Skocz do zawartości

Odkodowuję ślubowania Amitaby metodą Sławka Majdy.


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem już tak zdeterminowany cierpieniem i bólem (oraz kosztownymi próbami poradzenia sobie z tym), że od jutra jadę z odkodowaniem ślubowań Amitaby wg. Sławka Majdy. To chyba jedyna praktyka, która dała mi nieprawdopodobne wręcz rezultaty w życiu realnym. Niestety, czułem tak duży opór przed "puszczaniem" tych ślubów z Duszy, że oszukiwałem w trakcie praktyki i źle ją wykonałem. I mimo wszystko coś tam się ruszyło, ale o wiele za mało.

 

Otóż po niej, przez kilka dni nie miałem w ogóle objawów IBS - i poszedłem sam na piechotę do sklepu ok. 1 - 2km od domu a potem wróciłem bez paniki, biegunki, bólów brzucha itd. Nawet po lekach opiatowych, jest to dla mnie niewykonalne albo obarczone wieloma nieprzyjemnymi stanami emocjonalnymi.

 

Niestety, minęło po kilku dniach - a ja zamiast powtórzyć odkodowania, nie wróciłem do nich. Straszna jest siła wygodnictwa i przyciągania do strefy komfortu.

 

Proszę mi nie pisać że to autosugestia - dobrze wiem, jaka jest różnica. To u mnie zadziałało błyskawicznie. Dla mnie jest to praca z podświadomością, mocna praca i coś jeszcze.

 

http://modlitwainnanizwszystkie.pl/artykuly.php?id_artykulu=1337

  • Like 11
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekonałeś mnie do tego rytuału po swojej audycji. Obecnie jestem po wstępnym "rozkodowaniu" wszystkich 53 przysiąg. Zajęło mi to 1,5h, ale chyba było warto. Bardzo ciekawe wrażenia. Nie doznałem tutaj niczego szokującego, ale intrygujące były odczucia kłucia w okolicy gardła, serca i splotu słonecznego. Czym dalej w las tym bardziej nie chciało mi się wykonywać całego obrzędu, ale na poziomie podświadomym. W międzyczasie pojawiło się trochę obrazów jakiś stworów/demonów/innych dziwnych istot. Przy samej końcówce myślałem, że już spękam, ale jakoś się udało. Nadal czuję sporą "gulę" w gardle.

Chyba powtórzę to sobie w 4-5 seriach po 10, żeby zachować większe skupienie i wejść w stan głębszej medytacji/modlitwy, żeby lepiej to wszystko "rozkodować". Szału nie ma, ale pojawiła się fajna przejrzystość umysłu. Zobaczymy co się będzie działo dalej, a zwłaszcza podczas wieczornej medytacji.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Marek Kotoński napisał:

Jestem już tak zdeterminowany cierpieniem i bólem

W audycjach, które nagrywasz, nie ma cienia cierpienia ani bólu. Jest tylko radość z mówienia do gawiedzi. Mam wrażenie, że czarny profesor lubi nauczać. I fajnie to robi. Panie Marek, uwielbiam jak mówisz że będzie dziś króciutko a dowalasz 2h słuchowiska. I like that so much.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gromisek jeśli całość zajęła Ci 1,5h, to bankowo zrobiłeś to źle i nie ma to sensu. Ja dziś zrobiłem cztery przysięgi i zajęło mi to łącznie z jakieś 2h, i też się pośpieszyłem. 

 

Musisz ze zrozumieniem przeczytać (najlepiej na głos) odkodowania z danej przysięgi, a później odkodowanie Duszy z roli strażnika/świadka. Czytania powolnego ze zrozumieniem jest na jakieś strzelam - 15 - 30 minut na jedną przysięgę. Ja sobie to wydrukowałem i czytam z kartki.

 

Mną rzuca strasznie, po pierwszej położyłem się i zasnąłem jak kamień, następne mnie cholernie wyczerpały, czuję straszny opór.

 

@Magician mam w huj problemów, jestem inwalidą i to mnie coraz bardziej przytłacza. A jak mówię to faktycznie, czuję się lepiej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Marek Kotoński napisał:

A jak mówię to faktycznie, czuję się lepiej.

 

Nagrywaj i mów więc jak najwięcej, my z każdej audycji ciszymy się niezmiernie, a gdyby miałyby pojawiać się i częściej i gęściej, tym i lepiej. Przecież nie każda musi być skoncentrowana na jakiś konkretny, jeden temat, mogą być prowadzone audycje nawet odnośnie Twoich przemyśleń do innych, "pomniejszych" spraw.

 

Tak to już jest, że jak człowiek choćby przez chwilę zostanie uwolniony od cierpienia, biedy itd. itp. przed dłuższą chwilę, to jakby momentalnie zapominał jak źle mu było wcześniej, ot wrodzona gnuśność ludzka. Niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto (w czymkolwiek) doznał chwili spokoju i i zrobił to co powinien zrobić, by ten spokój utrzymać, zamiast usiąść na laurach. Wątpię by ktoś się znalazł ;) 

Edytowane przez lxdead
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście, nie znam Nikogo, (a mam 30 lat skończone i zdążyłem poznać ogromny przekrój ludzi o różnych wierzeniach, oraz ezoterycznych Zajawkach) komu Ezoteryka dała by rozwiązać swój problem.

Jeśli już Ktokolwiek, upiera się na tracenie czasu na tego typu "rzeczy", niech wyświadczy sobie przysługę. Dla samego siebie, poświeci czas na znalezienie rozwiązania problemu , brzmi to strasznie głupio, ale nie ma póki co lepszego słowa na to - po stronie NAUKI.

