Skocz do zawartości

Granice wytrzymałości człowieka.


Rekomendowane odpowiedzi

 

Zastanawiam się, ile ciosów jest w stanie znieść człowiek, zanim zostanie zredukowany do zera?

Jeżeli chodzi o mnie, to w tym roku jak się pierdoli to na całego... Rozwód, kłopoty ze zdrowiem, kłopoty z pracą, śmierć ojca, cholerna codzienna tęsknota za synem, trudności z płcią piękna. A to jeszcze nie koniec roku?! 

 

  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten rok też dla mnie jest fatalny. Z pracą się psuje, dwóch wujków zmarło, tydzień temu dobry kolega mi się zastrzelił... Do tego wszystkiego małe długi, ale staram się walczyć chodź czasem nie jest lekko. Jak dziś stałem nad grobem kolegi ( 28 lat ) mimo problemów zacząłem doceniać to, że żyje. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Kimas87 napisał:

Ten rok też dla mnie jest fatalny. Z pracą się psuje, dwóch wujków zmarło, tydzień temu dobry kolega mi się zastrzelił... Do tego wszystkiego małe długi, ale staram się walczyć chodź czasem nie jest lekko. Jak dziś stałem nad grobem kolegi ( 28 lat ) mimo problemów zacząłem doceniać to, że żyje. 

To już na prawdę dużo. Wielu ludzi bez problemów nie jest w stanie tego docenić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still - człowiek może znieść naprawdę dużo. U mnie 2016 był zasadniczo klęską totalną, byłem na dnie - wtedy poznałem forum, zyskałem mentalne punkty podparcia i zacząłem podnosić się z kolan. 

Dzisiaj szybuję w przestworzach. Wszystko można zmienić jeśli tego chcesz i szukasz rozwiązań zamiast wymówek.

Głowa do góry i do przodu. Małymi krokami. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem Bracie, że Ci to niewiele pomoże, ale jeśli zastanawiasz się ogólnie nad granicami wytrzymałości, to pomyśl, że ludzie potrafili wytrzymać np. 25 lat katorgi w łagrach na Kołymie, i jeszcze podobno co niektórzy byli w stanie zachować człowieczeństwo.

 

Znalazłem też kiedyś na mieście w takiej budce do wymieniania się książkami album z pracami pewnego rosyjskiego artysty. Jakieś 30 lat po wojnie jeździł po Związku Radzieckim i rysował portrety inwalidów wojennych- ludzi, którym wojna zabrała wszystko, prócz samego życia.

Do tego opisane ich historie.

Na przykład taka: leży sobie człowiek bez kończyn, z błędnym wzrokiem. Z boku opis mówiący, że oprócz kończyn stracił też słuch i mowę. Nie wiadomo kim był, jak się nazywał, nie ma z nim kontaktu. Znaleziono go na wojnie pod jakimiś gruzami i od 30 lat tak po prostu egzystuje. Po wojnie władze ich ,,sprzątały" z ulic, żeby nie psuli wizerunku zwycięstwa i upychali ich po różnych miejscach np. dawnych klasztorach.

 

O, albo taka. Leży człowiek na łóżku, jedną ręką miesza jakąś ciecz w słoiku stojącym obok na krześle. To jego jedyna możliwość ruchu, ten jeden nadgarstek. Opis- w Związku Radzieckim każda praca jest szanowana. Obywatel (...) miesza klej dla miejscowej fabryki.

 

Album nazywa się ,,Autografy wojny" (,,Awtagrafy wajny"), czyj nie pamiętam, leży w szafce 1000 km stąd.

Edytowane przez Msafer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, śliski ręcznik napisał:

To już na prawdę dużo. Wielu ludzi bez problemów nie jest w stanie tego docenić.

Każdy ma swój pkt widzenia.
 

Niby "byle zdrówko było", ale okazuje się potem, że "i jeszcze robota", "i żeby haj$$$ się zgadzał", "i żeby poruchać kogo było", "i żeby było się do kogo przytulić".

 

Z autorem wątku łączę się w bólu. I też się zastanawiam: "Co - kurwamać - jeszcze pierdolnie"...

