Skocz do zawartości

Wizyta/terapia u psychologa


Rekomendowane odpowiedzi

Długo zbieram się aby w końcu się zapisać na wizytę. Nie wdając się w szczegóły mam kilka nieprzepracowanych problemów z przeszłości, od których chce się uwolnić.  Nigdy nie korzystałam z tego typu pomocy. Stąd moje pytanie- o co pyta psycholog na pierwszej wizycie/konsultacji?? Chciałabym sobie poukładać pewne rzeczy w głowie przed spotkaniem, żeby przez godzinę nie dukać yyyyyy, zwłaszcza, że ogólnie nie należę do osób, które lubią opowiadać o sobie a tym bardziej o trudnych sprawach ze swojego życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na swojej pierwszej wizycie byłam u psychiatry, który potem skierował mnie do psychologa. Ogólnie u mnie dość ciężko było się w ogóle dostać, choć były to wizyty w prywatnej poradni. Psychologa jednak zainteresował mój szczególny przypadek, ze względu na to, że studiowaliśmy ten sam kierunek, więc pomimo napiętego grafiku przyjął mnie kolejnego dnia!

Psychiatra zadaje na początku bardzo proste pytania - imię, czym się zajmujesz, wiek, przyjmowanie leków, i tym podobne. 

Potem pyta w czym rzecz, czemu w ogóle przyszłaś, potem decyduje co dalej, czy wysłać cię do psychologa, czy dodatkowo wspomóc to lekami.

Psycholog natomiast, który zwykle posiłkuje się danymi przekazanymi mu przez psychiatrę, pyta w zasadzie o to samo.

Generalnie powinnaś przygotować się na to, że to TY będziesz mówić, nie on.

W moim przypadku rozmawialiśmy o studiach na dobry początek, bo to było coś, co nas łączy. Pytał mnie o moje nieudane związki, skąd w ogóle upodobanie w starszych mężczyznach (w ogóle sobie wcześniej tego nie uświadamiałam, ale jakoś tak dobrnął do tego, o czym ja nie wiedziałam z czym mam problem). Trochę o rodzinie. O mojej definicji szczęścia.

Trochę też popłakałam. Tak wyglądała pierwsza wizyta. Głupio się czułam, bo oni obserwują, bardzo obserwują Twoje zachowania, Twoje grymasy na twarzy, i pytają o to, o emocje jakie towarzyszą Ci, kiedy o tym mówisz. Przygotuj się na jakiś opis tego, jak się obecnie czujesz.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maya napisał:

Długo zbieram się aby w końcu się zapisać na wizytę

A nie lepiej zapisać się do mnie na wizytę? Mam wygodną kozetkę. Tanio biorę, 100 ojro za kwadrans. Mam zabukowany terminarz, ale rezerwatkę zawsze przyjmę, poza kolejką.

 

1 godzinę temu, Cuba Libre napisał:

O mojej definicji szczęścia.

Ciekawe jaką definicję szczęścia ma domorosły psycholog.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W liceum u szkolnego psychologa było tylko pytanie " Co się trapi". Ja się wyżalałam, a pani głównie słuchała. 

A jak poszłam do poradni w moim najcięższym okresie bo myślałam, że już popadam w depresję, zaczęło się od wypełniania formy i testu IQ. A później mogłam się wygadać. Już nie pamiętam dokładnie co mi mówiła, coś o pozytywnym myśleniu, o skupieniu się na sobie, o tym by zająć się czymś i to, że nie mam wpływu na moich bliskich. Już nie pamiętam dokładnie. wiem tylko, że w miarę pomogło, bo spuściłam powietrze z tego balonika wypełnionego złą energią ;) 

Psycholog za wiele nie pomoże, jeśli nie będziesz miała silnej chęci zmiany obecnego stanu rzeczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pierwszej wizycie pyta o podstawowe rzeczy (imię, co robisz na co dzień, czym się interesujesz). Potem seria pytań : co Cię tu sprowadzilo; opisz rodzinę, w której się wychowywalas, opisz obecną bliską relację. A potem na następnych spotkaniach jest jakiś blok tematyczny lub/i przepracowujesz problem, który wymaga rozwiązania na cito.

