Skocz do zawartości

Przestać być frajerem


verde

Rekomendowane odpowiedzi

Jest masa gówna przez które trzeba przejść. Wiesz, jeżeli chcesz się nauczyć ogarniania kobiet to musisz jak najwięcej mieć z nimi kontaktu. Nie wystarczy przeczytać książki i voila jestem innym człowiekiem. Oczywiście, teoria jest niesamowicie ważna, bo musisz wiedzieć jaką drogą trzeba iść ale sam przez tą drogę musisz przejść, tego wszystkiego doświadczyć na własnej skórze. Wszystko będzie polegać na pokonywaniu własnych barier, lęków, wstydów i innych tego typu gówien... i nie będzie to łatwe. Na początku wiele razy stchórzysz, polegniesz, będziesz się wkurwiał itd. ale każde doświadczenie będzie cię hartowało i powoli będziesz coraz bardziej ogarniał. Dlatego znajdź dobrą teorię a potem doświadczaj, bierz feedback, ogarniaj teorie, doświadczaj, bierz feedback i tak w kółko ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propo takich nieprzyjemnych etapów, mieliście też momenty w których pojawiał się nieuzasadniony strach? Czasami we łbe pojawiały mi się znikąd jakieś schizy, strach że nie mam szans z matką naturą która kieruje kobietami. Teraz to przeszło, ale wtedy bałem się jak nigdy w życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię na forum. Parę rzeczy trzeba naprostować. Po pierwsze nie jesteś żadnym frajerem - budzisz się ze społecznej hipnozy, dostrzegasz prawdę. Jesteś jednym z niewielu - to jakie to frajerstwo? Raczej oznaka pewnej wyjątkowości. Pobudka ze słodkiego snu może wydawać się gorzka, ale tylko przez chwilę. Gdy już wyjrzałeś nieśmiało zza firanki matrixu, musisz nabyć siły, okrzepnąć - w tym pomoże grupa myślących zdrowo, tych którzy wyrwali się z tej hipnotycznej, promowanej przez babcie, mamusie, ciocie i seriale gównoprawdy o związkach i kobietach.

 

Ucz się, obserwuj, czytaj buntownicze, wyzwalające teksty braci na forum. Przyjdzie czas że nie będziesz ich potrzebował, i pójdziesz samotny w świat. Będziesz bezlitośnie ruchał, rżnął i pieprzył - a wewnętrznie będziesz niewinnym, pełnym miłości Bożym dziecięciem.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może takich schiz odnośnie matki natury to nie miałem ale jakieś tam momenty zwątpienia w to wszystko, w tą całą zmianę to ciągle się pojawiają. Druga spraw to strach przed tym co może się stać za chwilę gdy podejmujemy jakieś działanie, lęk przed nieznanym. Zawsze jest tak że wyobrażamy sobie najgorszy możliwy scenariusz a w rzeczywistości nigdy nie jest tak źle... ale mimo to cały czas nakręcamy się w bani. Przynajmniej ja tak często mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich moi koledzy! Dopiero niedawno trafiłem na bloga Marka i bardzo się cieszę, że miałem to szczęście. Może najpierw opiszę swoją historię, żeby każdy w pewnych stopniu zrozumiał co czuję.

 

