Skocz do zawartości

Czy można być w związku i nie bać się zdrady?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Pytanie kieruję do bardziej doświadczonych forumowiczów. Chodzi mi tutaj o związki bez zobowiązań w wieku 20-30 lat. 

 

Weźmy pod uwagę hipotetyczny przypadek, bo nie mam ochoty dokładnie opisywać własnej sytuacji. Jest sobie facet w związku bez zobowiązań, który nie jest zazdrosny o własną partnerkę. Czy da się nie obawiać zdrady ze strony partnerki i mieć w dużym stopniu na to wywalone? Nie pytam o to ze względu na emocjonalną możliwość takiego podejścia,  tylko ze względu na skutki takiego podejścia dla związku. W jaki sposób waszym zdaniem postąpi kobieta, kiedy mężczyzna nie jest o nią zazdrosny? Pytam bo już naoglądałem się z autopsji ludzi, którzy byli zazdrośni wobec własnych kobiet i ich usposobienie psychiczne nie było najlepsze. Szkoda mu frustracji i stresu, żeby się tym zbytnio przejmować. W czasach prezerwatyw, testów DNA i braku społecznego przymusu małżeństwa nie ryzykuje za bardzo. Nie zależy mu na posiadaniu na wyłączność kobiety do momentu, kiedy ewentualne dzieci z tą kobietą są naprawdę jego. Czy będzie uznany przez gadzi mózg tej kobiety za rogacza czy zaimponuje jej jego brak przywiązania do niej? Czy trafiliście na kobiety, które nie miały nic przeciwko swobodnym relacjom seksualnym swoich partnerów i same sobie na takowe pozwalały?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na czym polega luźny związek? Na luzie jak sama nazwa wskazuje...

 

Czyli brak zobowiązań z obu stron.

21 minut temu, Andy Anderson napisał:

 Czy da się nie obawiać zdrady ze strony partnerki

To już jest czysta miłość. W naszej rzeczywistości praktycznie niemożliwa do osiągnięcia aczkolwiek ktoś podobno widział... Chcesz być wolny i dajesz wolność... ale to jest głębsze niż słowa. Sam ogarniam to tylko teoretycznie albo mi się tylko wydaje, że ogarniam.

 

Druga sprawa:

 

Jak Ci nie zależy to się nie boisz. Boisz się tylko wtedy gdy się zaangażujesz emocjonalnie.

 

28 minut temu, Andy Anderson napisał:

W jaki sposób waszym zdaniem postąpi kobieta, kiedy mężczyzna nie jest o nią zazdrosny?

To nie ma żadnego znaczenia. Jak Ci nie zależy to co Cię to obchodzi? Po co się w ogóle tym głowić?

 

Jeśli myślisz tymi kategoriami to znaczy, że Ci zależy.

 

Kobiety na wyłączność nigdy nie będziesz miał, nawet jak będziesz miał z nią dzieci. Lepiej ogarnij trzymanie ramy. W związku trzeba być przygotowanym na najgorsze rozwiązania. To wojna z codziennymi bitwami.

 

43 minuty temu, Andy Anderson napisał:

Czy trafiliście na kobiety, które nie miały nic przeciwko swobodnym relacjom seksualnym swoich partnerów i same sobie na takowe pozwalały?

 

Tak. Mężatki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Cortazar napisał:

Sam ogarniam to tylko teoretycznie albo mi się tylko wydaje, że ogarniam.

Za to zatwardzenie like jak psu micha.

4 godziny temu, Andy Anderson napisał:

Czy będzie uznany przez gadzi mózg tej kobiety za rogacza czy zaimponuje jej jego brak przywiązania do 

Samo rozmyślanie już jest odejściem od luznego związku w stronę relacji.

 

Reasumując jak kobieta sobie furtkę zostawia to źle, ale Ty byś chciał mieć luz ale żeby była wierna i czysta biologicznie. Czy to przypadkiem nie początek hipokryzji?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta ma być dodatkiem do Twojego życia, a nie jego centrum.

Jeżeli masz dużo zajęć, zainteresowań dbasz o siebie i jesteś atrakcyjny (nie mam na myśli wyglądu modela) kontrolujesz swoje życie i wiesz, że jak nie ta to może być inna.

