Skocz do zawartości

Duchy


Falka Elen

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Bruxa napisał:

 :D Jackowski był doradcą Pershinga, jest dobrym telepatą. Ale też np. wskazywał policji ciała zamordowanych ludzi. Nie mógł łączyć się z umysłem sprawcy, bo sprawca nie wiedział gdzie dokładnie spłynęło ciało ofiary (a była taka sprawa). No więc skoro wraz ze śmiercią przestajemy istnieć, a nasza energia się rozprasza, to z czym się łączył?

Łączył się z tzw. polem morfogenetycznym (zwanym w niektórych kręgach kroniką Akaszy) - niekoniecznie z umysłem ofiary.

Skądinąd ciekawe co sam Jackowski, mający niezaprzeczalnie duże osiągnięcia w odnajdywaniu osób zaginionych (najczęściej już nieżyjących), powiedziałby na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną jednogłośnie mówią o tym, że byli 'po drugiej stronie' i wrócili.

 

My jesteśmy świadomościami... z ciałem fizycznym, z którym utożsamiamy się jedynie w okresie kiedy kieruje nami umysł. Ci co praktykują medytacje twierdzą, że nie jesteśmy umysłem, możemy obserwować jego zachowania, reakcje itp.

 

Świat jest dla nas taki jaki myślimy, że jest. Ale to tylko projekcja umysłu, który ma wpływ na ciało fizyczne. Ponieważ jednak możemy kontrolować umysł możemy stworzyć sobie takie warunki fizyczne jakie chcemy. Wszystko zależy od świadomości czyli właśnie NAS.

 

Na Ziemi są świadomości znajdujące się w ciałach fizycznych ale są także świadomości poza ciałami fizycznymi. Te świadomości niematerialne zostały tutaj gdyż silnie związały się z tym światem fizycznym (miejscem, ludźmi, sprawami itp). Każdy ma swoją historię a także wybór.

 

Niektóre niematerialne świadomości zostają tu na bardzo długi okres czasu (licząc czas za pomocą ziemskiego materialnego systemu) głównie nie mogąc się pogodzić z zaistniałą sytuacją.

 

Teoria tzw. 'starych i młodych dusz' wiele w tej kwestii potwierdza. Chodzi głównie o doświadczenie, wiedzę i świadomość 'świadomości'. Brzmi to może trochę absurdalnie jednak 'po drugiej stronie' nie ma fałszu i kłamstwa. Jest tylko prawda, nie da się nikogo i w żaden sposób oszukać. To czego chcesz automatycznie się dzieje. Nie ma pojęcia dobra ani zła. W naszym pojęciu (świata materialnego) to co jest dobre dla jednego, dla drugiego może być złe. I na odwrót. 'Tam' jest tylko doświadczenie. Nikt nikogo nie krytykuje, nie ocenia, 'każdy' szanuje i docenia wybory innych.

 

Kwestia nazewnictwa różni się w zależności od miejsca, czasu, kultury, języka i pewnie jeszcze paru innych czynników. Ludzie lubią sobie komplikować życie, być może właśnie dlatego, żeby się więcej nauczyć.

 

Brzmi to jak jakaś gra. Być może jest, być może nie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.11.2018 o 12:58, Falka Elen napisał:

Opierać się będę głównie na wiedzy z zakresu religii Chrześcijańskiej i Judaistycznej.

vs

Dnia 23.11.2018 o 12:58, Falka Elen napisał:

nie chcę u wpychać dodatkowo opętań i tym podobnych zagadnień, bo tekst nie miałby końca. Przy Waszej aprobacie założę nowy wątek.

Nie wiem jak jest z tradycją judaistyczną, ale jeśli chodzi o chrześcijańską to nie do końca da się oderwać tych zagadnień (spirytyzm vs opętania), dlatego, że choćby przytoczone przez Ciebie praktyki spirytystyczne czy mediumiczne według demonologii traktowanej, jako dział teologii chrześcijańskiej są furtką nie dla duchów, ale dla demonów, które zwodzą pod postacią duchów a w rzeczywistości prowadzą do zniewolenia a w ekstremalnym przypadku do opętania.

