Skocz do zawartości

"O zostaniu wujkiem"- opowieści część III


Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak odgrażałem się, czas na kolejna część moich przemyśleń dotyczących zostania wujkiem. Będzie w tym również osobiste wynurzenia, nie tylko suche spostrzeżenia. Za chaotyczność myśli przepraszam.

 

Przechodząc do głównego wątku tematu:

 

Dzieci na szczęście rosną duże i zdrowe. Lekarze oceniają, iż rozwijają się lepiej niż zakładali, lecz nie zmieniają założeń, że z czerwcem zostaje pod opieką lekarzy do rozwiązania by w razie jakichkolwiek komplikacji móc od razu zareagować.

 

 

To tyle optymizmu. Czas na pesymizm.

 

Przede wszystkim rzucającą się pierwszą rzeczą w oczy jest kwestia jej zachowania. Stała się drażliwa i nerwowa. Byle pierdoła i już awantura z moim bratem. Nie można zarzucić jej szału hormonów, bo w badaniach te zostają mocno na krawędzi, ale w nomach. Inne wyniki badań, mimo ciąży mnogiej też na takim poziomie, że większość mam może pozazdrościć.

 

Najlepszym przykładem tych wybuchów był remont pokojów. Na każdy weekend z bratem remontowaliśmy jeden pokój. Fakt- od piątku popołudnie do niedzieli późny wieczór była harówa przerywana jedynie okresami oczekiwania na przeschnięcie ścian, ale efekt końcowy przeszedł nasze oczekiwania.

 

Jak typowi polscy budowlańcy nie odmówiliśmy sobie piwka, bo wiedzieliśmy że przez 2,5 dnia nie ruszymy się na krok a ewentualne materiały były dokupywane przy okazji wyjazdów innych członków rodziny. Nie piliśmy dużych ilości, bo musieliśmy zmieścić się w mocno ograniczonym czasie. Ale co nasłuchałem się to moje.

 

W sumie o ile jestem w stanie zrozumieć kwestię piwka- bo mieliśmy robić jak najszybciej- tak kwestia kolorów, które ona ona wybrała, to dla mnie już przegięcie. Została wysłana do sklepu by kupić konkretny rodzaj farby- kolor pozostawał do jej "widzimisię". Na szczęście kupiła tą co trzeba- lecz karczemną awanturę o to jaki kolor wybrała- pominę. Wszyscy byli winni, tylko nie ona.

 

Kolejna ważną kwestią jest powracające jak bumerang kupno auta. Po ciężkich awanturach zostało ustalone jakie i teraz zostało wynalezienie odpowiedniego egzemplarza. Z tej racji, że to auto ma być na kilka najbliższych lat- z bratem nie śpieszymy się. Dokładnie oglądamy każde, gdyż auto ma wozić dzieci a nie do pracy. Do tej pory widzieliśmy dwa auta- żadnego nie wybraliśmy. Kolejna karczemna awantura, że jeździmy bez sensu. Żaden argument nie jest w stanie do niej dotrzeć.

 

Kwestią, nad którą długo myślałem jest rzecz o zaciążeniu mojej przyszłej bratowej. Był to typowy schemat owładnięcia osoby grubej (bo jak nazwać chodzące 137 kg?) przez ładną dziewczynę. Wyszukanie misia, który załatwi kwestie utrzymywania dzieci i księżniczki. Sam fakt, że nie mając zapewnionej przyszłości namówiła mego brata na seks bez zabezpieczeń. Wszystko wzięło się w momencie, gdy ujrzała dom po dziadku i postanowiła zamieszkać tam. Oczywiście teściowie z nią przeprowadzają się do tego domu (biorąc pod uwagę stan jej rodzinnego domu- ten dom to pałac). Czuje się ona tam jak udzielna pani i uważa, że mój brat ma jedynie prawo utrzymywać a wszystkie decyzje należą do niej. W tym wszystkim ja się liczę jeszcze dlatego, że jak odejdę od kredytu, to oni zostaną z niczym. Temat był przerabiany wcześniej, dlaczego laski lecą na takich, więc odsyłam do lektury.

