Skocz do zawartości

Kupowanie rzeczy do domu w konkubinacie.


Lethys

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Panowie,

 

 Załóżmy taką sytuację:

 

- Mieszkanie jest 100% Wasze

- Z kobietą jesteście w relacji związkowej 3 lata +, wszystko układa się między wami stosunkowo dobrze

- Rachunki oczywiście podzielone na pół

 

 Pytanie:

- Jak wygląda sprawa przy rozstaniu, gdy kupiliście wspólnie coś "większego" do domu (przykładowo fajny sprzęt audio)?

 

- Jak wygląda sprawa przy rozstaniu, gdy Pani kupiła jakiś "mniejsz" sprzęt do domu (np. mikrofalówkę)?

 

- Jak wygląda sprawa przy rozstaniu, gdy remont w Waszym mieszkaniu był zrobiony z Waszej i Pani kieszeni po 50%?

 

 Czy uważacie, że w przypadku zakończenia relacji droższe rzeczy opcjonalnie powinno się spłacić Pani w kwocie takiej, jakiej ona do tego dołożyła?

 

 Czy w podobnym przypadku "drobne" rzeczy należy jej oddać/spłacić?

 

 Co myślicie?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie mieszkanie było prawie po połowie kupione, sprzedaliśmy i podział ile kto włożył.

Graty, meble, elektronika podzieliliśmy odpowiednio. Kto kupił ten zabierał a że większość ja kupiłem, to zabrałem wszystko co chciałem i dało się zmieścić w nowym miejscu (nie musiałem kupować drugi raz). 

Pierścionek i obrączki moje, oddała bez problemu i spieniężyłem. 

 

 

Edytowane przez realista
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Lethys napisał:

@realista, dzięki, czyli idzie to jednak jakoś sprawiedliwie, bez histerii rozegrać.

Musisz się dogadać.

Doradzę chłodną kalkulację. Jesli chcesz się pozbyc kobiety z zycia, z którą masz jakies wspolne rzeczy materialne o jakiejś wartości - czesto opłaca się nawet gdzieniegdzie odpuścić - na zasadzie niech sobie weźmie jeszcze to, tamto i owamto co w sumie spowoduje stratę np 2 tysiecy po mojej stronie - aniżeli kłócić się w atmosferze niezałatwionej sprawy i niezamknietego etapu w życiu.

 

Gdy się rozwodziłem - wyszedłem własnie z takiego założenia. Niech ma. Wiem, że stracę, ale per saldo szybciej temat załatwię, szybciej zamknę etap i mam sprawę z głowy.

Pamietaj o jednym - chodzi o pieniądze. A pieniądze bez baby w życiu zarabia sie łatwiej niż kiedy ta w Twym zyciu jest.

Zatem - stratę, którą poniesiesz na niesymetrycznym podziale dóbr - szybko odrobisz. Tym szybciej im szybciej zamkniesz za sobą drzwi.

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Bonzo said:

czesto opłaca się nawet gdzieniegdzie odpuścić

Otóż to.

Baby się będą wykłócać o każdą łyżkę, a po co to komu. Ostatnia moja była, kiedy się rozchodziliśmy, zaczeła walczyć jak lwica o sprzety kuchenne. Tak się nakręciła, że nie zauwazyła, że ja jej tego nie miałem zamiaru wyrywać hahahah.

Ona chciała walczyć, dopierdalać, szarpać się o każdą duperelę, a ja powiedziałem "ale ja przecież nie chcę nic. Bierz wszystko" - co spowodowało że zdębiała, i straciła grunt pod nogami, no bo jak to tak bez tego całego pierdolnika. 
Nadmienię tylko, że cały sprzęt był po moim ojcu. A ta p....a nawet na to nie zwróciła uwagi. Uważała że to jej. Ja powiedziałem że biore tylko scyzoryk który ojciec lubił. Jej wkurw na twarzy bezcenny ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak, wszystkie urządzenia były użytkowane przez określony czas i obie strony korzystałyby z nich. Tak samo przez określony czas pożytki czerpie się np. z wykonanego remontu.  Postaram się wyjaśnić to prostym językiem, na przykładach. 

 

W sądzie wyglądałoby to mniej więcej tak: 

 

Załóżmy kupiliście kino domowe za 5k, użytkowaliście je wspólnie przez 5 lat. Ona tak samo jak i ty korzystała z tego kina domowego. Jeśli macie się rozliczać finansowo, to należy sprawdzić ile jest warty używany, 5 letni zestaw  i np. ustala się, że wasz używany zestaw aktualnie wart jest 2k (średnia cena rynkowa). 