 

Co do samego widywania duchów wśród egzorcystów jest niejasność. Uznają oni bowiem, iż to nie dusze zmarłych ukazują się czy też próbują komunikować, ale demony w tak przybranej postaci, natomiast panuje też pogląd, że dusze w szczególnych przypadkach mogą się ukazywać (ostrzeżenie, prośba o modlitwę), ale w zasadzie są to bardzo rzadkie przypadki i raczej dopust i nigdy nie zachodzi to w przypadku, kiedy to osoba żyjąca próbuje nawiązać kontakt. W takim razie to człowiek otwiera się na kontakt z demonami, które przybierają postać ludzką. Cechą charakterystyczną demonów, które ukazują się dla zwiedzenia są takie elementy jak przybranie postaci ludzkiej, która  będzie miała w sobie jednak coś odrażającego, może to dotyczyć jakiegoś  elementu lub całej postaci. Demonolodzy interpretują to, jako szczególna forma ostrzeżenia.

 

Ja w wieku ok. 8 lat widziałam taką materializację. Była to ludzka postać, ale pomarszczona jakby miała 120lat z bielmem na oczach, ubtana w jakieś łachmany. Przywoływała mnie do siebie paluchem. Przez chwilę myślałam, że to człowiek potrzebujący pomocy, ale szpetny, nienaturalny wygląd mnie odstraszył od podejścia. Po chwili ta postać znikła. Rozmawiałam kiedyś na ten temat z egzorcystą. Powiedział mi, że w ich praktyce takie zdarzenia to nic nadzwyczajnego. Często trafiają im się przypadki nawiedzanych osób, w tym dzieci. W przypadku dzieci, które z reguły nie interesują się najczęsciej zadnymi kultami, inicjatorami kontaktu często są ich nieświadomi i bezrefleksyjni krewni pierwszego stopnia, bo poprzez ich działania demony mogą mieć dostęp do ich potomka (dziecka). Duchowny pytał mnie czy ktoś z rodziny uprawiał magię, czary, tarota lub poddawał się takim praktykom. W tamtym czasie  rzeczywiście moja mama chodziła do wróżek, tarocistek a w domu opowiadała co jakaś baba jej powiedziała. A więc mama oddawała się czemuś oderwanemu od rozsądku i racjonalnego rozumu, jednak kiedy przerażona próbowałam opowiedzieć o moim widzeniu to podważała moje doświadczenie powołując się na racjonalność mówiąc, że przywidziało mi się i że czegoś takiego nie ma. Taki paradoks.  Również, kiedy po tym doświadczeniu bałam się w nocy chodzić do ubikacji i posikiwałam łózko to były do mnie pretensje. Także przemoc, agresja, nadużycia, nałogi w rodzinie mogą wystawiać na takie działanie, ale przeważnie w tradycji chrześcijańskiej jest to bałwochwalstwo, czyli łamanie pierwszego przykazania.

 

Nie było to jedyne tego typu doświadczenie miałam też inne, a w wieku 24 lat widziałam zmarłą niedawno kobietę. Doświadczenie to jednak odebrałam inaczej. Po pierwsze nie było tego elementu obrzydliwości postaci. Nie czułam bijącego w moim kierunku zła. Była to kobieta, która umarła w dużych cierpieniach. Wtedy się nad tym nie zastanawiałam, po prostu poprosiłam ją żeby dała mi spokój i więcej mi się nie pokazywała. Co dziwne inni domownicy, (którym nie opowiadałam o tym zdarzeniu) mieli poczucie jej obecności w tym domu. Myślę, że w moim przypadku została otworzona jakaś przestrzeń do tego typu doświadczeń, ale nie przeze mnie. Ja się nie interesuje, ani magią ani wróżbami ani niczym podobnym, zawsze tez unikałam tego typu doswiadczen, np. nigdy nie poszłabym do wrózki, nie uzywałabym tabliczki ouija, ani tym podobnych rzeczy. Jednak mam czasami takie przeświadczenie jakby cos nade mną ciążyło. 