 

A gadanie ze Nauka nie ma lekarstwa na wszystko, no 100 lat temu nie było lekarstwa na zapalenie płuc, ale dziś to nie zdrowaśki różańcowe leczą zapalenie płuc tylko silne antybiotyki.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AntyHumanista mając 30 lat, ile mogłeś poznać ludzi? 50? 100? Trochę mało, nie uważasz? - jeszcze weźmy pod uwagę fakt, że trudno oceniać jak ktoś wewnętrznie się czuje po jakiejś praktyce duchowej.

 

Ludzie idący do ezoteryki, często są rozpieprzeni przez życie, co sprawia że mają gigantyczną pracę do wykonania. Dodatkowo nie są zdyscyplinowani i chcą czegoś szybko, a sukces wymaga wielu lat pracy i poświęceń. I właśnie dlatego ludzie których znamy, w ezoteryce tracą tylko kasę. Ezoteryka dziś, to łowisko dla psychopatów udających guru i żerujących na naiwniakach, ciężko znaleźć kogoś, kto coś naprawdę wie i umie - ja szukam od lat i nie znalazłem, a sam wiem niestety bardzo mało.

 

Nauka jest wspaniała, ale wiele rzeczy na razie nie umie wyjaśnić, wyleczyć itd.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, nauka nie jest doskonała, ale ma ten jeden ogromny Plus, możemy ją weryfikować. Oczywiście to nie znaczy że nawet kiedy, pojawia się rozwiązanie jest ono od razu dostępne. Krótki przykład, już ok. dekadę temu czytałem o Ampakinach, które mogą być kluczem do leczenia chorób neurodegeneracyjnych, ale nadal po dekadzie nie ma rozwiązania, jednoznacznego.

 

Bez rozwodzenia się nad tym no mam ok. 33 lata, poznałem masę ludzi w sensie, strzelam ze lekko 10 tys. Poznałem nie tylko tych co musiałem w szkole, stada Baranów. Ale poświeciłem czas, jeszcze nie dawno lubiłem pojechać co weekend na jakieś wykłady, szkolenia, poznawałem ok 50 - 100 nowych osób tygodniowo. Razy 52 tygodnie w roku, ale typowałem ludzi wartościowych. W dziedzinach które mnie interesują.

 

Ja swoje problemy rozwiązałem, śmiało mogę powiedzieć 98% moich problemów, rozwiązałem dzięki Nauce. Na pewne kwestie musiałem zaczekać, m.in. jako 18-19 latek już rozwaliłem sobie prawe kolano, ale zamiast dać się pokroić gościowi, dałem sobie czas - sprawdziłem wszelkie możliwe rozwiązania, wybrałem 1,2 3 rozwiązało mój problem bez krojenia kolana.

 

Poznałem też ludzi siedzących w ezoteryce. I według mnie, na zewnątrz byli słabi, oczywiście nie znam ich pełnej biografii, co ich ukształtowało. Ale są badania ze , pokrywające się wzajemnie, Ludzie podatni na Sugestie, ludzie podatni na nałogi, oraz w tym wspólnym mianowniku ludzie Religijni.

 

Mam swoją hipotezę, jednak sam pod nią nie podpadam. ale jestem przekonany iż takie osoby, gdyby wybrały moją metodologię, osiągnęli by rozwiązanie swoich problemów. Chodzi mi m.in. o przykład Świeckiej Naukowej Medytacji.

Po krótce, świecka medytacja powoduje zagęszczenie się ciała modzelowatego i płata czołowego, inne badania przytoczone w książce "mózg zmienia się sam" , no to zbiór badań nad neuroplastycznoscią. Mielina stanowi izolację dla neuronów, ćw. nawet proste intelektualne, powodują zagęszczenie się mieliny. Czyli nasze działanie w realu, buduje, przebudowuje nasz mózg.

Chodzi mi zwyczajnie o to, aby nie uciekać w emocje, bo te "praktyki duchowe" to jest w zasadzie wprowadzanie się w stany emocjonalne", Rozwalanie swego mózgu, no mógłbym się rozwodzić trochę nad tym.

Miałem trochę zakręconych Dziewczyn..... uważam wręcz cytat 'Nie istnieje kobieta na swiecie która nie była by obłąkana religią" za 100% prawdziwy.

 

Ale Zmuszenie się , bo ja mam taką metodę, Zmuszam się, po prostu. I tutaj krótkie odwołanie do książki , teraz do "Siła Nawyku", przykład badanej alkoholiczki, która upadła tak nisko, że czepiła się biegania. Badania MRI pokazały ze ośrodek w jej mózgu który odpowiadał za uzależnienie od wódy, Został nadbudowany stopniowo, przez ćw. biegania.

 

Takie niuanse, tylko potwierdzają to co ja sądzę o swoim życiu, bałem się, byłem sam, Nikt mi nie pomagał, nikt mi nigdy nie dał kasy, większość jeszcze mi przeszkadzała. Czułem wnerwienie, czułam żal, ale zmuszałem się. Mówiłem sobie, prędzej zdechnę niż się poddam. I w porównaniu do innych, moje trzymanie się trzeźwo, zamiast się rozpraszać popadać w stany emocjonalne, grałem w Go, Szachy, Sudoku, aby mój mózg działał jak ja chcę. Bo to mózg służy mi a nie ja jestem niewolnikiem moich instynktów.

 

Nie mam nałogów, ma wszystkie sprawy życiowe rozwiązane, zabezpieczony jestem na 10 lat w przód. Dlatego uważam ze Ezoteryka jest ślepym zaułkiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ezoteryka źle się kojarzy, ludzie mają podejście że to naciąganie, wyciąganie kasy od ludzi, którzy są zdesperowani i chwytają się wszystkiego. Ciężko się rozeznać kto ma naprawdę dar a kto tylko wyłudza pieniądze. Cześć ezoteryki opiera się na sugestii i programowaniu podprogowym, części na tym że ludzie zdesperowani widzą co chcą widzieć....ale część wymyka się tym regułą i nie można tego wytłumaczyć.