Najgorsze w tym wszystkim jest... ciśnienie. Spierdalający czas, wymagania ludzi wokół, poczucie osamotnienia...

 

Chujnia, panie... Chujnia...

Z drugiej strony - można powiedzieć, że "mam odchuja farta w życiu i wielu dałoby się pokroić..."

Echhh...

No nic, trzeba jakoś się z tym mierzyć. Innego wyjścia ni ma ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu widziałem obrazek na FB składał się z kilku części

 

Pierwsza: chłopak jedzie autem, obok niego jedzie dużo lepszy wóz i napis ,, tak bardzo chciałbym mieć ten samochód " 

 

Druga: spacerujący chłopak widzi obok przejeżdżający wóz z obrazka pierwszego ( ten słabszy ) i napis ,, tak bardzo chcialbym mieć ten wóz " 

 

Trzecia: dziewczynka bez nóg patrząca na chłopca z drugiego obrazka jak spaceruje i napis ,, tak bardzo bym chciała pójść na spacer " 

 

Ogólne przesłanie tego jest takie, aby doceniać to co się ma mimo kłód jakie życie rzuca pod nogi. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Narzekałem na to, że chodzę bez butów, dopóki nie zobaczyłem kogoś kto nie ma nóg''

 

Generalnie sytuacje same w sobie nie są przyczyną żadnego cierpienia. Ty tworzysz te wszystkie emocje i spektrum emocji. 

 

Może taki głupi przykład, ale dobrze to oddający. Ja boje się karuzeli, szybkiego obracania, olbrzymieje przy tej prędkości, że ostatnio przy prawie dostałem zawału. Kolega obok zajebiście się bawił.

 To jak reagujemy na wydarzenia, a nie same wydarznia są przyczyną naszego cierpienia.

 

Może to pomoże :)  Trzymaj się !

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Granice zależą od osobnika i danej sytuacji. Pamiętam jak kolega się zabił przez zdzirę. Czekamy na niego przed wyjazdem w delegację i nie ma kontaktu. Po pół godziny info kurwożony, że facet wisi w garażu. Typ tyrał na dom i jego wykończenie i w sumie już praktycznie go dokończył i wtem kurwożona mu oświadczyła, że nigdy go nie kochała i ma jej oddać dom, bo dziecka już nigdy nie zobaczy. Później ponoć nawet jakieś podpisy podrobiła, żeby go przejąć, ale nie znam końca afery. Człowiekowi się rozpadł świat w ciągu chwili i nie zniósł ciśnienia. Inny by jej oczy wydłubał na miejscu i w dupsko włożył, ale nie on. Był zbyt poczciwy. Dziecko trochę podrośnie, to pojedziemy z kumplami je uświadomić dlaczego nie ma taty i kto go dojechał. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still

Raz pod górkę, raz z górki.

Nieszczęścia chodzą parami.

Nieszczęścia zsyłane są nam po to, abyśmy uważniej przyjrzeli się swojemu życiu.

Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.

Baba z wozu koniom lżej.

Bogatego boi się nawet nieszczęście.

Rozpaczać nad minionym nieszczęściem - to najpewniejszy sposób by przyciągnąć inne.

 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, Adolf said:

Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.

Nie nawidzę tego powiedzenia.

Jak byłem w UK to młody weteran, bez palcy u ręki, i obu stóp. Powiedzał mi że to jest bullshit. I nie był to gość który się użalał się nad sobą. Sam się ogarniał w cywilu. Zakupy, higiena, po prostu życie.  

 

Oczywisie można powiedzieć, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia ale to znów tylko powiedzenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem założyć temat czy życie jest piekłem ,ale Twój temat jest dobry, żeby tutaj to napisać.

 

Ostatnio mam teorię, że żyjemy w piekle, które tylko pięknie wygląda. Wszystko to iluzja i pozory. Iluzją jest piękna pogoda, piękna żona, ładne auto itd. Nie mówię, że wszyscy i wszystko jest złe, ale ludzie na samej górze łańcucha pokarmowego to zepsuci psychopaci, którzy manipulują masami, mają je w kontroli i stopniowo niszczą. Zdrowy, szczęśliwy i myślący człowiek to dla nich wróg. 

