Skocz do zawartości

A TY? Też chcesz zginąć?


Rekomendowane odpowiedzi

Historia, autentyk. Nie musisz mi wierzyć. Moja dalsza rodzina. Dziewczyna, dość ładna filigranowa, blondynka. Tytuł mgr i zbliżający się ślub.

Pan młody, wykształcenie słabe, pracuje z ojcem na budowie. Budowa w PL – alkohol.

Ślub, wesele, płyta DVD z imprezy. Pożycie, syn.

Bajka, lecz czar pryska, ona zaczyna grać w grę:

nie wiem co czuję, muszę się z tego wymiksować!

Najdziwniejszym zbiegiem okoliczności w zakładzie pracy pojawił się ON, ktoś nowy, lepszy, lepiej wykształcony...

Oskarżany o picie i nie łożenie na rodzinę, całe zło świata to jego sprawka!

Sędzina przyklepuje alimenty, ale to nie koniec.

Ona drugi ślub i dziecko, załatwia wszystko w pół roku, jest najlepsza w tym co robi.

Uwierzcie mi!

On coraz gorzej, niby praca jest, niby jakaś nowa kobieta jest... ale z rozpaczy alkohol wjechał na salony coraz mocniej, sprytnie to ukrywał, ale wszytko w nim zbierało...

 

Nie, on nie popełnił samobójstwa!

 

Poniedziałek, rano z ojcem na rogu umówiony aby dojść do busa i dojechać do roboty, idą razem, niby wszystko jest w porządku. Ojciec czuje, że syn jest w dołku...

 

...ON umiera na ulicy, w ramionach ojca który próbował jakoś pomóc swojemu synowi... Nie dał rady... STRES, ROZWOD, ALKOHOL, TESKNOTA, ZAWÓD, BRAK SYNA PRZY SOBIE...

 

I się podał, umarł na ulicy... nie dał sobie z tym rady, nie prosił o pomoc – nie wiedział, że tak można.

 

Czy ona zabiła go pośrednio?? A może to jego wina?? Skutek jest ten sam...

 

Właśnie znalazłem ich płytę DVD z wesela...

  • Like 1
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ah te stereotypy ze budowa to alkohol i jak tu porządny fachowiec ma być szanowany.

 

Jak małżeństwo to tylko z intercyzą,alimenty na dzieci słuszna sprawa jak się chleje w pracy to do wychowywania dziecka się nie nadawał.

W sumie jak bym wziął ślub z przygłupią Grażyną co wali setę przed robotą w warzywniaku,to tez bym odszedł do lepszej tylko pewnie i tak bym musiał alimenty bulić.

Edytowane przez Pieter
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Marek Kotoński napisał:

Popraw to proszę, nie daje się czytać.

 

A co do winy, to jest to niezwykle trudne pytanie i zależne od punktu z którego się na to wszystko patrzy. Marność nad marnościami to wszystko.

Morał z tego taki, że koleś padł na zawał, a to tylko dlatego, że zaczął od rodziny zamiast wpierw budować bogactwo... Może i lepiej? Zamiast męczyć się do końca życia.. meh...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze lekarstwo to poznać kobiety, jakie są i pobyć w kilku związkach, dokładnie zabezpieczonym. A później zaaplikować stałą samotność, która jest naturalną konsekwencją poznania tego wszechobecnego spierdolenia.

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mac napisał:

Najlepsze lekarstwo to poznać kobiety, jakie są i pobyć w kilku związkach, dokładnie zabezpieczonym. A później zaaplikować stałą samotność, która jest naturalną konsekwencją poznania tego wszechobecnego spierdolenia.

 

 

Bardzo przykra historia opisana przez Autora wątku. 

 

Nawet sam nie wiem jak bardzo jestem szczęśliwy, że nie dałem się wpuścić w ślub w latach 20-tych życia. Wtedy gówno wiedziałem, dzisiaj byłoby kiepsko. Jestem tego pewny. 

Najlepsze jest uczucie, gdy opuszcza nas ta wszechobecna presja związkowa. Od razu lżej się żyje i lepiej rozmawia z kobietami.  

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.