Skocz do zawartości

Faceci z nadwagą


Martino

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Selqet napisał:

@puma87 z tym magicznym wzrostem zdecydowanie się u mnie nie sprawdza. 

 

Mam 173 cm, przy pierwszym rozeznaniu w terenie wzrost jest na ostatnim miejscu :) Ale o gustach się nie dyskutuje.

 

No to super. Pytanie było do kobiet, więc ja napisałam o swoich doświadczeniach, uwzględniając opinie moich koleżanek. Na pewno są też kobiety, dla których wzrost nie jest ważny/ aż tak ważny ("good for you"), jednak generalnie rzecz biorąc zgadzam się z opinią, że 'kobiety lubią wysokich'. 

Z pozdrowieniami dla niskich panów, nie było moim celem nikogo urazić ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zależy jaka by to była nadwaga, czy jakaś delikatna czy bliżej oscylująca wokół choroby. W tym drugim wypadku zdecydowanie nie.

No i też - otoczkę fizyczną można zmienić, więc jeśli tylko nadwaga by mi przeszkadzała, to pewnie celowałabym w wyciąganie faceta w bieganie i takie tam. 

 

Co do offtopowego wzrostu jestem tak mała, że większość panów i tak jest ode mnie wyższa i nie jest (i nie był) to najważniejszy czynnik. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@puma87  Myślałabym jak Ty, gdyby nie przydarzyło mi się czuć dużego przyciągania  do mężczyzny ok. 165cm i żadnej do faceta 10/10 190cm, przy czym początkowe zainteresowania konkretnym modelem były odwrotne.

 

Na ogół  mężczyźni wysocy i przystojni cieszą się dużym powodzeniem, łatwiej im nawiązywać relacje, dzięki czemu maja duże doświadczenie seksualne przez co są dominujący. Z kolei mężczyzna niższy i mniej atrakcyjny może być niepewny siebie i swoich możliwości w tym też łóżkowych, co nie pozostaje bez znaczenia na tę sferę życia. Mając jakiś kompleks natury fizycznej często traci na tym męska osobowość. Ale działa to na tej samej zasadzie u kobiet. Piękna, bardzo atrakcyjna babka może mieć niemal każdego, jest elektryzująca, uwodzicielska, wyluzowana, pewna siebie. Kobieta nie atrakcyjna zamyka się na relacje, zakrywa, tuszuje, usztywnia, w ekstremalnych przypadkach staje się radykalną, wojującą feministką, albo ucieka w religijność, która staje się pozorna (to może tyczyć też faceta -resentyment). Obie jednostki mogą pójść również drogą podlizywania się płci przeciwnej by zaskarbić sobie jakieś względy. Nie ma co się oszukiwać sfera relacji jest jedną z najważniejszych i rany w tym względzie bolą najbardziej. A wiec fizyczność jest istotna dla innych sfer naszej natury.

Zupełnie inaczej ma się rzecz gdy pokona się te blokady, albo gdy jednostka jest wewnętrznie dumna i nie pozwala sobie na naginanie praw swojej natury tylko i wyłącznie do kryteriów własnego wyglądu. Kompleks czyli jakiś wewnętrzny ból buduje wtedy osobowość, mogąc doprowadzić do tego,  że ktoś stanie się bardzo fascynujący charakterologicznie. To jest dłuższe zagadnienie, ale mam takie naskórkowe obserwacje, no i nie należy zapominać, że istnieje jeszcze życie przed i po stosunku, a na full wypas wygląd +intelekt +zasoby +pozytywne cechy w tym vide poczucie humoru ect.  niewiele osób może sobie pozwolić.


Dominacja nie jest wynikiem tylko natury fizycznej  i w pewnym sensie wydaje mi się, że nie przyjmując postawy ofiary, którą u wielu rodzi poczucie braku można stać się kimś atrakcyjnym a nawet ponad i chyba bardziej dotyczy to mężczyzn niż kobiet. Oszalała feministka nigdy nie będzie tak pociągająca jak gniewny i niezależny mężczyzna.

