Skocz do zawartości

Duchy


Falka Elen

Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, DuchAnalityk napisał:

nigdy nie mówią o duchach ludzi żyjących 200 tysięcy lat temu,

To akurat proste do wyjasnienia.

 

Zakładając, że każda forma istnienia zmienia swoją strukturę co jakiś czas, i widząc że ludzie umierają i czasem straszą jako duchy

(uffff, zaczerpnięcie powietrza),

 

można się pokusić o stwierdzenie, że duchy po jakimś czasie wyczerpują formułę swojego istnienia, umierają i wracają...

...straszyć duchy jako ich duchy.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, NimfaWodna said:

Tak klucz wcielenia i droga życia. Oraz portret psychologiczny. Jak chcesz to można utworzyć wątek o tym.

Jestem za :D Co prawda, moja wiedza w tym temacie jest ograniczona ale chętnie poczytam jakie inni mają doświadczenia i przemyślenia :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Falka Elen Mam pytanie, odnośnie ww. tematu.

 

Do dziś zastanawiam się, co to było?

Wklejam z innego wątku.

 

Sytuacja z tamtego roku, późne popołudnie, siedzę w fotelu; nagle zaczynam odczuwać obecność jakiejś osoby(?) metr odemnie, która się we mnie wrogo wpatruje, momentalnie zalanie się zimnym potem i gęsia skórka, paraliż ruchowy, strach sięgnął zenitu. Trwało to kilka minut. Co ważne wszystkie odczucia na poziomie podświadomym, momentalnie taki strzał. 

 

Do tej pory jak sobie to przypomnę to, mnie telepie. 

 

Nie jestem osobą strachliwą, aczkolwiek to zdarzenie mnie poraziło. 

Edytowane przez józekk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@józekk hej ;) jeżeli obracalibyśmy się wokół parapsychologii mogłeś najwyczajniej odczuć obecność jakiegoś bytu. Ta "zlowrogosc" mogła byc jednak odczuwana jedynie przez strach, który potęgował odczucia :) Bardzo rzadko zdarza się że duchy, duszę, energia jest negatywnie nastawiona, wszystko siedzi w naszej głowie :)

 

Mogly to tez być zjawiska typowo naturalne, jakies skumulowane napięcie, ładunki, fale elektromagnetyczne, jest dużo możliwości. 

 

ja też miałam wiele razy w życiu takie doświadczenia i najbliższym dla mnie porównaniem do tego zjawiska jest uczucie kiedy włącza się stary kineskopowy telewizor, ciężko mi to opisać ;) tak jakby po prostu ktoś wszedł bezszelestnie do pokoju. Niby nie słychać, ale jednak czuć że pokój się "czymś" wypełnił. 

 

Na dwoje babka wróżyła, ale dopóki nie ma żadnych manifestacji traktowałbym to jako czysty przypadek a wszystkie negatywne odczucia złożyłabym na strach. Nie ma czego się bac ;)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Falka Elen napisał:

jeżeli obracalibyśmy się wokół parapsychologii mogłeś najwyczajniej odczuć obecność jakiegoś bytu. Ta "zlowrogosc" mogła byc jednak odczuwana jedynie przez strach, który potęgował odczucia :) Bardzo rzadko zdarza się że duchy, duszę, energia jest negatywnie nastawiona, wszystko siedzi w naszej głowie :)

Nie zgodzę się, że to strach tak skumulował odczucia, takiej reakcji w życiu nigdy nie miałem, ani wcześnie, ani później.

 

2 godziny temu, Falka Elen napisał:

Mogly to tez być zjawiska typowo naturalne, jakies skumulowane napięcie, ładunki, fale elektromagnetyczne, jest dużo możliwości. 

Odpada zupełnie.

 

2 godziny temu, Falka Elen napisał:

ja też miałam wiele razy w życiu takie doświadczenia i najbliższym dla mnie porównaniem do tego zjawiska jest uczucie kiedy włącza się stary kineskopowy telewizor, ciężko mi to opisać ;) tak jakby po prostu ktoś wszedł bezszelestnie do pokoju. Niby nie słychać, ale jednak czuć że pokój się "czymś" wypełnił. 

Jak wyżej.

2 godziny temu, Falka Elen napisał:

Nie ma czego się bac ;)

Tak wiem. Strach był na poziomie podświadomym, bez udziału racjonalnego umysłu.

