej pomocy, twierdzili że oni sami mają się dorabiać.)

 

Wróciłem do polski, zatrudniłem się w markecie pojechałem na ślub kolegi, którego byłem świadkiem się nie popisałem – zalałem się w sztok, nawet przed weselem, że gdyby nie zadzwonił to, bym o tym zapomniał.  Przeprosiłem, cóż już nie znajdowałem hamulców przy stromym zjeździe w otchłań.

Następnie zatrudniłem się w ochronie, po pijaku robiłem awantury w domu.  Poznałem dziewczynę, starszą kolega, jej powiedział, że jestem prawiczkiem, więc może to ją skłoniło do tego, że wylądowaliśmy w łóżku,  były może z dwa spotkania, wspominałem chyba o tym, w poprzedniej wersji „moja historia” mam palącą potrzebę napisania całości. Przyczepiła też się do moich problemów z cerą, do pracy, choć sama nie  była laką i nie miała zajebistej pracy. Cóż wówczas jeszcze byłem naiwny. Pokłóciliśmy się i koniec,  zakończyliśmy znajomość.

Następnie, podszedł do mnie kolega i powiedział, że podobam się jednej dziewczynie z pracy.

Nie podobała mi się specjalnie, ale mówię czemu nie i tak nie miałem nic lepszego do roboty.

Na spotkania przyszedłem z dwa razy na permanentnym kacu. W ogóle nie miałem energii na związek, relację czy coś w tym stylu. Ze względu na alkohol robiła się lipa w domu, ta dziewczyna zaproponowała mi wyjazd do Anglii, musiałem się zwijać, bo poszła awantura w domu.

W Anglii ona miała załatwioną pracę, ja nie (choć było wspomniane, że będę miał, normalnie bym nie pojechał, ale zrobiłem dym w domu i musiałem się zwijać).  Pracę znalazłem u niej w firmie. Nagle wyrąbał mi haj hormonalny, a tak możliwość upijania się bez wydawałoby się większych konsekwencji. Odpalił mi się film, że będziemy razem wiecie, na urlopie tydzień u niej tydzień u mnie.

Wszystko stawiam, że zaczerpnięte z filmów, które oglądałem, bo niby czemu w Polsce nawet mi się nie podobała. Nie wiem Panowie,  jestem z lekka ześwirowany chyba. Chciałem tak nie wiem, być dorosły. Moja wizja związku się nie udała. Wyprowadziłem się. Miałem już ciągi po tydzień picia. Zobaczyłem siebie spuchniętego i stanąłem przed wyborem zostać, czy wrócić do polski i już nigdy nie tchnąć alkoholu. Kolega mnie namawiał abym przyjechał do niego, ale już nie chciałem.

 

Wróciłem do polski i bez cienia pomysłu na przyszłość, rzucając alkohol, nie miałem kompletnie pomysłu na spędzanie czasu, słabe relacje jakie w ogóle miałem i tak były oparte na upijaniu się.

Więc siedziałem głównie sam, zatrudniłem się w jedynej pracy z której oddzwonili. Poszedłem znowu do ochrony, (czasami się mówi, tam, gdzie zaczniesz tam kończysz). Miałem blisko, tam był tryb pracy dwa dni pracy dwa wolne, co też było fajne. Do rzeczy siedząc tam samemu,  plus życie bez towarzystwa, spowodowało, że znowu ubzdurało mi się to śpiewanie. Teraz najlepsze zacząłem się przygotowywać do jednego z programów muzycznych, do teraz ciężko mi w to uwierzyć. Biegałem, uczyłem się z neta, powtarzałem dźwięki. Poszedłem na casting, puścili mnie dalej pojechałem na główne przesłuchanie. Wyszedłem na scenę i totalnie kasztańsko zaśpiewałem piosenkę.

 

 

Już jadąc tam czułem, że  skieruje, ale chciałem do doprowadzić do końca, ogólnie puścili to telewizji  w pracy beka w chacie beka, ale chuj obróciłem wszystko w żart. Tam zanim odwaliłem maniane, to pogadałem chwile z jurorami, że widownia miała beke. Więc jeden gość powiedział do w pracy: ty,ale gatke masz, spróbuj stand-upu. Po paru dniach sprawa ucichła.

Myślę sobie, że jeśli to był sposób aby rzucić alko, zająć czymś myśli to było warto.  Od tego momentu mija z 5 lat jakoś tak zero alko, szlugów.  Jest całkiem spoko lecz: od alkoholu dalej czuję często jakoś tak nie pewnie, w większości dziedzin, mam dalej niską samoocenę, chociaż chodzę na boks, biegam, siłka, akrobatyka, bawie się w stad-up, więc staram się wychodzić do ludzi, wiecie takie relacje trenig-coś w tym stylu to nie ma tam głębokich relacji, zbijasz pionę i ćwiczysz. Ale  zawsze, się staram co nie J

Poznałem zajebistego gościa, w pracy on zmienił miejsce i dalej się trzymamy mamy podobne zajawki na sport, więc to jest ok. Mam chujowe zdolności społeczne i próbuję to  zmienić chociaż tak, jak mówię zajęcia, treningi . Od stycznia idę na kurs zawodowy, więc może i robotę kiedyś zmienię he eh.  Musiałem opisać to wszystko, to chyba najlepsze miejsce. Nie wiem, czy kozetka u psychoanalityka by coś pomogła.  Przeczytałem dużo książek na temat na temat samorozwoju, psychologii, książki Marka, sportowe i nie wiem, czy np. pójście na wizytę u psychologa coś by pomogło, skoro znajomej psycholog powiedział, ze ma niską samoocenę i powinna również zapisać się na jakieś zajęcia sportowe. Łał 120 ziko za wizytę, tyle płacę z multisporta na cały miesiąc i sam to wiem. 