 

Jedyne co można na to wszystko poradzić to wewnętrzna siła i wnikliwość. Trzeba zdobywać wiedzę i z niej korzystać. Życie jest jak pole minowe.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still

Ciesz się z małych rzeczy bracie. Fajną kobietę facet może poznać nawet mając 50 lat spokojnie więc na to mamy dużo czasu.

Wiesz co mnie np. cieszy dziś? A to, że wieczorkiem napiję się ciekawego ruskiego piwa które kupiłem dziś w Carrefourze. Taka litrowa butelka, nie pamiętam nazwy.

Dla mnie wieczorna sobotnia degustacja piwa to jak celebracja, hehe. Do tego odpalę sobie jakiś ciekawy film dotyczący palenia marihuany, seksu i fantasmagorii w stylu Niebiańska Plaża - o tak, kto oglądał, ten wie o co chodzi. Na te klimaty nigdy nie będę czuł się za stary.

 

Życie jest brutalne i gdybyś żył w innych prehistorycznych czasach nie musiałbym Ci tego mówić. Ba, wystarczy, że popracowałbyś jako np. pielęgniarka na Pogotowiu, też nie musiałbym Ci tego mówić. Życie to brutalna dżungla, nawet mimo, że mamy ładne ulice i cywilizację. Dziś żyjesz, jutro zdychasz z choroby, albo raka.

Dlatego moja przyjęta recepta na szczęście to dbanie o swoje zdrowie, zarabianie hajsu, cieszenie się tym ile kasy mam na koncie i cieszenie się małymi rzeczami. Wieczorne piwko, kawka cappuccino, kolego, to jest kwintesencja życia! Jeśli jesteś do tego ekstrawertykiem, możesz do tego dołożyć chodzenie po klubach. No i oczywiście diwy -od czasu do czasu trzeba zabawić się z jakąś piękną panią.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
On 12/15/2018 at 5:01 PM, zuckerfrei said:
On 12/15/2018 at 4:27 PM, Adolf said:

Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.

Nie nawidzę tego powiedzenia.

I masz rację bo to jest jedna z tych gównoprawd, których pełno na świecie.

Mam proste pytanie - jak masz alergię to też się wzmacniasz wystawiając się na alergen?

A jak masz złamaną rękę to też idziesz ćwiczyć w gipsie czy czekasz aż się zrośnie?

Przecież co nas nie zabije to nas wzmocni prawda?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skupiasz sie na tym czego nie masz a nie na tym co masz.

1) Zacznij biegać. Gdy masz doła zrób 3-5-10 km , ile tam możesz. To wyrównuje chemię w mózgu. Nasze uczucia to chemia i to jest zaleta. Można ją kontrolować.

2) Kup magnez , nie pij kawy i zacznij się wysypiać. Pilnuj bezwarunkowo godzin snu. Polepszy się samopoczucie i emocje.

3) NIE oglądaj starych zdjęć. Niech sobie będą, kiedyś z synem powspominacie i bedzie miło. Teraz tylko orają serce.

4) Ile syn ma lat ? Ma telefon ? Jak tęsknisz do syna to zadzwoń do niego . Czasem tych kilka słów wystarczy. Jeżeli nie ma to zagadaj grzecznie z ex. czy nie będzie robiła kwasów i czy pozwoli rozmawiac przez swój. To dla niej będzie bezpieczne.

 

Wymyśl sobie jakieś nowe hobby. Cokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo tu poza wsparciem pisanym, nikt nie poda recepty jak to obejść.

Jeden spróbuje przeczekać, drugi będzie walczył, a trzeci nawet nie będzie wiedział, że ma problemy.

 

Kiedy przychodzą do mnie nieszczęścia przypominam sobie jak je pokonałem wczęśniej, co sprawiło, że wyszedłem z dołka. W moim przypadku był to boks, wysiłek fizyczny.  Byłem spokojniejszy, zmęczony i czesto wracajac z treningu z torbą na ramieniu dostawałem olśnienia i łapałem siłe do pokonania trudów życia.

 

 

Tak czy siak....trzymam kciuki i wierze, że ogarniesz się szybciutko....bo inaczej skończysz jak ten meżczyzna z postów wyżej, a  na pewno nie warto.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.