 

Przyznam się do pewnego zdarzenia. Kiedyś z natury perfekcjonistka, przez co przepełniona wątpliwościami co do własnej atrakcyjności usłyszałam od ówczesnego chłopaka, że mnie gdzieś zabiera. I tak oto w szczytowej porze dnia stanęliśmy na przepełnionym, głównym przystanku autobusowym  miasta. Wtedy on do mnie powiedział „ rozglądnij się uważnie, przyjrzyj się jak naprawdę wyglądają ludzie”, co zrobiłam. W pewnym momencie ogarną mnie śmiech.  Nagromadzenie postaci niemających nic wspólnego z kalkami ideału, które się nam przykłada było tak duże, że nie wytrzymałam napięcia powagi sytuacyjnej. Perkate nosy, odstające uszy,  wysocy-patyczakowaci, niscy korpulentni, grube z piersiami jak bochny chleba,  bezbiuściaste-chude, ludzie o dziwnej fizjonomii złożonej jakby z części wziętych od kilku różnych osób, i  to wszystko w ubiorach mniej lub bardziej oryginalnych, w tym może 10-15% ludzi wyglądowo wyrastających ponad tą normę-tak oto przedstawia się rzeczywistość .

 

Czyli zakładając, że większa cześć ludzkości ma jakieś braki, każdy ma szanse stać się atrakcyjnym dla płci przeciwnej, choć może nie dla wszystkich, a sztywne standardy doboru również seksualnego to chyba rzeczywiście w dużej mierze efekt zbytniego koncentrowania się na literacko-filmowo-celebryckich  standardach.

 

Jeśli chodzi o mnie, pomijając kwestie typowe dla ogółu druga osoba musi mieć w sobie jeszcze, chodzi głównie pewien wewnętrzny pierwiastek osobowościowy zbudowany z kilku  istotnych dla mnie czynników (niekoniecznie ekonomiczno-tryloglyckich)  przy których zniewolenie w łóżku nie jest aż tak ważne, albo właśnie dzięki którym jest możliwe.

Czynnik zwierzęcy, stanowi istotny składnik ludzkiej natury, zdarzyło mi się zauważyć jak z pożądaniem przyglądają mi się mężczyźni fizycznie nieatrakcyjni jak i bardzo atrakcyjni, w obu przypadkach odczuwałam na ten fakt podniecenie. Zdarzyło mi się też „przyłapać” na takim zerkaniu osobników, którzy spełniali oba wyżej wymienione kryteria, a jednak było to dla mnie czymś nieprzyjemnym. Obserwując siebie mogę powiedzieć, że ci pierwsi posiadali jedną wspólną cechę, która w moich oczach przydawała im atrakcyjności tj. rozum (ogromna siła składająca się na bogatą, ciekawą osobowość), być może dlatego mogłam uruchomić pokłady wyobraźni, a fakt, że obaj byli tak różni pod względem wzrostowo-wyglądowym upewnia mnie, że w moim przypadku to jednak nie wygląd stanowi główne kryterium atrakcyjności seksualnej.

 

Być może jeśli chodzi o męski wzrost to należałoby uwzględnić stereotypy które panują w społeczeństwie, tj. przyjęło się, że kobieta ma być niższa od mężczyzny. Znam parę która bardzo dobrze ze sobą żyje, ale on nie za bardzo lubi się z nią pokazywać bo ona jest 10cm wyższa od niego. Prawdopodobnie drażni go ocena społeczna, to co pomyślą inni. Mam też koleżankę 176cm wzrostu, której podoba się facet 170cm, według niej on ma wszystkie cechy super samca, no ale w głowie jest ta blokada wzrostowa. Ja może nie do końca rozumiem takie dylematy, bo mając zaledwie 160cm podobnie jak dla @Hayley większość męskiej populacji  jest dla mnie pod tym względem dominująca.

 

Podsumowując wywód jest tak wiele czynników wpływających na dobór seksualny, że linijka, waga i inne kalkulacje są niewystarczające. Być może gdybym wciąż musiała stać przed dylematem typu chudy,  stonowany  intelektualista, człowiek wielkiej kultury i ducha czy dzikie, napakowane testosteronem, nieokiełznane, prymitywne zwierze to czułabym się bardzo zagubiona, jednak natura okazała się na tyle łaskawa, że pośrodkuje i skaluje pewne cechy dając nam większą paletę osobistego doboru skorelowanego zarówno z potrzebami seksualnymi jak i psychiczno duchowymi na prywatną miarę, dlatego przynajmniej ja nigdy nie musiałam stawać w aż tak dramatycznym rozkroku interpretacyjnym, choć w tym całym wysypie różnorodności pociągali/ą mnie tak rożni między sobą mężczyźni, że nawet Markowe teorie tego nie ogarną, po prostu mężczyźni ogólnie są fajni. Eh Panowie dobrze, że jestem w miarę moralna, tylko to mnie ratuje. Generalnie wydaje mi się, że większość osób jest atrakcyjna seksualnie, pomimo wad, gdyby tak nie było to pewnych związków nie szłoby wytłumaczyć.