 

Ja się musiałam przygotować do rozmów, bo lałam wodę, a godzinka sesji no trochę kosztowała.

Na następne spotkanie przychodzilam z kartką, miałam zapisany problem - jakie uczucia we mnie wywołuje - jaką przyczynę problemu widzę - jakie jest mój pomysł na rozwiązanie tego problemu. A pani psycholog weryfikowala i wyjaśniła. 

Ja swoją psycholożlę lubię za bezpośredniość, lubi poprzeklinać, jest na bieżąco ze światem i internetem, więc opis jakiś zjawisk był niepotrzebny. 

Szkoda, że to z lekka femi, która trochę dała mi ambiwalentny stosunek do wielu rzeczy, czy moich spraw, dlatego też z niej zrezygnowałam.

No, ale trzeba szukać dalej swojego speca.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A tak serio...

 

Zrób dotację dla Marka, opisz tu swoje problemy, wyżal się a my Ci pomożemy, rozłożymy wszystko na czynniki pierwsze, drugie i jeszcze parę innych.

 

Tu nie ma rzeczy niemożliwych. Samo opisywanie o sobie jest trudne a co dopiero czytanie tego później i dalsza analiza.

 

Wiedz tylko, że jeśli chcesz prawdy to ją dostaniesz, jeśli tylko atencji to również ją dostaniesz. (I to większą niż u psychologa, prawda @deomi ? :P:P)

 

Zastanów się najpierw ile chcesz z siebie wywalić i ile prawdy zniesiesz.

 

Najsampierw polecam jednak porobić kompleksowe badania lekarskie bo wiele przypadków tzw. depresji to po prostu niedobory żywieniowe, braki mikro i makro elementów, witamin, problemy z trawieniem, z wchłanianiem (jelitami) itp.

 

Jeśli jednak obstajesz przy wizycie u psychiatry/psychologa to rzeczywiście dobrze jest się przygotować.

 

Podstawowe pytanie:

- PO CO TAM IDZIESZ - OGÓLNIE? (pewnie po pomoc)

- JAKI MASZ PROBLEM, KONKRETNIE, W NAJDROBNIEJSZYCH SZCZEGÓŁACH?

- CZEGO OCZEKUJESZ... KONKRETNIE, W NAJDROBNIEJSZYCH SZCZEGÓŁACH?

- CZY NAPRAWDĘ CHCESZ TO ZMIENIĆ? (bo niektórzy nie chcą, tylko tak mówią)

 

Serio, jeśli masz siłę woli i chcesz zmiany na lepsze to usiądź sobie z tym i napisz odpowiedzi. Później to przeczytaj i się sama spytaj czy to prawda. A później idź gdzie masz iść i rób co masz zrobić, przynajmniej będziesz już co nieco przygotowana.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wielkie @Cuba Libre @Magician @Hippie @maggienovak @Cortazar, jesteście super. O to mi właśnie chodziło, już mniej więcej mam plan co przeorać w głowie. Na razie nie czuje się na siłach żeby poruszać swoje problemy na forum może kiedyś napiszę o tym wątek.  Może nie są to jakiegoś wielkiego kalibru zaburzenia,  ale mój zły stan psychiczny blokuje mnie przed podjęciem nowych decyzji, działań. Nie mam z kim o tym porozmawiać, postawiłam na obcą osobę bo może ona z boku spojrzy inaczej na to wszystko. Nigdy koleżankom i znajomym nie zwierzałam się ze swoich problemów rodzinnych (bo się wstydziłam m.in. biedy, tego że moja matka leczy się psychiatrycznie, konfliktów w domu), także teraz po latach jak mówię że mam dół psychiczny, to tylko widzę kpiące uśmieszki i teksty "z czym ty masz problem jak masz wszystko i przesadzasz i jesteś wyrodną córką" itp. 