 

Te parę razy, kiedy doświadczyłam tych  „bliskich spotkań trzeciego stopnia” upewnia mnie że to nic przyjemnego i lepiej mi się żyje bez. Co jednak nie oznacza, że nie interesuję się tą tematyką na poziomie umysłu. Tego typu przypadki są też badane przez naukę. Z takich mi znanych choćby kwestia opętań, które były analizowane między innymi przez agnostyczkę prof. Felicitas Goodmman światowej sławy antropolog. Badała ona wiele kultur pod tym kontem i każdej bez wyjątku to zjawisko występuje.  Wykazuje ona między innymi takie zależności jak (będę pisała z pamięci, bo książkę profesor komuś pożyczyłam i jej teraz nie mam przy sobie by skorzystać):

 

-Psychiatria, która w jakimś stopniu definiuje zjawisko opętania, w żaden sposób sobie z nim nie radzi. Jeśli faktycznie opętany trafi do psychiatryka spędzi tam swoje życie, jako nieuleczalnie chory.

 

-Profesor badała zjawisko manifestacji. Widzenia dla opętanego to zjawisko realne,  mózg ludzki w momencie tzw manifestacji wykazuje na nadzwyczajną aktywność, osoba opętana nie udaje, ale w danym momencie widzi to, co dla innych nie jest widoczne.

 

-Inna zaskakująca korelacja to fakt, że nie zależnie od kultury czy to mała szamanska społeczność odcięta od świata, czy bardziej ucywilizowana, widzenia i przebieg opętań są bardzo podobne, o podobnej symbolice. W tym momencie nauka nie jest w stanie tego zjawiska wyjaśnić.

 

-Profesor zbadała też od strony naukowej przypadek opętanej Anneliese Michel. Badając jej historię medyczną wykazała, że to co zabiło tą dziewczynę to były podawane jej leki. To lekarze powinni stanąc przed sądem. Osoba zdrowa przyjmująca takie dawki, jakie dostawała Anneliese przez różnych lekarzy nie miała szansy przeżyć. Przy czym należy zauważyć ze Anneliese brała bycze dawki, a lekarze trwali uporczywie przy terapiach które w żaden sposób nie skutkowały. Leki, które brała powinny powalić konia a ona była w ciągłym stanie pobudzenia i wciąż jej dodawano. Tymczasem jakl podkreśla F. Goodman to nie biochemia u dziewczyny szwankowała. Mimo to lekarze z stanowczością  trwali przy własnej terapii. Rodzina Anneliese opisała też, że lekarz prowadzący wezwany przez nich podczas manifestacji zamiast udzielic pomocy,  uciekł przerazony tym jak dziewczyna się przeistaczała. Potem nie chciał z nią nic miec do czynienia tylko przypisywał recepty niejako zaocznie, na przemian z drugim do którego zwróciła się zdesperowana rodzina, który też wolał się trzymac z daleka jednak przypisywał inne silne lekarstwa wiedząc o tym że kobieta bierze juz bpotężne dawki innego leku  przepisane przez drugiego lekarza. Połączenie niekompatybilnych lekarstw przyspieszyło smierc. Szokująca i drobiazgowa analiza medyczna  znajdująca się w ksiązce Goodman  potwierdzona przez specjalistów medycyny sądowej ukazuje jak naprawdę doprowadzono dziewczynę do zgonu. W tym kontekście podkreśla ta naukowiec, że osoba nie otrzymała pomocy zgodnej z jej dolegliwościami. 

 

-Dzieje się tak, ponieważ psychiatria zajmuje się leczeniem na poziomie umysłu, zaburzeń w funkcjonowniu mózgu, biochemii, tymczasem opętanie to zjawisko duchowe i nie zaleznie od tego, co mówi racjonalistyczna medycyna wykluczająca sferę duchową to właśnie na tym poziomie odnotowuje się największe sukcesy w walce z opętaniem.