 

I tak się robi z każdym przedmiotem, ustala się aktualną wartość, albo jedna strona spłaca drugą, albo się dzielicie itemami, żeby +/- każdy dostał porównywalną wartość.

 

Odnośnie remontu, usprawnień technicznych domu np. wymiany instalacji elektrycznej, czyli rzeczy niepodzielnych z założenia. Sprawa też jest prosta, bierzesz pod uwagę czas użytkowania danej rzeczy np. malujesz mieszkanie średnio co 7 lat, odmalowaliście na wspólny (równy) koszt, ona mieszkała z tobą 5 lat. Czyli przez 5 lat korzystała z wyremontowanych pomieszczeń, czyli należy jej się zwrot za 2 lata użytkowania, Bierzesz połowę sumy jaką kosztowało malowanie (bo zakłądam, że płaciliście 50/50), dzielisz przez siedem i mnożysz x 2 i wychodzi ile jej się należy. 

 

Jeśli np. wymienialiście instalację elektryczną, której żywotność to 25 lat, a ona korzystała z niej 5 lat to wtedy należy jej się zwrot za 20 lat obliczane j/w.

 

Część przedmiotów/ wkładów remontowych mogła już ulec takiej utracie wartości, że aktualnie trzeba zakupić je ponownie lub wyremontować ponownie, wtedy przy podziale są warte zero np. 15 letnia pralka, potraktowana zostałaby jako przedmiot bezwartościowy nawet jeśli jest sprawna, bo średni czas użytkowania sprzętu tego typu to około 14 lat i oczywistym jest, iż wkrótce będzie wymagała wymiany na nowy. 

 

Ogólna zasada jest taka, że podział majątku nabytego wspólnie w konkubinacie dokonuje się w oparciu o wielkość wkładów stron i z uwzględnieniem stopnia zużycia tego majątku. 

 

Tak wyglądałoby to w sądzie co do zasady. Jeśli obie strony byłyby uczciwe i zgodnie z prawdą wskazałyby wielkość swoich nakładów. 

 

Jednakże w praktyce może to wyglądać inaczej, zależy np. na kogo była faktura, albo z czyjego konta zapłacona za zakup. 

 

Jeśli np. dałeś myszce 2,5 k na zakup kina domowego do ręki i nie możesz tego udowodnić, a ona zapłaciła ze swojego rachunku 5k za kino domowe i pójdzie w zaparte iż kino domowe jest jej, to raczej tego nie udowodnisz, że było 50/50.

 

Cała sprawa tak naprawdę jest bardziej skomplikowana niż przy podziale w małżeństwie przy rozwodzie i jeśli nie posiadacie dokumentacji zakupu, a jedna strona zacznie kłamać, może być ciężko. 

 

Proponuję podliczyć co kupiliście, jaka jest aktualna wartość rynkowa danego przedmiotu (używanego), przeliczyć nakłady remontowe uwzględniając stopień zużycia jak to zaprezentowałem na przykładach wyżej, ustalić między sobą kto co chce zabrać i dojść jak najbliżej 50/50 wartości i podzielić się itemami.

 

Ewentualnie strona, która chce zachować itemy niech spłaci część drugiej strony według aktualnej wartości tych itemów, z uwzględnieniem stopnia zużycia. Jak już dojdziecie do porozumienia to wszystko na piśmie, najlepiej u notariusza. 

 

Oczywiście Panie zawsze krzyczą żeby im oddać co włożyły na zasadzie, 10 lat temu kupiliśmy na spółkę auto za 50k, oddaj mi teraz 25k, tyle, że teraz to auto jest warte 10k, a Pani się należy połowa aktualnej wartości, czyli Pani będzie chciała najpewniej przenieść koszty swojego użytkowania na ciebie stosując płacz, szantaż emocjonalny i obrabianie dupy wśród znajomych. 

 

Nie daj się rolować, policz wszystko, zrób listę, zaproponuj kwotę, jak nie to droga sądowa. 

 

Rura zazwyczaj mięknie, jak wyślesz do roszczeniowej Pani adwokata z dokładnym uzasadnieniem i wyliczeniem ;)  

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam żyję w tzw. konkubinacie od 11 lat. W naszym domu prawie wszystko jest 50/50 nawet pomimo tego, że to ja dużo więcej zarabiam (choć wcześniej moja druga połówka zarabiała więcej ode mnie).

 

Duże sprzęty - zawsze 50/50 lub ja kupię odkurzacz, a ona kupi ekspress do kawy. Nie rozliczamy sie o duperele. Wszelakie zakupy domowe sa ropione równiez 50/50. Jeśli Pani sobie życzy jakieś specjały, albo ma chęć na dziwnie drogie 'organiczne' jedzenie to kupuje je sobie sama. 