Edytowane przez Maya
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Lalka przystopujmy z tymi psychologami, bo pójdzie plota, że kobiety po przeczytaniu forum braciasamcy.pl muszą iść na terapię, bo doznają takiej traumy? A tak serio to jestem po 2 spotkaniach, nie miałam świadomości, że mój problem jest na tyle poważny, jestem książkowym przykładem najstarszego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej. Myślałam na zasadzie, a mam niską samoocenę to pochodzę do psychologa trochę poopowiadam i mi przejdzie. Strasznie opornie idzie mi opowiadanie wszystkich "perypetii" ze swojego dzieciństwa i życia rodzinnego, większość moich obecnych problemów np. niskie poczucie własnej wartości, strasz przed bliskością, strach przed wchodzeniem w związki, strach przed wszystkim chyba wszystkim ma źródło w warunkach jakich musiałam przetrwać w rodzinie. Na razie jestem zdołowana, nie wiem czy będę w stanie coś zmienić, dotarło do mnie, po tym jak opowiedziałam komuś po tylu latach o tym na głoś, w jakim syfie emocjonalnym musiałam się wychowywać?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Maya napisał:

książkowym przykładem najstarszego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej.

A ja najmłodszym dzieckiem rodziny dysfunkcyjnej. ;) Witaj w klubie :)  

 

@Maya Musisz to sobie przerobić też w głowie, umieć się pogodzić z tym( jeden z najtrudniejszych etapów), ale też im więcej będziesz rozmawiać z psychologiem, z kimkolwiek tym bardziej się otworzysz. Małymi kroczkami. 

 

 Cóż, też jeszcze w jakiś sposób błądzę, bo mam w rodzinie 2 osoby toksyczne (moja matka i moja siostra), brat chorujący na schizofrenię, który jest pod silnym wpływem matki, drugi brat, który nabawił się depresji maniakalnej, no i najstarsza siostra, z którą praktycznie nie mam kontaktu, sama jest odizolowana od całej rodziny.  Ogarnąć relacje z każdym dla mnie to kosmos. Dla mnie moja najbliższa rodzina jest mi obca. Póki co udało mi się calkowicie odciąć od matki bo kontakt z nią jest daremny... obawiam się, że musze też całkowicie ograniczyć kontakt z siostrą, która jest straszną bombą emocjonalną i ma zapędy do rządzenia każdym upierajac się, że chce po prostu pomóc...jak odrzucisz jej pomoc - obraza majestatu i gra na emocjach. Na dłuższą metę jest to bardzo męczące i chcę być od tego jak najdalej. Muszę tylko przetrwać te pare godzin w święta... 

Cieszę się na myśl o spędzeniu rodzinnych świąt ale z rodziną mojego. Ze swoim rodzeństwem mam duuuże opory bo wiem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie... ale jednak należałoby ich odwiedzić...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 20.12.2018 o 06:20, Hippie napisał:

A ja najmłodszym dzieckiem rodziny dysfunkcyjnej. ;) Witaj w klubie :)  

 

@Maya Musisz to sobie przerobić też w głowie, umieć się pogodzić z tym( jeden z najtrudniejszych etapów), ale też im więcej będziesz rozmawiać z psychologiem, z kimkolwiek tym bardziej się otworzysz. Małymi kroczkami. 

 

 Cóż, też jeszcze w jakiś sposób błądzę, bo mam w rodzinie 2 osoby toksyczne (moja matka i moja siostra), brat chorujący na schizofrenię, który jest pod silnym wpływem matki, drugi brat, który nabawił się depresji maniakalnej, no i najstarsza siostra, z którą praktycznie nie mam kontaktu, sama jest odizolowana od całej rodziny.  Ogarnąć relacje z każdym dla mnie to kosmos. Dla mnie moja najbliższa rodzina jest mi obca. Póki co udało mi się calkowicie odciąć od matki bo kontakt z nią jest daremny... obawiam się, że musze też całkowicie ograniczyć kontakt z siostrą, która jest straszną bombą emocjonalną i ma zapędy do rządzenia każdym upierajac się, że chce po prostu pomóc...jak odrzucisz jej pomoc - obraza majestatu i gra na emocjach. Na dłuższą metę jest to bardzo męczące i chcę być od tego jak najdalej. Muszę tylko przetrwać te pare godzin w święta... 

