Skocz do zawartości

Czy warto tak zapieprzać?


Rekomendowane odpowiedzi

Drogi autorze pracuje po 21h, wróciłem do domu z delegacji dzisiaj o 16 a jutro o 15 znowu wyjeżdżam i wrócę za tydzień w piątek. Myślisz że jestem zadowolony że nie mam na nic czasu ? Oczywiście mnie to irytuje jednak za 3 lata będę miał spłacone mieszkanie. W styczniu planuje zatrudnić się dla Niemieckiej firmy i będzie jeszcze łatwiej, co spotkam znajomego to każdy " lol to nawet nie idzie się dobrze najeba*** ", takim podejściem nic się nie osiągnie. Pytasz czy warto ? Warto jednak nie po trupach.

 

Na dziewczyny nie mam czasu, upatruje szybki sex u mężatki, jak kontakty się skończą to są pieniądze na profesjonalną randkę :).

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż tracisz najlepszy czas życia - akademiki, stancje - imprezy, ruchanie bez zobowiązań.

 

Rozumiem - nauka, myślenie o przyszłości ale coś chyba robisz źle.

Dodatkowo to pytanie o wchodzenie w związek

6 hours ago, SławomirP said:

Zastanawiam się czy wejść z związek z dziewczyną z wydziału,

 

6 hours ago, SławomirP said:

Plus organizacja studencka (czasem wyjazdy, spotkania)

Nie zastanawiaj się nad związkiem tylko dymaj je.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Trevor napisał:

Później będzie praca - dom. Żyj bo będzie za późno.

Dokładnie.
Nawet się nie obejrzysz i skończysz żyjąc od weekendu do weekendu, zachlewając morde przy sobocie tanimi alkoholami, na nowohuckich 40 wynajmowanych metrach z jakaś babą, która po ślubie i ciąży doyebie 15kg masy...

Praca, praca, liga mistrzów, golf jako car, zakupy w biedronce. keep it real motherfuker...

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SławomirP napisał:

Zastanawia czy warto tak zapieprzać jak ja to robię?

 

Warto, zakładając, że to co robisz, daje szanse na dobrze płatną pracę. Jeśli nie studiujesz bibliotekoznawstwa, psychologii i innych podobnych wynalazków, warto jeszcze te 2 - 3 lata inwestować w siebie.

 

Na studiach miałem podobnie. Tylko zamiast organizacji studenckich, miałem zgraną paczkę 4 kolegów, z którymi jeździliśmy w Polskę albo chodziliśmy w czwartki na dyskoteki ?.

 

Jak wszystko w życiu, także i to miało swoją cenę. Ominęło mnie sporo dupczenia na studiach i tego żałuję.

 

Za to po studiach rozpoczął się dla mnie najlepszy czas, który w zasadzie trwa nieprzerwanie od dwunastu lat. Od strony finansowej nie mam żadnych problemów, a to się przekłada na ilość dostępnych opcji towarzyskich, możliwości spędzania czasu, podróże itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP Zdecydowanie warto! Teraz inwestujesz - siejesz plony - zbierać będziesz później. Jak masz cel to się go trzymaj. Sam balowałem i imprezowałem na studiach. I co z tego mam? Nic, poza kontaktami. Z drugiej strony moje studia były dosyć łatwe i przyjemne, ale praca po nich mało płatna. W życiu na wszystko przychodzi czas. Jak będziesz miał po tych studiach dobrą pracę = hajs no to bajlando. Będziesz sobie robił co chcesz. Jak kojarzę Twoje wpisy to szanujesz kasę i stoisz twardo na nogach. To zaowocuje w przyszłości. Będziesz sobie mógł pozwolić na dużo więcej niż szaraki tyrające, żeby przeżyć. Ludzie w życiu i tak pojawiają się i odchodzą. Na każdym etapie poznajesz innych. Z tymi wartościowymi warto trzymać kontakt. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Pytonga napisał:

No cóż tracisz najlepszy czas życia - akademiki, stancje - imprezy, ruchanie bez zobowiązań.

Kurła gdzie to ruchanie? Bo patrzę i nigdzie nie widzę.

 

Mam wrażenie, że to ciągle powtarzany mit.

Albo realia dla studentów o najwyższym SMV.

Z tymi wiecznymi imprezami to też nie wszędzie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Ksanti napisał:

Kurła gdzie to ruchanie? Bo patrzę i nigdzie nie widzę.

 

Mam wrażenie, że to ciągle powtarzany mit.

