Skocz do zawartości

Jak zaakceptować przegrane życie ???


jaro670

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Panowie.

 

Tym co piszę chciałem się już dawno z Wami podzielić  ale  mimo anonimowości forum przez długi czas nie starczało mi odwagi bo moje życie było i jest dość ekstremalne.

Otóż skończyłem niedawno 50 lat i uważam że w chuj przegrałem życie i nie mogę sobie z tym w żaden sposób poradzić.

Uwaga będzie grubo :

 

Do 40 roku życia żyłem/nieżyłem bo jak się po przebadaniu mnie w wieku 40 lat przez kilku lekarzy okazało mam spore niedobory wielu podstawowych hormonów w tym tarczycy i testosteronu. Wcześniej leczyłem się endokrynologicznie ale to umknęło lekarzom.

Dzięki naszej kochanej służbie zdrowia do 40 praktycznie nie byłem facetem , żyłem w permanentnej depresji, lęki spowodowane zachwianą gospodarką hormonalną nie pozwalały mi normalnie funkcjonować, żyłem z rodzicami, w lęku, poniżany i niszczony przez niektórych ludzi w pracy jak i przez rodzeństwo. Rodzeństwo tępiło mnie za to że siedzę w domku i spijam śmietankę a tak na prawdę chuja wiedzieli co się ze mną dzieje w środku.

W wieku 40 lat zaproponowano mi leczenie w celu wybudzenia gruczołów dokrewnych  w tym dawkowanie teścia i zacząłem rodzić się jako facet; w wieku 40 lat pierwszy raz zwaliłem sobie konia !!! bo zwyczajnie wcześniej nie miałem takiej potrzeby, pierwszy raz zachciało mi się kobiet i chciałem to zmienić.  Pierwszy raz zacząłem się golić i patrzeć na świat przez męską optykę.

Ktoś spyta : jak to kurwa możliwe że nie zauważyłeś że do tego wieku coś z tobą jest nie tak ? Człowiek żyje w warunkach jakie życie daje, nie masz hormonów więc myślisz że tak już jest bo nie znasz zwyczajnie innego kąta widzenia.

W wieku 42 lat zapisałem się na kurs uwodzenia, PUA srua którym zryłem sobie sagan ale czegoś się nauczyłem i poznałem kilka kobiet w tym z jedną zamieszkałem po kilku latach w wynajmowanej chacie. Po prawie 7 latach znajomość sie rozleciała a ja nie mając chaty wróciłem do domu rodziców co z resztą zbiegło się z chorobą ojca i bardzo im wtedy pomogłem. Był to fajny czas bo wiele przepracowałem w głowie i pogodziłem się z ojcem i przez ostatnie lata jego życia byliśmy super kumplami.

Jakiś czas temu ojciec zmarł a ja zostałem na chacie z matką, bardzo jej pomagam mimo że spokojnie sama daje sobie radę. Ma 70 lat. Szukam mieszkania niedaleko niej żeby być w razie czego ale z matką żyć nie chcę i nie potrafię, wiadoma sprawa mimo że chlipie że zostanie sama. Każdy dzień życia z nią zabija moją pewność siebie dlatego muszę stąd spierdalać. Strasznie się tego wstydzę że mimo tylu lat nie mam jeszcze swojej chaty.

Do tego wszystkiego byłem kurwa wychowywany pod kloszem,wyręczany i uznawany za chorego,słabszego. Nigdy nie umiałem niczego robić na 100% zawsze wszystkiego się bałem a jeśli już musiałem podjąć decyzję to zwlekałem albo "chciałem spróbować" stąd masa decyzji w których robiłem dwa kroki do przodu i jeden do tyłu.

Panowie, jest mi w chuj ciężko bo niczego nie potrafię zrobić na pełnej piździe, wszystko wciąż rozkminiam i szukam możliwości wycofania w razie czego.

Pracę mam spoko, spełniam się w niej i zarabiam nieźle i to mnie chyba trzyma przy życiu. Jestem zaradny ,umiem wszystko w domu i w garażu ,gotuję , piorę ,zapierdalam z domowymi sprawami.