Cieszę się na myśl o spędzeniu rodzinnych świąt ale z rodziną mojego. Ze swoim rodzeństwem mam duuuże opory bo wiem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie... ale jednak należałoby ich odwiedzić...

 

 

Brawo! Podziwiam, że udało Ci się odnaleźć w tym wszystkim i stworzyć związek, co dla mnie na chwilę obecną jest niewykonalne. Spotykam się z kimś obecnie, ale to długo nie potrwa, albo jestem jakaś aseksualna, albo mam depresje albo już sama nie wiem co chce i co się ze mną dzieje. Powracając do tematu- @Hippie jakieś książki dodatkowo pomogły ci w trakcie terapii, coś czytałaś godnego polecenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nie wydaje Wam się, że te całe psychologiczne terapie to ściema. Że to tylko człek, wyuczony jak uważnie słuchać, sprawić by pacjent zaufał i wygadał, wypłakał, wyżalił się i tyle? Że cały sekret w tym, że to anonimowa, obca nam osoba bo komuś z otoczenia czasem boimy się zwierzać? Dla mnie to psycholog działa jak placebo. Ja rozumiem, że ludzie mają problemy, ktoś może być słabszy psychicznie i sobie nie radzi ale w mojej opinii w większości przypadków to wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Edytowane przez Maarcin_05
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej, a na pewno taniej, pobiegać po lesie.

 

Kiedyś, po rozwodzie, w najgłębszym dole psychicznym, też szukałem pomocy psychologa. Na tablicy była lista kursów "samodoskonalenia". Pierdoły takie, że mój dość ścisły mózg odmawiał współpracy. Kazdy kurs za ok. półtora kafla. Naprawdę masę kasy można było splukac i jeszcze nabawic się jakichś schiz (do ew. korekty w ramach kolejnego kursu). Na szczęście zrezygnowałem, a sport postawił mnie na nogi. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce statystycznie  o pomoc psychiatryczna lub psychologiczna zwraca sie okolo czterech milionow potrzebujacyhc rocznie.To nic wstydliwego, bo nie kazdy sobie w zyciu radzi i z roznych powodow.

Nie kadzy potrafi podniec sie po upadku samodzielnie.Sama decyzja zeby pojsc na konsultacje, czy wizyte to juz jest krok, zeby wyrwac sie z dolka i wola wyrwania sie ze swoich lekow.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.12.2018 o 03:14, maggienovak napisał:

Ja swoją psycholożlę lubię za bezpośredniość, lubi poprzeklinać, jest na bieżąco ze światem i internetem, więc opis jakiś zjawisk był niepotrzebny. 

Facet nigdy nie powinien iść do psychologa-kobiety.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, trop napisał:

Facet nigdy nie powinien iść do psychologa-kobiety.

Możesz to rozwinąć, bo ja właśnie uczęszczam od roku do pewnej Pani psycholożki i im dalej w las tym więcej drzew tak mi się wydaje.

 

W zasadzie to mam wszystkie objawy depresji oprócz myśli samobójczych, ale sam diagnozy nie chce stawiać. Jakoś nie widzę poprawy po tych wizytach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.12.2018 o 19:35, Maya napisał:

Stąd moje pytanie- o co pyta psycholog na pierwszej wizycie/konsultacji??

Na pierwszej wizycie zazwyczaj nie mówi nic. Ty gadasz a on słucha a na końcu kieruje Cię na konsultację do psychiatry, psychiatra Ci mówi, że jest z Tobą wszystko dobrze i wracasz do psychologa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

Możesz to rozwinąć, bo ja właśnie uczęszczam od roku do pewnej Pani psycholożki i im dalej w las tym więcej drzew tak mi się wydaje.

