Skocz do zawartości

Dlaczego matki wychowują swoich synów na mięczaków ?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Tak jak już wcześniej tutaj gdzieś napisałem wychowywałem się bez ojca co niestety bardzo źle wpłynęło na moją psychikę. Byłem w szkole mocno gnojony bo nie potrafiłem przełamać lęku i się postawić swoim oprawcom. Dzisiaj jest już znacznie lepiej  dzięki ciężkiej pracy nad sobą; potrafię w męskiej grupie postawić sie czy odszczekać dzięki czemu mam względny spokój. Jednak jesli chodzi o kontakty z kobietami to czeka mnie wiele lat pracy przed sobą. Matka wpajała mi paskudne wzorce bycia ofiarą, chodzącą pisdą, popychadłem, miłym i dobrym dla kobiet a to działa ale na gruncie koleżeńskim nie partnerskim...

 

Zastanawiam się dlaczego matki tak robią, przecież wiadomo że kobieta podświadomie gardzi słabym mężczyzną. Każda pragnie silnego, zdecydowanego samca alfa, a matka wychowywała mnie na mięczaka. Kto jak kto, ale matka to chyba jedyna osoba, która mnie kocha  a wyrządziła mi wiele krzywdy i cierpienia przez paskudne wzorce programowania.  Nie wiem może próbowała ze mnie zrobić partnera, którego nigdy nie miała? Nie wiem jak można twierdzić, że ojciec nie jest ważny w wychowaniu dziecka, to tylko rozbija i patologizuje rodziny...

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kobiet wręcz od dziecka bardzo ważna jest opinia społeczeństwa w którym żyją, w związku z tym przerzucają to na chłopców, czyli ma mówić dzień dobry, być grzeczny, nie wychylał się, pomocny, miły, szarmancki, czyli generalnie taki jakiego społeczeństwo nie odrzuci, i taki model jaki jest akceptowany tylko zapominają że w ten sposób niszczą jego wrodzone cechy, czyli dążenie do rywalizacji, walki, agresji,  nie mówię tu o biciu kogo popadnie, ale o dobrze ukierunkowanej agresji, rywalizacji np na szkolnym boisku, ogólnie sporcie czy w późniejszym życiu w innych sferach, na przykład agresja przedsiębiorcza, w związku z tym bardzo ważna jest tu rola ojca, niestety ojciec przeważnie został tak samo jak jego syn wychowany przez swoją matkę, która stłumiła w nim potrzeby w/w więc koło się zamyka.

 

Dalej, taki model faceta w później w dorosłym życiu jest mało atrakcyjny dla dziewczyn, kobiet, bo kobieta co innego myśli a co innego czuje i robi :)

Edytowane przez The Motha
  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pomijając patologiczne przypadki jak w filmie powyżej, kobieta (nie ważne jakby się starała) nigdy nie będzei stanowiła dostacznego wzorca męskości dla chłopaka, tak samo jak mężczyzna nigdy nie będzie wystarczającym wzorcem kobiecości dla dziewczynki. Dlatego w wychowaniu dziecka potrzeba (żyjących w zgodzie!) obu rodziców. Temat jest bardzo obszerny, szerzej o tym możesz poczytać w książce No More Mr Nice Guy albo Kobiecość w Mężczyźnie (Ole Vedfelt). Obie książki mówią o tym samym, tylko w drugiej jest to przedstawione w bardziej terapeutyczny sposób. 

Edytowane przez Bezimienny
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, WladomirrrrrrPutin napisał:

Matka wpajała mi paskudne wzorce bycia ofiarą, chodzącą pisdą, popychadłem, miłym i dobrym dla kobiet a to działa ale na gruncie koleżeńskim nie partnerskim...

Byłeś karany, bity, albo straszony, że musiałeś się do tych wzorców stosować?

  • Haha 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Władymirze Władymirowiczu. To bardzo złożony temat. Należałoby zacząć od przypomnienia bardzo ważnego, fundamentalnego stwierdzenia: kobieta nie ma żadnej wiedzy o byciu mężczyzną, nie przeżyła ani jednego dnia w ciele i umyśle mężczyzny. Nic nie wie o reakcjach naszego układu hormonalnego czy nerwowego. Wszystko co wie, to tylko z drugiej ręki, z własnych wyobrażeń, fantazji o  tym jak "powinno być" czy co najgorsze - PROJEKCJI.