Albo realia dla studentów o najwyższym SMV. 

Z tymi wiecznymi imprezami to też nie wszędzie.

Albo ktoś był na gównianym kierunku, gdzie nic robić nie trzeba i miał czas na szlajanie się po imprezach i ruchanie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie warto jeśli nie masz konkretnie sprecyzowanego celu i dość dużej gwarancji na dobrze płatną pracę. Lata szybko miną a w wieku 40 lat nie będziesz królem życia tylko zmęczony latami tyrki będziesz marzył o kapciach i łóżku. Warto zapieprzać jak w tym jest jakiś cel. Kupno domu, samochodu spłata kredytu ( najgorsze rozwiązanie ). Ja min dlatego nie poszedłem na studia, bo nikt nie da Ci gwarancji dobrze płatnej pracy po nich, a 5 lat to bardzo dużo rynek pracy może się obrócić do góry nogami. Pewnie powiecie: 

 

W życiu na nic Ci nikt nie da gwarancji

 

Zgodzę się, ale jeżeli już tak jest to ryzyko trzeba zniwelować do minimum. A drogi autorze skoro założyłeś taki temat to w środku już jakaś czerwona lampka miga, że coś jest nie tak. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, FranciscoFranco napisał:

Albo ktoś był na gównianym kierunku, gdzie nic robić nie trzeba i miał czas na szlajanie się po imprezach i ruchanie :P

Nie wiem co oznacza "trudny" kierunek, ja pracowałem studiowałem, imprezę też zahaczyłem czasem.  Czy mój był trudny? Dla mnie nie ale z 400 osób na 1 roku ze mną w terminie obroniło inżyniera 20 osób.  

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Kurła gdzie to ruchanie? Bo patrzę i nigdzie nie widzę.

 

Mam wrażenie, że to ciągle powtarzany mit.

Albo realia dla studentów o najwyższym SMV.

Z tymi wiecznymi imprezami to też nie wszędzie.

Ruchanie jest wszędzie na ulicy, ma dwie nogi i cycki codziennie mijasz je w drodze do/z uczelni. xD 

Ja nie miałem nigdy wysokiego SMV a jakoś nie narzekałem. Studentki to też ludzie. ?

@SławomirP po koleżeńsku ci coś powiem. PRZYNUDZASZ OSTATNIO JAK STARA BABA, WYJDŹ Z KUMPLAMI NA IMPREZĘ PODRYWAJ LASKI BAW SIĘ ŻYCIEM

Pytanie czy musisz ciągle siedzieć w książkach? Walczysz o stypendium naukowe? Ja przedmioty, które mniej mnie interesowały zaliczałem na 3-4 na odwal się. Studia to fajny okres w życiu, tylko trzeba imprezować z głową. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Ksanti said:

Kurła gdzie to ruchanie? Bo patrzę i nigdzie nie widzę.

 

Mam wrażenie, że to ciągle powtarzany mit.

Albo realia dla studentów o najwyższym SMV.

Z tymi wiecznymi imprezami to też nie wszędzie.

No cóż - studiowałem i przerabiałem to, nie wiem jak to wygląda/wyglądało u Ciebie.

Kiedykolwiek byłeś na imprezach w akademikach? Na studenckich stancjach? Wyjazdach integracyjnych?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP ja rozumiem zapierdol na uczelni + ambicje. Odpowiem więc na pytanie, kończąc studia masz około 25 lat. Zdążysz nadrobić laski i imprezki z nawiązką. Tak więc warto zapierdalać! Ostatnio znalazłem swoje zdjęcie jak miałem 20 lat (obecnie 26) i stwierdzam, że SMV (twarz, postura) wzrosło mi znacząco. Potwierdziły to również Panie z portalów, na których pisuje. Czyli potwierdza się, że z wiekiem dojrzewamy jak wino :D 

10 minut temu, Pytonga napisał:

No cóż - studiowałem i przerabiałem to, nie wiem jak to wygląda/wyglądało u Ciebie.

Kiedykolwiek byłeś na imprezach w akademikach? Na studenckich stancjach? Wyjazdach integracyjnych?

Ja też to tak pamiętam, imprezy w akademiku, dziewczyny i cała ta otoczka....Aż mi się nostalgia załączyła :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SSydney napisał:

Nie wiem co oznacza "trudny" kierunek, ja pracowałem studiowałem, imprezę też zahaczyłem czasem.  Czy mój był trudny? Dla mnie nie ale z 400 osób na 1 roku ze mną w terminie obroniło inżyniera 20 osób.  