Jeżeli coś daje rezultaty, trzeba spróbować, nic temu nie szkodzi.

Osobiście jestem sceptycznie do tego nastawiony, jednak nie neguje że są ludzie którzy mają dar.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, AntyHumanista napisał:

poznawałem ok 50 - 100 nowych osób tygodniowo.

To nie jest poznanie a lecz liźnięcie danego człowieka. Wiesz ile pracy trzeba włożyć by ktoś się przed Tobą otworzył?

Ja wiem, bo chociażby tutaj na forum z kilkoma osobami rozmawiałem a i tak wszystkiego nie chcą powiedzieć, to normalne. A teraz dodaj wierzenia duchowe w kraju mocno katolickim, nikt Ci się nie otworzy porządnie. Zresztą ludzie uduchowieni nie mówią o tym bo wiedzą, że nie ma sensu, jak ktoś jest gotowy to sam szuka odpowiedzi.

 

Co do tego czy komuś to pomogło, mi pomogło i to cholernie. Gdy faktycznie działałem to miałem niezwykłe stany, a najlepiej wspominam stan w byciu w "TERAZ" wszystko jest dla Ciebie magiczne, nawet pisanie na klawiaturze, tego się nie da opisać.

A już nie mówię o zrozumieniu chociażby świata czy tego jak ja sam funkcjonuję.

 

Marek próbuje, bo jest ciężko chory i póki co ezoteryka mówi to o czym my nie wiemy oficjalnie. Mistrzowie duchowi już 140 przeszło lat temu mówili, że będą odbiorniki takie jakby chociaż dzisiejszy telewizor i wspominali, że będziemy je ulepszać i w niedługim czasie osiągniemy w tym naprawdę wspaniałe wyniki. Mistrzowie mówią o rzeczach, które nauka dopiero teraz odkrywa, więc z pewnością byłym głupcem i ignorantem gdybym zaprzeczał wiedzy tych ludzi.

 

Ja też różne rzeczy robiłem i sobie ogromnie pomogłem, chociażby głodówki, które są tak atakowane na forum i na świecie jako, że miałbym po 3 dniach kitę odwalić - jestem żywym dowodem, że nie, nie kopnąłem w kalendarz i było to znacznie więcej niż 3 dni nie jedzenia.

 

2 godziny temu, wojkr napisał:

Ezoteryka źle się kojarzy, ludzie mają podejście że to naciąganie, wyciąganie kasy od ludzi, którzy są zdesperowani i chwytają się wszystkiego

Wierząc naukom duchowym ich kara będzie ogromna i karma do odpokutowania.

Robienie w konia kogoś w naukach duchowych jest surowo bardziej karane niż zapieprzenie komuś 10.000 złotych chociażby.

Ludziom szukającym wiedzy duchowej należy ją dać w jak najczystszej formie.

 

9 godzin temu, Marek Kotoński napisał:

Nauka jest wspaniała, ale wiele rzeczy na razie nie umie wyjaśnić, wyleczyć itd.

 

Dokładnie, jeszcze nie tak dawno wyśmiewana aura okazuje się, że może być fotografowana. Wiele jest takich przykładów...

 

Dnia 17.11.2018 o 02:09, Marek Kotoński napisał:

że od jutra jadę z odkodowaniem ślubowań Amitaby wg. Sławka Majdy. To chyba jedyna praktyka, która dała mi nieprawdopodobne wręcz rezultaty w życiu realnym.

Te ślubowania mogą faktycznie przynieść korzyść, prosiłbym Cie byś opisywał tutaj w tym wątku jak Ci idzie. Lepiej nie programować ludzi w audycji, że np nie zadziałały.

 

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, AntyHumanista napisał:

zabezpieczony jestem na 10 lat w przód. Dlatego uważam ze Ezoteryka jest ślepym zaułkiem.

Czyżby?

To może kolego dasz receptę na nieuleczalne schorzenia tak jak 'markowy' IBS lub np. moje RP:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Retinopatia_barwnikowa

 

Skoro jesteś takim człowiekiem nauki i tylu ludzi poznałeś to proszę, dajesz.

Ano właśnie nie dasz, bo nie masz zielonego nawet pojęcia jak to jest mieć jakieś schorzenie na które nauka niestety rozkłada ręce. Już nie mówiąc o katarze lub kaszlu. Pokaż jawne naukowe recepty na to jak jesteś takim mądrym człowiekiem nauki.

 

Jednym słowem szkoda czasu i emocji @Marek Kotoński na próby przekonania kogość kto nigdy nie doświadczył nieuleczalnych przez naukę schorzeń, jak np. IBS, RP itp. 

Tyle moim zdaniem w sprawie tego jegomościa naukowca. Jak zawsze i wszędzie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

 

Trafiłem tutaj i na audycje Twoje Marek nie z przypadku, jestem o tym super przekonany. Zbyt wiele spraw i rzeczy się łączy:

1. Eliminacja i alienacja z życia towarzyskiego przez schorzenie.

2. "Włączenie się" tej przeszkody w wieku młodzieńczym. (tak samo jak Ty opowiadasz o historii swego).