 

Z drugiej strony, sama jest wyposażona przez naturę do opieki nad małymi dziećmi. Dlatego kobiety mają CYCKI. Ich rolą jest wykarmienie potomstwa i to nie potomstwa w wieku lat 13 ale w wieku kilku miesięcy! To nie tylko cycki, ale całe "nastrojenie" nerwowe kobiety jest ku temu stworzone. Małe dziecko należy karmić, troszczyć się o nie, być mu "kwoką". Gdzie w jakim momencie ma nastąpić ten "przeskok" ku czemuś, czego sama kobieta nawet nie zna? Może jedynie poprzestać na pewnych pouczeniach "masz być taki a taki" ale koniec końców będzie lepiła syna na podobieństwo czegoś, co według niej jest ideałem. Czyli posłuszny, grzeczny, BEZPIECZNY (bo to jej dyktuje jej układ nerwowy). 

 

Można jeszcze wskazać na fakt myślenia kobiet o mężczyznach w kategoriach zasobu. Ona może podświadomie, na jakimś bardzo niskim poziomie odruchów biologicznych czuć, że potrzebuje tego dziecka w domu (skoro nie ma męża, mężczyzny, ojca dziecka) w celu zapewnienia bytu biologicznego, ochrony itd. Nie będę teraz szukał, ale w takiej starej japońskiej księdze, kodyfikującej wiedzę i doświadczenie życiowe całych pokoleń samurajów ("Ukryte wśród listowia") było napisane coś w stylu: "kobieta nigdy nie jest w stanie wznieść się ponad myślenie o synu jako o kimś, kto ma jej pomóc na starość". Tak pisali samuraje. 

 

Więc by to zrobić, należy takiemu dziecku nieco popodcinać skrzydełka, by nie spierdolił za daleko.

 

A na koniec - warto rozważyć w jakim stopniu grać tu rolę może ten odruch "udamawiania misia" , tj. transformacji "dzikiego" w "woła roboczego" ciągnącego "pług" na "plantacji". Czyli wiadomo, wpierw facet jest dziki, laska go kocha. Potem małżeńśtwo i ona siłą rzeczy próbuje go "spantoflić" by ten nie spierdolił, nie poszedł dalej do innej. By obniżyć jego wartość (co ma też takie znaczenie, że kobieta się starzeje i szybko traci smv a u faceta przyrasta). W sumie jest kilka różnych tłumaczeń tego fenomenu.  Być może w jakiś odruchowy sposób, nawykowy - taka matka robi to na dziecku, gdzieś w pewnym sensie traktując go jako partnera.

 

Tych pułapek jest mnóstwo i trzeba by ogromnej dozy samorefleksji i wiedzy by mieć chociaż lichy cień szansy na ominięcie ich. To są skały o które roztrzaskuje się życie tysięcy chłopców, przy radosnym wtórze wyfiokowanych psycholoszek itd.

 

I to jest całkowicie poza "dobrem" i "złem". Dobra matka może być nawet być tu jeszcze gorsza w pewnym sensie. Ot, paradoks.   

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 4
  • Dzięki 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Tygrys napisał:

Byłeś karany, bity, albo straszony, że musiałeś się do tych wzorców stosować?

czasami były jakieś kary ale ciężko oczekiwać od 5letniego chłopca żeby wiedział że te wzorce są złe; a ja nigdy jakimś łobuzem nie byłem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda kobieta chcę łobuza, który da emocje i ostre rżnięcie, ale jako matka chce grzecznego synusia..., który będzie uczuciowy, będzie traktować  kobiety z należytym szacunkiem, będzie się dobrze uczył, nie będzie sprawiał problemów wychowawczych i nie będzie musiała się za niego wstydzić.

Edytowane przez wojkr
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chory jest też system edukacji. Byłem prześladowany w przedszkolu, podstawówce i gimnazjum przez chore psychicznie nauczycielki. Zwłaszcza w podstawówce, to odczułem. W pierwszej klasie byłem jeszcze normalnym dzieciakiem, agresywnym z wysoką samooceną. Na start pobiłem paru kolegów, żeby wyrobić sobie pozycje. Kiedy wychodziłem byłem chłopcem ze zgnojoną samooceną na maksa i z urazem psychicznym. Bałem się przejawiać jakiekolwiek agresywne zachowanie ze względu na konsekwencje.

