Skocz do zawartości

Niech się stanie


Rekomendowane odpowiedzi

Ja, Piotr, przysięgam przed braćmi:
 

1. Walczyć ze swoim nieumiarkowaniem w jedzeniu - trzymać się założonego limitu kalorycznego / dzień, zwracać uwagę na jakość pokarmu, jak tylko to możliwe ograniczyć liczbę słodyczy i innych spraw tego typu (a jeśli już się skuszę, nadal ma się to wszystko mieścić w założonym limicie).

Od około 8 lat jest otyły, coraz większy ma to wpływ na moje zdrowie, również na psychikę i poczucie wartości siebie. Mam wrażanie, że po prostu siebie nie kocham, żrę dziadostwo jednocześnie w duchu płacząc... Zamiast w tym wieku być pełnym sił, przez sumę tych faktów mam energię 70 narobionego dziada i samoocenę poniżej skali.

2. No fap, nawet nie wiem jak długo jestem w tym utopiony, nie będę rozwijał tej kwestii, kto w tym siedzi, rozumie. Myślę, że dwie największe kwestie tego, że jest to tak zwiącujące to: łatwość (wystarczy sięgność za..), intensywność doznania dająca chwilowe ukojenie wszystkich problemów.

3. Częściej przeglądać forum i słuchać audycji Marka. Miałem przerwę i wracam zdegenerowany ? ostatnie audycje, gdzie wspominał o tym, że jedzenie jest paliwem dla człowieka - jak benzyna do auta dały mi do myślenia. Człowiek do samochodu lać dziadostwa nie chce, za to z robieniem tego samemu sobie, problemu jakoś nie ma.

4. Postanowiłem nie pić, udało mi się to przez dobry miesiąc, sięgnąłem znów i z każdym łykiem chciałem bardziej cofnąć się do stanu trzeźwości. Z tym nie będzie problemu.

Wstępnie zobowiązanie trwa przez miesiąc, do świąt, jednak mam nadzieję, że uda się mi wejść w nowy rok nie łamiąć przysiegi.
Dam znać o postępach w tej okolicy.

Trzymajcie kciuki a ja będę trzymał siebie. Pozdrawiam, cześć. ?

  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Minął miesiąc, chciałbym powiedzieć, że się udało ale nie mogę. Poległem na całej linii.

1. Bywało raz lepiej raz gorzej, raczej na plus choć teraz przy świętach poszło grubo, zainstalowałem apkę na telefonie Fitatu, drogą kupna nabyłem wagę kuchenną - będę jechać z tym tematem. Dodatkowo chciałbym wrócić do powolnych ale długich biegów, nie wiem czy jednak na razie tego nie odpuścić zwłaszcza, że miasto cierpi na problem smogu. Kilkukrotnie zapisywałem się na siłownię ale przestawałem chodzić przez ciągłą obsesję pt. ludzie na mnie patrzą, jak ja wyglądam, śmieją się z mojej kondycji i ciężaru jaki jestem w stanie wycisnąć, dodatkowo nie lubię dużych skupisk ludzkich. Czy ktoś poradził sobie z takim problemem? Muszę spróbować namówić kogoś na chodzenie razem, wtedy skupiałbym uwagę na nim a nie na otoczeniu.

2. Nie jest tak łatwo z tego wyjść, zaczęło miotać mną jak szatan, nie wytrzymałem, siła była tak mocna. Nie wiem co trzeba zrobić, by to udźwignąć, chyba tylko wybiec z mieszkania i biec przed siebie do końca sił. I to jest wniosek - muszę koniecznie wprowadzić coś zamiast, coś co będę robić i mnie pochłonie lub najzwyczajniej zajmie mi czas bym nie miał jak i kiedy sięgnąć za drąga.

3. Audycji słucham, forum przeglądam i polecam.

4. Nie udało się, miesiąc obwitował w bardzo ofensywne zagrania ze strony znajomych pt. "ze mną się nie napijesz" + sporą ilość imprez okolicznościowych gdzie sam byłem skłonny się napić z powodu nieumiejętności bawienia się bez lub swojego sztywniactwa.

Jak sami widzicie, nie mogę być zadowolony.

Dietę, nofap + pkt. 3 kontynuuję, nie picie zawieszam na okres do sylwestra włącznie.

Gdy będę miał chwilę prywatności, zaraz po nowym roku spróbuję podejść do sprawy jak Marek radził, czyli robiąc rytułał.

Pozdrawiam serdecznie, wesołych świąt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sam widzisz jest w nas coś, co podejmuje za nas decyzje, co do których mamy guzik do gadania.

 

Ja osobiście nigdy nie byłem otyły, ale potrafiłem jeść naprawdę duże ilości słodyczy kompletnie nie rozumiejąc czym one tak naprawdę są. Jest to po prostu mieszanina cukru, czyli uzależniającej substancji, po którą masz sięgać, pomimo że Twoje ciało nie potrzebuje jej. Tak właśnie jest, słodyczami karmisz umysł tylko i wyłącznie!

 

Podświadomość przywiązała się do alkoholu i słodyczy. To jest po prostu nawyk, którym można zmienić, ale potrzeba na to czasu.

