Skocz do zawartości

Transhumanizm i technologia jako środek na podbój kosmosu - przemyślenia.


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie bracia. Mam parę takich przemyśleń, które mnie ciągle nurtują od miesiąca. Napisałbym o tym o blogu, ale chciałbym, aby wywiązała się szersza dyskusja, na której skorzystamy wszyscy. Temat jest bardzo szeroki - dotyczy wielu dziedzin życia, więc w nawiasach będę polecał książki, na których opierałem swoje przemyślenia i pobierałem wiedzę.
Ogólnie nie jestem specjalistą w tych sprawach. Zagadnieniem transhumanizmu zainteresowałem się niedawno, choć już swój pogląd na sytuację mam dosyć twardo ugruntowany. 
Też nie chciałbym, aby brano to w 100% na poważnie. Przemyślenia, rozważania, z którymi chciałbym się podzielić. 
W skrócie - istota ludzka jako stworzenie biologiczne żyje za krótko, oraz jest zbyt kruche, aby móc w takim stanie jakim istnieje podbijać kosmos, zasiedlać nowe tereny, myśleć o zasiedlaniu nowych planet oddalonych o tak zajebiście duże odległości, że musiałby trwać kilkanaście pokoleń, aby można było dolecieć. Wszelkie marzenia różnych futurologów odnośnie przyszłości łamie się jak domeczek z kart, gdy tylko uświadomimy sobie naszą biologiczną naturę. Ich wyobrażenie o przyszłości jest skrajnie życzeniowe - nie mówię, że nie jest piękne, nie jest niemożliwe, ale jest bardzo mało prawdopodobne, jeśli tylko sprawy w skali makro będą szły w tym samym kierunku co idą teraz. 

Jeśli ludzkość chciałaby osiedlić się na planecie spoza układu słonecznego(przykład), np. na planecie krążącej wokół Proximy Centauri, to musiałaby pokonać odległość 150 000 000 km * 270 000, co daje około 45 00 000 000 000 km - 40-45 bln km od Ziemi, czyli 4,2 lata świetlne. Zajebiście dużo, a jest to najbliższa gwiazda od Słońca.
Jeśli te odległości nie robią na was wrażenia, to przyjrzyjmy się realnym odległościom w układzie słonecznym:
http://joshworth.com/dev/pixelspace/pixelspace_solarsystem.html
Ta strona odzwierciedla realne odległości pomiędzy ciałami niebieskimi w układzie słonecznym. Dobitnie pokazuje, że 99% wszechświata jest zwyczajnie pusta. Ogólnie gęstość wszechświata to 4 atomy wodoru na metr sześcienny (to wiem z pewnej gazety naukowej, którą bodajże się zwała "American Scientist" (coś w ten deseń)). 
Idziemy dalej. Prędkość światła to około 300 000 km/s. Chyba nie muszę mówić, że samo rozpędzenie rakiety do 1/10 tej prędkości stanowi ogromne wyzwanie. 
Ludzkość potrzebowałaby na obecną technologię latać na obcą planetę przynajmniej paręset lat, aby móc dolecieć w miejsce, gdzie "cokolwiek" jest. Wyżej podałem gwiazdę, która jest najbliżej słońca, a tamtejsza planeta raczej nie sprzyja życia (tak jak większość). Oczywiście wybór jest duży i poszukiwania nowych planet możliwych do zamieszkania wciąż się rozwijają - technologia teledetekcyjna czyni cuda (wyciąganie wniosków na podstawie światła i badaniu fal), lecz to nawet nie przybliża do celu, jakim jest zasiedlenie pozaziemskiej planety. 
Zebranie żywności na tak duży okres czasu wymagałoby wręcz ogromnego statku dla stosunkowo niewielkiej liczby ludności. Tak długi czas jakim jest - załóżmy - 150 lat stwarza konieczność rozpłodu i wychowania potomstwa, które nie miałoby żadnego związku z Ziemią, a urodziłoby się w statku kosmicznym. Stwarzałoby to choroby u dzieci, niezrozumienie sensu i  celu podróży, do którego lecą. Jest to problem - jeden z wielu - którego nie da się obejść od tak. Podróże międzygwiezdne oparte na niezmienianiu cech istoty ludzkiej, a oparte na rakietowej megaodległej podróży są dziecinną bujdą. 
Chyba że zmieni się tym czym jest człowiek. 
A człowiek jest zwierzęciem, które wyrosło w długim cyklu ewolucji. Poczynając od bakterii, rozwijając się w morskie zwierzątko, aby później wyjść na ląd po paruset milionach lat jako gadzina i ewoluując w ssaka około 170 mln lat temu (niebezpieczeństwo przed dinozaurami wymusiło to) staje się coraz bardziej rozumne. Rośnie płat czołowy (część mózgu odpowiedzialna za analizowanie rzeczywistości, abstrakcyjne myślenie, planowanie, konstruktywne działanie i odraczanie nagrody) staje się małpą, a następnie człowiekiem. Podczas wzrostu ów części mózgu rośnie inteligencja - człowiek jest w stanie wyciągać dogłębne wnioski i analizować. W swojej paleolitycznej główce pyta o podstawowe przyczyny swojego istnienia, ale odpowiedzi za nic znaleźć nie może(polecam tu książkę "Złota Gałąź" Jamesa Frazera - zresztą polecałem ją nieraz). Widząc wspaniałość świata wymyśla bogów, rytuały, rzeczy święte. Prymitywna natura mózgu skłonna do przyzwyczajenia i sentymentów osadza człowieka w religii opartej na mitach. 