 

W tym wszystkim, dzięki lekturze forum odczuwam powoli jak mną manipulują. Przede wszystkim biją w temat dzieci, że dzieci muszą to, muszą tamto. Na chwilę obecną nie potrafię się temu przeciwstawić. Czuje się jak mr nice guy. Nie wiem jak z tego wydostać się. Czuję się jak chomik w kołowrotku, który nie potrafi się zatrzymać. Gdy tylko próbuję się przeciwstawić podlegam ostracyzmowi. Chwilowo brak możliwości ( z powodu stanu zdrowia) ucieczki z domu i pójścia na swoje. Nie mam pomysłu co zrobić. Czuję się "blokowany" z własnym rozwojem.

 

Wszelkie pytania, sugestie i nawet kulturalny strzał w pysk mile widziane.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz skoro już z góry w jej łbie był poukładany od a do z plan jak sie urządzić no to twój brat jest w ciemnej dupie,ja bym przekonał brata zeby ją chwycił za pizde i zeby siedziała cicho.wkońcu ona sie zachowuje tak bo jej sie należy.nie wiem jakis system kar i nagród by sie przydał%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jego strony ten związek przypomina mi trochę historię, która nie dawno przewinęła się przez forum dosyć mocnym echem dotyczącym fagasa kręcącego się koło wybranki. Fakt, nie ma tego trzeciego, ale brat reprezentuje ten sam tok myślenia: "że moja nie jest taka jak inne i w ogóle to się odpierdolcie" a na moje w miarę celne uwagi na temat jego sytuacji słyszę niezmienne "nie znasz, bo nie masz"...

 

Nic a nic do niego nie dociera a im bardziej próbuje się do niego dotrzeć, tym bardziej "okopuję się"  w swoich postanowieniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach>

 

W tym wszystkim, dzięki lekturze forum odczuwam powoli jak mną manipulują. Przede wszystkim biją w temat dzieci, że dzieci muszą to, muszą tamto. Na chwilę obecną nie potrafię się temu przeciwstawić. Czuje się jak mr nice guy. Nie wiem jak z tego wydostać się. Czuję się jak chomik w kołowrotku, który nie potrafi się zatrzymać. Gdy tylko próbuję się przeciwstawić podlegam ostracyzmowi. Chwilowo brak możliwości ( z powodu stanu zdrowia) ucieczki z domu i pójścia na swoje. Nie mam pomysłu co zrobić. Czuję się "blokowany" z własnym rozwojem.

 

Wszelkie pytania, sugestie i nawet kulturalny strzał w pysk mile widziane.

 

Jak Ci tak uderzają w temat dzieci, to powiedz że poczekasz aż się urodzą i zapytasz czego chcą :-) znaczy co muszą ;-) - może styki zaskoczą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem trochę, od razu mówię że na sprawach prawnych się nie znam i ich nie rozumiem. Natomiast Twoja pomoc bratu, wchodzenie w jakiekolwiek układy dobrze znam - sporo moich klientów mi opowiadało właśnie takie historie, że tak zaczynał się dramat, latami sądy, nienawiść i siekiery w ruch. Znam też taki przypadek osobiście (historia Viki na ecoego), a i pewnie Subiektywny jako prawnik niejedno widział, więc powiem tak:

 

Jeszcze tego nie widzisz, ale tam szykuje się wielka nienawiść wobec Ciebie na 99%. Jakiekolwiek interesy z nimi, powinny być ucięte. Żadnej pomocy dla brata, pal licho co już pomogłeś. Wszystko co im dasz, budzi tylko pragnienie dostania więcej, no bo przecież nie masz dzieci. Możesz powiedzieć grzecznie tak - wy macie dzieci czyli zabezpieczenie na starość, a ja muszę oszczędzać, by ktoś się mną opiekował. Jak pomogę wam, to skąd wezmę na pielęgniarkę? Kto mi pomoże, da chleb? I tak mów grzecznie i spokojnie. Jak powiedzą że oni Ci pomogą (he he), poproś o notarialne poświadczenie że pomogą i dokładnie jak. W życiu tego nie podpiszą, więc sprawa załatwiona. Grzecznie, miło, nie załuj miłych słów - ale zero pomocy. Chciał dzieciaki, niech płaci. 