Wtedy nie masz czas na bycie zazdrosnym a kobieta sama musi się starać  i to jej chomik w głowie biega i rozmyśla czy ja aby na pewno mu się podobam, coś jest nie tak on nie biega za mną jak piesek muszę się bardziej postarać.

Na koniec i tak najprawdopodobniej nastąpi wymiana, ale jeżeli masz na to wyłożone to ta zmiana nawet Ciebie nie ruszy. Po prostu naciskasz przycisk NEXT.

 

 

Edytowane przez Pytonga
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, KurtStudent napisał:

W przypadku małżeństwa to już nawet nie kwestia zazdrości ale obawy przed rozwodem. To nie chodzi o to, że kobieta jest "wolnym człowiekiem" i jako takiego jej się nie "posiada". Kto kogo posiada to się dopiero w sądzie rodzinnym może okazać.

Raczej co posiada. :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy gdzie i kiedy w jakim systemie prawnym. Może się okazać, że obniżyłeś pani poziom życia i zostajesz technicznie rzecz biorąc niewolnikiem na kilkanaście lat, chłopem pańszczyźnianym płacącym daninę pod czułym okiem pałki policyjnej. 

 

Do tego są już takie sytuacje, gdy nie potrzeba małżeństwa do takich akcji bo długotrwałem mieszkanie czy też chodzenie jest traktowane przez pewne systemy jako ekwiwalent małżeństwa. Dodatkowo obawa o wierność kobiety jest w nas biologicznie wdrukowana. Nie chodzi więc o nas ale o nasze potomstwo. Jest to biologiczny odruch - samiec nie wie czy jest ojcem, samica zawsze wie, że jest matką. Więc to naturalny odruch i nie ma co do tego mieszać ideolololo że "ludzie nie rzeczy nie można ich posiadać". To nie ma nic do rzeczy.

Edytowane przez KurtStudent
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdej relacji trzeba brać pod uwagę możliwość zdrady, takie jest życie. Nigdy nie byłem zazdrosny. 

Po latach pracy nad sobą, osiągnąłem ten stan, że sam jestem panem swojego szczęścia i nie potrzebuję uszczesliwiaczy z zewnątrz. 

Powiem szczerze, że mam nawet wywalone na to, czy żona mnie zdradziła, czy zdradza. 

Z moich obserwacji zazdrość jest odbierana przez kobiety jako słabość. Rzeczywiście wszyscy zazdrośni faceci, których znałem/znam mają jakiś problem z poczuciem własnej wartości. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Hetman napisał:

Powiem szczerze, że mam nawet wywalone na to, czy żona mnie zdradziła, czy zdradza. 

Bez urazy ale jeżeli Cię zdradza to w jej oczach zwykle jesteś już słaby, udomowiony i często tylko bankomatem. Jeżeli się na to godzisz i przymykasz oko to coś jest nie tak z Twoim poczuciem wartości i obawiasz się zakończyć relację z samicą, która Cię nie szanuje pod tym kątem. Uwierz mi nie jesteś zerem i nie musisz nigdy trwać w relacji z osobą, która może Cię nie szanować i śmiać się z Ciebie za plecami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@realista Gdybym ją przyłapał na czymkolwiek to wiadomo, że koniec. 

Bardziej mi chodziło, że szkoda mi życia na szpiegowanie, rycie telefonu, wypytywanie się o kolegów z pracy.

A nawet jak mi się śmieje za plecami to mam na to wyjebane, na prawdę mam gdzieś co sobie ludzie o mnie myślą "czy jestem silny czy słaby".

3 minuty temu, trop napisał:

Tak? Czy aby na pewno? No to co byś zrobił jakbyś złapał żonkę w łóżku z innym facetem? 

Życzył bym im szczęścia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hetman bez urazy ale próbujesz wytłumaczyć swoją słabość i to że oddajesz pod tym względem władzę w związku. 

Tu nie chodzi o szpiegowanie bo jeżeli zdradza to zauważysz to sam po zmianie sposobu w jaki Cię traktuje, unikanie seksu, itd. Baby w zdrady często angażują się emocjonalnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@realista ja tak tego nie odbieram, chodzi wyrobienie w sobie czegoś w rodzaju obojętności, że nie zależy Tobie.

Na początku nowego podejścia do rzeczywistości miałem dużo shittestow, ale pani już spasowala, bo wie, że nic nie zdziała i chodzi teraz jak w zegarku.