3. Od tego też wieku zainteresowanie światem niefizycznym, ezoteryką, magią jak zwał tak zwał.

4. Dobry, ponadprzeciętny głos.

5. Dominacja kobiecej energii (delikatne rysy twarzy a na fotografiach z 'maleńkości' totalnie jakbym był dziewczynką).

6. Celibat w wiadomym temacie (jakiś dziwny opór rzeczywistości przed seksem z kobietą nawet gdy próbowałem siłą przymusić swoją rzeczywistość poprzez $ to i tak zawsze coś nie odpalało jak powinno, jak u innych gdzie zapłaciłeś i masz).

7. Zamiłowanie do gier strategicznych i tego rodzaju myślenia (wychowanie w duchu wiedzy historycznej - mama była nauczycielką historii).

To tak pierwsze z brzegu.

 

Tak jak na początku napisałeś, również mnie przytłacza już to wszystko niemiłosiernie, a próbowałem wielu rzeczy tak jak i Ty, poprzez regularne medytacje/wizualizacje aż po medykamenty różnego rodzaju. Wiem, że to musi tkwić gdzieś głebiej. Świetnym tropem jest te kasowanie przysiąg, szczególnie po tym jak spektakularny efekt dały na Tobie chociaż zrobiłeś je przysłowiowo 'po łebkach'. Jestem pod ogromnym wrażeniem.

 

@Marek Kotoński Możesz przybliżyć jak to Twoim zdaniem poprawnie wykonać. Jeszcze nie czytałem dokładnie tego artykułu, który zlinkowałeś. Również zamierzam sobie to wydrukować i analizować z kartki, komputer/tablet/telefon rozprasza.

Edytowane przez Feniks8x
Dopisany pkt. 7.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie to co jest podane u pana Majdy brzmi.. skomplikowanie, tzn. mnie to już odrzuca od tego odkodowywania i może właśnie dlatego, że mnie odrzuca powinienem je zrobić?

Takie same odczucia często mam czytając artykuły na świat ducha, mam na myśli fakt, że mnie to męczy chociaż nie ukrywam, że interesuje ale jeśli miałbym postawić obok siebie zainteresowanie tym tematem oraz zmęczenie jakie powstaje w wyniku czytania o tym, to zmęczenie bardzo szybko dochodzi do głosu i wygrywa.

 

9 godzin temu, AntyHumanista napisał:

Ja swoje problemy rozwiązałem, śmiało mogę powiedzieć 98% moich problemów, rozwiązałem dzięki Nauce.

A dlaczego nie 100%? Może dlatego, że nauka na wszystko odpowiedzi nie zna i obawiam się, że nie pozna? Nasi wnukowie (jeśli będziemy mieć dzieci) będą się śmiać z nas, jakie to bzdury wtłaczali ciemnej masie dziesiąt lat temu. Taka prawda. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, AntyHumanista said:

Chodzi mi zwyczajnie o to, aby nie uciekać w emocje, bo te "praktyki duchowe" to jest w zasadzie wprowadzanie się w stany emocjonalne",

A nie wpadłeś na to, że emocje to też "wytwory" mózgu, który może właśnie w taki sposób u niektórych łatwiej przyswaja i reaguje na zabiegi?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie wczoraj też wzięło na sesję . Od rana tylko soczki naturalne, zero mięsa i jedzenia (nawet nie miałem ochoty). Połączyłem pewne dwie magiczne naturalne medycyny :), pomodliłem się do Boga Dawcy Życia o uzdrowienie paru aspektów (czakra splotu m.in.) (Byłem na dwóch warsztatach u Sławka Majdy, lubię tą metodę, choć nieco to modyfikuję pod siebie).
Tego, co się zdarzyło potem, to nawet nie umiem opisać. Gdy leżałem, uniosła mi się klatka piersiowa (za dzieciaka miałem zdiagnozowaną astmę, tak BTW), zaczęła oddychać coraz głębiej, a moja świadomość była w stanie obserwatora. Czułem jak mięsień, który nie pozwalał mojej klatce piersiowej (pod żebrami) do końca wziąć oddechu, nagle puszcza (w pierwszej chwili miałem myśl, że coś mi klatkę rozrywa pod żebrami). Zacząłem się euforycznie śmiać, a potem płakać ze szczęścia. Potem mi przychodziły wglądy "co mi zeszło" - tak z 5 godzin sesji. Za dużo szczegółów nie będę opisywał, no chyba, że chcecie.
Do teraz jestem w stanie oddychać pełną piersią, czuję jak podczas oddechu pracują teraz moje najszersze grzbietu - nie pamiętam kiedy miałem coś takiego.

Dużo mi przychodziło w trakcie "olśnień", jedno z nich to takie, że te wszystkie metody to to jakby tylko takie narzędzia do uzyskania maksymalnej szczerości intencji - wtedy to działa. 

Dnia 17.11.2018 o 02:09, Marek Kotoński napisał:

Niestety, minęło po kilku dniach - a ja zamiast powtórzyć odkodowania, nie wróciłem do nich. Straszna jest siła wygodnictwa i przyciągania do strefy komfortu.

 

Proszę mi nie pisać że to autosugestia - dobrze wiem, jaka jest różnica. To u mnie zadziałało błyskawicznie. Dla mnie jest to praca z podświadomością, mocna praca i coś jeszcze.

Ja tu widzę autosugestię, ale inną - przekonanie typu "uzdrowienie nie będzie mi dane, jeśli nie będę tego powtarzał".

Edytowane przez t0rek
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

To nie jest poznanie a lecz liźnięcie danego człowieka. Wiesz ile pracy trzeba włożyć by ktoś się przed Tobą otworzył?

 

Tak po prawdzie, nie przepadam z towarzystwem Ludzi, od dziecka byłem zatwardziałym nerdem, jak rodzice chcieli mi zafundować traumę, wyłączali mi TV edukacyjną i mówili idź się bawić z innymi dziećmi. Na szczęście ogólnie mieli mnie gdzieś, nawet jak czytałem encyklopedię nie wydawało im się to dziwne.

