Skocz do zawartości

Nigdy więcej nie powiem ile zarabiam


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze że powiedziałeś, że zarabiasz minimalną. W razie podwyżki trzymaj się wersji pierwotnej. Bieda, Panie, cóż. Wygląda na to że ci ludzie nie wybaczyliby sukcesu. 100 proc toksyczności.

 

A propos rodzinnych tekstów. Posiadam babcię. Babcia jest bardzo stara i schorowana. Jestem jedynym opiekunem. W latach 2015- 2018 (do końca kwietnia) robiłem za pogotowie i coś w roddzaju wsparcia psychologicznego. Migotanie przedsionków. Nie zna się dnia ani godziny. Telefony o losowych porach dnia i nocy. Raz, dwa razy w tygodniu. Przyjeżdżaj, umieram. Tam wyrzygiwanie się na mnie. Teatr, histeria. W 2016 zrezygnowałem z urlopu by wspierać babcię. W 2017 na urlopie pochowałem dziadka i baczyłem żeby babcia nie umarła ze stresu, bo taki ze mnie dobry chłopak był. Zaniedbałem robotę. Oczywiście przez ten cały czas szantaż emocjonalny, że za mało, że źle się opiekuję. W 2018 babci założyli rozrusznik. W podzięce za 3 lata bycia do dyspozycji babcia na zakończenie opowiedziała mi dowcip. Sens taki że przychodzą jakieś dziadki do sądu po jakiś majątek, sąd się pyta czy mają wnuki, a dziadki mówią: ostatniego wnuka własnie pochowaliśmy. 

Po czym babcia (ta moja, prawdziwa) radośnie zarechotała mi do słuchawki. 

Urlop roku 2018 spędzałem bez najmniejszych wyrzutów sumienia tak jak chciałem. 

Także Ty się nie przejmuj Bracie, pieprzeniem rodzinki, tylko rób swoje. 

Ja bym się trzymał wersji że zarabiasz typowe nic. A w ogóle jak najmniej kontaktów dla własnego zdrowia psychicznego z takimi ludźmi. Oni Cię próbują ciągnąć w dół i co byś nie zrobił będzie źle.

  • Like 3
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie mnie nauczyło żeby nie mówić nikomu ile zarabiam, nawet najbliższej rodzinie.

Jeżeli zarabiasz więcej od ich:

- znienawidzą Cię

- będą chcieli pożyczać albo wykorzystać Cię finansowo.

 

Jeżeli powiesz że zarabiasz mniej od nich:

- będą się z Ciebie śmiać za plecami,

- robić docinki.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym wszystkim, wręcz jedynym, jest to, że się tym przyjmujesz i bierzesz to głęboko do siebie. Powinieneś to ładnie zripostować prostym tekstem, nie reagować emocjonalnie, ani nie przyswajać tego sobie. Miej swoje ego, bo przecież wiesz do czego dążysz, a oni nie wiedzą. Sztuką jest zachowanie stoickiego spokoju w takich sytuacjach i jak najbardziej warto to ćwiczyć, bo w każdej sytuacji się przydaje i zawsze wychodzisz na swoje. 

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się historia ostatnia, jak to moja stara znajoma (a obecnie prawniczka po skończonych studiach), mieszkająca w Polsce, potrzebowała fachowca do stworzenia strony internetowej na jej domenie, nie tak dawno temu.

Padło dziwnym trafem na mnie, choć nie odzywała się z własnej nie przymuszonej woli dobre x lat. Skrzyżowanie introwertyczki z kobietą o znacznie zbyt wysokim mniemaniu o sobie.

Rozmowa (o ile pisanie na facebooku "rozmową" nazwać można) toczyła się względnie gładko do momentu, kiedy to padło pytanie z jej strony o cenę za moje usługi. Rzuciłem po zastanowieniu, że 500 PLN mnie zadowoli - 500 PLN za wszystko, czyli zainstalowanie i skonfigurowanie CMS-a, następnie wrzucenie odpowiednich grafik jej kancelarii, wrzucenie całej treści tekstowej i wytłumaczenie jej, jak w przyszłości edytować treść na jej własnej witrynie z poziomu panelu administratora, bez potrzeby kontaktowania się ze mną. 

Po zapoznaniu się z ceną za moje przyszłe usługi, Pani dyplomowana prawnik zachowała pełnię klasy i po prostu opuściła konwersację bez słowa, strzelając prawdopodobnie prawniczą odmianą kobiecego focha :) Czekałem 24h na jakikolwiek odzew, a po tym czasie w nagrodę zablokowałem permanentnie na tym durnym portalu. 

 

500 było za dużo, chociaż normalnie kroją za takie usługi około 1500-2000 i więcej. Jednak jako "dobry kolega" powinienem to za flaszkę zrobić, albo za zwykłe "dziękuję".

 


Drugi przykład - chciałem sprzedać auto po moim zmarłym ojcu, a była to starannie zadbana Skoda Fabia. Czas gonił, bo wylot z powrotem do UK, więc cenę ustaliłem na 1000 PLN (choć mogłem znacznie wyższą, jak się potem okazało).