Mam 27 lat i od zawsze byłem typem nieśmiałego romantyka. To znaczy takiego gościa, który dla swojej ukochanej (choć nigdy tak naprawde nie miałem żadnej) zrobiłby dosłownie wszystko. Zawsze gdy opisywałem swój charakter i podejście do związku kobiety były tym dosłownie zachwycone. Mówiły mi, że jestem wyjątkowy i że kochają ze mną rozmawiać (potwierdzeniem tego był fakt, że same się do mnie odzywały i szukały kontaktu). Niestety z drugiej strony przez długi czas byłem tamponem emocjonalnym, któremu z wszystkiego się można wygadać, który jednak kompletnie nie nadaje się do związku. Dawałem się tak dymać wiele miesięcy, aż wreszcie zmieniłem strategię i kiedy poczułem, że kobieta widzi we mnie tylko kumpla - od razu wycofywałem się z tej relacji. Co oczywiście było dla nich szokiem, przecież zawsze mogły liczyć na moje dobre słowo. Od pewnego czasu zauważyłem, że kobiety uwielbiają, kiedy mogą się komuś wygadać i jednocześnie nie muszą się z nim wiązać w żaden sposób. Natomiast kiedy jak chciałem powiedzieć co mi leży na sercu spotykało się to z obojętnością i olewaniem. Takie właśnie są kobiety. Z jednej strony je kocham (ich urodę, delikatność, głos, sposób poruszania się itd.), a z drugiej strony je nienawidzę za postawię w stosunku do mnie. Prawda jest jednak taka, że to ja sam do tego doprowadziłem, to jak mnie traktowały jest tylko moją winą. Nie wiem jak wy, ale ja dla utrzymania kontaktu z atrakcyjną dziewczyną dawałem się w pewnym sensie poniżać, mogłem słuchać fochów i je znosić. Brałem wszystko na klatę. Dzisiaj widzę, że to wszystko nie ma sensu. Jeśli sam nie będziesz mieć do siebie szacunku, kobieta również go nie okaże. Mam dosyć takiej mojej frajerskiej postawy życiowej. Po przeczytaniu felietonów Marka postanowiłem wreszcie coś z tym zrobić. Zamierzam też nabyć książkę "Stosunkowo dobry", która podejrzewam, że jest o facetach mojego pokroju.

 

Stary wszystko pięknie ładnie.propsy za to a to ze nie znałes poprawnego modelu gry to już nie twoja wina.nie chce cie dobić ale kazda z tych niuń była pretendentką na partnerke długofalowa/krótkofalowa mniejsza z tym%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i bym chciał, ale jest jeszcze bardzo, bardzo daleka droga do tego, żebym umiał oddzielić seks od tego co czuję. Dlatego zanim się tego nauczę, wolę nie wchodzić w żadne relacje. Mentalnie po prostu nie jestem jeszcze na to gotów. Dużo pracy przede mną.

 

Po co oddzielać seks od tego co czujesz? :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo jeśli nie oddzieliłbym tych dwóch rzeczy to wpadłbym jak śliwka w kompot. Wtedy z miejsca mógłbym wykasować ten temat i nie słuchać was. Muszę nauczyć się "nie napalać", bo inaczej kiedyś może się to dla mnie źle skończyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim celem jest przestać być frajerem. Nie dawać się pomiatać kobietom na którym mi zależy, a dla których jestem nikim.

 

 

Mam to samo co w drugim zdaniu (pisałem w powitalnym temacie o dwuletnim ogłupieniu z powodu panny). Albo jest drugie wyjście: wyłożyć lage na wspomnianą pannę i zapomnieć o jej istnieniu. Mimo - teraz już - znajomości metod gry i tego wszystkiego, za błędy z przeszłości płacę do tej pory. A do tego nie wszystkie emocje jeszcze daję radę kontrolować. Dobrze wiedzieć, że nie jest się z tym samemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z własnej woli bez neta? Zauważyłeś zmiany w koncentracji w porównaniu z okresem, gdy używałeś internet regularnie?

 

Pytanie może nie do mnie skierowane, ale odpowiem. Kiedyś, bodajże z 4 lata temu zrobiłem sobie ponad 3 miesiące całkowicie bez komputera. Wzrost możliwości koncentracji i skupienia myśli był potężny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie mam neta, bo warunki ograniczone zeby go miec. Przydalby sie bo surfowalbym sobie zabunkrowany w pokoju i czytal/ obserwowal cos rozwijajacego jak mam to w stylu robic. No co tak samo jak tv odstawisz w dupie mam co sie dzieje w swiecie bo jak dzieje sie cis waznego to ktos mi opowie albo zobacze gdzies na ulicy urywek informacji. Nie karmie sie strachem. Mijaja niejako leki i nie zyje tak zyciem innych. Koncentracja i spokoj? Momentami to jest w fazie rozwoju jak wszystko inne. Teraz priorytet to alfa mode nieraz taki jestem a czasem jak ta pizda romantyk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
To znaczy takiego gościa, który dla swojej ukochanej (choć nigdy tak naprawde nie miałem żadnej) zrobiłby dosłownie wszystko.