 

Rodzicie byli wzywani kilka razy w miesiącu, ciągłe telefony do domu, przemoc psychiczna dzień w dzień na lekcjach. Słyszałem tylko, że jestem najgorszy, że jestem bandytą, że jeszcze raz coś zrobię i wzywają policje.

 

Dzisiaj jest we mnie taka nienawiść jak sobie przypomnę chore akcje tych kobiet. Mam ochotę wrócić do szkoły i je skatować za to co mi zrobiły. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, WladomirrrrrrPutin napisał:

Zastanawiam się dlaczego matki tak robią, przecież wiadomo że kobieta podświadomie gardzi słabym mężczyzną. Każda pragnie silnego, zdecydowanego samca alfa, a matka wychowywała mnie na mięczaka. Kto jak kto, ale matka to chyba jedyna osoba, która mnie kocha  a wyrządziła mi wiele krzywdy i cierpienia przez paskudne wzorce programowania. 

To jest miłość bezwarunkowa do dziecka. Jeżeli kobieta jest "zdrowa psychicznie" to jest jedyna miłość jaka istnieje w jej świecie. W jej głowie panuje przesąd, że to co robi i w jaki sposób wychowuje, to jest odpowiednia droga dla dziecka.

Choć czasami myślę, że robią to podświadomie- tworzą obraz faceta, który taki miałby być dla niej. Czyli "przecież wiadomo że kobieta podświadomie gardzi słabym mężczyzną" ale w ten sposób go kontroluje.

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze dziecko, syn to nie mężczyzna. Kobieta bardzo boi się o nie, często chce dla niego jak najlepiej, żeby żadnej krzywdy nie doznało i tak wygląda miłość matek - chcą cię ochronić przed całym światem. Nie ma w tym nic złego o ile dziecko posiada zdrowego i ogarniętego ojca, który pokaże dziecku, że jest bezpieczne i może śmiało poznawać świat, ryzykować, próbować i spełniać się w nim.

 

To tyle odnośnie dzieci. A odnośnie nastolatków - sam słyszałem teksty "powiedz, że ją kochasz. Przytul, ale delikatnie i bez kontekstu seksualnego. Kup jej kwiaty" i podobne bzdety. Tutaj wierzę, że kobiety bardzo dbają o opinię ("bo jeszcze ktoś powie, że jestem łatwa") i chęć bycia zerżniętą przez konkretnego samca jest kojarzona ze wstydem albo wypierana. Ciężko chyba byłoby powiedzieć synowi "ja to lubię ostre rżnięcie, parę plaskaczy na twarz i władcze duszenie" (wysoki sądzie - to nie mój pogląd na kobiety tylko słowa mojej myszki). Dlatego pewnie matki sprzedają synom to beznadziejne podejście.

 

I bardzo dobrze napisał powyżej @KurtStudent - kobiety nie mają pojęcia o byciu mężczyzną. Rozmawiałem jakiś czas temu z Panią Naftową o sytuacjach typu bójki - że np. facet musi dbać o pozycję w hierarchii i czasem trzeba przywalić żeby ktoś cię nie zgnoił. Tak samo była zdziwiona, że nam jednak trudniej zdobyć seks a jej by wystarczyło wyjść na ulicę i krzyknąć "kto mnie zerżnie?". Wyjaśniłem jej różne takie zasady a ona zdziwiona "...wy pojebani jesteście, nie rozumiem was".

 

A trzecia rzecz - społeczeństwo nas piździ. Chłopców w szkołach (a czasem i w domach) wychowuje się jak dziewczynki "siedź cicho, grzecznie jak Mariolka". Super. Tylko ja mam buzujące jaja.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jest @SzejkNaftowy. Kobiety zupełnie inaczej radzą sobie w społeczeństwie, zupełnie inaczej zdobywają zasoby. Mają zupełnie inne taktyki bo ba - grają w zupełnie inną grę. U nas jeden samiec może mieć sto samic. Samica nie może mieć stu samców (chociaż stop - może, gdy jest tinderellą albo innym zjawiskiem ery cyfrowej i dostaje donejty od wirtualnych tatuśków. Ale dzieci z tego nie ma, a o rozmnażanie chodzi w tym całym cyrku).