 

"Dobry" znajomy z dawnych lat, z którym utrzymywałem kontakt stwierdził, że "jego brat chętnie nabędzie pojazd, gdyż szuka czegoś taniego w LPG". Zadowolony byłem, że uda mi się szybko sfinalizować transakcję, ale niestety fakt, że mieszkam i pracuję w UK, skutecznie mi w tym przeszkodził.


"Dobry kumpel" i jego brat z uporem maniaka zaczęli negocjować, żebym zszedł z ceny do 800, a następnie 700. Głównym ich argumentem był fakt, że przecież ja i tak mam więcej kasy niż potrzebuję w tej Anglii, "więc co Ci za różnica te 200-300 złotych". Odpowiedziałem, że owszem - jest to dla mnie różnica, tak jak między szacunkiem, a robieniem kogoś w ch...a.

 

Nie sprzedałem, choć próbowali nawet po paru głębszych jeszcze mnie przekonywać do słuszności ich ceny.

Samochód został sprzedany za 1500 z "pocałowaniem ręki" innej osobie, gdyż po sprawdzeniu całej dokumentacji pojazdu okazało się, że przebieg auta ( 80 parę tysięcy kilometrów), był autentyczny, a instalacja gazowa miała niespełna 2 lata i serwisowane było zawsze na czas - spokojnie by poszło nawet za 2000, ale czasu już na to nie było, a i ja nie jestem typem pazernego na pieniądze człowieka.

 

 

Sporo mógłbym jeszcze tutaj przykładów wymieniać, ale dzień jest za krótki...

 

Do meritum - nie obnoszę się z faktem, że żyje mi się lepiej, nie mówię o swoich zarobkach wszystkim dookoła, czy też o sytuacji materialnej, a jednak często spotykam się w Polsce z sytuacją, że znajomi traktują mnie jak wroga, złodzieja, ch...a, cwaniaczka, albo kogoś, kogo można wydymać finansowo, bo przecież "on ma więcej niż potrzebuje". 

 

Byłem "dobry kumpel" i szanowany dopóki miałem tyle samo co oni i trwaliśmy tak wszyscy we wspólnej biedzie. Zrealizowałem swoje plany, zmieniłem coś w swoim życiu, a sporo dawnego towarzystwa to odebrało tak, jakbym udowodnił czy tez pokazał, że są oni gorsi ode mnie.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rick sama 2 letnia instalacja gazowa jest warta tyle ile Ty wziąłeś za ten pojazd. Z takim przebiegłem jeżeli samochód był sprawny to mógł byś za tę Fabię wołać 5 tys. zł i sprzedać po negocjacjach łatwo za 3,5 - 4 tys. pln. Sory za oftop.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą fabią to masakra, za 1500zł sprawny, zadbany samochód z 2 letnią instalacją to gwiazdka z nieba. A ci kolesie co się targowali o parę słów to się w pale nie mieści, 700zł dają na złomie za trupa, a oni chcieli mieć sprawne auto za 800zł.

 

A później płacz, bo ktoś ich wyrucha bez mydła i sprzeda truchło.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadam, że mało, gdyż pracuje na ćwiartkę etatu, kilkanaście godzin w tygodniu. A jak pytają czemu tak krótko to odpowiadam jak @karhu

Gdy ktoś bywa bardziej dociekliwy i dziwi się, że wracam z tyrki po południu, to mówię ze muszę wydać nadwyżki w galeriach i agenturach. ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kurła Witalij, jeszcze 14h pracy! Rusz dupe, bo nie będzie 700 zł za miesiąc 

- Sef nie ksycy, Witalij robić więcej

- Ale kiedyś było kuuurła ale było, za moich czasów, ukraince to za 500 robiły i jeszcze po stopach całowały, nie to co te Polaczki, co 2 tysie im mało.

 

A Ty, @Carl93m ucz się i rób to co robisz aby potem u takiego Janusza przedsiębiorcy nie pracować :D

Ah, ta mentalność.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rick napisał:

Głównym ich argumentem był fakt, że przecież ja i tak mam więcej kasy niż potrzebuję w tej Anglii, "więc co Ci za różnica te 200-300 złotych". Odpowiedziałem, że owszem - jest to dla mnie różnica, tak jak między szacunkiem, a robieniem kogoś w ch...a.

To samo ku..a. Zawsze i wszędzie. A bo ty w funtach zarabiasz to co ci z tych 20 zł. Teraz już odpowiadam - "jedź, zarób, zobacz jak to jest. Funty mi z nieba nie lecą". I to w zasadzie od najbliższych - to boli najbardziej bo od obcych to po mnie spływa. 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Carl93m napisał:

A ona: "I tak skończysz w Biedronce."

Ja jej powiedziałem "No dzięki, wiesz...".

Co jak co, ale "znam" typa po magisterce, który robi w biedronce jako kierownik.
Bardzo sfrustrowany typ. Pamiętam jak wyżywał się na pracownikach :) 
No cóż, trzeba być naprawdę amebą by po magisterce robić tylko w jakiejś biedronce.
Moja ciocia była kierowniczką w podobnych sklepach, a ma wykształcenie średnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Carl93m napisał:

A Wy jakie macie podejście do tych spraw? 