Trochę się zapuściłeś z romantyzmem jak na swój wiek, ale to jakim byłeś przerobił niejeden z nas a i wielu podświadomie takimi pozostaje i jednocześnie będąc wulgarnym - dla zdobycia celu zrobi wszystko, pomimo tego forum ostrzeżeń i nauk. Bo Panowie teoria to jedno a zastosowanie w praktyce to drugie co pokazuje nam nasz polska edukacja szkolno-studencka. Wszyscy niby wiemy i śmiejemy się z tego co się na tym na egzaminie wyłożył ale jak wszystkich puścić na "praktyki" to się wszyscy nakryją. Bo prawda jest taka że nie da się do końca wyuczyć na czyichś błędach zwłaszcza w sytuacji relacji żeńsko-męskich bo jak wiemy gdzie baby dwie tam kombinacji sytuacji nieskończoność

 

 

 

 

Zawsze gdy opisywałem swój charakter i podejście do związku kobiety były tym dosłownie zachwycone.

OOO kochanieńki - jak mawiała Pani sprzątaczka w podstawówce - to akurat szlifuj, nie zatracaj, tylko zastanów się gdzie, kiedy, do kogo i po co to mówisz. Bo wierz mi lub nie, ale nie ma lepszego chwytu w parterze (oczywiście jak już powiedziałem w odpowiedniej sytuacji) na babę niż chłop który "rozumie" kobiety, szanuje, wielbi, wynosi na piedestały... Dobry temat na start, a jak odpowiednio poprowadzisz kwestię dalej to będziesz musiał z łóżka wypędzać niejedną hienę :) Dobry chwyt na słabe, rozchwiane emocjonalnie kobiety, ale gwarancja sukcesu... 

Mówiły mi, że jestem wyjątkowy i że kochają ze mną rozmawiać (potwierdzeniem tego był fakt, że same się do mnie odzywały i szukały kontaktu) Niestety z drugiej strony przez długi czas byłem tamponem emocjonalnym, któremu z wszystkiego się można wygadać, który jednak kompletnie nie nadaje się do związku. Dawałem się tak dymać wiele miesięcy, aż wreszcie zmieniłem strategię i kiedy poczułem, że kobieta widzi we mnie tylko kumpla - od razu wycofywałem się z tej relacji.

patrz wyżej albo rzeczywiście się resetuj, bo akurat mam 2 koleżanki co są "jak kumple można się zwierzyć i pogadać" ale obecnie obracają się już tylko w towarzystwie homoseksualnym samców bo pomimo tego że najgorsze nie są to niestety nie mają w sobie nic z kobiecości szeroko pojętej

 

Natomiast kiedy jak chciałem powiedzieć co mi leży na sercu spotykało się to z obojętnością i olewaniem.

To akurat nie jest Twoją ujmą a ludzi jakimi się otaczasz  tyczy się to obu płci nawet męskiej części zwanej przyjaciółmi

Z jednej strony je kocham (ich urodę, delikatność, głos, sposób poruszania się itd.)

A kochaj przecież wszyscy kochamy  te cechy... za wyjątkiem delikatności. Nie myl kobiety stwarzającej pozory nieśmiałej, płochliwej z delikatnością bo coś takiego u kobiet nie istnieje. Delikatny jest modelarska atrapa samolotu w skali 1:50000 ale nie kobieta.

 

 

 

Muszę przyznać, że to o czym pisze Marek zaskakująco sprawdza się w rzeczywistości i dzisiaj mogę powiedzieć, że sam takie rzeczy również zaobserwowałem. Przykład jest w pierwszej ręki - moja matka i siostra. Pierwsza kiedy kiedyś powiedziałem jej, że kobiety zwracają uwagę na wygląd w takim samym stopniu jak faceci (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że w większym), to ona zaskakująco przyznała, że wybrała mojego ojca mimo tego iż nie podobał jej się z wyglądu.