 

Zapamiętaj - jak komuś pomagasz, to ta osoba żeby utrzymać poczucie bycia mężczyzną, tworzy sobie taką interpretację w głowie, że to nie Ty im pomagałeś, ale oni Tobie. Po latach wyrzeczeń wyjdzie na to, że ich skrzywdziłeś. To za częste scenariusze, by tak nie było w Twoim przypadku. To co mówią do Ciebie, to żałosne próby manipulacji. Chłopie, masz swoje życie, za jakiś czas umrzesz - spełniaj się, działaj by poznać siebie i swoje pasje. Nie jesteś na tej ziemi by pomagać bratu, który nie założył gumy, tylko dla siebie głównie. Poświęć się dla brata, a zyskasz tylko nienawiść i sąd o te wszystkie prawne gierki.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spadku niech nie olewa, to jest jego - ale jeśli da się sprzedać, fajnie byłoby się oddalić w inne miejsce. Każdy deal z rodzinką, to proszenie się o wielkie kłopoty. Już go zresztą babcia wystawiła z kasą, czyż nie? A jak będą dzieci, wielkie kłopoty finansowe, to zrobią każde świństwo bo przecież nie ma dzieci, więc mu łatwiej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym to zrobił tak:

 

Scena remontu. Pracujemy nad pokojem i zaczyna się pierdolenie o piwko. Grzecznie proszę o spokój. Jeśli nie działa odkładam pędzel ze słowami "bardzo chciałem wam pomóc ale na takie traktowanie nie mogę się zgodzić" Życzę miłego dnia i wychodzę.  I tak przy każdej sytuacji gdy jestem proszony o pomoc.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem trochę, od razu mówię że na sprawach prawnych się nie znam i ich nie rozumiem. Natomiast Twoja pomoc bratu, wchodzenie w jakiekolwiek układy dobrze znam - sporo moich klientów mi opowiadało właśnie takie historie, że tak zaczynał się dramat, latami sądy, nienawiść i siekiery w ruch. Znam też taki przypadek osobiście (historia Viki na ecoego), a i pewnie Subiektywny jako prawnik niejedno widział, więc powiem tak:

 

Jeszcze tego nie widzisz, ale tam szykuje się wielka nienawiść wobec Ciebie na 99%. Jakiekolwiek interesy z nimi, powinny być ucięte. Żadnej pomocy dla brata, pal licho co już pomogłeś. Wszystko co im dasz, budzi tylko pragnienie dostania więcej, no bo przecież nie masz dzieci. Możesz powiedzieć grzecznie tak - wy macie dzieci czyli zabezpieczenie na starość, a ja muszę oszczędzać, by ktoś się mną opiekował. Jak pomogę wam, to skąd wezmę na pielęgniarkę? Kto mi pomoże, da chleb? I tak mów grzecznie i spokojnie. Jak powiedzą że oni Ci pomogą (he he), poproś o notarialne poświadczenie że pomogą i dokładnie jak. W życiu tego nie podpiszą, więc sprawa załatwiona. Grzecznie, miło, nie załuj miłych słów - ale zero pomocy. Chciał dzieciaki, niech płaci. 

 

Zapamiętaj - jak komuś pomagasz, to ta osoba żeby utrzymać poczucie bycia mężczyzną, tworzy sobie taką interpretację w głowie, że to nie Ty im pomagałeś, ale oni Tobie. Po latach wyrzeczeń wyjdzie na to, że ich skrzywdziłeś. To za częste scenariusze, by tak nie było w Twoim przypadku. To co mówią do Ciebie, to żałosne próby manipulacji. Chłopie, masz swoje życie, za jakiś czas umrzesz - spełniaj się, działaj by poznać siebie i swoje pasje. Nie jesteś na tej ziemi by pomagać bratu, który nie założył gumy, tylko dla siebie głównie. Poświęć się dla brata, a zyskasz tylko nienawiść i sąd o te wszystkie prawne gierki.

 

Muszę to na chłodno przeczytać, oswoić się. Muszę to "poczuć". Dziękuje za chęci pomocy.