 

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jak ostatnio zmieniałem lodówkę, to patrzyłem na jej parametry. Wysokość musiała być dopasowana do zabudowy, klasa energetyczna też ważna sprawa. No producent i gwarancja też. Tyle że na ludzi jakoś nie potrafię patrzeć przez pryzmat "tabliczki znamionowej". Kobiety nie mają z tym (rozumiem) najczęściej problemu. Tylko że ja nie jestem lodówką i do takiej roli nie zamierzam się sprowadzić. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff.

Uspokoiłyście mnie drogie panie, czyli moje brzusio w pewnym sensie zabezpiecza mnie przed zrobieniem następnej głupoty w życiu, w zestawieniu z nie wygórowanym wzrostem i wiekiem mogę czuć  się prawie bezpieczny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Selqet napisał:

Prawda jest taka, że niezależnie od tego, czy koleś jest gruby/chudy, brzydki/przystojny, biały/ciapaty itd. u większości kobiet "wściek" macicy decyduje kogo wybrać :)

Właściwie to to dość znana prawda, a największy wściek macicy wywołuje...

 

Znalezione obrazy dla zapytania wypchany portfel

 

Dlatego mój jest głęboko schowany:P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, "serce nie sługa", jak amor ze wzajemnością w dwójkę osób trafi, to te dwie osoby mają w sobie zapał i motywacje, by wyglądać jak najlepiej dla siebie. Widzę to po sobie, chociaż zawsze miałam całkiem dobre ciało, uwielbienie do sportu i te sprawy, ale chcę być dla mojego faceta jak najlepsza pod każdym względem i to się przekłada na jeszcze większą aktywność fizyczną niż dotychczas. Przysiady podczas mycia zębów nawet robię hehe.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic gorszego niż wyższa panna - od tyłu na stojąco nie poruchasz, a stanie na palcach jest dość słabe,

a cięższa albo w podobnej wadze to już dopiero przejebane - nie zerżniesz, tzn nie potraktujesz takiej jak worka kartofli w łóżku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@radeq, jest w tym sens, co piszesz ;-)

@Annaelaborat stworzyłaś, jak to rozum u samców jest sexy, ale zdaniem kryssa i tak kobiety lecą głównie na kasę, no i kto ma rację, proszę Państwa? :-D .    Słuchajcie, ja się absolutnie nie upieram i nie uważam, abym miała monopol na rację. Może faktycznie dla większości kobiet wzrost nie ma znaczenia, albo może naprawdę wiele kobiet gustuje w niskich. Pytanie główne zakładało pewien stereotyp i dotyczyło tego, dlaczego kobietom nie przeszkadza gruby brzuch, ale przeszkadza niski wzrost, więc dałam swoją odpowiedź (że kobiety lubią być zniewolone w łóżku, a niski wzrost nie kojarzy się ze zniewoleniem). Może nie mam racji, może ja i moje koleżanki jesteśmy wyjątkami, ale w moim otoczeniu na ogół jest tak, że mężczyźni lubią zgrabne wysportowane, lecz drobne dziewczyny, a kobiety lubią wysokich mężczyzn. Oczywiście, że posługuję się stereotypem, ale to jest chyba tutaj dozwolone, przecież nawet Marek używa uogólnień. Ale żeby nie było... Naturalnie, uważam że niscy mężczyźni mają szanse na związek, wzrost nie jest jedynym kryterium. Przecież ludzkość by wyginęła, gdyby tylko bogowie się rozmnażali :-) ps. Mam wrażenie, że jest tak, że jak faceci piszą, że lubią cycki, podwójne D i długie nogi, to jest reakcja w stylu 'polać mu', 'pogadajmy o suczkach', 'miałem kiedyś trójkąt z takimi lalami', a nagle jak kobieta (w sensie: ja ;-) ) pisze, o tym, co lubi, to jest hejt na chatboxie :-p jeśli źle to odebrałam, to sorry, ale jeśli mam prawidłowe odczucia, to...bez urazy, ale wyjmijcie te kije z tyłków. Jestem dla was obcą babą w necie i to co piszę nie ma żadnego znaczenia dla waszego życia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałem niedawno (zanim pojechała na Erasmusa ;)) ze studentką z rodziny na temat różnych atrybutów u facetów, na jakie zwracają uwagę ona i jej koleżanki. Wniosek - jest przeróżnie. Są dziewczyny, które nie spojrzą nawet na faceta <190 i są też takie, dla których wzrost nie jest czynnikiem nadzwyczaj istotnym. Trochę na zasadzie "ach, jakie on ma oczy, ciuchy, włosy, bo ten żegluje a tamten gra w zespole...". Pełna kolekcja fetyszy. Ale chyba żadna nie wspominała o inteligencji czy badaniach naukowych :)