Tu się nie do końca zgodzę choć nie wiem do jakiej wypowiedzi kolegi Marka nawiązujesz ale u kobiet postrzeganie wyglądu jest inne niż u mężczyzn. Facet patrzy na kobietę i widzi ją w kilku barwach: do zakochania, do wy...ania, do niczego. Trzy kolory. A kobiety rozróżniają więcej kolorów i ich odcieni. Jak nazwiesz  10 różnych odcieni koloru niebieskiego? Niebieski, a kobieta jasny, ciemny, ciemniejszy, błękitny, seledynowy itp. Dlatego dla kobiet piękno mężczyzny wiąże się z wieloma czynnikami otaczającymi. Np. dlaczego kobiety mówią czemu jesteśmy dopiero teraz razem przecież znamy się już od 5 lat studiów. Pytanie retoryczne oczywiście. A bo wtedy np. jeżdziłeś kredensem a teraz lexem, bo wtedy nie chciała się wiązać na stałe tylko r...ać a teraz widmo samotności i zazdrość wobec ustatkowanych koleżanek zajrzało w oczy. 

Gdybym przypadkiem usłyszał, że nie podobam się mojej partnerce z wyglądu to prawdopodobnie od razu bym z nią zerwał.

tu się poniekąd zgodzę jeżeli potrzebujesz fizycznej akceptacji to się zamęczysz wiedząc że kobieta w żadnym stopniu nie jest zainteresowana Twoim ciałem... ale żeby tak od razu zrywać ;) zależy co z tego czerpiesz bo jak czerpiesz dobrze to pies walił sukę ;)

No i tu chciałbym przejść do sedna i podsumowania twojej sprawy. Mianowicie widzę że problem nie leży w tym jak jesteś traktowany. Masz problem z postrzeganiem samego siebie i dopiero w związku z tym jak Cię widzą inni. Chcesz być dla ludzi chcesz być fajny, jesteś romantykiem, ale zaczyna cie przeszkadzać że inni mają więcej od ciebie. Zacznij od prostej rzeczy, ale na poważnie bez dyrdymałów. Wstań rano idź do łazienki i stań przed lustrem i powiedz czy się sobie podobasz i czy czujesz że każda kobieta może być w tej chwili twoja... A potem przed wyjściem do pracy zrób to samo, powtórz to w pracy, po powrocie, przed snem... I zastanów się czy przypadkiem tu nie leży problem. Może masz problem z samoakceptacją a może jesteś po prostu nie atrakcyjny - to oczywiście rzecz względna ale jeżeli sam nie masz ochoty się "przelecieć" to jak sobie wyobrażasz że inni mogą mieć na to ochotę? O tym zresztą też Marek chyba pisał. Musisz nabrać więcej własnego "JA" i owszem bądź spowiednikiem (zbieraj informacje, przyswajaj je, ucz się - dobry wywiad to wielki sukces - wielu facetów dużo by dało żeby usłyszeć rzeczy które ty słyszysz) ale nie jak ksiądz tylko jak gestapo wykorzystaj te informacje do własnych intratnych celów. Pomyśl ile ty wiesz i co możesz przy odpowiednim ukierunkowaniu tej wiedzy. Nie kasuj całego siebie nie próbuj się zmienić teraz żeby być jak niejeden twardziel na tym forum tylko ewoluuj.

Z pozdrowieniami sierżant sztabowy po przejściach i w trakcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się obecnie nie nadaje do związku. No chyba, że poznałbym dziewczynę całkowicie mi uległą i zależną ode mnie. Która beze mnie by nie przetwała. W innym wypadku po prostu za bardzo się w to wszystko angażuje i nie potrafię powiedzieć: STOP!