 

Niestety sprawa nie jest aż tak prosta... Pomagając bratu z kredytem, dostaję pewność, że dom rodzinny będzie tylko mój- czyli mam dach nad głową. Jeżeli nie pomogę- 99% że wpierdoli się z rodzinką na dom rodzinny i mam pozamiatane. Będę blokowany we wszystkim a matki z trójką dzieci- w tym śmiesznym kraiku nie ma fizycznej możliwości by jej pozbyć się.

Z czasem obawiam się, że wystąpią do sądu o spłatę mnie, że niby nic na dom nie łożę i pozbędą się mnie za grosiki. I stracę dach nad głową.

 

 

I tak źle i tak chujowo. Nie wiem co począć. Ktoś coś?

 

Przyznaję się, jestem w desperacji...

 

 

Ja bym to zrobił tak:

 

Scena remontu. Pracujemy nad pokojem i zaczyna się pierdolenie o piwko. Grzecznie proszę o spokój. Jeśli nie działa odkładam pędzel ze słowami "bardzo chciałem wam pomóc ale na takie traktowanie nie mogę się zgodzić" Życzę miłego dnia i wychodzę.  I tak przy każdej sytuacji gdy jestem proszony o pomoc.

 

 

Pomysł dobry- pytanie czy starczy mi jaj. Ale cóż- charakter kuje się w ogniu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zapłać Subiektywnemu hajs, jest jak widać po pisaniu inteligentny, może więc faktycznie jest prawnikiem - albo pomoże, albo wyśle do kogoś kompetentnego. Sam nie udźwigniesz sprawy. 

 

Najważniejsze jest to, czego nie piszesz. W środku siebie czujesz dumę że jesteś ważny, że Cię potrzebują. To zgubiło niejednego. Kobieta z trójką dzieci jest BEZWZGLĘDNA, i jeśli jest szansa że Cię zniszczą, to tak uczynią, brat będzie siedział cicho. Ocal swoje interesy, porozmawiaj z dobrym papugą, ustal plan działania. 

 

Ja na WŁASNE oczy widziałem, jak rodzina której moja przyjaciółka całe życie pomagała, nasyłała jej policję do domu - kobicie po trzech zawałach. Zero litości, bezwzględna żądza mordu. Nie licz na litość, nie u ludzi którym pomagałeś.

 

Napisz do Subiektywnego, niech poczyta, doświadczony w takich sprawach prawnik dużo wie, dużo wychwyci informacji, których nie uchwycisz Ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duma? Nie... raczej tego nie czuję.. Dumny to ja mogę być ze zdanego egzaminu prawa jazdy na autobus czy z tego, że przez ostatnie 3 lata nie uszkodziłem nikogo jeżdżąc ciężarówką.

 

Bardziej czuję strach przed odrzuceniem i napiętnowaniem mnie jako "tego złego" jeśli wiesz o co mi chodzi. Coś mnie blokuje "psychicznie" by zerwać kontakt i uciec od tego wszystkiego, bo wiem, że poradzę sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach>

 

Niestety sprawa nie jest aż tak prosta... Pomagając bratu z kredytem, dostaję pewność, że dom rodzinny będzie tylko mój- czyli mam dach nad głową. Jeżeli nie pomogę- 99% że wpierdoli się z rodzinką na dom rodzinny i mam pozamiatane. Będę blokowany we wszystkim a matki z trójką dzieci- w tym śmiesznym kraiku nie ma fizycznej możliwości by jej pozbyć się.

Z czasem obawiam się, że wystąpią do sądu o spłatę mnie, że niby nic na dom nie łożę i pozbędą się mnie za grosiki. I stracę dach nad głową.

 

<ciach>

 

To niech Cię spłacą i miej to w d.... :-) - tylko zadziałaj tu i teraz ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To niech Cię spłacą i miej to w d.... :-) - tylko zadziałaj tu i teraz ;-)

 

No i tu leży pies pogrzebany.

