Skocz do zawartości

Harówa milionerów, czyli jaki to ma sens?


jaro670

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Strusprawa1 napisał:

 

- Odziedziczyli ogromny majątek po hiperbogatym przodkach (np. Rockefellerowie);

- Zarobili to wymyślając nowe produkty, rozwijając swoją firmę do ogromnych rozmiarów, oraz ci, którzy dużo zainwestowali w dobrze prosperującą. 

- Trzeba dobrze grać na giełdzie, robić dobre deale.

 

Mogą też mieć dobre układy z władzą. Niestety, ale w Polsce bardzo częste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Strusprawa1 napisał:

Gdzie się pomyliłem?

Nie wiem o co chodzi.

 

Cytat

Starasz się ze mnie dzieciakowatego korwinistę zrobić?

Napisałem o tym, że przedsiębiorcy robią swój cel życia z jakiś głupich parówek (taki przykład). A filmik to takie skojarzenie. 

 

Cytat

 Na pewno lepszy jest taki sens życia niż u większości ludzi (wychowanych w katolickim duchu), że nażreć się, ożenić, popracować 8 godzin i tak dalej. 

Na jakiej podstawie to wartościujesz?

 

Z resztą nieraz przedsiębiorcy robią to samo tyle, że na o wiele większą skalę (ci tzw. protestanci z zachodu).

 

Zamiast 8h zapiepszają więcej w imię pseudo idei ulepszania świata parówkami lepszej jakości. A wiadomo, że to i tak zawsze gów... żarcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, wroński napisał:

 Ludzie z mojego kręgu mają po prostu wyjebane. Na nic nie liczą, w nic nie wierzą no i nic im się nie chce. To wraki.

Bywa, że kasiaste, ale wraki.

Piszę o swoich znajomkach a nie o "tle".

Zakładam, że ludzi tego typu jest powyżej 1%

Też znam takie wraki na osiedlu.

Albo takich co mają bogatych rodziców.

Znam też ludzi którym nie zależy na pieniądzach bo je po prostu mają.

Ale takim wrakom daleko do oświecenia mają wszystko w dupę śpią po 10godz żrą syfy co weekend melanż i tak w kółko.

Nie mają czasu żeby spojrzeć w głąb siebie,nie czytają książek bo nie mają ambicji,są jak kukiełki zdani na łaskę innych zrobią coś ale nigdy na 100% brakuje im pewności siebie i wigoru bo nic w życiu nie osiągnęli i nawet nie mają zamiaru.

Oni wegetują nie żyją.

 

Jest jeszcze inny wariant że twoje otoczenie codziennie czyta książki,medytuje,kocha swoją duszę i czuję ją,każdego ranka pracuje nad nią codziennie wpatruje się w jej mroki i blaski czuję szczęście nie do wyobrażenia,łzy płyną im z polik jak uświadomią sobie jaka piękna istota jest nie zależy mu na niczym innym jak na życiu w zgodzie z samym sobą i dlatego ma wyjebane na szmal.

 

Ale na 99% tak nie jest. :(

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Strusprawa1 said:

@wrotycz No właśnie musi potrafić, wręcz wiele rzeczy, aby móc robić deale.  

 

6 hours ago, Inny i Wyjątkowy said:
7 hours ago, wrotycz said:

Nic innego nie potrafi.

Dlaczego miałby nie potrafić nic innego? 

 

No właśnie, że nie. Sprzedaż, to integralna część zarabiania pieniędzy, więc podpada pod "to potrafi robić". Zresztą sprzedaż nie jest umiejętnością magiczną - tylko wyćwiczoną, wysoce skorelowaną z ekstrawertyzmem i skłonnością do kłamstwa. Kto kiedyś sprzedawał to wie. Jednocześnie nie jest do tego potrzebna żadna "wysoka" inteligencja - (z mojego doświadczenia) araby są w tym dobre, murzyny są w tym dobre a inteligentne nie są. Stosują prymitywne sztuczki i techniki, które podłapali a które działają na emocje.

Mój znajomy ma kuzyna, który jest biznesmenem. Ten chłop otwarcie przyznaje, że nie potrafi wbić gwoździa, on poza zarabianiem pieniędzy nic nie potrafi i nie jest żadnym wyjątkiem. Historie z jego życia i jego znajomych (również biznesmenów) słuchałem długo i nie są to ludzie zaradni tylko bogaci.