Lecz w tym wszystkim jedno jest niezaprzeczalne -rozum ludzki, czyli w skrócie wszystko to, co uznajemy za najnowszą część ludzkiego mózgu - jest w stanie tworzyć to, czego nie było w stanie tworzyć żadne zwierzę w przeciągu 650 mln lat istnienia życia na Ziemi. Pokazuje to jakie małe prawdopodobieństwo jest wystąpienia życia, które byłoby w stanie budować cywilizację. kulturę, pismo, abstrakcyjne modele i mnóstwo wspaniałych innych rzeczy, których ludzie stworzyli, wymyślili, skonstruowali. Pomimo swej skłonności twórczej skłonności (głównie u Europejczyków i Azjatów) ludzie dalej pozostali ludźmi nie zmieniając aż w tak dużym (a raczej zerowym) stopniu siebie, jak zmienili środowisko, świat, naturę. Pomimo spektakularnych odkryć w ostatnich dziesięcioleciach w biotechnologii i ogólnie biologii - odczytanie genomu ludzkiego, poznanie w dużym stopniu genetyki i mikroświata itd., jak również i w nanotechnologii, oraz informatyki człowiek wciąż pozostaje człowiekiem niemalże identycznym (ujmując odporność na choroby i dalszy wzrost inteligencji) zjadaczem chleba jakim był parę tysięcy lat temu. Oczywiście współczesny człowiek jest lepiej ubrany, uzbrojony w wiedzę od najmłodszych lat, lecz wciąż błędne koło nowych pokoleń nieznające końca zatacza się w sobie. 

Pisałem w podobnym tonie tutaj (a raczej podawałem tłumaczony przeze mnie tekst): 