Bardzo proste.

Z racji, że na swoim jestem od zawsze - gdy mnie ktoś pyta ile zarabiam - odpowiadam - ja nie wiem.

A kto wie jesli nie ty ? - pada pytanie.

Moja księgowa powinna coś wiecej wiedziec, ale nie będę takimi pierdołami jej głowy zawracał.

 

A damom, gdy te mnie wypytują o mój materialny status odpowiadam zawsze to samo:

Żyję bardzo skromnie w niewielkim, wynajetym mieszkaniu, gdzie udzielam lekcji śpiewu zarabiając w ten sposób na życie.

 

Co bardziej rozgarniete odpowiadają - "cóz, skoro nie jesteś bogaty - to fajnie, że jesteś choć bogaty duchowo"

I potem się nie chcą już umawiać chlip chlip. Panie premierze - jak żyć ?

  • Like 1
  • Haha 6
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Carl93m napisał:

 A Wy jakie macie podejście do tych spraw? 

Ja mam takie, że nie wstydzę się tego ile zarabiam i mogę to powiedzieć wszystkim. 

 

Kiedyś miałem jakiś ból dupy o to jak ktoś mnie oceni.

Teraz ja mam to gdzieś i potrafie bronić swoich racji.

 

Moje życie i moja sprawa ile potrzebuje, co robie i jaki mam cel w życiu.

 

Każda praca pomagała mi w osiągnieciu jakiegoś celu, doświadczenia, nabrania pokory itd.

 

Jak rozmawiam z kimś o sobie to potrafie bronić swojego zdania i zaszachować rozmówce.

 

Dzięki temu zawsze czuję się wygranym.

 

Wysoka samoocena to podstawa!!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie. Parę razy powiedziałem, ile dałem za telefon, za buty, auto... Ogólnie przykro mówić, w mojej rodzinie nie ma zbyt wielu mądrych osób, na dwie mogę liczyć reszta... Cóż.

 

Bracia mają rację, sam do tego doszedłem. Powiesz sumę mniejszą niż mają oni jesteś nieudacznikiem. Powiesz większą, kurła udało mu się, złodziej jebany. 

 

@realista u nas zakładamy za 2200 robota plus markowe instalacje, głównie Stag. Ale fakt, że 7 stów to szkoda gadać.

 

Sprzedawałem kiedyś wydech, 50zł taniej niż najniższa oferta. Dzwonili ludzie z płaczem, że spuść pan jeszcze pięć dych. Skasowałem, dałem nowe ogłoszenie o opis, nowe zdjęcia i uwaga wyzszą cenę. Zarobiłem ☺️

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat pieniędzy zawsze był tematem niewygodnym. Moim zdaniem nie musisz nikomu się tłumaczyć z tego ile zarabiasz. Mnie jak się pytają jak w pracy przeważnie mówię ,, jako tako " staram się w gronie rodzinnym nie żalić, aby nie wyjść na marude co innego rodzice im zawsze mówię jak jest. A najbardziej kują w oczy dobra materialne jak rodzina zobaczy, że masz np ładny nowy wóz. Wtedy w głowie pojawia się kupa myśli. Pamiętam jak kupiłem auto to jedna z ciotek skwitowała to tak ,, no ładne auto ale jesteś sam to odłożyłeś " a ja pytam co to do chuja ma za znaczenie? Jak ktoś nie umie gospodarzyć sałatą to wyda więcej niż 4 osobowa rodzina. Znam sporo osób singli zadłużonych po uszy na kredytach, pożyczkach a Ci z rodzinami jakoś dają radę. Tu nie ma reguły. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/2/2018 at 4:32 PM, Ancalagon said:

Zresztą już od jednej osoby słyszałem, że IT jest przepłacane.

Oczywiście że jest.

Dopóki coś nie wywali a ty jeden wiesz jak to naprawić.

Wtedy dopiero rozumieją co to jest IT i po co w ogóle jest.

IT się płaci, i to dużo, za to że oglądają dupy w internecie bo to znaczy że sieć graj jak skrzypki Mantovaniego i lokalnie nie ma nic do roboty bo wszystkie automaty robią co powinny.

Pokazałem kiedyś szefowi jak na jednym ekranie robi się raport dla niego, na drugim dla dyrektora a na trzecim obaj plus kolega oglądaliśmy sex-film.

Przyniósł flaszkę.

 

PS:

Może 5 najbliższych mi osób plus kadry wiedzą ile zarabiam.

Ale te akurat nie są Karynami ani Januszami.

Gdy zarabialem 30% tego co wcześniej bo tak się potoczyło nie śmieli się tylko pytali czy nie potrzebuję żeby mi coś pożyczyć.

TO SĄ ludzie których nazywam bliskimi.

Warto zrobić test - kto ci pomoże gdy jesteś w dołku.

Nie będąc w dołku rzecz jasna, ale takie rzeczy warto wiedzieć.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.