Skocz do zawartości

Wpływ Bożego Narodzenia na zachowanie w pracy - kobiety w akcji.


Rekomendowane odpowiedzi

[brak PL klawiatury - pisze wprost z biura]

 

Czas swiateczny to czas w ktorym kobiety wyruszaja na swoje zery (jest to moment dajacy duzo sposobnosci by poznac nowego Alvaro). Mozna rowniez wykorzystac firmowe 'imprezy gwiazdkowe' by przetestowac kilka delikwentow na raz, zlapac na dziecko, usidlic nowego dyrektora dzialu itp. Pompa jest podbijana takze tym, ze czesto o tej porze oglaszane sa awanse majace wejsc w zycie od nowego roku. Ostatnie 2 tygodnie chodze non-stop na jakies pseudo-spotkania.  Kilka ciekawostek/obserwacji ponizej.

 

1) [preludium] Kobiety 3-4 SMV nagle wylaszczone i podbijaja uporczywie do SMV 5-6 (szpilki, nowa garderoba, zawsze makijaz). Epidemia poprawy rozniosla sie bardzo szybko na reszte kobiet. Teraz wszystie babki w biurze chodza odstrzelone (faceci bez zmian) nawet 8ki i 9tki. Co ciekawe, wszelkie wasnie i problemy wygasly. Kobiety nagle dobrze wspolpracuja, nie narzekaja i bardzo szukaja atencji. Przynioslo to efekt, poniewaz wielu jeleni z biura juz upatrzylo sobie nowa myszke i mysli tylko o tym jak ja na imprezie firmowej poderwac. Co z tego ze jeszcze miesiac temu na nia nikt nie zwracal uwagi.

 

2) [awanse] Awanse czesto oglaszane w okresie przedswiatecznym podzialaly jak magnes. Ktokolwiek dostal awans jest obecnie w centrum zainteresowania Pan. Najciekawsze z tego wszystkiego jest to, ze wiekszosc awansow jest przyznawana Panom. Panie ktore dostaly awans sa eliminowane przez kolezanki. Ich zycie jest im obrzydzane na caly przedswiateczny okres. Sa one rowniez odsuwane od rozmow z Panami (bez wyjatku). Panowie uszczesliwieni awansem czuja sie jak Mister Universe - moga byc krzywi, koslawi i miec brzuch, ale wszystkie Panie ochoczo ich zagaduja, pytaja sie co i jak. Kokieteria w biurze osiaga poziom szczytowy, ale jest jeszcze jakas przyzwoitosc.

 

3) [apogeum] Po wstepnym wylaszczeniu sie i po otrzymaniu awansow oraz rozdzieleniu obiektow zainteresowania Panie udaja sie na lowy w czasie imprez do porzygu. Wyglada to kuriozalnie. Panie SMV3-4 atakuja wszystkich bez wyjatkow i walcza z innymi samicami o terytorium. Sa szlochy, mini-bojki, branie pokoi hotelowych na jedna noc z 2 facetami (na zmiane), szybka milosc w toalecie. Panie o wyzszym SMV, co zrozumiale, sa gotowe zrobic wszystko by ich brzydsze kolezanki nie czuly sie mocniejsze. Rekordzistka w moich oczach jest laska SMV8 (mocna 8ka), ktora otwarcie podrywala goscia ktory jest ucielesnieniem brzydoty i jest o prawie 20 lat starszy w towarzystwie brzydszych kolezanek. Faceci w okolo sa natomiast tak oszolomieni, ze nie wiedza ktora reka wacka pilnowac. Z rozmow wywnioskowalem, ze kazdemu jest z obecna myszka zle, bo przeciez 'popatrz jak Ruth sie teraz wylaszczyla' albo 'zobacz jak Jenny szybko moze wprawic w zycie swoje pomysly'. Najwieksza feta ciesza sie 'awansowcy' - teraz to im Panie przynosza drinki i chetniej z nimi tancza. Pani co dostala awans zrobila laske swojemu nowemu podwladnemu, po to by ludzie nagle zaczeli z nia gadac.