Tylko ta przeszłość mnie zabija.

Gdy dochodzi do podsumowania i rachunku tego czego w zyciu "dokonałem" chociażby w porównaniu z moim ojcem który dokonał wiele a wyszedł z biedy mam ochotę zrobić użytek z mojego rewolweru,

Czytam ostatnio wielu mądrych ludzi i widzę że bez siły, determinacji  nic by nie osiągnęli i wciąż chciałbym takim być. 

Moje życie to ciągła kurwa, ciągła podróż lwa do krainy oz po odwagę.

Najpierw żeby postawić się gnojącym mnie ludziom teraz żeby wygrać z sobą ale ostatnio odpadam. Ta pamięć totalnej porażki jaką było i jest moje życie przygniata mnie a do tego ta obawa że już za późno nauczyć się brać życie za ryj a wiem , wyczuwam to że za tą górą lęku jest pasja , radość i wolność do której tak kurewnie mnie rwie. 

Uważam że dzięki Markowi zrobiłem w sferze psychicznej bardzo duży postęp tylko z tą przeszłością nie umiem się pogodzić i wciąż męczy mnie poczucie że już nigdy w 100% sobie nie zaufam i dlatego się waham w życiu.

Wstydzę się tego okropnie że nie nauczyłem się jeszcze życia w życiu mimo że w wielu sytuacjach jestem w chuj twardy i nieustępliwy.

Jak poradzić sobie z tym że życie i ja sam wychujałem się na 40 kilka lat i to nigdy nie wróci ?

Ostatnio kurwa nie potrafię, czasem aż korci żeby naładować czarnoprochowca ale nie dam się za chuja, nie dam tej kurwie -mojemu demonowi satysfakcji tylko jak go pokonać ,jak zapomnieć że wtedy kiedy rówieśnicy żyli,ruchali, płodzili, rozwodzili się ,kłócili z babami, chlali to ja wegetowałem ? 

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 6
  • Dzięki 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby był na Twoim miejscu to zamiast wynajmować chatę, odłożyłbym parę groszy i zrobił sobie przerwę. Nie masz już 18/25 lat by na siłę pokazywać komuś jaki jesteś niezależny. Za odłożoną kasę zwiedziłbym trochę świata, w trampkach i z plecakiem. Kup bilet do Wrocławia/Poznania/Warszawy/ dalej do Berlina, Amsterdamu, Paryża. Podróże pociągiem są fajne, lepiej niż samolotem. Weź ze sobą dobrą książkę. Podziękuj za to, że nie masz alimentów, wrednej baby która wpędziłaby Cię np w alkoholizm lub do więzienia.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegranego życia nie da się zaakceptować. Masz przed sobą z 15-25 lat. To kawał czasu. Walcz chłopie. Uwierz że wielu starszych od Ciebie facetów będzie dojonych przez swoje kobiety, lub dzieci do końca swych dni.

 

Jeśli masz sprawny umysł i mniej lub więcej ciało, dalej masz szansę zrobić coś dla siebie w życiu.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robin Williams, Kurt Cobain, Avicii i masa innych, którzy ruchali, ćpali, żenili się, płodzili, rozwodzili, byli sławni, mieli majątki itd. - łączy ich wszystkich jedno - każdy z nich się odjebał, więc - jak widzisz - to, za czym tak utyskujesz, nie daje żadnego spełnienia, a jest jedynie marchewką na kiju, którą ktoś Ci zawiesił na czole i za którą kazał gonić.

 

Wydaje Ci się, że coś Cię ominęło, ale to kwestia perspektywy. Może przed czymś się uchroniłeś? Może gdybyś miał normalny poziom hormonów od zawsze, to byłbyś jakimś pojebem, który tłucze ludzi, i wylądowałbyś w ciupie?

 

Zaakceptuj swoją przeszłość, bo to wszystko, czym jest: przeszłością. 

 

Masz tylko tu i teraz, przyszłość nie istnieje, to tylko sci-fi w Twojej głowie, zwykłe imponderabilia, a przeszłość jest martwa, Ty jeszcze za to nie, więc schowaj gnata do szuflady i lepiej o nim zapomnij.