 

Mimo wszystko dziękuje.

 

Ps. hej.

Edytowane przez józekk
dopis
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doświadczyłam trzyrotnie obecność " bytu" wiedząc kto to. Ciekawostka mojego życia: jeśli mi się śni coś co mam zapamiętać np. sen jako odpowiedź bądź wskazówkę dotycząca mojego życia lub bliskich mi osób, niekoniecznie z rodziny; czy jeśli ma się coś wydarzyć, a ja jestem niespokojna, jeśli się boję czegoś, zawsze budzę się w okolicy godziny 1.37. I tak od 19 lat. To godzina śmierci mojej mamy. Mój pierwszy syn urodził się o tej samej godzinie, tego samego dnia tygodnia, którego mama zmarła. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jako że jestem kronikarzem w mojej rodzinie, zbieram wywiady wśród rodziny aby później spisać te relacje dla potomnych. Pytam o wszystko, a że w mojej rodzinie krąży wiele opowieści ze sfery "tajemnic", popełniłam krótki tekst do kroniki inspirowany opowieściami mojego ojca z czasów młodości. Zapraszam do krótkiej lektury również pośrednio zapoznawczej z moją pasją jaką jest spisywanie dziejów przodków ;)

 

 

"Po rozpoczęciu pracy w hucie, zamieszkał w hotelu pracowniczym. W tym czasie wśród młodych ludzi duże zainteresowanie, nie tylko w Polsce ale i na świecie, budziła parapsychologia i zjawiska paranormalne. Wiele osób zgłaszało incydenty mające pokrycie w tej dziecinie pseudo nauki. W otoczeniu Romka także znalazły się osoby, które fascynowała ta sfera co skutkowało kilkukrotnymi próbami wywoływania duchów przez młodszą część pracowników zakładu i mieszkańców hotelu. Wszystkie przedstawione poniżej relacje są jedynie słownym przekazem i nie ma żadnych dowodów na prawdziwość tych wydarzeń. Są one przedstawione celem ukazania jednej z form rozrywki tamtych ludzi i udokumentowania historii opowiadanych przez członków naszej rodziny. W późniejszym czasie będzie przedstawionych wiele innych przypadków kontaktu z tą sferą przez różnych członków rodziny, ale żaden z nich nie jest przeze mnie jako kronikarza traktowany jako niezbity dowód na prawdziwość tych przekazów. Romek po latach przywołuje wspomnienia swoich kolegów o incydencie, podczas którego przywoływano ducha Adolfa Hitlera. Mówili oni wówczas, że w trakcie sesji „duch robił im psikusy”: miotał firanką przy zamkniętym szczelnie oknie, nie pozwalał wyjść z pokoju itp. Komunikowali się z nim za pomocą tzw. tablicy Ouija, zmodyfikowanej tak, aby litery na planszy mogły być wskazywane za pomocą talerza ze wskaźnikiem. Owy duch nadawał losowe komunikaty, takie jak „hak w ścianie”, lub całkowicie racjonalnie prowadził rozmowę, nakazał nawet jednemu z uczestników stać na jednej nodze. Po pewnym czasie, częściowo nietrzeźwe towarzystwo zaczęło sobie żartować z całej sytuacji, przez co duch był przez nich sprowokowany do atakowania i m.in. wysadziło korki na całym piętrze. Nie chciał odejść aż do 23:55, mimo że o północy rozpoczynała się ich nocna zmiana w pracy. Jednak jak obiecał, tak zrobił i za pięć dwunasta wszystkie anomalie ustąpiły, a finalnie wystraszone towarzystwo uciekło do zakładu. Pracowała tam kobieta, którą można określić, obracając się wokół pojęć z zakresu parapsychologii, jako „medium”, gdyż spośród wszystkich uczestników seansów miała ona największą łatwość w nawiązywaniu kontaktów z duchami. Opowiadała że po seansach ma wrażenie, jakby ktoś stał przy jej łóżku gdy ona spała. Romek sam uczestniczył w dwóch seansach spirytystycznych odbywających się na terenie hotelu pracowniczego. Oba były udane, kontakt został nawiązany. Uważnie obserwował ruchy talerza na planszy, zaglądał pod stolik i kazał uczestnikom trzymać ręce z dala od planszy gdy ta sama się poruszała