A jak sobie znajdzie lepszego  (w co szczerze wątpię) to droga wolna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy można się nie bać? A po co się bać zdrady? 

 

Można się bać konsekwencji, tj. podziału majątku i ewentualnych alimentów. To są wymierne straty i przed tym trzeba zawczasu się zabezpieczyć.

 

Cała reszta, wszystko co się odbywa na poziomie emocjonalnym to tylko program w naszej głowie. Że honor ucierpiał i inne bzdety. O moim honorze świadczą moje czyny a nie działania innej osoby.

 

Skoro obecne normy moralne pozwalają kobietom na nagminne zdradzanie to niech społeczeństwo pozwoli zdradzonemu mężowi mieć to w dupie i niech nie nazywa go rogaczem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie ma takiej pewności czy kobieta nie zdradzi. Prędzej czy później dojdzie do kryzysu i dopiero wtedy się okaże. A nawet jeśli kilka takich związek przetrwa, to za którymś tam razem może być inaczej. Takie ryzyko, w dzisiejszych czasach dość wysokie. To dotyczy oczywiście  związku ze zobowiązaniami.

W takim wolnym obowiązują inne zasady. Z definicji nie ma tu ryzyka zdrady, bo obie strony godzą się z tym, że ktoś może jeszcze z kimś innym się spotykać. Jednak ryzykiem jest tu to, że któraś ze stron zacznie chcieć czegoś więcej niż wolnego związku. Jeśli ktoś jest kochliwy, lepiej nie wchodzić w takie układy, bo się porysuje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Hetman napisał:

chodzi wyrobienie w sobie czegoś w rodzaju obojętności, że nie zależy Tobie.

@Hetman

Przez 7 lat samotności obojętność w sprawach kobiet sama do mnie przyszła, a forum i audycje ją utrwaliły.

Edytowane przez Patton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Pytonga napisał:

Kobieta ma być dodatkiem do Twojego życia, a nie jego centrum.

Jeżeli masz dużo zajęć, zainteresowań dbasz o siebie i jesteś atrakcyjny (nie mam na myśli wyglądu modela) kontrolujesz swoje życie i wiesz, że jak nie ta to może być inna.

Wtedy nie masz czas na bycie zazdrosnym a kobieta sama musi się starać  i to jej chomik w głowie biega i rozmyśla czy ja aby na pewno mu się podobam, coś jest nie tak on nie biega za mną jak piesek muszę się bardziej postarać.

Na koniec i tak najprawdopodobniej nastąpi wymiana, ale jeżeli masz na to wyłożone to ta zmiana nawet Ciebie nie ruszy. Po prostu naciskasz przycisk NEXT.

 

To co piszesz nie ma żadnego logicznego sensu. Jak masz wyjebane i podejście 'nie ta to inna', to przede wszystkim: NIE WCHODZISZ W ZWIĄZEK. Co najwyżej układ z odgórnie ustalonymi zasadami co do 'wolności' w związku i nie angażowania się.

Związek w klasycznym ujęciu OZNACZA angażowanie się.

 

1 godzinę temu, wojkr napisał:

Mozna, kwestia zaufania, pewności samego siebie, wysokiej samooceny oraz rodzaju relacji w związku - przyjaźń, miłość i sex/ tylko przyjaźń / tylko sex / dziecko z wpadki /...

Ale to i tak nie gwarantuje zdrady. Ja np. byłem pewny siebie w swoim związku i nie przyszłoby mi do głowy aby sprawdzić moją myszkę - nie wierzyłem, że ktoś poza mną mógłby ją zainteresować. A jednak się myliłem. Dlatego będąc świadomym tego jak to naprawdę wygląda, brak obawy przed zdradą jest możliwy faktycznie tylko wtedy, gdy się nie angażujesz. Tylko po co wchodzić w taki związek? Związek to co innego niż luźna seksualna relacja.

 

55 minut temu, Still napisał:

Mieć wyjebane i nie stawiać na piedestale kobiety. A wtedy czy dojdzie do zdrady czy nie , może nam latać koło bydlontka lub zaganiacza jak zwał tak zwał.

I tu to samo - sprzeczność logiczna, bo związek z założenia = nie mieć wyjebane na tą osobę i to, co Cię z nią łączy.

 

 

Edytowane przez zwirowski
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.