 

-Badająca zjawisko opętania Goodman stwierdza, że wszystkie kultury opracowały różne metody wyprowadzania człowieka ze zjawiska opętania i zawsze odbywa się to na poziomie rytuałów duchowych.  Na tym polu najlepiej radzi sobie praktyka katolicka, z której dorobku korzystają również protestanci, prawosławni czy muzułmanie. Przy czym podkreślam że wskazująca na ten fakt prof. nie jest katoliczką ani nawet nie określa się jako osoba wierząca.

 

-Inna ciekawa kwestia, która wynika z szerokich badan tej kobiety, która wiele lat spędziła także w Tybecie badając tamtejszych mnichów, jest fakt, że Anneliese podczas opętania operowała tzw. strunami nosowymi. W Internecie można znaleźć  taśmy z nagraniami z jej egzorcyzmów (kto chce to sobie sprawdzi, jednak nie polecam ich wrażliwszym- tasmy są zapisem autentycznym- były badane pod tym kontem). Analise wypowiada się na nich gardłowymi, wysokimi i piskliwymi,  raczej męskimi głosami o różnym natężeniu. stwierdzono, że gdyby Analise mówiła tak strunami głosowymi po godzinie wydawania takich dźwięków straciłaby głos. Tymczasem u niej to trwało wiele razy po wiele godzin całymi latami. Annalise jednak nie używała strun głosowych a nosowe. To zjawisko zostało zaobserwowane zwłaszcza w Tybecie. To słynne dźwięczne praktykowane przez mnichów tybetańskich „ummmmmm ummmmmmm” to właśnie dźwięk pochodzący ze strun nosowych. Jednak żeby mnisi mogli aktywować i zacząć używać tych strun potrzebują minimum  20 lat wielogodzinnej medytacji (polegającej zresztą na obłaskiwaniu demonów). Przeciętny człowiek w żaden sposób nie jest sam z siebie aktywować tych strun, a Annaliese wchodząc w opętanie zaczęła używać ich natychmiast z niebywałym natężeniem (można sprawdzić na wskazanych taśmach).

 

W tym momencie tylko tyle sobie z analiz badan prof. Goodman przypominam. Przy czym podkreślam, że pisze o  przypadku opętania w kontekscie powyższego tematu, ponieważ z perspektywy chrześcijańskiej spirytyzm to okultyzm i w rzeczywistości  przywoływanie demonów i może prowadzić do opętania (choc to ponoć rzadkie przypadki)   lub do dręczeń, nie powodzeń w życiu, natretnych mysli, ect. Natomiast spirytyzm rozpatrywany zgodnie z tradycją okultystyczną bedzie łączyc rózne widzenia z duchami. To jest wyrazna sprzeczność. 

 

Jesli chodzi o swiadectwa innych osób w temacie to róznie je odbieram, jednak uwzględniwszy osobiste doświadczenie nie jestem sceptyczna. Takim mocnym dla mnie swiadectwem, w które  jestem w stanie w  uwierzyć choc moje doswiadczenia z wskazanymi róznią się intensywnością w skali jak 1:100 jest historia Marcina Boczka. Miał on  od dziecka  rózne widzenia o bardzo silnym stopniu natęzenia ale nie mówi a duchach a wprost o tym że nachodziły go demony:

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Falka Elen

Ja osobiście z duchami nie miałem tzw "kontaktów" czy też ich nie widziałem bezpośrednio.

Natomiast widziałem inne rzeczy, czy też miałem odczucia pośrednie.

 

Ale co do tematu jest on bardzo ciekawy i rozległy. Ja zawsze powtarzam, że jeśli jedno wideo czy zdjęcie na tysiące, które ktoś udokumentował jest prawdziwe - to mamy problem. 

 

@Bruxa

Już dokładnie nie pamiętam z tym spirytusem ale w każdym bądź razie na alkohol się mówi też woda diabła czy krew szatana czy jakoś tak.

Zresztą:

Spirit - "chcesz wypić trochę spiritu?" Spirit to po angielsku dusza.

Spirituality - to duchowość.