Lubię ludzi, za to kiedy mogę od nich dostać Wiedzę, Doświadczenie. Mam szacunek do ich wysiłku włożonego w wyspecjalizowania się. I z takimi właśnie się kumpluje, nie specjalnie interesuje nas "nasze prywatne życia", zwyczajnie skupiamy się na tym co nas najbardziej interesuje, to nas łączy i na to pożytkujemy czas. Ale wiadomo, kilku jest takich, że potrzebują jakiś dziwnych zażyłości (jednak z nimi często, przez to relacja się sypie). Sami ją psują, zrażają do siebie ludzi, głównie swoim zachowaniem.

 

I po co mi otwieranie się obcych osób, kto normalny wykłada obcym ludziom swe głębokie problemy emocjonalne. To jest jedna z rzeczy która w ludziach jest dla mnie nie zrozumiała. Ludzie głównie skupiają się na sobie, mają gdzieś innych, ludzka natura jest taka ze każdy chce aby otoczenie "całe" skupiało uwagę na nim. Ja jestem taki sam, ale mam gdzieś, udawanie że obchodzi mnie coś co mnie nie obchodzi, aby zyskiwać aprobatę ludzi z którymi nie będę miał nic wspólnego.

 

Gadanie o sobie obcym, a w zasadzie często nawet znajomym, wygląda tak ze mają ciebie gdzieś, ale godzą się udawać że ciebie słuchają, tylko po to by odczekać, nabić licznik. I nagle o twój czas minął, czekałem 15 minut i teraz Musisz słuchać moich farmazonów. Gorzej ze ludzie mają tendencję, skrytego wyśmiewania drugich, mało kto tak naprawdę interesuje się drugą osobą. Znajomi zwykle cieszą się że idzie ci gorzej,  mogą się dowartościować. Albo jeszcze lepiej, oficjalnie hejcić ci prosto w w oczy, bo jak cie stłamszą to dowartościują samych siebie.

 

Dla mnie wartościowe relacje, w które inwestuje czas, i naprawdę bardzo dobrze na tym wychodzę, buduję relację na wspólnej płaszczyźnie. Ja coś wiem i umie, ty coś wiesz i umiesz, razem działamy i wymieniamy się wzajemnie dośw. , to jest in plus bo oszczędzasz masę czasu. To jak nabijanie statuw twemu awatarowi. I tutaj rodzi się wspólna więź, przez działanie. Nie musi to być wspólny trening czy praca. Innymi słowy zyskujesz inwestując czas i wysiłek w koleżeństwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Feniks8x napisał:

Czyżby?

1) - To może kolego dasz receptę na nieuleczalne schorzenia tak jak 'markowy' IBS lub np. moje RP:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Retinopatia_barwnikowa

 

Skoro jesteś takim człowiekiem nauki i tylu ludzi poznałeś to proszę, dajesz.

Ano właśnie nie dasz, bo nie masz zielonego nawet pojęcia

 

2) - jak to jest mieć jakieś schorzenie na które nauka niestety rozkłada ręce. Już nie mówiąc o katarze lub kaszlu. Pokaż jawne naukowe recepty na to jak jesteś takim mądrym człowiekiem nauki. 

 

Jednym słowem szkoda czasu i emocji @Marek Kotoński na próby przekonania kogość kto nigdy nie doświadczył nieuleczalnych przez naukę schorzeń, jak np. IBS, RP itp. 

Tyle moim zdaniem w sprawie tego jegomościa naukowca. Jak zawsze i wszędzie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

@Marek Kotoński

 

1) Tak się składa, że wiem co to "Retinopatia Barwnikowa" , a pewnie że mógłbym Dać receptę, jak najbardziej, jeśli istnieje na coś "Lekarstwo - Terapia". Ale raczej jeśli istnieje już, działająca terapia, to ta info. już by dotarła do ciebie jako najbardziej zainteresowanego. Głównie przez osoby chore zrzeszające się dziś w Internecie. A są już dość zaawansowane terapie, które może już za rok, może za dekadę będą dostępne. Mam pytanie, czy jakiś Ezoteryk wyleczył chorego na "Retinopatie Barwnikową" ????

Zawsze mnie to śmieszy, te żale do złych naukowców, o jej chowają Lek na raka a wszyscy wiedzą ze Wit C leczy raka. No tylu geniuszy w samej Polsce, Taratajko, Zięba - tyle lat ale jakoś nie widzę tych uzdrowień , gdzie są ci wyleczeni z Raka. Nie no lekarze ich porywają pewnie, zabijają ich chemioterapią. No otóż rodzice np. dzieci chorych na siatkówczaka zbierają miliony dolarów i jadą leczyć dzieci w USA, nowoczesnymi metodami. No cóż czemu Pan zięba, nie uleczy ich ???? Są przypadki chirurgów którzy pro bono operują "nieoperowalne przypadki" bo jak im się uda zyskują między narodową sławę. Czemu nie masz pretensji do Pana ZIęby ??? No czemu, taki geniusz.... wiesz kto w przyszłości wyeliminuje Mukowiscydozę, RP... powiem ci kto nigdy tego nie wyleczy, Pan Zięba, ale założę się ze jak byś do niego napisał że masz dajmy na to 10 tys. i chcesz aby cię leczył, to szybko wymyśli jakieś bzdury ci wmówić by wyciągnąć od ciebie kasę.