 

Cokolwiek teraz nie zrobisz; choćbyś wyruchał legion kobiet, wygrał miliony w kasynie, wynalazł lekarstwo na raka, to nadal będziesz się tak czuł, jak aktualnie.

 

Jeśli nie uśmiercisz aktualnego pasażera w głowie, to z 50-latka płaczącego za straconymi latami staniesz się zaraz 70-latkiem płaczącym za jeszcze większą ilością straconych lat. 

 

Sposobem na uśmiercenie aktualnego pasażera jest tulpomancja, a inaczej pozytywne myślotwory, które będą wyplewiać aktualny myślotwór (który nota bene nie jest Twój, a jest jedynie zbiorem rzeczy, które usłyszałes, które Ci powiedziano lub które przeczytałeś).

 

Więcej tu: https://tulpa.pl

 

Teraz jedynie praca we własnej głowie może Ci pomóc. 

 

Oprócz tego zdrowa dieta, zdrowe myśli i ciało ze stali, aby awatar patrzący na Ciebie w lustrze był uosobieniem silnego pasażera w Twojej głowie.

 

A poza tym to:

 

Edytowane przez Ważniak
  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Jacol1986 napisał:

Uwierz że wielu starszych od Ciebie facetów będzie dojonych przez swoje kobiety, lub dzieci do końca swych dni.

Świetnie napisane. 

 

33 minuty temu, jaro670 napisał:

jak zapomnieć że wtedy kiedy rówieśnicy żyli,ruchali, płodzili, rozwodzili się ,kłócili z babami, chlali to ja wegetowałem ? 

Tu akurat masz szczęście. I to nawet nie wiesz jak duże. 

 

35 minut temu, jaro670 napisał:

Po prawie 7 latach znajomość sie rozleciała a ja nie mając chaty wróciłem do domu rodziców co z resztą zbiegło się z chorobą ojca i bardzo im wtedy pomogłem. Był to fajny czas bo wiele przepracowałem w głowie i pogodziłem się z ojcem i przez ostatnie lata jego życia byliśmy super kumplami.

Jakiś czas temu ojciec zmarł a ja zostałem na chacie z matką, bardzo jej pomagam mimo że spokojnie sama daje sobie radę. Ma 70 lat.

Wielki szacun. Nie zostawiłeś ich w potrzebie. Jesteś super wartościowym facetem. 

 

Nie jest tak źle jak sobie myślisz. 50 lat to wcale nie wiek. Spokojnie masz parę grubych latek by nadrobić pewne rzeczy. Tylko się na Boga gdzie nie żeń ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myslisz o przeszlosci,jestes smutny,o przyszlosci, to sie boisz. Tu i teraz. Cztery lata jestem od Ciebie mlodszy i chyba tak samo mam na imie. Jeszcze z dwa lata temu mialem takie same dylematy jak Ty. Dzisiaj to pierdole,robie swoje. Zdobywam szczyty. W tym roku Rysy. Za rok Gerlach. A jak znajde ekipe(sam nie bede ryzykowal) to za dwa lata Mont Blanc. 

35 minut temu, jaro670 napisał:

"dokonałem" chociażby w porównaniu z moim ojcem który dokonał wiele

Nie dorownalem jeszcze mojemu ojcu, ale jeszcze zyje,on zreszta tez. Wszystko przed nami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670 - Mam 20 lat mniej i powiem trzy rzeczy:

 

1. Dziękuję Ci za ten post, ponieważ on pokazuje mi, że muszę brać z życia garściami póki żyję. Szkoda, że do napisania tego posta musiałeś zdobyć właśnie takie doświadczenia, ale możesz być pewien, że przynajmniej ktoś z Twojego doświadczenia skorzysta pozytywnie.

 

2. Mój tata jest trochę starszy od Ciebie. Całe życie spaprał przepracował bo życie mu się średnio ułożyło. Teraz się bawi. I radzi sobie nieźle. Wie, że sporo stracił, ale pierdoli to i korzysta z tego co zostało.