 

W LO miałem kolegę, circa 165, do którego połowa żeńskiej części szkoły wzdychała i na sam widok niemal mdlała. Ze skrywaną zazdrością podpytywałem co poniektóre, co w nim widzą (bo może i ja sobie taką cechę sprawię)? Zwykle padała odpowiedź w stylu: "On jest przecież taki męski!". I czego ja się miałem z takiej odpowiedzi dowiedzieć?

Acha, zapomniałem dodać, że był leaderem-wokalistą w kapeli :D ale wówczas wydawało mi się to bez znaczenia (co za mizeria). Nagrywa do tej pory i mógłbym się założyć, że zbałamucił niejedną napaloną na niego modelkę, które biorą do teledysków.

 

Sam po części dorastałem wśród starszych ode mnie trzech kuzynek (siostry). Najmłodsza - 180, środkowa - 185, najstarsza - 187. Do tego lubiły często chodzić w niewysokich, ale jednak obcasikach, więc rosły dodatkowo. Z najstarszej do tego była naprawdę lux-torpeda a skalę fantazjowania na jej tle przez nastolatka, możecie sobie z łatwością wyobrazić (B. nie możesz mi mieć tego za złe ;)). To mnie zapewne w jakimś stopniu uwarunkowało i przy okazji "otrzaskało" z wysokimi laskami, bo miałem później dwie dziewczyny wyraźnie wyższe ode mnie. Dla mnie nie był to problem, może dla nich tak bo finalnie nam przecież "nie wyszło".

 

Ale wrócę na chwilę do kuzynki środkowej, jako że z nią mieliśmy najlepszy flow. Czuła już "zew krwi" więc szukała faceta. Oczywiście jej warunek podstawowy - musi być co najmniej jej wzrostu a najlepiej jednak wyższy a wtedy "może być tylko trochę ładniejszy od diabła" (cyt.). Widziałem jej kolejne niepowodzenia i trudności (deficyt takich kolesi a jak się znalazł od biedy, to porażka) a że kochałem ją jak siostrę to któregoś wieczoru, gadaliśmy siedząc u niej w pokoju na podłodze. Z sympatii do matematyki, po żołniersku oszacowałem jej prawdopodobieństwo zdarzenia (facet) przy jej założeniach początkowych pokazując jak bardzo kurczy się ilościowa i jakościowa pula z której może wybierać i że jeśli chce z tego powodu rezygnować ze szczęścia i spełnienia, to proszę bardzo, bo na razie łowi w pustym jeziorze. Nigdy się nie dowiedziałem jaki wpływ miała ta rozmowa, bo zasadniczo ją zbagatelizowałem. Obecnie jest już w wieloletnim małżeństwie z niższym od siebie facetem. I tak zakłada obcasy. 

 

Tak mnie na historyjki z rana wzięło, że chciałem Wam jeszcze napisać jak poznałem, niestety już nieżyjącą, Małgosię Dydek (218 cm), dziewczynę przeuroczą, niezwykle taktowną i miłą, oraz reakcje otoczenia na jej wzrost. Pomyślcie, jakie miała opcje warunków początkowych u faceta?