A jak pytam czy chodzi ona na zajęcia, to mówi, że trudno jej się zebrać, wychodzi na to, że jak się całe życie nie chodzi to łatwiej się dowiedzieć co powinno się robić, niż zacząć to robić. Sam też swirowałem jak zacząłem uczęszczać na zajęcia.

 

 

Cóż panowie, nieogarnąłem życia jestem jakby nadwrażliwym Piotrusiem Panem i zaniżoną samooceną.  Jeśli macie jakieś rady, jak widzicie czy czytacie wprowadzam to w życie. Czy szukać pracy jakieś np. zajmującej, czy może coś w stylu również budowa aby zmierzyć się z demonami.

Jakkolwiek to brzmi.  I najlepsze, bo o tym jest w większości forum. Co w moim przypadku z Paniami.

Wiecie nie mam doświadczenia, a chodzi mi o to że: będąc w związku –relacji, mógłbym rozwijać się społecznie, z kolegą nie pójdziemy sobie za często nigdzie bo on ma rodzinę i może bym normalnie przerobił sprawę seksu, bo jak wspominałem po lekturze forum czuję się jakby niemęsko pod tym względem.

 

A może sobie najzwyczajniej darować, bo też o tym myślę, widzicie mój kolega o którym wspominałem dostał pracę po znajomości od rodziny, całkiem spoko, rodzice mu umarli, ma mieszkanie, i nawet nigdy nie wysłał Cv, i siedzi w tym konsekwentnie za dużo nie zmienia oprócz ograniczenia alkoholu, a np. ja się szarpie, bo np. nie byłem w mentalnym stanie pójść dalej do szkoły,  z kobietami, też tatalna lipa a nagle  mi się chcę, bo wyjazd, razem, a tak, to zamulam, wiem że tego typu były tematy o powrocie do tzw matrixa, ale ja w nim nawet nie byłem stworzyłem swój, który okazał się szkodliwą iluzją. Nie wyjeżdżałem nigdy na wakacje, weekendy,  czy jakiś fajny sylwester, mam świadomość błędów, ale czy nie da  się wrócić, nie ma szans powrotu.

Królestwo za rady, Pozdrawiam wytrwałych w czytaniu.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, NiesamowitySzymi napisał:

Wróciłem do polski i bez cienia pomysłu na przyszłość, rzucając alkohol, nie miałem kompletnie pomysłu na spędzanie czasu, słabe relacje jakie w ogóle miałem i tak były oparte na upijaniu się. ........

 

Teraz najlepsze zacząłem się przygotowywać do jednego z programów muzycznych, do teraz ciężko mi w to uwierzyć. Biegałem, uczyłem się z neta, powtarzałem dźwięki. Poszedłem na casting, puścili mnie dalej pojechałem na główne przesłuchanie. Wyszedłem na scenę i totalnie kasztańsko zaśpiewałem piosenkę.

........

Już jadąc tam czułem, że  skieruje, ale chciałem do doprowadzić do końca, ogólnie puścili to telewizji  w pracy beka w chacie beka, ale chuj obróciłem wszystko w żart. Tam zanim odwaliłem maniane, to pogadałem chwile z jurorami, że widownia miała beke. Więc jeden gość powiedział do w pracy: ty,ale gatke masz, spróbuj stand-upu. Po paru dniach sprawa ucichła.

Myślę sobie, że jeśli to był sposób aby rzucić alko, zająć czymś myśli to było warto.  Od tego momentu mija z 5 lat jakoś tak zero alko, szlugów.  

........

Poznałem zajebistego gościa, w pracy on zmienił miejsce i dalej się trzymamy mamy podobne zajawki na sport, więc to jest ok.

itd.

Zauważ, że od tego momentu który zacytowałem już zacząłeś zmieniać życie. Zaczynasz mieć zainteresowania które Cię "kręcą". Działasz, rozwijasz się i zaczynasz podejmować odpowiednie decyzje.

Idź w tym kierunku a kobiety Same przyjdą. Tylko nie stawiaj ich na piedestale.

 

Powodzenia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Upgradowana Moja Historia
  • 1 miesiąc temu...

@Quo Vadis  

Dnia 23.10.2018 o 13:29, Quo Vadis? napisał:

Alkohol, alkohol, alkohol.

Odstaw.

PS. Polska piszemy z dużej.

Nie piję od 5 lat, Polska - obiecuję, że to było przedostatni raz ;)

@Pytong Widzisz człowiek chodzi na siłkę, boks itp a w kluczowych momentach i tak jest tym, samym leszczyną. 

@Robię, co mogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.