 

3. Jak odpowiednio o siebie zadbasz to załóżmy, że zostało Ci z 20 lat życia. To masa czasu. Wiesz co bym na Twoim miejscu zrobił? Na liście w samych priorytetach, jeśli nie masz przeciwskazań zdrowotnych to jeszcze w ten weekend (nie trać czasu, bierz życie w łapy) pojechałbym skoczyć na bungee (około 100zł) lub z samolotu (500zł-700zł). Nie wiem na ile straszne dla Ciebie są takie rzeczy (mam nadzieję, że zajebiście się tego boisz -> jakoś odwagę musisz nabywać), ale zapewniam, że przez kilka/kilkanaście sekund poczujesz życie. Może wtedy odpalisz.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, jaro670 napisał:

Jak poradzić sobie z tym że życie i ja sam wychujałem się na 40 kilka lat i to nigdy nie wróci ?

NO to jest mega proste!

Zacznij to wszystko czego Ci brakowało napierdalać teraz.

Wiesz czemu?

Jutro jest ZAWSZE pierwszy dzień z reszty Twojego życia.

TWOJEGO ŻYCIA.

 

NO chyba,że zajmiesz się fizyką kwantową i opracujesz maszynkę do strzałki czasu.

 

 

Nikt nie powiedział że można?

TO teraz możesz.

.....

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie uciekło naście lat młodości z powodu problemów zdrowotnych. Trochę moje życie się ustabilizowało i zacząłem korzystać z niego ile się tylko da. Sam nie wiem ile jeszcze czasu mi zostało, ale o tym nie myślę. Zrób tak jak ja. Bądź egoistą i myśl tylko o sobie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Ważniak napisał:

Wydaje Ci się, że coś Cię ominęło, ale to kwestia perspektywy. Może przed czymś się uchroniłeś? Może gdybyś miał normalny poziom hormonów od zawsze, to byłbyś jakimś pojebem, który tłucze ludzi, i wylądowałbyś w ciupie?

Dokładnie, to jest takie gdybanie. Wielu mówi że gdyby wygrało w totolotka miliony to by byli szczęśliwi. 

 

A wiesz jak jest? W większości przypadków w ciągu paru lat pieniądze się rozchodzą i nieraz jeszcze spore długi. 

 

Miałeś słabe karty w talii, ale jeśli byś miał mocniejsze to wcale nie było by pewne czy byś wygrał. 

 

Gdybanie co by było gdyby sobie zostaw. Masz wpływ na to co będziesz robił za minutę, za godzinę, jutro, za 5 dni, za miesiąc... Dobrze wykorzystaj to co masz, czyli ster życia w ręku. 

Edytowane przez slavex
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem na tym forum od stosunkowo niedawna, ale pozwolę sobie odpisać.

55 minut temu, jaro670 napisał:

Do 40 roku życia żyłem/nieżyłem bo jak się po przebadaniu mnie w wieku 40 lat przez kilku lekarzy okazało mam spore niedobory wielu podstawowych hormonów w tym tarczycy i testosteronu. Wcześniej leczyłem się endokrynologicznie ale to umknęło lekarzom.

Dzięki naszej kochanej służbie zdrowia do 40 praktycznie nie byłem facetem , żyłem w permanentnej depresji, lęki spowodowane zachwianą gospodarką hormonalną nie pozwalały mi normalnie funkcjonować, żyłem z rodzicami, w lęku, poniżany i niszczony przez niektórych ludzi w pracy jak i przez rodzeństwo. Rodzeństwo tępiło mnie za to że siedzę w domku i spijam śmietankę a tak na prawdę chuja wiedzieli co się ze mną dzieje w środku.

Wady Twojego organizmu ( z czysto biochemicznego punktu widzenia opisanego przez Ciebie ) to nie był Twój błąd, Twój zły wybór czy niedopatrzenie. Ty niczego złego nie zrobiłeś, i nie możesz mieć z tego powodu wyrzutów. Za to ludzie, którzy jak piszesz Ciebie poniżali i PRÓBOWALI niszczyć byli płytkimi amebami. I tu jest Twoje zwycięstwo i wyższość nad innymi. Nie zniszczono Ciebie !!! Nie dałeś się i nie przegrałeś. Zwyciężyłeś. Tak wynika z Twojej historii.