 

Więc grzeczna samica może sobie siedzieć ze złączonymi nóżkami i czekać na samca aż ją poprosi do tańca. Samce mają inną strategią. Z tymi bójkami - to samo. Samice hierarchię ustalają poprzez urodę, popularność. 

 

One NIC nie wiedzą o życiu chłopaków. Życiu uczuciowym, tego jak się rodzą ambicje, z jakimi spotykają się problemami. Jakie konflikty wewnętrzne przechodzi chłopak.

 

Do tego, typowa matka będzie "trzymała" dziecko. To jest ten ich biologiczny odruch. Dlatego większość rytuałów inicjacji dla chłopców zawierało trochę udawane "porwanie" chłopców a ich matki "udawały" że ich bronią. Chłopcy byli zabierani do lasu, gdy wracali po jakiś czasie matki udawały że ich nie rozpoznają. Co miało wskazywać, że już są inni, że przeszli przemianę.

 

To zapewne działało tak jak Św Mikołaj. KMWTW!

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, WladomirrrrrrPutin napisał:

Matka wpajała mi paskudne wzorce

"Wychowała jak umiała" jak śpiewał Młynarski. Myślę że chciała jak najlepiej, ale wg swoich wzorców świata a nie tych faktycznie pomocnych synowi.

 

Następne dwa cytaty przypominają mi zagadnienie inicjacji chłopca do bycia mężczyzną. Tematy te rozkminia fundacja Masculinum, panowie Eichelberger i Masłowski. 

 

Znajdziemy to też w książkach "Żelazny Jan" i "Czuły barbarzyńca".

 

1 godzinę temu, KurtStudent napisał:

bardzo ważnego, fundamentalnego stwierdzenia: kobieta nie ma żadnej wiedzy o byciu mężczyzną

 

51 minut temu, SzejkNaftowy napisał:

Po pierwsze dziecko, syn to nie mężczyzna.

 

Dlatego w wielu kulturach plemion syn-dziecko jest blisko z matką do 7-9 roku życia, następnie jest jej ZABIERANY przez ojca i starszyznę klanu i idzie na parę lat inicjacji w męskim gronie bez kontaktu z matką. Nie ma mamusi i ch.j.

 

 

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, WladomirrrrrrPutin napisał:

Nie wiem może próbowała ze mnie zrobić partnera, którego nigdy nie miała

WŁAŚNIE DOKŁADNIE TO.

 

Połączenie syndromu Sztocholmskiego z opuszczeniem gniazda przez piskle.

 

 

Czyli piskle ma mieć wszystkie cechy jak wyimaginowany partner, dodatkowo ma być mało samodzielny aby nie opuścił gniazda (uzależniony ekonomicznie/psychicznie/moralnie/społecznie) od oprawcy.

 

Po części jest to inaczej celowe nie obcinanie pępowiny przez rodzica.

 

NO I NAJWAŻNIEJSZE jest to bardzo częste zjawisko w obecnej strukturze społecznej.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobne doświadczenia do @SławomirP. W klasach 1-3 doświadczyłem największego gnojenia. Zostałem nieformalnie przydzielony do dzieci "drugiego sortu" pochodzących od niezamożnych i nieznanych wychowawczyni rodziców. Do pierwszej grupy trafiły dzieci jej znajomych, koleżanek oraz miejscowych "szych" biznesu i władzy. Poniżania i szykan nie było końca. Po trzech latach wyszedłem z poczuciem wartości którego nie udało się do dzisiaj naprawić.

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Imbryk napisał:

Dlatego w wielu kulturach plemion syn-dziecko jest blisko z matką do 7-9 roku życia, następnie jest jej ZABIERANY przez ojca i starszyznę klanu i idzie na parę lat inicjacji w męskim gronie bez kontaktu z matką. Nie ma mamusi i ch.j.