 

Beze mnie nie dostaną żadnego kredytu. Żadnego. Ani na spadek ani na dom rodzinny. Nie są w stanie mnie w żaden sposób spłacić.To poza zasięgiem ich możliwości. Do tego jeszcze jak bratu w pesel wejdzie trójka dzieci, to jedyne co mogę zrobić to siąść i płakać..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tu leży pies pogrzebany.

 

Beze mnie nie dostaną żadnego kredytu. Żadnego. Ani na spadek ani na dom rodzinny. Nie są w stanie mnie w żaden sposób spłacić.To poza zasięgiem ich możliwości. Do tego jeszcze jak bratu w pesel wejdzie trójka dzieci, to jedyne co mogę zrobić to siąść i płakać..

 

Ja to widzę tak. Twoja osoba blokuje ich w każdym punkcie. Oznacza to ni mniej ni więcej, że to ty rozdajesz karty. Jedyną ich kartą przetargową jest granie na uczuciach/poczuciu "przyzwoitości" i takich.

A to mniej więcej dziesiątka trefl. Cieniutko.

Jeśli więc to ty trzymasz karty w ręku to dyktujesz warunki. O ile nie pozwolisz się chwycić za serduszko.

Chłopaki radzą wizytę u prawnika/zasięgnięcie porady Subiektywnego. Jak na mój gust to dobra droga.

Po pierwsze primo; zorientujesz się w swojej Realnej (nie tej, którą masz w głowie) sytuacji,

Po drugie primo; dowiesz się jak możesz zabezpieczyć swoje interesy. Nie ma pieprzenia o uczuciach i przyzwoitości, jest życie.

Miękkie serduszko ma cię kosztować dom? Spłatę nie swojego długu? Wplątanie w cudze gierki?

A to wszystko wskutek tego, że twój brat wplątał się w głupią historię...

No bez jaj.

 

"jedyne co mogę zrobić to siąść i płakać.."

Przepraszam, może to literówka. Ty masz siąść i płakać czy oni?

Z tego co widzę z punktu widzenia źle rozumianej etyki, sprawa jest niewygodna dla ciebie, ale wybacz, to oni mają problem.

 

ps. Tak mi wieczorkiem po głowie chodziło.

A z rodzicami szanownymi nie możesz pogadać?

Ja wiem, wnusio/wnusia itd., ale wytłumacz im, że ktoś zwyczajnie próbuje obrobić twoją rodzinę.

Teściowie do waszego (ja wiem, dziadkowego, ale majątek rodzinny) domu, ty dołączasz się do kredytu...

To śmierdzi compadre, na kilometr śmierdzi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę tak. Twoja osoba blokuje ich w każdym punkcie. Oznacza to ni mniej ni więcej, że to ty rozdajesz karty.

Ale atut jest bez przykrycia i może nie wystarczyć. Ta sytuacja doskonale ukazuje, że jest ze mnie "Nice Guy". Nie potrafię na chwilę obecną wykorzystać rozdania na swoją stronę. Myślę coraz częściej nad "pas", porzucić dom rodzinny i uciec od tego

 

Jedyną ich kartą przetargową jest granie na uczuciach/poczuciu "przyzwoitości" i takich.

A to mniej więcej dziesiątka trefl. Cieniutko.

Ale przy dobrym rozdaniu może wejść druga dycha i po moim atucie bo starszeństwo nie wygra z parą a pula solidna. Tak, przyznaję się. Jest to moja słabość i to wielka. Troszkę już nad nią popracowałem i w pracy potrafię się odciąć, ale "dom rodzinny" to zdecydowanie większe wyzwanie

 

Jeśli więc to ty trzymasz karty w ręku to dyktujesz warunki. O ile nie pozwolisz się chwycić za serduszko.

Tego się obawiam, że rodzinka przypuści zmasowany atak "chwytania za serduszko"

 

Chłopaki radzą wizytę u prawnika/zasięgnięcie porady Subiektywnego. Jak na mój gust to dobra droga.

Po pierwsze primo; zorientujesz się w swojej Realnej (nie tej, którą masz w głowie) sytuacji,

Po drugie primo; dowiesz się jak możesz zabezpieczyć swoje interesy. Nie ma pieprzenia o uczuciach i przyzwoitości, jest życie.

