Skocz do zawartości

Wierna kochana mężatka


Byłybiałyrycerz

Rekomendowane odpowiedzi

37 minutes ago, Bonzo said:

Zapraszam do dalszej dyskusji.

 

To jest temat na oddzielny wątek pt " motywy zdrad, i zdrady wynikle z przyczyn zerwania umowy małzenskiej".

 

Sam znam kilka męzatek ktore mają facetow na boku, bo mąż chleje, jest brudasem, nie dba o dzieci itd. 

 

Podobnie jak i faceci, ktorzy pukają na boku bo żona nie daje, nie dba o niego i dom itd.

 

Jak się sprawę rozpatruje w kategoriach jedynie słusznych moralnie, to wyglada to prosto - poszla\poszedł na bok wiec jest winien.

 

Ale czy zlamanie umowy małzenskiej, co skutkuje jej nieobowiazywaniem, nie daje prawa do czucia się niezobowiązanym wobec małzonka, ktory zlamał umowé? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo Jak dla Mnie w takiej sytuacji oboje są winni problemów w małżeństwie. 

Jedynie z punktu moralnego, można by ocenić która sytuacja jest większym przewinieniem. Ale jak widać po temacie punkt moralny nie jest obiektywny. Każdy posiada inną moralność.

Po wprowadzeniu obu lewych punktów albo obie strony je akceptują albo którejś to nie pasuje i zrywa umowę. Tak na logikę ale ego osób i ta jak zwał moralność, nie pozwoli tym osobom tego przetrawić i znaleźć w tym także Swojej winy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weźmy dwa scenariusze

1. Złodziej okrada jubilera. Do domu wraca na przypale taksówką.

2. Złodziej okrada jubilera. Do domu wraca umówionym transportem - z kolegą.

Czy taksówkarz i kolega są niewinni? Czy ich wina jest taka sama?

Druga sprawa @Byłybiałyrycerz, napluł byś w twarz koledze za dymanie dziewczyny. Za żonę pewnie byś się napierdalał. A czemu jest winny twój kolega?
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Sman napisał:

Weźmy dwa scenariusze

1. Złodziej okrada jubilera. Do domu wraca na przypale taksówką.

2. Złodziej okrada jubilera. Do domu wraca umówionym transportem - z kolegą.

Czy taksówkarz i kolega są niewinni? Czy ich wina jest taka sama?

Druga sprawa @Byłybiałyrycerz, napluł byś w twarz koledze za dymanie dziewczyny. Za żonę pewnie byś się napierdalał. A czemu jest winny twój kolega?
 

Chłopie już dawno było wałkowane, że argumenty tego typu są inwalidami.

1. Kradzież jest nielegalną działalnością wobec prawa, a zdrada nie.
2. Kobieta nie jest przedmiotem, więc nie można jej ukraść.
Jak to wgl. brzmi?
"Chamie! Ukradłeś mi pan kobietę!" - bardziej białorycersko chyba nie da się..

Kolega jest winny tego, że skoro solidaryzuje się z Tobą to ma wobec ciebie pewne obowiązki i zobowiązania.
Natomiast jeśli nie znasz kolegi, to go nie tykasz bo nie ma wobec ciebie żadnych zobowiązań, jest święty niczym Joanna D'arc. 
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Jak się sprawę rozpatruje w kategoriach jedynie słusznych moralnie, to wyglada to prosto - poszla\poszedł na bok wiec jest winien.

Prawnie. Nie moralnie.

Moralnie to właśnie poruszone zagadnienie - czy odejście od zapisów umownych powoduje dalesze jej obowiązywanie czy już nie ?

2 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Ale czy zlamanie umowy małzenskiej, co skutkuje jej nieobowiazywaniem, nie daje prawa do czucia się niezobowiązanym wobec małzonka, ktory zlamał umowé? 

I to jest własnie clou zagadnienia ! Z p-tu widzenia moralnego czy tez tzw "ogólnie przyjetych zasad".

 

Bo prawnie sprawa jest jasna - umowa małzeńska zaczyna się z chwilą zawarcia małzeństwa a kończy z chwilą uprawomocnienia się wyroku rozwiązującego małzeństwo przez rozwód.

I nawet jesli żona jest kurwą, ktora gzi się ustawicznie - mąż bzykając nieżonę do momentu uprawomocnienia się rozwodu - wykonuje zdradę.