Spiritus to coś powiązanego z duchem.

Alcohol - znaczenie słowa to "duchy jedzące ciało"

 

Innymi słowy według gry słów, gdy pijemy alkohol wchodzi w nas "zły duch" czyli można by to nazwać stanem upojenia, nie którzy są agresywni po nim itd. Nie którzy widzą jak podczas chlania w barach podłączają się do nich jakieś jednostki duchowe. Ile w tym prawdy to nie wiem.

 

Temat jest na pewno bardzo interesujący.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Spirit - "chcesz wypić trochę spiritu?" Spirit to po angielsku dusza.

Moim zdaniem bliżej "byt" (z drugiej strony byt to entity) niż duch. Dla mnie dusza to bardziej "soul". Tak jak "ghost" vs "spirit".  Aczkolwiek dla mnie rozróżnienie duch vs dusza jest bardzo ważne i mogę być nadmiernie wyczulony.
https://swiatducha.wordpress.com/dusza/ 

A co do widzenia - widzieć nie widziałem, ale miałem inne akcje. Np. we 3 badaliśmy coś wahadłem, wahadłowała znajoma (fizyk z wykształcenia, tak BTW :P ), my z kolegą siedzieliśmy po jej bokach i na raz podskoczyliśmy przeszyci zimnem. Tego typu akcji (ze zbiorowym czuciem zimna bez "racjonalnego" powodu) miałem sporo.
BTW zabawne i znamienne jest to, że tacy "śmieszkujący sceptycy" nie dyskutują z ludźmi, którzy równolegle z ezoteryką parają się nauką i mają otwarte umysły. Przeważnie poprzestają na racjonalizujących specach od wszystkiego.  Aczkolwiek zakładam, że takie reakcje są rodzajem mechanizmu obronnego. 

Jakoś nie widzę gównoburzy pod filmami z Jarosławem Bzomą :)

 

Edytowane przez t0rek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat w sam sobie ciekawy ale zarazem powoduje u mnie gęsią skórkę. 

Historii słyszałam wiele, sama jednak nigdy nie widziałam ducha. Jak już to jedynie uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Zwłaszcza w pracy albo jak jestem sama w domu. 

 

Natomiast zapadła mi szczególnie w pamięć historia mojej znajomej, która zamieszkała w domu po zmarłym dziadku. Z tego co opowiadała, był bardzo nerwową osobą i palił dużo papierosów, zwłaszcza jak był w złym humorze. Od jakiegoś czasu owa znajoma zaczęła czuć zapach papierosów w mieszkaniu, choć okna były pozamykane, nikt w domu nie palił, mieszkanie było też wyremontowane więc śladów, zapachu palenia już dawno nie było. Trwało to co jakiś czas, Dodatkowo słyszała różne hałasy, skrzypienie parkietu, choć wszyscy domownicy spali w jednym pokoju.Spadały niespodziewanie też jakieś przedmioty z półek, a to firanka się w ciemnościach poruszyła jak już kładli się spać...Czasem zamiast mocnego zapachu fajek, czuła świeży, kwiatowy zapach. Gdy mi to opowiadała, sama wysnuła wniosek, że pewnie gdy zapach zmieniał się na przyjemniejszy, duch dziadka zaczynał mieć "lepszy humor". 

 

Ja z jednej strony cieszę się, że nie mam do czynienia bezpośrednio z duchami. Podejrzewam, że bym była bliska zawału jakbym była gdzieś sama w jakimś miejscu i ujrzała jakieś ciało eteryczne w ciemności, dodatkowo spoglądające na mnie... Jednak jak się rozmawia o tym z innymi jest to fascynujące albo słucha opowieści innych..., Miałabym więcej odwagi jakby jakiś duch ukazał się jakbym była w większej grupie znajomych np - wtedy chętnie bym nawet próbowała się z nim skontaktować, albo wybadać sprawę...

 

Co do Poltergeistów ... z czego wynika ich istnienie? Mają niedokończone sprawy, i są silnie związane ze światem materialnym, są to dusze zmarłych, którzy za życia cierpieli, mieli do kogoś żal za życia? 