Nie jesteś pierwszą osobą, która o tym pisze- czyli coś w tym jest. Tak, chce odezwać się do Subiektywnego i zasięgnąć rady. Zastanawiam się tylko jak zredagować list, by było krótko i na temat, by się zorientował ( pewnie po proszę o przeczytanie forum) oraz ile będzie kosztować- tu trudniej mi będzie z pieniędzmi, ale dla chcącego nic trudnego. Będę mu kosił przez najbliższe 15 lat trawniki :D

 

Miękkie serduszko ma cię kosztować dom? Spłatę nie swojego długu? Wplątanie w cudze gierki?

A to wszystko wskutek tego, że twój brat wplątał się w głupią historię...

Te cudze gierki- jak sam widzisz żywotnie mnie dotyczą. Ta jego historia w każda stronę odbije mi się czkawką i mimo pozornego atutu, to ja właśnie tracę na tym wszystkim najbardziej, bo matki z dziećmi, choćbym się zesrał to i tak nie mam jak wypieprzyć.

 

No bez jaj.

No właśnie- gdyby nie było myślenia jajami a głową, to nie byłoby tych "jaj". Ale cóż  zrobić, skoro "moja nie jest taka jak inne i  w ogóle to anioła za nogi chwyciłem!" ?

 

"jedyne co mogę zrobić to siąść i płakać.."

Przepraszam, może to literówka. Ty masz siąść i płakać czy oni?

Z tego co widzę z punktu widzenia źle rozumianej etyki, sprawa jest niewygodna dla ciebie, ale wybacz, to oni mają problem.

Wiem o tym ale tego nie czuję. Jakiś trybik nie chce przeskoczyć mi w główce, by przejść do tego by zmienić swój punku widzenia. Nie mam Ci nic do wybaczania, wręcz jestem wdzięczny za chęci pomocy. Dziwi mnie, że tak delikatnie podchodzisz do tematu- to nie w Twoim stylu :P "Siąść i płakać..."- teściowie, mimo że chcą (tu użyję twardego, lecz oddającego sytuację słowa) spierdolić ze swojej chałupki- to mają jeszcze kilka lat kredytu do spłacenia. Dlatego też jestem trochę w ciemnej dupie.

 

ps. Tak mi wieczorkiem po głowie chodziło.

Może Ci i rano i w południe, bo to rozszerza mój ogląd na sprawę.

 

A z rodzicami szanownymi nie możesz pogadać?

Praktycznie całe życie wychowuje mnie ojciec- mama odeszła do lepszego ze światów za czasów mojego szczenięctwa. Na szczęście mam z nim dobry kontakt i komunikuje mu o problemach, nawet bez kłótni potrafimy porozmawiać- ale on jest również ojcem mojego brata.

 

Ja wiem, wnusio/wnusia itd., ale wytłumacz im, że ktoś zwyczajnie próbuje obrobić twoją rodzinę.

Ojcu nic do majątku spadkowego. Nie ma do niego żadnych praw. Tylko ja i brat. Babcia dla mnie przestała liczyć się w sprawie. Ewentualnie może sobie (brzydko mówiąc) "pogadać" i tyle. Jest plan, że cały dom rodzinny scedujemy na ojca- i tu, by mój brat nie miał udziału- sądownie załatwię z ojcem sprawę spadku- by nie był do podważenia- że cały majątek, po jego śmierci przechodzi wyłącznie na mnie. I chcemy zrobić to teraz na dniach, by nie można było zarzucić później niepoczytalności związanej z wiekiem (Demencji starczej).

 

Teściowie do waszego (ja wiem, dziadkowego, ale majątek rodzinny) domu, ty dołączasz się do kredytu...

Pisałem wcześniej ale powtórzę jeszcze raz: teściowie, mimo że chcą (tu użyję twardego, lecz oddającego sytuację słowa) spierdolić ze swojej chałupki (norki) - to mają jeszcze kilka lat kredytu do spłacenia. Dlatego też jestem trochę w ciemnej dupie.

 

To śmierdzi compadre, na kilometr śmierdzi.