A choćby dlatego że kobieta ma zawsze inne priorytety niż facet, mocno zakodowane w głowie. I to że jest psychologiem nic nie zmieni bo będzie Cię "podświadomie" kierować na jej zdaniem "właściwe", kobiece tory.

 

Chyba wiesz co mam na myśli.

Jeśli problemy w związku, rozstania, zdrady...nigdy nie uderzaj do kobiety psychologa. Tylko facet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, trop napisał:

A choćby dlatego że kobieta ma zawsze inne priorytety niż facet, mocno zakodowane w głowie. I to że jest psychologiem nic nie zmieni bo będzie Cię "podświadomie" kierować na jej zdaniem "właściwe", kobiece tory.

 

Chyba wiesz co mam na myśli.

Jeśli problemy w związku, rozstania, zdrady...nigdy nie uderzaj do kobiety psychologa. Tylko facet.

To by znaczyło, że straciłem kupę czasu i siana co samopoczucia mi raczej nie poprawi. Już nie wiem czego mam się złapać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @trop bez urazy dla pań psycholożek (bo nie znam wszystkich i mogę się mylić), ale naprawdę kiedy musiałem zmienić terapeutę to padło na panią doktor (z polecenia poprzedniego terapeuty). I faktycznie czasami doszło do tego krążenia - każde spotkanie kojarzyło mi się z błędnym kołem, a pewne odpowiedzi jakie chciałem uzyskać, nie padały, ani nie były nakierowywane. 
Jak będę reaktywował terapię to zapewne udam się ponownie do faceta, bo po prostu kiedy ma zrozumienie, a przy okazji podejście rozmowy "jak mężczyzna z mężczyzną" to najlepsze połączenie.
Nie wspominając o kwotach jakie pochłania taka terapia.

Edytowane przez FranciscoFranco
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

Możesz to rozwinąć, bo ja właśnie uczęszczam od roku do pewnej Pani psycholożki i im dalej w las tym więcej drzew tak mi się wydaje.

 

W zasadzie to mam wszystkie objawy depresji oprócz myśli samobójczych, ale sam diagnozy nie chce stawiać. Jakoś nie widzę poprawy po tych wizytach. 


@Jorgen Svensson Pomiar zawsze jest obarczony błędem, dlatego spróbuj kilku przyrządów pomiarowych (psychologów) i porównaj wyniki - i to raczej facetów.

 

Co nie zmienia mojej opinii, że psychologia jest dla kobiet - dla faceta to mega opakowany bullshit. Jeszcze jak np. dojrzały facet przychodzi do takiej miłej panny psychologa po studiach, ona bez żadnej życiowej wiedzy, z głową wypchaną mądrym gó**em z książek i fejsbookiem, lol. Chyba, że na ruchańsko, a to przepraszam, wtedy tak, wtedy miło :) Czyli może stary psycholog? Tu już lepiej, ale za darmo można porozmawiać z jakimś ciekawym dziadkiem/babką emerytem, którzy często o problemach wiedzą o wiele więcej, albo też nie wiedzą, ale chociaż zbudują nam perspektywę out-of-the-box do własnych przemyśleń. Nawet po tym forum widać, że wiedza starszych pokoleń jest cenna.

 

Najlepsza psychologia to duża dawka endorfin z biegania, roweru, pływania, siłowni i działa 100% lepiej niż pierd***enie, kogoś, kto bierze pieniądze za udawanie, że pasjonują go cudze wynurzenia. Okolicznościowa wóda/łycha z kolegami też jest ok.

 

ps. Najbardziej podobała mi się historia, jak jedna pańcia przychodzi do female psychologa po poradę rodzinną, a tu z rozmowy się okazało, że właśnie ta miła Pani psycholog sobie ujeżdża męża delikwentki. Hehe świat jest mały ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.