 

2) Nie wiem jak to jest jeździć na wózku, a no nie wiem, no i co mam przepraszać za to każdego na wózku. Ty nie wiesz jak to jest żyć będąc sparaliżowanym od szyi w dół. Tak akurat mam szczęście jeśli chodzi o Geny, no i co mam teraz wyprać sobie mózg jak ci lewacy, przepraszać za to że nie mam dystrofii mięśniowej, albo wpędzać się w poczucie winy ze jestem biały, a może się wykastrować bo jestem Hetero. Zupełnie błędną drogę wybrałeś, ja należę do tej grupy ludzi, która przygotowuje się na najczarniejszy scenariusz. To jest coś czym od zawsze wkurzam moje dziewczyny. Jestem strasznym czarnowidzem, i stosuje odwrotną motywację.

- Najbardziej pasjonują mnie ludzie, którzy pomimo kalectwa, mieli tak silną psychikę ze zamiast nad sobą się użalać, chwycili życie za mordę. Gdzieś mam stary art. o Polskim Niewidomym Maratończyku, niewidomy facet biega w maratonach, w pierwszym maratonie wbiegł do rowu. Ale stopniowo z trenerem opracowali metodę jak biegać będąc niewidomym. Mam kolegę, z Polski z Gdańska który od wielu lat będąc nie widomym wspina się po Górach.

Ogólnie fascynuje mnie to, są ludzie którzy przechodzą kryzys, gość traci nogi, załamuje się. Ale poznaje pielęgniarkę, zakochują się, zaczyna wierzyć w jezusa, dziś jest kulturystą. No takie historie też znam, ale według mnie ten etap jest zbędny. To bardziej poleganie na szczęściu, no jednak lepsze to niż załamać się i nie wyjść z tego. Ja staram się budować swój Charakter tak, aby być jak np.

 

Giampietro Savegnago - Aikidoka, stracił nogę w wypadku motocyklowym, nie miał okresu "załamania" jak tylko mógł, wstał i zaczął trenować z protezą nogi.

 

- Osobiście, czuje nie smak, użalanie się nad samym sobą, to dosłownie robienie samemu sobie krzywdy. Brzydził bym się sam sobą, gdybym wybrał użalanie się nad sobą, Zamiast skupić się nad rozwiązaniem problemu. Nie tylko staram się zapobiegać sytuacjom, które mogły by mnie posłać na wózek inwalidzki. Ale jestem świadom że takie coś może się zdarzyć, przez co przygotowuje się na takie ewentualności. Na przykładzie ludzi, którzy żyją, funkcjonują i są oględnie mówiąc szczęśliwi pomimo, bycia niewidomy, sparaliżowanym, pozbawionym kończyny. Jeszcze nie dawno, kalectwo (a jak już byłeś biedny to w ogóle) oznaczało śmierć. Dosłownie odwleczony w  przyszłość wyrok śmierci. Jeśli tracisz czas na użalanie się nad samym sobą to jest twój wybór.

 

- I jestem bardziej pewny że sobie poradził bym z nawet Kalectwem, gdyż kilku moich znajomych popełniło samobójstwa, głównie przez długi i kobiety. Ja natomiast pomimo ze miałem momenty załamania, Zmuszałem się aby to przezwyciężyć. Również motywowałem się tym, ludźmi którzy nie mają nóg a a biegają w protezach, w TV Polskiej był kiedyś reportaż, chłopak z Łodzi. Mógł ruszać tylko jedną ręką, zajmowała się nim matka (oczywiście prosta Pani pracująca, zarabiająca grosze). Chłopak się ogarnął, nauczył programować i zaczął zarabiać na siebie. Takie coś mnie motywuje, to jest coś iście pięknego. Dopiero kiedy spada na nas prawdziwe nieszczęście, okazuje się kim jesteśmy, mięczakami którzy położą się i będą czekać na śmierć, czy wstaniemy z  kolan.

Ale by być silnym trzeba na to pracować, większość ludzi pracuje na to aby być słabymi mięczakami. Ich sprawa, ale niech nie liczą ze się nad nimi rozczulę, bo ich życiowe problemy to brak kasy na ifona więc są tak żałośni iż sprzedadzą swoja nerkę, za szmelc. Jak trzeba być słabym, aby sprzedać swoją nerkę za kawałek śmieciowej elektroniki. Jeszcze bardziej , tym bardziej, śmieszą mnie próby manipulowania mną, przez kobiety. Manipulacje ich problemami życiowymi. Oczywiście jak mówisz ludziom prawdę w oczy, ze twój problem to G a nie problem, problem jest kiedy stracisz rękę, kiedy tracisz wzrok. To jest problem, wszystko inne to G nie problem. A wiem to, dokładnie to wiem, że nawet z tak wielkim problemem jak utrata ręki czy wzroku można sobie poradzić. Ale nie przez to ze ci odrośnie, tylko przez to że można żyć pomimo braku ręki czy wzroku. Ale wiadomo dziś już są nowoczesne protezy rąk i nóg, a już pojawiają się rozwiązania sztucznego oka. Ale póki co, można żyć pomimo kalectwa. I to jest ważne.

 

I nie chcę abyś czuł że oczekuje, że masz uznać moje podejście do życia, albo wywyższam się, osobiście mam gdzieś jak kto kieruje swoim życiem. Dla mnie najważniejsze jest moje życie, w odróżnieniu od innych, nie wciskam ludziom kitu jaki to jestem pięknie dobry, nie jestem egoistą i polecam każdemu być egoistą. A te bajki o miłości, skoro jest tylu wegan na świecie, a ci weganie tak pełni sa miłości i współczucia , to czemu w schroniskach dla zwierząt brakuje wolontariuszy. Bo weganie są egoistami, lubiącymi się okłamywać jacy sa dobrzy. Chcą łechtać swoje ego i chcą aby inni łechtali ich ego, o jej jesz sojowy kotlecik jak się poświęcasz.... niech sobie żyją w swoim wc ubikacji (srac...u) ja bym siebie ranił, gdybym nie miał na to wye...ne.