Czy można je jakoś uspokoić? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Hippie napisał:

Co do Poltergeistów ... z czego wynika ich istnienie? Mają niedokończone sprawy, i są silnie związane ze światem materialnym, są to dusze zmarłych, którzy za życia cierpieli, mieli do kogoś żal za życia? 

Czy można je jakoś uspokoić?

Też chciałabym to wiedzieć bo sama słyszę jednego już od kilku lat. :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Po dwóch latach zgaduje że kurz opadł po batalii zainteresowani vs sceptyczni. ;)

Chętnie odświeżę swój stary wątek i wydziergam kilka kaleczących oko i umysł tekstów , podzielę się wiedzą i chętnie jej zaczerpnę o ile znajdzie się czytelnik chętny podyskutować. 

 

Ach przypominają mi się te wszystkie opowieści mojej babci o duchach... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już odkopaliście ten temat... to w sumie dodam jeszcze coś od siebie... ;)

Mój były miał toksycznego ojca, który zmarł parę lat temu, zostawił po sobie bardzo zaniedbane mieszkanie, które były wyremontował i sprzedał. Ale w trakcie, zdarzyło się mnie i jemu przybyć do Polski i ogarniać sprawy z tym mieszkaniem. Raz był on sam a raz ja, gdzie wtedy miałam okazję sama nocować w tym mieszkaniu. 

Wstępny plan był taki, że będę tam nocować przez 3 noce ale po jednej bardzo ciężkiej nocy tam - zmieniłam zdanie i poszłam po tym spać do Matki byłego. Dlaczego?

Ano dlatego, że wyczuwałam bardzo negatywną aurę tego miejsca. Czułam mocny niepokój, w dodatku dalej unosił się nieprzyjemny zapach, było tam jeszcze dość sporo gratów po Ojcu.  Albo też to był podświadomy niepokój, bo znałam historię o Ojcu byłego, który bawił się w okultyzm, laleczki voodoo, przekuwanie miejsc witalnych (meridianów) na zdjęciach swoich ofiar ( które autentycznie miały problemy zdrowotne, bo on im bardzo źle życzył). 

Dlatego czułam odrazę do tego miejsca, a to miejsce samo w sobie odpychało. 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Ciekawi mnie czy duch może być świadomy. 

Większość hipotez związanych z duchami na tym polega :) kiedys coś zasłyszałam o duchu jako energii która może być naładowana negatywnie, stąd tzw. złe duchy itp i wszystkie anomalie z nimi zwiazane, ale nie jestem specjalistą w tej sprawie więc nic konkretnego nie będę w stanie opisać :)

 

@Hippie ja mam tak w domu mojej zmarłej babci. Nawet gdy żyła czułam bardzo bardzo złą aurę w tym domu. Nie jestem strachliwa ale jak miałam zostać sama w tej chacie to mi pot po dupie płynął. 

Z resztą, tyle ile ja historii słyszałam o tej rodzinie to się bym nie zdziwiła gdyby jakaś cholera przylgnęła do tej rodziny i tego domu. 

Zaraz jakąś przytoczę tylko się umyje :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Libertyn said:

Tatulo okultysta to jak wygrana na loterii. Nie zdarza się. 

Wygrana na loterii? Bardziej jak ponury żart. Facet ostrą sieczkę w głowie mojemu zrobił jak ten był nastolatkiem. Przez to miał chwilowo problemy psychiczne (m,in utratę pamięci, czyli wyrwany z życiorysu pewien okres swojego życia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Hippie napisał:

Wygrana na loterii? Bardziej jak ponury żart. Facet ostrą sieczkę w głowie mojemu zrobił jak ten był nastolatkiem. Przez to miał chwilowo problemy psychiczne (m,in utratę pamięci, czyli wyrwany z życiorysu pewien okres swojego życia)

Chodziło mi o prawdopodobieństwo takiego scenariusza. Nie zaś o wydźwięk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do mojej babuszki:

Jeszcze jak byłam kilkuletnią dziewczynką po rodzinie chodziła historia o mężu mojej babci, któremu w latach 70tych przyśnił się w nocy jego zmarły brat. Powiedział mu że czeka na niego na polu pod wierzbą i ma do niego natychmiast przyjść. 