 

Wiem, że taka moja opinia jest uproszczeniem ale mam w rodzinie parę (małżeństwo) "biznesmenów" i wiem jak to u nich wygląda - dzielą się robotą - on pracuje a ona sprzedaje usługę, rozlicza. Jest dobra w sprzedaży ale na robocie się nie zna.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytułowa harówka wywołuje stres... tu fragment jednej z książek podejmujący ten temat:

 

Cytat

 

Wiele osób, zwłaszcza biznesmenów i dyrektorów a także mieszkańców dużych miast, nauczyło się żyć na adrenalinowym 'haju' nieustannych wyzwań. Przetrwanie intensywnej rywalizacji wymaga uwalniania adrenaliny do krwi (przez nadnercza). Zazwyczaj takie osoby popadają w depresję w weekendy i na wakacjach. Są uzależnione od ekscytacji i nadmiernej stymulacji. Przyzwyczajają się do bycia w stanie zbliżonym do euforii wywołanej przez wysoki poziom kortyzolu. To wszystko to tylko reakcja alarmowa organizmu na bodziec stresowy.

 

Kolejną reakcją jest stadium odporności - organizm stara się utrzymać homeostazę. Zachodzą wówczas zmiany w obrębie gospodarki hormonalnej, metabolizmu i równowagi mineralnej. Zwykle dochodzi do zatrzymywania w organizmie sodu i wody. Np niektórzy dyrektorzy w ciągu tygodnia roboczego zmagają się z opuchlizną kostek a w weekendy co chwila biegają do toalety. Narzekają na obniżony nastrój spowodowany nagłym spadkiem poziomu kortyzolu. Oprócz nieco euforycznego działania kortyzol działa również znieczulająco. Dlatego podczas wolnych weekendów, gdy jego produkcja spada, ludzie czują liczne dolegliwości, które ignorowali w trakcie pełnego ekscytacji tygodnia. W weekend mogą więc narzekać na to, co ich boli i strzyka, a nie czują tego w pracy.

 

Trzecie stadium to wyczerpanie. Pojawia się gdy stres trwa, a mechanizmy obronne organizmu nie radzą sobie z nim lub nie funkcjonują prawidłowo. Następuje wyczerpanie nadnerczy, a wówczas mechanizmy obronne są zbyt słabe, by dalej przeciwdziałać efektom stresu. Układ odpornościowy ulega osłabieniu. W organach zbyt długo poddawanych działaniu hormonów stresu zaczynają pojawiać się zmiany patologiczne. Zasoby energetyczne organizmu wyczerpują się, co prowadzi najpierw do choroby i ostatecznie do śmierci.

 


 

Cytat

 

Jeżeli stres trwa, w wyniku nierównowagi układu nerwowego i zmian hormonalnych pojawia się nadkwasota oraz nadmierne wydzielanie enzymów trawiennych. Wysokie stężenie enzymów trawiennych oraz kwasu żołądkowego powoduje osłabienie błony śluzowej układu pokarmowego, skutkujące owrzodzeniami i powstaniem tzw. wrzodów stresowych. Jeśli stres nadal się utrzymuje, wrzody mogą zacząć krwawić lub pękać, przyspieszając katastrofę. Inną reakcją na przewlekły nadmierny stres może być zaburzenie produkcji odpowiedniej ilości kwasu żołądkowego i enzymów, skutkujące długotrwałą niestrawnością lub niedostatecznym odżywieniem organizmu.

Oprócz przewodu pokarmowego podczas reakcji alarmowej na stres reaguje również układ sercowo-naczyniowy. Przy przewlekłym stresie serce, naczynia krwionośne i nerki mogą ulec uszkodzeniom, które powodują nadciśnienie i/lub chorobę wieńcową. Stres jest więc odpowiedzialny za wylewy, ataki serca i nadciśnienie.

 

 

Niech każdy sam sobie odpowie na pytanie czy harówka ma sens... :)

 

P.S.

Pan Doktór ewentualnie może zweryfikować cytaty.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Pieter napisał:

Jest jeszcze inny wariant że twoje otoczenie codziennie czyta książki,medytuje,kocha swoją duszę i czuję ją,każdego ranka pracuje nad nią codziennie wpatruje się w jej mroki i blaski czuję szczęście nie do wyobrażenia,łzy płyną im z polik jak uświadomią sobie jaka piękna istota jest nie zależy mu na niczym innym jak na życiu w zgodzie z samym sobą i dlatego ma wyjebane na szmal

 

 

Tak było za czasów Wielkiej Balangi. Teraz to już takie pitu-pitu.

To było, siamto była, owamto było, tamto też było, hoho, ale tego było, ja pierdziu itd.