 

Jak pomagam to kiedy Mogę, i w tym co uważam za ważne, natomiast wolontariat czemu powinien być ważną częścią życia każdego Faceta. 1. To jest prawdziwa pomoc, prawdziwie pomagasz. 2. Dziś ludziom wali w dekiel bo odlatują od realiów życia, wolontariat pozwala zachować realizm sytuacyjny. Zachować poukładane w głowie wartości, co jest w życiu naprawdę ważne, nie aprobata obcych frajerów.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@icman OK 

Wyobraźmy sobie, że istnieją tylko dwie emocje-motywacje - strach i miłość (jak skurcz i rozluźnienie w ciele - więcej w książkach psychiatry Alexandra Lowena, np. "Duchowość ciała").  Miłość działa jak przewodnik, strach jak bariera (w przepływie energii w ciele).  Przyjmijmy to za spore uproszczenie.

 

I teraz pytanie, czy jeśli masz intencję np. przepracowania traumy, to czy ta intencja jest szczera wewnątrz ciebie. Czy nie zająknąłbyś się, obudzony o 4 nad ranem, zapytany "czy na pewno chcę to uzdrowić?" 
Czy nie ma tam np.: "a na szybko odbębnię, a potem się pójdę bzykać, bo szkoda czasu na pierdoły" (czyli podświadomie się tego nie chcę, bo bzykanie jest wyżej) albo "ojej, jak przestanę być chory, to ludzie nie będą już o mnie dbali" itd. itd.

Czy jest w twojej jaźni jakaś niewidzialna przestrzeń, siła, której byś się poddał w w skrajnej niewinności prosząc o coś? (w książkach Vadima Zelanda było to AFAIR opisywane jako "zamiar" )
I wydaje mi się, że o tą szczerość, niewinność, brak strachu chodzi, ale zarazem też brak pychy (która z tego strachu wynika). Wtedy następuje wewnętrzna jedność i potrafią dziać sie cuda.
I najlepiej IMO według 3 prostych zasad Leszka Żądły:
1. Poczucie bezpieczeństwa. ("jestem bezpieczny")
2. Poczucie własnej niewinności. ("jestem niewinny")
3. Poczucie własnej wartości. ("jestem wartościowy").

Podobnie metoda pracy nad sobą musi być z nami w 100% zgodna - ciężko typowemu polecać ateiście modlitwy, jeśli wewnętrznie nie ma on na to zgody.  Choć w książkach Marjana Ogorevca było o tym jak zagorzała ateistka nie miała problemu z modleniem się, tylko zmienili, żeby się modliła do "sił natury", bo według niej to była jedna siła "nad nią" i której ufała.

Edytowane przez t0rek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmuś się - to metoda która ratuje ludziom życie

 

Tak sobie pracuje, i słucham audycji Pana marka o Ezoteryce. I chcę coś sprostować. Ja jestem z natury sceptyczny, mam odkąd pamiętam nawyk podważania wszystkiego. Ponieważ jeśli / kiedy, zakładam ze się mylę a druga strona ma rację (nawet jeśli to jest plaska ziemia, szczepionki śmierci, widzenie aury, duchowe uzdrawianie). Obalenie dowodami, argumentów drugiej strony, powoduje ze rozwijam się nie tylko mam większe i głębsze zrozumienie, ale też doskonale metodę precyzyjnego myślenia. Tak że to nie atak, ale zwykle ludzie czują się atakowani przeze mnie ponieważ, rozbijam ich stany emocjonalne, ludzie z reguły są emocjonalnymi narkomanami, szukają metod unikania problemów. Jak uświadamiasz im że się samo oszukują zaczynają się bronić i atakować ciebie jak bys był ich wrogiem, bo rozwalasz ich stan emocjonalny.

 

Jaka jest różnica, przykład osób wciskających mi swoje religie, facetowi kurczowo trzymającego się swego Boga. Wydaje się ze ja po przebudzeniu nic nie robię, tylko myślę o tym jak nie lubię jego Boga. Oczywiście jego bo tylko jego Bóg jest prawdziwy.

A to wygląda tak, jestem abstynentem, serio jestem abstynentem. Nigdy nie uzależniłem sie od palenia papierosów, picia wódki, próbowałem ale nawet gdybym miał jeden tir fajek a drugi whisky. Skisły by zanim bym sobie przypomniał tego użyć. Pijak jak wstaje rano myśli że chce sie upić, posiada natrętną myśl, trzęsie się, z jego perspektywy jest czystą abstrakcją, niemożliwą nie możliwością. Że ktoś może cały dzień, cały rok ani razu nie poczuć potrzeby nachlania się wódą. Znam ludzi którzy mają przymus palenia, chlania stad moje porównanie.

 

Są badania o tym ze ok 30% społeczeństwa , ma mózg podatny na nałogi. Zakładam ze należę do tych 70% nie podatnych na nałogi. Ale to na marginesie. Bo nałogii to jedno, ale istotne w tej kwestii. Gdyż, ludzie których poznałem a rzucili nałóg Picia Wódy i kilku Ćpunów. Potwierdzają moją Hipotezę. Dzielą się oni na 2 kategorie.

Pierwszych jest większość, Życie sprowadziło ich na takie dno że mogli umrzeć, albo Uwaga "ZMUSIĆ SIĘ" rzucić chlanie / ćpanie. W tym ich koledzy przekręcili się od wódy czy ćpania. Oni zmusili się, rzecz jasna niemożliwa niemożliwość, to nie było pstrykniecie palcem, najpierw odwyk czyli od stanu zerowej samokontroli po słabiutką samokontrolę po odwyku i nieustanna walka ze swymi instynktami, aby nie pić, często przegrywana i rozpoczynana od nowa. Potem AA czepienie się czegoś nowego, Sport, Religia, Wiara, Pomaganie Innym. Ale słowem klucz było zmuszanie się do ćw. woli.