Ale to może innym razem, bo się zasiedziałem za bardzo. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo kwestia koniecznych warunków do spełnienia u partnera/partnerki dodatkowo ewoluuje w czasie. Sam będąc w czasach licealnych czułem wyjątkową miętę do niskich, biuściastych dziewczyn. Nie otyłych czy grubych - ale takich, które jak teraz widzę to od razu wiem, że ze lat naście będzie łatwiej ją przeskoczyć niż obejść ;) Cóż, kwestia nabytego doświadczenia...

 

Obecnie?

 

Obecnie całość mojej uwagi skupiona jest na wysokich, smukłych i długonogich kobietach. Rozmiar biustu nie gra roli pierwszoplanowej, choć nie ukrywam że im więcej go jest tym lepiej, choć bez przesady. Jak uwielbiałem kobiety z włosami o kolorze blond tak obecnie równie lubię brązowowłose czy czarnowłose (a jak ma do kompletu niebieskie oczy - to już bingo). Dodatkowe plusy za włosy, które mają tendencję do kręcenia. Czyli totalnie inne podejście niż miałem te 25 lat temu.

 

Idealne dla mnie to numer 2 i 3:

 

LL

 

Swoją drogą w najbliższym otoczeniu mam pary, gdzie mężczyzna idealnie nadawałby się do służby na okręcie podwodnym z uwagi na mikry wzrost i równie mikrą posturą a kobieta z kolei jest wyższa o niego o głowę. I nikogo to w oczy nie razi. Choć wśród znajomych mi kobiet funkcjonuje głęboko zaszczepiony w podświadomości przez Matkę Naturę fetysz, że mężczyzna musi być wyższy i basta. Czy muskularny, czy barczysty, mniej czy bardziej nalany - to już kwestia indywidualna. Ale co do wzrostu - to pogląd ten jest powszechnie spotykany.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kryss Ja mogę pisać tylko o sobie. Pieniądze to zdecydowanie za mało żeby zdecydować się na bycie z kimś, choć mogą być dodatkowym atutem. Powiem tak lepszy normalny, przeciętny chłopak nie mający awersji do pracy, niż ktoś majętny, który myśli że posiadanie kasy czyni go niewiadomo kim. Ale z  własnego doświadczenia wiem, że gro ludzi bogatych którzy do czegoś w życiu  doszli potrafi być też skromna, nie chwaląc się tym. Oni wiedzą że sami są ponad te pieniądze. Gorzej jak ktoś swoja wartość utożsamia z posiadaną kasa, wtedy szpan jest wyrazem głęboko ukrytych kompleksów, czyli nic dobrego.

 

@puma87 Jak mi pokażesz zdjęcia dwóch różnych facetów i jeden będzie wyglądał jak Brad Pitt a drugi jak Al Pacino to z pewnością wizualnie wybiorę tego pierwszego, jednak w życiu to tak nie funkcjonuje, jest dużo innych czynników dla których wybiera się taką a nie inną osobę. Podałam przykład, że mężczyzna super wysoki, który wizualnie początkowo mnie bardzo pociągał, po bliższym poznaniu okazał się nudny, nie miał tej iskry bożej, a niski i przeciętny wizualnie, miał coś takiego, że był dla mnie mega pociągający w tym seksualnie i uwierz mi wielu kobietom podobał się ten facet, nie tylko mi.  Al Pacino jest niskiego wzrostu, a jak się ogląda „Zapach kobiety” to można sobie pomyśleć ach co za gość. Filmową postać buduje pokazana osobowość- nie wygląd.

  Niestety żyjemy w świecie gdzie coraz częściej narzuca się sztywne kanony wyglądu, i wmawia się ludziom, że jak nie wyglądasz tak jak z obrazka to jedynie litościwie i łaskawie masz szansę na coś w życiu. Tymczasem to też pewien matriks. Podałam ten przykład z moim byłym chłopakiem z przystanku nie przypadkowo. Chodzi o to, że można patrzeć i nie widzieć. Ja ogólnie najgorzej nie wyglądam, i mam sporo kobiecych atutów, ale mam też jakieś wady i pomimo widocznych oznak zainteresowania mną płci przeciwnej, mówiłam no i co z tego skoro tu i tu mam nie tak jak trzeba. Mój chłopak podszedł do tego racjonalnie tj. patrz na rzeczywistość wokół a nie na wyidealizowane obrazy (kalki)  które nosisz w głowie.