 

Inna sprawa jest ciekawa. Mianowicie - w orzecznictwie spotkałem swego czasu taki pogląd:

Było sobie małzeństwo. Rozeszli się każde w swoją stronę ale nie uzyskali rozwodu. Ona zamieszkała z nowym partnerem. No i na rozprawie rozwodowej, ktora odbyła się kilka lat później - mąż podnosił, że żona go zdradziła - ponieważ uprawiała seks z nowym facetem - czego ona się ani trochę nie wypierała.

 

Sąd nie podzielił tej argumentacji uznając, iż nie moment  prawnego rozwiazania małżeństwa przez rozwód określa jego rozpad - a zaistnienie przesłanek na podstawie których uznaje się, że doszło do trwałego rozkładu pożycia - a tymi są:

- zaprzestanie pożycia cielesnego (nie bzykają się już)

- zaprzestanie pożycia uczuciowego (nie kochają się już)

- zaprzestanie pozycia gospodarczego (każde na swój rachunek).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Obliteraror said:

Jasne. Oczywiście, nie każda i nie zawsze.

Zdajesz sobie sprawę, z faktu, iż to potwierdzenie i zaprzeczenie jednocześnie? 

 

3 hours ago, AR2DI2 said:

To jest klasyczny strzał w swoje kolano. Albo ” źdźbla w oku swoim nie widzi...”.

Mnie moralny aspekt zagadnienia wali serdecznie dlatego nie wypisuję na forum pierdyliona postów w każdym wątku związanym z dymaniem mężatek, sugerując, iż jest to w sumie ok, winą należy obarczać tylko zamężną stronę i udawać, że druga strona to w sumie kryształ. Litości. Jeśli nie radzicie sobie z presją, którą takie postępowanie generuje to idźcie do specjalisty lub zwyczajnie ich nie dymajcie zamiast zlatywać się do wszystkich wątków o mężatkach i wałkować wciąż to samo - macie z tym problem Panowie. Nie róbcie z forum konfesjonału - szkoda forum.

 

Mi to nie pasuje z innego powodu - budujecie podwaliny pod rozpierduchę. W jednym wątku płacz, iż forum jest zagrożone a w drugim peany na temat walenia mężatek, podparte pseudo-logiką. Kładziecie solidne podwaliny pod zniszczenie tego miejsca moim zdaniem. 

Dla mnie osobiście to forum to miejsce alternatywnych myśli i poglądów, nowa droga i wsparcie i podtrzymanie na duchu tych, którzy zgubili się w przekłamanej mainstreamowej rzeczywistości. Ważne miejsce w Internecie. Chyba wszyscy chcemy, żeby trwało i się powiększało.

Postawcie się zatem na miejscu tych, którzy chcą to forum zamknąć. Jakiej amunicji dostarczacie im takimi tematami?

 

Postawcie się również na miejscu misiaczka, który zrozpaczony wchodzi tutaj po zdradzie myszki, gdyż usłyszał, że tu mu pomogą. I co widzi?

1. Że to wina myszki. To akurat bardzo dobrze.

2. Zaraz jednak też zauważa, że to forum pełne żonko-ruchaczy, którzy w słownej ekwilibrystyce próbują racjonalizować swoje postępowanie na poziomie podobnym do kurew, które dymają. Czy taki człowiek tutaj zostanie, stanie na nogi i będzie nas wspierał czy raczej pomyśli coś w stylu: "Bracia? Chuje i hipokryci a nie bracia" i pójdzie stąd mając o nas jak najgorsze zdanie i dołączając do grona hejterów?

Wiem, że gdy poziom testosteronu wysoki to perspektywa myślenia nie dalsza nić długość fiuta. Ale cały czas na tym wysokum testosteronie nie jedziemy jednak.

Edytowane przez azagoth
  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 To ze zdrada nie jest przestępstwem nie ma nic do rzeczy. Prawo jest jakie jest, powinno stać w zgodzie z moralnością, różnie to bywa. Moralność każdy ma inną, trzeba wyśrodkować.
No więc kolega z przykładu jest współwinny przestępstwa, taksówkarz nie.
Kochanek też jest współwinny - zdrady może nie, ale rozpadu małżeństwa już tak. I całosć rozbija się o to, czy go karać. Tu nie dojdziemy ładu. Życzę tylko opanowania, gdy kochanek będzie wam zasilał żonę.

 

17 minutes ago, Ragnar1777 said:

Kolega jest winny tego, że skoro solidaryzuje się z Tobą to ma wobec ciebie pewne obowiązki i zobowiązania.

Winny czego, że nie dotrzymał zobowiązania? Ok, w takim razie jedyne czym możesz go pokarać to zerwanie znajomości. I szczęśliwie jest to zgodne z prawem - pobijesz gościa to ty pójdziesz siedzieć, nikt inny.
 