 

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

W wieku 40 lat zaproponowano mi leczenie w celu wybudzenia gruczołów dokrewnych  w tym dawkowanie teścia i zacząłem rodzić się jako facet; w wieku 40 lat pierwszy raz zwaliłem sobie konia !!! bo zwyczajnie wcześniej nie miałem takiej potrzeby, pierwszy raz zachciało mi się kobiet i chciałem to zmienić.  Pierwszy raz zacząłem się golić i patrzeć na świat przez męską optykę.

Ktoś spyta : jak to kurwa możliwe że nie zauważyłeś że do tego wieku coś z tobą jest nie tak ? Człowiek żyje w warunkach jakie życie daje, nie masz hormonów więc myślisz że tak już jest bo nie znasz zwyczajnie innego kąta widzenia.

Kurwa nikt nie jest alfa i omega. Nie każdy jest Dr. House. Piszesz, że dobrze zarabiasz i praca przynosi Ci satysfakcję. Czyli nie przepierdoliłeś czasu, nie przechlałeś / przećpałeś wszystkiego. Tylko masz jakiś fach w ręku. Kolejne zwycięstwo.

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

W wieku 42 lat zapisałem się na kurs uwodzenia, PUA srua którym zryłem sobie sagan ale czegoś się nauczyłem i poznałem kilka kobiet w tym z jedną zamieszkałem po kilku latach w wynajmowanej chacie. Po prawie 7 latach znajomość sie rozleciała a ja nie mając chaty wróciłem do domu rodziców

Kolejne zwycięstwo, próbowałeś coś robić, przeć do przodu a nie siedzieć z puszką piwa na kanapie przed TV.

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

co z resztą zbiegło się z chorobą ojca i bardzo im wtedy pomogłem. Był to fajny czas bo wiele przepracowałem w głowie i pogodziłem się z ojcem i przez ostatnie lata jego życia byliśmy super kumplami.

Jakiś czas temu ojciec zmarł a ja zostałem na chacie z matką, bardzo jej pomagam mimo że spokojnie sama daje sobie radę. Ma 70 lat. Szukam mieszkania niedaleko niej żeby być w razie czego ale z matką żyć nie chcę i nie potrafię, wiadoma sprawa mimo że chlipie że zostanie sama.

Kolejny krok do przodu. Masz fajne wspomnienia z ojcem, nie zostawiłeś go gdy był w potrzebie. Pomagasz matce, ja widzę jak mój ojciec opiekuje się sam swoją matką moją babcią. Ile wyrzeczeń, jest sam, nie może nawet wyjść nigdzie wieczorem. To trzeba mieć jaja, żeby mieć w sobie tyle siły i zaparcia. Gdzie było wtedy Twoje rodzeństwo? Gdzie jest teraz ? Kto kolejny raz jest tu kurwa tym lepszym. Empatia, a nie jak ktoś to wcześniej napisał ślepy pęd za marchewką.

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

Każdy dzień życia z nią zabija moją pewność siebie dlatego muszę stąd spierdalać. Strasznie się tego wstydzę że mimo tylu lat nie mam jeszcze swojej chaty.

Do tego wszystkiego byłem kurwa wychowywany pod kloszem,wyręczany i uznawany za chorego,słabszego. Nigdy nie umiałem niczego robić na 100% zawsze wszystkiego się bałem a jeśli już musiałem podjąć decyzję to zwlekałem albo "chciałem spróbować" stąd masa decyzji w których robiłem dwa kroki do przodu i jeden do tyłu.

Panowie, jest mi w chuj ciężko bo niczego nie potrafię zrobić na pełnej piździe, wszystko wciąż rozkminiam i szukam możliwości wycofania w razie czego.

Pracę mam spoko, spełniam się w niej i zarabiam nieźle i to mnie chyba trzyma przy życiu. Jestem zaradny ,umiem wszystko w domu i w garażu ,gotuję , piorę ,zapierdalam z domowymi sprawami.

Tylko ta przeszłość mnie zabija.