Na lekcjach historii w podstawówce, gdy czytałem o dawnym modelu wychowania syna to niemal łzy miałem w oczach :D. Teraz zachodnia cywilizacja ma przesrane przez matriarchat, bo tak:

  • dzieciak pracującego ojca nie widzi, nie ma skąd czerpać męskich wzorców. A nawet jeśli to ojciec i tak robi wszystko pod mamę i takie będzie jego podejście do kobiet jego syna
  • matce łatwiej jest wychować syna tak, żeby był posłuszny, miękki i uległy (tak jak się zwierzęta kastruje). Ogólnie taki obywatel jest lepszy dla systemu
  • media promują traktowanie kobiet zbyt serio. I nowoczesny facet jest często przekonany, że musi mieć zatwierdzone zdanie kobiety, żeby działać i że jego dominacja jest zła. A potem słyszy "ale z ciebie niezdecydowana pipa"
  • dla szkolnictwa cenny jest posłuszny i cichy uczeń. Czyli kobiety wygrywają jakby na starcie, bo mężczyzna z naturalną chęcią do dominacji, włożenia kija w mrowisko będzie traktowany jakby był chory. Pamiętam jak nas karali (od samej podstawówki) że - uwaga, to będzie dobre xD - dziewczynki jakimś cudem potrafią siedzieć cicho. A chłopcy nie. No kurde ciekawe dlaczego :D.

 

Współcześnie, gdyby iść z duchem poprawności politycznej nie mamy szans rozwinąć prawdziwej męskości. Taki dzieciak dorasta, jest słodziutki, dobry, do rany przyłóż i widzi, że wobec kobiecej natury to się nie sprawdza. Widzi też że jego koledzy z patologii mają niezłe branie.

 

I tutaj kolejny zwrot - widziałem na forum tematy w których jest taki podtekst, że wręcz trzeba być brutalem i draniem. Ale prawda (jak dla mnie) jest taka, że myślimy w ten sposób bo nie ma zdrowego wzorca męskości. Mamy tylko: stłumioną betę i patologiczną alfę, której zachowanie nie wynika z mentalnej siły a raczej z uszkodzonej psychiki (taka "alfa" to jedynie posmak męskości).

Edytowane przez SzejkNaftowy
  • Like 3
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, The Motha napisał:

Dla kobiet wręcz od dziecka bardzo ważna jest opinia społeczeństwa w którym żyją, w związku z tym przerzucają to na chłopców, czyli ma mówić dzień dobry, być grzeczny, nie wychylał się, pomocny, miły, szarmancki, czyli generalnie taki jakiego społeczeństwo nie odrzuci, i taki model jaki jest akceptowany tylko zapominają że w ten sposób niszczą jego wrodzone cechy, czyli dążenie do rywalizacji, walki, agresji,  nie mówię tu o biciu kogo popadnie, ale o dobrze ukierunkowanej agresji, rywalizacji np na szkolnym boisku, ogólnie sporcie czy w późniejszym życiu w innych sferach, na przykład agresja przedsiębiorcza, w związku z tym bardzo ważna jest tu rola ojca, niestety ojciec przeważnie został tak samo jak jego syn wychowany przez swoją matkę, która stłumiła w nim potrzeby w/w więc koło się zamyka.

 

Dalej, taki model faceta w później w dorosłym życiu jest mało atrakcyjny dla dziewczyn, kobiet, bo kobieta co innego myśli a co innego czuje i robi :)

Ja miałem takie spostrzeżenia, że chłopiec który jest podatny na taką "tresurę" staje się po prostu idealnym cuckiem, rycerzykiem pod księżniczkę od siedmiu boleści, providerem. Wielu z nas tutaj miało ten problem, a faktem jest też to, że jest ten % samców, które mimo tego nacisku od matki, tym bardziej dostają wstrętu do takiego zachowania - czyt. mali "chuligani", którzy mają to po prostu w genach. I obejście się z babami tak jak należy, a forum naucza, też mają we krwi, w sensie, nie stawiają bab na piedestale, robią to na co mają ochotę, zajmują się sobą i siebie oraz swoje cele mają na miejscu nr. 1 - nie mylić z egoizmem/narcyzmem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SzejkNaftowy napisał:

Na lekcjach historii w podstawówce, gdy czytałem o dawnym modelu wychowania syna to niemal łzy miałem w oczach

Same story here. 

 

Czytanie o innych czasach uświadamia czego zostaliśmy pozbawieni, jakiego doświadczenia, które było elementem naszego życia przez dziesiątki tysięcy lat. Niby chodzimy, jest wszystko ok ale tak jakby czegoś brakowało, jakby coś było nie teges. Dokładnie to samo uczucie jakie miał Neo w Matrixie. 