Edytowane przez Sman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wieszajcie psów na @Byłybiałyrycerz.

Jak już mężatka popuszcza lejce, to będzie to robić. Jak nie z nim, to za chwilę znajdzie kogoś innego.

Też bym nie chciał, żeby mnie żona zdradzała ale ostatnie do kogo miałbym pretensje to do typa, który mi ją bzyka (no chyba, że byśmy się znali).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, azagoth said:

Dla mnie osobiście to forum to miejsce alternatywnych myśli i poglądów, nowa droga i wsparcie i podtrzymanie na

Ty w dalszym ciagu sam sobie potrafisz w jednym zdaniu zaprzeczyc dwa razy.

 

No i  juz kolejny raz czytamy o tym co ci nie pasuje. Jak ci nie pasuje, nie czytaj.

 

Sam wywaliles post w ktorym mowisz ze dymales męzatki, a zaraz potem z ambony grzmisz jakie to nie teges. 

 

Pisz " psujemy " itd w liczbie mnogiej, będziesz bardziej wiarygodny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth

Spokojnie, preludium miało 126 postów.

Akt pierwszy: 489 postów.

Akt drugi: 500 postów.

Akt trzeci: 160 postów... i rośnie :P

 

A jeszcze była "Operetka Warszawska" jako inspiracja z 391 postami ;)

Najlepsze w tym wszystkim to, że tyle stron wytaczania ciężkiej artylerii, a jedynym efektem jest "jeden kulawy doberman".

Główna obsada też już chyba w komplecie, no może jeden zachrypł, a innego dopadła parchata dola.

 

Licznik rośnie, a że w Rezerwacie sufit jest wyższy...

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Sman napisał:

To ze zdrada nie jest przestępstwem nie ma nic do rzeczy. Prawo jest jakie jest, powinno stać w zgodzie z moralnością, różnie to bywa.

Zadajmy sobie inne pytanie - DLACZEGO ruchanie mężatek jest dozwolone w prawie ? Przy jednoczesnym istnieniu zapisu iż należy w małzeństwie należy dochować wierności ?

Cytat

Kochanek też jest współwinny - zdrady może nie, ale rozpadu małżeństwa już tak.

Nie jest. On z małzeństwem ruchanej kobiety nie ma nic wspolnego.

Cytat

I całosć rozbija się o to, czy go karać. Tu nie dojdziemy ładu. Życzę tylko opanowania, gdy kochanek będzie wam zasilał żonę.

Powiem Ci taką rzecz - byłem w tzw "długich związkach" w sumie kilka razy w życiu.

NIGDY nie miałem żadnych podejrzeń o niewiernośc kobiety. Inna sprawa, że ja w to nie wnikałem przesadnie głęboko - bo wnikanie jest stratą czasu. Nic nie stwierdzisz, a co nerwów sobie napsujesz to Twoje.

 

Jak już wspominałem - w małzeństwie sam byłem idealnie i wzorcowo wierny. W małzenstwie. Bo tam zostało zawarte zobowiązanie do dochowania wiernosci i od dnia ślubu aż do momentu wręcz uprawomocnienia się rozwodu - zero innych sekskontaktów niż z ówczesną żoną.

 

Natomiast w pozostałych swych związkach (w tym z exżoną ale do chwili ślubu) - wierny nie byłem. Bo nie padło żadne zobowiazanie z mej strony do wierności mnie obligujące.

Żadna, ale to żadna kobieta nie spowodowała (ani ja sam też nie spowodowałem) wyznania z mej strony "obiecuję być ci wierny"

Więc nie byłem. Bo nie musiałem.

Nigdy też nie miałem z tego tytułu żadnych problemów - bo zwyczajnie nie zwierzałem się ze swych "pozazwiazkowych" uciech, a zarazem pytany o wierność nigdy nie byłem.

Może to niewiarygodne ale tak właśnie było !

Gdyby mnie spytała - to bym powiedział że wierny nie byłem. Ale nie spytała.

 

Cytat

Winny czego, że nie dotrzymał zobowiązania?

Nie musiał. Chyba, że wobec żony pod warunkiem, że taką posiada.

Cytat

I szczęśliwie jest to zgodne z prawem - pobijesz gościa to ty pójdziesz siedzieć, nikt inny.

I co więcej - pobicie kochanka ma ten podstawowy minus - że masz w nim wroga bardzo ugruntowanego.