Ruchanie jest wszędzie na ulicy, ma dwie nogi i cycki codziennie mijasz je w drodze do/z uczelni. xD 

Ja nie miałem nigdy wysokiego SMV a jakoś nie narzekałem. Studentki to też ludzie. ?

@SławomirP po koleżeńsku ci coś powiem. PRZYNUDZASZ OSTATNIO JAK STARA BABA, WYJDŹ Z KUMPLAMI NA IMPREZĘ PODRYWAJ LASKI BAW SIĘ ŻYCIEM

Pytanie czy musisz ciągle siedzieć w książkach? Walczysz o stypendium naukowe? Ja przedmioty, które mniej mnie interesowały zaliczałem na 3-4 na odwal się. Studia to fajny okres w życiu, tylko trzeba imprezować z głową. 

 

 

Oj tam, napisałem gówniany :D

A tak na serio wszystko zależy od tego czego człowiek szuka. Ja miałem wymagający kierunek - mocno projektowy i tak człowiek siedział sporo w domu i robił... z drugiej strony znalazłem czas i na organizacje studenckie, pracę, treningi i od czasu do czasu imprezkę :D
W przypadku rajdów, to co prawda jako absolwent, ale teraz nadrabiam.
Kwestia priorytetów - jakoś na ruchaniu na studiach, ani na pannach mi nie zależało i wolałem ten czas na innym polu dawkować (stosunek do tego też mi się po studiach zmienił, jak więcej luzu się zrobiło)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP oczywiście, że warto, jeżeli masz jasno określone cele - ja tak robiłem na studiach. Na pierwszym roku tak się wkręciłem, że dostałem nawet stypendium za wyniki w nauce (wcześniej nie wiedziałem, że coś takiego istnieje ?). Po drugim roku tak samo. Studia licencjackie robiłem dzienne - bardzo się przykładałem, chodziłem praktycznie na każdy wykład, uważnie notowałem, przygotowywałem się do ćwiczeń. Ale robiłem to bo wiedziałem, że potem będzie mi lżej w pracy. Studia drugiego stopnia robiłem już zaocznie i zacząłem pracować w swojej branży - najpierw staże, potem jakaś pierwsza umowa na zastępstwo - i marne grosze, ale uczyłem się i łapałem praktykę. Potem już poziom trudności rósł ale i rosły zarobki. Tak jak już gdzieś napisałem, w wieku 30 lat mieszkam już na swoim, jeżdżę swoim, stać mnie na wczasy. Mam czas na to co lubię czyli sporty, które uprawiam, czy jakieś inne hobby. No ale to wzięło się z ostrego zapier******a, oszczędnego trybu życia i wyznaczaniu sobie celów. Zapierd*****e dla samego zapierd****a bez żadnego konkretnego celu jest co najmniej mało rozsądne.

 

Co do "miłości" na studiach to jak coś nie wypali to może być potem kwas i się cała grupa towarzyska rozpadnie (ale to tylko moje zdanie). Ja staram się przestrzegać takiej zasady, która wyraża się w tych dwóch powiedzonkach: "Nie bierz dupy ze swej grupy" oraz "Gdzie się mieszka i pracuje, tam się chu**m nie wojuje".

Edytowane przez samotny_wilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że mój kierunek przedstawia się podobnie, czyli teraz jest zapierdol, a w przyszłości będą potencjalne zyski to też się zastanawiałem czy warto zapieprzać. I tutaj dochodzi kwestia jakie ma się alternatywy zamiast tego. Doszedłem do wniosku, że jedyne co tracę teraz, a co ciężej będzie nadrobić w przyszłości to imprezy i ruchanie. Wszystko inne spokojnie można przełożyć na wiek 30+, a często w tym wieku ma się lepsze możliwości ku temu. W kwestii tych imprez i ruchania trzeba sobie odpowiedzieć samodzielnie czego się oczekuje i jakie ma się możliwości. Po kilku latach studiowania stwierdzam, że zdecydowana większość imprez jest taka sama i niewiele wnosi do życia. Trochę gadania, zachlanie pały, później zamuła i śpiewanie piosenek, a na następny dzień zjebane samopoczucie. Osobiście mnie to nie rajcuje i teraz imprez nie traktuję jako cel, a raczej dodatek raz na jakiś dla odstresowania się i podtrzymania znajomości. Co do ruchania to zalecam szczerą ocenę samego siebie pod względem możliwości. W przeciwieństwie do reszty wypowiadających się osób w tym wątku mam bardzo sceptyczne zdanie nt. ruchania na studiach. Wiele lat spędziłem w akademiku, z różnymi ekipami się trzymałem i w różnych miejscach imprezowałem, ale ani ja ani też większość znajomych nie mieliśmy okazji do ruchania. Może zły akademik, może zły kierunek studiów, a może chujowi z nas faceci. W każdym razie to czego żałuję to zbyt dużo zmarnowanego czasu na rozmyślanie nad tym jak zaruchać/znaleźć pannę i nad tym co tracę jak tego nie mam. Oczywiście od tych wszystkich rozmyślań gówno się zmieniło, a straty nastroju, koncentracji i czasu są bezsprzeczne.