Polecam przeczytać, gdyż ściśle się łączy tematycznie z tym co piszę. 
Teraz powstaje pytanie - czy życie jak z filmów Sci-fi kiedykolwiek będzie możliwe? Czy człowiek osiągnie poziom technologiczny, który będzie mu potrzebny do podróży międzyplanetarnych? Czy jesteśmy skazani na życie i w końcu wymarcie na Ziemi? Transhumanizm - edycja genów, "mechanizacja ludzi", klonowanie, eutanazja, eugenika itd. jest sprzeczna z panującą "etyką". 
Jak słyszy się słowo eugenika, to od razu ma się przed oczami stosy trupów z obozów koncentracyjnych i masowe mordy dokonane przez Niemców lub zwyczajnie poglądy rasistowskie. 
To kolejny przesąd i mit podświadomie przebywający wśród ludzi, a nie mający zbyt wiele sensu. To, że jedne jednostki rodzą się lepsze od drugich pod względem genetycznym jest nieugiętym faktem. Jak można stwierdzić, że dana jednostka ma lepsze geny? Po zainteresowaniu płci przeciwnej, po umiejętności dostosowania się, po zdrowiu, szybkości reakcji, szybkości nabywania umiejętności, a co za tym idzie inteligencji. Jest to skrajnie niesprawiedliwe, gdyż ludzie nie mają żadnego wpływu na to jacy się rodzą, a także nie mają przez to w pełni kontroli nad swoim życiem i tego jak się ono potoczy. Niby dlaczego? Przecież ludzie mają teoretycznie wolną wolę, jesteśmy równi i liczy się indywidualizm. Otóż niestety tak nie jest. Powstaje tutaj problem politycznej poprawności, który łączy się również ze strachem przed edycją genów, oraz eksperymentowaniu na genach ludzkich. Zarobki, przestępczość, przyswajanie wiedzy, umiejętność analizy, radzenie sobie w życiu, wypełnianie planów i prędkość wykonywania zadań zależy od IQ - czyli inteligencji. Nie mówię tutaj o wypełnianiu internetowych testów za 2 złote, ale poważnych testów dogłębnie badających zdolność analizowania i rozwiązywania skomplikowanych problemów. Ludziom z wysokim poziomem inteligencji towarzyszą konkretne geny. Gdyby te geny byłoby można wszczepić przy poczęciu (co w sumie już stara się praktykować), to świat zyskiwałby na tym. 

Obecnie ze względu na ogromną dzietność w krajach III świata i wymieranie krajów rozwiniętych następuje zmniejszenie inteligencji u ludzi. 
dOnd1eP.png

 

W tym wypadku liczba potencjalnych ludzi zdolnych wejść we współczesną naukę maleję, a co za tym idzie można spodziewać się spowolnienia. 
Gdy nie wysprząta się gruntu na Ziemi, to nie można liczyć na podbój innych terenów. Naukowcy w naszej cywilizacji skażeni są rakiem politycznej poprawności, która zakazuje spojrzeć na sprawę inteligencji chłodnym okiem. Oczywiście z drugiej strony - obrońcy zakazu eutanazji i edycji genów słabną (skrajni konserwatyści), lecz na ich miejsce może wejść druga,bardziej skrajna ideologia islamu, która zanurzy Europę w kolejnych dziesięcioleciach stagnacji lub wojen domowych. 
Ten pesymistyczny obraz stagnacji w rozwoju technologii i zastąpienia kultury przez tą znacznie zacofaną rysuje się i jeszcze za naszego życia będziemy musieli stawić temu czoła. 
Konkluzja moja jest taka, że do zasiedlenia innych planet niezbędna będzie gruntowna zmiana tego, co nazywamy "człowiekiem". Samo to już jest ograniczające, że dla człowieka MUSZĄ istnieć dogodne warunki jakimi są: woda, tlen, odpowiednia temperatura, wilgotność powietrza, brak promieniowania ultrafioletowego, stały dostęp do posiłków. Jak widać człowiek stawia więcej ograniczeń sam w sobie. Do podróży międzygwiezdnych gatunek ludzki nie jest przystosowany w ogóle, ponieważ został przystosowany do życia na Ziemi. Rozum człowieka musi przystosować go do życia w kosmosie. Chodzi zwyczajnie o zmianę w sposobie pozyskiwania energii przez człowieka. Jak tego dokonać? Czy to możliwe? Nie wiem, ale konieczne.