W dodatku na rozprawie rozwodowej żona może wykazać Ci, że jesteś psychopatą-narwańcem - bo ją w domu terroryzowałeś, poniżałeś, a najlepszym dowodem na Twoją niestabilnosć umysłową jest to, że pobiłeś jej kochanka na co są o te papiery (i tu żona kładzie sędziemu obdukcję lekarską dotyczącą jej kochanka)

 

7 minut temu, Konstruktor napisał:

Taka maja dygresja. Założmy, że facet się dowie, że mu podkradasz żonkę. Niekoniecznie musi być to zemsta bezpośrednia. Chyba zdajesz sobie sprawę, co się może wydarzyć.

No pewnie, że jest takie ryzyko.

Ale takie samo ryzyko jest kiedy wsiadasz do samochodu i jedziesz gdziekolwiek. Możesz zginąć w wypadku drogowym zupełnie bez żadnej zależności z jego powstaniem.

A częsciej się słyszy o trupach w samochodach niż o kochankach z powybijanymi zębami, by nie powiedzieć - kochankach trupach.

 

Zlecenie zabicia kogoś, jakkolwiek brzmi ciekawie i intrygująco - nie jest wcale taką prostą sprawą i zlecający też niemało ryzykuje.

Raz - prawnie (nie ma zbrodni doskonałych), dwa - on zazwyczaj nie wie kim jest kochanek jego żony.

Wystarczy, że koleś będzie kimś kto ma związki ze służbami specjalnymi. Nie musi być oficerem ABW/SKW/SWW, wystarczy, że jest służbom (nie twierdzę, że zawsze polskim) po prostu potrzebny - to słuzby te same zadbają o to by włos nie spadł mu ze łba.

I wyeliminują zagrożenie zanim ono w ogóle powstanie. Ot pełen żadzy zemsty mąż wpadnie pod samochód, umrze na zawał czy porazi go prąd.

Edytowane przez Bonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Konstruktor To nie pierwsza moja taka sytuacja, jak to mój Tata powiedział który o wszystkim wie " zobaczysz że zęby kiedyś zgubisz ", zdaje sobie z tego sprawę. Kiedyś miałem romans z mężatką której mąż miał spaprany łeb i szczerze bałem się o swoją dziewczynę bo koleś dostał info od kogoś że żona chodzi na bok, całe szczęście na domysłach jego się skończyło.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy odruch przy zdradzie to chęć zemsty na obojgu, ale prawo nie gwarantuje takiej kary, więc daje poczucie niesprawiedliwości. Przez co masz gdzieś takie prawo i czujesz się jak frajer/ka. Żeby się tak nie czuć stajesz się cwaniakiem/rą i teraz ty zdradzasz. Neverending story.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Bonzo napisał:

A częsciej się słyszy o trupach w samochodach niż o kochankach z powybijanymi zębami, by nie powiedzieć - kochankach trupach.

Aż mi się przypomniał przypadek Andrzeja Zauchy, który kiedyś był poruszany na łamach forum. Tylko nie pamiętam, kto o nim wspomniał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, koksownik napisał:

Aż mi się przypomniał przypadek Andrzeja Zauchy, który kiedyś był poruszany na łamach forum. Tylko nie pamiętam, kto o nim wspomniał. 

No tak, tyle, że taki wypadki sa ekstremalnie rzadkie.

Zdecydowanie częsciej zdarzają sie zabójstwa niewiernych żon. Mało tego - zdarzają się zabójstwa (i są one znacznie częsciej spotykane niż zabójstwa kochanków - kobiet, które odrzuciły zaloty zakochanego w nich faceta.

 

Zycie to ryzyko. Można je stracic na milion sposobów, codziennie, w kazdym warunkach.

I naprawdę - eliminacja bzykania mężatek - nie poprawi w żaden sposób średniej długości zycia męzczyzn.

 

Co więcej - gdy chetny do ruchania nie ulzy sobie legalnie (acz niemoralnie) na mężatce - to pojawi się niezaspokojona chuć. I wtedy może takowy jakąs kobietę zgwałcić.

Ryzykując znacznie bardziej - bo wykonanie przez męża zgwałconej - egzekucji na gwałcicielu jest w pełni logiczne i absolutnie sensowne.

 

Wyobraźmy sobie, że mam żonę.  Ja wiem, że to nieprawda, ale co nam szkodzi sobie wyobrazić ?