Faktycznie rosła tam wierzba, bardzo duża, jedyna na gołym polu. 

Po tych słowach brata zerwał się ze snu i jak opatrzony zaczął się ubierać. Obudził tym moją babcię. Spytała co się dzieje, ten jej opowiedział historię z bratem i wierzbą i stwierdził że pójdzie tam natychmiast, bo brat nie wyglądał w tym momencie na skorego do glupich żartów. Babcia jednak wybiła mu z głowy chodzenie w środku nocy po polach, uspokoiła i poleciła przejść się tam rano. Zastrzegła jednak że pójdzie z nim, gdyż mina jej męża i stan w jakim się obudził zaniepokoił ją samą. 

Rano mąż nie odpuścił przechadzki na wskazane przez brata miejsce, a pod drzewem oboje znaleźli leżący w trawie, związany w szubienicę sznur. 

Reakcja była wiadoma, przerażenie conajmniej spore i energiczny powrót do domu. Babcia jednak miała obawy co do bezpieczeństwa męża i swojego,  wieczorem przed snem zamknęła drzwi na klucz i zastawiła krzesłem, zamknęła wszystkie okna mimo lata i obiecali sobie wzajemnie że nie opuszczą domu bezwzględnie. 

Babcia opowiadała że tej nocy widziała w czerni za oknem jedynie oczy patrzące się ze złością w stronę ich łóżka. 

 

Czy to prawda? Nie wiem, słyszałam tę historię wielokrotnie od ojca, ciotki a nawet od samej babci, bohaterki opowieści. Wiem na pewno, że w tej rodzinie (mówię o babci i jej dzieciach) działo się wiele niewytłumaczalnych przez mój wątły umysł, jak na takie tajemnice wszechświata, rzeczy. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak ogólnie, to kilkaset metrów ode mnie stoi opuszczony od około dwóch dekad dom w dobrym stanie wizualnym i spoko lokalizacji, jednak nikt go nie użytkuje - słyszałem z kilku źródeł, że podobno

jest nawiedzony[!], jednak ciężko wziąć to na poważnie.  I nie pamiętam żadnych szczegółów tej historii.

 

Znajomy też mi mówił, że podczas spacerowania po pobliskim niesławnym Bromierzyku czuł jakiś niepokój i obecność czegoś bliżej nieokreślonego, ale pewnie sporo w tym autosugestii.

Miałem się tam kiedyś wybrać, ale jakoś zaniechałem w końcu tej wycieczki, może się zbiorę kiedyś. ☺️

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja coś opowiem odnośnie duchów.

Dobre kilka lat temu w mojej rodzinie zmarła moja prababcia.

Historia ta wydarzyła się w okolicach października/listopada, zdaje się tydzień - dwa przed Świętem Zmarłych czy Zaduszkami.

Mniejsza o to, babcia położyła się wieczorem spać i przyśnił jej się pewien sen.

 

W owym śnie pojawiła się jej mama, czyli moja prababcia i oznajmiła jej, że coś jej ciąży na głowie.

Z tego co pamiętam, miała ten sen kilka razy i ciągle padało "coś mi ciąży na głowie, coś mnie uwiera, przeszkadza, zabierz to".

Babcia w końcu się wystraszyła i udała się na cmentarz na jej grób.

 

Może przypadek, może zbieg okoliczności ale w miejscu, gdzie winna być kilka m. pod ziemią głowa mojej prababci były kwiaty.

Kwiaty te nie były od nikogo z rodziny, ot po prostu zwiało je z sąsiedniego grobu i ktoś przechodził i nie wiedząc skąd są, wrzucił je na jej grób.