Wszystko przez to, że jestem nadwrażliwy. Być może jestem WWO:
http://www.charaktery.eu/wiesci-psychologiczne/9513/Czy-jeste%C5%9B-WWO---wysoko-wra%C5%BCliw%C4%85-osob%C4%85/
Co dla faceta jest tragedią, bo przecież musi być twardy i męski. Inaczej nie przetrwa. No chyba, że jest indywidualistą i nie potrzebuje nikogo w swoim życiu. Chciałbym się stać kimś takim, ale daleka jeszcze do tego droga. Na razie mam ogromne parcie na związek, staram się z tym walczyć, ale róznie wychodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co dla faceta jest tragedią, bo przecież musi być twardy i męski. Inaczej nie przetrwa. No chyba, że jest indywidualistą i nie potrzebuje nikogo w swoim życiu. Chciałbym się stać kimś takim, ale daleka jeszcze do tego droga. Na razie mam ogromne parcie na związek, staram się z tym walczyć, ale róznie wychodzi...

 

 

Jestem indywidualistą, nie potrzebuję związku do szczęścia (ani do niczego innego go nie potrzebuję), a mimo to jest taka jedna dziewczyna, za którą emocje szaleją regularnie. Na zdrowy rozum wiem, że nie mam tam czego szukać od dawna, mam spokój, a przychodzą takie głupie momenty i nie wiadomo co z tym zrobić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam jakieś pierdolenie WWO, NWO jeden chuj :D Człowieku, myśl w ten sposób. Jeżeli chodzi o psychikę to dużo możesz zmienić, przejebane gdybyś miał jakąś nieuleczalną chorobę która powodowałaby, że nie mógłbyś poprawie mówić czy funkcjonować w środowisku. Zastanów się na co masz ogromne parcie konkretnie.

 

Mnie osobiście ciągnęło ze względu na "ciepło" - tę otoczkę jaką tworzy umysł gdy chcesz przerżnąć samiczkę :D Ale zorientowałem się że to jest fałsz, bo jak mogę zaufać tej kobiecie skoro wiem jaka ona jest. Jeżeli nie mogę jej zaufać to jakim kuhwa cudem może ona dać mi miłość czy coś z tych klimatów ? W końcu dotarłem do tego, że tak naprawdę chcę ją przelecieć, a instynkt robi mnie w chuja i wmawia że chcę czegoś więcej. Ogólnie już Ci pisałem, że w moim przypadku przejście od całkowitej spierdoliny, platonicznej miłości itp. do teraz (kiedy jestem już w miarę usatysfakcjonowany) jakieś 3, 4 lata. Bardzo warto, długa droga, ale to nie quest w RPGu gdzie dostajesz nagrodę po wykonaniu zdania, tylko ciągła walka w której co chwilę robisz postępy i dostajesz etapami to czego chcesz. Miałem podobnie jak ty. Byłem nieśmiałym,wrażliwym dzieciakiem, który bał się rzeczywistości i innych ludzi. Dalej występują u mnie jakieś dziwne stany, ale teraz wiem że to nie koniec świata.

 

Wg. mnie popularnie nazywana "zmiana" jest tak naprawdę ewolucją charakteru, upgradeowaniem siebie. Inaczej mówiąc - nie zmienisz się, tylko uwydatnią Ci się pozytywne cechy i zaczną zanikać te negatywne, ale tego ustawienia prawd. nie zmienisz. Nie staniesz się np. alfą ruchaczem, nie zaczniesz zaliczać kobiet od tak, bo to nie Ty. Możesz z czasem dojść do przemyśleń, że niekiedy byś sobie podziubdział ( :D) czy wbił na taki luźny związek z dziewoją i to przyjdzie naturalnie. 

 

A i nawiązując do przedmówcy, to uczucie "przyciągania" będzie nadchodziło falami, często jak będziesz myślał, że już ogarniasz toto wróci. Będzie następowało coraz rzadziej, ale będzie. Prawdopodobnie będziesz chciał znaleźć Tę Jedyną i będziesz po kolei leciał - po tych mniej ładnych, bardziej Pokornych, i to jest norma, bo musisz się przekonać jak działa natura w KAŻDEJ z kobiet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewerthon,

 