 

 

10 godzin temu, radeq napisał:

Nie ma nic gorszego niż wyższa panna - od tyłu na stojąco nie poruchasz, a stanie na palcach jest dość słabe,

a cięższa albo w podobnej wadze to już dopiero przejebane - nie zerżniesz, tzn nie potraktujesz takiej jak worka kartofli w łóżku...

 

@radeq Przeczytaj genialną historyczno-erotyczną serię" Ja Dago Władca" Nienackiego, tak tak tego od "Pana Samochodzika" To właśnie olbrzymka przyuczała wspaniałego Daga do sexu. Większa kobieta dla odmiany może  poobracać,  niektórzy w tym gustują. Pani poniżej nie narzeka na powodzenie zwłaszcza u niskich panów.

 

227772.jpg.0eac7902d7e3767332dec7e2d61587eb.jpg

 

0e1f7a4e18b12dc13a739e8f58ae27c7.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po części się z Tobą zgodzę

Godzinę temu, Anna napisał:

Ja mogę pisać tylko o sobie. Pieniądze to zdecydowanie za mało żeby zdecydować się na bycie z kimś, choć mogą być dodatkowym atutem. Powiem tak lepszy normalny, przeciętny chłopak nie mający awersji do pracy, niż ktoś majętny, który myśli że posiadanie kasy czyni go niewiadomo kim. Ale z  własnego doświadczenia wiem, że gro ludzi bogatych którzy do czegoś w życiu  doszli potrafi być też skromna, nie chwaląc się tym. Oni wiedzą że sami są ponad te pieniądze. Gorzej jak ktoś swoja wartość utożsamia z posiadaną kasa, wtedy szpan jest wyrazem głęboko ukrytych kompleksów, czyli nic dobrego.

Ale nieco zaklinasz rzeczywistość, Kasa i majątek mogą nie mieć większego znaczenia kiedy są "motylki" ale gdy one odfruwają, zaczyna sie załączać pragmatyzm i nawet najlepszy charakter, wzrost, wygląd, postawa życiowa,nie zastąpi dachu nad głową , ciepłej kurtki dla dziecka, i  czegoś w lodówce poza światłem, dlatego złoty charakter i ten naj naj naj bedzie przegrany jeśli jest fajtłapą i nie potrafi zarobić/zapewnić rodzinie bytu.

Zwyczajnie przegra z głodem/moze nie dosłownie/.

Inną sprawą jest podejście do własnych zasobów, czy mamy je dla siebie/rodziny, czy też przede wszystkim dla ludzi na pokaz i to jest wyznacznik życiowy.

Mijając mnie na ulicy nie dałabyś za mnie 5 pln, bo chcę żeby mnie tak widziano, za to jestem wolny od kredytów,strachu o drogie auto, pracę i cała resztę,choć stać mnie na nieco więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna oczywiście że wymagania kobiet to również matrix i to starannie pielęgnowany, bo świat się zmienił a one jakby tą zmianę przegapiły. A przecież jest niezmierzony dostęp do informacji, wiedzy, możliwości pracy nad budowaniem samoświadomości, samowiedzy itd. No ale to chyba ten "cacus Noblistek".

 

Tym niemniej w kwestii Twojej obserwacji na przystanku, to gratuluję chłopaka, choć już ex i zawsze będę twierdził, ze kobiety więcej zyskują na relacji z facetem niż faceci na relacji z kobietą, bo ta, najczęściej im się nie bilansuje. A ci, którzy nie prowadzą ksiąg rachunkowych, po prostu zaledwie nie są świadomi swojego bankructwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Anna napisał:

@kryss Ja mogę pisać tylko o sobie. Pieniądze to zdecydowanie za mało żeby zdecydować się na bycie z kimś, choć mogą być dodatkowym atutem. Powiem tak lepszy normalny, przeciętny chłopak nie mający awersji do pracy, niż ktoś majętny, który myśli że posiadanie kasy czyni go niewiadomo kim. Ale z  własnego doświadczenia wiem, że gro ludzi bogatych którzy do czegoś w życiu  doszli potrafi być też skromna, nie chwaląc się tym. Oni wiedzą że sami są ponad te pieniądze. Gorzej jak ktoś swoja wartość utożsamia z posiadaną kasa, wtedy szpan jest wyrazem głęboko ukrytych kompleksów, 