Druga kategoria, to dosłownie kilka osób, które Zmusiły się same, za nim spadli na dno i zmusiło ich życie. M.in. Pewien Aikidoka znowu... Gość sam się zmuszał, i nie będąc specjalnie religijnym, uratował się m.in. jak mi opowiadał, wyszukał jakiś zakon coś ala Bonifratów gdzie kupowało się odosobnienie. Sam w odosobnieniu walczył ze swoim nałogiem, i mówił że on po dziś dzień musi się zmuszać do samokontroli. Że na początku był pewien ze nie da rady, dziś jest mu łatwo, ale nadal czuje ze musi miec kontrolę i ją rozwijać.

 

Także nie należę do osób, pitolących swoje majaki, co mi się wydaje, ja jestem przekonany o tym ze to działa, na swoim przykładzie. Pytanie czy jest to możliwe dla ludzi , których przekonania mówią że to abstrakcja, to nie możliwe, ich życie.....

 

Natomiast co tłumaczyłem kiedyś moim kolegą, jak ja poradziłem sobie z moimi problemami, lękami, ograniczeniami. Też miałem nieustannie chwile, ze dany problem mnie przerasta, że nie no teraz, tym razem to chyba nie dam rady i przegram. Ale się zmuszałem. Ćw. swoją siłę woli, i po paru latach zauważyłem taki schemat, pokonanie przeszkody, dawało mi odrobinę siły, pewności siebie, aby pokonywać kolejne. Miałem coraz więcej siły woli, walki. I nawet jak znowu natykałem się na mur nie do przejścia przypominałem sobie. O rok temu też czułem, że tam,tej przeszkody nie pokonam ale mi się udało, i wiele innych przeszkód, więc teraz też znajdę rozwiązanie, I tak się właśnie dzieje już od lat.

 

Ostatnie lata, nawet na PL YTB przynoszą YTBerów, którzy kierują się ta samą metodologią co ja, takie kanały jak Demasta, Rafał Mazur. I ja przez lata poznałem metody, i przykłady ludzi którzy kierują sie tymi wartościami, i będąc kalekami, biedakami, alkoholikami, przestępcami (byłymi rzecz jasna) itd. pokonali to i wyszli na ludzi mają sukcesy. I mnie nie interesują prywatne odczucia czy przemyślenia ludzi niedowartościowanych.  Dowody, Przykłady, ale co pisałem na poczatku trzeba też Pokory, trzeba nauczyć się być sceptycznym i otwartym, przez to ze zakładam, ze się mogę mylić, znajduje kilka rozwiązań, i wybieram to które najlepiej rozwiąże mój problem.

 

A tutaj biografia goscia który pokonał swoje problemy, legendarny David Goggins. Gość powtarza wszystko co ja myślę i pod czym mogę się podpisać. A jest dużo , dużo więcej takich ludzi.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AntyHumanista

 

Spokojnie my nie chcemy atakować Cię i nawet nie o to chodzi, tylko NAM ludziom, którzy mają jakieś swoje problemy, którzy szukają alternatywnych rozwiązań wciska się, że jesteśmy wariatami, że powinniśmy brać szczepionki i słuchać się autorytetów oraz słyszymy, że jesteśmy głupi bo coś tam próbujemy by sobie pomóc.

Ja nie jestem na Ciebie zdenerwowany czy coś, czytałem Twoje inne posty i widać, że masz ciekawe spojrzenie. 

Jednak jak wspominałem, nawet mówiąc ludziom teoretycznie otwartym na to co widziałem, na to co doświadczyłem oraz to co mi pomogło - reagują różnie i to ludzie "teoretycznie" z "otwartym umysłem" dlatego pisałem Ci, że obojętnie ilu ich poznałeś może to być nawet 1.000.000 milion w skali rocznie, jednak by poznać kogoś bez masek to jest to dla mnie sztuka i wtedy faktycznie poznajesz człowieka.

W ogóle człowieka poznaje się w obliczu zagrożenia śmierci oraz gdy jest bez masek.

 

Pisałem tutaj na tym forum raz o swoich doświadczeniach i zostałem wyśmiany przez 3/4 użytkowników, także wiesz :)  Raz, drugi zostaniesz wyśmiany to nasrasz na to wszystko i zatrzymujesz swoje doświadczenia dla siebie.

 

Co do Twojego podejścia uważam iż jest zdrowe, tylko może być źle odbierane, nad tym popracuj, bo chcesz dobrze ale nie którzy mogą poczuć się pokrzywdzeni. 

 

Jeszcze co do filmiku, który dałeś z wielką chęcią go obejrzę, dzięki Ci za to!

Uwielbiam takich ludzi jak ten Pan David:) 

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, AntyHumanista napisał:

Oni zmusili się, rzecz jasna niemożliwa niemożliwość, to nie było pstrykniecie palcem, najpierw odwyk czyli od stanu zerowej samokontroli po słabiutką samokontrolę po odwyku i nieustanna walka ze swymi instynktami, aby nie pić, często przegrywana i rozpoczynana od nowa. Potem AA czepienie się czegoś nowego, Sport, Religia, Wiara, Pomaganie Innym. Ale słowem klucz było zmuszanie się do ćw. woli.

A ja pokuszę się o stwierdzenie, że u nich ta "właściwa praca duchowa" została wykonana przed tym, jak się "zmusili". To była ta zmiana wewnątrz. Zmusić to się jeszcze trzeba chcieć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.