Skocz do zawartości

Myśli samobójcze - pryzmat życia człowieka


krisye

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was, 

 

Doświadczyłem dzisiaj niecodziennej sytuacji. Dopadły mnie myśli samobójcze, po prostu miałem ochotę opuścić ciało na dobre. Nie mam depresji, nie chodzę smutny, nie płaczę, nie rzuciła mnie kobieta, nic z tych rzeczy... 

 

Jestem obserwatorem wszystkiego, każdego zjawiska które zachodzi we mnie, w moich myślach, z moim ciałem.. Dosłownie obserwuję wszystko od dawien dawna i staram się to analizować, pojmować genezy itp itd..

 

Dzisiaj dopadły mnie bezradność i rozczarowanie. 

 

Przez większość życia, od kiedy wzrosła we mnie świadomość, doszukiwałem się jakiejkolwiek iskry boskości w nas samych, a konkretnie- we mnie. Wierzyłem, że każda osoba na świecie to indywidualne stworzenie, że każdy na swój sposób jest wyjątkowy, że przychodzimy na świat i mamy możliwość wyboru jaką drogą pójdziemy. 

 

Do swoich obserwacji podchodzę neutralnie, starając się wyłączyć całkowicie ego. Z tychże obserwacji wynika, iż jestem robotem/programem, który za przeproszeniem gó*no ma do gadania. Nie ma we mnie żadnej boskości, czegoś indywidualnego. Wszystkie decyzje i czynności które podejmuję, wyłaniają się z czegoś co siedzi we mnie głęboko i nie mówię tu o podświadomości, tylko o instynktach i programach natury. Staram obserwować siebie z perspektywy 3 osoby, jakbym stał gdzieś obok swojego ciała fizycznego. Zauważyłem, że ta '3 osoba' to też cząstka mnie, prawdziwa, która czasem słyszę, że mówi mi coś innego, a ciało i podświadomość i cała reszta i tak robią swoje. Ten głos z 3 osoby czasem chce pójść w prawo, a ciało i cała reszta i tak idzie w lewo i za cholerę nie mogę przejąć nad tym kontroli. 

 

Zauważyłem, że jestem tylko obserwatorem tego wszystkiego co tutaj się dzieje. Pierwszy raz, aż tak bardzo to odczułem, że naszła mnie myśl, że to wszystko jest bez sensu, że nie chce mi się tego obserwować. Że jestem dokładnie taki sam, jak robak, jak szur, ptak czy bakteria. Jest początek, jest koniec, a między tym tylko walka o przetrwanie. Pewnie wiele osób tego nie zrozumie i powie, że mam problem ze sobą, że muszę się nauczyć kontrolować siebie, że u nich czegoś takiego nie ma... Z góry proszę, o odpuszczenie takich komentarzy, bo w rozwoju osobistym, ezoteryce, medycynie, duchowości i innych dziedzinach nauki siedzę od wielu lat i po wielu latach dostrzegam, że jestem zwykłym robakiem i nie ma się czym podniecać. 

 

Pragnę powiedzieć, że podczas tych przemyśleń wyrzuciłem ego. Nie jestem rozczarowany tym, że nie jestem jakiś indywidualny, wyjątkowy.. 

 

Chodzi mi o to, że ze świadomością tego, jak to się wszystko odbywa, nie mam po prostu jakby siły na obserwowanie swojego życia na które nie mam wpływu. Wiem, że jest prawdopodobieństwo, iż jest to jakiś wyższy cel... Że może przychodzimy tu, by nasza dusza doświadczała czegoś co z góry wiedziała że tutaj doświadczy dlatego wybrała takie wcielenie.. Nie wiem- możliwe że tak jest. Nie neguję tego wyższego celu, ale dopadła mnie bezsilność i nie mam siły tego wszystkiego obserwować. Z góry zaznaczam, że nie brakuje mi niczego od strony materialnej w życiu, żyję w dostatku, nie mam jakichkolwiek braków od których mógłbym stwierdzić, że moje życie jest do kitu i w związku z tym jest mi smutno. Chodzi zupełnie o inną sferę, o której chciałem się z Wami podzielić, może ktoś z Was też takie coś odczuł? 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, krisye said:

Z góry zaznaczam, że nie brakuje mi niczego od strony materialnej w życiu, żyję w dostatku

I tu jest pies pogrzebany. Po co masz sie ruszyć z tego marazmu. Popłaczesz sobie troche. Jest chujowo ale stabilnie - masz wszystko do przeżycia i wygodnego trwania ale to nie jest życie. Nie można tylko obserwować - trzeba żyć. A prawda jest taka że zżera cie strach przed światem. Wiem coś o tym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Trevor napisał:

I tu jest pies pogrzebany. Po co masz sie ruszyć z tego marazmu. Popłaczesz sobie troche. Jest chujowo ale stabilnie - masz wszystko do przeżycia i wygodnego trwania ale to nie jest życie. Nie można tylko obserwować - trzeba żyć. A prawda jest taka że zżera cie strach przed światem. Wiem coś o tym.

Moje ciało, podświadomość i ta cała reszta fajnie żyją. Życie jest naprawdę ciekawe, co chwile jakieś nowe doświadczenia, wiele pasji itp itd. Nie jedna osoba by chciała żyć tak jak ja.. A raczej tak jak moje ciało i kilka z nim związanych sfer... Tu chodzi o całkiem coś innego, ale nie potrafię tego lepiej opisać, niż napisałem wyżej. Ciężki ogólnie temat do opisania:)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, krisye napisał:

Zauważyłem, że jestem tylko obserwatorem tego wszystkiego co tutaj się dzieje. Pierwszy raz, aż tak bardzo to odczułem, że naszła mnie myśl, że to wszystko jest bez sensu, że nie chce mi się tego obserwować. Że jestem dokładnie taki sam, jak robak, jak szur, ptak czy bakteria. Jest początek, jest koniec, a między tym tylko walka o przetrwanie. 