Bycie romantykiem (rozumiane jako posiadanie romantycznej natury) samo z siebie nie jest złe. Napiszę nawet, że w pewien sposób urozmaica i ubarwia postrzeganie świata. To jedna strona medalu. Druga to niestety taka, że eksponując owe idealistyczno-romantyczne podejście do kobiet niestety generalnie strzelamy sobie, jako mężczyźni, samobója. Bo romantyk teoretycznie jest ceniony, praktycznie zaś jako mężczyzna-samiec - nie. Owszem, kobieta otwaorzy się przed tobą, wyżali, poczuje lepiej i nawet powie jak cenną jesteś dla niej osobą. Ale potraktuje utylitarnie. A w przysłowiowe tango pójdzie z brutalnie bezpośrednim badboyem, który swoją postawą wznieci w niej emocjonalą burzę i zagra na hormonach. Ty Bracie, jako romantyk, emocji i haju hormonalnego nie wzbudzisz. Więc sam się domyślasz ...

 

Fajnie, że to spostrzegłeś. Fajnie, że chcesz coś z tym zrobić. To Twój symboliczny pierwszy krok ku nowej jakości, którą masz na wyciągnięcie ręki. Ale pamiętaj że wymaga ona pracy nad sobą, wiele pracy. I nie przyniesie wymiernych efektów z dnia na dzień, licz się raczej z dłuższym okresem czasu.

 

Napiszę nawet więcej. A bądź sobie romantykiem! Kontempluj piękne zachody słońca i widok zamglonych gór! Napawaj się szafirem tafli jezior i olśniewającym zapachem kwitnących jaśminów. Bo Ci wolno i basta. Ale w układach damsko-męskich raczej nie stawiaj na romantyzm, nie patrz przez jego pryzmat. Jeśli solidnie przeczytasz forum, poświęcisz czas na dogłebne zrozumienie i poznanie zasad oraz mechanizmów - połowicznie wygrałeś. Druga część wygranej to już odpowienie wdrożenie tej wiedzy we własne życie. Ale to już jest wyłącznie Twoje zadanie :)

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym romantyzmem to nie taka zła sprawa, tylko za czasów właśnie romantyzmu ludzie popełnili błąd łącząc romantyzm ze związkami. Jeżeli kojarzysz to np. taki Werter ogólnie skończyłby raczej dobrze gdyby ograniczył się do podziwiania natury, zachodów słońca, drzew itp. Ale "romantyzm" + "kobieta" to już ni chuja, bo taka postawa zawiera w sobie wszystkie cechy NIEatrakcyjne dla kobiety. Wyobraź sobie że laska, która jest otyła, nie dba o siebie i nawet nie próbuje podbija do Ciebie na serio. No kurwa no, prawda jest taka że nie przelecisz takiej choćby nie wiadomo co i to nie z twojej winy, bo po prostu ona Cię nie pociąga. W takiej sytuacji jest postawiona kobieta do której podbija taki romantyk. 

Jako przyjaciel - idealny, jako facet z którym chce się przespać - już nie bałdzo. Kwestia rozkminy tego czego chce płeć przeciwna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Ewerthon - mylisz romantyzm z emocjonalnym rozmemłaniem. Prawdziwy romantyzm to jak bierzesz kobietę na randkę w specjalnie miejsce - takie gdzie jest ciemno i nikt nie patrzy. Np do parku wieczorem. Jako prawdziwy romantyk uwodzisz ją i zdejmujesz jej majteczki. Bo o to w tych wszystkich romansach chodzi. A ty jakieś duperele uskuteczniasz a nie romantyzm

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/\ W sumie dobrze ujęte :D. Romantyzm trzeba traktować jako grę wstępną i nie łudzić się jakąś kurwa miłością duchową. 

Ewerthon jak szukasz głębokiego związku to znajdź jakiegoś bezdomnego filozofa, z tym że właśnie jego nie przeruchasz, bo przecie na tym Ci (i każdemu samcowi) w kontakcie z kobietą zależy. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że chcesz kobitkę głównie przerżnąć i że ni ma w tym nic złego. Z czasem może nawet zacznie Ci się podobać ta rola "prymitywa" :D

Ujmę to tak, w zamian za odpowiednią ilość czasu i energii (i ewent. pieniądze, ale to już wyższy level) kobieta może Ci dać to czego chcesz. Problem w tym że kobieta może dać Ci tylko to co posiada i jakąś iluzję. Już wiesz do czego prowadzi życie w iluzji, więc tego wątku nie rozwijam.