Jak nie umiałeś zrobić na 100 % ? A piszesz, ze jesteś zaradny, umiesz wszystko w domu i garażu, gotujesz itd. Po pierwsze primo : Jesteś w oczach normalnych ludzi, człowiekiem ponadprzeciętnym. Po sekundo : Ilu ja ludzi już poznałem, którzy mieli orzeszek między uszami i nie potrafili zrobić / poradzić sobie choć z ułamkiem tych wszystkich czynności, które wymieniłeś ( a na pewno jest ich więcej )

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

Gdy dochodzi do podsumowania i rachunku tego czego w zyciu "dokonałem" chociażby w porównaniu z moim ojcem który dokonał wiele a wyszedł z biedy mam ochotę zrobić użytek z mojego rewolweru,

Czytam ostatnio wielu mądrych ludzi i widzę że bez siły, determinacji  nic by nie osiągnęli i wciąż chciałbym takim być. 

Moje życie to ciągła kurwa, ciągła podróż lwa do krainy oz po odwagę.

Podróżuj jak lew, odwagi Ci nie brakuje. Nie porównuj siebie do nikogo, to nie ma sennsu. Zawsze znajdzie się i ten lepszy i gorszy ( tylko kto tak naprawdę wypisał gdzieś zasady punktacji w grze zwanej życiem ? ).

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

Najpierw żeby postawić się gnojącym mnie ludziom teraz żeby wygrać z sobą ale ostatnio odpadam. Ta pamięć totalnej porażki jaką było i jest moje życie przygniata mnie a do tego ta obawa że już za późno nauczyć się brać życie za ryj a wiem , wyczuwam to że za tą górą lęku jest pasja , radość i wolność do której tak kurewnie mnie rwie

Ty jesteś zahartowany, Twoje życie nie jest totalną porażką, nie jest porażką czy błędem. Po tym co piszesz, obiektywnie i chłodno twierdzę, ze jesteś zwyciężcą. Wielu Ci rzucało kłody żebyś się potknął a Ty nie upadłeś przez te kurwa pięćdziesiąt ileś lat. Tym się naładuj i spuść się w końcu z tego łańcucha.

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

 

Uważam że dzięki Markowi zrobiłem w sferze psychicznej bardzo duży postęp tylko z tą przeszłością nie umiem się pogodzić i wciąż męczy mnie poczucie że już nigdy w 100% sobie nie zaufam i dlatego się waham w życiu.

Wstydzę się tego okropnie że nie nauczyłem się jeszcze życia w życiu mimo że w wielu sytuacjach jestem w chuj twardy i nieustępliwy.

Jedno wyklucza drugie. Jak to się nie nauczyłeś życia? Życie to chyba nie jest tylko chlanie, ćpanie, ruchanie i kupowanie. Życie jest życiem, jest Tobą.

1 godzinę temu, jaro670 napisał:

Jak poradzić sobie z tym że życie i ja sam wychujałem się na 40 kilka lat i to nigdy nie wróci ?

Ostatnio kurwa nie potrafię, czasem aż korci żeby naładować czarnoprochowca ale nie dam się za chuja, nie dam tej kurwie -mojemu demonowi satysfakcji tylko jak go pokonać ,jak zapomnieć że wtedy kiedy rówieśnicy żyli,ruchali, płodzili, rozwodzili się ,kłócili z babami, chlali to ja wegetowałem ? 

Tak jak wyżej. Sam się niewychujałeś, ba nawet nie dałeś się wychujać innym mimo, ze bardzo się starali.

Ja naprawdę nie chcę komuś słodzić czy podtrzymywać na duchu. Ale Stary, TY JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ!

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaro,

Mam 38 lat ale często przyłapuję się na podobnym myśleniu do Twojego. Że to co najciekawsze już było. A właściwie mogło być, gdybym swojego potencjału nie ulokował tak chujowo jak ulokowałem, nie rozmienił się ciągle na drobne. Od 3 lat jestem rozwiedziony, od około roku czytam forum. To okres intensywnej pracy nad sobą, rozpaczliwych prób nadgonienia straconego czasu i generalnie można by powiedzieć że sprawy idą do przodu. Ale czasem mam wrażenie, że wyżej chuja i tak nie podskoczę, nie przekroczę swoich naturalnych barier, nie przekroczę barier, które świat przede mną postawił. Coś co dla innych jest podłogą dla mnie zawsze będzie sufitem. 