 

Przecież tyle czasu nam zabrano na bezsensowną naukę w szkole. Do tego aplikowaną najczęściej przez nauczycielki! Pamiętam kobietę od biologii w czwartej klasie podstawówki i katowanie okrytonasiennymi. Jakie to było odmóżdżające. Przecież biologia, życie - potrafi być takie fascynujące. Te lekcje wydawały się tymczasem mieć na celu jedynie obrzydzenie nam tego tematu. Było tyle innych wartościowych rzeczy, jakie mogliśmy robić. Potrzebowaliśmy jedynie mądrych dorosłych. 

 

To było w jakieś dyskusji z serii Red Man Group, Donovan i ekipa. Oni ujęli to tak: są rzeczy, których dorośli mężczyźni mogą wymagać od chłopców. Ale są też rzeczy, których chłopcy wymagają od dorosłych mężczyzn. I jest to pewien międzypokoleniowy "pakt". Dziś - mam wrażenie, często starsi goście służą jedynie jako "policjanci" w rękach kobiet mający "zdyscyplinować" nieposłusznych chłopców, którzy "nie chcą" spełniać poleceń matek, nauczycielek itd. Jak często owa "męska ręka" znaczy jedynie "złamać chłopca, wybić mu z głowy głupoty" itd. 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, WladomirrrrrrPutin napisał:

Zastanawiam się dlaczego matki tak robią, przecież wiadomo że kobieta podświadomie gardzi słabym mężczyzną.

Nie doszukiwałbym się tu niczego złego ze strony matek, one wręcz "przedobrzają" co ma skutek odwrotny od zamierzonego.

Mamusie robią synka na modłę intelektualnego/wykreowanego w mediach ideału, co kłóci się z tym co lubi gadzi mózg.

Efekt widzimy wszyscy.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku sprawa wygląda tak, że ojciec jest obecny w moim życiu od samego początku, ale nie brał zbyt aktywnego udziału przy wychowywaniu mnie, a więc nie było tych sytuacji, w których ojciec uczy syna typowo męskich umiejętności, czy zachowań, stąd też moje małe doświadczenie w niektórych kwestiach.

 

Cały ciężar wychowawczy spadł na matkę, przez co chcąc nie chcąc stałem się miękką fają, bo doskonale Bracia wiecie, że kobiece wychowanie znacząco różni się od męskiego. Większość czasu spędzałem z matką, szkoła zdominowana przez nauczycielki, a więc cały czas miałem narzucany kobiecy punkt widzenia świata, i te informacje przenikały do podświadomości.

 

Przebudzenie nastąpiło, ale odbudować wszystko na gruzach przeszłości to robota bardzo trudna i wymagająca mnóstwo czasu i poświęceń. Mimo wszystko uważam, że warto, bo jak to ktoś fajnie kiedyś określił, praca nad sobą, to najcięższa, ale i najbardziej opłacalna praca na świecie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zero pretensji do matek, co do zasady!

Wychowują jak potrafią. Wychowują tak, jak im się wydaje że jest najlepiej.

 

A że społecznie pożądają:

 

A) bezpieczeństwa.

B) dobrej opinii w grupie/społeczności.

 

To własnych synów wychowują pod ten kanon.

Zero pretensji panowie.

ZERO !

 

To ojciec jest OD MĄDREGO UKIERUNKOWANIA SYNA.

To on ma pokazać świat. Pokazać reguły jakie rządzą w stadzie.

Co warto robić a co nie.

Umiejętnie przekuć "ŁOBUZERSKĄ TESTOSTERONOWĄ ROZPIERDUCHĘ" w energię do POZYTYWNEGO DZIAŁANIA.

 

Mnie wychowała, pewnie jak i Was. matka.

Ojciec był. Przynosił pieniądze do domu itd.

Ale nie przekazał jak być mężczyzną.

No to uczę się, pod koniec trzeciej dekady życia :)

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Mnie wychowała, pewnie jak i Was. matka.

Ojciec był. Przynosił pieniądze do domu itd.

Ale nie przekazał jak być mężczyzną.

No to uczę się, pod koniec trzeciej dekady życia :)

U mnie podobnie, wespół z babcią. Dobre kobiety to są, ale szkoda że mój ojciec nie interesował się tak jak powinien był. No ale nie mam pretensji, nic to nie da. 

Każdy wychowuje jak umie, według wzorców, które ma w głowie. 

Teraz jesteśmy dorośli i odpowiedzialni za siebie :) Mamy dostęp do ogromnej wiedzy w dzisiejszych czasach i od nas zależy co z nią zrobimy.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.