 

Ujmując krótko, moim zdaniem, jeśli do 30 intensywną pracą możesz znacząco zmienić swoje perspektywy to warto to zrobić. Impreza raz na kilka tygodni też nie zaszkodzi, a pozwoli zachować czysty umysł i zadowolenie z życia w cięższym okresie. Jeśli zdarzyłaby się gdziekolwiek okazja na seks to jak najbardziej warto korzystać, ale raczej nie polecam specjalnego angażowania się w jakiekolwiek czynności, które mają do niego doprowadzić, zwłaszcza jeśli nie widać z początku ich efektów, bo później one też nie przyjdą. A stracisz czas i nerwy. Co do dziewczyny, to jeśli bez niej masz napięty grafik to z nią bądź pewien, że ten grafik się spierdoli i będziesz robił sobie zaległości. Związek bardzo angażuje czasowo i trzeba mieć mocną ramę, żeby pogodzić pracę z dziewczyną. Większość facetów w związkach odpływa i nie ma czasu na własny rozwój.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.12.2018 o 10:39, SSydney napisał:

Ruchanie jest wszędzie na ulicy, ma dwie nogi i cycki codziennie mijasz je w drodze do/z uczelni. xD 

Ja nie miałem nigdy wysokiego SMV a jakoś nie narzekałem. Studentki to też ludzie. ?

No ja rozumiem ale jest powiedziane, że na studiach dużo ruchania. W takim razie ja się pytam skąd są takie możliwości? Jeżeli miałeś to jakie są Twoje protipy/ historie? Oczywiscie zakładając, że to nie legendy miejskie typu kolega kolegi powiedział, że jego kolega miał jednorazowy numerek z koleżanką z wydziału.

 

 

Dnia 2.12.2018 o 11:06, Pytonga napisał:

No cóż - studiowałem i przerabiałem to, nie wiem jak to wygląda/wyglądało u Ciebie.

Kiedykolwiek byłeś na imprezach w akademikach? Na studenckich stancjach? Wyjazdach integracyjnych?

No ale co, jak, gdzie, kiedy?

 

U mnie połowa lasek jak nie większość jest w związkach a inna część zapewne myśli o związku a nie jakiś jednonocnych przygodach.

 

No i właśnie powiedz czy miałeś te przygody, widziałeś je, czy to kolejne urban legend?

Ja nie widzę nawet warunków na tego typu imrezach chyba, że laska jest mega lafiryndą i nie dość, że puszcza się na potęgę to jeszcze do tego publicznie.

Na wyjazdach też nie jest się samemu a życie to nie porno. Chyba, że mówimy o krypto prostytutkach aka. uniwersytutkach.

 

 

Dnia 2.12.2018 o 16:56, Waginator napisał:

Po kilku latach studiowania stwierdzam, że zdecydowana większość imprez jest taka sama i niewiele wnosi do życia. Trochę gadania, zachlanie pały, później zamuła i śpiewanie piosenek, a na następny dzień zjebane samopoczucie.

+

Dnia 2.12.2018 o 16:56, Waginator napisał:

W przeciwieństwie do reszty wypowiadających się osób w tym wątku mam bardzo sceptyczne zdanie nt. ruchania na studiach. Wiele lat spędziłem w akademiku, z różnymi ekipami się trzymałem i w różnych miejscach imprezowałem, ale ani ja ani też większość znajomych nie mieliśmy okazji do ruchania. Może zły akademik, może zły kierunek studiów, a może chujowi z nas faceci. 

No właśnie i gdzie tu miejsce na ruchanie? Tak jest w zdecydowanej większości przypadków.

 

Ruchanie może mają gdzieś tam jakieś jednostki najbardziej alfa z puszczalskimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.