 

Nie wiem co sensownego Ci poradzić, chciałem tylko dodać odrobiny otuchy, żebyś nie myślał, że jesteś sam z takim myśleniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

Dobrze rozumiem że Twój stan był/jest spowodowany jakimś schorzeniem z punktu medycznego?

 

Nie ukrywam że ciężko się coś takiego czyta, nie spodziewałem się tego jak czytałem Twe posty, dzięki za podzielenie się, to wymaga odwagi.

 

Przyszła mi pewna myśl, zastanowiło mnie co w życiu spotykamy na swojej drodze i jak to nas kształtuje. Widzisz, Ciebie spotkała taka droga a nie inna. Może jak by na mojej drodze kto inny lub co innego się wydarzyło to wcale bym nie wylądował w tym miejscu co jestem. Równie dobrze mógłbym nie odkryć BS i pewnie bym gnił w jakimś podłym związku i miał myśli podobne do Twoich, ale z innej perspektywy. Stało się inaczej, tak samo u Ciebie. Nie ważne kiedy, ważne że się stało. Nie umieramy jutro, cały czas możemy siebie prowadzić ku lepszemu. Po prostu to róbmy i nie pozwólmy aby przeszłość wpłynęła na przyszłość destrukcyjnie. Inni doświadczają życia za młodu ale pierdolą go sobie na starość, a tutaj mamy wiedzy aby tak się nie stało.

 

Powodzenia, trzymam kciuki!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

Dobrze się czyta twój post bo widać, że jest szczery i od serca.

 

Miałeś odwagę to napisać co napisałeś i za to już się możesz poklepać po plecach. Masz świadomość stanu rzeczy a to baardzo istotne.

 

Postaraj się patrzeć na dzień dzisiejszy jako "początek nowego życia Jaro". Masz szansę sobie teraz poukładać powoli wszystko tak jak sobie tego życzysz.

Wiadomo, będzie trudno bo masz przeszłość która cię "uformowała" i teraz będzie sporo do "poprawy" psychicznie i fizycznie ale myślę, że dasz radę.

Masz szansę na "coś nowego" w życiu.

Ludzie mają dzieci, kredyty, hipoteki i inne tego typu kagańce życiowe. Zobacz, ty w zasadzie zaczynasz od nowa. Jest w tym coś fajnego wg mnie.

 

Myślę, że odbędzie się to małymi kroczkami.

 

Przemyślenia:

1) wyprowadzka z domu (koniecznie). Mamie możesz pomagać nie mieszkając z nią.

2) minimalizacja kontaktów z osobami toksycznymi/przeszkadzającymi ci w ułożeniu sobie nowego zycia (rodzina/znajomi). Jak juz będziesz silniejszy zawsze możesz odnowić i wtedy już nie dać sobie w kaszę dmuchać.

3) otwarcie się na nowych ludzi

4) wbicie sie w kręgi ludzi gdzie znalazłbyś jakieś wzorce/mentorów, kogoś kto ci imponuje

5) Stosunkowo Dobry przeczytać

 

Pozdrawiam

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie brawo za odwagę.

 Życia się nie da przegrać albo wygrać.

Mówisz ze przewegetowałeś swoje życie,90% rówieśników tez pewnie to powie,co z tego ze maja domy samochody to tylko powierzchowne szczęście.

Duma z majątku szybko mija i zostaje tylko brutalna rzeczywistość.

Ktoś ci wmówił ze jest ci coś potrzebne a ty to łyknołeś.

Mój kolega pracował kiedyś z prokuratorem chłop sporo zarabiał mimo to mieszkał z matka,nie miał zony a do pracy jeździł tramwajem.

Ale był jedyny w swoim rodzaju po prostu dobry uczciwy wobec siebie i innych nie słuchał paplaniny robił swoje.