 

Efektem 6ciu spotkan gwiazdkowych jest totalne przemeblownie relacji w biurze. Zakonczyly sie (na moment obecny 2 zwiazki) i powstalo z 10 nowych (nagle potajemne schadzki w kuchni pracowniczej 1:1, wspolne lunche). 4 Panie ostro pracuja nad awansami na 2020 z zonatymi goscmi. Panie ktore dostaly awans od czasu imprezy gwiazdkowej (bez wyjatku) sa na urlopie. A jak jest u Was?

  • Like 15
  • Haha 11
  • Zdziwiony 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli" - reszta komentarza jest zbędna. Ale to w sumie fascynujące, jak za parę złotych więcej niektórzy są w stanie zrobić z siebie szmatę. 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pracy się pracuje, anie szuka znajomości. Ja od lat trzymam się zasady, że w pracy nie ma kolegów, tylko znajome twarze. Można mieć dobre stosunki ze współpracownikami, ale trzeba mieć też dystans. Absolutnie żadnych flirtów w pracy, nie wspominając nawet o związkach. 

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Maszracius_Iustus said:

Nie ma sprawy chodziło mi tylko o profil działalności, jak firma am powyżej 40 osób to zaczynają się różne jazdy.

Ta jest taka z rzedu tych 1000+. Jazdy to sie zaczna jak wybiore sie na glowny bankiet swiateczny. Jak bylem w kuchni dzisiaj juz slyszalem plany jakie panie snuja wzgledem 'tych bogatych panow z gory'. To czemu sie przygladam jest zalosne. Babki rezerwuja sobie makijazystki, fryzjera itp. po to tylko, aby zablysnac tej jednej nocy. Na moje pytanie - jaka pompa bedzie w takim razie w Sylwestra - uslyszalem jedynie ze plan jest taki, aby go spedzisz w ciszy i spokoju od pracy :) (jedna jedzie na wyjazd z mezem, druga - taka mega puszczalska - bedzie kisila sie na obiedzie rodzinnym). 

 

Zdam relacje juz w 2019 bo cos czuje ze ilosc planowanych macierzynskich/urlopow rozwodowych moze sie zwiekszyc calkiem niespodziewanie :) 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt na sile nikogo nie zmusza, ale lepiej jest byc. Potem jest sie na jezykach - a czemu to on nie przyszedl, to juz nie jest fair gosc, a Dziadek_do_orzechow to juz chyba nie lubi firmy i inne tego typu gadki. Osobiscie traktuje to jako 'konferencje' - przychodze, dostaje darmowe jedzenie i drinki i sobie obserwuje. Do domu uciekam zawsze w okolicach 10-11. O tej porze 80% kobiet 'przezywa juz swoje przygody' :)  bo przeciez od 18:00 bar jest otwarty i po 5 butelek wina bylo na stole. Najtrwalsi wiem, ze zostaja do konca, bo z jednego lokalu przyszla skarga, ze goscie zarzygali inna sale szkoleniowa w hotelu (i nie chcieli jej opuscic; elegankie Panie z HR mialy chwile slabosci), ktora miala byc gotowa na ranne godziny.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mnie tego typu rewelacje, kto z kim w pracy i jak często i głośno zwykle mnie omijają, ponieważ od lat unikam tego typu spędów jak imprezy firmowe wszelkiej maści. Na imprezie firmowej byłem ostatnio coś około 2010 roku i pamiętam, że szybko się zmyłem, ponieważ wszystko wydawało mi się tam sztuczne. Od tamtej pory wszelkiego rodzaju wyjścia mnie omijają. Ba! Nawet zdarza się, że nie jestem zapraszany, gdyż i tak nie przyszedłbym. 

Wychodzę z założenia, że w pracy się pracuje i nie ma się tam żadnych kolegów czy koleżanek, te drugie tym bardziej. Wszyscy są wrzuceni do jednego worka o nazwie współpracownicy, czyli najgorszy sort ludzi mi znanych, którzy za złamane grosze są w każdej chwili gotowi do kopania dołków pod kimkolwiek. Imprezy firmowe niestety mają moim zdaniem poważny bardzo minus, mimo, że można się najeść i napić za pieniądze firmowe, to niestety potem na kogoś takiego są gotowe haki typu coś zrobił, coś za dużo powiedział.