Oczywiście po tym, sny z nią w roli głównej ustały.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Libertyn said:

Chodziło mi o prawdopodobieństwo takiego scenariusza. Nie zaś o wydźwięk

Ano, dużo nietypowych ludzi spotkałam na swojej drodze, Tego faceta akurat osobiście nie poznałam, widziałam raz tylko z oddali w oknie przed blokiem Matki byłego. 

 

W czasach licealnych poznałam grupkę ludzi, którzy bawili się też w magię, okultyzm itp. Chwile mnie zaciekawili tematem ale nie na tyle bym w to kompletnie weszła. Okultyzm mnie przeraża. Już wolę iść w stronę uzdrawiania innych (chociażby przez masaż) ;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Hippie napisał:

Ano, dużo nietypowych ludzi spotkałam na swojej drodze

Nie wiem jak starą masz duszę. Ale stara dusza zawsze na swojej drodze będzie spotykać takich ludzi. Młoda dusza ma mało takich spotkań bo zwyczajnie nie łapie wyższych wibracji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NimfaWodna Może nie super starą ale pewnie już doświadczoną ;) Jestem dość wrażliwa na aurę, wibracje itp. 

Dowodem na to jest m.in to, że mam sentyment do staroci, średnio odnajduję się w dzisiejszych czasach, to tak jakbym utknęła światopoglądowo w innej epoce. 

 

Słyszałam, że ponoć bycie starszą duszą jest ściśle powiązane z introwertyzmem, wycofaniem z życia socjalnego i obserwacja. Choć jestem z natury estrawertyczką tak sama siebie uważam za ambiwertyczkę, bo widzę u siebie po równo cechy intro jak i ekstra. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Hippie napisał:

mam sentyment do staroci, średnio odnajduję się w dzisiejszych czasach, to tak jakbym utknęła światopoglądowo w innej epoce. 

Dokładnie, poczucie jak by się nie pasowało do danej epoki. I zamiłowanie do staroci ?

6 minut temu, Hippie napisał:

Słyszałam, że ponoć bycie starszą duszą jest ściśle powiązane z introwertyzmem

Nie do końca. Stara dusza ma poczucie misji, pomagania drugiemu człowiekowi. Nie może być zamknięta na ludzi i świat zewnętrzny choć czesto targają nią sprzeczności, gdyż nie potrafi odnaleźć się w danych realiach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, NimfaWodna said:

Nie do końca. Stara dusza ma poczucie misji, pomagania drugiemu człowiekowi. Nie może być zamknięta na ludzi i świat zewnętrzny choć czesto targają nią sprzeczności, gdyż nie potrafi odnaleźć się w danych realiach.

No to zdecydowanie opis mnie. ;) 

Niesienie pomocy to jakby mój naturalny mechanizm. Sprzeczności odczuwam też sporo, stąd miewam swego czasu uczucie lekkiej alienacji i jestem też odbierana przez dużą liczbę osób jako dziwna i nietypowa. Tak się też w sumie czuję. 

Poczucie misji mam. Czuję, że moim powołaniem jest masaż i niesienie przez dotyk pomocy, ukojenia innym. Temat ruszę w przyszłym roku z pełnej pary. 

W dodatku już od młodości ciągnie mnie do tematów duchowych, medytacji, pracy z czakrami itp. Tematy duchowe to jakby nieodłączna część mojego życia.

Ale nasuwa się więc pytanie...Skoro już mogę być tą starą duszą, to czy da się określić m/w jak bardzo starą? ;)  Ma ktoś dostęp do jakichś badań, rozkmin tego typu? 

Ponadto stare dusze charakteryzują się też tym, że rozsiewają bardzo silną aurę i jest ona mocno wyczuwana w grupie. Dużo ludzi o mnie mówi, że czuć mocno moją obecność... wiec tak, zdecydowanie jestem duchową staruszką :P 

Przyciągam też dziwne okoliczności, czuję też że mój Ojciec nade mną czuwa, mam więc swoistego Anioła Stróża, który mnie chroni na swój sposób, daje wskazówki, odwodzi od kierowania się daną ścieżką. Całkiem niedawno przekonałam się o tym na swojej skórze...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.