@puma87

O to to! Co do kasy, to też uważam, że najważniejsze, aby potrafił zarobić. Marek kiedyś zrobił taki odcinek, że dla większości kobiet lepszy jest mężczyzna 'już' bogaty, niż taki, który potrafi zarobić. Ja się zaliczam do tej mniejszości (czyli do tarantuli myślących strategicznie) i uważam, że lepszy samiec jest taki, który potrafi się wybić, w tym finansowo, bo niestety, ale majątek zawsze można stracić, a ci 'od urodzenia' bogaci niestety raczej nie potrafią wtedy walczyć o przetrwanie, bo życie ich tego nie nauczyło. W życiu bym nie chciała bogatego rozpuszczonego chłopca z bogatego domu, bo zwyczajnie im nie ufam. Amerykanie mają chyba takie powiedzenie: nie ufaj nikomu, kto nigdy nie pracował w gastronomii czy w handlu i ja to odnoszę również do relacji męsko - damskich. Mój samczy mąż pochodzi z naprawdę biednej rodziny, a jest najbardziej przedsiębiorczą (a przy tym uczciwą) osobą, jaką znam. Powoli chyba robi się off top, więc będę kończyć ten wątek, ale dopiszę jeszcze ważną rzecz: dla mnie to też jest bardzo ważne, skąd te pieniądze pochodzą, bo wolałabym już nie mieć kasy, niż mieć nieuczciwie zarobioną, kosztem kogoś, cudzej krzywdy. Pieniądze są ważne, dają poczucie bezpieczeństwa i możliwość realizacji marzeń, ale helloł - sama też potrafię na nie zapracować, więc nawet gdybyśmy stali się znów biedni to faceta w życiu bym nie zmieniła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, puma87 napisał:

więc nawet gdybyśmy stali się znów biedni to faceta w życiu bym nie zmieniła.

Nigdy nie mów - nigdy.

Sam też się nasłuchałem deklaracji w stylu "zawsze będę przy tobie/cię kochać" i ich odmian.

Zasadniczo to sobie możecie gadać co chcecie, drogie panie :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext w gadaniu i pustych zapewnieniach z użyciem słów "nigdy" albo "zawsze" to samice są akurat mistrzyniami. Ciekawe tylko że potem okazuje się, że te deklaracje sa, za przeproszeństwem, gówno warte.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Rnext, zignorowałam twoją żenującą wypowiedź w wątku z moim powitaniem, ale ewidentnie dążysz do konfrontacji, więc niech będzie, odniosę się raz do twojej wypowiedzi. Generalnie nie chce mi się prowadzić bezowocnej gadki w stylu: 'nie macie honoru', 'a właśnie, że mamy' itd. ( dziwię się, że tobie nie szkoda czasu na tłumaczenie obcej osobie, jaka jest bezwartościowa, ale spoko, każdy lubi co innego, nie pytam o to, jaką wartość dla ciebie niesie negowanie mojej lojalności czy uświadamianie mnie, jaka to jestem nieogarnięta). Właśnie uczę się do bardzo ważnego w moim życiu egzaminu, który jest naprawdę trudny, ciężko pracuję, w tym dla dobra mojego samczego męża. Wchodzę sobie tutaj niekiedy na miłą przerwę, aby się zrelaksować, oderwać od nauki i pozytywnie nastroić do dalszej walki i nie chce mi się gadać z ludźmi, którzy kwestionują mój honor, chociaż mnie nie znają. Sorry, ale to, że ktoś się urodził z fiutem, to za mało, aby się wywyższać, o człowieku świadczą jego osiągnięcia, praca i decyzje, jakie podjął, więc może weź się za to chłopie, zamiast wyżywać się na niewiastach w rezerwacie :-p to nie jest miejsce, aby nam okazywać pogardę. 