 

A co kobieta może (nie musi !) posiadać ? Niezłe ciało ==> możliwość sekszenia, umiejętność gotowania, zarządzania domem, możliwość dania Ci dziecka, wsparcie, gdy jesteś na fali.

Czego nie może Ci dać ? Przywiązania, miłości duchowej, pełnego zrozumienia Ciebie, stałej,niezachwianej miłości fizycznej, wsparcia w KAŻDEJ sytuacji.

 

I teraz najlepsza część, jeżeli będziesz chciał jakiejkolwiek rzeczy z tej drugiej kategorii to jedyne co Ci przyjdzie z kontaktu z kobitą to wkurwienie albo bycie oszukanym.

ALE jeżeli będziesz chciał czegokolwiek z pierwszej kategorii to tu już zaczyna się robić ciekawie :D Chociażby seksu. Nie musisz nawet jej tego mówić, wystarczy że będziesz tak myślał - kobity mają wspaniały dar bezbłędnego odczytywania emocji skierowanych wobec nich. Nie wiesz nawet jaką różnicę w kontakcie z dziewoją robi myślenie, że jedyne co od niej chcesz to jej ciało. Kobiety nie są aż takie oporne jak mogłoby się zdawać.

 

Oczywiście duże znaczenie ma to jak atrakcyjny jesteś, ile hajsu posiadasz, jak bardzo ogarniasz siebie. Generalnie to wymiana barterowa wygląda mniej więcej tak

"(twój czas + energia*) x atrakcyjność = seks" Taktyki są różne. Możesz podnieść sobie mnożnik, spędzać nad dupencją więcej czasu albo bardziej się na niej skupiać ( zwiększanie tego ostatniego jest dosyć nieefektywne)  . Zdecydowanie najlepszym sposobem jest podniesienie przelicznika - "atrakcyjności". Z początku radzę wyrobić sobie wytrzymałość psychiczną - bez tego ani rusz w dzisiejszym świecie a i możesz wpaść  w straszne emocjonalne bagno bez tego. Efekty zobaczysz dosyć szybko jeżeli się na to zdecydujesz.

 

*Z tą energią to sprawa wygląda tak, że nie musisz się jakoś strasznie starać, nawet nie powinieneś. Musisz po prostu jej nie ignorować w odpowiednich momentach ,a powinno być cacy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze Consetam - tylko jeszcze nalezy pamietac o jednym - czy na pewno chcesz na nia tracic czas! Rozumiem ze kuska swedzi - ale sa naprawde wazniejsze sprawy w zyciu niz uganianie sie za laskami. Tak jak napisales - najlepiej zmaksowac atrakcyjnosc - tak by to laski za Toba sie uganialy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem dobrze o co Ci chodzi Man,ale jak dla mnie to już jest wątek na inny temat. Sam mam takie wahania, że raz strasznie mnie ciśnie a raz totalna wyjebka. Generalnie parę zdarzyło mi się kompletnie olać samiczki (mimo okazji !), bo mają chujowe poczucie humoru i kontakt z nimi nie daje żadnych profitów (oprócz narkotyków wstrzykiwanych przez mózg prosto do żył - tzw. zakochania, zauroczenia jak zwał tak zwał).

 

Założyłem, że komuś jednak zależy i jeżeli już musi uganiać się za ciperą to przynajmniej niech robi to porządnie. Totalnie racjonalizując to jest to kompletna strata czasu, ale powiedzmy, że czas można przejebać lepiej albo gorzej. Wydaje mi się, że mając to ciśnienie i kobitę do bezprzypałowego przeorania to nie jest to takie złe wyjście.

Tak w sumie to  maxowanie innej opcji niż atrakcyjność robi z Samca frajera, więc jak dla mnie to jedyne wyjście żeby wchodzić w tę grę z szacunkiem do siebie.

Ogarnać się na tyle żeby cipery same przylatywały i zajmować się głównie sobą, hobby, kumplami itd. Przepis na samcze życie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.