Mam takie samo zdanie i co to zmienia? Jak byś sobie myślał inaczej to zmienia to coś?

 

Nie mam myśli samobójczych i jestem zadowolony z tego jak sobie tu radzę.  

Jak już tu jestem to bawię się w tą gre i tyle. Jak umrę to umrę.

 

Nie marudź tylko usiądź wygodnie na fotelu pasażera i obserwuj, doświadczaj ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, masz wpływ na swoje życie i swoje decyzje. Kieruje tym podświadomość. Nie bezpośrednio, ale jak sama nazwa mówi, pośrednio.

 

Nikt nie jest wyjątkowy. Ja mam dzisiaj taki stan stary, że choćby obok mnie siedział jakiś najsłynniejszy aktor, miliarder, to nie robi to na mnie wrażenia. To człowiek, który ma swoją historię i też kiedyś odejdzie.

 

Poczytaj o eksperymencie ze szczurami Calhana czy jak on tam się nazywa. Jeżeli ma się wszystko od początku do końca wszystko zapewnione, to po czasie się umiera. Prowadzi to do śmierci duszy, czyli min. samobójstwa. Dlatego w życiu najlepsze są te niepewne momenty. Nowa praca, nowy projekt, nowe towarzystwo. 

 

Kiedyś jakiś filozof/naukowiec popełnił samobójstwo, bo doszedł do wniosku, że życie ludzi sprowadza się tylko do rozmnażania :> 

 

Moja rada to stopniowo zmieniać otoczenie i cieszyć się z drobnych rzeczy. Miej w sobie siłę wewnętrzną, trenuj coś, wysiłek fizyczny jest BARDZO ważny. Nie zamykać się ze swoimi myślami w czterech ścianach, być otwartym na ludzi.

 

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny autorze sztuką nie jest tylko obserwować... Obserwacja siebie czy otoczenia ma pozwolić nam nauczyć się reguł, które nami rządzą i tutaj pojawia się prawdziwa sztuka - wyciągnięcie z tych obserwacji wniosków oraz pójście dalej/formowanie całości i dostosowywanie pod naszą wolę.

 

Mi taka obserwacja z trzeciej osoby pozwala na jedną rzecz - pozbycie się emocji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak mówią - życie nie ma sensu, to my musimy nadać mu sens. 

Sam żyję z tą świadomością, że niewiele znaczę dla świata, ale są rzeczy, które lubię robić zatem poświęcam im czas. W ten sposób mam jakąś tam motywację, gdy wstaję rano. 

Jeżeli pragniesz zarywać panienki - to zarywaj, jeżeli lubisz zbierać znaczki pocztowe -to je zbieraj itd.

Niestety większej filozofii w tym wszystkim nie ma :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 

Tytułowy most staje się symbolicznym pomostem pomiędzy życiem i śmiercią, umarłymi i żywymi. Realizatorzy filmu cały 2004 rok spędzili na obserwacji mostu. Zarejestrowały większość z dwudziestu czterechpopełnionych w tym czasie samobójstw, jak również większość podjętych prób ich popełnienia. Dodatkowo powstał materiał, na który składają się szczere, wstrząsające rozmowy z rodzinami i przyjaciółmi samobójców, ze świadkami i z tymi, którzy próbowali odebrać sobie życie.

 

Polecam gorąco. Daje dużo do myślenia na temat, samobójstw, depresji i reszty zaburzeń psychicznych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie to dar, chciany czy niechciany, ale tak naprawdę człowiek nic innego pozatym nie ma. Niewiele od nas samych w życiu zależy, większość to zbieg okoliczności, wpływ innych ludzi, nasze decyzję są gdzieś na szarym końcu.

Jednak jeżeli nic się nie robi...to nic się nie ma, trzeba się chwycić za jaja, znaleść cel i życie poprostu dla siebie, choćby dla ciekawości co będzie jutro.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie jest bez sensu, nasze ciała to tylko nośniki genów. Jesteśmy jak zaprogramowane roboty, jedynym naszym celem jest rozmnożyć się. Zapłodnić/urodzić i odchować, potem może nas już nie być.

 

Cała reszta, różne "sensy życia" to tylko ułuda, wymysły jednych potrzebne aby rządzić innymi. Jedni mówią o życiu wiecznym, że to jest celem. Inni wspominają coś o czerpaniu przyjemności z życia. Jest wiele ideologii i każda jakoś na swój sposób definiuje sens życia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze w takich tematach wstawiam audiobooka "Ostatniego Mesjasza", tutaj nie będzie inaczej. Posłuchaj kilka razy, przemyśl, przeanalizuj - twoje wierzenia o wyjątkowości, świadomości i za przeproszeniem "bla bla bla" jest tylko czymś, co już dawniej ludzie sobie racjonalizowali. Ja trzymam się już od tego z daleka i uważam to wszystko jako "wspakulturę" jak to J. Stachniuk zwał. 
Głowa do góry. Tylko w nauce i jej rozwoju (materialnej nauce, a nie w naukach wschodu) znajdziesz wszelką nadzieję, odpowiedzi i sens istnienia. 

(((Co do audiobooka, to nie zgadzam się z tym, że mutacje genetyczne dokonują się bez żadnego związku z wymogami jakie stawia środowisko, ponieważ choćby niebieskie oczy u Europejczyków są tego przykładem, że zachodzą)))

 

Edytowane przez Strusprawa1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.