Dzięki nieuczestniczeniu z takich spotkaniach czuję się dużo lepiej i polecam każdemu:D

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie też się szykuje w najbliższym czasie wigilia firmowa. W moim przypadku cały pic na szczęście nie wygląda tak jak u @dziadek do orzechow Biuro ma coś około 70 osób. Dziewuszyska od HR już od tygodnia tym żyją. Nie znoszę tych sztucznych życzeń, uśmiechów, przemówienia szefa. A spróbuj tylko się z takiej imprezy wymiksować to tak cię obgadają (oczywiście kobiety i doniosą komu trzeba), że się popamięta. Ja wychodzę z założenia, że idę się nażreć, pogadać chwilę z życzliwymi współpracownikami i się wymiksować 5 minut po tym jak szefostwo się zwinie. Z jak najmniejszą liczbą osób składać sobie życzenia i wchodzić w jak najmniejszą liczbę interakcji, a jak już wchodzić w jakieś dysputy to na temat pogody i generalnie tzw. small talk. Jak szopka to szopka.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dziadek do orzechow napisał:

 Do domu uciekam zawsze w okolicach 10-11. O tej porze 80% kobiet 'przezywa juz swoje przygody' :) 

 

Ja dokładnie tak samo ulatniałem się "po angielsku" z naszych korporacyjnych letnich spotkań integracyjnych, kiedy zaczynało się ściemniać i rozjuszone panie SMV 3-4 zaczynały swoje niebezpieczne gierki. W okolicznych krzaczkach (były to imprezy "terenowe") sporo się działo po zmierzchu... ;)

Na szczęście o tej porze wszyscy byli już na tyle pijani i zajęci sobą że nie kojarzyli mojego zniknięcia :D.

Nigdy nie lubiłem tych "spotkań integracyjnych", bywałem na nich tylko dlatego że "wypadało". Właśnie załatwiam sobie nową robotę i mam nadzieję że w nowej firmie ich nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie takie proste aby traktować ludzi w pracy tylko jako współpracowników. Są osoby, które przeprowadziły się do innych miast, które zmieniły zamieszkanie. Dosyć częste w duzych miastach. Czyli tak zwane słoiki. W dużym mieście jest się nowym, bez znajomych. Tylko ci co w pracy. 

 

Dodatkowo w pracy spędzamy 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu. To sprzyja nawiązywaniu relacji. 

 

Co do imprez integracyjnych - ogólnie trochę mitów jest z tym związanych ale faktycznie zawsze znajdzie się jakiś facet chętny do zdrady i jakaś pani która mu to umożliwi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, No Gods No Masters said:

Przekwalifikowanie się z męskiej biurwy na maszynistę kolejowego (sic !) było chyba jedną z najlepszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała ?

Finansowo w sumie także.

Powiedz jak to zrobić. Marzę, żeby zmienić pracę. Maszynista brzmi nieźle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Rey napisał:

Co wy z tymi kodeksami honorowymi macie w pracy. Dobrze jest żyć w zgodzie z dupeczkami a zwłaszcza z szefową :D 

To nie chodzi o honor?

Nie sra się tam gdzie jesz. Wyruchasz współpracownicę i później jak ją będziesz miał w dupie to może robić Ci na złość. Po co ryzykować. Poza pracą jest dość sromów chętnych żeby je spenetrować.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, m4t napisał:

Wyruchasz współpracownicę

Chodziło mi o taki friend zone. Wiesz, że laska na Ciebie leci i ciągle to podsycasz ale bez kroku dalej. I wtedy można wszystko. Pomogą, zrobią za Ciebie, zamienią się, kryją itp. :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Wpływ Bożego Narodzenia na zachowanie w pracy - kobiety w akcji.

Nic nowego tak naprawdę. Ale celna obserwacja. Po co BBC kręci jakieś filmy przyrodnicze w Afryce np, niech lecą na takie Christmas Party, obserwują, komentują, nagrywają zachowania Homosapiens. 

 

Osobiscie zawsze starałem się coś ugrać na takich spotkaniach w "karierze" studenckiej. Lecz gdy rozjuszone alkoholem kobiety 2,3,4 SVM zaczynają atakować to trzeba spierdalać, smród takiego krótkiego loffciania może ciagnąć się całe studia. Praca zawodowa to zawsze mała firma, więc tylko się nawpierdalać. Ale tutaj w opisanej korpo to już można naprawdę spierdolić sobie życie. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.