 

Mimo to nie polecam mieszkać z matka skoro twojemu rodzeństwu się tak powodzi niech oni jej pomagają i będą na każde skinienie.

Zajmij się sobą swoim JA poznaj je pokochaj,wiele ludzi ma majątki ale ma tyle spraw na głowie ze nie może spojrzeć w głąb siebie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniały post!

 

Aż serce się raduje, że to wytrzymałeś. Z pewnością jesteś dobrym człowiekiem, motywujesz mnie by właśnie stworzyć odpowiednie narzędzia by pomagać takim jak Ty :)

 

Powiem w skrócie ( bo pisze z komórki i lewy kciuk kaput)

 

Autentycznie Twoje życie się właśnie zaczęło.

Idź na divy, odrób se straty co drugi dzień nowa kobieta. 

Ćwiczysz, atakujesz swoje słabości. Robisz wszystko!!! Na co miałeś ochotę i z czym się wstrzymywałeś.

Wynajmujesz mieszkanie dla siebie. Pomysl, że zostało Ci 30 lat życia, jak je pragniesz spędzić?

 

Właściwie dam ci coś bez zbędnego gadania....

Perłę wśród perełek. Diament, który odmieni Twoje życie. Włączasz te video i słuchasz, nikt ani nic Ci nie ma prawa przerwać nawet śmierć Twoich bliskich. Rozumiesz?

Od Ciebie zależy czy po nią sięgniesz(wiedzę)

Tu znajdziesz to czego szukałeś przez 50 lat. Ja szukałem 30.

Poznaj siebie oraz Pana Gogginsa.

 

 

 

Aha i na koniec gdybyś miał umrzeć nawet za rok.

To nie lepiej dać pełną petardę? 

Wszystko przed TOBĄ.  

Z gruczołami czy bez, żyjesz oddychasz, Twoje serce nadal bije. Twoje ograniczone myślenie Cię blokuje.

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję Panowie, nie spodziewałem się takiej pomocy. 

Bardziej spodziewałem się opierdolu ale fajnie że wskazaliście że moja sytuacja wcale nie jest aż tak wyjątkowa jak ego by chciało choć jest co tu kryć z deczka pojebana.

Najśmieszniejsze że ja na codzień jestem zadowolony z siebie, daję radę w wielu sprawach ale ta hydra z przeszłości plus jęki beczącej matki że najpierw zostawił ją ojciec a teraz ja zrobiły swoje. 

Stąd zawahanie i wkurw na siebie że znów się kurwa waham jak jakaś pierdolona huśtaweczka w parku. Fuck.

 

Dziękuję Panowie, fajnie że jesteście i że można na Was liczyć. 

Bardzo mi pomogliście, to pokazuje jakim jesteśmy mega teamem.

Aha i nie klepać po pleckach na przyszłość bo przypierdolę:).

No toś my se pochlipali nad ciężkim losem Pana J a tera do przodu:).

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Taboo napisał:

@jaro670

Dobrze rozumiem że Twój stan był/jest spowodowany jakimś schorzeniem z punktu medycznego?

Tak , całe dzieciństwo spędziłem w szpitalach. 

 

1 godzinę temu, slavex napisał:

Miałeś słabe karty w talii, ale jeśli byś miał mocniejsze to wcale nie było by pewne czy byś wygrał. 

No to daje do myślenia. Dzięki.

 

2 godziny temu, MMorda napisał:

Słabszy dzień?

Żebyś wiedział, baby to są mistrzowie w jebaniu nam humoru niezależnie czy matka czy żona. 

 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyprowadź się od matki, dobrze wiem jakim wampirem energetycznym potrafi być członek rodziny.

 

W dziele Martina znalazłem kiedyś taki ciekawy cytat pewnego karła.

Cytat z książki "Gra o Tron" Georga R.R. Martina: 

Jak chciałbyś umrzeć, Tyrionie, synu Tywina? 
- W wieku osiemdziesięciu lat, we własnym łóżku, z brzuchem pełnym wina i kutasem w ustach dziwki.

 

Patrz zawsze na jasną stronę Bracie, oglądaj się tylko na skrzyżowaniach, szerokiej drogi.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.