Ps. Jak znam ludzi, to pewnie i tak odpiszesz, więc z góry podkreślam, że ja biorę się za robotę i gdybym już dziś się nie pojawiła, to nie dlatego, że coś mi udowodniłeś, a dlatego że robię coś pożytecznego.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Manipulacja, zgrywanie ofiary, przedstawienie faceta jak tego złego, próba wywołania poczucia winy u meżczyzny i jeszcze inne schemaciki. W sumie dobrze, że panie mają tutaj rezerwat, bo tylko potwierdzają słowa Marka oraz Braci i nawet nie dostrzegają jak dokonują samozaorania.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@puma87 gdybym chciał Ci coś zasugerować, to ten rodzaj rozpaczliwej manipulacji, quasi-prowokacji, pseudo-argumentacji i poziomu retoryki zostaw co najwyżej dla swojego męża skoro na niego działa. Ale nie chcę. 

A ponieważ znasz się na ludziach i jak w swej niezwykłej prekognicji przewidziałaś że odpowiem, więc odpowiadam:

 

Być może nadmiernie przywykłaś do specjalnego traktowania w realu i tupania nóżką, ale tu będziesz dostawała warny (które wraz z punktami słusznie Ci modzi wlepili) za pozaregulaminowe odpały a przy kolejnym zbaczaniu z tematu, trollowaniu i publicznym dyskutowaniu z moderacją o słuszności czy poziomie uwag, dostaniesz bana, do którego jesteś na dobrej drodze. 

Przeczytaj ponownie regulamin i spróbuj go zrozumieć. I czytaj go bez zażenowania.

Edytowane przez Rnext
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, kryss napisał:

Właściwie to to dość znana prawda, a największy wściek macicy wywołuje...

 

Znalezione obrazy dla zapytania wypchany portfel

 

Oj tak, grubość portfela jest w większości przypadków wprost proporcjonalny do kisielu w majtkach u loszek. Kiedyś na forum przeczytałam o ile się nie mylę historię Sir @Mosze Red jak koleś ubrany jak robol poszedł wypłacać parę kafli z konta i miny pań zamieniły się z pogardy na wielbienie. Swoją drogą, uważam, że historia idealnie nadaje się na jakąś promującą forum animację lub komiks.

 

Dnia 15.03.2017 o 15:03, Rnext napisał:

Ja też jak ostatnio zmieniałem lodówkę, to patrzyłem na jej parametry. Wysokość musiała być dopasowana do zabudowy, klasa energetyczna też ważna sprawa. No producent i gwarancja też. Tyle że na ludzi jakoś nie potrafię patrzeć przez pryzmat "tabliczki znamionowej". Kobiety nie mają z tym (rozumiem) najczęściej problemu. Tylko że ja nie jestem lodówką i do takiej roli nie zamierzam się sprowadzić. 

 

Ta wypowiedź przypomniała mi cytat z Małego Księcia:

 

„Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie:, „Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?”
Oni spytają was: „Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?” Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu.
Jeżeli mówicie dorosłym: „Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z pelargoniami w oknach i gołębiami na dachu” – nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: „Widziałem dom za sto tysięcy franków”. Wtedy krzykną: „Jaki to piękny dom!””

 

Przerażającym faktem jest to, że kobiety potrafią wyliczać cechy partnera jak tabliczkę mnożenia. Jeżeli na człowieka patrzy się pod kontem parametrów, to tylko świadczy o tym, że dana osoba popadła w skrajny materializm. Trzeba też pamiętać o osobach w owczej skórze, którzy udają uduchowionych aby zyskać swoje określone, zimno wyrachowane cele.

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.05.2015 o 18:18, Martino napisał:

 

Zastanawia mnie fakt, że nie przeszkadza wam (kobietom) nadwaga u mężczyzny. I to niejednokrotnie duża nadwaga no i co tu dużo mówić otyłość.

 

Mnie osobiście nie przeszkadza ...ALE pod warunkiem że mężczyzna lubi sport i aktywny tryb życia.  Otyłość - jeżeli mężczyzna nic z tym nie robi ...przeszkadza (nie miałbym z nim co robić - po prostu). Sama walczę z brzuszkiem i fajnie jak można iść z partnerem na siłownie, basen..rower czy w góry.....a nie siedzieć przed tv....

 

Jeśli kobieta nie przepada za sportem ...ma kompana do siedzenia na kanapie.

 

Swoją drogą ...kiedyś moja koleżanka miała partnera który miał taki duży 'brzuch piwny"...stojąc wyprostowany chyba nie widział palców u nóg...koleżanka twierdzi że brzuch jej nie przeszkadzał w oralu ...wierzę na słowo:D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.