Gdyby moją żonę zgwałcił jakiś koleś (a ja miałbym 100% pewności że był to rzeczywiście gwałt) - nie zastanawiałbym się ani chwili tylko gościa ubił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Koniec końców nie wiem czy widzicie ale każda ze stron ma rację, tylko swoją :) 

Osobiście uważam że mam 100% rację jednak nie uważam i nigdy bym nie obraził chłopaków ze strony przeciwnej tak jak im łatwo przychodzi obraza mojej strony. Rozumiem ich podejście w chwili obecnej, poprostu mają złe rozumowanie które im się zmieni kiedy zobaczą w jakim syfie żyją.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@koksownik

Toż to jeden z głównych aktorów, czyli @AR2DI2 we własnej osobie :P

W poście jest błąd błąd związany z imieniem, ale na szczęście propagacja nie nastąpiła.

 

@SzatanKrieger

A tam, bycie samotnym wilkiem nie jest takie złe ;)

Edytowane przez Ancalagon
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Ancalagon napisał:

A tam, bycie samotnym wilkiem nie jest takie złe ;)

Ja się rozkoszuję gdy jestem sam, cholera gdybym miał pieniądze to bym wyjechał na miesiąc w jakieś odosobnione miejsce - marzę o tym.

Dlatego od przyszłego tygodnia idę w arbeit.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż.

Umów należy dotrzymywać.

Danego słowa również, chociażby skały srały.

Kontrahentom płacić w terminie.

Z ludźmi żyć w przyjaźni, ale i zgodnie z drogową zasadą "ograniczonego zaufania".

Tak buduje się stabilność, markę, dobre imię i pozycję. Rzeczy dla mnie niezmiernie istotne. Tak przychodzą również pieniądze.

 

Swoją drogą, kiedyś się zastanawiałem co bym zrobił, jakby mi żona "poszła w bok". Szansa na to nie jest za wielka, ale to jednak kobieta, więc skrajnym białorycerstwem byłoby zakładanie, że taka opcja nie ma prawa zaistnieć. Szczególnie, że jej SMV obiektywnie oceniam na wyższe niż moje (skupmy się jedynie na kwestiach urodowych, gdyż nie biorę w tym miejscu pod uwagę holistycznej oceny męskiego SMV, czyli uroda + pozycja społeczna). Zostańmy przy urodzie. Co bym zrobił? Nie wiem. Pewnie pozwolił odejść bez większego problemu, jednakże z pewnością bym się (prędzej czy później) zainteresował Panem, który wzbudził w żonie tak niezdrowe zainteresowanie. Ot tak, z krotochwili i czystej ciekawości. No i również dlatego, że wiele lat temu powiedziałem sobie, że nigdy nikomu już nie pozwolę, by mnie pośrednio czy bezpośrednio zeszmacił.

 

Te wszystkie zemsty, ataki w afekcie to czystej krwi idiotyzmy - jak ten nieszczęsny Francuz, co odstrzelił Zauchę. Działanie pod wpływem emocji jest zaprzeczeniem męskości, którą właśnie tak sobie zdefiniowałem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może Ja mam coś z garem, ale dla mnie seks z mężatkami jest niesmaczny. XD

 

Nie pisze tego, żeby kogokolwiek umoralniać, bo to nie moja brocha kto, z kim i dlaczego, ale zawsze mnie zastanawiało, że niektórym ta myśl nie przeszkadza, że chwilę przed spotkaniem, ta Pani mogła mieć spermę i kutasa męża w ustach i cipie, a później minetka i całowanko z kochankiem. XD

 

No i oczywiście rozumiem, że równie dobrze u singielki mogła zaistnieć analogiczna sytuacja, ale jednak, przynajmniej dla mnie, "niewiedza to błogosławieństwo". 

 

Nie wiem, jakiś taki obrzydliwy chyba jestem na tym punkcie. XD

 

Świadome bzykanie zajętej kobiety, jest dla mnie jakieś takie... poniżające lol.

 

Ale serio, może to jakieś moje natręctwo od zawsze było.

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gravedigger 

Dla mnie też jest to nie do końca moralne i również obrzydliwe z powodów, które podałeś powyżej.

Pamiętam jak pewna Czeszka za granicą została zdradzona i chciała się odegrać i pójść ze mną w tango - podziękowałem.

Co prawda nie była zamężna natomiast był to jej narzeczony.

Jakoś mnie to obrzydzało totalnie, mówiła iż nawet wino kupiła itp jednak - podziękowałem a co najlepsze podobała mi się wcześniej ale jako, że dowiedziałem się iż ma faceta to automatycznie wyciszyłem wszelkie uczucia i popędy.

 

Chcą się w ten sposób bawić to niech się bawią beze mnie dzieci.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.