przesyłając komunikaty. Do dziś twierdzi, że talerz faktycznie sam się poruszał, że gdy jakaś siła próbowała zrzucić talerzyk ze stołu, a on podtrzymał go aby tak się nie stało czuł, jak jakaś energia przesuwa po jego dłoniach talerzyk, porównał to do uczucia lekkiego ciągnięcia po dłoniach. Wszyscy uczestnicy rozmawiali z duchem, jedyną osobą z którą nie chciał rozmawiać był właśnie Romek. Gdy pytał czy duch może mu odpowiedzieć na jedno pytanie talerzyk wskazywał komunikat „Nie”. Po pewnym czasie napisał, że Romek mu przeszkadza i chce, aby wyszedł z pomieszczenia. Finalnie tego nie zrobił, a seans się zakończył bez wymiany zdań jedynie z nim. Po kilku tygodniach  miał miejsce kolejny, drugi już seans z udziałem Romka. Sytuacja powtórzyła się, duch nawiązywał komunikację z każdym uczestnikiem oprócz niego. Po dwukrotnej prośbie i odmowie na zasadzie „nie bo nie”, w końcu duch zaczął odpowiadać na jego pytania. Na pytanie czy się ożeni duch odpowiedział twierdząco. Zapytany o datę pokazał na planszy „1992”, co po wielu latach (seans miał miejsce w 1983) okazało się prawdą, gdyż właśnie w tym roku miał miejsce jego ślub z moją matką. Zapytany o to, gdzie trafi do wojska odpowiedział „Ełk” co okazało się w przyszłości nieprawdą. Romek postanowił poddać ducha próbie i spytał czy zna jego dziadka. Gdy duch oznajmił, że tak, zapytał go w jaki sposób zmarł Alojzy. Odpowiedź brzmiała: „Eoos. Dostał cegłą w głowę. Utopiony.” Przerażające wydaje się być podobieństwo do okoliczności odnalezienia zwłok Alojzego, gdyż został znaleziony w 1950 roku w rzece z krawatem zadzierzgniętym na gardle. Słowne przekazy nie wspominają jednak o żadnych urazach głowy. Ciężko jest stwierdzić jakie było prawdopodobieństwo odgadnięcia takich nietypowych okoliczności śmierci przez ewentualnego oszusta inscenizującego owy seans przed uczestnikami, jednak sama muszę przyznać że to zrobiło wrażenie nie tylko na uczestnikach seansu, ale i na mnie słuchającą tej historii po latach. Po dłuższym śledztwie dotyczącym słowa „Eoos”, które duch umieścił na początku zdania odnalazłam w „Biographie Universelle, Ancienne et moderne. Partie mythologique” tom 54 autorstwa Chez L.-G. Michaud z 1832 w oryginale po francusku, nie tłumaczonym na język polski, który mówi o Eoosie jako o Lucyferze (planecie Wenus) i jednym z czterech koni słonecznych zaprzężonych w słoneczny rydwan boga Mitry. Mało prawdopodobnym jest, że w latach 80, pracownicy huty szkła z Białegostoku z wykształceniem zawodowym zapoznawali się z książkami o mitologiach w języku francuskim liczącymi sobie ówcześnie 150 lat. Gdyby przyjąć seans jako stu procentowo autentyczne wydarzenie i wiadomość od ducha jako prawdziwą można byłoby założyć, że wyjawił on imię demona lub siły, której można przypisać pośrednie lub bezpośrednie uczestnictwo w śmierci Alojzego, na przykład poprzez nakłonienie morderców do popełnienia tej zbrodni. Są to jednak jedynie przypuszczenia lawirujące wokół założeń i hipotez bez dowodów. Mimo tego, są to intrygujące i niesamowicie niepokojące zbiegi okoliczności."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.11.2018 o 13:54, Lalka napisał:

Ty masz jakieś osobiste doświadczenia z tym związane?

U mnie w domu, jak ktoś umierał, zawsze szklanki pękały i szkło rozbite w ten sposób układał  się w jakiś wzór symetrycznie, zawsze jak roztrzaskasz szklankę, szkło leży wszędzie u mnie tak nie było, zdarzało mi się, ze tuż przed śmiercią bliskiej mi osoby (dziadka lub babci) pękały jedna po drugiej, albo coś pukało w szafie, otwieram szafę, a tam nic nie ma, ileś tam razy zdarzało się coś takiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.