Wiem, że śmierdzi- stąd mój desperacki krzyk z prośbą o pomoc na forum, bo sam z własnej perspektywy widzę tylko to co chcę- nic więcej. Zawsze to spojrzenie osób trzecich wnosi coś więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilowo brak możliwości ( z powodu stanu zdrowia) ucieczki z domu i pójścia na swoje.

 

A czy ten stan zdrowia przypadkiem nie zagraża, że nie będziesz w stanie w przyszłości spłacać kredytu? Nawet i dobry stan zdrowia nie gwarantuje, że za kilka lat sytuacja się nie zmieni.

 

Niestety sprawa nie jest aż tak prosta... Pomagając bratu z kredytem, dostaję pewność, że dom rodzinny będzie tylko mój- czyli mam dach nad głową.

 

Masz "pewność", pod warunkiem że spłacisz kredyt. Jeśli sytuacja się pechowo złoży, możesz zostać i bez domu rodzinnego i z kredytem. Praktycznie każde rozwiązanie będzie lepsze niż pchanie się w cudzy kredyt.

 

Ja bym polecał strategię następującą: teraz pomagać, na tyle żeby się samemu tą pomocą nie wyniszczyć, ale stanowczo powiedzieć że żadnych kredytów, bo nie jesteś w stanie przewidzieć czy za kilka lat nadal będziesz miał możliwość go spłacać, oraz czy może Tobie nie trafi się okazja posiadania własnych dzieci - a wtedy także Tobie będą potrzebne pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ten stan zdrowia przypadkiem nie zagraża, że nie będziesz w stanie w przyszłości spłacać kredytu? Nawet i dobry stan zdrowia nie gwarantuje, że za kilka lat sytuacja się nie zmieni.

Szczęście w nieszczęściu jest takie, że moje plecy"przejdą". Po badaniach wyszło (tu będzie oksymoron), że kręgosłup boli, ale jest zdrowy. Mam już obrany kierunek rehabilitacji: przede wszystkim basen oraz ćwiczenia mięśni brzucha i grzbietu w zwisie. Jest to praca na kilka lat a nawet całe życie (dzięki temu będę wyglądał jak "młody adonis") lecz będę pod kuratelą lekarza. Musze kręgosłup ustabilizować.

 

Masz "pewność", pod warunkiem że spłacisz kredyt. Jeśli sytuacja się pechowo złoży, możesz zostać i bez domu rodzinnego i z kredytem. Praktycznie każde rozwiązanie będzie lepsze niż pchanie się w cudzy kredyt.

To jest tak:

1). Dopóki nie zostanie spłacony kredyt lub nie zostanę wykreślony- będę współwłaścicielem domu spadkowego, by nie ruszyło to mojego domu rodzinnego. Nie oddam swego udziału a wręcz przeciwnie, troszkę go zwiększę. Oczywiście brat będzie miał umowę o notariusza, że mój udział przechodzi na niego w dwóch wyżej wymienionych przypadkach.

2). Dom rodzinny- jak wspomniałem wcześniej- zostanie scedowany w całości na ojca a ojciec spisze testament, który potwierdzimy sądownie, że ja zyskuje wszystko a brat guzik. Dowiadywałem się- ten testament będzie nie do podważenia przez brata.

 

Ja bym polecał strategię następującą: teraz pomagać, na tyle żeby się samemu tą pomocą nie wyniszczyć, ale stanowczo powiedzieć że żadnych kredytów, bo nie jesteś w stanie przewidzieć czy za kilka lat nadal będziesz miał możliwość go spłacać, oraz czy może Tobie nie trafi się okazja posiadania własnych dzieci - a wtedy także Tobie będą potrzebne pieniądze.

Dziękuje za zdanie. Na pewno wezmę je pod uwagę i przemyślę tą kwestie. Na chwile obecną jestem zbyt rozgorączkowany- i jak z wpisem Marka- każdą taką "radę" muszę kilkakrotnie przeczytać i ją przetrawić  i "poczuć". Więc przepraszam, ale chwilowo nie odniosę się do tego, bo mogę pod wpływem emocji coś źle zrozumieć i odebrać nie tak jakbyś chciał. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.