Jakie jest wasze postrzeganie edycji genów, edycji tego co nazywamy "ludzkie"? Czy jakkolwiek nie zgadzacie się z tym co napisałem? Jesteśmy jako gatunek skazani na wieczną wegetację na Ziemi, czy też osiągnięcie zapisanych treści wydaje się możliwe? 

Ogólnie w tym wątku strasznie rozszerzyłem treść. Niestety potrzebowałbym 30 stron, aby wszystko napisać po kolei, ale wszystko łączy się w logiczną całość (mam nadzieję ;)). 

 

Aby już całkowicie dopełnić swoje rozważania starając się wybiegać jak najbardziej w przyszłość, jeśli chodzi o wydłużanie życia ludzkiego przez technologię (choć sam osobiście biologiem, czy doktorem medycyny nie jestem, a studentem geoinformatyki), to przepiszę fragment z książki "Nowa Perspektywa. Pochodzenie życia, świadomości i wszechświata." Seana Carrolla: 

 

Quote

... Oznacza to, że nasz Wszechświat w przyszłości stanie się cokolwiek opustoszały. Obecnie niebo iskrzy się jasno lśniącymi gwiazdami i galaktykami. To nie może trwać wiecznie, gwiazdy w końcu zużyją całe paliwo i zaczną pogrążać się w mroku. Astronomowie szacują, że do czasu, gdy na niebie zostanie ostatnia mizerna gwiazda, minie około biliarda (10 do potęgi 15) lat. Inne galaktyki będą już wtedy daleko, a naszą lokalną grupę galaktyk będą zasiedlały planety, martwe gwiazdy i czarne dziury. Jedna po drugiej owe planet i gwiazdy będą wpadały do czarnych dziur, które z kolei połączą się w jedną, supermasywną czarną dziurę. W końcu, jak wskazał nam Stephen Hawking, wyparują nawet te czarne dziury. Po upływie mniej więcej 1 googola (10 do potęgi 100) lat wszystkie czarne dziury w dostępnym obserwacjom Wszechświecie wyparują, tworząc ulotną mgiełkęcząstek, która wraz z postępującą ekspansją przestrzeni będzie stawała się coraz rzadsza i rzadsza. Końcowym rezultatem tych przemian, naszym najbardziej prawdopodobnym scenariuszem przyszłych losów Wszechświata, będzie zimna, pusta przestrzeń, trwająca, w dosłownym tego słowa znaczeniu, wiecznie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez względu na to co mówią straszący nas NWO, transhumanizm czyli zmiana człowieka nastąpi i jest to proces nieodwracalny. Zacznie się od jakichś małych udogodnień, wszczepów zwiększających urodę, siłę, intelekt itd. aż ludzie się do tego przyzwyczają i zaczną korzystać masowo. Pociągów i samochodów także się bano, a o smartfonie czyli malutkim kompie w kieszeni spodni nikt nawet nie myślał.

 

Już teraz robi się sztuczne oczy i skórę, więc to jest trend rosnący i nic oraz nikt tego nie powstrzyma. Jeśli jakaś część świata zostanie opanowana przez ludzi nie pracujących nad technologiami, to inne części będą się tym zajmowały i w efekcie zdominują przestarzałe  technologicznie państwa.

 

Biorąc pod uwagę odległości w kosmosie, ciało ludzkie jest największą przeszkodą w procesie poznawania i podboju wszechświata. Albo więc udoskonalą ciało (większa odporność na przeciążenia, wiele dekad w stanie hibernacji itd.) albo kiedyś przeniosą naszą świadomość w maszynę, co byłoby najlepszym sposobem na podróżowanie w kosmosie. Po setkach lat podróży świadomość przenoszona byłaby do świeżo urodzonego na statku ciała i zaczynałaby się kolonizacja nowej przestrzeni.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.