 

Krótko mówiąc, polega to na tym, że pracuje się nad nowymi nawykami, dzięki którym o starych z czasem się zapomina. Jeśli masz znajomych, którzy namawiają Cię do alkoholu, to na pewno im się nie spodoba, że Ty chcesz go porzucić. Będą Cię atakować i się naśmiewać. Oni po prostu wolą tkwić w swoim błotku, bo poza nim nie widzą innego życia. W Polsce ogólnie jest kult picia i osobiście w życiu spotkałem jedynie dwie osoby, które mają wstręt do alkoholu (miały z nim głęboki problem w swoich rodzinach). 

 

Jedyne, co Ci pozostanie,to zerwać niektóre znajomości. Te które wywierają niekorzystny wpływ na Ciebie i obniżają Twoje samopoczucie.

 

Zamiast słodyczy wprowadź do diety dużą ilość świeżych owoców, ale mogą być też i suszone, choć one tak dobrze nie nawadniają organizmu.

 

Krok po kroku sukcesywnie zmniejszaj ilość cukru. Pamiętaj, że robisz to z miłości do siebie. Ustal intencje, że spożywasz zdrowe produkty, bo pragniesz zadbać o swoje ciało. 

 

Wodniste owoce doskonale czyszczą jelita i mają naturalny efekt wyszczuplający. Nie ma bata, musisz schudnąć.

 

Polecam długie spacery dla relaksu.

 

Co do no fap, to jestem na nim dokładnie ósmy dzień i do końca roku mam złożoną przysięgę, że po to nie sięgnę. Mam nadzieję, że dłużej.

 

Trzymam kciuki, pisz śmiało, a coś się zawsze zaradzi:)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Меня зовут Пётр napisał:

Kilkukrotnie zapisywałem się na siłownię ale przestawałem chodzić przez ciągłą obsesję pt. ludzie na mnie patrzą, jak ja wyglądam, śmieją się z mojej kondycji i ciężaru jaki jestem w stanie wycisnąć, dodatkowo nie lubię dużych skupisk ludzkich.

Śmianie się z ludzi na siłowni jest jak śmianie się z ludzi stojących w kolejce w Urzędzie Pracy.

Każdy, kto ćwiczy na siłowni pamięta swój start gdy był chudy/otyły, pamięta początki i emocje, które mu tego pierwszego dnia towarzyszyły.

Każda osoba na siłowni patrzy tylko na siebie, tak, taka jest prawda, chce jak najlepiej wyglądać. Nikt z osób, które tam się znajdują nie przygląduje uwagi do Twojego wyglądu. Po prostu zobaczą Cię i ocenią na zasadzie "aha, no przyszedł świeżak poćwiczyć" no i dalej robią swoje, to tylko kilka sekund i wracają do swoich zajęć. Oni sami zastanawiają się jak ich odbierasz, czy dobrze wyglądają itp. Powodzonka w postanowieniach!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Niepowtarzalny napisał:

Nikt z osób, które tam się znajdują nie przygląduje uwagi do Twojego wyglądu.

E-e!
Panie kleją przez większość czasu.

Ale tylko kaszaloty.

 

Dzikie szprychy to dziergają swoje po męsku i mają wylane na "co sobie pomyślą".

 

Bardzo dobrze opisał to Dziki:
 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Меня зовут Пётр

Ja osobiście na swoim przykładzie działania, polecam na początku trochę zrzucić dietą, a potem lecieć już z mniejszą otyłością na siłkę. Na początku zatyrasz się na śmierć i będziesz do wyrzucenia.


Spaceruj, trzymaj dietkę, wysypiaj się. A jak już trochę się z tym oswoisz, wal z ćwiczeniami. Jak się boisz oceny to zainstaluj drążek, kup gumy żeby sobie dawać radę na początku, ogarnij trening i cwicz w domu.


Sam z siebie wiem, że wprowadzenie 100 zmian na raz nic nie da. Lepiej po kolei wprowadzać i widzieć efekty. Bo jak wszystko sobie wyłączysz, to psychika nie nadąży i nawyki też i utrzymasz to parę dni, może tygodni i rzucisz się na jedzenie i brak ćwiczeń jak dzika świnia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Меня зовут Пётр napisał:

zapisywałem się na siłownię ale przestawałem chodzić przez ciągłą obsesję pt. ludzie na mnie patrzą, jak ja wyglądam, śmieją się z mojej kondycji i ciężaru jaki jestem w stanie wycisnąć

uważam ze Twoja obsesja jest teoretyczna, tz. Tylko w Twojej głowie. Bo widzisz, ja zupełnie inaczej to odbieram. 

 

Jak idę na siłkę, a wyglądam słabo, mam brzuchol, bicepsy jak patyczki i kondycji żadnej a hantle biorę przeważnie różowe bo taki ciężar na początek mi pasuje.

 

A mimo to czuję się na siłce mega! Ludzie dookoła ćwiczą, pracują, muza leci, pot się leje, miło popatrzeć na bandę zmotywowanych pasjonatów ciężkiej roboty. I mieć świadomość że do niej przynależę.

 

W każdym wieku, panie, panowie. Grubasy, chudasy, osiłki, starocie, młokosy! Atmosfera szacunku i wsparcia, tak to odbieram.

 

A grubasów podziwiam najbardziej, bo im najciężej dźwigać swoje ciało np. na bieżni i dodatkowo mają w chooy obciążone stawy.

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.