Jak się za młodu wyssało życie ( całkiem sensowna opcja bo za młodu lepiej smakuje) to w okolicach 40 człowiek się orientuje, że pozostaje co najwyżej odgrzewanie kotletów.

A poczucie "piękna istoty" itd. , jasna sprawa. Machnij 10g Azurków to cię to piękno i uwznioślenie w ścianę wmuruje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, wrotycz napisał:

Sprzedaż, to integralna część zarabiania pieniędzy, więc podpada pod "to potrafi robić". Zresztą sprzedaż nie jest umiejętnością magiczną - tylko wyćwiczoną, wysoce skorelowaną z ekstrawertyzmem i skłonnością do kłamstwa.

Sprzedaż to jedna z najważniejszych umiejętności, bez których żadna firma nie przetrwa. Na początku i tak z reguły każdy jest sprzedawcą, bo sprzedaje właściciel/założyciel, to oczywiste. Sprzedaje wizje siebie, swojej firmy, swoje produkty/usługi. To cholernie cenny skill, a najlepsi (nawet nie pracując na swoim) zarabiają krocie i nie znają w życiu biedy.

 

Z mojego doświadczenia pracy i znajomości tego środowiska: to bardzo różni ludzie. Niektórzy, faktycznie, mimo zaawansowanego wieku dalej pragną trzymać rękę na pulsie i nie odchodzą ze swoich spółek, inni z prezesury przenieśli się do rady nadzorczej i patrzą na swoje przedsiębiorstwo trochę z dystansu, wynajmując zewnętrznego managera do roli prezesa, jeszcze inni sprzedali wszystko w pizdu albo funduszom, albo inwestorowi branżowemu i bawią się, bo zabezpieczyli siebie i ze dwa następne pokolenia. Są też tacy, którzy dalej nie mogą żyć bez biznesu, ale tym razem w roli aniołów biznesu. Co człowiek, to osobny przypadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.11.2018 o 10:11, jaro670 napisał:

Czołem , oglądałem dziś ciekawy filmik (poniżej) o tym jak milionerzy i miliarderzy pracują po 16 godzin i śpią po 3-4 i jewładnej rzeczy nie kumam ; jaki ma sens takie zapierdalanie jak niejeden miliarder nawet w ciągu życia nie zabawi się za tą kasę, nie poczuje się wolny tylko wciąż w kieracie własnego umysłu i żelaznej dyscypliny.

Autor tego filmu przywodzi mi na myśl rozmaitych "sprzedawców sukcesu". Jest bardzo nieautentyczny w swoich wypowiedziach i silnie zafokusowany na "tłuczenie haj$$$u".

Mówi tylko o pieniądzach, zarabianiu pieniędzy i świeceniu pieniędzmi, poprzez ich bezmyślne rozpierdalanie. Pieniądze dla samych pieniędzy.

Ludzie szukający dróg na skróty i/lub rozmaici "kowale własnego sukcesu", "myślący jak miliarderzy", oraz inni sprzedawcy pumeksu i chemii gospodarczej - to jest jego grupa docelowa i ona może to łykać.

 

ZUPEŁNIE, ale to ZUPEŁNIE nie dostrzega podstawowej zasady.

Topowy 1% self-made* multimilionerów/miliarderów... nie pracuje dla pieniędzy!

Oni gruby szmalec utłukli jako zupełnie uboczny produkt swojego życia, a nie cel sam w sobie!

 

Oni mieli BARDZO silne parcie na ciężką i owocną pracę, DOBRY pomysł na biznes i od chuja farta w życiu.

Są stada ludzi zapierdalających ciężej niż oni. I kręcą się między minimalną a średnią krajową.

Są stada ludzi, którzy mieli niezły pomysł, ale farta nie stykło.

Są tacy, co mają pomysł, farta, ale robić im się nie chce...

 

Nie ma dróg na skróty - wielki sukces to splot wielu czynników. Nie każdy jest zależny od nas.

A już z pewnością nie ma prostych działań.

 

BTW, pana "oświeconego" jakoś nie widzę na liście 10 najbogatszych ludzi na świecie.

100 też.

Nawet 100 najbogatszych Polaków...

Dnia 7.11.2018 o 10:11, jaro670 napisał:

Ja rozumiem że frajdę sprawia zabawa live w grę strategiczną  pod tytułem "buduję imperium" ale dokąd tak można.

No właśnie do śmierci ?

Bo to jest ich cel w życiu, a nie "żebym miał miliun cybulionów". To zabawa w biznes daje im frajdę. A haj$$$ to tylko produkt uboczny ?

 

 

 

*nie mylić z dziedzicami fortun - ci to już zupełnie inna sprawa.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.