 

Rezultat jest takie, że Pani mnie wciąż szanuje i wie doskonale, że:

  1. jestem samowystarczalny;
  2. wydatki na dom to wspólna sprawa;
  3. facet nie jest tylko od zarabiania.

Jak Pani się dobrze sprawdza to ja funduje np. wyjście do restauracji, kina, teatru itp. 

 

W przypadku rozstania, każde też wiec co może zabrać. Nie mamy wspólnych nieruchomości.

Edytowane przez dziadek do orzechow
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Ostatnia moja była, kiedy się rozchodziliśmy, zaczeła walczyć jak lwica o sprzety kuchenne. Tak się nakręciła, że nie zauwazyła, że ja jej tego nie miałem zamiaru wyrywać hahahah.

Baby tak mają, że nie sa w stanie znieść rozstania bez kłotni. Ona MUSI, po prostu MUSI wzniecić dym i to najlepiej taki by można było przy nim powiedzieć "habemus papam"

 

Z moją exżoną było tak:

Ona mowi tonem nie znoszacym sprzeciwu - przygotowanym do wzniecenia wojenki:

- zabieram wszystkie prezenty ślubne

- słusznie, Twoja rodzina liczniejsza - są Twoje

- zabieram twoją kawalerską mikrofalówkę

- hmm, w sumie mało jej uzywam, zatem jak to powiadał naczelnik Gwardyjewicz w Vabanku Machulskiego - "nie widzę przeciwwskazań"

- kto ?

- Gwardyjewicz, naczelnik więzienia na Sikawie, w ktorym siedział Kramer, nieważne.

- na czym ?

- na Sikawie, tak w filmie było, ale odbiegamy od tematu

- a i jeszcze to łóżko z poddasza

 

Tu wywiązała się negocjacja. Otóz w małzeństwie żona poleciła kupic łózko do pustego pokoju na poddaszu - "bo jakby wiecej gości przyjechało"

Załatwione, zamówione, przywiezione w częściach do montażu we własnym zakresie. Takie drewniane, dwuosobowe, z litego drzewa.

Wniosłem toto na poddasze. W całości bym nie wniósł wyra 1.60x2.00m bo schody za wąskie i jeden zakręt.

Zmontowałem - hmm może nie jest chujowo, ale na pewno niestabilnie. Doprężać bardziej wkrętów nie ma sensu bo to drzewo jest.

No to co ? Posklejam wikolem i - jak to mówi młode pokolenie - "bedzie super kieł'

I był. Wyro sklejone stało się monolitem.

 

Więc mówię żonie:

- dobra, łóżko jest twoje

- to mi je rozkręć by moj brat i szwagier je zabrac mogli

- a nie nie, co to to nie - ono jest posklejane na sztywno i istnieje obawa, że szlag je trafi

- to mi za nie zwróć

- dobra, kosztowało chyba 800, majątek wspolny (bo kupione w małzenstwie) - płacę 400

- nie, 800 dawaj, za 400 nie kupię

- nie ma mowy, majatek wspolny, połowa albo zabieraj całe

 

Zabrała. Szwagier i jej szwagrem poszli, połamali i zabrała połamane. Ale zabrała.

Ot co :)

 

 

  • Like 1
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lethys napisał:

dzięki, czyli idzie to jednak jakoś sprawiedliwie, bez histerii rozegrać.

To zależy na jaką damę trafisz. Widzisz, moja ex wyjechała z jadaczka jak Shrek, gdy się wkurwil. Bo zarządała jakiejś narzuty na łóżko, czy huj wie czego. Bo mamusia dała na święta! Ale to jej mamusia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys jeszcze jedna uwaga, mogą w skład majątku wchodzić ruchomości i nieruchomości, których wartość wzrosła, a nie spadła np. kupiliście dzieła sztuki, a przez X lat ich wartość rynkowa wzrosła. Postawiliście wspólnie dom na wspólnie zakupionej działce, ale aktualnie wartość gruntów z uwagi na rozwój regionu znacząco wzrosła, więc i wartość wspólnie kupionej/ wybudowanej nieruchomości wzrosła.

 

Jak mniemam raczej taki problem w twoim przypadku nie wystąpi, zapewne podział dotyczy zwykłych nakładów typowych dla przeciętnego gospodarstwa domowego.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Włos mi się na głowie jeży jak to czytam, jakie kobiety są bezczelne. Żeby nazywać "swoimi" rzeczy po ojcu partnera. Szczyt perfidności. Mnie by chyba szlag trafił. Dlatego wszystko musi być prawnie rozdzielone, żadnych niedomówień. Ja bym nic nie dał, bo chytry jestem, i sam na swoje musiałem zawsze tyrać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.